Nauczycielom siada psychika

Pracodawcy zachęcają nauczycieli do skorzystania z pomocy psychologa. Na razie nie jest to obowiązkowe, ale zalecane. Szef informuje, kiedy jest dyżur, podaje numer telefonu i prosi, aby się umówić na bezpłatną pomoc koleżeńską. Bo psycholog to przecież kolega.

Szef informuje ogólnie, chociaż niektórych powinien wskazać palcem. Nauczyciele coraz bardziej się denerwują, co widać, słychać i czuć w każdej szkole. Na pierwszej po wakacjach radzie pedagogicznej też może być czerwono od nerwów. Ten i ów może nawet wpadnie w szał, jak się dowie, ile ma obowiązków i za jakie pieniądze.

Ponieważ problemów nie da się rozwiązać – dyrekcja nic nie może – jedynym wyjściem jest porada psychologiczna. Może z pomocą psychologa uda się wmówić sobie, że dobrze w szkole jest, tylko się cieszyć.

Pomoc psychologiczna objęta jest tajemnicą zawodową, ale co to za tajemnica, gdy do gabinetu prawie nikt nie chodzi. Ten, co pójdzie, będzie jak na widelcu – cała szkoła się dowie, że psychika mu siadła. A przecież siada po kolei wszystkim, nie tylko jemu. Dlatego do psychologa po pomoc powinni obligo chodzić wszyscy, tak jak do laryngologa. Nie tylko w gardle mieszczą się choroby zawodowe nauczycieli, ale przede wszystkim w psychice.