Koniec roku szkolnego

Nie ginie zwyczaj wręczania kwiatka nauczycielom na koniec roku szkolnego. W mojej szkole kwiatów było mniej, ponieważ prosiliśmy uczniów, aby w zamian kupili cegiełkę na rzecz pewnej fundacji. Nauczyciele otrzymywali więc cegiełki, a fundacja pieniądze. Mnie też się parę takich cegiełek dostało.

Były także prezenty, nie ma co ukrywać. Do toreb koleżanek i kolegów nie będę zaglądał, zajmę się tym, co ja przyjąłem. O cukierkach, czekoladkach, bombonierkach nie będę się rozpisywał, to bowiem standard. Były też inne standardy, oj były. A poza tym dostałem od klasy I d komplet pieczątek z wyrazami, które najczęściej wychodzą spod mojego pióra. Są to: „mało”, „dobrze” oraz „świetnie”. Po wakacjach nie będę musiał tych słów pisać, wystarczy wbić pieczątkę. Nie ukrywam, że ubędzie mi sporo pracy, bowiem recenzuję co roku tysiące tekstów. Teraz będę bił pieczątkami, aż wióry polecą.

Oprócz prezentów materialnych uczniowie dali nauczycielom moc ciepłych słów, od których łza się w oku kręciła. Specjalną uroczystość młodzież przygotowała dla dyrektora, który odchodzi na emeryturę. Oczy otworzyłem szeroko ze zdumienia, bowiem czegoś takiego jeszcze w życiu nie widziałem (doskonałe piosenki, zabawne skecze). Dyrektor był wzruszony. Szczerze zazdroszczę mu takiego pożegnania. Większość nauczycieli, jeśli nie wszyscy w naszej szkole, o takim pożegnaniu może tylko śnić. Zwykle kwiatek, książka i dwa słowa musiały emerytom wystarczać. Dyrektor natomiast otrzymał ponadgodzinne show. Dzieci, jak chcą, potrafią się zachować.