Prawdziwych kotów już nie ma
Do końca wakacji prawie półtora miesiąca, ale nowi uczniowie już zaczynają w internecie walkę o pozycję w szkole. Jak się uda, 1 września będą znani i popularni. Mimo że trafią do pierwszych klas, nie będą kotami, tzn. zagubionymi, nierozgarniętymi i bojącymi się własnego cienia pierwszoklasistami.
Odkąd życie szkoły przeniosło się w 90 procentach do internetu, skończyło się kocenie nowych uczniów. Walczyliśmy z falą z lepszymi bądź gorszymi skutkami, aż pewnego dnia sama wygasła. Wszystko dzięki aktywności nowych uczniów na forach internetowych. Nim przyjdą do szkoły, już mają mnóstwo znajomych. Niektórzy są bardzo popularni.
Można wręcz powiedzieć, że wiek nie ma znaczenia. Liczy się aktywność w internecie. Niektórzy pierwszoklasiści są bardziej znani w szkole niż maturzyści. Zdarza się, że nowy uczeń ma więcej kumpli niż weteran. Dawniej aby mieć znajomych, trzeba było znać ich z osiedla albo z poprzedniej szkoły, dzisiaj wystarczy internet. Gdy pomyślę, jak miło się pracowało kiedyś z wystraszonymi pierwszoklasistami, to łzy płyną z oczu. Szkoda, prawdziwych kotów w liceach już nie ma.
Komentarze
Dotychczas tak było. iż „młody” uczył się od doświadczonego, „starego”, który przekazywał mu swą wiedzę i doświadczenie. Jak pamiętam z opowieści kolegów, każdy zaczynał od sprzątania stanowiska pracy. Ci, którzy solidnie się do tej pracy przyłożyli szybko przechodzili do kolejnych etapów – wykonywania coraz bardziej złożonych i odpowiedzialnych prac.
Podobnie było w wojsku – „koty” i „rezerwa”.
Jest to typowy, naturalny sposób zdobywania pozycji w stadzie, gdyż człowiek jest ( jeszcze ???) zwierzęciem stadnym. Jedni czynią to przez wykazywanie, że inni są gorsi ( typowa dla Polaków mentalność chłopa pańszczyźnianego ) drudzy pokazują , że są od tamtych lepsi a są i tacy, co swą pozycję zawdzięczają wyłącznie wskutek użycia siły.
Cóż za miłe popołudnie edukacyjne w te wakacje…
Gospodarz wymiata spod leżanki nieświeże koty, a mściwemu Gekko pozostaje tylko zapytać: …a pyton?
…
Cieszmy się słońcem, korzystając z zamkniętych na głucho kazamatów edukacji publicznej.
Donoszę najuprzejmiej, że Gospodarza zacytowała właśnie Justyna Suchecka:
http://wyborcza.pl/7,75398,23703386,by-awansowac-chemik-musi-byc-patriota-rok-szkolnych-absurdow.html
@Płynna Rzeczywistość
Dziękuję równie uprzejmie za wiadomość. Szkoda tylko, że Wyborcza utrudnia dostęp do wydań internetowych i każe za wszystko płacić. W ten sposób zawiesza sobie pętlę na szyję. Nie mogłem więc dotrzeć do cytatu, ale wierzę, że jest.
Pozdrawiam
Gospodarz
Panie Gospodarzu,
Skoro nikt nie wymaga od Pana czy ode mnie, byśmy pracowali za darmo, to nie wymagajmy, by GW działała za darmo.
Może zabrakło wakacji.
–
Gdyby osoby zapełniające etaty nauczycielskie w oświacie publicznej miały przez ostatnie 25 lat wakacje, prawdopodobnie nie doszłoby do aktualnie toczącego się zamachu stanu na Polskę.
Trudno uwierzyć, by ludzie nie nauczeni przykładem szkolnym, że płacenie za pracę dzinnikarzom Wyborczej to blokowanie dostępu do dóbr należnych ludowi jak psu buda, czyli cudzej pracy, daliby sprzedać się, i Ojczyznę, za nędzne 500 srebrników plus wstyd i hańbę.
Polonizm tego typu, wymaga od zacnego zawodu nauczycielskiego vacatio i legis i capitis, na wieki wieków.
Może nad morze, warkoczyki i hot-dogi?
–
@Płynna nierzeczywistość
Skoro GW ma już WYŁĄCZNIE charakter propagandowego pisemka, to powinna być bezpłatna. Z propagandą (bardzo kiepską!)można się zapoznawać w różnych celach, ale jeszcze za to płacić … 😉
@Płynna Rzeczywistość
Zgadzam się, że trzeba ludziom płacić za pracę. Żadne jednak czasopismo nie ogranicza tak dostępu do swoich tekstów w sieci, jak robi to od niedawna, może roku, GW. Poza tym istnieje pewna zasada przyzwoitości, że jeśli cytuje się na potęgę innych, nie płacąc im za to, bo tak jest przyjęte, to dlaczego samemu każe się za wszystko płacić? Myślę, że GW popełnia błąd, który będzie ją wiele kosztował. Serwis GW jest już nie do czytania właśnie przez niezwykle krótkie zajawki i komunikaty o braku dostępu i żądaniu zapłaty. Czekam, kiedy w sprzedaży papierowe wersje GW będą dostępne w metalowych kasetach, żeby nikt nie przeczytał kawałka bez zapłaty.
Pozdrawiam
Gospodarz
Gekko,
Trudno nadążyć za Pana myślą; niemniej zgadzam się, o ile tę myśl dobrze zrozumiałem, że polska szkoła i polskie uczelnie są jednymi z głównych winowajców obecnej sytuacji politycznej. Szkoła to nie tylko twierdzenie o kącie środkowym czy charakterystyka Izabeli Łęckiej. Zrozumiał to KK, naciskając na wprowadzenie religii do szkół na równorzędnych zasadach. Pocieszające jest jednak to, że nauczyciele religii w swej masie są jeszcze bardziej beznadziejni od nauczycielstwa masowego, skutkiem czego Polska jest najszybciej laicyzującym się społeczeństwem świata i dzieje się to właśnie w tym pokoleniu, które doświadczyło „dobrodziejstw” szkolnej katechezy.
@Gospodarz,
Ja tego problemu nie dostrzegam, bo od lat jestem stałym prenumeratorem Wyborczej i wydaje mi się, przez ekstrapolację, że wszyscy inni też ją prenumerują 🙂 Ale też jeśli w GW napiszą coś ciekawego, to daje tu wyimki. Skoro tym razem nic nie zacytowałem, to znaczy, że moim zdaniem akurat tym razem nic ciekawego nie napisali…
@Płynna Rzeczywistość
23 lipca o godz. 11:23 255890
„… od lat jestem stałym prenumeratorem Wyborczej i wydaje mi się, przez ekstrapolację, że wszyscy inni też ją prenumerują”.
Warto zapoznać się z najnowszymi wynikami sprzedaży gazet codziennych opublikowanymi na początku lipca przez portal wirtualnemedia: w maju 2018 roku „Gazeta Wyborcza” sprzedała ogółem („sprzedaż ogółem to suma sprzedaży egzemplarzowej wydań drukowanych, sprzedaży egzemplarzowej e-wydań oraz wszystkich form prenumeraty wydań drukowanych i prenumeraty e-wydań”) o niemal 17% mniej egzemplarzy niż w maju ubiegłego roku. Było to już średnio tylko 93136 tysięcy egzemplarzy i jest to najgorszy wynik w historii.
Przypomnijmy sobie, że bywały lata gdy „Gazeta Wyborcza” sprzedawała milion – a w weekend nawet dobrze ponad milion – egzemplarzy…
@ płynna rzeczywistość
–
Istotnie, dumą polskiej szkoły publicznej może być to, że nauczycielom daleko do talibów. Oczywiście, jeśli nadążam za Pana myślą. W PiS też tak myślą, że jeszcze nie wsadzają, a mogliby. Czy Pan wie, jak taka logika się nazywa? Mamy w Gospodarzu eksperta, to filozof dyplomowany, być może nazwie to, co wiedzieć powinien.
–
Przy okazji, oczekiwanie kasy za cytowanie swych publicznych wypowiedzi, to istotnie dalekie od mentalności taliba.
Lecz krok za krokiem, takim z poloneza (made by PRL), zmierza ku mądrości i oswiacie Wschodu.
Niewykluczone roszczenia do „Polityki” za promowanie tytułu swoim nazwiskiem.
A co, jak się słusznym mniemanopedagogologii (Gogol, Gogol..) imperatywem należy – to wymagać trzeba, a jeśli nie należy to konieczność dziejowa suwerena i narodu jest ponad prawem i konstytucją.
I to właśnie szkoła polska.
Warkoczyki i kebaby.
–
Ten artykuł w Wyborczej z grubsza omawia regulaminy oceniania produkowane obecnie w szkołach. I aby się podeprzeć opiniami – co myślą o tym nauczyciele, autorka cytuje obszerne fragmenty z postu „Regulamin oceniania” zamieszczonego niedawno na tym blogu. W sumie, z artykułu można się dowiedzieć tylko to, co już, jako zainteresowani, wiemy.
grzerysz,
Pierwszy numer Tygodnika Solidarność rozszedł się w nakładzie 500 tys. egzemplarzy. Reaktywowany Tysol, pod Mazowieckim, startował ze 100 tys. Kto go przejął, gdy Mazowiecki poszedł w premiery? Czyż nie Wszechświatowo Nieomylny Geniusz z Żoliborza?
A zauważył Pan, jak ładnie w ostatnich czasach rośnie sprzedaż Tygodnika Powszechnego? TP prenumeruję w formie tradycyjnej, papierowej, choć czytają go głównie żona i teściowa.
Tylko jaki jest związek między nakładami prasy a wpisem Gospodarza? Ja taki łącznik dostrzegam, a Pan?
@Płynna Rzeczywistość
23 lipca o godz. 20:16 255894
„… ładnie w ostatnich czasach rośnie sprzedaż Tygodnika Powszechnego”
W procentach i owszem. W liczbach bezwzględnych to tylko – ostatnie dostępne dane mamy za maj – 25705 egzemplarzy.
Natomiast POLITYCE systematycznie spada. Od maja 2017 do maja 2018 straciła ponad 11% sprzedaży i kupują jej teraz ogółem ((„sprzedaż ogółem to suma sprzedaży egzemplarzowej wydań drukowanych, sprzedaży egzemplarzowej e-wydań oraz wszystkich form prenumeraty wydań drukowanych i prenumeraty e-wydań”) średnio 94279 egzemplarzy. A jeszcze ze dwa-trzy lata temu było to z reguły dobrze ponad 130000.
Przypomnę, że wybitny niemiecki tygodnik DIE ZEIT sprzedaje co tydzień średnio 500000 egzemplarzy a
bardzo dobre DER SPIEGEL i FOCUS łącznie milion z hakiem.
W Niemczech też mają internet, tym niemniej jest tam komu redagować prasę na doskonałym poziomie (mają też kilka świetnych dzienników) i jest też komu ją w dużych ilościach kupować i czytać.
@Płynna nierzeczywistość
>Pierwszy numer Tygodnika Solidarność rozszedł się w nakładzie 500 tys. egzemplarzy. Reaktywowany Tysol, pod Mazowieckim, startował ze 100 tys. Kto go przejął, gdy Mazowiecki poszedł w premiery? Czyż nie Wszechświatowo Nieomylny Geniusz z Żoliborza?<
A co to ma do dramatycznego spadku sprzedaży GW wynikającego z przekształcenia się tej gazety w marne pisemko agitacyjne, z którego większość początkowego, świetnego składu dawno odeszła??? Metodę "A u was Niegrow bjut !"też trzeba UMIEĆ stosować…
Szefem Tysola był Kaczyński krótko i ponad ćwierć wieku temu(!), w związku z kampanią innego twojego idola – niejakiego Wałęsy Lecha, którego tam reprezentował … 😉