Kiedy na urlop zdrowotny?
Podobno mój wpis z 29 stycznia narobił sporo zamieszania w pokojach nauczycielskich. Wszystko przez uwagę, że nawet drobne ograniczenie etatu spowoduje, iż siedmioletni staż uprawniający do urlopu na poratowanie zdrowia trzeba będzie liczyć od nowa.
Wyobraźmy sobie sytuację, że nauczyciel przepracował w szkole 20 lat na pełnym etacie, a potem rok na niepełnym, następnie wrócił na cały etat. W kolejnym roku lekarz skierował go na pierwszy urlop na poratowanie zdrowia. Niestety, nie ma prawa z niego skorzystać. Wyjaśnia to Teresa Konarska, ekspert prawa oświatowego:
„Okres siedmioletniej pracy w szkole, uzasadniający prawo do urlopu, powinien przypadać bezpośrednio przed datą rozpoczęcia urlopu dla poratowania zdrowia” („Głos Nauczycielski” z 10 grudnia 2014 r.)
Nauczyciele nie chcieli się pogodzić z taką interpretacją prawa, dlatego składali pozwy do sądu. Teresa Konarska powołuje się na dwa wyroki Sądu Najwyższego. Oto jeden z nich:
„W wyroku z 13 grudnia 2012 r., II PK 137/12, przyjęto, że nauczyciel ma prawo do pierwszego urlopu dla poratowania zdrowia po przepracowaniu co najmniej siedmiu lat w zawodzie nauczyciela w pełnym wymiarze godzin, bezpośrednio przypadającym przed datą rozpoczęcia urlopu dla poratowania zdrowia”.
Dalej mamy uzasadnienie wyroku, w którym m. in. czytamy:
„Urlop dla poratowania zdrowia jest szczególnym uprawnieniem osób wykonujących zawód nauczyciela. Tak więc zróżnicowanie prawa do tego urlopu poprzez kryterium pełnego obciążenia obowiązkami nauczycielskimi jest w pełni usprawiedliwione. Z tego względu należy przyjąć, że warunek zatrudnienia w pełnym wymiarze powinien być odnoszony do siedmiu lat poprzedzających złożenie wniosku o udzielenie urlopu”.
Z powodu braku godzin nauczyciele podejmują koleżeńską decyzję, że cały zespół, np. wszyscy poloniści, zgodzi się na niewielkie ograniczenie etatu, aby jeden nauczyciel nie poniósł zbyt wielkiej straty. Niestety, oznacza to, że po przywróceniu na pełen etat z urlopu na poratowanie zdrowia każdy z nich będzie mógł skorzystać najwcześniej za siedem lat.
Komentarze
hm mój mąż uczy w 2 szkołach oddalonych od siebie o 40 km , w kazdej pracuje w niepełnym wymiarze zatrudnienia , czyli nie ma pełnego etatu. Pracuje od 15 lat , nigdy nie był na rocznym urlopie na poratowanie zdrowia, bo mu sie nie należy , nigdy nie był na L4 bo boi sie utraty pracy. Czasem zastanawiam sie kto naprawde potrzebuje tego urlopu na poratowanie zdrowia _ On czy jego koledzy którzy nagminnie gdy tylko „juz” moga pedzą ratować zdrowie swe…
Miałem okazję przyjrzeć się niedawno liście ujawniającej dochody nowowybranych radnych w pewnej radzie powiatu. Na czele listy znajduje się Pani Nauczycielka (mianowana), która z wymiarem 18 godzin tygodniowo zatrudniona jest w dwóch szkołach z wynagrodzeniem 2×5700 zł = 10400zł miesięcznie i oczywiście z 2 miesięcznymi wakacjami, feriami, rekolekcjami (coraz częściej bez nauczycieli), mostami długoweekendowymi i wszystkimi wolnymi sobotami oraz Dniem Edukacji (kiedyś „Nauczyciela”), który też najczęściej stał się dniem wolnym. Wiadomość o rocznym płatnym urlopie na tak zwane „poratowanie zdrowia”, który zdecydowanie częściej załatwią sobie nauczyciele spryciarze niż pasjonaci nie napawa mnie zachwytem. Jestem przekonany, że podobnie jak płaca nauczycieli powinna być połączona z ich ewentualnymi osiągnięciami (wyniki w olimpiadach, konkursach, maturach …) tak tego rodzaju urlop powinien być czymś absolutnie wyjątkowym i w takim trybie przyznawanym, a nie „przysługującym” po 7 latach pracy. W gospodarce wolnorynkowej wydaje się to kompletnie nie do przyjęcia.
Przepraszam 2×5700=11400!
delfin – jak już musisz kłamać, rób to bardziej inteligentnie – tak, żeby było więcej ‚wdzięku’ w Twoim kłamstwie
Wcale nie muszę kłamać, bo to co napisałem jest akurat prawdą! Dla minie niestety prawdą!
Dzień dobry,Byłabym wdzięczna za informację, w której szkole nauczyciel mianowany zarabia tak dużo, chętnie rzucę swoją pracę i pójdę na szkolny etat.
A dlaczego nauczyciele mają prawo sobie ratować zdrowie a przedstawiciele innych zawodów takiego prawa nie mają?
Może to naiwne pytanie ale chciałbym przeczytać odpowiedź.
Bo ci inni pracują w ramach konkurencji i nie stanowią monolitu zawodowego o wspólnych interesach mogącego sparaliżować kraj, wspieranego przez niezwykle roszczeniowe i agresywne związki zawodowe!
delfin – Dowody poprosimy, bo nadal twierdzę, (nie tylko ja zresztą) że kłamiesz jak przysłowiowa bura s. Nie miałbyś żadnych szans w sądzie i dobrze o tym wiesz a tu to możesz sobie pisać, co Ci ślina na język przyniesie, co tez w końcu bezwstydnie robisz wzbudzając powszechne rozbawienie, z wyjątkiem parkera, którego akurat takie opowieści podniecają.
delfin- nauczyciele pracują głosem i bardzo często z upływem lat zapadają na choroby strun głosowych, typu polipowatość. Często tez choruje krtań. Niech nikt mi nie mówi ze w innych zawodach tak dużo pracuje się głosem , albo inaczej , w których się pracuje . Uważam że urlop na poratowanie zdrowia się należy – jeżeli faktycznie istnieją ku niemu przesłanki. Nadużycia niestety są nagminne, nie dziwi mnie absolutnie zbulwersowanie osób które patrzą na to zjawisko z boku i „kipią” .
Zarobki – zaskoczona jestem kwota która padła na forum, myślę że to bicie piany.
Delfinie zmień lekarza….. 🙂
Każdy czymś pracuje, jak ktoś zapada na chorobę idzie na zwolnienie albo na rentę jak choroba uniemożliwia pracę. Ja się pytam, czemu nauczyciele mogą podratowywać zdrowie a inni nie?
@delfin, ujawnij źródło informacji. Dochody radnych można sprawdzić w necie. Podaj link albo zmień zioło.
@parker, dzisiaj każdy może być nauczycielem. Idź do wielebnego on cię namaści.Możesz uczyć religii. Po siedmiu latach pójdziesz na urlop dla poratowania zdrowia. Ucząc tego świętego przedmiotu nie będziesz zależny od dyrektora, nie musisz pełnić dyżurów, nie chodzisz na konferencję, masz gdzieś zebrania rodziców i wywiadówki. Będziesz mieć luz psychiczny, twojego przedmiotu i ciebie nikt nie usunie,niż demograficzny też możesz mieć w d…pie. Znając zaradność personelu naziemnego pana B. jab będzie trzeba to wywalczy więcej religii. No i jak twierdzi delfin w jednej szkole możesz dostać 5700.- zł. Powodzenia!
Wczoraj było inaczej?
Co za uznanie dla własnych kompetencji, a gdzie szacunek dla zawodu?
A odpowiedź na pytanie?
Za trudne dla nauczyciela?
Naprawdę nie wiem gdzie w Polsce może zarobić tyle nauczyciel mianowany i to jeszcze razy dwa! Jestem nauczycielem z 30 letnim stażem dyplomowanym w pierwszym roku obowiązywania przepisów i nigdy nie zarobiłem takiej kwoty. Pracuję całymi dniami ( w domu dziennik elektroniczny, e-nauczanie, e-projekty) również w soboty- wycieczki, projekty wszystko w ramach etatu( w 1 semestrze 76 KN) w niedzielę praca dodatkowa. Oczywiście marzę o większej pensji ,o uznaniu przełożonych ,o mniej sfrustrowanych uczniach ale lubię swoją pracę mogę się dzięki niej rozwijać pracując z uczniami w projektach i cieszę się z tego! Choć nie zawsze mam etat- pracy mam zawsze mnóstwo.
@parker: Dobre pytanie. Ale nie doczeka sie Pan odpowiedzi. Pytanie pomocnicze: dlaczego gornicy maja czternastke i olowkowe?
Wiem, że się nie doczekam, dlatego zadałem, postępem już jest brak ataku.
Liczyłem co prawda na autokompromitację ale chyba ferie zrobiły swoje i hejterzy śmigają na nartach.
@parker
Chyba nie wszyscy śmigają na nartach? Część z was trwa na posterunku…. 🙂
@parker: Cutuje ponizej jeden z glosow nauczycielskich:
„nauczyciele pracują głosem i bardzo często z upływem lat zapadają na choroby strun głosowych, typu polipowatość. Często tez choruje krtań. Niech nikt mi nie mówi ze w innych zawodach tak dużo pracuje się głosem , albo inaczej , w których się pracuje . Uważam że urlop na poratowanie zdrowia się należy – jeżeli faktycznie istnieją ku niemu przesłanki”
To jest wlasnie TA mentalnsoc. NALEZY SIE. No i: inni nie pracuja tak ciezko jak nauczyciel, a juz specjalnie glosem. Nalezy sie na poratowanie glosu.
A co z nauczycielami akademickimi? Nie pracuja glosem? 300 godzin z okladem pensum zajec dydaktycznych to wymachiwanie rekami? Oprocz tego, to co nauczyciele: przygotowanei do zajec, sprawdzanie prac domowych, kartkowek, kolowiow, ratortow laboratoryjnych. A tak zupelnie na marginesie juz, praca naukowa, pisanie publikacji, staranie sie o granty, Wypada zwrocic uwage ze deko wiecej zajmuje przygotowanie wykladu o, powiedzmy „optymalnej archiekturze pamieci notatnikowej w mikroprocesorze” niz wykladu „wartosci moralnej bajki o krolewnie I 7 krasnoludkach”
Tak, tak, to tylko nauczyciele Ciezko Pracuja I Im Sie Nalezy. Grupa ktorej „wyjatkowy” status pochodzi jeszcze z PRLu I o ktory to status beda walczyc bardziej niz o niepodleglosc.
Idzie nowe, cytuje:
„Nowe przepisy maja na celu wydłużenie okresu pracy w szkole, od którego uzależniona jest możliwość skorzystania z urlopu dla poratowania zdrowia, z 7 do 20 lat. Łączny wymiar urlopu w okresie całego zatrudnienia na stanowisku nauczyciela będzie wynosił 1 rok, nie zaś jak obecnie 3 lata. W przypadku, gdy nauczyciel wykorzysta urlop zdrowotny w częściach, kolejnego urlopu będzie można udzielić mu nie wcześniej niż po przepracowaniu w szkole 3 lat od dnia zakończenia poprzedniego urlopu dla poratowania zdrowia.
Projekt ten zakłada również, iż o udzieleniu urlopu zdrowotnego będzie decydował lekarz medycyny pracy, nie zaś jak dotychczas – lekarz ubezpieczenia zdrowotnego leczący nauczyciela.”
http://www.infor.pl/prawo/praca/urlopy-pracownicze/322353,Urlop-zdrowotny-dla-nauczycieli-w-2014-roku.html
A.L. – Nauczyciel pracuje głosem przeciętnie 700 godzin w roku szkolnym, a akademicki, jak piszesz – 300. Bez porównania. Warunki pracy nauczyciela akademickiego są zupełnie nieporównywalne z tymi, w jakich pracuje nauczyciel szk. podst., gimnazjum czy szkoły ponadgimnazjalnej, gdzie nie korzysta się z nagłośnienia tak jak się to najczęściej praktykuje w przypadku prowadzenia wykładu na uczelni. Różnica jest kolosalna. Każdy laryngolog powie Ci też, ze np nauczyciel języka obcego bardziej obciąża struny głosowe i krtań niż inny przedmiotowiec. Nie siej zamętu… Czym innym jest niskie wynagrodzenie nauczyciela akademickiego ale to nie jest chyba wina nauczycieli szkół niższego szczebla – o tym rozmawiajcie ze swoją ministrą.
Norma pracy w przedsiębiorstwie to ca’ 184h. miesięcznie. Czyli nauczyciel pracuje głosem 700:184=3.8 miesiąca w roku.
Nie przemęcza się moim zdaniem.
A nauczyciel wf robi gwizdkiem.
Jaja nie do wytrzymania te wasze komcie:)
Od języków obcych struny się niszczą, a od ZPT odciski. Od WDŻ strach zapytać co się zaciera.
@filologini: gdzie nie korzysta się z nagłośnienia tak jak się to najczęściej praktykuje w przypadku prowadzenia wykładu na uczelni”
Od 30 lat jestem naucycielem akademickim. Z krotkimi przerwami. Nigdy w zyciu nie bylo zadnego naglosnienia, nawet w 200 osobowych audytoriach.
„700 godzin w roku szkolnym, a akademicki, jak piszesz – 300.”
No to powinienem miec polowe tego urlopu co ma nauczyciel. Tak na marginesie, w tym rolu akademickim mam pensum prawie 500 godzin, jakby sie kto pytal
„Każdy laryngolog powie Ci też, ze np nauczyciel języka obcego bardziej obciąża struny głosowe i krtań niż inny przedmiotowiec. Nie siej zamętu…”
Jestem Polakiem, ale ucze po angielsku. Chyba bede musial pojsc do laryngologa zeby mi wystawil zaswiadczenie ze obciazam krtan
parker – Może nie kompromituj się. Skoro nie zdajesz sobie sprawy z tego, że nauczyciela obowiązuje 40-godz. tydzień pracy, to uświadomię Ci, że rzetelne wypełnianie wszystkich obowiązków (naturalnie, nie masz nawet pojęcia, jakich) z reguł znacząco przekracza ten wymiar ( raport IBE z „Badania czasu i warunków pracy nauczycieli”) a praca przy tablicy (18 + 1 lub 2 karciane darmochy – w czynie społecznym) to są jedynie tzw występy, podobnie jak w przypadku aktora lub chirurga operującego tyle godzin ile się akurat nadarzy…. Myślenie ma przyszłość, a bezmyślna nagonka pozostaje bezmyślną nagonką.
A.L. – nie wiem, na jakiej renomowanej uczelni Pan/-i pracuje. Wzyscy skądinąd wiemy, że są one … różne ale nagłosnienie na salach wykładowych jest normą. Mój mąż do niedawna pracował jako nauczyciel akademicki więc sporo na temat tej pracy wiem. Co do wykładania na uniwersytecie … hm – wątpię, czy ktoś kto z takim lekceważeniem wypowiada się o głosowym obciążeniu w pracy nauczyciela ma cokolwiek wspólnego z pracą naukową na uczelni.
@filologini: Pracowalem jako nauczyciel akademicki na Politechnice Warszawskiej. Teraz na trzecim z kolei uniwersytecie amerykanskim. Czesto jezdze na wyklady goscinne. Bywam tu i owdzie. Nigdzie, ale to NIGDZIE nie bylo zadnego „naglasniania”
A.L. – Ciekawe, ze w tzw. Polsce B, na uczelniach podkarpackich, np na Politechnice Rzeszowskiej, Uniwersytecie Rzeszowskim, rzeszowskim WSiZ to norma. Lekceważący sposób, w jaki odnosi się Pan do statusu polskiego nauczyciela nie licuje z horyzontami jakich należałoby się spodziewać po nauczycielu akademickim, który wydawałoby się jest świadom naturalnej różnicy w warunkach pracy nauczycieli na poszczególnych etapach edukacyjnych. Dziwi mnie, że włącza się Pan w nagonkę i atakuje Pan nauczyciela zamiast walczyć o godne warunki pracy dla siebie jako nauczyciela akademickiego.
Owszem, w USA instytucje państwowe najczęściej nie mieszczą się tak jak w Polsce w nowoczesnych budynkach ze szkła i marmuru, więc powiedzmy, ze tam w brak nagłośnienia na sali wykładowej jestem skłonna, choć z trudem, uwierzyć ale najpewniej zapytam o to na FB znajomego wieloletniego profesora ekonomii na Uniwersytecie Bostońskim oraz moich krewnych i znajomych, którzy w USA studiowali.
@filologini: „Owszem, w USA instytucje państwowe najczęściej nie mieszczą się tak jak w Polsce w nowoczesnych budynkach ze szkła i marmuru”
Ja akurat ucze w uczelni prywatnej. A urzedy panstwowe rzeczywiscie nie meiszca sie w budynkach z marmuru, jak w Polsce. Ameryka za biedna
„Ciekawe, ze w tzw. Polsce B, na uczelniach podkarpackich, np na Politechnice Rzeszowskiej, Uniwersytecie Rzeszowskim, rzeszowskim WSiZ to norma”
Roznica taka ze owe uczelnie maja „nagloscnienie w normie” ale za to nie mieszcza sei w zadnych rankingach jakosci naukowej (najlepsza polska uczelnia ma rakng cos 500, wielu w ogole nie ma),za to w Ameryce jest odwrotnie
„ale najpewniej zapytam o to na FB znajomego wieloletniego profesora ekonomii na Uniwersytecie Bostońskim ”
Gratuluje znajomosci!
A.L.
Nie tylko na podkarpaciu, o którym pisze filologini, na Pomorzu wykładowcy także korzystają z nagłośnienia. Poza tym, cóż Pan powie o wykładowcach ze zmniejszonym pensum (z tytułów różnych). A cóż Pan powie o słynnych prezentacjach- 3/4 wykładu to potęga PowerPointa. Co więcej- nie jest Pan chyba aż tak oderwany od rzeczywistości by porównywać wykład, czy nawet ćwiczenia ze studentami z lekcją w szkole podstawowej lub gimnazjum. Zapraszam na przerwę do szkoły podstawowej. Nie tylko głos „wysiada”, słuch także. Czyżby Pan, jako wykładowca codziennie dyżurował na korytarzach uniwersyteckich w ogłuszającym hałasie, próbując opanowac setkę rozbieganych i rozwrzeszczanych studentów? Z rozrzewnieniem wspominam mojej świętej pamięci profesora, który na wieść o tym, że zamierzam zatrudnić się w szkole (lat temu blisko 30, gdy dyscyplinę w szkole można było utrzymać o wiele łatwiej) westchnął żałośnie, cyt. „ależ tam jest tak głośno”. Otóż miał rację, hałas jest A.L., hałas przekracza wszystkie normy, tyle, że wdg PIH czy też PIP, nie jest to hałas ciągły, więc nie należą się nam przywileje z tytułu trudnych warunków. Rozumiem, że też się z takim problemem spotykasz? Wiesz, tak samo jak i ja, że niezbyt zainteresowany student w czasie wykładu co najwyżej przysypia lub wpatruje się w swój smartfon. 10-latek staje na głowie. Gimnazjalista jest cię w stanie zwyzywać, student raczej się nie odważy. Aha, i mamusia czy tatuś z pretensjami nie przybiegnie, wygrażając Ci pięścią przed nosem. Czyż nie?
A.L.
Pracuje Pan/Pani na uczelni amerykańskiej, więc przepisy urlopowe są amerykańskie. Jaki jest wymiar urlopu wykładowcy na polskich uczelniach? Praktycznie od czerwca do 1 października- sesja nie wymaga prowadzenia wykładów, nieprawdaż?
A.L. – BTW, co mają rankingi uczelni do nagłośnienia? O ile mnie pamięć nie myli, to mówimy tu o warunkach pracy i prawie do urlopu zdrowotnego.