Maturzyści będą interweniować?
Wyniki matur już za kilka dni. Mam nadzieję, że zbyt wielu osobom szczęka nie opadnie z wrażenia aż do samej ziemi. Niestety, te nadzieje mogą okazać się płonne.
W mojej szkole tuż po właściwej maturze zorganizowaliśmy próbne egzaminy dla drugoklasistów ze wszystkich nieomal przedmiotów. Uczniowie mieli zobaczyć, co ich czeka za rok. Przy okazji zobaczyliśmy, co czeka egzaminatorów.
Nigdy tak się nie napociłem, tłumacząc uczniom, dlaczego uzyskali określone wyniki. Mogę powiedzieć, że na sprawdzanie testów poświęciłem mniej czasu niż na przekonywanie uczniów, aby pogodzili się z oceną. Czasem po rozmowie liczba punktów rosła. Sądzę, że w podobnej sytuacji będą niedługo Okręgowe Komisje Egzaminacyjne – zwali się do nich tłum zszokowanych maturzystów i zażąda wyjaśnień oraz podwyższenia wyniku.
Jeśli pracownicy tych instytucji myślą o wakacjach, to niech o tym zapomną. Do Bożego Narodzenia się nie wyrobią z obsłużeniem wszystkich zdziwionych wynikiem swojej matury. Chyba że będzie to zdziwienie na plus, bo i takie w mojej szkole się zdarzały, wtedy nikt nie będzie pytał, skąd się wziął ten cud.
Komentarze
Pragnę tu jeszcze dodać, że tegoroczni „nowi” maturzyści będą rozgoryczeni, słusznie zresztą, faktem, ze ich wyniki konkurować będą z wynikami osób poprawiających „starą nową” maturę, której formula i sposób oceniania sa zdecydowanie łaskawsze dla maturzystów. Ciekawe, co na to droga wielopartyjna ministra?
Znalezione w internecie (błędy w pisowni błędami, ale treść mówi wiele o nastawieniu maturzystów)
Poniżej komentarz koleżanki ‚Rozmawiałam z moja Panią profesor od Biologi która dowiedziała się, że pytania tegoroczne nie były układane przez nauczycieli jak to zawsze było, lecz przez profesorów i specjalistów w różnych dziedzinach biologii. Do tego ministerstwo na pytanie mojej Pani profesor, która zadzwoniła tam niedawno „dlaczego narzucają poziom akademicki” odpowiedzieli ” My nie decydujemy o zadaniach na maturze, jest to odgórnie narzucane przez rząd”. Jaki z tego morał ?Politycy chcą ogłupić społeczeństwo bo przecież łatwiej się steruje ludźmi bez wykształcenia którzy nie mają nic do powiedzenia. Przykre jest to co się dzieje. Uczymy się i to dużo, poświęcamy na to swój wolny czas, zdrowie i życie osobiste. A potem matura nie do napisania. Nie sprawiedliwe jest podnoszenie poziomu matur z roku na rok. Matury zawsze powinny być na takim samym poziomie. A jeżeli ja robiąc wszystkie poprzednie matury od 2005 r pisałam je na 80% i wyżej a tegoroczną napisałam gdzieś na 50% to co z tego wynika ? Na pewno nie brak mojej wiedzy tylko wysoki poziom, pytania na poziomie akademickim. To ma być sprawdzenie wiedzy ogólnej a nie szczegółowej.
Ciekawa jestem czy progi na medycynę spadną czy nadal będą się utrzymywały na poziomie 160 punktów. Nie wiem czy składać papiery na studia.
To co się u nas dzieje wymaga reakcji. Niech sami spróbują napisać tą maturę. Powinniśmy protestować i sprzeciwić się. Ja żądam równego poziomu !!! Uważam , że jeżeli nic z tym nie zrobimy to zawsze będzie tak a nawet i gorzej. Czują się bezkarni bo nikt nie protestuje. Piszemy na forum swoje uwagi które im nic nie robią. Zbierzmy się i wyraźmy swoją opinie tak by nas usłyszeli, by wiedzieli , że koniec tego bezprawia !!!!”
@belfrzyca
Taka propozycja do autorki cytatu: myślę, że najlepiej będzie, jeśli swój protest wyrażą na piśmie. Sądząc po ilości błędów w komentarzu, śmiem twierdzić, że nie zostanie on potraktowany poważnie.
A ja uważam, że należy podwyższyć zarówno poziom matur, jak i wymogi uczelni. Należy przywrócić egzaminy wstępne. To jest nie tylko moja opinia (a obserwuję to, niestety, na uczelni), ale także już od dawna wyrażana opinia przez wykładowców i profesorów, że na uczelniach poziom spada, bo na pierwszy rok przychodzą… kretyni. Mówiąc wprost. Uczniowie chyba za bardzo przyzwyczaili się, że co by się nie działo, to i tak przejdą, bo im się „należy”.
Tmssn, zgadzam się z Tobą w 100%, ale obawiam się, że uczelnie chętnie by przyjmowały „materiał” wybitny, ale już do organizowania egzaminów nie byłyby, z wielu powodów (finansowych i organizacyjnych), takie chętne. Nie mogłyby ściągać dużych pieniędzy z opłat rekrutacynych, bo uczeń nie poseł, bilokacji nie panował i tylko w jednych egzaminach brałby udział (chyba, ze terminy by się nie pokrywały, a tak było kiedyś). Dwa: skąd brać ów świetny materiał ludzki/uczniowski, skoro kon jaki jest każdy widzi, średnia ilość geniuszy, przeciętnych i głąbów w społeczeństwie jest mniej więcej stała, a miejsc na uczelniech o wiele więcej niż 25 lat temu.
I wreszcie- jestem za tym, by poziom matur wzrastał, ale by wzrastał dla wszystkich jednocześnie. Nie może być tak, że jedna grupa uczniów mierzy się z zadaniami o wiele trudniejszymi niż inna, a potem rekrutacja na uczelnie dla obu grup jest taka sama. Coś tu nie jest w porządku, prawda?
PS Jako egzaminatorka maturalna, wiem, o czym mówię. I wcale mnie ta wiedza nie cieszy.
@belfrzyca
Bunt u młodych ludzi jest zjawiskiem normalnym, ale trzeba sobie szczerze odpowiedzieć na pytanie o to, na ile ten bunt kolejnych roczników jest podsycany przez nieodpowiedzialne od parudziesięciu już lat majstrowanie przy systemie oświaty. Wieloletnie obniżanie standardów wprowadziło przekonanie o tym jakie te kolejne roczniki młodzieży są mądre i coraz mądrzejsze. No, po prostu naród geniuszy nam rósł. Docierające do mnie głosy od znajomych, mających bezpośredni kontakt ze szkolnictwem na różnych poziomach i doświadczenie własne, dowodzą czegoś zupełnie odwrotnego. W pracy zawodowej spotykam świeżo upieczonych absolwentów uczelni, których stan (nie)wiedzy po prostu poraża. I nie chodzi mi tu o specjalistyczną wiedzę zawodową, ale o podstawy, wiedzę ogólną.
Chciałbym się mylić, ale przewiduję, że za parę dni jęk się rozlegnie okrutny.
Krzysztof58, niewiedza, ale także brak ciekawości jest u młodych ludzi przerażająca. Zdarza mi się w czasie lekcji (niestety jestem gadułą) , że odpływam w tematy poboczne i nagle okazuje się, ze uczniowie zupełnie, ale to zupełnie nie rozumieją o czym mówię. Brakuje pewnej podstawowej wiedzy o świecie, kulturze, własnym kraju, którą wydawałoby się, powinni wynieść z domu. Nic, tylko ręce załamać. Co do uczelni; przyjmują prawie każdego ( z wyjątkiem tych naprawdę renomowanych, bądź wysokospecjalistycznych, takich jak akademie medyczne), więc cóż dziwnego, że przyjmują słabeuszy. Efekt wmawiania dzieciakom, że wszyscy powinni mieć maturę. A skoro maturę, to czemu i nie wyższe wykształcenie. CZasem, gdy dowiaduję się, który z moich byłych uczniów „studiuje” na uczelni wszystkiego i gotowania na parze, ręce mi opadają. Coż- prywatna uczelnia musi mieć nabór, bo inaczej by splajtowała. Ot, i wszystko.
Jeśli dobrze pamiętam, a pamięć mam dobrą, lecz krótką, to niejaki minister od mundurków coś tam grzebał przy wynikach matur.
Z drugiej strony czego się spodziewać po potomkach, jeśli rodzice zamiast odpowiadać za swoje czyny, wolą ciągle protestować ? Patrz frankowicze.
młodzi nie mający obowiązków w domu, mający wszystko podane na tacy, myślą że wszystko mogą załatwić protestem. Znów patrz : licealistka z Zakopanego, która z powodu kiepskiego wyniku matury nie dostała się na studia stomatologiczne i procesuje się.
Protest protestem, ale Andrzeju52, dla mnie ważniejszym problemem jet ta nierówność stworzonych przez ministerstwo warunków- dwie, nierówne sobie mature, taka sama rekrutacja. Nie uważam,by było to w porządku.
Problem polega na tym, że nie ma u nas w systemie edukacji wstępnej selekcji ze względu na umiejętności. Tak jak np. w Niemczech. Tam po podstawówce dzieciaki są od razu dzielone i idą określonym torem, jedne bardziej uzdolnione w trybie ogólnym na edukację ogólną, drugie uzdolnione technicznie na techniczną.
U nas całe pokolenie uwierzyło, że wszyscy mają być dobrzy we wszystkim, a tak się po prostu nie da. Dzieciaki są ludźmi, a ludzie mają określone umiejętności i pod nie powinni się rozwijać. Oczywiście przy posiadaniu pewnej ogólnej wiedzy, jednakże tej przydatnej życiowo.
Dzisiaj wszyscy, są ekspertami od wszystkiego (czyli od niczego) i nie mają szacunku do tych, którzy posiadają inną wiedzę. W dłuższej perspektywie, skutkuje to brakiem chęci współpracy z innymi, bo po co mam to robić skoro jestem idealny i znam się na wszystkim.
W czasach PRL-u 30-40% absolwentów podstawówek kontynuowało naukę w szkołach średnich ( liceach i technikach ) reszta szła do szkół zawodowych i w naukę zawodu.
Na studiach wyższych naukę kontynuowało 15 – 20 % młodych z danego rocznika .
Teraz jest dokładnie odwrotnie – 15 -20 % młodych nie studiuje ( ilość studentów w latach 1990 – 2006 wzrosła 5-krotnie – z niecałych 400 tys. do prawie 2 mln ).
Nagle 5-krotnie wzrosła nam ilość dzieci i młodzieży bardzo i wybitnie zdolnych ?
Nie – po prostu poziom i wymagania obniżono na tyle, żeby sprostać im było w stanie 70-80% populacji ( przedtem max 20% ).
Stąd mamy to co mamy.
Przyjęto durna zasadę, ze każdy może kształcić się w fachu w jakim chce a nie jaki jest społeczeństwu i gospodarce potrzebny.
Zamiast wyselekcjonować najzdolniejszych, którzy są w stanie sprostać wymaganiom dzisiejszej techniki obniżono progi, by każdy kto chce mógł je przekroczyć.
1. O poziomie arkusza egzaminacyjnego de facto decydują recenzenci akademiccy, którzy realizują określoną politykę wyższych uczelni. Przypomnę, że egzamin maturalny spełnia także funkcję rekrutacyjną i w tym względzie system egzaminacyjny wypełnia rolę służebną w stosunku do wyższych uczelni. Decyzje w tej materii podejmuje KRASP i realizuje rękami „swoich ludzi”, czyli recenzentów.
2. Postępujący proces upowszechniania pojęcia demokracji przy nikłym poziomie rozumienia jego treści, prowadzi do upowszechniania przekonania o „jednakowych żołądkach”. Demokratyzacja oświaty, o czym już wyżej była mowa, prowadzi do wyrabiania przekonania, że „wszystko jest dla wszystkich”. Tymczasem, czynnikiem zaporowym jest poziom wiedzy i umiejętności, który – jako wrodzony, czyli warunkowany genetycznie – nie poddaje się kryteriom właściwym dla rozwiązań społecznych (czy wręcz politycznych).
3. Gospodarzowi nie współczuję, bo i nie ma czego. Umiejętność uzasadnienia wystawionej oceny jest ważnym elementem oceniania. Temu celowi służą jasno określone kryteria oceniania. No chyba, że ich nie ma …
Co do wypowiedzi poprzednika Endo to zgadzam się, co do oczywiście konkluzji, że nie wszystko jest dla wszystkich.Jednakże co do tej demokratyzacji to chodziło mi raczej o to, że spłaszczyliśmy umiejętności i zdolności, tak zatem parę konkluzji:
1. Demokratyzacja tak, szkoła ma być dostępna dla wszystkich jednakowo bez względu, a ich przynależność, etniczną, rasową, ekonomiczną, społeczną, czy ułomności tj. niepełnosprawność. Przy tej ostatniej, rzecz jasna, jeśli nie stoi ona na przeszkodzie zgłębianiu danej wiedzy np. niepełnosprawność intelektualna, czy niepełnosprawność fizyczna w przypadku kierunków wymagających sprawności fizycznej.
2. Stworzenie obok gimnazjum odpowiednika tej szkoły typu technicznego (coś w stylu gimnazjum – zawodowego), przygotowującego do działań typu technicznego
3. Dbać o poziom kadr każdego typu tak samo – kandydaci na dane studia mają mieć stawiane wysokie wymagania co do ich ukończenia.
Blogi na stronach polityki.pl stanowią odbicie samego czasopisma oraz zawodu dziennikarza. Żyją chwilą. Im więcej obciętych głów na francuskim płocie tym dziennikarz bardziej się cieszy.
Oczywiście niektórzy próbują systematyzować to chaotyczne życie szukając pojęć-wytrychów-przyczyn (religia! nowe! sieć!) ale większość jest bardzo zadowolona z tego, że codziennie jakaś nowa głowa pojawi się na jakimś płocie.
Belferblog mógłby być inny, ale nie jest. Belferblog się nie uczy. GMObiektywnie Wojciecha Zalewskiego przynajmniej próbuje to robić przez dosyć częste zamieszczanie bogatych kolekcji linków do materiałów źródłowych pokazujących aktualny stan wiedzy.
Belferblog traktuje o szkole, czyli o zjawisku okresowym. Kalendarz wymusza powtarzalność tematów. Polska specyfika („że i przed szkodą, i po szkodzie głupi”) nie pozwala Belferblogowi na nauczenie się czegokolwiek.
Belferblog będzie międlił te same tematy w kółko Macieju, rok po roku.
A komentatorzy będą wpisywać tutaj swoje „odkrywcze” pomysły i diagnozy w kompletnej nieświadomości robienia za kserokopiarki swoich poprzedników na Belferblogu sprzed roku, dwóch, trzech, czterech, pięciu, i tak dalej po wsze czasy.
Bo prawdziwego Polaka poznaje się po tym, że i przed szkodą, i po szkodzie głupi.
@zza kaluzy
Z biografii Steve’a Jobsa pamiętam fragment, gdy pod koniec życia odwiedza go Bill Gates i panowie rozmawiają między innymi o wstecznym i anachronicznym systemie edukacyjnym w Stanach Zjednoczonych. Uważają, że główną winę za ten stan rzeczy ponoszą sztywne, bezmyślne i samolubne związki zawodowe tamtejszych nauczycieli. Chyba jednak nie jesteśmy tacy osamotnieni w swej głupocie na tej planecie!
Przypomnij mi, Zza kaluzy, z czego dokladnie bierze se Twoje poczucie wyzszosci wobec Gospodarza Blogu? Bo z czego sie bierze chamstwo, to z grubsza sie domyslam.
@delfin 26 czerwca o godz. 23:04 245340
„Chyba jednak nie jesteśmy tacy osamotnieni w swej głupocie na tej planecie!”
Z tego co słyszałem od żony, moich dzieci, z tego bloga i z mojego doświadczenia w pracy za kałużą wynika, że ktoś kierujący polską edukacją postanowił zaimportować z USA metody kontroli jakości wymyślone tam dla przemysłu. Zastosować je w polskiej szkole. Po co? Czy nie widział jaką czkawką odbiły się one w amerykańskiej szkole?
Dlaczego tak często małpuje się w Polsce nie to co USA ma dobrego tylko te niezbyt mądre rozwiązania?
@Helena 26 czerwca o godz. 23:08 245341
„Przypomnij mi, Zza kaluzy, z czego dokladnie bierze se Twoje poczucie wyzszosci wobec Gospodarza Blogu?”
Zgrabna insynuacja, zaraz widać dziennikarskie pióro.
A ja w swojej pysze myślałem, że Belferblog to także wpisy internautów a nie tylko sam Gospodarz.
„Belferblog się nie uczy” to wg. mnie dobry skrót nieadekwatności formy tego bloga do wagi poruszanych problemów.
Komentatorzy raz po raz z dużym przejęciem dzielą się swoimi pomysłami nie wiedząc, że robią to już jako n-ta osoba na Belferblogu. Że przed nimi w identyczny sposób już wiele osób chciało uzdrawiać polską szkołę. Takimi samymi diagnozami i pomysłami. Moim zdaniem nie jest to uczciwe wobec tychże komentatorów.
Być może jestem przewrażliwiony, ale ja w tej klasie widzę siedzących w ostatnim rzędzie ławek profesorów pedagogiki, socjologii, historii i politologii. Profesorowie uśmiechają się z politowaniem (albo tylko z łagodnym pobłażaniem) gdyż wszystkie te pomysły słyszeli już tysiąc razy. Gdyż słyszeli, to fakt.
Na Belferblogu wypowiadała się cała masa osób. Nauczycieli polskich i zagranicznych. Młodych stażem i emerytów. Rodziców. Zadowolonych i wściekłych. Z pewnością mądrych i niekoniecznie. Zostawili tu dużo wg. mnie bardzo wartościowych spostrzeżeń i opinii.
Być może Gospodarz kiedyś to wszystko zsyntetyzuje i wyda w formie książki. Ale na razie ta kolekcja nie służy niczemu.
Internauci w dobrej wierze powtarzają toczka w toczkę wpisy sprzed lat, i to pojawiające się nie raz a już wielokrotnie.
„Bo z czego sie bierze chamstwo, to z grubsza sie domyslam.”
Poczułaś się dotknięta porównaniem zawodu dziennikarza do ambulance chasing? Tak właśnie uważam – im więcej krwi i pożogi tym dla was lepiej. Sępy i hieny. W lwiej większości do wynajęcia.
Zza kałuży – zgoda lecz ja sądzę, że te upierdliwe wielokrotne powtarzanie tych opinii i pomysłów w końcu zaskutkuje tym, że jeden czy drugi decydent chwilę się zastanowi i zacznie myśleć mimo iż niektórym to sprawia ból.
Bez tej nadziei to nic, tylko się pochlastać .
@kaesjot 27 czerwca o godz. 15:44 245344
„upierdliwe wielokrotne powtarzanie tych opinii i pomysłów w końcu zaskutkuje tym, że jeden czy drugi decydent chwilę się zastanowi”
Wątpię. Decydent, tak jak każdy z nas, nie ma czasu i nie ma głowy. Zbyt często zamiast zarządzać i planować – walczy z pożarami. Zresztą im mniej planuje tym bardziej walczy z pożarami. Decydent musi mieć podaną informację w formie syntetycznej, jak krowie na rowie. Tekst nie jest zalecany, lepsze są obrazki, wykres, jakaś grafika.
W każdym razie nie licz na to, że twój decydent czyta Belferbloga regularnie. Za wyjątkiem emaili/esemesów od swojego szefa i małżonka on niczego nie czyta regularnie. Nie ma szans na zapamiętanie i utrwalenie przekazu, że „ludzie wielokrotnie mówią o tym”.
On musi mieć podany prosty przekaz; przez 5 lat 100 tysięcy czytelników Belferbloga zagłosowało na powrót do PRLu.
10 tys. podobało się to, co jest teraz.
(Elitarne studia dla 7%, 8-letnią podstawówkę, 4-letnie liceum, nie chciało gimnazjów, chciało zawodówek i techników.” Albo podobał się im system niemiecki z landu tego i tego.)
Albo: 50 tysięcy wolało „przerabianie” na polskim 3 lektur rocznie ale super-szczegółowo, bardzo dogłębnie. Zamiast wielu lektur po łebkach. 1 tysiąc wolał nie tak szczegółowo za to więcej.
Bo ja wiem, skoro można głosować (łapka w górę łapka w dół) na poszczególne komentarze to znaczy, że format bloga technicznie na to pozwala. Wystarczy zapytać i zostawić bijący licznik.
Bez wielkiej nadziei na zmianę opinii „decydenta”, niestety. Widzieliśmy ile milionów głosów w ilu petycjach w ostatnich latach aroganccy decydenci zognorowali. Nie wydaje mi się, aby Duduś z Szydłem z pisowskiego worka ulepieni byli z innej niż PełO gliny.
Ot, przyszli czytelnicy, tacy jak ty i ja, mieliby ciekawą wiadomość, że zdanie bywalców tego Bloga jest takie a nie inne.
zza kałuży – dobry pomysł !!!
Tylko ktoś musiałby się tym zająć – może CASE ?
Skoro w dziedzinie gospodarki ich prognozy ( wg rankingu M. Borowskiego ) są najmniej wiarygodne ( tj. najmniej się sprawdzają, w największych stopniu odbiegają od wynikowych wartości prognozowanych wskaźników ) to może sprawdzą się w oświacie. Jeśli i tu im się nie powiedzie będą zmuszeni przenieść się na odcinek kultury ( może być fizycznej bo akurat sukcesy czy porażki wiszą mi kalafiorem ).