Czy to już koniec roku szkolnego?
Uczniowie naciskają, aby już im wystawić oceny z przedmiotu. Po co zwlekać, skoro sytuacja jest jasna? Niestety, zwlekać trzeba, ponieważ natychmiast po wystawieniu ocen dzieci przestaną przychodzić na lekcje. I to za pełną zgodą rodziców.
Uczniów trzyma w szkole głównie konieczność uzyskania ocen. Inne powody są mniej lub nawet całkowicie nieistotne. Uczenie się? Nabywanie umiejętności? To nie ma znaczenia. Liczą się tylko oceny. A gdy one już są, nie ma powodu, aby pojawiać się w szkole.
W moim liceum nauczyciele mają obowiązek wystawić oceny do 17 czerwca, czyli na tydzień i jeden dzień przed oficjalnym zakończeniem roku szkolnego. Ta data wskazuje, od kiedy szkoła na pewno będzie świecić pustkami. Niektórzy nauczyciele zapewnią sobie niską frekwencję już wcześniej, tzn. gdy tylko wystawią uczniom oceny. Ponieważ zależy mi na prowadzeniu lekcji do samego końca, wstrzymam się wystawieniem ocen aż do ostatniej chwili. Właściwie to nie mogę zrozumieć, dlaczego tak wcześnie robimy klasyfikację. Skoro obliczenia wykonuje za nas komputer, świadectwa też drukujemy, co stoi na przeszkodzie, aby klasyfikować uczniów dzień przed końcem roku szkolnego? Wtedy nauka naprawdę trwałaby do ostatniego dnia. Tymczasem spieszymy się nie wiadomo po co, uczniów wysyłamy na wcześniejsze wakacje, a sami prowadzimy lekcje przy pięcioprocentowej frekwencji.
Komentarze
Całkowicie się zgadzam.
A ja nie…nie do końca przynajmniej.
Bo czy przewidywana (czyt. wypracowana w ciągu roku) ocena w ciągu średnio 2-3 lekcji się zmieni ze względu na nieobecność ucznia?
Jeśli tak, to na jakiej podstawie? Jedynka za nieobecność?
Czy może ukrywać będziemy przed nimi ocenę, którą zamierzamy postawić, ogłaszając ją z fanfarami za pięć dwunasta?
(Poprawki, przecież drobne – nikt nie pozwoli ewidentnie trójkowemu uczniowi na poprawianie wszystkich sprawdzianów, bo nagle chce czwórkę…lub chcemy ucznia do szkoły przyciągnąć).
Czy może w każdym przedmiocie zorganizujemy po jednym co najmniej sprawdzianie tak obszernym, że ocena z niego zachwiać może ocena roczną?
A może lepiej zaproponować im naukę … w mniej standardowy sposób, wszak czas temu sprzyja… i może chęć spędzenia czasu razem w ciekawszy nieco sposób przezwycięży, zrozumiały skądinąd, wstręt do zajęć szkolnych u schyłku roku szkolnego?;)
„Właściwie to nie mogę zrozumieć, dlaczego tak wcześnie robimy klasyfikację. ”
Panie Dariuszu, proszę się przejść do biblioteki. Tam jest Statut. W jednym z jego załączników – „Wewnątrzszkolny System Oceniania” – podane są przyczyny tego stanu rzeczy. Statut, wraz z tym załącznikiem był uchwalany na radzie pedagogicznej, między innymi przez pana.
Oczywiście gdyby nie został uchwalony, to szkoła nie miała by prawa funkcjonować. Natomiast uchwalone treści muszą być zgodne z ministerialnymi rozporządzeniami, a te z Ustawą o Systemie Oświaty. Więc niech się pan nie martwi. Ta głupota jest szkołom narzucona przez ustawę, a więc nie nasza to wina i nie powinniśmy brać za te głupoty winy na siebie.
Kwancie,
Potrafisz udowodnić, że klasyfikacja na tydzień przed rozdaniem świadectw jest głupszym pomysłem od klasyfikacji na 1 dzień przed tym dniem?
Potrafiłbyś choćby obiektywnie i uczciwie postawić na szalach wagi zalety jak i wady przesunięcia tego terminu o tydzień, by móc sprawiedliwie oszacować koszty i korzyści, by zdecydować, czy na pewno jest o co szaty drzeć? 😉
Oj gospodarzu. Ucieszyłby sie Pan że trochę spokoju już w szkole, że można świadectwa już pisać albo coś liczyć czy wypełniać? U mnie dzieci chodzą do ostatniego dnia- a kto ich prosi 😉
Ja już wystawiam, niech idą w dyjabły. Zresztą w dyjabły pooszły moje prawa emerytalne, w dyjabły idzie KN, to czemu nie uczniowie, skoro idiota ustawodawca i minister sobie życzy? Niech idą w dyjabły!!!
vuem pisze:
2010-06-07 o godz. 22:43
Odpiszę jutro.
W moim liceum wystawiono oceny DOKŁADNIE ostatniego dnia przed zakończeniem roku szkolnego, mimo, że jeszcze średniej nie liczył komputer, a świadectwa wypisywano ręcznie. Nie było to ani dla nas uczniów ani dla nauczycieli zbyt przyjemne, szczególnie, że wtedy rok szkolny trwał prawie do końca czerwca. Mając po 39 godzin lekcyjnych w tygodniu w ostatnich dniach chodziliśmy na rzęsach, nie wspominając o nauczycielach, którzy musieli wykonać wszystkie czynności techniczne w ciągu jednej nocy.
Mówi do mnie córka która kończy podstawówkę.
Co to za idiotyzm z ta szkołą?
Od kilkunastu dni mamy wstępne oceny i nic się w szkole nie dzieje.
No ale chyba program jest realizowany,odpowiadam więc się uczysz.
No niby tak, ale nikt nie robi kartkówek ani nie sprawdza prac domowych to jakoś się nie chce i nie wiadomo co ze sobą zrobić.
Już jej miałem odpowiedzieć, że uczy się dla siebie ale sobie przypomniałem te głupie teksty moich starych.
Opowiedziałem jej dowcip z czasów komuny o powodzi.
Jak się rodacy modlili do Boga, że tak pada i pada, to Święty Piotr odpowiedział:
-Zasrany ustrój i trzeba płukać.
W pełni zgadzam się z opinią vuem. Uważam, że sensownym rozwiązaniem byłoby odprawianie uczniów na wcześniejsze wakacje (niech przyjdą już tylko na rozdanie świadectw), zostawiając ten tydzień na odrabianie zaległości przez tych z ocenami, które uniemożliwiają promocję do następnej klasy. Ostatni tydzień w szkole zawsze był przejawem hipokryzji. A frekwencja? Uważam, że tu każdy z nauczycieli powinien uderzyć się w pierś i zastanowić, czy rzeczywiście przeprowadza zajęcia w sposób, który zainteresuje młodego człowieka, gdy za oknem tak piękna pogoda. Pamiętajmy, jak powiedział Nabokow swojej studentce: „????? ???????, ????? ?????????; ??? ????????? – ???????”.
Proponuję wystawiać oceny już 2 września. Wtedy wszyscy będą mieli upragnione „wolne” przez cały rok, zaoszczedzimy na oświetleniu, ogrzewaniu, kredzie i sprzątaczkach. Wzrośnie całoroczne spożycie piwa, a browary zdaje się mają kłopoty i trzeba im pomóc. Poziom absolwentów nie zmieni się ani trochę.
Od dawna przed każdym zakończeniem roku pojawia się temat „tygodnia na papiery” dla n-li, kiepskiej frekwencji na zajęciach po wystawieniu ocen.
W Holandii, z tego co mi wiadomo, problem wszelkich nieobecności wszelkiego zabierania dzieci na wcześniejsze wakacje został rozwiązany. Nie mam czasu, aby to szerzej opisywać.
Bo nie ma czego szerzej opisywać.
50 euro za dzień nieusprawiedliwionej nieobecności (o ile dobrze pamiętam).
…no ale Holandia to znane wszem i wobec państwo policyjne;)
Organizacja roku szkolnego zakłada tak wczesne pisanie sprawdzianu i zdawanie egzami-nu, że ?luz dydaktyczny? w naszych szkołach zaczyna się już od kwietnia każdego roku szkolnego.
W tym miejscu pokażą się głosy, że tak musi być, bo nie zdąży się zweryfikować spraw-dzianów i egzaminów w odpowiednim czasie.
Pozwolę się z tym nie zgodzić.
Po pierwsze oficjalnie wiadomo, że wyniki sprawdzianów i egzaminów nie mają istotnego znaczenia dla dalszych losów ucznia.
Po drugie, mamy tylu egzaminatorów oraz możliwy dostęp do tak nowoczesnych narzędzi sprawdzających, że opracowanie wyników prac napisanych przez uczniów w ostatnim tygo-dniu nauki szkolnej można przedstawić w każdym miejscu kraju, jeszcze tego samego dnia wieczorem (patrz-obliczanie wyników wyborów).
Warto dodać jeszcze i to, że nauczyciel-dyrektor godzi się na to, że nauczyciel przedmiotu sporą ilość godzin lekcji (przeznaczonych przecież na uczenie uczniów) traci na: imprezy okolicznościowe i zadania zewnętrzne bez związku z uczeniem ucznia, własne niezdyscypli-nowanie, absencję usprawiedliwioną. Jeśli do różnych statystyk oświatowych przyrównamy tę ostatnią, to okaże się, że na realizację (zapisanych w podstawach programowych) ogromnych ilości treści i uczenie ucznia nauczyciel przeznacza 3 ? 3,5 z 5 dni w tygodniu.
W związku z powyższym można zaryzykować, w tym miejscu, tezę, że dziecko posłane przez rodzica do szkoły jest bardzo mocno obciążone (przez nauczyciela-ministra) treściami, na których realizację brakuje czasu (nauczycielowi przedmiotu) i dlatego nasza edukacja pre-feruje szybkie przekazywanie wiedzy i głównie ćwiczenie pamięci zamiast rozwijać intelekt ucznia, kształcić rozumienie wiedzy i umiejętność stosowania jej w praktyce.
Polecam uprzejmie: Polityka równości w polskiej szkole – http://www.radiownet.pl/radio/wpis/6623/
Również nie widzę powodu, by uczniowie podstawówki, czy gimnazjum pisali te swoje testy tak wcześnie.
Moim zdaniem technicznie jest to całkowicie możliwe, by sprawdzić te prace w ciągu 1 weekendu, co razem z pakowaniem i wysyłką, drukiem zaświadczeń i ich dostarczeniem zmieści się max. 3 tygodniach.
Nie przesadzałbym z drugiej strony Obserwatorze z tą szybkością, bo nigdzie wyników wyborów nie ogłaszają tego samego dnia, a jedynie sporządzone przez jakieś OBOP-y szacunkowe wyniki na podstawie ankiet.
A tym bardziej potrzeba czasu na wyniki „wyborów odpowiedzi” tysięcy uczniów, którym trzeba imienne zaświadczenia o wynikach do szkoły dostarczyć.
Vivat lordjohn!!!
Właściwie to nie rozumiem o co ten raban. Jeden tydzień i tak nie robi wielkiej różnicy. Martwiłbym się raczej tym, że uczniom w szkołach średnich zabrano jeden rok nauki, którego niestety nie rekompensuje ostatnia klasa gimnazjum.
NO ale te listy z wynikami już u nas są. Czyli można by pisać spokojnie miesiąc później – też bym wolała żeby tak było.
Nie jestem pewna czy to prawda ale we Włoszech chyba jest tak, że uczniowie już idą na wakacje a potem oceny są do nich wysyłane 🙂 I nie ma nacisku i poprawiania.
Nie wiem czy to dobre wyjscie ale prawda jest taka że marnujemy te 2-3 ostatnie tygodnie. Inna sprawa że ci moi chodzą, ćwiczenia noszą, cyrkle itp… sama jestem w szoku 🙂
Teraz jest właśnie czas na naukę dla idei a nie dla ocen.
Drogi BELFRZE.
Jeśli chcesz żeby coś w szkole poprawiło się, zmieniło po twojej myśli, to masz dwie możliwości:
– zebrać się w jakąś organizację – samorządową, stowarzyszenie, klub, ltp. – sformułować swoje pomysły, postulaty, koncepcje – przedstawić je władzom – przystąpić do negocjacji. A może wystarczyłoby żeby rada pedagogiczna szkoły uchwaliła i przedstAwiła SWOJE WŁASNE PROJEKTY ? Wówczas władze będą miały z kim i z czym dyskutować, spierać się, nie zgadzać, walczyć. Bo teraz nie mają z kim ! Nie ma nauczycielstwa, są tylko pojedynczy nauczyciele. Jeśli zdarzy się jakiś entuzjasta, który star się namówić grono do takich działań, to najczęściej spotyka się z reakcjami: po co – to i tak nic nie da; teraz nie pora na to.
ALBO
– CZEKAĆ POKORNIE. I w trakcie oczekiwania rozmawiać o swoich bolączkach i pomysłach prywatnie, ponarzekać, czasem poprzeklinać. No a szczytem aktywności w walce o sensowną, nowoczesną, przyjazną dla ucznia i nauczyciela szkołę, pozostaje zabrać głos na jakiejś konferencji lub wpisać komentarz na blogu. No, można ewentualnie prowadzić swój własny blog. A może niech każdy nauczyciel założy swój blog ? Kilkaset tysięcy belferskich blogów ! Ho, ho !
W tej chwili nauczyciele traktowani są jak uczniowie i dają się tak traktować. Stawiane są przed nimi zadania do wykonania, z tych zadań są rozliczani, oceniani. Tak samo traktują uczniów. W ten sposób szkoła produkuje kolejne pokolenia ludzi biernych, nie kreatywnych, nastawionych na powielanie, a nie na tworzenie, nie umiejących aktywnie walczyć o swoje racje.
Zbliżają się jakieś wybory. Znów będzie biadolenie nad niską frekwencją. Polska szkoła jest jedną z głównych przyczyn.
Szanowny Panie Redaktorze,
stawia Pan, w Pańskim artykule, bardzo interesujące kwestie. Co by było, gdyby Pan zechciał porównać stosunek do szkoły między Polską i Wielką Brytanią. Nagle (pewnie) okazałoby się na czym tutak pojegają jakiościowe różnice. Oczywiście odezwaliby się ci, ktorzy uważają, że ucziowie w Poslce mają o wiele większy zasób wiedzy niż ich rówieśnicy na Zachodzie (w tym w Albionie). Odewaliby się ci, którzy mówią, że angielscy bezrobotni są w stanie tylko otworzyć puszkę z piwem i pójść po zasiłek. Sprawa nie jest taka prosta. Rozwarstwienie brytyjskiego społeczeństwa nie ma tylko metaforycznego sensu. Jeśli w ogóle jest sens czerpania z obcych wzorców, to powinniśmy się zastanowić dlaczego uczniowie dobrych, prywatnych szkół mają poczucie wspólnoty i jakiegoś myślenia razem, jeśli chodzi o symbole i tradycje tych szkół. Właśnie z tego powinniśmy czerpać wzorce, a nie z tego, że szkoła jest ważna tylko do momentu wystawienia ocen. W tym sensie powinniśmy się wystrzegać wzorca zapadłęj prowicji.
Łączę wyrazy szacunku
http://www.woron.org
Można zaobserwować, że podstawową postawą nauczyciel wobec obecnej szkoły jest UCIECZKA:
– ucieczka w pracoholizm (ten typ przyjmuje każde zadania, wykonuje wszystko na najwyższym poziomie i w terminie, często wychodzi przed szereg, pracuje 24 godziny, ciągle w biegu)
– ucieczka w tumiwisizm (uważa, że nie należy się wysilać, bo i tak nikt tego nie doceni. Zazwyczaj jest ze wszystkim spóźniony, słabo zorientowany, w ostatnim szeregu)
– ucieczka do szkoły niepublicznej
– ucieczka z oświaty zupełnie
Czego mogą nauczyć i kogo wychować ludzie uciekający ?!
vuem pisze:
2010-06-07 o godz. 22:43
„Potrafisz udowodnić, że klasyfikacja na tydzień przed rozdaniem świadectw jest głupszym pomysłem od klasyfikacji na 1 dzień przed tym dniem?”
Nie potrafiłbym udowodnić. Pisząc o głupocie miałem na myśli to, że ten tydzień, albo dwa – zależy od szkoły, są zmarnowane jeśli chodzi o dydaktykę. Bo skoro już muszą, to może by przeznaczyć te tygodnie na co innego. Ale co ? – skoro nauczyciele zajęci są papierkową pracą tak nie cierpiącą zwłoki, że przeważnie nie prowadzą lekcji, a młodzież, która akurat na zajęcia przyjdzie nie wie co ma z sobą zrobić. Ustawodawca stworzył sytuację patową, którą nauczyciele wykorzystują na to, aby nie brać pracy biurowej do domu, a uczniowie na to, aby wagarować. A przecież wiele tych prac mógłby wykonywać szkolny sekretariat tylko, że mu nie wolno, bądź ma zbyt małą obsadę i nauczyciele również pełnią rolę sekretarki.
Najlepsze, że ten „tydzień”, o którym mowa, jest w ten sposób zaplanowany zupełnie z innego powodu, niż wypełnianie świadectw, czy inne poruszane przez blogowiczów kwestie. Ustawodawca to tak zaplanował, aby uczeń lub jego rodzice mieli czas odwołać się od wystawionej niesprawiedliwie oceny, dyrektor miał czas na przeprowadzenie rozmów ze stronami konfliktu, a gdyby to nie dało rezultatu, to aby były do dyspozycji dni, w które można by przeprowadzić egzamin rozstrzygający czy uczeń lub jego rodzice mają rację czy nie. Dni te potrzebne są również na ewentualne egzaminy kwalifikacyjne dla uczniów nieklasyfikowanych z powodu nieobecności na ponad 50 % zajęć z nieklasyfikowanego przedmiotu. Według przepisów takie problemy muszą być rozstrzygnięte przed konferencją klasyfikacyjną i na to jest ten tydzień.
Szanowna Pani Tereso.
Cieszę się, że Pani również uznaje, iż sprawdziany i egzaminy w kwietniu to zły pomysł Organizatorów Oświaty.
Smutno mi tylko, że nie wierzy Pani w możliwości nowoczesnej technologii i sprawność tysięcy egzaminatorów. Gdyby (Tych Ostatnich) wszystkich zaproszono do sprawdzania (wielu ma uprawnienia od lat i jeszcze ani razu nie uczestniczyło w tej akcji), to pewno na jednego wypadnie po 5 prac i wtedy połowa weekendu wystarczy na ich „kompletne załatwienie”.
Przywołany w mojej wypowiedzi przykład z komisją wyborczą (jestem pewien, że w takiej Pani pracowała) potwierdza, że wyniki wyborów w swoim obwodzie (1000 – 2000 kart) podaje ona w kilka godzin po zamknięciu lokalu i potwierdza oryginalnym protokółem i podpisami. To dopiero dalsze szczeble drabiny wyborczej „grzebią się” z sumowaniem wyników.
Podobnie w wynikami „wyborów odpowiedzi”. Te sprawdza się szczególnie sprawnie i szybko. Miejsce „krzyżyków” i „kółek” jest dla sprawdzających i odpowiednich programów komputerowych znane (w pozytywnym znaczeniu) „z góry”. Proszę sobie przypomnieć, jak szybko (dwolną ilość) banknoty sprawdza, liczy, sumuje elektronika kas bankowych.
W związku z tym nadal twierdzę, że zastosowanie nowoczesnych technologii, wykorzystanie wszystkich, sprawnych egzaminatorów i nauczycieli gwarantuje przeprowadzenie sprawdzianów i egzaminów, dokonanie klasyfikacji i promocji, wypełnienie zasadnych dokumentów w ostatnim tygodniu zajęć lekcyjnych.
Im prędzej Organizatorzy Oświaty przeniosą te terminy z kwietnia i początku czerwca na ostatni (w danym roku szkolnym) tydzień zajęć lekcyjnych, tym skuteczniej dydaktycznie, wychowawczo i opiekuńczo (dla uczniów, nauczycieli i rodziców) będzie wykorzystany rok szkolny.
Dla „luzu” w szkołach od kwietnia nie ma miejsca w dobrze zorganizowanej oświacie.
A praca pisemna i zadania otwarte?
Te 5 prac „na łebka” będzie możliwe po wprowadzeniu sprawdzania „zdalnego” za pośrednictwem internetu.
Nie sądzę, by znalazło się wielu chętnych, by telepać się do miejsca urzędowania komisji (wielu, o ile nie większość, dojeżdża) po to, by sprawdzić 5 prac.
Sesje zaczynają się szkoleniem, dolicz dojazd, czas spędzony na pracy właściwej i powrót. Korzyść finansowa wątpliwa.
Ja bym to zrobił ku chwale ojczyzny, ale ilu się takich „nienormalnych’ znajdzie?
I jeszcze jedno, dziś nie da rady zrobić tego w tydzień, bo poza czasem potrzebnym na zapoznanie z wytycznymi, sprawdzenie i zweryfikowanie prac, jak i wypełnienie odpowiedniej dokumentacji, należy uwzględnić czas na transport (do szkoły, do komisji egzam., do OKE) czas na wypisanie zaświadczeń i zweryfikowanie, wydrukowanie i dostarczenie.
Jednak 1-2 miesiące to żółwie tempo.
@Kwant
Rozumiem, dzięki za wyjaśnienia. Zgadzam się z koniecznością zarezerwowania czasu na ewentualne odwołania, czy egzaminy klasyfikacyjne.
jedynie uważam, że demonizujesz tę papierkową robotę, bo nie ma jej aż tyle, by tydzień, czy choćby 2-3 dni w niej siedzieć.
Ja wiem, niektórzy sraczki dostają na 3 dni przed radą, bo muszą średnią policzyć itp…nie pamiętam, bym robił to wcześniej niż w dzień rady…
Moi Drodzy! Orientujecie się czy nauczyciel może zrobić sprawdzian 16.06 (tydzień wystawiania ocen)? Przypominam, że mam 2 tyg na poprawę, a w tym przypadku mam 2 dni?! Czy to możliwe? Proszę o odpowiedź
Nie wiem Muminku.
vuem: średnia to pikuś exel liczy. Ale sprawozdanie z realizacji planu wychowawczego u mnie zajmuje ze 3 strony których nienawidzę płodzić- a wg punktów to piszemy i tyle to zajmuje. Podobnie sprawozdanie z połówki roku na stażu, a przewodniczący róźni piszą jeszcze: analizę badan wyników, sprawozdanie z pracy zespołu samokształceniowego, ja jeszcze z planu wychowawczego- bo to moja działka i analiza badań wyników. Oprócz tego rada samorządu, spółdzielnia uczniowska, szkoła promująca zdrowie, szkoła bez przemocy, klasy autorskie. I to nie jest tak że to pisze 20 osób tylko 5.
Lekarzu – lecz się sam, zacznij od siebie.
Szanowni Koledzy, ja przecież cały czas mówię, że nowoczesna technologia, sprawny w tym zakresie i uczciwy człowiek, zaufanie Organizatorów Oświaty do ludzi i narzędzi pracy to naprawdę jeden dzień na zweryfikowanie sprawdzianów i egzaminów, przeprowadzenie klasyfikacji i promocji, wypełnienie wszystkich związanych z wymienionymi czynnościami dokumentów.
Przecież dwie godziny po sprawdzianach i egzaminach wszystko jest już „jawne” i należy tylko uruchomić „technologię i człowieka”. Wieczorem tego samego dnia uczeń, rodzic, szkoła otrzymują zasadne dokumenty, a „człowiek i technologia” odpowiednie certyfikaty.
Nie stać nas już na rosnące koszty „pppipp”-chyba skrót autorski-(papier pogania papier i popędza papierem).
Dziesiątki lat temu Poeta i Uczony wskazywał: „Trzeba z żywymi naprzód iść, po życie sięgać nowe, a nie w uwiędłych laurów liść, z uporem stroić głowę”
Twierdzę, że stać nas na działania i mądre i szybkie.
Tyle (z mojej strony) na temat (jednej z wielu) możliwości „przywrócenia” szkole (uczniom, nauczycielom, rodzicom) terminu wakacji od pierwszego dnia po zakończeniu zajęć edukacyjnych (w tym roku od 26.06.2010).
Nie Obserwatorze. Nie można zakładać, że wiemy wszytko o „zaliczanych” odpowiedziach.
Nie zawsze można przewidzieć to, co wymyśli kreatywny egzaminowany i zaś klucz o tym nie mówi…wtedy trzeba pomyśleć, skontaktować się z kimś…a tego maszyna nie uczyni.
Przed egzaminem to najwyżej znamy kilka odpowiedzi … najchętniej widzianych;)
Poza tym teraz juz postulujesz wyniki wieczorem tego samego dnia…ja bym poszedł dalej, miejmy wyniki przed egzaminami!;)
Lidqo,
Nie wiem o czym piszesz, nigdy nie musiałem płodzic opowiadania o tym, co udało mi się zrobić ze swoja klasą. W paru zdaniach na radzie opowiedzieć – to tak! Na ogół przy kawie rano sie układa plan, a potem na żywca opowieść kroi…przecież posiedzenie RP, to zebranie żywych ludzi, a nie transmisja przemówień…
A tak w ogóle, to myślałem, że w szkole pracujesz, a nie w instytucie sprawozdawczo-analitycznym…;)
Wiem, wiem … dziękuję wszystkim świętym, że w normalnym miejscu zatrudniony jestem;)
NO I DOBRZE !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!