Reforma – okazja do likwidacji szkół
Liczba uczniów się nie zmienia, natomiast szkół będzie o wiele mniej. Wszystko dzięki PiS-owskiej reformie oświaty. Powrót do dawnego systemu daje doskonałą okazję do likwidacji placówek. W Łodzi zniknie z tej okazji dziewięć szkół.
W łódzkim magistracie przygotowywana jest nowa sieć. Jedne placówki zostaną przeniesione, inne zlikwidowane (szczegóły tutaj). Ruch jest tak wielki, że trudno się w tym połapać. I o to chodzi. Im większy chaos, tym łatwiej ukryć zwolnienia nauczycieli. Zresztą nie wszystko stanie się od razu. Dyrektorzy likwidowanych gimnazjów zostaną wicedyrektorami w liceach lub podstawówkach. Niby miękkie lądowanie, ale przecież tylko na chwilę. Sytuacja wicedyrektora jest zupełnie inna niż dyrektora. Jak się nowy zastępca nie spodoba naczelnemu, to traci stanowisko natychmiast. Obecnym szefom w roli wice nie daję żadnych szans. I tak czeka ich spadek ze stołka – tylko z odroczonym terminem.
Sporo liceów cieszy się, że zostaje w swoich dotychczasowych budynkach. Tak jest np. w mojej szkole. Nie przenoszą nas, a podobno były takie plany. Moim zdaniem, nie ma powodów do radości. Najlepsze miejsca po likwidowanych gimnazjach zostały zajęte (np. VIII I XII LO wzięły doskonałe miejsca po gimnazjach). Urzędnicy i tak będą chcieli nas przenieść. Zajmujemy doskonałą działkę, a budynek i boisko wymagają kapitalnego remontu. Po co remontować, gdy są wolne budynki po likwidowanych szkołach. Dzisiaj dostalibyśmy dobre miejsce w centrum, a za kilka lat możemy trafić na obrzeża miasta. Jeszcze będziemy sobie w brodę pluli, że nie braliśmy, gdy dawali.
Komentarze
Opis jakby szabru na tzw. Ziemiach Zachodnich.
Nie zgadzam się, że przeprowadzka renomowanych liceów, znajdujących się pod tym samym adresem przez dziesiątki lat to dobry pomysł. XII LO mieści się przy Anstadta już od 1979 roku i lepiej żeby tam zostało, a nie przenosiło się gdzieś na 1 maja, w miejsce bez tradycji. XXI LO przy ul. Kopernika 2 mieści się jeszcze dłużej, bo od 1961 roku. Na czas remontu owszem można szkołę przenieść, ale należy powrócić do budynku po remoncie. Zresztą na miejscu władz samorządowych nie śpieszyłabym się tak z likwidacją gimnazjów, bo one wrócą, szybciej niż się niektórym wydaje. Samorządy wykazałyby się większym rozumem, gdyby nie zmieniały siatki szkół, tylko o ile w danej podstawówce zabraknie miejsca na klasy VII i VIII to przenieść je do najbliższego gimnazjum. W gimnazjach w przyszłym roku będą przecież klasy II i III, więc po co je likwidować. Sytuacja zmienia się tak dynamicznie, że nie wiadomo co nas czeka za rok.
@Gospodarz
Znowu Pan straszy bez podstaw 🙁
Na razie krążą PROJEKTY sieci robione przez JST, potem jako zamierzone zatwierdzi je rada Łodzi, a potem głos ma kurator i dopiero w MARCU rada Łodzi zatwierdzi ostatecznie nową sieć. Na razie to są tylko przymiarki, a zarząd Łodzi (PO/SLD) stara się o mnożenie wrogów reformy … 😉
Miasto Wrocław: 100 mln zł
‚http://www.portalsamorzadowy.pl/edukacja/likwidacja-gimnazjow-reforma-oswiaty-wroclaw-przedstawil-projekt-nowej-sieci-szkol,88278.html
(a kojarzę jakieś płacze ministerstwa nauki, że tamtejsze EIT+ ma jakieś 5 mln deficytu rocznie).
Kraków: ‚http://krakow.wyborcza.pl/krakow/1,44425,21148888,reforma-edukacji-urzednicy-przedstawili-nowa-siec-szkol-w-krakowie.html
(ale bez oszacowania kosztów)
Gdańsk: 25 mln zł ‚http://trojmiasto.wyborcza.pl/trojmiasto/1,35636,21085984,nawet-pol-tysiaca-nauczycieli-bez-pracy-gdansk-oszacowal-koszty.html
Nie chcemy, żeby Wydział Rozwoju Społecznego stracił te budynki. Nie wiemy tak naprawdę, kiedy ta reforma zostanie cofnięta – mówi wiceprezydent Kowalczuk.
Ot, marzyciele!
@Płynna nierzeczywistość
Trzeba trafu, że w tych miastach akurat rządzi PO lub PO+SLD … 😉 I oni oczywiście straszą tak jak Łódź Gospodarza i on sam …
https://oko.press/odrzucic-31-proc-odlozyc-27-proc-wiekszosc-chce-wrzesniowej-reformy/
„Dlaczego nie zgodziła się pani na odroczenie reformy choćby o rok?” – pyta tygodnik wSieci (z 27 grudnia 2016) min. Annę Zalewską. Zalewska odpowiada pytaniem: „A dlaczego opozycja żąda przesunięcia reformy? Bo chce, żeby cała zmiana była po wyborach do łatwego odkręcenia”.
Czy ona się szaleju napiła? Ale mimo wszystko powiało optymizmem – oni zdają sobie sprawę, że wybory mogą przegrać. Im bliżej, tym będą łagodniejsi. A to tylko 2 lata (do nowej kampanii).
Belfer pokaż miasto, w którym rządzi PiS i sporządzono podobny dokument.
A po co tyle nauczycieli? A po co tyle szkół?
@Ectuspolonus
A co to ma do rzeczy? Takie pseudostatystyki i wyliczenia sporządza się w celach PROPAGANDOWYCH w miastach rządzonych przez PO czy SLD. Dopóki nowa sieć nie przeszła drogi rada JST – kurator – rada JST (co nastąpi w marcu 2017!) wszelkie takie wyliczenia są wróżeniem w fusów … 😉
Jarosław, a w nim publiczne gimnazja: im. JP II, im. św Jadwigi, im. księdza, im. drugiego księdza, tylko jedno bezimienne; prywatne im świętej rodziny i drugie im. błogosławionej matki; takie miejsce to musi być twierdza PIS, a tymczasem nauczyciele jacyś w sprawach reformy niekumaci: ‚http://www.nowiny24.pl/wiadomosci/jaroslaw/a/nauczyciele-w-jaroslawiu-reforma-edukacji-to-krytyka-naszej-pracy,11605084/
A jak tam posłowie?
Według posłanki Anny Schmidt-Rodziewicz gimnazja i system testowy odpowiadają za upadek poziomu edukacji. – kto ją do tego sejmu wybrał? Nauczyciele z Jarosławia? No to mają, co chcieli.
A jednak nie – w Jarosławiu PiS rządził 2 kadencje (i nawet szkołę wyższą mają imienia jakiegoś księdza), więc ludzie mili ich dość i burmistrz jest z „innego układu”, a wójt gminy… z PSL. Trza szukać dalej…
@belfer
A ma. I mnie w mieście powiatowym rządzi PiS. Problem podobny co w większych miastach. Zwolnienia. Tylko lokalni się główką jak partii nie podpaść. Liczą na kompensacyjne . Zdrowotne urlopy pani minister już władzom oświatowym pani minister wynika z głowy. Nie maja pieniedzy na odprawy.
To Nie jest wróżenie z fusów. Samorządy budżety opanowały w systemie rocznym. W gimnazjach i zespołach szkół z gimnazjami, często są dwaj pedagodzy, dwie biblioteki, dwóch wicedyrektorow, dwóch konserwatorów,dwie sektretarki. I teraz albo zgodzą się na zmniejszenie etatów w maju od września, albo OP musi zabezpieczyć środki na odprawy lub stan nieczynny. Godzin nie przybędzie, liczba dzieci spadnie.
Stąd zakulisowe działania i pytania: do ilu godzin każdy może zejść, by każdy miał pracę. Nikt z władz od dyrektora po prezydenta miasta nie chce być tym złym.
Jak zwykle po głowie dostaną najmłodsi i najstarsi pracownicy.
Dolary przeciwko orzechów, że PiS w kampanii samorządowej będzie obiecywał porządek i spokój w szkołach.
Ectuspolonus,
Zeszliśmy do „przyziemnych” spraw gdzie i kto straci pracę, godziny, stabilne miejsce zatrudnienia; a ja sobie wszedłem na stronę gimnazjum, do którego uczęszczały moje dzieci. Oni są jeszcze w szoku, mają zakładkę z informacją o rekrutacji 2016/17. Widać mnóstwo pracy, mnóstwo zaangażowania – wszystko to szlag trafi i zanim ta cała misterna sieć się odbuduje, minie kolejne 10-15 lat.
W moim mieście akademickim jest kilka gimnazjów dwujęzycznych publicznych i kilka niepublicznych. Jest dość nowe, chyba jeszcze nieokrzepłe gimnazjum akademickie. Gimnazjum niby rejonowe, do którego chodziły moje dzieci, oferowało im 2 sale gimnastyczne, siłownię, kółka zainteresowań poświęcone m.in. robotyce (z panem z politechniki) czy przygotowujące do olimpiady informatycznej (z niezwykle zaangażowanym doktorantem z uniwersytetu). Jest wiele gimnazjów integracyjnych, np. dla dzieci z autyzmem, porażeniem mózgowym etc. Co się stanie z tym zaangażowaniem, z tymi kompetencjami? Komu się jeszcze będzie chciało? Czy po likwidacji gimnazjów ktoś zorganizuje podstawówki dwujęzyczne? Czy uniwersytet obejmie swoim patronatem zawody matematyczne dla szkół podstawowych? Zaprosi w swoje progi ich uczniów, zorganizuje im specjalne wykłady? Może tak, może nie – ile czasu zajmie odtworzenie tych sieci społecznościowych? Czy prestiżowe wielkomiejskie licea pozbawione napływu absolwentów dwujęzycznych czy akademickich lub quasi-akademickich gimnazjów publicznych naprawdę utrzymają dotychczasowy poziom? Jeden rok nauki w takim liceum da dzieciom więcej niż trzy lata w niby-rejonówce, do której chodziły moje dzieci? Wydłużenie o rok nauki w liceum w Sierpcu zrekompensuje młodzieży dodatkowe dwa lata spędzone w nieodległej wiejskiej szkółce?
@płynna
Reorganizacja czeka wiele instytucji. Popatrzcie na wolontariaty, stowarzyszenia, problemy w szkołach muzycznych podległych innemu ministerstwu, organizacji typu ZHP. Kwestia szkolenia młodzieży przez związku sportowe itp.
Nad perelkami systemu nikt się rozwodzić nie będzie. Całe równanie idzie dołu.
A z przyziemnosci. Komu zechce się bardziej angażować przy widmie braku pracy? Absurd. W wielu szkołach gra orkiestra rodem z Titanica.
@Ectuspolonus
Według prof. Śliwerskiego (kiedyś wybitnego instruktora harcerskiego!) akurat harcerstwo na reformie nie straci 😉
http://sliwerski-pedagog.blogspot.com/2016/12/harcerstwo-wobec-ustrojowej-reformy.html#comment-form
A według działających harcerzy? Chyba żyjemy w dwóch innych światach Panie belfer.
Niepokój środowiska o etat jest zrozumiały. Wszędzie tam, gdzie coś dobrze funkcjonowało, opierało się m.in. na osobistych kontaktach, które nagle się nie urwą. W zaistniałej sytuacji moje zdumienie natomiast budzi brak jakichkolwiek działań zmierzających do, chociażby jedynie oszacowania ilościowego, liczby osób, które nie powinny pracować w szkole (np. brak kompetencji i jakichkolwiek wyników). Wiem, że to trudne, lecz zapewne pozwoliłoby nie tylko zachować pracę, ale zyskać godziny nadliczbowe. Związki wolą jednak zajmować się „onucami”, a nie dobrem ucznia i społeczeństwa.
@Ectopolonus
A działający harcerze są w różnych organizacjach i opcjach, od roku 1989 wszyscy pod rosnącym wpływem KrK. A on nic przeciw reformie i PiS nie ma … 😉
Bez sprawdzania, więc mogę palnąć, ale znając poglądy prof. Śliwerskiego z jego blogu zakładam się, że wybitność jego harcerskiej działalności sprowadziła się do wybitnie zaangażowanego organizowania wybitnego ZHR.
Nie chcę przez to powiedzieć, że w ZHR nie było dobrych instruktorów (sam mogę wymienić kilku łebskich znajomych, którzy tam poszli), ale w/g mnie całe to ZHR to była para w kościelny gwizdek i nic więcej.
Idea ruchu skautowego postawiona na głowie no ale w kraju, gdzie sekta Rydzyka jest katolicka ZHR to skauting.
Co to znaczy laczenie gimnazjow z podstawowkami lub liceami? Czy nauczyciele zlikwidowanych gimnazjow rowniez znajda zatrudnienie w tych „polaczonych” placowkach? Czy to bedzie zalezec od dyrekcji podstawowki/liceum? Bo jesli obligatoryjnie maja byc zatrudnieni to nauczycieli czeka obciecie etatow i doslownie nedza. Zarowno tych „starych” (formalnie pracownikow podstawowek/liceum) i nowych (pogrobowcy gimnazjum).
Latwo policzyc – w podstawowce „4-8” z 2 klasami na poziomie, jesli bedzie przypadac 5/6 godzin tygodniowo jezyka polskiego na klase, to dyrektor bedzie mial do rozdysponowania ok. 60 godzin/tydzien dla polonistow – niewiele ponad 3 etaty (czyste pensum). I teraz jak do tego tercetu dolaczylby kolejny ze zlikwidowanego gimnazjum to…no wlasnie…co? 🙂
@Płynna nierzeczywistość
Jak jesteś taki antyklerykalny, to jak się do tego ma koniunkturalny klerykalizm twojego idola Rzeplińskiego???? 😉
http://wyborcza.pl/1,76842,17307048,Prof__Andrzej_Rzeplinski_odznaczony_za_zaslugi_dla.html
Moim idolem jest Sienkiewicz; jego wypowiedź w dzisiejszej GW dobrze opisuje główny problem związany z likwidacją gimnazjów:
mam świadomość, że jesteśmy państwem chorującym, z generacji na generację, na zerwanie ciągłości. To znaczy ledwo wykształciliśmy, zresztą bardzo krytykowaną w dwudziestoleciu międzywojennym, jakąś elitę państwową, nadeszła wojna i ona uległa zagładzie. Potem przyszedł komunizm i wykształcił swoją elitę państwową, która, przypomnę, nie składała się z kosmitów, tylko z Polaków. No i ta elita również uległa anihilacji, tyle że rozłożonej w czasie, w momencie upadku komunizmu. Teraz mamy 27 lat wolnego państwa polskiego i jakąś na nowo wykształconą elitę biurokratyczną, która zapewnia ciągłość działania tego państwa. No i znowu będzie ona zmieniana w imię pewnego wielkiego projektu pod tytułem: przebudowa Polski.
To nie jest przepis na ciągłość państwa polskiego, tylko na brak państwa polskiego.
To, co my musimy robić, to szanować wszystko, co ma jakiekolwiek elementy ciągłości. Podlewać kwiatki, nawet jak się nam kolory nie podobają. Bo najważniejsze jest to, żeby w ogóle były jakiekolwiek kwiatki – to jest filozofia, którą ja wyznaję.
@Płynna nierzeczywistość
Sienkiewicz mówi o LUDZIACH, a nie urzędowych strukturach. Akurat w tej dziedzinie zawód nauczycielski jest stabilny – dla twoich idolek, o których powrót na stołki w MEN walczysz z takim oddaniem – Szumilas czy Kluzik-Drożdżówka/Berdzik – zbyt stabilny. Petru&Lubnauer z Kropki Nowoczesnej vel Nowobogackiej chcą z kolei CAŁĄ oświatę sprywatyzować, co też stabilności nie sprzyja … 😉
@Płynna Rzeczywistość
Ta Pańska stabilność jest trochę kosztowna 🙂
Gdyby nie było finansowania związków zawodowych to, na przykład takie górnictwo nie miałoby żadnych długów (polecam statystyki!). Ciekawe ile per saldo kosztują związki zawodowe podatnika w skali roku, a także jaki jest w konsekwencji koszt takiej „publicznej korupcji”. Dodajmy do tego koszty nadreprezentacji władzy ustawodawczej (Senat, Sejm), wykonawczej (powiaty, rozrost biurokracji) czy samorządowej (Zabrze ma 25 radnych, a Nowy York 51, Berlin 100), etc. Nie ruszajmy tego, niech nowa świecka tradycja się utrwali?
@Płynna Rzecywistość
A tu jeszcze coś na tematw walki o zachowanie tego, co było:
http://www.rp.pl/Plus-Minus/312299956-Friedman-Zostawmy-formalnosci-NATO-nie-istnieje.html?template=restricted
Z tymi związkami to kolejna bajka – chyba że chodzi Panu u koszty pośrednie związane z wpływem związków na zarządzanie przedsiębiorstwami, wtedy stocznie przyznają panu rację.
@Płynna Rzeczywistość
Koszty apanaży związkowych to był ponad miliard. Dług Kompanii Węglowej trochę ponad miliard. Gdyby związkowcy otrzymywali pensje ze składek to tego miliarda długu by nie było. To nie jedyne koszty po stronie pracodawcy: pomieszczenia, które trzeba oświetlić, ogrzać i „uzbroić”. Do tego panowie związkowcy często są akcjonariuszami (lub w innej formie właścicielskiej) spółek drenujących finanse kopalń.
Mieszkam w Zabrzu, w którym dzisiaj zamyka się ostatnią kopalnię i wypraszam sobie insynuacje o bajkach:rocznie 110 milionów x 10 lat+ kapitalizacja odsetek. To nawet nie matematyka, lecz prosty rachunek i spadek po poprzednich rządach, a dramat dla regionu
http://www.polskieradio.pl/42/273/Artykul/1168988,Ile-zwiazkow-zawodowych-dziala-w-gornictwie-Ponad-240