Broniarz gromi Balcerowicza
Życzenia najgorszej przyszłości złożył nauczycielom prof. Leszek Balcerowicz. Stwierdził on bowiem, że belfrom nie należało dawać podwyżek. Nie wątpię, że takie oświadczenie zapewni profesorowi spore wzięcie. Każdy bowiem, kto nie jest nauczycielem, już bije brawo. Życzyć innym źle to nasz narodowy zwyczaj. Chyba Balcerowiczowi znudził się brak popularności, dlatego szuka tematu, który zapewni mu poklask. Nie wątpię, że poza Tomaszem Lisem także inni dziennikarze będą chcieli zaprosić profesora do programu, aby powiedział, iż nauczyciele powinni być w Polsce pariasami.
Balcerowiczowi odpowiada Broniarz, o czym można przeczytać na stronie ZNP. Oto fragment:
„Wypowiedź ta jest bulwersująca z kilku względów. Po pierwsze, płace polskich nauczycieli jeszcze kilka lat temu były bardzo niskie. Przypomnę tylko, że w 2006 r. wynagrodzenie zasadnicze nauczyciela rozpoczynającego pracę w szkole wynosiło 1160 zł brutto! Dzisiaj jego płaca minimalna to ponad 2 tys. zł”. (zob. źródło)
Społeczeństwo chce mieć jak najwyższy poziom edukacji za jak najmniejsze pieniądze. Pięknie jest marzyć, mnie też się zdarza mieć podobne pragnienia, np. ostatnio wpadłem na pomysł, aby wyłożyć podłogę prawdziwym marmurem, ale w cenie taniego gresu. Po głowie mi też chodziło kupno krewetek w cenie makaronu i zjedzenie łososia tańszego od szprotek. Nawet mi się udało takiego łososia znaleźć. Powiem krótko: obrzydliwość. Krewetki też kupiłem, ale były nadpsute. Zjadłem dwie sztuki, a resztę wyrzuciłem. Z marmuru przezornie zrezygnowałem. Chce społeczeństwo mieć edukację w cenie strzyżenia trawnika, niechże ją ma.
Pewne pomysły nie są warte nawet splunięcia, ale jak wygłasza je ktoś znany i w świetle kamer, to naiwnym mogą wydawać się sensowne. Niczym krzykliwa reklama syfiastego produktu. Smacznego!
Komentarze
Jedna uwaga. Pisze pan o odbiorze społecznym krytycznych słów Balcerowicza o nauczycielskich podwyżkach – „…Każdy bowiem, kto nie jest nauczycielem, już bije brawo. Życzyć innym źle to nasz narodowy zwyczaj.”
To nie prawda. W niczym mi nie przeszkadzają wasze podwyżki choć nie jestem nauczycielem. Chciałbym byście byli zadowoleni z zapłaty za waszą pracę.
Pozdrawiam
Psy szczekają, karawana jedzie dalej. Nie od dzisiaj są ataki na nauczycieli, a miejsc pracy w szkołach mało. Dobrze wiemy, że nasze pensje nie są wysokie, nie ma wśród nas oświatowego Wałęsy, który nadałby dynamiki naszym nieśmiałym pohukiwaniom skierowanym przeciwko robieniu z nas pariasów. Doktorzy: Judym i Obarecki dawno jeżdżą marcedesami, a Siłaczki pieszo – do roboty, nieraz do dwóch szkół, aby powiązać swój etat. A niż puka do naszych miejsc pracy, do których uczęszcza młodzież świadoma bezsilności nauczycieli i szeroko otwartych w lipcu drzwi do wyższych uczelni. Zostaje jeszcze dla nas ściana płaczu w postaci narzekań w pokojach nauczycielskich lub czytanie jakże budującego oswiadczenia Prezesa. Musimy wytrwać do osiągnięcia wieku emerytalnego. On jest cholernie wysoki. A tymczasem wysłuchuję profesorskich bzdetów. Mogę je ignorować, jednakże wówczas, gdy , np. mam tolerancyjną, dobrze zarabiającą żonę, posiadam parę żródeł gratyfikacji. Gdy tego brak, trzeba uważać, żeby stresu nie przenieść na salę lekcyjną.
Niestety nie słuchałem rozmowy Lisa z Balcerowiczem, a dobrze byłoby wiedzieć dokładnie, co Balcerowicz powiedział, bo jeśli to i tylko, co zauważył Gospodarz i Broniarz, to wypowiedź tę należy uznać za niemądrą. Balcerowicz nie rozważył konsekwencji niepodnoszenia pensji nauczycielskich, na przykład takiej, że przy względnie przyzwoitych pensjach w szkołach niepublicznych, niskie pensje w publicznych będą powodować zwiększenie rozwarstwiania wyników kształcenia w obu sektorach oraz zwiększenie segregacji uczniów. Rzeczywiście jest tak, że między podwyższeniem płacy a jakością pracy nie ma zależności prostoliniowej. Od nauczycieli można oczekiwać lepszej pracy pod warunkiem, że ich płace wzrosną na tyle, by mogli pod względem ekonomicznym awansować do klasy średniej. Od niebagatelnej miary umysłu jak Balcerowicz nie można wymagać, by wiedział wszystko także o oświacie, ale należy wymagać, by wiedział, czego nie wie.
Miły Profesorze…
Jako nienauczyciel, powiem, że Pana głos tym razem zabrzmiał wyjątkowo nieświeżo.
Zupełnie, jak nadpsute krewetki, wypłacane obywatelom w cenie kawioru, jako część wynagrodzenia (zabrana ciupasem w podatkach) – w zakładowym, zapyziałym sklepiku przymusowej oświaty Państwa Polskiego.
Ja nie mam wyboru dostawcy oświaty opodatkowanej i przymusowej.
Pan ma możliwość pracy za dowolną płacę w dowolnym sektorze,
ale, jak widać woli Pan te zepsute podatkowe krewetki zajadać, niż zapolować na coś soczystszego – w obawie, by samemu nie zostać zjedzonym?
Jedząc taką strawę, niechże Pan przynajmniej nie psuje smaku przed Wigilią podatkowemu sponsorowi Pana martyrologii.
A co do Balcerowicza… jakiś czas temu Drogi Panie Darku, mógłby Pan za swoją pensję kupić najwyżej trochę octu – 4 litry w grudniu, ale już tylko 2 – w styczniu.
Taki był asortyment i taka inflacja w systemie wspieranym przez np. ZNP z całych sił.
Pan tego nie musi ani pamiętać ani wiedzieć (ach, te dyplomy i kompetencje), ale może Pan dziś siadać do wigilii z czymś więcej niż ocet właśnie dzięki Panu Profesorowi Balcerowiczowi.
No to i życzę, Panu też, smacznego powszechnego naszego jadła Balcerowiczowego, w tym i nowych smaków edukacji retrospektywnej – jak zwykle niezwykle spod Katedry.
Szanowny Panie Eltoro,
ależ tu nie chodzi o mnie ani o Pana. Co z tego, że obydwaj możemy nie pracować w szkole? Czy to argument, że nauczycielom należy płacić bardzo małe pensje? Ja nie wołam o wysokie zarobki dla siebie, tylko martwię się o zarobki nauczycieli mojej córki, nauczycieli syna mojej siostry, wychowawcy dzieci moich przyjaciół itd. Boję się, że dobrzy nauczyciele, którzy mogliby uczyć moje dziecko i dzieci moich znajomych, uciekną ze szkół, jak Pan zaleca. A tego właśnie nie chcę. Pragnę, aby moje dziecko miało szansę trafić na dobrze opłacaną solidną kadrę, która chce zostać w szkole, bo to dobra praca. Zachęcanie, aby uciekać ze szkół, to fanaberia. Wartościowi uciekną, ale ktoś tam zostanie, ktoś inny przyjdzie, bo te psie zarobki będą dla niego w sam raz. I tego się boję. Boję się, bo uczniowie nie uciekną razem z wartościowymi nauczycielami, lecz zostaną i będą nauczani przez najmarniejszą kadrę. Czy tego Pan chce?
Pozdrawiam
Gospodarz
„Zbawca” polskiej gospodarki sam zarabia pewnie ze 100 tys. miesięcznie (sądzę tak po podawanym niedawno uposażeniu w państwowym banku Jana Krzysztofa Bieleckiego).
Jakie są skutki pauperyzacji i poniżania nauczycieli łatwo się przekonać, gdy własne dzieci zaczynają chodzić do szkół publicznych.
Kartko z podróży- dziękuję Panu za budujące słowa.
Ino- świetna analiza.
Eltoro
Ale tytuł się gospodarzowi udał.
Pozdrawiam świątecznie Eltoro, Gospodarza i wszystkich zapoznanych.
Ale jest pewne nieporozumienie w tej dyskusji. Z felietonu gospodarza bije gorycz co rodzi wrażenie – wzmocnione przez wypowiedź przewodniczącego Broniarza – że nauczyciele są niedoceniani finansowo. To jest nadinterpretacja, bo Balcerowiczowi nie chodzi o docenianie czy niedocenianie tej grupy zawodowej. Balcerowicz po prostu uważa, że w tragicznej sytuacji finansowej państwa wydatki muszą być ograniczane. W pełni się z nim zresztą zgadzam, co nie stoi w sprzeczności z tym co napisałem wcześniej. Uważam, że nauczyciele powinni byc dobrze oplacani. Tyle tylko, że nie ma im w tej chwili z czego placić. I możliwe jest, że nauczyciele jak i pozostała część budżetówki mogą mieć place nawet zmniejszone jak dzieje się w kilku europejskich krajach trawionych kryzysem. Ale nie ma to najmniejszego związku z docenianiem ich pracy.
Nie uważam też, że argument – „Jak się nie podoba to zmieniajcie pracę…” ma jakikolwiek sens. Marnotrwawstwem społecznym jest by dobry nauczyciel rezygnował z pracy i zostawał dla pieniędzy np przedstawicielem handlowym.
Pozdrawiam
Profesor oceniał prace rządu w obecnych, trudnych czasach, jak ekonomista,kierując się racjanalnymi przesłankami.Rzeczywiście zasiłki pogrzebowe nie mogą być formą pomocy dla firm pogrzebowych i wzmocnieniem finansowym dla pozostającej przy życiu rodziny.Kilkunastozłotowe podwyżki dla nauczycieli czy emerytów co rok czy dwa lata pociągają za sobą znaczne koszta przeliczeń i nie niosą pożądanych efektów, a wyglądają na zabieg populistyczny.Podobne wrażenie budzi zmniejszenie dotacji dla partii.Jako liberał zawsze głosił zasady rynkowe, za dobrą pracę trzeba godziwie płacić, ale nie”pa wsiem”.W tym sensie podwyżki dla nauczycieli były ” niepotrzebne”.
Jeśli ktoś nie widział, odsyłam do źródła: Rozmowa Tomasza Lisa z prof. Leszkiem Balcerowiczem (trzeba zainstalować wtyczkę).
Czcigodny Gospodarzu,
niezasłużony, oj nie, deser mnie spotkał w formie
Pana uprzejmej odpowiedzi.
Niezasłużony, boć przecie:
– nie o mnie i nie o Panu Piszę, lecz o kondycji takich jak My obywateli: tych, co łożą przymusowo na los innych i tychże, co gardzą dobrowolnie swym wybranym losem zawodowym;
– nie o porzucaniu szkoły wszak piszę, bo szkoła polska to nie tylko ta publicznym groszem podatkowym zasilana – i powiedziałbym, nie przede wszystkim już obecnie ona;
– nie są też psimi zarobki, które ludzie zaiste (nieprawdaż?) przyjmują z własnej woli jako zapłatę za ich pracę. W świecie cywilizowanym nikt nie ceni pracownika wyżej, niźli on sam to czyni, przykro więc czytać Pana właśnie psim własny i koleżeństwa wybór nazywającego. Nawet przy całej miłości i sympatii jaką żywimy dla najlepszych przyjaciół.
Było 3 x nie, będzie i na tak:
– nie różnią nas też pragnienia, jako żywo przeze mnie już zrealizowane; wykształciłem swe dzieci a i sporo innych. Za swoje wybory szkolne dla mego potomstwa zapłaciłem pracą i wyrzeczeniami sam, za kilka pewnie innych edukacji – zapłaciły moje niemałe podatki. Pewnie mógłbym stypendia fundować gdyby na drodze Pana i moich pragnień nie stanął…Pan, treści takie jak we wpisie powyżej wspierając swym autorytetem oświeconego.
Toż one, te poglądy właśnie, reform cywilizacyjnych i przyszłości naszych dzieci przez lat dwadzieścia z okładem na przeszkodzie stoją.
A jako że suszu nieco na kompot się jutrzejszy należy, niechże i Pana felieton tak zasuszone od kompopulizmu poglądy z konserwy serwując, na poczet kompotu wigilijnego będą (i na nic więcej) nam dane.
Miejsce też zostawmy przy stole jedno, aby przeganiany przez Leperów jeno dobroczyńca Balcerowicz zechciał jeszcze w nasze progi ekonomiczne zawitać, czasy idą nam ciężkie.
Z upodobaniem spod Katedry with jinglebells & snowflakes zasyłam 🙂
Kartko z podróży…
Czy i Ty tam na świecie nie dostrzegasz różnicy pomiędzy placówką oświatowego przymusu publicznego a szkołą?
Toż mowa w felietonie Gospodarza jedynie o płacach nauczycieli w rządowych pensjonatach, co żywią, a broniarzy – bronią (na sytych posadkach związkowych).
Nie znam kraju wolnego, gdzie nauczyciel musi zarabiać tyle i tam, gdzie i co mu rząd z podatków (u)każe.
Nie jest też tak i w Polsce Naszej od lat ponad 20-tu!!!
I nie jest to (placówkowanie) bynajmniej los nauczyciela genetycznie mu pisany. Może uczyć i radośnie rozwijać tym swe talenta za inne pieniądze, zgodne z ustalonym ze zleceniodawcą kontraktem, wedle kompetencji.
Tyle, że wtedy nie wystarcza diplomma in bullcheating w szufladzie ze skarpetkami a lepsi dostają więcej, marni – wcale nic.
I tu dopiero widać po co są broniarze, co nie orząc i nie siejąc drużynę marnych od głodu ratują. Oraz ich martyrologiczni akolici.
Pomysł zaś, aby nauczyciel był przedstawicielem handlowym jest, jak dowodzi praktyka, iście oksymoroniczny.
Z uprzejmym uważaniem spod serwetnego sianka – pozdrawiam 😉
Do Eltoro
>A co do Balcerowicza? jakiś czas temu Drogi Panie Darku, mógłby Pan za swoją pensję kupić najwyżej trochę octu – 4 litry w grudniu, ale już tylko 2 – w styczniu.<
Drogi Eltoro!Albo naciągasz albo nie wiesz o czym piszesz! Ocet (i turecka herbata Eearl Grey) były tylko w grudniu 1981-styczniu 1982 – po 15 miesiącach wyrywania przez „S”(w celu obalenia systemu, co Jacek Kuroń wyraźnie powiedział po 20 latach) kolejnych podwyżek płac bez zmian w cenach. I wcześniej i później było dużo więcej, a pod ladą i u bab chodzących po szkołach z cielęciną to…
Wypowiedzi prof.Balcerowicza słuchałem i dech mi zapiera z wrażenia jak ludzie inteligentni przekręcają sens jego wypowiedzi.I nie chodzi mi o p.Broniarza,który jest tępym aparatczykiem ZNP.
Balcerowicz nie odnosił się w swej wypowiedzi do płac nauczycieli, nie odnosił się także do problemu czy zarabiają mało czy dużo i nie miał zamiaru robić z nauczycieli pariasów.Jego wypowiedź odnosiła się do programu oszczędnościowego rządu i powiedział,że rząd powinien zachowywać się konsekwentnie i,skoro ogłasza powszechną konieczność oszczędzania,to nie powinien podwyższać płac nauczycielom.I dalej delikatnie przemilczał fakt,że rząd jest tchórzliwy i ugina się przed presją ZNP,pana Broniarza i zorganizowanych rzesz nauczycieli.Ten pogląd w pełni podzielam.
Wielce uważajemyj S-21
Ktoś tu już egzegezował memuary Pana Sasina (ex PIS-wojewody, obecnie burmistrza dzielnicy Warszawy), syna wysokiego oficera SB, który to s…yn zaprzeczał biedzie w PRL-u (której jako żywo ON nie doznawał w istocie).
Każdy pamięta, co miał, a nie każdy – co było.
A byli tacy, co im „Solidarność” odebrała wszystko, a nawet więcej zza żółtych firanek.
Toteż miast miałkiej Twej polemiki z faktami za pomocą insynuacji, zajrzyjmy wspólnie do sklepu z roku 1989:
http://wiadomosci.gazeta.pl/Wiadomosci/5,80295,6847705,22_lipca___dawniej_swieto_PRL.html?i=7
http://wyborcza.pl/55,75515,7586354,,,,7589073.html
Co do jednego – zgoda.
Baby nauczycielom to, co piszesz, dawały, czego teraz już nie ma.
Jedna tylko jeszcze uwaga – Jacek Kuroń nie może się przed Twoją insynu-terpretacją obronić, więc ja to powiem:
wiązanie Jacka Kuronia, człeka po ludzku świętego z odpowiedzialnością za nędzę komuny to zwykła podłość.
Stosuj chwyty adekwatniejsze do Twej Wartości, równie Drogi J-23 i ciesz się komfortem pobytu za grubą kreską.
Był też wszakże los Ceaucescu, przed którym Balcerowicze, Mazowieckie, Kuronie i Michniki was (słusznie) obroniły.
Z zadumaniem spod Katedry.
Eltoro
Wiele spraw poruszyleś.
Po pierwsze publiczna szkoła to wcale nie musi byc rządowy pensjonat. Nie wszystko co publiczne musi miec takich charakter. Publiczna szkoła, dom pomocy czy postarunek policji może być nieźle zorganizowany i wypelniać dobrze swoją funkcje.
Jak na razie edukacja odbywa się głównie w publicznych szkolach więc trzeba ciągnąc ich poziom do gory – głównie za sprawą dobrych belfrów. Więc trzeba im placić.
Oczywiście, że szkoła wymaga reform, ale nie będę się na ten temat wypowiadal, bo się na tym nie znam. Wiem, że środowisko jest zalęknione i sfrustrowane, więc jest antyreformatorski opór. To jest zrozumiale.
Ale ludziom trzeba jasno przedstawiać sytuację i perspektywy. Jeśli jest pustka w panstwowej kasie to trzeba prawdę mówić a nie chrzanic, że nie zaslużyli sobie na podwyżki. Jeśli idzie niż demograficzny to nauczyciele powinni wiedzieć z czym to się wiąże.
Broniarz jest związkowcem. Trudno od niego innych wypowiedzi oczekiwac.
Mojego syna wychowawca – dobry nauczyciel – odszedł ze szkoły z powodow finansowych i został przedstawicielem handlowym koncernu tytoniowego. Zrobił to tylko dla pieniędzy, bo lubil pracę w szkole.
Pozdrawiam
Po pierwsze w pełni zgadzam się z oceną Kartki z podróży.
Po drugie nie bez kozery wrzuciłem link do do rozmowy z Balcerowiczem. Naprawdę mam już dość nadinterpretacji czy wręcz manipulacji danymi.
„A tego właśnie nie chcę. Pragnę, aby moje dziecko miało szansę trafić na dobrze opłacaną solidną kadrę, która chce zostać w szkole, bo to dobra praca. Zachęcanie, aby uciekać ze szkół, to fanaberia. Wartościowi uciekną, ale ktoś tam zostanie, ktoś inny przyjdzie, bo te psie zarobki będą dla niego w sam raz. I tego się boję.”
To prawda. Jak działają źle opłacani nauczyciele opisał Pan w poprzednim temacie pt. Każdy z każdym, czyli jak zepsuć święta. To jest jeden z przykładów baraku profesjonalizmu, braku odwagi, nieudolności i niskiego poziomu kultury. Nauczyciele naśladują polityków, celebrytów, pop-kulturę. A powinno być odwrotnie. To nauczyciele powinni tworzyć wzorce. Znam takich nauczycieli, znam takie szkoły gdzie tak się dzieje. Niestety są to wyjątki potwierdzające smutną regułę. Szkoda że Pana liceum nie należy do tych wyjątków. A Pan, Pani … ?
Kartko,
piszesz jasno i wyraźnie, lecz nie o to chodzi.
Szkoła publiczna nie musi być pensjonatem, ale – jest. System ustrojowy, jaki stworzyliśmy: hybryda konsumpcji publicznej kasy w enklawach politycznie chronionych i wolny rynek ciężkiej pracy zasilający tę pomoc społeczną podatkami. To hybryda wykluczająca rozwój, dobre zarządzanie i efektywną funkcję w tych enklawach. Trudno tego nie zauważyć podróżując po wolnym świecie 🙂
Nie gromadzi fachowców, ale nie z powodu niskich płac ( w porównaniu do czego?), lecz przeciwnie – z powodu p e w n y c h płac, niepowiązanych z niskimi zresztą i niejasnymi wymaganiami, pozamerytorycznej selekcji, braku zarządzania – jak wszystkie instytucje państwowe w naszym systemie, np. kolej.
„Jak na razie” edukacja powszechna jest tak zorganizowana nie przypadkiem – to „na razie” służy sporej rzeczy beneficjentów i dlatego trwa, z wynikiem równi pochyłej poziomu edukacji, oczywiście. Więc zaistnienie i rozwój tam dobrych belfrów jest ex definitione niemożliwy.
Tam gdzie „płacić trzeba” – wymagać i osiągać nie można. Podnoszenie płac bez związku z jakością i wynikiem pracy w patologicznym systemie napędza tylko błędne koło negatywnej selekcji i upadku sektora.
Środowisko „zalęknione i sfrustrowane” to właśnie adresat i pożywka patologicznych systemów – jedni udają, że zatrudniają, inni udają, że pracują, każdy coś z tego ma, ratując godność rolą roszczeniowej ofiary. Typowy obraz zniewolonego umysłu za komuny, w skali jednej branży.
„Oczywiście, że szkoła wymaga reform”… trudno o bardziej mylne stawianie sprawy. Nie szkoła wymaga reform, lecz system – wymiany, inaczej wszelkie zmiany będą reformowaniem operetki (chóralne ‚biegnijmy,biegnijmy’ stojąc w miejscu na scenie), w którym to przedstawieniu każdy ma swoją życiową rolę i gażę.
„Nie ma pieniędzy” to także recitativo operetkowej manipulacji. Gdzież to, mianowicie nie ma pieniędzy? Nigdy w dotychczasowej historii Polski tyle pieniędzy nie było dotąd! Fałszywy system marnuje każdą kwotę, tak jak zawiany mąż po wypłacie mówiąc żonie „ukradli”.
W mojej wsi wydano 20 mln PLN z kasy gminy na halę szkolną. Czynna jak kościół – gdy krewni kierownika wynajmą komercyjnie, uczniowie wstępu nie mają, drzwi zamknięte. I zatrudnia ta hala pusta 6 osób! Wszystko za pieniądze na oświatę!
Kartko, z całym szacunkiem, nie mam siły też oświecać Cię co do roli związków zawodowych, po tym, jak Solidarność zwyciężyła z Miodowiczem. Jeśli naprawdę widzisz w związkach tyle i taką rolę, jak Miodowicz – żadna reforma ani kontakt ze światem nie pomogą naszej plicy polonicy noszonej z dumą narodową na …przestronnym czerepie.
Ostatnio taką polemikę prowadziłem zdaje się dwadzieścia lat temu, z osobą, która o wyższości socjalizmu dowodziła na podstawie sukcesu NRD w postaci wstawienia silnika golfa do trabanta.
Mam wrażenie, że wprowadzasz mnie tą dyskusją do Jurassic Park, a przecież tylu jest mądrych i wyzwolonych z mentalnych okowów systemu nauczycieli, pracujących za dobre pieniądze, w dobrych szkołach prywatnych i z tego zadowolonych.
Niechże przemówią choć w ten dzień wigilijny na Gościnnym Blogu Belferskim, bo inaczej będę musiał sam otworzyć szkołę perypatetyków pod Katedrą chodzących, by uczcić zdobycze cywilizacji nieznane w Katedrze 🙂 🙂
* * * Wesołych i Lepszych Świąt * * *
Kartko, PS
Jak napisałem, nauczyciel przedstawicielem handlowym to oksymoron, o czym każda branża przekonuje się na własnych porażkach. Branża tytoniowa ma już chyba tę lekcję za sobą, podobnie jak egzystencję w ogóle.
Z pozdrowieniami 🙂
Ciekawe dlaczego, pan profesor nic nie mówi o:
pensjach katechetów i kapelanów,
dotacjach do kościoła, w najróżniejszej formie, najróżniejszymi drogami i na wszystkich szczeblach władzy,
Komisji Majątkowej,
o emeryturach służb mundurowych,
(Agent „Tomek” ma ponad 4000zł emerytury i 35 lat.)
o pensjach lekarzy
i o pensjach (solidarnych oczywiście) swojej i znajomków wyniesionych na plecach „Solidarności”.
Eltoro
Ale ja się z Tobą zgadzam. Podpisuję się pod każdym Twoim stwierdzeniem. Tyle, że do reform potrzeba woli, determinacji i czasu. Tak więc to o czym piszesz i co ja mam na myśli jest w tej chwili nierealne. Reforma sfery budżetowej – w tym systemu edukacji (w skrocie „szkoła”)- ugrzęzla w niemożności. Piszę o tym krytycznie na blogach politycznych w rozmaitych kontekstach, bo od miesięcy rzeczywistość skrzeczy. Możemy więc pisac do woli o naszych wizjach, ale praktycznego znaczenia to nie ma.
Temat natomiast dotyczył praktycznej sprawy – podwyżek nauczycielskich. Napisalem szczerze – życzę belfrom satysfakcjonujących pieniędzy za dobrą robotę. Ale nie powinni się obruszać na głosy krytyczne, bo i tak trafiło im się jak ślepej kurze ziarno – prostu pieniędzy nie ma w panstwowej kasie.
Od wielu miesięcy czytam ten blog i jestem przytloczony frustracją i niemożnością zarówno decydentów jak wyrobników nauczycielskiego fachu. Ten stan nie dotyczy zresztą tylko systemu edukacji – cały budżet jest chory. Ale w obecnej sytuacji politycznej ani Ty ani ja tego nie zmienimy. Skoro nie ma woli ani możliwości zmian to trzeba jakoś radzic sobie w tej stagnacji. Miłośnikiem związkow zawodowych podobny jak Ty nie jestem ale Broniarz jest przywodca związkowym i trzeba się z nim liczyć. Udawać będziemy, że go nie ma?
Pozdrawiam
Ps. Wychowawca mego syna – matematyk – sprawdził się w branży tytoniowej.
Hmm, ciekawe, czy prof. Balecerowicz zapomnial, ze inwestycje w edukacje to motor rozwoju….? Zgadzam sie, ze bez sensu jest rozumowanie, iz jak sie nie podoba pensja nauczyciela to won. Robimy w ten sposob szkode przyszlym pokoleniom, o ktore prof. Balcerowicz tak sie martwi w kontescie dlugu publicznego. Jezeli zaciagamy dlug na rzecz inwestycji w przyszly rozwoj (edukacja jest taka inwestycja), to i nic dziwnego, ze przyszle pokolenia – ktore z tego dlugu osiagna korzysc – powinny ten dlug splacac. Zatem nie do konca akceptuje przewrazliwienie prof. Balcerwicza w tej kwestii.
A ja na przekór powiem, że pracuję z fajną młodzieżą, w profesjonalnym gronie i nienajgorzej zarządzanej szkole (uważaj El Toro, publicznej!) i fakt, że po siedmiu latach wykonywania bardzo dobrej roboty w końcu osiągnąłem status „2000zł na rękę” znacznie poprawił moją motywację i pozwolił kupić rodzinie prezenty bez martwienia się na to, że nie starczy na czynsz i opłaty.
Aha, i jeszcze jedno, cytując słowa premiera Tuska „nikt nauczycielom łaski nie robi”. Przez te wszystkie głodowe lata wytrzymałem tylko dlatego, że (mówię to z całą odpowiedzialnością) jestem belfrem z powołania, bardzo lubię ten zawód i mam możliwość dorabiania w szkole językowej. Chociaż o takich rzeczach, jak własny samochód albo mieszkanie nawet nie marzę. Awans finansowy nauczycieli to nie patologia, a jej leczenie.
Caramba, o tym się nie mówi i kropka. Mówi się o nauczycielach, bo oni zwykle tylko pomarudzą, ale i tak będą robili to co władza wymyśli. To środowisko jest na tyle wewnętrznie skłócone, że można z nim robić co i jak się chce, a z tymi, o których mówisz (np. lekarze) tak się nie da.
Ale co tam o szkole będziemy rozprawiali, Wesołych Świąt i świętego spokoju życzę…
Gospodarzowi, Belfrom i nie belfrom uczestniczącym w ciekawych dyskusjach życzę spokojnych świąt
Eeeech, gdzież ten sens i zdrowy rozsądek? Kiedy z tego kraju wywiały? Jakoś tak podczas kontrreformacji czy wcześniej?
Zauważcie, że jak mowa o pensjach nauczycieli, to przywołuje się obraz tych świetnych, oddanych zawodowi, przymierających głodem. Jak mowa o niesprawiedliwych przywilejach rolników, to zaraz stawia się przed oczy wschodnią biedotę małorolną, której „się należy”. I w obu przypadkach starannie się pomija (odpowiednio) masy lekceważącego pracę nauczycielstwa, odpowiedzialnego za tragiczny poziom ogólny edukacji i setki tysięcy bogatych rolników, bogacących się coraz bardziej dzięki licznym przywilejom. Ot, taka stała manipulacja, zawsze obecna w dyskusji, nigdy nie zauważana. Bo diabeł tkwi w szczegółach a …szczegóły męczą i przeciążają nieprzystosowany umysł.
Należy inwestować w edukację, ale owe podwyżki właśnie teraz są tylko kupowaniem spokoju, nie są żadnym rozwiązaniem, są pogłębianiem problemów budżetowych. Tak samo, jak wzrosty budżetów organów władzy, co jest kwotowo mniej znaczące, ale moralnie bardzo oburzające, niszczące więzi społeczne.
System edukacyjny wymaga dogłębnej przebudowy, ale na ten temat nie będę się rozpisywał, bo nie ma na nią szans kraj, z którego rozum wyjechał tak dawno. To nie są bezmyślne inwektywy. Zauważcie, że w Polse wszystko jest nierozwiązywalnym problemem, jak niegdyś skup butelek. Rzeczy, które rozwiązano lata temu wszędzie wokół, u nas są absolutnie niemożliwe do rozwiązania, na wszystko mamy własne, dziwaczne i niedziałające pomysły, jakby Polska leżała samotnie w kosmosie i nikomu wcześniej nic nie wyszło. Ostatnio obserwuję jak gminy chcą rozwiązać problem „oszczędzania” przez chłopstwo na wywozie śmieci: większość spalana jest w piecach, resztę wywozi się do lasu. Obowiązkowe kubły stoją puste. I nikomu nic się nie udaje. A przykładów wokoło mnóstwo, ale władcy o nich nie wiedzą: nie znają języków, nie mają dostępu do internetu, nigdzie nie wyjeżdżają poza wycieczkami do Rzymu… Nie wiem. Ale są sami, bezradni, więc na wszelki wypadek nic nie robią poza przekazaniem księdzu następnej działki. Tak bezpieczniej. I tak działa cały ten kraj.
Ja wszystkim belfrom życzę żeby wywalczyli sobie wolność.
Żeby uwolnili się od poddaństwa i pańszczyzny.
Żeby poszerzyli wolność podejmowania decyzji i tworzenia.
Wszystkim życzę na święta radości, poczucia sensu, harmonii i wzrastania.
Wczoraj obliczaliśmy najmniejszą wspólną wielokrotność i wyszło nam tak:
zmęczony
zniewolony
aktywny
posłuszny
niezależny
wystraszony
uczciwy
przemilczywujący (trzyma język za zębami)
nieprofesjonalny (naturszczyk)
Czy dobry mamy wynik ?
Drogi Gospodarzu
Czy zgodzi się Pan by najlepszy nauczyciel w szkole zarabiał czterokrotnie więcej niż najgorszy?
Czy zgodzi się na to średni nauczyciel?
Czy zgodzi się na to ZNP?
„I w obu przypadkach starannie się pomija (odpowiednio) masy lekceważącego pracę nauczycielstwa, odpowiedzialnego za tragiczny poziom ogólny edukacji”
– tragiczny poziom ogólny edukacji – jakieś dowody, oprócz tradycyjnych narzekań, że „kiedyś to młodzież była lepsza”? Przytaczane badania PISA (o których jakoś w mediach cicho, ale wiadomo, społeczeństwo nie lubi słuchać o sukcesach) przeczą temu stwierdzeniu. A za jakiekolwiek trudności edukacyjne osobników przychodzących na zajęcia z nastawieniem „p… szkołę”, to już niekoniecznie nauczyciele są odpowiedzialni.
– masy lekceważącego pracę nauczycielstwa – gdzie te masy? Jak w każdym zawodzie znajdą się pojedyńcze przypadki, ale od razu „masy”?I „odpowiedzialne”? Skąd takie informacje? Poważne oskarżenia, ale ogólnikowe i nieuczciwe.
Aha, i jeżeli chodzi o to prezentowane tutaj przez wielu umiłowanie sektora prywatnego: jestem gotowy dać sobie rękę odciąć, że żaden z pracujących ze mną nauczycieli nie splamił by się wzięciem łapówki. Tymczasem tak się składa, że mam bliski obraz prowadzenia interesów prywatnych i włos się jeży, jeżeli chodzi o ilość przepływającej tam gotówki „pod stołem”.
Sasza,
nie zgodzę się, aby najlepszy nauczyciel zarabiał cztery razy tyle, co najgorszy. Okaże się bowiem, że dyrekcja otrzyma pieniądze tylko na zatrudnianie najgorszych, a ci najlepsi nie znajdą pracy w szkole. Nie czarujmy się, na papierze można uchwalić fascynujące przepisy, np. że dla najlepszych pracowników będą wielkie zarobki. Realia jednak będą takie, że budżet zostanie skrojony na zatrudnienie najmarniejszych nauczycieli za minimalne stawki. Jeśli będzie można zaoszczędzić na nauczycielach, to się to zrobi.
Pozdrawiam
DCH
Camel
„System edukacyjny wymaga dogłębnej przebudowy, ale na ten temat nie będę się rozpisywał…”
Ależ rozpisz się (i pozwól aby można było się do tych pomysłów krytycznie odnieść). O to właśnie chodzi. Wszyscy narzekają, ale gdy przychodzi do konkretów to uciekają w takie sformułowania. Parę razy już napisałem, że nie jestem zachwycony obecnym systemem, wyczuwam, że zmiany powinny iść w kierunku urynkowienia tego zawodu (ale bez wysoce prawdopodobnych patologii). Nie udaję jednak, że jestem w posiadaniu jakiejś wiedzy objawionej w tym zakresie.
Tak myślałem, Gospodarzu.
Poczekam na opinię średnich nauczycieli (o ile się przyznają, że są średnimi). Opinię ZNP i innnych związków znam.
Pracuję ponad 20 lat jako nauczyciel. Czuję się winien, że przez to, iż otrzymam podwyżkę, osłabię budżet państwa. Wytrwałem w zawodzie, ale tylu świetnych i mądrych odeszło! Widzę inne zjawisko. Często bywa teraz tak, że zatrudnia się młodych na rok – bo stażysta mało kosztuje. (Samorządowe budżety potrzebują oszczędności.) Po roku zatrudnia się kolejnego, bo to taniej wychodzi – i nie daje się rozwijać temu pierwszemu. Liczy się ekonomia a nie dobro ucznia.
Pozdrawiam Świątecznie i dużo zdrowia życzę
Do Eltoro
>Jedna tylko jeszcze uwaga – Jacek Kuroń nie może się przed Twoją insynu-terpretacją obronić, więc ja to powiem:
wiązanie Jacka Kuronia, człeka po ludzku świętego z odpowiedzialnością za nędzę komuny to zwykła podłość.<
Jacek Kuroń był uczciwym człowiekiem, a że będąc ciężko chorym czlowiekiem myślał głownie o potomnych a nie o bieżącej polityce, starał się w swoich wspomnieniach uczciwie pisać(!) jak było.I on to napisał(!!!) w swoich wspomnieniach. Nie broń więc Kuronia przed nim samym.
Skądinąd w styczniu 1982, za czarnorynkową równowartość otrzymanych od cioci z UE 10$(Tak), kupiłem sobie (bez problemów-stały i czekały!)świetny kajak składany z żaglem, którego do dziś używam.
Tak,że ten ocet (z herbatą turecką Earl Grey) to dotyczył tylko sklepów spożywczych. Co do reszty -pan Sasin i jego rodzina to nie moja bajka. Ja byłem wtedy zwykłym warszawskim nauczycielem, ale pamięc mam dobrą.
Zresztą popatrz np. na oficjalne GUS-owskie statystyki np. spożycia mięsa na osobę. Za komuny owszem nie działał rynek czy raczej pieniądz, ale wyłączli i psuli go.paradokasalnie, najwięksi przegrani zwycięstwa „S” -górnicy,stoczniowcy…itd. SB-cy i aparat partyjny sobie świetnie poradzili;-)
Do Eltoro
P.S.
Ja sobie manipulacjami 30-letnich dziennikarzy GW jak oni sobie wyobrażają przeszłość [w której byli przedszkolakami;-)]nie muszę meblować umysłu – ja wtedy żyłem i pamiętam. Akurat ja na transformacji wygrałem [w przeciwieństwie do więksozści nauczycieli;-)], ale rzeczywistość widzę taką jaka była naprawdę. I nie lubię propagandowych kalek i stereotypów powtarzanych przez młodych karierowiczów z mediów. Ja pamiętam też Gomułkę ze sloganem o chłopie co to bw IIRP zapalkę dzielił na czworo. Otóż to jest ta sama propaganda.Co więcej rodzice i dziadkowie wielu dziennikarzy GW i innych dzisiejszych tuzów mediów ją często w PRL uprawiali;-)
Do Kartki z podróży
>Ale nie powinni się obruszać na głosy krytyczne, bo i tak trafiło im się jak ślepej kurze ziarno – prostu pieniędzy nie ma w panstwowej kasie.<
Kartko! Nie chrzań! Oczywiście w szkonictwie jest potrzebny system płac uwzględniający efektywność pracy i obciążenia(różne pensum w zależności od szczebla edukacji i przedmiotu). Warto też się zastanowić po co biednemu krajowi na dorobku kosztowna fikcja 90% rocznika w szkołach maturalnych( i z maturalnym programem) oraz ponad 50% rocznika w Wy ższych Szkołach Gotowania na Gazie.
Tym niemniej tą kasę, co to wniej ponoć nie ma na nic pieniędzy, stać np. na setki tysięcy uprzywilejowanych bardziej od nauczycieli urzędasów(3,5 raza więcej niż w „etatystycznym” PRL!) albo na prawie nikomu niepotrzebne „piramidy” gigantyczne stadiony na EURO 2012 za wiele miliardów, na historyczne ekshumacje IPN [ciekawe kiedy np.Barbara Radziwiłłówna;-)] oraz wiele innych podobnych zabaw…;-)
II RP była biedniejsza, ale uznawała,że na (efektywną!) edukację kasa musi być. I była…;-)
Ja tez pozdrawiam i duzo zdrowia dla wszystkich.
pierwsza sesja nowo wybranej rady
podwyżka dla prezydenta 2 tys. zł, w sąsiednim mieście podwyżka dla prezydenta 4 tys. zł, dla radnych 100-150 zł. I nikt nie krzyczy