Jakie podręczniki?
Trudno wybrać podręczniki, gdy nie wie się, do której klasy mają trafić. Do dziś nie mam pojęcia, kogo będę uczyć po wakacjach. W takiej sytuacji najlepiej wybrać jednakowe do wszystkich klas. Tak zrobili nauczyciele w mojej szkole. Wszyscy wskazujemy te same, dzięki czemu nie sprawiamy dyrekcji problemów.
Koledzy, którzy uczą w innych szkołach, mówią, że sytuacja jest podobna. Niby mają wolną rękę w doborze podręczników, ale jak wybiorą inne niż koledzy, wtedy będzie problem. Dyrekcja bowiem chce mieć wolną rękę w przydzielaniu nauczycieli do klas. Różne podręczniki blokowałyby zmiany w etatach.
Brak etatów dla wszystkich oznacza, że dyrekcja musi kombinować. Godziny trzeba tak rozłożyć, aby żaden nauczyciel nie był poszkodowany. A jak ktoś w wakacje poinformuje, że odejdzie na emeryturę, ubiega się o urlop na poratowanie zdrowia albo z jakiegoś innego powodu nie podejmie od 1 września pracy, wtedy układankę zaczyna się od nowa. Wolne godziny trafią do nauczycieli z innych szkół – ci też muszą pogodzić się, że podręczniki już zostały wybrane. Oferta wydawnictw bardzo bogata, ale wyboru nie ma żadnego.
Komentarze
Płytka DVD, a na niej 20 podręczników…
A niby dlaczego każdy nauczyciel nie mógłby stworzyć/napisać/wykreować własnego podręcznika/programu autorskiego? Podstawa programowa jest jedna dla wszystkich. Co zatem przeszkadza ruszyć głową, aby uczyć według swojego pomysłu, swojego programu, swojego podręcznika…
ontario
24 lipca o godz. 14:43 255897
A niby dlaczego miałby nauczyciel to robić ? Pensja w wysokości mniejszej niż ma kasjer Biedronki nawet nie upoważnia do aż tak intelektualnego wysiłku. Chyba ,że koneserów.
Z drugiej strony, powiedzmy, że się taki znajdzie. Ilość biurokratycznych przeszkód jakie natrafi po drodze na pewno go zniechęci, a czas jaki upłynie do zatwierdzenia takiego podręcznika będzie dłuższy niż rok szkolny.
@ontario
Pisałeś kiedyś podręcznik – bo ja tak. Na ogół piszą to ZESPOŁY nauczycielsko-naukowe z dużym doświadczeniem. Mają sporo czasu, „ktoś” za nie robi skład, ilustracje itp.itd. A w Polsce podstawy się co chwila zmieniają … W dzisiejszym(!) świecie kierowca, nawet rajdowy, nie robi sobie sam samochodu, pilot – samolotu, a marynarz nie buduje okrętu…. 😉
belferxxx
24 lipca o godz. 15:38 255899
Wszystko się zmienia, ale czy także twoje podejście do sprawy? DVD, Internet, nagrywarka… Jakie zespoły? Autorami podręczników są pojedyncze osoby, czasem dwie, trzy…
Podstawy się zmieniają? Żart? Mnie uczono gramatyki opisowej, moje dzieci uczono gramatyki opisowej i nadal dziś uczą gramatyki opisowej… Czy odkryto jakieś nowe dzieła Mickiewicza, Kochanowskiego? A jeśli nauka dokonuje nowych odkryć, to tym bardziej natychmiast można je wprowadzić do podręcznika elektronicznego, bo o takim tylko piszę i tylko taki mam na myśli…
kwant25
24 lipca o godz. 15:11 255898
To po kiego narzeka? Skoro chce być niewolnikiem, skoro nim jest, to niech zaciska zęby. Napisałem, jak można zmienić sytuację na lepszą.
A niby dlaczego nadal ma być niewolnikiem? Skoro dano mu wolność: możliwość uczenia według autorskiej koncepcji, możliwość tworzenia swojego podręcznika – to jaki ma problem? Chyba tylko intelektualny – co zabawne – wszak jest nauczycielem. Jestem pewien, że przy dzisiejszej technice i tak mało kto korzysta z tradycyjnego papierowego podręcznika…
Ale po kiego wam podręczniki? Po jaką ch… Znacie swoich uczniów, ich możliwości, ich uzdolnienia, aspiracje, ich stopień opanowania czegoś, a uczycie wedle podręczników, których autorzy nawet na oczy nie widzieli waszych uczniów? Nic z tego nie kapuję…
Układacie konspekty co dzień. A nie potraficie ułożyć materiału, wedle którego uczeń by mógł pracować, potrzebny wam podręcznik dla ucznia? Nic a nic nie kapuję…
Po prostu – tylko tak to mogę sobie ogarnąć: rutyna… Bo co innego? Forsa? Za mała? Na pewno za mała i powinna być taka, jak obiecano: 2 tys. dolarów (w przeliczeniu), taka pensja. Ale to nie tłumaczy. jesteście wolni! Każdy – kto uważa, że za mało zarabia, albo protestuje, albo szuka innej pracy. No, prawie każdy… Potrafią nawet zostawić wszystko: dyplom, rodzinę, kraj, by szukać lepszej płacy, kilka milionów Polaków tak postąpiło… Albo więc jesteście siłaczkami, więc zaciskajcie zęby, albo walczcie o swoje… Pierwszych będę czcić, drugich – rozumieć i wspierać…
@ontario
„Nie wiem, ale się wypowiem” – tak można streścić Twoje wywody … 😉
Brawo ontario…
Podręczniki piszą zespoły nauczycielsko – naukowe..??,,O matko jak to groźnie brzmi a jak niepokojąco hehh. No i w czym pomogły te naukowe dzieła..?…Jak ktoś w końcu nie tupnie nogą, nie weźmie do ręki młota pneumatycznego i nie zacznie rozwalać tego skostniałego systemu oświatowego to czarno to widzę. Nauczyciele, zacznijcie w końcu gromadzić sprzęt a nie rozwodzić się nad bzdetami hehe
belferxxx
24 lipca o godz. 16:54 255903
@ontario
„Nie wiem, ale się wypowiem” – tak można streścić Twoje wywody …
Popieram. Bardzo dobra puenta.
Miałem napisać „…Chyba, że koneserów takich jak Ontario…”.
Natomiast Ontario mógłby się przejść do szkoły i zobaczyć te możliwości techniczne. Większość nauczycieli musi wszystko „produkować” w domu, bo tam ma lepszy sprzęt mimo, że do bogatych nie należą.
Ciągle wieczne biadolenie nad swoim ciężkim nauczycielskim losem hehh, tego nie mamy, tego nam nie dali, mało zarabiamy..,,A za co płacić wam więcej,,? ,,za ciągle biadolenie, ze młodzież zła, rodzice chamy etc, etc,,A co wy daliście z siebie ???,, popatrzcie w lustro i dokonajcie autooceny..
belferxxx
24 lipca o godz. 16:54 255903
Wiem co, ale nie wiem, jak sobie poradzić – tak oto można by streścić twoje lamenty…
kwant25
24 lipca o godz. 17:30 255906
Daruję sobie twój styl, twoje dworowanie i nie napiszę w podobnym duchu, ale to napiszę: skoro i tak wszystko produkujecie w domu, to tym bardziej bierzcie się za programy autorskie, własne podręczniki…
Eksperymentalnie zrobiłem jeden klik na hasło: przydawka scenariusze lekcji – ok. 14 tysięcy odpowiedzi w ułamku sekundy…; przecież już te podręczniki macie, tworzycie je non stop i to gratis (chylę głowę!!!), jaki problem więc w pisaniu własnych materiałów dla swoich uczniów?? No, jaki? Nagrać na DVD?
Moje dziecko na czymś takim kieszonkowym ma kilkadziesiąt tysięcy książek… Wkłada sobie do kieszonki, idzie na spacer, siada na ławeczce i czyta, co mu się żywnie podoba…
Moglibyście i wy w jednym czymś takim maleńkim mieć 10 000 tysięcy podręczników napisanych przez was…
Jeśli tu kpicie, to z siebie samych, ale mi nie do kpin z was… Świat poszedł swoją drogą, wy zostaliście – niestety – daleko z tyłu…
mamwdu
24 lipca o godz. 17:58 255907
Daremne słowa… Niestety, a przecież dano im wszystko, co trzeba: wolność w układaniu swoich programów, wolność tworzenia podręczników, wolność – i to najważniejsze – uczenia wedle swoich pomysłów, swojej wiedzy (olbrzymiej)…
Żaden zawód na świecie nie ma takiej wolności…
Pieniądze, owszem, nie są duże, powinni mieć obiecane 2 tys dolców (w przeliczeniu), ale i tak duże, jeśli porównać z większością Polaków… Jestem za tym, aby zarabiali owe 2 tys. (czyli ok. 9 tys. miesięcznie), ale obawiam się, że niczego by to nie zmieniło w ich podejściu do niezwykłego daru, jaki im dano: wolność…
ontario
24 lipca o godz. 19:10 255909
Nie pierwszy raz jesteś na tym blogu. Gospodarz po kolei pisze o wszystkich problemach nauczyciela szkoły i samych uczniów. Szkoła w której uczy – to jedna z lepszych szkół średnich, więc i poruszane problemy nie wydają się być jakoś wyjątkowo alarmujące , a on sam ma jeszcze pole do popisu (np. jest selekcja uczniów przyjmowanych do klas).
Mimo to poruszane problemy nie wyglądają wesoło.
Teraz wyobraź sobie szkołę rejonową – gimnazjum czy SP, gdzie nie ma żadnej selekcji. Chodzą wszyscy – jak leci. Lekcja trwa 45 minut, na przerwie trzeba dyżurować. I tylko w ciągu tych 45 minut poświęcasz czas na edukację przedmiotu w danej klasie – oczywiście jak się odbędzie, bo wszystko inne jest kosztem lekcji. Każdemu się wydaje, że tylko to nauczyciel robi. Tak, ale na 18 godzinach tygodniowo z czterdziestu. W pozostałym czasie jesteś (a nawet w tym samym czasie) sekretarką, archiwistą, instruktorem (tańca, śpiewu, choreografii… – wstaw sobie co chcesz), ochroniarzem, biurem turystycznym, psychologiem, pedagogiem, itp. A do domu jeszcze bierzesz do sprawdzenia sprawdziany – w szkole nie ma gdzie ich sprawdzać. Natomiast w ciągu tych 45 minut, gdy masz świetnie uczyć, masz klasę integracyjną – część dzieci (co najmniej 25%) ma opinie z poradni. Część tych opinii jest w sprawie obniżonego poziomu intelektualnego, a część w sprawie zaburzeń zachowania. Właśnie w takim kierunku poszła reforma. Wynik jest taki, że coraz częściej na korepetycje chodzą uczniowie, którym zależy na dobrych ocenach, bo będąc na lekcji nie słyszą co nauczyciel mówi.
A ty dajesz rady jakbyś o tym nie wiedział. Jeśli nie dasz dziecka do szkoły, w której jest selekcja uczniów (np. o podobnym poziomie intelektualnym) to będzie dziecko miało opisany wyżej standard. I nawet najlepszy nauczyciel nic nie wskóra, gdy tendencja ta będzie postępować.
Możesz sobie pisać o biadoleniu. To nie biadolenie, to próba zwrócenia uwagi społeczeństwa na to co się w szkole dzieje. Aby instytucja dobrze działała priorytetem powinna być dobra organizacja, pracownik powinien mieć ustalony zakres obowiązków, który da się udźwignąć (zamiast być od wszystkiego) i powinna dobrze płacić, aby odpowiedni pracownicy chcieli się zatrudnić. Tego w szkołach państwowych nie ma, a priorytetem jest wychowanie – zamiast dydaktyka i jej jakość.
kwant25
24 lipca o godz. 20:39 255911
Cóż, kolejna porcja lamentu… A przecież w szkołach od 1945 nie ma selekcji (Co za ohydne słowo! Łatwo ci je napisać? Nie wierzę…).
Około 54 300 (0,36 s) – tyle wyników po kliknięciu: „Pan Tadeusz” konspekt lekcji. Niczego nie trzeba więcej, te podręczniki układacie co dzień, macie je. Zebrać w całość materiały już gotowe, jakie zrobiliście i jest 10 000 podręczników na DVD. No, dobra, poświęcić rok, ale potem na lata całe już jest, tylko ew. poprawki… A jaka oszczędność czasu!!
Nie mam żadnego zrozumienia dla was, bo wszystko – co tak obszernie opisujesz – nauczyciele robili zawsze, ba, mieli gorszych uczniów, gorsze warunki! Nie mieli wolności. Musieli uczyć wedle KOMUNISTYCZNEGO programu, żadnej swobody! W mojej klasie w szkole podstawowej były takie łobuzy, że dzisiejsze łobuziaki to aniołki, i jakoś nauczyciele nie lamentowali, mieli chyba 28 ha etatu, marne zarobki… A jakie liczne klasy, do mojej chodziło 30 dzieci… Nie mieliśmy sali gimnastycznej, że nie wspomnę o komputerach, Internecie…
Jedynie was rozumiem w jednym: powinniście dostać 2 tys. dol. W przeliczeniu).
@ontario
Dalej „Nie znam się, ale się wypowiem” … 😉 Te konspekty są głównie dla początkujących NAUCZYCIELI. A podręcznik jest, głupia sprawa, dla UCZNIA … 😉
Co do nauczycieli w PRL, to, pomijając kwestie ideologiczne(!), mieli o niebo WIĘKSZĄ swobodę uczenia – wystarczy choćby w regulacje popatrzeć i je porównać, programy/podstawy programowe etc. …. 😉
belferxxx
25 lipca o godz. 15:01 255913
Panie Nauczycielu, panie Nauczycielu… Skoro potrafisz napisać konspekty dla nauczyciela, to tym bardziej podręcznik dla ucznia, mając wiedzę 10 000 razy większą od swojego ucznia…
Około 143 000 wyników (0,45 s) – dopełnienie ćwiczenia – w ułamku sekundy Internet pokazuje, ile ćwiczeń NAUCZYCIELE przygotowali GRATIS dla swoich uczniów…
I tak jest z każdym zagadnieniem z programu nauczania.
O czym pan nauczyciel mówi? To pan nauczyciel guzik wie, a się wypowiada.
Z tym PRL-em to chyba żart, że niby nauczyciel miał lepiej????
belferxxx
25 lipca o godz. 15:01 255913
Ale pan nauczyciel ma taką pracę, pracę w szkole. Nie wiedział pan nauczyciel, na czym polega praca nauczyciela? Nie powiedzieli na studiach? Nie zapytał pan, podpisując umowę? Nie podpytał tu i ówdzie, tylko poszedł na ślepo?
Etat dydaktyczny to 18 godzin, ale faktycznie macie jak każdy, po 40, tyle że reszta to praca szkolna. Naprawdę nie zdajesz sobie pan sprawy z tego, że tym swoim nieustannym lamentowaniem sprowadzasz pan nieszczęście na siebie: politycy nie od dziś przymierzają się do tego, abyś w szkole siedział 40 ha i mogą to zrobić… Od godz. 8 do 16… Chcesz pan tego? Ja dla pana nie…
Prosty przykład: udało mi się – zanim weszła ustawa i 22 ha – przekonać radę, aby etat pedagoga, psychologa itd. wynosił 23 ha, a chciano 30, nawet 40, jak żądano… Takie same oczekiwania mają wobec was: 40 ha w szkole…
Pan sobie nie zdaje sprawy z tego, czego mogą chcieć politycy i mają prawo, czego chce wielu rodziców (nie ja)? Naprawdę? Wasza praca jest w szkole i obejmuje szkolne obowiązki, a zatem nie tylko uczenie dzieci…
ontario
25 lipca o godz. 14:27 255912
Zawsze była selekcja. Dzieci z deficytami intelektualnymi powtarzały klasę, aż w końcu nie kończyły szkoły lub były przenoszone do szkół specjalnych, albo od razu tam szły. Teraz władza doprowadziła do tego, że nie ma drugoroczności, bo to większy kłopot dla nauczyciela i szkoły , niż dla ucznia. Dzieci z zaburzeniami zachowania nie miały czego szukać w szkole i tam ich nie było. Po prostu mylisz dzieci, o których piszę z tymi, którzy się źle zachowują, ale są w normie i nazywasz ich łobuziakami.
Jeśli politycy mają o szkole takie pojęcie jak ty – pamiętają to, co było kiedyś, a czego już nie ma – to się nie dziwię, że kombinują jak obsłużyć szkołę jeszcze mniejszą ilością pracowników za te same pieniądze. Pewnie w końcu to zrobią, bo będzie jeszcze taniej. Ale ucierpi na tym całe społeczeństwo. Będzie tak, jak z dentystami. Dobrze i bez kolejki, ale prywatnie i bardzo drogo. Na kasę – z najtańszych materiałów i byle jak, oczywiście po odczekaniu długiej kolejki.
Belferxxx ma rację : „mieli o niebo WIĘKSZĄ swobodę uczenia – wystarczy choćby w regulacje popatrzeć i je porównać, programy/podstawy programowe etc. …. ”
I nie wynikło to z ustroju państwa, ale regulacji prawnych dotyczących zawodu oraz postawy ówczesnych rodziców, którzy sami wychowywali dzieci, a szkoła dawała im wykształcenie. Teraz szkoła ma przechowywać i wychowywać, nauczanie jest traktowane po macoszemu. Od ubiegłego roku nauczyciele zostali jeszcze psychologami, a szkolnictwo specjalne jest redukowane.
@ontario
1.Czy napisałeś w życiu chociaż jedną książkę – może nie być podręcznik? Bo ja i parę podręczników ( w tym jeden w nakładzie grubo ponad 100 tys. egzemplarzy w dużym wydawnictwie) i to i owo jeszcze … 😉
2.Czy wiesz, że strona na ksero czy drukarce jest ponad 10 razy droższa niż „poligraficzna” czyli wydawnicza ? A nie każdy uczeń, wbrew pozorom, ma możliwość i jest w stanie(potrafi) posługiwać się podręcznikami w wersji elektronicznej …
Ale najpierw odpowiedz na pierwsze pytanie – napisałeś coś, czy tylko ci się wydaje, jak przy obserwacji Lewandowskiego w TV, że to prościzna i ty też tak potrafisz, a nawet lepiej ??? 😉
ontario,
Podręczniki nie są potrzebne nauczycielom (mam nadzieję). One są dla uczniów. Przy czym ci uczniowie, którzy powinni je szczególnie uważnie czytać, i tak są nimi najmniej zainteresowani.
Płynna Rzeczywistość
25 lipca o godz. 21:14 255918
Podręczniki nie są potrzebne. Potrzebne jest uczenie, jak korzystać z nieprzebranej wiedzy Internetu.
12 rok istnienia bloga, 12 wpis o problemie z podręcznikami.
A może się mylę?
Może tylko 11-ty wpis?
Praca w szkole to rzeczywiście jest powołanie.
Nauczycielka jak ksiądz, tylko jeszcze mniej może, wiadomo, w Kościele kobietom mniej wolno. Taki już jest naturalny porządek tego świata.
Jak z kurii, od biskupa, nowego katechizmu ze świeżutkim nihil obstat nie przywiozą to dzieciom podyktujemy do kajetów ze starego.
A wiadomo jak często zmienia się katechizmy.
Zresztą co drugiej nauczycielce i tak i tak nie podobała się ostatnia jego zmiana, ta z lat 1962-65, i bardzo by chciały powrotu do mszy trydenckiej.
Że wtedy uczniowie w ławkach niczego nie rozumieli, tylko bezrozumnie po łacinie mamrotali?
A komu to przeszkadzało?
belferxxx
25 lipca o godz. 19:17 255917
Pytania bezprzedmiotowe. Jest Internet, a w nim nieprzebrane bogactwo wiedzy uzyskiwanej w ułamku sekundy. Twoje zadanie: jak samemu korzystać z tej wiedzy i jak nauczyć dzieci, aby z niej korzystały.
Piszesz. że nie znam się, a wypowiem się… Otóż, moja wiedza w tej sprawie, o której rzecz, tysiąc razy mniejsza od twojej, ale jest ktoś, kto ma wiedzę miliard razy większą od twojej i w każdej chwili mi służy tą wiedzą, nie kpiąc ze mnie. To Internet. O, zainspirowany twoim kpinkami – poczytałem to i owo o różnych systemach edukacyjnych w świecie. Okazuje się, że jesteście w daleko w tyle…
kwant25
25 lipca o godz. 18:22 255916
Nie kapuję cię zupełnie, zupełnie. Chcesz powiedzieć, że dziś nie ma szkół specjalnych i że w jednej klasie masz uczniów – jak to ująć – zwykłych i tych – jak to brutalnie określasz – z deficytami intelektualnymi? Wciskasz kit? Przecież wiem, bo się tym zajmuję z racji politycznych (w swoje małej skali gminnej) – że tacy uczniowie w ogóle do szkoły nie chodzą. Gmina nawet płaci za taxi, aby dojeżdżały do szkoły specjalnej, a paru uczniów ma indywidualne nauczanie w domu…
Bardzo ciekawe twoje podejście: wypominasz mi, że jeżeli pamiętam przeszłość…, a przecież niemal wszystkie moje wpisy dotyczą przyszłości: szkoły jutra, bez podręczników, szkoły, w których nauczyciel będzie zarabiać 2 tys. dolarów (przeliczając).
Kpisz z tym PRL-em? Tak? To może politycy (nie ja!!!) przywrócą ci 28 godzin etatu, pracę w soboty, jeden obowiązkowy program i jeden obowiązkowy podręcznik? Chcesz? To będziesz to mieć… Wystarczy, że zlikwidują Kartę Nauczyciela (a raczej jej resztkę), a do tego przymierzają się od dawna, bo tego chce ogół rodziców… Wiem zbyt boleśnie o tym, bo z racji funkcji samorządowca zbyt często bronię was przed atakami, że powinniście być w szkole 40 ha itd.
ontario,
Uczyłeś kiedyś kogokolwiek?
Szanowny Gospodarzu,
prawda jest taka, że podręczniki do szkół średnich w ostatnich latach są pisane na kolanie, a właściwie przeklejane i kompilowane z kilku wcześniejszych. We wszystkich wydawnictwach. Nie ma więc co rozpaczać nad brakiem wyboru. Istotne jest to, żebyś mógł odpowiedzialnie i twórczo z nich korzystać, czyli żebyś nie wkładał dzieciom do głowy bzdur, jeśli znajdziesz je w podręczniku.
Żebyś pamiętał, że Francis Burnett (od „Tajemniczego ogrodu”) to kobieta (to autentyk, który znalazłam podczas redakcji – Burnett płci męskiej, przy czym redaktorka prowadząca do upadłego upierała się, że to facet był :-)), a „Per aspera ad astra” to nie jest francuskie powiedzenie (też autentyk, z podręcznika rządowego albo ćwiczeń do niego – nie pamiętam- z trzeciej klasy podstawówki).
@ontario
>O, zainspirowany twoim kpinkami – poczytałem to i owo o różnych systemach edukacyjnych w świecie. Okazuje się, że jesteście w daleko w tyle…<
Ale mnie ubawiłeś!!! W mojej szkole co roku jest paru uczniów, którzy są w pierwszej setce NA ŚWIECIE w swoich koronnych konkurencjach ścisłych (W międzynarodowych olimpiadach). Ja sam mam, bo "trochę" uczę, ponad SETKĘ byłych uczniów po/na uczelniach z pierwszej światowej 10-20 (w zależności od rankingu) i kilkunastu z, minimum, doktoratami tych uczelni. I to by było na tyle … 😉
BTW – w Polsce jest ponad pół MILIONA nauczycieli i oni się "trochą" różnią jeden od drugiego …
@ontario
>Kpisz z tym PRL-em? Tak? To może politycy (nie ja!!!) przywrócą ci 28 godzin etatu, pracę w soboty, jeden obowiązkowy program i jeden obowiązkowy podręcznik? <
Ja zaczynałem uczyć w roku 1980 – miałem w LO pensum 22 godziny tygodniowo. Rok później – w 1981 – wprowadzono wolne soboty i 18 godzin pensum we WSZYSTKICH szkołach. Program był jeden, ale był zdecydowanie mniej szczegółowy niż dzisiejsza obowiązkowa podstawa. Kontrolował mnie metodyk (a nie urzędas), który był specjalistą od MOJEGO przedmiotu – mogłem z nim merytorycznie(!) rozmawiać. Dziś mogę tylko o wpisach i o tym, że urzędas-polonista musi mieć temat np.z matematyki tak jak w podstawie zapisany (a nie innymi słowami) no bo on przecież ni w ząb nie rozumie i nie może sprawdzić … 😉 Uprzedzając – ja nie narzekam, mam już emeryturę, ze względów merytoryczno-towarzysko-rodzinnych taką pozycję, że urzędas z kuratorium nie zaryzykuje konfliktu, a i nauczycieli nauk ścisłych w stolicy wszyscy sobie wyrywają, ale to ja … 😉
@ontario
>Pytania bezprzedmiotowe. Jest Internet, a w nim nieprzebrane bogactwo wiedzy uzyskiwanej w ułamku sekundy<
No to nieprzebrane bogactwo ma jedną wadę, ale za to podstawową – jest tam wszystko. I, bardzo dobrze zrobiona, przekonująca strona(nawet nie jedna!) zwolenników płaskiej Ziemi, i antyszczepionkowców od groma, i różne teorie spiskowe, i nawiedzeni się produkują, i faszystów tam można znaleźć i skrajnych lewaków, jedni np.piszą, że Wałęsa to bohater, inni że Bolek, a jeszcze inni – agent imperializmu i każdy swoje kwity przedstawia … 😉 Jedni piszą, że Powstanie Warszawskie było cacy, a inni cytują gen.Andersa, że było zbrodnią na mieście i narodzie … itp.itd.
ontario
25 lipca o godz. 21:37 255922
W klasie 7, w której uczę , na 19 uczniów 8 ma opinię , a 2 orzeczenie . Ci z orzeczeniami mają nauczanie indywidualne. Pozostałych mam w klasie, więc wiem o czym piszę. Jeszcze niedawno były klasy bez takich uczniów. Teraz już nie ma, bo zlikwidowano rozpoznanie „upośledzenie umysłowe w stopniu lekkim”. Nie rozpoznaje się już takich dzieci. Raczej opisuje ( jeśli w ogóle) jako dzieci o inteligencji niższej niż przeciętna i wysyła do normalnych szkół. Istotną część opinii obejmuje dzieci nadpobudliwe i z zaburzeniami zachowania. To nie łobuzerstwo, to dzieci, które nie mogą usiedzieć spokojnie i mają problemy z koncentracją.
Pozostałe – wytłumaczył belferxxx , więc już się nie będę powtarzał.
Tak na podsumowanie…..pomimo arbitralnego, nie znoszącego sprzeciwu stwierdzenia „nie znasz się to się nie wypowiadaj (morda w kubeł heheh)..po co w ogóle podręczniki..??..one tylko ograniczają (na bank uczniów) ale też i kreatywnych nauczycieli… bo do wiedzy można dochodzić różnymi drogami i to jest prawdziwa wolność…tiaa tylko najpierw trzeba wywalić do góry nogami ten chory system oświatowy,,młoty w dłoń…hehe
@mamwdu
Podręcznik jest POMOCĄ(jedną z!) dla wielu uczniów, choć nie dla wszystkich oczywiście. Ale ilu tych kreatywnych w obszarze pojedynczego przedmiotu jest w populacji – 5-10% góra. I to się nie zmieni 🙁
Na podstawie czego jest oceniany nauczyciel i jego praca? Na podstawie sprawozdań. To jak będzie ukierunkowana kreatywność przeciętnego nauczyciela?
Autorski program to „wychylanie się”: przeciwko są koleżeństwo (zobaczymy co mądrala pokaże?), wydawcy i ich ustosunkowani lobbyści z wpływem na dyrekcję, kuratorium, nadzór, urzędnicy MEN.
Autorski podręcznik? Z matematyki: 180 lekcji w roczniku, np. w kl.4-8 daje to 5×180 lekcji=900 lekcji. Do opracowania oczywiście po pracy i kiedy najbliżsi nie domagają się czegoś od nas (nauczyciele przecież nie mają rodzin, kredytów, nie piorą, nie sprzątają,etc), a zwłaszcza kiedy domagają się rzeczy najcenniejszej – poświęcenia czasu.
Nauczyciel ma tą dodatkową pracę wykonać, żeby zasłużyć, no, na co ?
@mamwdu
Co więcej – społeczeństwo/rynek pracy więcej tych kreatywnych nie potrzebuje. Potrzebuje za to SUMIENNYCH wykonawców szczegółowych CUDZYCH instrukcji i procedur … 😉
belferxxx
Gdyby nie ci kreatywni do dzisiaj byśmy byli na etapie wojny o ogień.. i siedzieli w jaskiniach, albo na drzewach..heheh
Jeszcze jedno: taki autorski program ktoś musi zatwierdzić, czyli przestudiować te 900 lekcji, zgłosić uwagi i nanieść poprawki. Pozorna znajomość rzeczy z nikogo nie czyni eksperta 🙂
@mamwdu
Co nie zmienia faktu, że tych kreatywnych potrzeba GÓRA 10% – zresztą więcej ich i tak nie ma … 😉
belferxxx
25 lipca o godz. 23:15 255927
Panie, jest wolność, wolność. Każdy ma prawo wypowiadać swoje poglądy…, tym bardziej nauczyciel powinien uczyć, jak korzystać z wiedzy zawartej w Internecie.
A co ci przeszkadza, że uczeń przeczyta faszystę, komunistę, moczarowca, stalinistę, burżuja itd. wypowiadających się w jakiejś sprawie? Niech przeczyta i wyrobi swoje zdanie… A co ci wadzi, że przeczyta o płaskiej Ziemi albo o UFO? Możesz to wykorzystać do dyskusji, do szukania Prawdy, do polemiki ucznia ze Stronnikami Płaskiej Ziemi…
Czy nie widzisz, że twoja postawa jest anachroniczna? Masz doskonałą okazję w ułamku sekundy zgromadzić multum poglądów na dany temat, umożliwić uczniom poznanie przeróżnych opinii, sprzecznych racji – aby uczeń sam doszedł do swojego własnego poglądu…
belferxxx
25 lipca o godz. 23:02 255926
Urzędas, urzędas, urzędas… A zatem nauczyciel to posłuszny robot? Dobre to!
A tak na marginesie? Ile ma tych kontroli? Dwie na 30 lat? Co więcej, może się nie zgodzić na hospitację, o ile się nie mylę…
belferxxx
25 lipca o godz. 22:41 255925
Zauważ łaskawie, że nie pisałem o osiągnięciach twoich (gratulacje!!) czy innych nauczycieli, a SYSTEMACH edukacyjnych…
Np. wczoraj oglądałem program o szkole (bodaj w Danii), w której nie ma podziału na przedmioty, a uczniowie określają, jak żyliby na Marsie, opanowując jednocześnie wiedzę w wielu przedmiotów…
System polski jest anachroniczny, o tym pisałem. nauczyciele wypowiadający się w tej audycji z radością mówili, że wszystkie dzieci z entuzjazmem garną się do nauki, że szkoła dostosowała się do tego, że uczniowie błyskawicznie wynajdują potrzebną im wiedzę, mając Internet…
W innym systemie (też z tejże audycji) nauczyciel wykorzystał strategię oceniania w grach komputerowych, co zgoła oczarowało uczniów i jak magnes przyciągnęło ich do szkoły…
Albo mówili też (i pokazywali) o architekturze wykorzystanej w edukacji, także o specjalnych meblach, dzięki którym dziecko śmiga podczas lekcji po klasie i nikt się nie nudzi, a każdy garnie do nauki…
O systemach pisałem…
System nie jest ustalany przez nauczycieli, ale przez zarządzających oświatą. Jest anachroniczny, ale póki co, nikt nie spieszy go zmienić. Kuratoria pracują ściśle pod wymiar ministra oświaty. Dyrektorzy dostosowują się do wymagań kuratorium, samorządów i rodziców. Nauczyciele i chyba uczniowie, są na szarym końcu.
Wspomagacze lekcyjne, typu ankieta w komórce, quiz netowy itp. są lubiane i budzą ciekawość, owszem, ale przy obecnej podstawie programowej to ułamek czasu lekcyjnego, jaki trzeba przeznaczyć na nauczycielskie zrealizowanie, a przez uczniów opanowanie, zawartości podstawy programowej. Bo potem są egzaminy. Ściśle z podstawy programowej. Nie dowolności interpretacyjnej. Gdy ma się godzinę, dwie tygodniowo, to się gna z programem i tyle.
( w mojej szkole chyba wszyscy uczniowie mają komórki, ale tylko część ma w nich internet, zaś szkolny … nic, tylko się załamać, tak muli. szkoda że moi samorządowcy mają to gdzieś – w domyśle pieniądze na nową instalację – i zalecają kredę i tablicę, bo przecież tak było za ich czasów)
@ontario
Codziennie oglądasz reklamy – wszystko tam jest czystą prawdą??? Tak samo w tym propagandowym filmie o duńskiej szkole. O szkole i uczniach w Korei Płn. są podobne … 😉
@ontario
Idąc Twoim tokiem rozumowania dochodzi się do wniosku, że po cholerę szkoły?
Posadzi się dzieciaka przed komputerem i „chwatit”.
Sam się nauczy czytać, pisać, rachować, pojmie prawa fizyki a nawet będzie logicznie myśleć i wyciągać odpowiednie wnioski a na fejsbuku ukształtuje się umiejętność współdziałania i współżycia w grupie społecznej.
kaesjot
26 lipca o godz. 16:38 255941
Dobry człowieku, nie ma obowiązku uważnego czytania, ale tym bardziej nic nie upoważnia cię do wyciągania takich wniosków. Pisałem jasno, że nauczyciel powinien nauczyć KORZYSTANIA z Internetu. Nie – jak dotąd – wykładać, podawać wiedzę, a uczeń biernie przyswaja i wkuwa podręcznik. A – jak to umożliwia współczesna technika – organizować zdobywanie wiedzy, zarzucić podręcznik, uczyć szukania informacji, odsiewania plew…
A szkoły – tak czy siak – będą zlikwidowane, nie opłaca się. Nie od dziś czyni się próby zastąpienia nauczycieli maszynami albo edukowania online… Miliony ludzi na świecie korzysta z takiej edukacji online… Tkwisz w epoce kredy? To tkwij, ale skoro już poważnie traktujesz temat, to nie wciskaj kitu i czytaj uważnie słowa tego, z kim polemizujesz… Bo trafiasz płotem w kulę mknącą z prędkością dźwięku…
belferxxx
26 lipca o godz. 14:56 255940
Ty, ty nauczyciel jesteś od tego, aby nauczyć refleksji, krytycyzmu, sceptycyzmu… Ty.
A jeśli chodzi o czystą prawdę… Dobry temat… Uczono mnie czystej prawdy komsomolskiej, wciskano do głowy małego naiwnego ucznia takie bzdety, że w pale się nie mieści, no, ale skoro patronem szkoły był zbrodniarz i zdrajca… Oczywiście, szkoły w PRL-u…
belferxxx
26 lipca o godz. 14:56 255940
Dyskusja (za którą dziękuję) przekonała mnie, że na pytanie JAKIE PODRĘCZNIKI? – odpowiedź powinna brzmieć ŻADNE.
Współczesna technika daje takie możliwości, że to zgoła cud.
Weźmy tych, co w Internecie dowodzą, że Ziemia jest płaska. Ależ to doskonały punkt wyjścia do 1) poznania historii, postaci, przekonań aż do czasu Kopernika, włącznie z poezją (wiersze o Bruno); 2) doświadczeń fizycznych, chemicznych, astronomicznych itp. w celu obalenia przez ucznia argumentów o płaskości Ziemi.
Żaden podręcznik, Internet i wyjście poza szkołę… A dzieciaki – wszystkie!!! – będą prosić, aby lekcja się nie kończyła. Do tego dodać system oceniania przez Maszynę (na zasadzie gier!!). Ludzie, ja bym ze szkoły nie wychodził…
Już w Polsce są takie szkoły, np. Ente… Dzieciarnia płaci, aby się uczyć… Uwielbia nauczycieli… Uwielbia się uczyć…
Podręcznik, jak sama nazwa wskazuje, ma być podręczną pomocą. Jeżeli go nie ma – nic się nie stanie.
Potrzebny jest tekst (język polski). Resztę się da załatwić na klepisku w stodole za pomocą patyka.
Jeżeli ktoś nie potrafi nauczyć za pomocą patyka na klepisku w stodole, niech równa klepisko.
@ontario
Dania to jeden z najbogatszych krajów świata (w przeliczeniu na mieszkańca) i maleńki kraj: 15% ludności Polski i jej powierzchni – taki np. Górny Śląsk czy Mazowsze, z najbardziej spłaszczoną siatką płac na świecie (wskaźnik rozpiętości 25) i ponoć najszczęśliwszym społeczeństwem na świecie. Nietrudno tam o uśmiech. Również można tu wymienić Norwegię, Szwajcarię, Singapur. Poszukaj krajów o liczbie ludności Polski, dotknięty w nieodległej przeszłości niemieckim, rosyjskim i ukraińskim ludobójstwem ( to już nawet nie było zdziesiątkowanie ale zpiątkowanie i doprowadzenie społeczeństwa jak w Korei Północnej do granicy zagłady biologicznej), rabunkiem materialnym i kolonialną gospodarką po dyktatem wielkiego sąsiada. Unicestwione elity, kilka wielkich fal emigracji z tęsknoty za chlebem i normalnością:
toutes proportions gardées, proszę.
@ontario
To nie dzieciarnia płaci tylko snobistyczni rodzice. Co do wyników – pożyjemy zobaczymy, kto z tej szkoły wyjdzie i co osiągnie w REALNYM życiu … 😉
@ontario
>Są już w Polsce są takie szkoły, np. Ente… Dzieciarnia płaci, aby się uczyć… Uwielbia nauczycieli… Uwielbia się uczyć…<
No to jest strona twojego Ente :
ente.org.pl
Za drobne 1000 miesięcznie + subwencja taka jak dla publicznych działa przedszkole, o szkole gdzieś tam się wspomina, ale informacji o niej nijakich – zapewne jest w planach. Niezależnie od tego to wszystko dotyczy BARDZO MAŁYCH dzieci bogatych rodziców, a jak te dzieci podrosną, to we Wrocławiu trafią, o ile będą zdolne, do PUBLICZNEJ III, V czy XIV bo to,na podstawie wyników(!), najlepsze wrocławskie licea … 😉
walkiria,
Podręcznik jest potrzebny uczniowi, nie nauczycielowi! Nauczyciel chemii, fizyki, polskiego dowolny temat przerabiany na jego lekcji powinien recytować z głowy wybudzony o 3 rano. Podręczniki i zbiory zadań potrzebne są natomiast uczniom. Podręczniki systematyzują wiedzę. Zbiory zadań jak sama nazw wskazuje, pozwalają przećwiczyć i utrwalić zdobyte umiejętności.
Oczywiście, jedno i drugie można przenieść z papieru do internetu. Jednak dalej będą to podręczniki i zbiory zadań. Przy czym zasada jest taka, że uczeń powinien mieć dostep do podręcznika i zbioru zadań 24 godz./dobę i w przypadku internetu warunek ten jest nieosiągalny.
ontario
ma rację w tym sensie, że nauczyciele mogliby śmielej stosować nowoczesne sposoby nauczania. Problem w tym, że ucząc ciekawie, prawdopodobnie wykształciliby uczniów o otwartych umysłach, ale ze słabymi wynikami na egzaminach końcowych. I nikt im by za to nie powiedział – dziękuję!
Dzisiejszy system oświaty zabija to co najważniejsze – KREATYWNOŚĆ.
Bez niej nie ma rozwoju.
Rozmawiałem wczoraj z starszym już właścicielem małej firmy. Powiedział to samo , co ja często powtarzam – odchodzą starzy, doświadczeni fachowcy i nie ma następców. Młodzi co przychodzą mają wysokie oczekiwania płacowe i niemal zerowe umiejętności a na dodatek luki w logicznym myśleniu, umiejętności wyciągania wniosków.
Za rok i za dwa lata znowu nauczycielki rozgadają się o „problemie” podręczników.
Co by z czasem robiły?
Gdyby tak co nie daj boziu, ten strrraszny problem rozwiązać…. co to by się w szkolnictwie działo!
Ach o ile więcej czasu by zostało na sprawdzanie, oczywiście w domu, z krzywdą dla własnego dziecka i gotującego się na kuchni rosołu, tych setek wypracowań?!
@Płynna Rzeczywistość
Nauczyciele matematyki z pewnością podręcznika do prezentacji dowolnego szkolnego tematu nie potrzebują i jak Pan to ujął mogą recytować o 3. rano z głowy. Uczeń bez podręcznika i zbioru zadań nie jest w stanie, z dokładnością do wyjątków, przyswoić tej wiedzy. Na to nakładają się absencje: jeżeli czyta ten wpis jakiś ambitny student, żądny sławy, to polecam temat: „Korelacje między wiedzą, umiejętnościami i ocenami a obecnością w szkole” albo „Nieobecności uczniów w szkole, w miejscowości X w ujęciu wieloletni”.
Zapatrzonym w model niemiecki polecam zamordyzm w bezwzględnym egzekwowaniu obecności w szkole.
@walkiria
„Jeżeli ktoś nie potrafi nauczyć za pomocą patyka na klepisku w stodole, niech równa klepisko.”
Nauka gry na instrumencie? W powszechne nauczanie matematyki nie wierzę. Natomiast Pitagorejczycy w swojej sekcie ponoć nawet klepiska i patyka nie potrzebowali. Tyle tylko, że adepci byli silnie zmotywowani, a przyjęci do sekty wyjątkowo zdolni 🙂
W Polsce brakuje rąk do pracy! Spedycja, kierowcy TiR-ów, opieka medyczna, informatycy. Mimo, że podobno już milion Ukraińców pracuje w Polsce, a napływają też Wietnamczycy i nawet Nepalczycy (!) Faktycznie, jeśli fryzjerka lub kurier, to z pewnością ze śpiewnym wschodnim akcentem. Rząd planuje wydać 3 mld zł na ściągnięcie z zagranicy wykwalifikowanych kadr – oczywiście nie morderczych Muzułmanów, tylko miłujących pokój Polaków. I jak do tego mają się plany tutejszych komentatorów powrotu do elitarnego kształcenia na wszystkich poziomach? Kierowca TiR-a nie musi być Einsteinem, ale jakaś kultura osobista, techniczna i języki by się przydały. A jak by tak z tych 3 mld wysłupać coś na przyciągnięcie do oświaty zdolniejszych młodych nauczycieli? I żeby organizatorzy olimpiad przedmiotowych nie musieli co roku żebrać o fundusze?
@Płynna Rzeczywistość
Koszty płacy dobrego nauczyciela to 5000 brutto (dyplomowany) x 2 (urlopy macierzyńskie, chorobowe, renty, urlopy bezpłatne i płatne dla poratowania zdrowia, zakup materiałów i pomocy dydaktycznych) x12 miesięcy = 120 000 PLN. Niech taki program funkcjonuje 10 lat czyli 1 200 000. 3 miliardy : 1 200 000 = 2500 nauczycieli. Pośród młodych ludzi obecnie wchodzących na rynek pracy i odpowiadających kryterium „dobry nauczyciel” może być problemem znalezienie chętnych. Znam przypadek znakomitej szkoły prywatnej, w której nauczyciel matematyki pracuje jako firma zewnętrzna: 100 zł brutto za każdą godzinę przy tablicy i dwie,trzy godziny tygodniowo na sprawozdawczość dla szkoły i rodziców, bez żadnych innych obowiązków. Za kilka lat zjawisko upowszechni się zapewne na szkolnictwo publiczne: relacja podaż/popyt nawet w polskiej nibyrynkowej gospodarce działa 🙂
To o czym Pan pisze jest konsekwencją polityki gospodarczej i polityki w ogóle. Beneficjentami rozrostu urzędniczych posad w liczbie 500 000 armii jest żelazny elektorat partyjny, nakazujących firmom różnego rodzaju sprawozdawczość i papierologię, podnosząc koszty pracy i działalności, wymusiły pozorne działania edukacyjne i akademickie, emigrację, rozplenioną korupcej, etc. Przy takiej polityce zawsze będzie krótka kołdra i próby leczenia dżumy cholerą.
belferxxx
26 lipca o godz. 22:18 255948
Tak uczą dobrze nauczyciele, że rodzice chcą płacić!! Płacą, bo warto.
A co dzieci osiągną, gdy dorosną Może NIE to, że schowają dyplom szkoły państwowej i wyjadą zmywać gary w zagranicznej jadłodajni…
Krzysztof Cywiński
26 lipca o godz. 20:45 255946
Oczywiście, wybito polską elitę, uczyniono z Polski kolonię i niemiłosiernie grabiono… Ale czy to oznacza, że nie możemy stworzyć takiego systemu, by dzieci uczyły się z entuzjazmem? By do szkoły biegły z radością?
System można stworzyć bez pieniędzy, no, bez dużych pieniędzy…
Tymczasem gigantyczną forsę topi się w błocie, przeprowadzając ciągle nieprzemyślane reformy…
Jeden przykład z moje gminy wystarczy: 1) najpierw skasowano kilka małych wiejskich szkół; 2) wybudowano w czynie społecznym dwie szkoły, 3) zlikwidowano jedną z tych nowych i zlikwidowano jeszcze jedną wiejską szkołę (budynki wszystkich zlikwidowanych szkół adaptowano na mieszkania; 4) zbudowano gimnazjum; 5) unicestwiono gimnazjum + 6) dowozy (ok. 250 tys. rocznie)… To są gigantyczne pieniądze rzucone w bagno, jak widać: Polska to bogatszy kraj od Danii…
belferxxx
26 lipca o godz. 22:18 255948
Widzisz, widzisz… Jak to jest? Płacą, żeby się uczyć… A w państwowych dostają za darmo i nie chcą się uczyć… Wagarują, kpią z nauczycieli, rozwalają lekcje itd. – nie zmyślam autor bloga bez przerwy o tym pisze…
@ontario
Płacą nieliczni z różnych powodów i nielicznych na taki wydatek jest stać (10%?). Efekty również są zróżnicowane, w stopniu porównywalnym do edukacji publicznej.
@ontario
Nie jest to możliwe z uwagi na wprzęgnięcie oświaty publicznej w bieżącą politykę. Być może inne konstytucyjne usytuowanie publicznej edukacji mogłoby coś zmienić, np. powołanie Najwyższej Izby Edukacji (na wzór NIK) w miejsce MEN po latach mogłoby przynieść efekty, pod warunkiem funkcjonowania mechanizmu zabezpieczającego nie tylko przed polityką bieżącą, ale również ideologiami i ekstremizmami: lewacką, religiancką, etc.
@ontario
Najlepszy przykład radosnej twórczości z Pańskiego podwórka:
https://finanse.wp.pl/aquapark-do-ktorego-nie-ma-jak-dojechac-ktos-tu-chyba-stracil-rozum-6277519761667713a
Skala, w której funkcjonuje edukacja to zupełnie inny rząd wielkości
Jest taka legenda o Stańczyku, który obwiązawszy twarz chustą udawał chorego, aby znajomemu dowieść, że na świecie jest lekarzy. No i udowodnił. Od kilkunastu lat mamy w kraju zalew nauczycieli. Wiedzą jak nauczać skutecznie, jak wychować idealnego obywatela, mają skrupulatnie spisaną listę o obowiązków nauczycielskich, od współpracy z policją, przez diagnostykę schorzeń przeróżnych, organizację wyciecze, a jak się okazuje na pisaniu podręczników skończywszy. Problem polega, że ten belferski zalew dotyczy księgowych, kierowników, kucharzy, kasjerek, specjalistów PR itd. Człowieku, uważasz, że wiesz jak coś robić najlepiej? Rób to. Nie masz zamiaru? Nie odzywaj się z pogardą lepiej wiedzącego. Ja nie pouczam dentysty w sprawie doboru wiertła, ani tego, aby samodzielnie je zrobił. Podejrzewam, że nikt z elementarnym zdrowym rozsądkiem nie postąpiłby w ten sposób. Może najwyższa pora się opamiętać i zastosować ten sam sposób postępowania względem nauczycieli. Ewentualnie zająć się tym zawodem i oświetlać innych swoim przykładem. Doprawdy, dziwię się, że w społeczeństwie, w którym rodzic nie potrafi nauczyć dziecko wiązania butów i która ręka lewa, a która prawa, tak wielu uznaje się za tak oświeconych i wszystkowiedzących, aby pouczać nauczycieli. Podsumowując, potrafisz coś robić lepiej? Nie pusz się anonimowo, tylko to rób. Ja mechanika czy sprzątaczki nie pouczam, nie jestem nadętym bufonem.
Ucieczka od wolności czyli wolność od problemów.
–
Zasadniczą funkcją szkoły polskiej w umacnianiu gumna jest podręcznikowe, jak u Fromma, uczenie jak pozbyć się na etacie upaństwowionym problemów.
Tu od lat panuje pełna solidarność ekonoma i fornala – symulantka braku wyboru to świadomy wybór umycia rąk od jakiejkolwiek odpowiedzialności.
To gwarantuje etat i stosowny w nagrodę pasek, na którym wisi każdy patriota edukacji, służby publicznej, policji, górnictwa, gazownictwa czy wkrótce całości upaństwowionego gumna.
Jak i gdzie kolejne pokolenia nabywają tej mentalności i postaw, tego przykładu i tej ambrozji komfortu niewolnika, służącego swemu Prezesowi Suwerenów (d. Przywódcy Partii i Narodu) – o tym w pięknej polszczyźnie można, tradycyjnie dla belferbloga, przeczytać we wpisie.
–
PS Bonus dla Autora ze strony opresyjnego kapitalizmu naciskających na szkoły i ich wybory wydawców podręczników – pewny.
Jak to, że dzięki takiej szkole, za jej przykładem żadnych wolnych wyborów uciekinierom od wolności dane nie będzie.
🙂
Niewdziosek
27 lipca o godz. 15:07 255961
Jeśli do mnie pijesz, to…
DOSKONALE znam się na szkole, oświacie, bo: 1) jako samorządowiec przewodniczyłem komisji oświaty; 2) mój przyjaciel jest nauczycielem; 3) żona pracuje w szkole; 4) uczyłem się w szkole przez 16 lat; 5) moje dzieci się uczyły; 6) dużo czytam na temat oświaty w Polsce i na świecie… 7) mam kolegów uczących w szkole…
Czy coś zrobiłem dla szkoły, nauczycieli? Tak. Wiele, o czym już na tym forum pisałem..
Jestem nadętym bufonem bufoniastym bufonistym bufoniutkim nadbufonem przedbufonem zabufonem probufonem arcybufonem itd.
Krzysztof Cywiński
27 lipca o godz. 13:58 255960
Szczecin to nie moje podwórko… My tu u siebie nie zbudowaliśmy basenu czy aquaparku, a nowiutkie gimnazjum, które władza rozp…, nie ja tworzyłem ten system edukacyjny, ja staram się – taka moja rola samorządowca – zapewnić nauczycielom jak najlepsze warunki pracy…
Krzysztof Cywiński
27 lipca o godz. 13:23 255958
Co to znaczy efekty?
Chodziłem do liceum, do którego już po półroczu do klasy pierwszej przyjmowano wyrzuconych z innych szkół. Niewielu z nas szło na studia, ale efekty tej szkoły były rewelacyjne: zagubieni, wyrzucani, zbłąkani itp. zdawali maturę…
Co to znaczy efekty?
Czy chodzi o to, że niektóre licea przyjmują tylko ze średnią 4, 5 i wyżej. wszyscy więc dostają się na studia, a połowa bierze korepetycje?
Czy chodzi o to, że (o czym tu pisano) nauczyciele delikatnie „zachęcają” słabszych uczniów, aby nie podchodzili do matury, wynik zatem mają wspaniały…
itd.
Czy chodzi o to – jak np. wyczytałem w ENTE – chcą zatrudnić na 2, 5 ha kogoś mającego jakąś pasję, aby właśnie swoim entuzjazmem zaraził uczniów?
itd.
Efekt to nie to, co plasuje szkołę wysoko w rankingu, a efekt to spełnienie celu, jaki założyła sobie dana szkoła. Jednym może chodzić o to, aby wszyscy chcący z tej szkoły iść na medycynę, właśnie studiowali medycynę, potężne korepetycje to efekt uboczny/a może wpisany…
Inni chcą hołubić zagubionych, rozbitych, wrażliwych… Inni rozwinąć w dziecku jego talent np. taneczny…, więc pal licho z wynikiem egzaminacyjnym…
O co chodzi z tym efektem? Bo kapuję, o czym piszesz?
ontario
27 lipca o godz. 16:39 255965
Efekt jest wtedy, gdy – poczytaj w internecie na temat EWD. Natomiast EWD nie przynosi nikomu splendoru.
Taka jest polityka, taki jest świat.
ontario
27 lipca o godz. 16:39 255965
Inaczej mówiąc, szkoły, które potrafią podnieść poziom wiedzy uczniów nie są zauważane, bo i tak to jest poziom poniżej średniej krajowej, więc to się nie liczy. Nikt nie zastanawia się od jakiego poziomu zaczynamy, a na jakim kończymy, jeśli jest poniżej średniej krajowej. Taki problem miałem, gdy byłem dyrektorem gimnazjum na opolszczyźnie.
@ ontario, 27 lipca o godz. 16:39
–
Ewidentnie based, tutejsza belferka nie ma bladego pojęcia, o czym piszesz.
I to jest najpełniejsza odpowiedź, na Twoje pytania Prostaczka.
Odpowiedź zresztą znana tu każdemu, kto się otarł o tzw. publiczne (czyt. panstwowo-etatystyczne) kadry, a jest to doświadczenie na miarę kontaktu z barszczem Sosnowskiego.
Jedyna antidotum: omijać z daleka i chronić rozum przed kontaktem.
Ew. można trochę zielem badziewnym potrząsnąć, używając długiego kija zawiłych metafor i parabol, hihi.
Miło patrzeć, jak więdnie strute własnym jadem.
@ontario
Wykształcenie to pojęcie b. nieostre. Piękna analogią jest TRADYCJA z „Misia” Bareji. Urzędnicze próby pomiaru efektywności edukacji są po prostu śmieszne, ale szermuje się nimi jako, a jakże, nowoczesnym zarządzaniem placówkami edukacyjnymi, bla,bla,bla.
Przykład Szczecina podałem jako jeden z przykładów radosnej twórczości władz lokalnych. Czy sądzi Pan, że jakakolwiek szkoła jest niezależna od władzy lokalnej, że już o wyższychch instancjach nie wspomnę? Jak zrozumiałem Pan funkcjonuje w gminie idealnej, w której takich absurdów nie ma. Nie mam takiego szczęścia: funkcjonuję w 2-milionowej aglomeracji i takich błazeństw, jak to w Szczecinie mogę wymienić bez liku.
Pan czegoś nie zrozumiał: znajomość pewnych aspektów służby zdrowi, z perspektywy np. dyrektora ds. administracyjnych nie czyni go jeszcze lekarzem, a tym bardziej chirurgiem. To, że ma Pan dzieci nie oznacza, , że zna się Pan na…
A teraz stara zagadka:
Ginekolog zagląda kobiecie w oczy, a powinien ?
Za działalność placówki odpowiada jej szef. Kto go powołuje? Władza lokalna. Proszę więc adresować pretensje o źle funkcjonujące placówki do odpowiedniego adresata. Czyli siebie? 🙂
Jak coś źle zaprojektował np. w Toyocie, to kto za to odpowiada?
@ONTARIO
Co Panu przeszkadza w uchwaleniu przez gminę:
„Od nowego roku szkolnego likwidujemy podręczniki. W placówkach szkolnych podległych gminie będziemy uczyć z internetu” .
Rodzice dostaną wyprawkę szkolną 300+, którą wydadzą na kredki do kolorowania drwala, coś im zostanie w kieszeni, a tak przekupiony elektorat już zawsze zagłosuje na Pana.