Poprawiają maturę

Ruszyła sesja poprawkowa egzaminu maturalnego. Niestety, tylko dla tych, którzy nie zdali jednego przedmiotu. Jak ktoś oblał więcej, kolejną szansę ma za rok.

Wielu młodym osobom się nie chce przychodzić na poprawkę. Nie zdali i już. Do zdawania zachęcają nie tylko rodzice, ale przede wszystkim uczelnie. Co roku prawie 40 tys. młodych ludzi oblewa egzamin w pierwszym podejściu. Gdyby zrezygnowali w ogóle, wbiliby gwóźdź do trumny niejednej szkoły wyższej.

Niedaleko mojego liceum jest taka szkoła, która przyjmuje wszystkich i nawet nie wymaga obecności na zajęciach. Wystarczy się zarejestrować, a studiowanie będzie się niejako robiło samo. To bardzo atrakcyjna oferta. Ambicje rodziców zaspokojone, dziecko przecież studiuje. Nauka po szkole średniej jest szczególnie ważna dla osób, które otrzymują rentę rodzinną albo alimenty. Trzeba zdać maturę i zapisać się gdzieś na studia, inaczej dochody przepadną.

Próg 30 proc. potrzebny do zdania matury może nie jest wysoki, ale i tak co piąty przystępujący do egzaminu nie jest w stanie go przeskoczyć. A przecież gdy tworzono zasady egzaminowania, wahano się, czy próg nie powinien być 50-procentowy (wg zasady pół na pół). Aż strach pomyśleć, ile uczelni by padło, gdyby tak się stało. Na szczęście ktoś zadbał o interesy szkół wyższych, bo czy to jest dobre dla młodych ludzi, mam wątpliwości.