Nauczyciel na wakacjach?
Wakacje zapowiadają się gorące, ale nie będę pisał o pogodzie, tylko o martyrologii. Przeszkolono nas bowiem na licznych kursach, aby po zakończeniu roku szkolnego wyjaśniać wszem wobec, że nauczyciel ma wakacje, ale tak, jakby ich nie miał. W lipcu i sierpniu czeka nas bowiem ciężka praca.
Zresztą do lipca jeszcze daleka droga. Tych parę dni czerwca spędzimy na umysłowej harówce. Po niedzieli odbywać się będą plenarne rady pedagogiczne, na których prawie każdy dowie się, że g… robił, miał wszystko w d…, omawiane bowiem będą wyniki hospitacji i zewnętrznych kontroli. Ja i tak mam dobrze, ponieważ od lat dyrekcja o moich lekcjach oraz prowadzonej dokumentacji nie mówi ani dobrze, ani źle. Nieliczni usłyszą pochwały, co wcale nie jest takie dobre, bowiem zwyczajowo wyróżnieni nauczyciele stawiają innym coś na pocieszenie. Ale to po pracy.
Na przełomie czerwca i lipca będziemy pracować w pocie czoła przy rekrutacji. Robota trudna i niewdzięczna, wymagająca przezorności węża i chytrości lisa. A wszystko przez to, że ci uczniowie, którzy chcą się do nas dostać, to my ich nie chcemy, a ci, których my chcemy, marzą o lepszym liceum. Trzeba więc jednych umiejętnie zniechęcić, a drugim tak namieszać w głowach, aby uwierzyli, że lepszej szkoły nie ma na całym świecie. Nawet nauczyciele, którzy co lekcja dzielą jedynkami jak chlebem, a wyraz twarzy mają niczym Bazyliszek, teraz muszą szczerzyć zęby do kandydatów i odpowiadać bez zdenerwowania na najbardziej głupie pytania. To naprawdę ciężka praca stać tak w sekretariacie czy w innym miejscu szkoły i nie dać się wyprowadzić z równowagi przez naszych przyszłych uczniów i ich wspaniałych rodziców.
Gdzieś tak w połowie lipca skończy się nabór, ale nie robota. Poloniści na przykład będą przez dobry tydzień zajęci niszczeniem prac pisemnych. Nie wolno ich ot tak sobie wyrzucić na śmietnik, a wszystko z powodu ustawy o ochronie danych osobowych. Trzeba więc prace spalić albo wrzucić do niszczarki lub ręcznie podrzeć na kawałeczki. W szkole jest tylko jedna niszczarka, która ma posłużyć do końca stulecia, więc nie wolno jej używać. Ja za ogniem nie przepadam, dlatego prace będę darł.
Potem nauczyciele mogą jechać na wakacje, o ile ich na to stać. Z tego, co słyszę, na prawie pięćdziesiąt osób jedna jedzie do Petersburga, dwie na południe Polski, jedna do Ameryki Południowej (bogaty mąż), trzy nad Bałtyk, a reszta do babci, cioci albo na działkę. Ja będę wypoczywał u teściów. Przypomnę, że wrócić należy w połowie sierpnia. Nauka zaczyna się wprawdzie pierwszego września, ale praca zaraz po Wniebowzięciu Najświętszej Marii Panny. W mojej szkole będziemy wbijać dane do dziennika elektronicznego, przeprowadzać egzaminy klasyfikacyjne i poprawkowe oraz wypełniać co do joty polecenia nowej dyrekcji. Jak mi ktoś teraz powie, że nauczyciel ma wakacje, to go po belfersku postawię do kąta i każę klęczeć na grochu!
Komentarze
Wiem, że Gospodarz ma negatywny stosunek do egzaminów zewnętrznych, ale część z nas będzie do połowy lipca pracować dzień w dzień od rana do wieczora właśnie przy nich, warto o tym wspomnieć, bo mało kto o tym wie.
A u nas na Śląsku już od paru lat mamy jeden elektroniczny system rekrutacji dla wszystkich szkół i problem z głowy – danego dnia system sam ułoży listy na podstawie punktacji z egzaminu, kilka kliknięć i przyjęci są uczniowie których chcemy, a tym których nie chcemy nawet tłumaczyć się nie trzeba. Później tylko zagonić paru uczniów do odbierania codziennie w określonych godzinach dokumentów od przyjętych uczniów (praca wcale wdzięczna, można obejrzeć sobie narybek z każdej strony) i wszystko gotowe. Hm, no poza jednym. Jak w klasie matematycznej i biologicznej pomieścić po 40-50 osób, a klasy humanistyczne wypełnić 5-15 chętnymi? Ogólnospołeczna kampania na rzecz ograniczania ilości „kelnerów-magistrów politologii” na rzecz absolwentów kierunków technicznych przynosi bogate i oczekiwane żniwo – lecz najbardziej zaskoczona i nieprzygotowana na promowanie przyszłych inżynierów przez Ministerstwo Edukacji okazała się… szkoła. Zdrada panowie!
Gospodarz pisze:
„Poloniści na przykład będą przez dobry tydzień zajęci niszczeniem prac pisemnych. Nie wolno ich ot tak sobie wyrzucić na śmietnik, a wszystko z powodu ustawy o ochronie danych osobowych. Trzeba więc prace spalić albo wrzucić do niszczarki lub ręcznie podrzeć na kawałeczki. W szkole jest tylko jedna niszczarka, która ma posłużyć do końca stulecia, więc nie wolno jej używać. Ja za ogniem nie przepadam, dlatego prace będę darł.”
Darł papier? Przez „dobry tydzień”? Czyli przez dobre 40 godzin? I będą papier darli lub palili także inni poloniści? Powiedzmy jeszcze dwie osoby? To razem 120 osobo-godzin szarpiąco-płomienisto-dymnej orgii…
Po pierwsze, z całym szacunkiem, nie wierzę w tę ilość koniecznych godzin. Chyba, że poloniści są aż tak przywiązani do efektów pracy swoich uczniów, że każde wypracowanie przed zniszczeniem jeszcze raz czytają.
Po drugie, ja rozumiem, że pracodawca może nie szanować pracownika, bądź co bądź umysłowego i kazać mu wykonywać takie zadania. Nauczyciel to i tak (dla wielu) inne wcielenie strażnika więziennego, więc dlaczego nie może być jeszcze palaczem w piecu?
Ale że sami nauczyciele nie szanują swojego czasu?
Ja bym zapłacił z własnej kieszeni firmie niszczącej dokumenty, których pewnie w Łodzi jest kilka i za te cenę kupił sobie tydzień urlopu. Albo zrzucił się i na spółkę z innymi polonistami kupił sobie prywatną niszczarkę, przynosił ja do szkoły i po zakończeniu pracy odnosił do domu. To też skróciłoby czas trwania niszczycielskiej orgii i wydłużyło mój urlop.
„Na przełomie czerwca i lipca będziemy pracować w pocie czoła przy rekrutacji. Robota trudna i niewdzięczna, wymagająca przezorności węża i chytrości lisa.”
Nie wiem kto i jak dużo płacił jedemu z matematyków w moim liceum w czasach srodkowego Gierka za prowadzenie kółka matematycznego dla uczniów szkół podstawowych. W każdym razie w wielu podstawówkach w moim mieście ogłaszano regularnie, rok w rok, że w takim to a takim liceum istnieje kółko matematyczne i że kto chce i lubi matmę jest na nie zaproszony.
U mnie w szkole moja matematyczka (której nb. wogóle nie pamiętam) ogłosić ogłosiła, ale „za uszy” ciągnęła i prawie „przez siedzenie tłumaczyła” abym na to kółko poszedł nauczycielka matematyki z sąsiedniej klasy. Pani, którą zapamiętałem do końca życia z zastępstw u nas, groźna, diabelsko inteligentna, szybka jak błyskawica, (wymądrzający się nastolatek nie miał u niej szansy dokończyć swojego tekstu a już klasa śmiała sie do rozpuku z riposty matematyczki), nieznosząca głupoty i lenistwa.
A w liceum na kółku były ciekawe zadania, natychmiast uświadamiające każdemu z nowego narybku jak mało wie i jak dużo trzeba sie uczyć. Każdy też szybko pokorniał, co było tym cenniejsze, ze przecież każdy był uważany (i woda sodowa juz zaczynała mu do główki uderzać) za najlepszego i najzdolniejszego w swojej podstawówce.
Ja nie wiem jak sie ten cały pomysł z kółkiem miał do rejonizacji, do funduszy na kółka, kto za to płacił, kto kazał ogłaszać, dlaczego miałem szansę na spotkanie dwóch swietnych nauczycieli matematyki „na wyjściu” oraz „na wejściu”, ale system działał bezbłędnie przez lata.
Może dlatego, iż nauczyciel prowadzący kółko przeprowadzał rekrutację dla szkoły nie przez tydzień czy dwa „na przełomie czerwca i lipca” ale przez cały rok, po kilka godzin w tygodniu.
Liczba uczestników kółka zmiejszała sie z czasem, uczniowie się oczywiście wykruszali i w końcu bezboleśnie jakoś „stawali się” licealistami. Po wakacjach przychodzili do „budy”, którą już znali i czuli się w niej prawie jak w domu. Oczywiście dalej strasznie imponowali im starsi, „powazni tacy” koledzy oraz wielka galeria fotografii laureatów olimpiad i złotych medalistów szkoły w holu, ale to juz była „nasza” szkoła.
Witam,
właśnie pracuję w wakacje przy rekrutacji elektronicznej, bo ona tez niestety, wbrew temu co pisze mój przedmówca, sama zrobić się nie chce 🙁 trzeba sprawdzić przyniesione przez kandydatów dokumenty z tym co jest w systemie i odhaczyć. I tym sposobem nie mam, jak to zdążyła zauważyć moja życzliwa sąsiadka 2,5 miesiąca wakacji, a normalny urlop, kto wie czy nie krótszy niż „biurowy”, bo od połowy sierpnia egzaminy, rady, narady …
Mimo wszystko miłego i efektywnego odpoczynku wszystkim życzę 🙂
Na przełomie czerwca i lipca będziemy pracować w pocie czoła przy rekrutacji – ??? Chyba Gospodarz nawet nie wie na czym polega elektroniczna rekrutacja:) Kto? Wy?! nauczyciele! przy tym tyracie? Nie litując się nad ciężką dolą Gospodarza, zapytam. Czy Gospodarz zapomniał o swojej wakacyjnej 14-tce i wczasach ‚pod bananowcem’ ?
Proponuję o podobnej treści artykuł wypocić na łamach ‚Głosu nauczycielskiego’ – tylko nie wiem czy by wydrukowali. Ze wstydu…
zaza: „Czy Gospodarz zapomniał o swojej wakacyjnej 14-tce i wczasach ?pod bananowcem?”
Zo to jest „wakacyjna 14-tka”? … czyzby 14 pensja? A jak 14, to gdzie jest 13-tka?…
No, jak nauczyciele maja w Polsce 14 pensji, to rzuca to nowe swiatlo na „nauczycielska tyrke” i „platne/bezplatne” wakacje.
Prosze o objasnienie.
Zaza, a weź nam zdradź, co robisz i za co kasę dostajesz, chętnie się zajme liczeniem twojej kasy.
Kurde, jak ja lubie totalitarystów, zaglądających innym do kieszeni.
Dosyc ciekawy artykul w Gazecie Wyborczej, konczacy sie takim oto stwierdzeniem na temat wakacji:
„To wyzwanie dla nas wszystkich po wakacjach, ale na koniec roku szkolnego warto też powiedzieć kilka słów o wakacjach. Nie ma bowiem lepszego czasu na naukę samodzielności myślenia, niewpisaną w rutynę szkolną, czasu nastawionego na kreatywność dzieci, zupełnie innych zadań wykonywanych we współpracy z rówieśnikami i dorosłymi. Takich wakacji chciałbym życzyć wszystkim młodym ludziom, ale także życzyć tego, aby szkoły przerwę letnią traktowały nie tylko jako czas „wypuszczenia pary”. Mamy przecież jedne z najdłuższych wakacji w Europie i nie ma powodu, żeby nie próbować ich wykorzystywać na rozwijanie w młodych ludziach kreatywnego myślenia i samodzielnego działania. To może brzmi dzisiaj jak fantazjowanie. Podobnymi fantazjami jednak były 20 lat temu „zielone szkoły”, które dzisiaj w bardzo wielu placówkach są normalną praktyką szkolną…”
Więcej… http://wyborcza.pl/1,75515,9822460,Nie_mysle___bo_jestem_w_szkole.html?as=2&startsz=x#ixzz1QDwZLKOw
Ciekaw jestem co pedagodzy o tym sadza. Z mojej dzialanosci akademckiej najlepiej wspominam kursy letnie, albowiem przychodzili na nie ludzie ktorzy NAPRAWDE byli zainteresowani i chcieli sie uczyc
Nauczyciele nie mają wakacji, nauczyciele mają urlopy. Wakacje to przywilej uczniów.
A.L. zaza pisząc wakacyjna 14-tka, pewnie miała na myśli świadczenie urlopowe z funduszu socjalnego, które jest w wysokości nawet 1/3 normalnej pensji
nn: „myśli świadczenie urlopowe z funduszu socjalnego”
O… A co to jest?… Rzad finansuje urlop nauczycielom? A inzynierom w fabrykach tez? A kasjerkom w sklepach na przyklad?…
„O? A co to jest??”
Nie, procent pensji jest potrącany na fundusz, jest to składnik pensji uwzględniamy w obliczaniu wysokości średniej pensji nauczyciela podawanej przez ministerstwo.
„A inzynierom w fabrykach tez? A kasjerkom w sklepach na przyklad??”
Każdy zakład pracy zatrudniający powyżej chyba 20 osób ma fundusz socjalny, nie jest to jakiś szczególny nauczycielski wynalazek. A i w szkołach obejmuje również innych pracowników nie tylko nauczycieli.
nn: Każdy zakład pracy zatrudniający powyżej chyba 20 osób ma fundusz socjalny, nie jest to jakiś szczególny nauczycielski wynalazek”
Ciekawe… Cz ypracownik przypadkiem nie wie lepiej co robic ze swoimi pieneidzmi?… Widac komuna nie calkiem przeminela…
Najpierw państwo obywatelowi zabiera pieniądze na fundusz socjalny, a potem mu oddaje w postaci finansowania z funduszu.
A głupie ludzie się cieszą, że coś dostali od władzy.
Oj, barany, barany..
parker: „Najpierw państwo obywatelowi zabiera pieniądze na fundusz socjalny, a potem mu oddaje w postaci finansowania z funduszu.”
Cziekawe czy: a) oddaje tyle ile zabralo, b) oddaje z procentami naleznymi za trzymanie pieneidzy?
Ja mogę powiedzieć tylko:
A. Niech żyją wakacje
B. Wakacje to czas, kiedy moja płaca adekwatna jest do trudu!!!
Z artykułów autora wyłania się obraz jakiejś schizofrenii szkolnej, która trawi nauczycieli i uczniów. No i słusznie. Dzieje się tak, ponieważ szkoła realizuje XIX wieczny model edukacji w rzeczywistości XXI wieku. Taka sytuacja sprzyja patologiom, paradoksom i ironiom. Nauczyciele tańczą jak im orkiestra gra. A gra fałszywie, zaś dyrygent ma źle napisaną partyturę.
Polecam na ten temat:
http://www.edunews.pl/index.php?option=com_content&task=view&id=1540&Itemid=1
http://www.edunews.pl/index.php?option=com_content&task=view&id=1546&Itemid=1
Ync, nie uogólniaj, Gospodarz stosuje poetykę ironii, graniczącej z humorem. Może tak czynić, to uatrakcyjnia jego wpisy. Wśród nauczycieli są i tacy, którzy tańczą jak chcą, byle nie szkodzić uczniom. Proszę, abyś pamiętał, że szkołę tworzą różni ludzie. Jest ona jak teatr, są więc w niej nie tylko żli aktorzy…….
ync: „A gra fałszywie, zaś dyrygent ma źle napisaną partyturę.
Polecam na ten temat:”
Z calym szacunkiem, ale to co pisza w owych linkach to jest kompletny belkot
A.L. pisze:
2011-06-25 o godz. 18:47
Tu akurat państwo nakazuje pracodawcy odłożyć i wydać, więc strat niema.
Nie macza w tym palców.
Ale kretynizm jest.
A.L. – to nie ma nic wspólnego z komuną, ustawa tworząca fundusz socjalny została przyjęta 5 lat po upadku komuny
http://www.firma.egospodarka.pl/34561,Zakladowy-fundusz-socjalny-dla-kogo-i-na-jaki-cel,1,47,1.html
gdzie ty mieszkasz, że się nie orientujesz co się wkoło dzieje?
parker: „Ale kretynizm jest.”
Kretynizm jest.
Jak rozumiem, fundusze z owego „funduszu socjalnego” mozna przeznaczyc tylko na okreslone cele. Tak wiec pracownik zostaje zmuszony do wydania pieniedzy na rzeczy ktore mu sa niepotzrebne albo na ktore by wydac nic chcial. Gdyby dysponowal tymi pieniedzmi sam, moglby je wydac na co chce i kiedy chce.
To jest wlasnei cecha ustrojow totalitarnych – Pantwo wie lepiej niz obywatel, i aby obywatelowi „zrobic dobrze”, ubezwlasnowalnia go. Wydawalo mi sie ze podobna „opiekunczosc panstwowa” powinna zniknac wraz z komuna. Ale widac jest jak Lenin – wiecznie zywa.
Czy mam rozumieć, że obecny system edukacji odpowiada potrzebom i wymaganiom współczesnego człowieka, społeczeństwa i państwa ? Ogólne i szczegółowe cele, zasady i praktyki są zbieżne z potrzebami pojedynczych ludzi, z wymaganiami rynku pracy, są dostosowane do aktualnych norm życia społecznego, do współczesnych systemów i sposobów komunikacji, do aktualnego poziomu kultury, do zasobów wiedzy i informacji ? Szkoła dobrze przygotowuje współczesnego człowieka i ułatwia mu wejście w dorosłe życie ? Czy utrudnia ?
Młody Polak uczy się w szkole kreatywności, odwagi, aktywności obywatelskiej, otwartości, prowadzenia dialogu, uczenia-się, korzystania z ogromnych zasobów informacji, wykorzystania wiedzy, rozwiązywania konfliktów, komunikacji na różnych poziomach, korzystania z różnorodnych dóbr kultury, szacunku, wyrażania poglądów, samodzielności, współpracy. odpowiedzialności ? Dzięki temu potrafi szybko dostosować się do wymagań uczelni wyższych, a następnie ma dobry start w pracy, jeśli tylko ją znajdzie ?
Z tego co Gospodarz pisze, w sposób żartobliwy lub ironiczny, wynika, że ta szkoła idzie w którą stronę ?
Zapytajcie obecnych trzydziesto – czterdziestolatków co myślą o szkołach, do których uczęszczali, jak oceniają pożytek swojej drogi edukacyjnej.
Przypomina mi się cytat: „każdy z nas jest przejechany przez szkołę”. Ino – jak Ty oceniasz swoją edukację ? Teatr, to nie tylko gwiazdy, to również zespół. Najlepszy zespół teatralny nie pomoże, jeśli reżyser jest do niczego. Super aktorzy z doskonałym reżyserem – fajnie, ale jak sztuka będzie do kitu, też nie pomogą. Potrzebna jest spójność wszystkich elementów, która da możliwość synergii. Proponowałbym zacząć od repertuaru, potem dyrektor-reżyser. Jestem pewien, że z aktorami nie będzie problemu. No i nie o to chodzi, żeby ten teatr miał co jakiś czas hiciora. On powinien prezentować przyzwoity poziom zawsze.
ync: „Zapytajcie obecnych trzydziesto ? czterdziestolatków co myślą o szkołach, do których uczęszczali, jak oceniają pożytek swojej drogi edukacyjnej.”
Ja nie ejstem trzydziestolatek, ani nawet czterdziestolatek, ale deko wiecej. Ale nie takie duze deko 🙂
Moja edukacje, zarowno w szkole podstawowej, jak i w sredniej i wyszej uwazam za doskonala. Dano mi obszerne i glebokie wyksztalceni ogolne w szkole podstawowej i sredniej, i doskonale zawodowe na Poltetchnice Warszawskiej.
Niestety, z zalem obserwowalem i obserwuje jak nasza edukacja na dowolnych sczeblach w dosyc szybkim tempie zjezdza po przyslowiowej „rowni pochylej’. Nie wiem dlaczego osoby odpowiedzialne to robia; robia to zapewne z wlasnej woli a nie z polecdnia miedzynarodowki, kominternu, masonerii czy innej wrazej organizacji.
No wiec ja mam prosbe do odpowiednich osob: prosze nie „poprawiac” i nie „unowoczesniec”. Ja tylko prosze: NIE PSUC!
A.L. pisze:
2011-06-25 o godz. 22:56
Tak mniej więcej to wygląda, jak opisujesz.
Co do totalitarności, to przesada. To raczej wynik populizmu władzy.
W Ameryce jest trochę lepiej pod tym względem, ale gorzej w wielu innych sprawach, które się z wydawaniem publicznych pieniędzy łączą.
Ludzie głupie są w swojej masie i łatwo im kit wciskać pod każdą szerokością geograficzną, jednako. To się wciska, na rożne sposoby.
Mniej by się dawało wciskać, jakby edukacje poprawić.
No ale by trzeba najpierw KN zlikwidować, żeby można było zamiast popularnej w środowisku selekcji uczniów do lepszych ale też do gorszych szkół, wprowadzić selekcję nauczycieli do lepszych szkół. Te gorsze szkoły zlikwidować wraz z personelem.
A.L. pisze: 2011-06-25 o godz. 17:16
„Ciekawe? Czy pracownik przypadkiem nie wie lepiej co robic ze swoimi pieniedzmi?? Widac komuna nie calkiem przeminela?”
Oczywisty wniosek.
parker pisze: 2011-06-25 o godz. 18:40
„Najpierw państwo obywatelowi zabiera pieniądze na fundusz socjalny, a potem mu oddaje w postaci finansowania z funduszu.”
Parker prześlizguje się po najwazniejszej rzeczy, a mianowicie nie wyjaśnia, że chodzi o dwa różne rodzaje „obywateli”. Państwo zabiera wszystkim w proporcji do zarobków, czyli lepiej zarabiającym zabiera wiecej złotówek a daje Z DEFINICJI FUNDUSZU (patrz niżej) obywatelowi biedniejszemu. Żeby mu podnieść stopę. Bo mu SIEM NALEŻY.
„A głupie ludzie się cieszą, że coś dostali od władzy. Oj, barany, barany..”
No niekoniecznie nikt nie ma powodów do zadowolenia. Obiektywnie biedniejsi dostali prezent od bogatszych. Prezent związany odwrotnie proporcjonalnie do jakości i wydajnosci pracy biedniejszego obywatela, gdyż gdyby pracował był lepiej i wydajniej to on byłby tym lepiej zarabiającym, prawda? No a jak sobie zafundował dużo dzieci, to chyba wiedział co robi?
A.L. pisze: 2011-06-25 o godz. 18:47
„Cziekawe czy: a) oddaje tyle ile zabralo, b) oddaje z procentami naleznymi za trzymanie pieniedzy?”
parker pisze: 2011-06-25 o godz. 22:25
„Tu akurat państwo nakazuje pracodawcy odłożyć i wydać, więc strat niema. Nie macza w tym palców.”
Oj macza, macza. Rozdziela jak dobry Robin Hood-komunista, według potrzeb.
nn pisze: 2011-06-25 o godz. 22:30
„to nie ma nic wspólnego z komuną, ustawa tworząca fundusz socjalny została przyjęta 5 lat po upadku komuny”
Chronologicznie nie ma, ale faktycznie to krew z krwi i kość z komunistycznej kości.
„gdzie ty mieszkasz, że się nie orientujesz co się wkoło dzieje?”
Tam gdzie i ja, czyli za górami i za morzami. Od dawniej anizeli ta ustawa została uchwalona. To jest mozliwe, wiesz?
A.L. pisze: 2011-06-25 o godz. 22:56
‚Jak rozumiem, fundusze z owego ?funduszu socjalnego? mozna przeznaczyc tylko na okreslone cele. Tak wiec pracownik zostaje zmuszony do wydania pieniedzy na rzeczy ktore mu sa niepotzrebne albo na ktore by wydac nic chcial. Gdyby dysponowal tymi pieniedzmi sam, moglby je wydac na co chce i kiedy chce.”
Hola, hola! Kapitalisto przebrzydły! Nie tylko marzy Ci się samodzielne wydawanie swoich zarobków według własnego widzimisię ale jeszcze chciałbyś wydać wszystko na siebie i nie podzielić się z biedniejszym w potrzebie? Ty egoisto! Ciebie trzeba by wysłac na reedukację do obozu!
„To jest wlasnei cecha ustrojow totalitarnych ? Pantwo wie lepiej niz obywatel, i aby obywatelowi ?zrobic dobrze?, ubezwlasnowalnia go. Wydawalo mi sie ze podobna ?opiekunczosc panstwowa? powinna zniknac wraz z komuna. Ale widac jest jak Lenin ? wiecznie zywa.”
Oczywiście, że tak. I tak jest dobrze. Europejczycy już tak mają.
————————————————————————————————————
fundusz świadczeń socjalnych jest instytucją prawną, która ma łagodzić różnice w poziomie życia pracowników i ich rodzin, a także emerytów i rencistów; jest on wyrazem funkcji społecznej zakładu pracy, zaś jego adresatami są zwłaszcza rodziny o najniższych dochodach?. Należy więc przyjąć, że rozdzielanie środków z funduszu według zasady ?każdemu po równo? pozostaje w sprzeczności z intencją ustawodawcy w tym zakresie. Rzadko ma bowiem miejsce sytuacja, aby dwie osoby uprawnione do otrzymywania świadczeń z funduszu miały identyczną sytuację materialną, życiową i rodzinną, a tylko taka (lub zbliżona) umożliwiałaby przyznanie świadczeń w jednakowej wysokości
Ciekawe ilu naszych nauczycieli, załatwia sobie jakaś pracę na okres wakacji? Wzorem, żyjacych w dobrobycie – w/g WSZYSTKICH Polaków – nauczycieli amerykańskich.
zza kałuży pisze:
2011-06-26 o godz. 08:28
Co do intencji ustawodawcy to masz rację. Zakład pracy w nieswojej roli.
Ale praktyka swoje i rozdziela się po równo najczęściej.
Dostrzegłem w Twoim komentarzu lekceważenie europejskiego podejścia do kwestii społecznych. Niesłusznie moim zdaniem. To, że system uległ wynaturzeniu nie oznacza, że jest gorszy. Wasz Amerykański też ma wady, nie wiem który większe bo nieporównywalne. Wydaje się, że Europejski łatwiej poprawić, bo wymaga tylko skierowania środków nie populistycznie po równo dla każdego, czy pomocy ze strony państwa potrzebuje czy nie, często tę potrzebę wręcz kreując i nie usuwając przyczyn takiego stanu rzeczy. Mądrzy ludzie mniej więcej wiedza w jakim kierunku trzeba iść.
W Ameryce trzeba przekonać ludzi, że system nowoczesnej opieki społecznej jest potrzebny. Inne społeczeństwa, inne doświadczenia i inny model państwa.
Próba ustawienia ich modeli do challengu, niemożliwa.
A.L. – dobrze wiedzieć, że mamy ustrój totalitarny, czy nie jesteś nowym wcieleniem Eltoro?
zza kałuży – to chyba nie jest do końca tak, te pieniądze nie są zabierane pracownikowi ale pracodawca tworzy fundusz socjalny. Pracodawca może zdecydować, że go nie tworzy i poinformować o tym pracowników ale nie oznacza to, że pracownik dostanie więcej pieniędzy w wypłacie.
sugadaddy – nie muszę załatwiać pracy na wakacje bo:
1. to jest mój urlop, ty załatwiasz sobie pracę na urlop?
2. mam dodatkową pracę nie związaną ze szkołą cały czas, i w lipcu robię sobie wolne i od szkoły i od dodatkowej pracy.
cvb pisze:
2011-06-26 o godz. 12:25
To wszystko to są pieniądze pracownika. Zusy, śmusy, i inne obciążenia.
Pracodawca jak zatrudnia, to liczy sobie koszt pracownika.
Pracodawca ma w dupie na co kasa idzie. Koszt się liczy.
Mógłby wszystko wypłacać pracownikowi z tym samym skutkiem dla portfela.
Teraz barany krzyczą, żeby banki opodatkować. Głupki nie wiedzą, że sami za to zapłacą. Najpierw w wyższych opłatach za usługi bankowe. Potem albo w mniejszych zyskach banków jako właściciele funduszy emerytalnych.
Państwo jak zabiera złotówkę, to oddaje tylko sześćdziesiąt groszy. Czterdzieści groszy bierze za obsługę.
Ync, to prawda, że”każdy z nas jest przejechany przez szkołę”. Wielu kiedyś i dzisiaj słyszało, iż jest beznadziejny: uczniowie od belfrów, nauczyciele od dyrekcji. Szkoła wzbudza lęk, niechęć, wymuszone uśmiechy, oczekiwania uczniów na sprawiedliwe traktowanie, a uczących na pracę z uczniami, którzy cechują się brakiem wulgarności, a nie zasadą : ” Szkoła to kibel, chodzę do niej, bo muszę”.
Chyba dużo się nie pomylę, pisząc, że nauczyciele tutaj blogujacy dobrze dostrzegają problemy swoich placówek. A więc także i to, że często grono jest skonfliktowane, zniechęcone papierologią i nasiadówkami ,zestresowane polityką dyrekcji, która, np. nie potrafi wytworzyć klimatu sprzyjającego dobrej jakości oddziaływań wychowawczych.Cóż więc robić? Robić swoje, przybliżać uczniom świat uniwersalnych wartości, dyskutować z nimi i nie dać się wyprowadzić z równowagi w szkole i poza jej murami oraz podczas oglądania telewizyjnych wiadomości.
Zawsze najbardziej nauczycielom zazdrościłem długich wakacji i ferii
parker: „To, że system uległ wynaturzeniu nie oznacza, że jest gorszy.”
Kapitalne, Panei Parker, no, naprawde KAPITALNE!
Komunizm tez byl lepszy tylko sie wynaturzyl…
cvb: „A.L. ? dobrze wiedzieć, że mamy ustrój totalitarny, czy nie jesteś nowym wcieleniem Eltoro?”
Nie, ja nie jestem Eltoro. Chcialem jednak nadmienic ze w dyskusjach z Eltoro czesto ogdrywam role „adwokata diabla”…
Ino: „Ync, to prawda, że?każdy z nas jest przejechany przez szkołę?.
Proponuje nie uogolniac. ja nie jestem pzrejechany, i znam sporo osob ktore nie czuja sie przejechane.
@parker
Oczywiście, że system amerykański ma wady. Mnie np. nie podoba się straszna wojowniczość Amerykanów, skłonność to uważania wojny za stan normalny a pokoju za aberrację. Są też oczywiście pacyfiści, ale w swojej masie Amerykanie akceptują działania wojenne, oczywiście zawsze odbywające się „za morzami”, jako całkiem normalny składnik polityki swojego państwa. Jak im wypomnieć oczywistą hipokryzję to odpowiadają cynicznie, że właśnie dlatego mają setki baz wojskowych i setki tysięcy żołnierzy za morzami, właśnie dlatego toczą tam wojny, aby nikt nie przyniósł wojny do ich kraju.
Plus są też podobni do innych, historycznie „wielkich” narodów, takich jak Niemcy, Brytyjczycy, Francuzi, Japończycy czy Chińczycy w tym sensie, iż uważają się za pępek świata, półbogów najmądrzejrzych, najsprawiedliwszych, najciężej pracujących i najbardziej dobrotliwych oraz najszczodrzej dzielących się owocami swojego wysiłku z resztą świata. Niektórzy z Rosjan też cierpią na podobną chorobę, może tylko te „naj” mają zdefiniowane nieco inaczej.
Wracając do głównej myśli, to jestem przekonany, że indywidualny członek społeczeństwa zawsze lepiej będzie wiedział na co wydać ma swoje pieniądze. Żadne instytucje państwowe nie zrobią tego lepiej. Wszelkie organy administracji powinny być zatem minimalnej wielkości.
To, co jest ci tak drogie, a więc wyrównywanie szans dzieciom, które urodziły się w biedniejszych rodzinach, pozostawiłbym charytatywnym organizacjom pozarządowym. Także społecznemu solidaryzmowi, opartemu na (chociażby) prawidłowo zrozumianej i nareszcie usłyszanej idei miłości braterskiej, nominalnie głoszonej (w warunkach polskich) przez Kościół. Uważam, że it takes two to tango. Biedny musi przełknąć dumę i poprosić o pomoc. Nie, to nie narusza jego godności ludzkiej. A skutkuje, przynajmniej u uczciwych osób, mobilizacją do poprawy swojego losu. Większość poproszonych ludzi pomoże. Bez administracji i horrendalnych wydatków, podatków, niegospodarności i klientyzmu politycznego z tym związanych. Należy „tylko” odbudować więzi społeczne. Tak rodzinne jak i sąsiedzkie. Odatomizować społeczeństwo.
Szkolnictwo powinno być płatne i wsparte systemem kredytów. Ludzie po prostu nie cenią niczego, co jest im „dane”. Szczególnie w warunkach polskich, tu i teraz.
Dodatkowo Polska, w sytuacji gdy Europa nie ma wspólnego systemu podatkowego i emerytalnego, jednego rządu, waluty i banku centralnego, czyli nie jest jeszcze Stanami Zjednoczonymi Europy, ciepłą rączką subsydiuje wykształcenie obywateli bogatszym państwom UE czy innego „zachodu”. Polski podatnik opłaca komuś koszta wykształcenia, ten ktoś wyjeżdża z Polski a niemieckie państwo ma pracownika i płatnika do jego systemu podatkowego i emerytalnego. Nie jest to idiotyczne? Przecież to jest zaprzeczenie twoich pomysłów o wyrównywaniu poziomów! Polak nie emigruje do biedniejszej Albanii tylko do Anglii, Norwegii, Niemiec czy USA. Zresztą tak jak jest, wewnątrz Polski, mieszkaniec wsi subsydiuje i szkołę średnią i studia mieszkańcowi miasta. Też całkiem odwrotnie aniżeli powinno być, prawda?
@cvb,
Ty jesteś nauczycielem? Jesli tak to współczuję Twoim uczniom.
A.L. pisze:
2011-06-26 o godz. 18:34
Wszystko się może wynaturzyć.
Komunizm to była ślepa uliczka rozwoju ludzkości.
Tragiczna.
Ale świat się rozwija.
Konserwatyzm jest słaby, bo próbuje zatrzymać świat w miejscu.
Od zawsze.
Głupi jest ten konserwatyzm, bo jeszcze nigdy mu się nie udało zahamować postępu i cały czas próbuje.
Nie wiem jak jest prawem tego kogoś, co mi polecałeś ale starasz się wykazać, że prawdziwe jest.
Lenina, komunizm socjalizm i co tam jeszcze okropnego w każdym komentarzu zamieszczasz.
To wygląda na obsesję.
parker: „Głupi jest ten konserwatyzm, bo jeszcze nigdy mu się nie udało zahamować postępu i cały czas próbuje.”
Parker, wiekszasc najwiekszych neiszczesc ludzkosci spowodowana byla „postepem”, „wyrownywanie szans” oraz probami wprowadzenia „sprawiedliwosci spolecznej”
Zas odwoluje sie do Lenina i innych – bo z przerazeniem widze jak wielu ludziom idea bolszewicka w dalzym ciagu sie podoba i jej glowne idee uwazaja za atrakcyjne
zza kaluzy :”Uważam, że it takes two to tango. Biedny musi przełknąć dumę i poprosić o zzpomoc. Nie, to nie narusza jego godności ludzkiej. A skutkuje, przynajmniej u uczciwych osób, mobilizacją do poprawy swojego losu”
To jest kapitalne stwierdzenie. Nie mozna pomoc komus kto nie chce pomoc sobie sam.
A wszelkie „wyrownywanie szans” na sile to tylko zrodlo problemow i nieszczesc. Nie mowiac o marnowaniu srodkow.
A ja pozwolę sobie nie zgodzić się z opinią, że „ludzie sami najlepiej wiedzą co ze swoimi pieniędzmi zrobić”. Przykład? Wyobraźmy sobie (czysto teoretycznie pomijając nierealność), że dla osób właśnie podejmujących pracę nie istnieje żadna instytucja zajmująca się emeryturami – nikt nie płaci składek, dostajemy wypłatę powiększoną o nią na rękę i od nas zależy czy i ile odłożymy i w jaki sposób (lokata, fundusz inwestycyjny, skarpeta itp.). Teoretycznie powinno nam się żyć lepiej bo nasza kasa nie idzie na armię urzędników ani na „zawody uprzywilejowane pod kątem emerytur”. A w praktyce? W praktyce to za 50 lat stalibyśmy się państwem trzeciego świata, gdzie gospodarujący rozsądnie nie byliby w stanie wyjść z domu z obawy przed hordami „dziadków” którzy przehulali wszystko albo zaoszczędzili grosze i nie mają teraz za co przeżyć choćby i kilkunastu lat. Tak jak wielu palaczy twierdzi, że ich rak płuc nie dotyczy, tak wielu ludzi nie myślałoby o tym, czy będą mieli za co żyć za 30 lat, i raz po raz „troszkę uszczkniemy na wakacje/remont/dom”. Inny przykład? W czasie kryzysu pewna firma oferowała za dobrowolne odejście odprawy w wysokości kilkudziesięciu a nawet 100 000 zł (i to nie dyrektorom a najzwyklejszym robotnikom) – za kilka miesięcy gazety i portale wypełniły się historiami osób, które zamiast pomyśleć o przekwalifikowaniu się i przeżyciu za te pieniądze dłuższego czasu „kupiły samochód, dołożyli się córce do mieszkania, pojechali na wczasy a teraz nie mają ani pracy, ani pieniędzy”. Ingerencja państwa jest jednak potrzebna w pewnych kwestiach. Nawet jeśli my jesteśmy zaradni – to demoralizacja tych niezaradnych zawsze odbije nam się czkawką.
@sugadaddy uczniowie i pracodawca ma inne zdanie
a ciebie nie rozumiem, najpierw rzucasz, że nauczyciele powinni pracować w wakacje, a gdy jakiś nauczyciel pisze, że pracuje zaczynasz współczuć jego uczniom, zastanów się może o co ci chodzi, bo chyba sam nie wiesz, zamiast obrzucać kogoś błotem, ok?
Jestem bliska wniosku – wniosku ostatecznego: „szkoła” jest niszczona przez nauczycieli lubujących się w stawianiu jedynek; tak jak korniki zryły lasy wokół Baraniej Góry – tak nauczyciele ściągają uczniów w czeluście z których wydostać się jest trudno; życzę miłych wakacji, szczególnie tym nauczycielom, którym ręka nie zadrżała przy wpisywaniu oceny ndst; odsyłam do badań Rosenthala potocznie nazywanych „efektem Pigmaliona”
dwa razy napisałem komentarz ale poszedł w kosmos.
Proszę coś poprawić jeśli ten zawiśnie
Bez żartów, niszczarka do tego typu obciążeń kosztuje na allegro 100zł, a jak już ma się ją pod biurkiem i człowiek się przyzwyczai to potem się dziwi jak najmniej raz w miesiącu wyrzuca pękaty worek ścinek…
Do dziś, kiedy ktoś usprawnił zamieszczanie komentarzy, przeglądarka safari była odporna na wcinanie tekstów.. Jak czas kodu minął, to komentarz nie znikał mimo próby wysłania. Można było nowy kod wpisać i jeszcze raz wysłać.
Komu to przeszkadzało?
zza kałuży pisze:
2011-06-26 o godz. 20:32
Pięknie opisałeś społeczeństwo amerykańskie. Przy egocentrycznych narodach, zabrakło mi Polaków. Nie jesteśmy dużym krajem ale:
Papierz Polak, przez rodaków zwany Wielkim. Mały on był w paru sprawach, ale to nam nie przeszkadza tak go nazywać, wszak to Polak, wielki, a nie jak w wierszyku Polak mały. Boniek, Maria Skłodowska -Curie, Kopernik mam wymieniać?
Cud nad Wisłą, Kampania Wrześniowa, kiedy broniliśmy przed zalewem i obroniliśmy honor Europy?
Tobruk i Narvik, na wszystkich frontach, za naszą i waszą.
A polskie Termopile, Samosierra?
Mam przypominać kim byli Kościuszko i Puławski?
Eh, wzruszyłem się nasza wielkością.
Co do tematu, to organizacje charytatywne są bardzo potrzebne, należy je wspierać. Niestety niektóre z nich hołdują dziewiętnastowiecznemu podejściu do pomagania. To model który bardziej poprawia humor donatorom niż niesie pomoc. Utrzymuje ludzi w wegetacji, uzależnia od pomocy i nie rozwiązuje problemów. Z takim modelem mamy do czynienia w Polsce dziś. Państwo podtrzymuje przy życiu szerokie kręgi społeczeństwa.
Nowoczesny model pomagania, jest zorientowany na aktywizacje wykluczonych społecznie. To o wiele tańsze przy okazji. Bo każdy wyciągnięty, zaczyna płacić podatki, nie tylko nie wymaga utrzymywania.
W Polsce w wielu miejscach biedę i wykluczenie społeczne się dziedziczy.
Mamy do czynienia z trzecim pokoleniem które nie widziało dorosłych pracujących w swojej rodzinie. Tam potrzebna jest interwencja państwa, ale mądra, nie głupia.
Selekcja w szkołach o której mówię przy okazji rozmowy o wyrównywaniu szans, powoduje, że 90% studentów dziennych bezpłatnych państwowych uczelni to uczniowie z bogatych i inteligenckich domów.
Dla biednych, studia płatne, weekendowe, marnej najczęściej jakości.
Po których o pracę trudno, mimo wydanych pieniędzy.
Kiedy cała rodzina nie dojadała a i student musiał pracować.
Tak to u nas wygląda.
Taka Ameryka bardziej niż Europa.
Piszesz: „Biedny musi przełknąć dumę i poprosić o pomoc. Nie, to nie narusza jego godności ludzkiej.”
Jednemu narusza, drugiemu nie.
Po co piszesz przełknąć?
Lekarstwo jak gorzkie to lepiej działa?
A jak ktoś nie chce pomocy, bo nie chce przełknąć, albo sobie nie zdaje sprawy że mu można pomóc, to nie pomagać?
W Polsce jest duża grupa dzieci które chodzą głodne.
Społeczeństwo opłaca im obiady w szkołach.
Niestety spora cześć z nich nie korzysta, bo się wstydzi.
A szkoła nie rozumie, że to wstydliwa sprawa i nie potrafi tak tego obiadu dać, żeby inni nie wiedzieli.
@sugadaddy
dorabiam poza szkołą (legalnie, płacąc oczywiście podatki), jeśli mam czas, potrzebę i ochotę
@cvb (co się wokoło niego świat kręci)
Naucz się czytać ze zrozumieniem i nie bierz wszystkiego do siebie; tylko ci się wydaje, że jesteś taki ważny – nie musisz robić za nożyce.
Parker naisal a ja nie rozumiem: „Selekcja w szkołach o której mówię przy okazji rozmowy o wyrównywaniu szans, powoduje, że 90% studentów dziennych bezpłatnych państwowych uczelni to uczniowie z bogatych i inteligenckich domów.
Dla biednych, studia płatne, weekendowe, marnej najczęściej jakości.
Po których o pracę trudno, mimo wydanych pieniędzy.
Kiedy cała rodzina nie dojadała a i student musiał pracować.
Tak to u nas wygląda.
Taka Ameryka bardziej niż Europa.”
Nie rozumiem dlaczego w Polsce tylko bogaci maja bezplatne studia a biedni platne. Prosze o objasnienie,
Prosze rowniez o objasnienie tekstu: „Taka Ameryka bardziej niz Europa”.
W Ameryce nie ma studiow bezplatnych. Studia kosztuja roznie – od 10 tysiecy rocznie do 60 tysiecy rocznie. Dolarow, oczywiscie. Wiec nie pasuje do tezy o darmowych studiach dla bogatych. Wrecz odwrotnie, w Ameryce istnieje spora ilosc stypendiow i roznych form pomocy finansowej dla „biednych” – studentow z rodzin o dochodzie ponziej pewnego progu. Trzeba tylko zrobic wysilek aby takiej pomocy poszukac.
Dla przykladu – MIT oferuje darmowe studia dla studentow z rodzin o dochodach mniejszych niz 75 tysiecy rozcznie – a jest to dochod dosyc duzy, znacznie powyzej „poziomu ubostwa” wynoszacego 25 tysiecy rocznie, i znacznie powyzej sredniego dochodu w USA. Dodatkowo, organizacje filantropijne oferuja podobna pomoc. Oczywiscie, „biedota” nei jest jedynym kryterium – trzeba przejsc proces kwalifikacyjny do MIT i wykazac sie odpowiednimi mozliwosciami intelektualnymi aby tam studiowac
Wiec proponuje rozwazyc probem Europa vs. Ameryka.
parker: „Mamy do czynienia z trzecim pokoleniem które nie widziało dorosłych pracujących w swojej rodzinie. Tam potrzebna jest interwencja państwa, ale mądra, nie głupia.”
Do obozow pracy?… Prosze podac jakies humanitarne sposoby zmuszenia do pracy osobnika ktory pracowac nie chce.
Tak na marginesie, proponuje zajzrec tutaj:
http://en.wikipedia.org/wiki/United_States_welfare_state
Proponuje rozneiz tutaj
http://en.wikipedia.org/wiki/Unemployment_benefits#United_States
Tam jest napidane (co jest zgodne z prawda) ze zasilek dla bezrobotnych wyplaca sie tylko przez 26 tygodni. Nie jak w Polsce – dozywotnio
@parker
„Selekcja w szkołach o której mówię przy okazji rozmowy o wyrównywaniu szans, powoduje, że 90% studentów dziennych bezpłatnych państwowych uczelni to uczniowie z bogatych i inteligenckich domów.”
Chyba trochę naciągasz. W rzeczywistości najbardziej „poszkodowaną” grupą nie jest biedota, a ci z nieco mniej niż średnimi dochodami, bo o ile biedota ma do dyspozycji multum możliwości zdobycia stypendium (fundacje różnego typu, stypendia socjalne itp), zwłaszcza ta „biedota” ze wsi, której dochody liczone sa według hektara przeliczeniowego, to ci średniacy nie łapią się na nic, zwłaszcza jak są z miasta i zdani są na łaskę i niełaskę rodziców względnie pracy własnej.
Fundusze socjalne – skąd ja to znam. Co miesiąc odciągane są składki i co roku korzystają z niego ci sami – głównie panie z administracji, a kiedy człowiek raz na parę lat stara się o dofinansowanie do kolonii dziecka, to słyszy jeno warkot.
Jakiś chyba jest powód tego, że w danym miejscu pracy jedni zarabiają mniej, a inni więcej. Gdyby idea równości była obowiązująca, dlaczego sie nie wprowadzi równych płac dla wszystkich, od sprzątaczki po dyrektora?
A.L. pisze: 2011-06-27 o godz. 17:16
„Parker naisal a ja nie rozumiem: ?Selekcja w szkołach o której mówię przy okazji rozmowy o wyrównywaniu szans, powoduje, że 90% studentów dziennych bezpłatnych państwowych uczelni to uczniowie z bogatych i inteligenckich domów.
Dla biednych, studia płatne, weekendowe, marnej najczęściej jakości.
Nie rozumiem dlaczego w Polsce tylko bogaci maja bezplatne studia a biedni platne.”
Akurat to proste. W „stanie ustalonym” wykształcenie na całym świecie, w tym i w Polsce się dziedziczy. Aby powiekszyc pulę, z której pochodzić będę przyszli studenci, trzeba „coś” zmienić/zrobić.
W Polsce barierą jest nie tyle sam koszt studiowania, gdyż nominalnie studia są bezpłatne, ale dwa inne czynniki. Pierwszy to to, że wskutek zjawiska dziedziczenia, (a także zamieszkania w mieście=ośrodku kultury, gdzie dostępność do wszelkich MDKów, kin, teatrów, księgarni, bibliotek, itp jest dużo większa) młodzież z inteligenckich domów lepiej zdaje wszelkie egzaminy i w większej części „zabiera sobie” pulę miejsc na studiach „bezpłatnych”, czyli finansowanych z podatków wszystkich, w tym także biedniejszych i ze wsi. Dla tych ostatnich pozostają więc tylko studia płatne.
Drugą barierą są koszta utrzymania się na studiach. Dla młodzieży spoza dużych miast dochodzą koszta zamieszkania i utrzymania się poza domem rodzinnym. I w ten sposób znowu biedniejsi i wieś subsydiuje wykształcenie „miastowym” (bo podatki płacimy niby wszyscy) studia, tak samo zreszta jak cokolwiek, na co składaja się wszyscy, ale korzystają tylko niektórzy.
parker pisze: 2011-06-27 o godz. 10:28
„Do dziś, kiedy ktoś usprawnił zamieszczanie komentarzy”
Moge pana pocieszyc, gdzie indziej nie bawia sie w zadne ceregiele, i od razu wycinaja, np. Rzplita wyciela wlasnie ten moj niewinny wpis:
Piotr Kraczkowski pisze: Twój komentarz oczekuje na moderację. 27 cze 2011 o 17:12
**No, a np. liczni zydowscy poeci, np. B. Lesmian, ?Krol Asoka?:
http://www.piotr-kraczkowski.de/asoka.htm
Wielu wybitnych zydowskich naukowcow, artystow, prawnikow, lekarzy, inzynierow, zolnierzy, robotnikow, rolnikow, kupcow itd. wspolbudowalo Polske wraz z katolikami. Kto nie rozumie tego wspanialego wiersza, napisanego przepiekna, wzbogacajaca jezyk o nowe slowa polszczyzna, ten takze nie pojmuje wkladu zydowskich obywateli Polski w jej rozwoj, ale to nie znaczy, ze tego wkladu nie bylo.**
http://blog.rp.pl/weiss/2011/06/26/z-tesknoty-za-swiatem-ktorego-nie-ma/comment-page-1/#comment-6934
I to przy okazji ciekawego wydarzenia kulturalnego jakim jest Festiwal Kultury Zydowskiej w Krakowie
Po co przepłacać za Meksyk w pełni sezonu?
Autentyczny sposób mojej koleżanki polonistki (bogaty mąż):bierze się L4 na 8 tyg. podczas tzw. wakacji i wyjeżdża się we wrześniu w ramach rekompensaty niewykorzystany urlop.
Witam,
Barbara, można jeszcze i tak na to spojrzeć:
Na dzienne bezpłatne kierunki studiów większą szansę mają dostać się młodzi ludzie z dużych miast, dobrze sytuowani, z motywacją wyniesioną z domu (nie wchodzi w grę, żeby nie studiować). Dlaczego? Mają dostęp do dobrych szkół zarówno bezpłatnych jak i płatnych, mogą rozwijać zainteresowania (wiele możliwości i miejsc do wyboru), korzystać z bogatszego życia kulturalnego – w konsekwencji mogą lepiej zdać maturę, są bardziej przebojowi, wygadani, pewni siebie – częściej niż młodzież z małych miasteczek i wsi. Młodzież z moich okolic (tylko jedno liceum jest notowane w 500 Perspektyw) – duże bezrobocie rodziców ogranicza dostępność wszystkiego, co płatne, nie korzysta z wielu możliwości rozwoju, które dla w/w młodych ludzi są chlebem powszednim.
Gorsze przygotowanie, gorsze wyniki – a więc studia płatne albo „to co zostało na talerzu”. Obserwowana przeze mnie większa wrażliwość społeczna młodzieży z małych środowisk też nie pomaga, trudniej zaakceptować wyścig szczurów.
Jestem za płatnymi studiami, z dużą dostępnością różnych form pomocy finansowej. Obawiam się, że moja córka, aktualna maturzystka, no i ja sporo zapłacimy za radość mieszkania „z daleka od drogi”.
Pozdrawiam
Do zza kałuży
>Akurat to proste. W ?stanie ustalonym? wykształcenie na całym świecie, w tym i w Polsce się dziedziczy.<
Co do Polski nie masz racji!!!W Polsce dziedziczy się pozycję zawodową. W sytuacji, kiedy ponad 50% rocznika ma formalny papier o ukończeniu studiów, nic on nie znaczy. Żeby zająć się czymś perspektywicznym trzeba, w przeciwieństwie np. do okresu miedzywojennego czy "czasów komuny", odziedziczyć możliwość rozpoczęcia kariery(dodatkowo, biorąc pod uwagę niski poziom szkolnictwa, wykupić sobie na rynku dodatkowo(!)możliwość odpowiedniego opanowania kluczowych w danym zawodzie umiejetności oraz doświadczeń). Dlatego dla jednych dyplom to ważny i cenny dokument, umożliwiający odziedziczenie(!) pozycji rodziców-profesjonalistów, a dla tych,którzy nie mają czego dziedziczyć, jest zwykłym świstkiem papieru. Świstkiem, dla którego na pewno nie warto sobie "wypruwać flaków" żeby pokonać dystans cywilizacyjno-materialno-kulturowy!!!
„Nie rozumiem dlaczego w Polsce tylko bogaci maja bezplatne studia a biedni platne. Prosze o objaśnienie”
Bo funkcjonuje system selekcji do szkół.
Szkoły podzieliły sie na dobre i złe.
Do dobrych maja się szanse dostać najlepsi. Nie tylko najlepsi, ale też ci gorsi ale ze znajomościami. Generalnie ci, których rodzicom zależy. Bo ci najlepsi, to nie że zawsze tacy zdolni, choć nie można powiedzieć, zdarzają się. Do tych dobrych szkół trafiają po prostu dzieci zadbane, z tak zwanych dobrych domów.
Ci z gorszych domów, o niższym kapitale kulturowym, z biedniejszych środowisk, z małych miejscowości i wsi trafiają do szkół „gorszych.”
Tam personel, zdając sobie sprawę, że z ” tej młodzieży” i tak intelektualistów nie będzie, traktuje ich jak uczniów napiętnowanych, gorszych, głupich, czy co im tam do głowy przyjdzie.Mają do nich stosunek taki, jak mniej więcej Ty. Przynajmniej tak Cię odbieram.
Ucieszę się, jak się mylę.
I dzięki temu systemowi bogaci i wykształceni mają studia dla swych dzieci za darmo, a ci z nizin społecznych i mniejszych ośrodków muszą płacić.
Tak jest też w służbie zdrowia.
Bogaci omijają kolejki i ci biedni, jeszcze dłużej czekają.
Ci z inteligencji też sobie dojście znajdą, nawet jak kasy nie mają. Głupi nie są, wiedzą jaki jest czas ważny przy chorobie.
Stąd blokowanie reform w szkolnictwie i służbie zdrowia.
Wielu ten stan rzeczy odpowiada.
Mnie też. Tylko się na to nie godzę.
Bo to skurwysyństwo.
zza kaluzy: „Aby powiekszyc pulę, z której pochodzić będę przyszli studenci, trzeba ?coś? zmienić/zrobić.”
Zmienic – ale co?..
Ja „punkty za pochodzenie” juz przerabialem. Slabo skutkowalo. „Prymusow” tez przerabialem. Tez z miernym skutkiem. Wiec co?
Przesiedlic wszystkich do miast i uczynic bogatymi? W miescie tez nie wszyscy sa jednorodni, tak pod wzgledem bogactwa jak i pod wzgledem mozliwoci intelektualnych i ambicji
ziarnkopasku35: „Autentyczny sposób mojej koleżanki polonistki (bogaty mąż):bierze się L4 na 8 tyg. podczas tzw. wakacji ”
No i woadomo dlaczego Polska zawsze bedzie gospodarczo na poziomie tzreciego swiata…
tzw. 13-stka
http://www.abc.com.pl/?cmd=problem_wiecej,3147&serwis=6
świadczenie urlopowe tzw. 14-stka
http://www.abc.com.pl/problem/2335/6
http://www.abc.com.pl/?cmd=problem_wiecej,3147&serwis=6
Hipokryzja do kwadratu.
ziarnkopiasku35 pisze:
2011-06-27 o godz. 20:25
Po co przepłacać za Meksyk w pełni sezonu?
Autentyczny sposób mojej koleżanki polonistki (bogaty mąż):bierze się L4 na 8 tyg. podczas tzw. wakacji i wyjeżdża się we wrześniu w ramach rekompensaty niewykorzystany urlop.
Uczciwy jak nauczyciel. A metoda sprawdzona w wielu szkołach… a uczniowie czytają:P
zza kaluzy: „Akurat to proste. W ?stanie ustalonym? wykształcenie na całym świecie, w tym i w Polsce się dziedziczy.”
Przepraszam, nei zauwazylem „na calym swiecie”. Nie wiem skad Pan zna „caly swiat”, ja nie znam. Ale jakos o ile znam Ameryke, to rozne rzeczy sie dziedziczy, ale wyksztalcenie to niekoniecznie. Mnostwo ludzi „z nizin” przebija sie do klasy ludzi wyksztalconych nie czekajac az im ONI dadza.
Gdy pracowalem jako profesor na uniwersytecie w jednym z najwiekszych miast USA, pierwsza tura zajec konczylem kolo poludnia a druga zaczynalem o 6 wieczorem. Na ta o 6 wieczorem przychodzili ludzie po pracy – nie tak mlodzi jak ci rano, ale znacznie bardziej zmotywowani i zainteresowani niz ci rano. A studia wieczorem wcale nie byly gorsze pod wzgledem poziomu – wykladali ci sami profesorowie wedlug tego samego programu co rano. Konczylem zajecia o polnocy, bo po wykladach byly konsultacje.
I jakos nikt nie narzekal ze ma „pod gorke”. Ani ja, ani oni.
Podsumowujac – nigdzie nie jest napisane ze kazdy MA GWARANTOWANE PRAWO do studiow wyzszych, i to na dodatek bezplatnych, tak jak nie kazdy ma gwarantowane prawo do samochodu Mercedes czy willi pod miastem. Amerykanie nauczyli sie ze studia i w ogole edukacja to jest inwestycja, a za inwestycje trzeba zaplacic. I tak pieniadze zainwestowac aby sie zwrocily. Wiec tutaj sie mysl o tym co sie bedzie robilo po studiach.
Moze predzej czy pozniej taki poglad w Polsce sie rozpowszechni. A nie ropowszechni sie dopoki studia nie beda platne dla wszystkich. Bez wyjatkow.
parker: „Szkoły podzieliły sie na dobre i złe.’
Coz w tym dziwnego?… Zawsze byly, sa i beda szkoly lepsze i gorsze
parker: „Do dobrych maja się szanse dostać najlepsi” I slusznie. tak powinno byc
parker: „Mają do nich stosunek taki, jak mniej więcej Ty. Przynajmniej tak Cię odbieram. Ucieszę się, jak się mylę.”
A skad parker wiesz jaki ja mam stosunek do czego?… W szczegolnosci do uczniow szkol srednich?…
parker: „I dzięki temu systemowi bogaci i wykształceni mają studia dla swych dzieci za darmo”
Owszem, to anomalia. Wszyscy powinni placic.
Parker, paradygmat „wststcy mamy jednakowe zolontki” nie sprawdzil sie. Nie mamy. Paradygmat „wszystkim sie nalezy po rowno” tez kiepsko sie sprawdzil. Wiec beda szkoly lepsze i gorsze, beda ucznoiwie zdolniejsi i mniej zdolni a do szkol bedzie sie przyjmowac na zasadzie konkurencji. I nic sie na to nie poradzi. Jedyne co mozna zrobic to zadbac zeby konkurencja byla uczciwa i zeby do szkol lepszych dostawali sie naprawde ci lepsi.
Domaganie sie zeby „wsystkie szkoly byly jednakowo dobre” to tak samo jak domaganie sie zeby wszyscy byli jednakowo bogaci. Okazalo sie ze wszyscy nei moga byc jednakowo bogaci, za to latwo uczynic ich jednakowo biednymi.
parker: „Stąd blokowanie reform w szkolnictwie i służbie zdrowia.
Wielu ten stan rzeczy odpowiada.
Mnie też. Tylko się na to nie godzę.
Bo to skurwysyństwo”
Co „skurwysynstwo”?… Ze wszyscy nie maja po rowno? Jak juz pisalem, Najlepszy z Ustrojow mial taki cel zeby wszyscy mieli po rowno. Nei udalo sie. Wszyscy mieli po rowno. Tylko ze nikt nie mial nic.
No i jakie reformy?… Jakies propozycje prosze. Sejm ma uchwalic ustawe ze wszystkie szkoly maja byc jednakowo dobre? Sejm ma uchwalic ze wszystkie uniwersytety maja byc tak dobre jak Oxford czy MIT?
@A.L.
Wybacz że zapytam wprost – tyś Polskę widział w życiu? Niby gdzie tutaj daje się dożywotnio zasiłek dla bezrobotnych? Zasiłek dla bezrobotnych przysługuje przez 6 (lub czasem 12) miesięcy czyli tyle co w tym Twoim podawanym za wzór USA – ponadto w kolejnych miesiącach jego kwota jest coraz mniejsza. Nie rozumiem jak można podejmować się dyskusji na temat aktywizacji zawodowej nie mając tak elementarnej wiedzy o zasiłkach. A tzw. „ludzie żyjący z zasiłku” to zwykle osoby utrzymujące się nie z zasiłku dla bezrobotnych ale z wyłudzonej renty.
Xander: „A tzw. ?ludzie żyjący z zasiłku? to zwykle osoby utrzymujące się nie z zasiłku dla bezrobotnych ale z wyłudzonej renty.”
Rzeczywiscie, sprawdzilem, pomylil mi sie zasilek z renta
zza kaluzy: „Dodatkowo Polska, w sytuacji gdy Europa nie ma wspólnego systemu podatkowego i emerytalnego, jednego rządu, waluty i banku centralnego, czyli nie jest jeszcze Stanami Zjednoczonymi Europy, ciepłą rączką subsydiuje wykształcenie obywateli bogatszym państwom UE czy innego ?zachodu?. Polski podatnik opłaca komuś koszta wykształcenia, ten ktoś wyjeżdża z Polski a niemieckie państwo ma pracownika i płatnika do jego systemu podatkowego i emerytalnego”
Spoko. Oto co znalazlem na profesjonalnym forum poswieconym zarzadzaniu, cytuje:
„Witam
Mam do sprzedania ukończoną i obronioną pracę magisterską z zarządzania zasobami ludzkimi – motywacja personelu.
Cena za pracę wynosi 200 zl.
Osoby zainteresowane proszę o kontakt: ********@vp.pl
Pozdrawiam
Ania”
To tylko jedno z takich ogloszen.
Neich oni jada do tych Niemiec. Lepiej jak narobia szkody tam niz tutaj
Przyznam, że nie chce mi się szukać tego i mam pytanie: czy fundusz socjalny jest dla mnie obowiązkowy? Ja rozumiem że szkoła musi go mieć, ale czy ja muszę na niego wpłacać? Bo wg mnie nie otrzymuję spowrotem połowy tego, co wpłaciłam.
A tym razem komentarz czekał na akceptację i znikł.
Czy mam napisać jeszcze raz?
Czy to błąd ludzki czy systemu?
Są różne szkoły i różni nauczyciele. Ale najnowszy news, którym mnie uraczono, jak szkoła zniechęca słabszych uczniów, żeby nie przystępowali do matury sprawia, że mam ochotę dolać oliwę do ognia.
Xander: „Nie rozumiem jak można podejmować się dyskusji na temat aktywizacji zawodowej nie mając tak elementarnej wiedzy o zasiłkach. A tzw. ?ludzie żyjący z zasiłku? to zwykle osoby utrzymujące się nie z zasiłku dla bezrobotnych ale z wyłudzonej renty.”
Tak na marginesie, prosba o wyjasnienie… Od czasu do czasu jezde do pewnej wsi na Mazurach gdzie znajomy na dom letniskowy. Ta wies to byly PGR, teraz nei istniejacy. Ale ludzie sa. Nic nei robia. I oni co miesiac dostaja jakies pieniadze. Od lat. Ktore zreszta natychmiast przepijaja.
Co to sa za pieniadze? Wyludzona renta? Wszyscy wuludzili? Zasilek dla bezrobotnych? Cos innego?
Chyba jednak nauczyciele nie mają tak źle. Mogę się mylić, ale wydaje mi się, że belfrowie mają więcej dni wolnych od pracy niż przeciętny, szary Kowalski, który nie pracuje jako nauczyciel. Jeżeli jestem w błędzie to proszę mnie z niego wyprowadzić! Są jeszcze przecież ferie. Nie wiem czy nauczyciele mają je w całości wolne, ale chyba kilka dodatkowych dni bez pracy wpada im do kalendarza.
Przeciętny, szary Kowalski też nie ma tak źle o ile ma bogatego męża.
Powtórzę anegdotę o koleżance-polonistce, która w lipcu-sierpniu biedactwo przebywała w szpitalu, a we wrześniu wyjechała do Meksyku, na rehabilitację jak sądzę (bogaty mąż).
Jednak, z własnego doświadczenia, jako były nauczyciel, już w ,,normalnej” pracy, wiem, że zawsze jest tak, że L4 anuluje urlop. Np. gdy złapie nas grypa i naprawdę nie mamy siły, przed rozpoczęciem pracy iść do lekarza, w ,,normalnej” pracy możemy zadzwonić rano do szefa z prośbą o urlop- co jest niemożliwe w pracy nauczyciela. Jeśli jednak po południu, po 10 Gripex-ach, i unikając kolejki emerytów (praktycznie niemożliwe przy etacie w szkole), dostaniemy w przychodni L4 nasze podanie o urlop jest z założenia anulowane.
Pytanie kto ma lepiej? Spytajcie byłych nauczycieli, którym udało się opuścić naszą oślą wiatę.
czy ilość dni wolnych przekłada się na jakość? chyba niestety nie zawsze, są rożne sprawy w ciągu roku które wymagają załatwienia, nieraz są to sprawy całodniowe. Przeciętny Kowalski bierze kacowe lub regularny urlop i załatwia co musi, nauczyciel niestety nie może sobie na coś takiego pozwolić. Wszelkie naprawy samochodu, które mogą poczekać czy remonty mieszkania to tylko w okresie wakacji.
Dostałam z ZFŚS 836 zł tej 14 pensji. ale najpierw się na nią złożyłam. Teraz mogę już szczęśliwa zabrać moją rodzinę na wymarzone wakacje.
A.L. – na pewno nie jest to zasiłek dla bezrobotnych. Tylko zapewne jakieś zapomogi socjalne istniejące i w USA, i w UE, i w większości tzw. „cywilizowanych krajów”. I w każdym kraju się je wyłudza i nie jest to szczególnie trudne, kwestia skali – u nas wyjątkowo duża. Ale taka mentalność – kto wyrwie starszej pani torebkę to „złodziej bez serca”, kto ukradnie jej składki zdrowotne wyłudzając rentę to nie złodziej a „obrotny facet”. Aczkolwiek na całe szczęście dla mnie z systemem owych zapomóg nie musiałem mieć na razie bliżej do czynienia – wiem tyle że nie są uzależnione od zatrudnienia. Mnie też często nurtuje pytanie „za co żyją ludzie w małych popegieerowskich wsiach, skoro nawet te zapomogi przepijają”