Co to znaczy „na galowo”?

Wczoraj była niedziela handlowa, więc sporo rodziców ruszyło do sklepów, aby kupić dziecku strój na rozpoczęcie roku szkolnego. Chodzi o tzw. strój galowy.

Niestety, strój galowy w rozumieniu rodziców i dziecka to dwa odległe światy. Starzy najprawdopodobniej myślą o białej bluzce i granatowej bądź czarnej spódniczce dla dziewczynki i spodniach w ciemnym kolorze dla chłopca. Idealnie jest biało-granatowo, może być biało-czarno. Inne kolory odpadają. Tu nie ma miejsca na pomysłowość.

Inaczej widzą to uczniowie. Im starsze dzieci, tym większa skłonność do ekstrawagancji. A licealistom chodzi już tylko o to, aby rówieśnicy zazdrościli, że nie oni wpadli na taki pomysł, żeby dyrekcji szczęka opadła do ziemi, żeby wychowawczyni zapadła się pod ziemię ze wstydu, a reszta nauczycieli udawała, że nie widzi.

Aby tak się stało, najlepiej sprawdza się T-shirt z odlotowym napisem po angielsku. To jednak zdaje się wychodzić z mody. Przydałoby się coś naprawdę mocnego, co rozrusza drętwą imprezę, a może nawet rozpęta burzę. Niektórzy idą więc dalej i stawiają na zajebiste tatuaże. Trend tatuowania się wśród uczniów ma tendencję rozwijającą.

Zgodnie z oczekiwaniami, nauczyciele udają, że tego nie widzą, a rodzice pewnie nie widzą naprawdę. Tylko handel zdaje się być przygotowany do tego trendu, bo tradycyjnych strojów galowych w sklepach jak na lekarstwo. Szukałem i niczego nie znalazłem. Zostaje więc albo T-shirt, albo tatuaż, ewentualnie coś po babci.