Od kuroniówki do giertychówki

Słowo „kuroniówka” przyjęło odcień pozytywny, mimo że w rzeczywistości oznacza coś złego – bezrobocie i konieczność pozostawania na zasiłku. Lepiej przecież pracować i zarabiać, niż brać jałmużnę od państwa. Skoro słowo jest dobre, także to, co oznacza, przestało być złe. Wiele osób jest dumnych z tego, że pozostaje na garnuszku państwa. Przecież im się należy zasiłek. Po co szukać pracy, dopóki jest kuroniówka?

Obecnie do szkół chodzą dzieci pokolenia naznaczonego piętnem kuroniówki – pokolenia, które jeśli o coś walczyło, to tylko o zasiłek, pokolenia, które trwało na posterunku bezrobocia. Dzieci, spłodzone przez to pokolenie, też chcą zasiłku od państwa. Dzieci te nie mają cierpliwości czekać na zasiłek, chcą go otrzymywać już w szkole, od nauczycieli. Młodzi rozumują jak ich rodzice. Skoro nie mogą otrzymać dobrej pracy (tu: oceny), należy im się zasiłek (tu: ocena pozytywna). Jest w tym rozumowaniu sporo racji.

Dziś dziesiątki tysięcy uczniów domaga się oceny-zasiłku. Uważam, że trzeba liczyć się ze społecznymi oczekiwaniami. Dlatego proponuję zmienić skalę ocen, wprowadzając nowy stopień pozytywny: giertychówkę. Skala ocen byłaby siedmiostopniowa i wyglądałaby następująco:

niedostateczny (0)
giertychówka  (1)
dopuszczający (2)
dostateczny (3)
dobry (4)
bardzo dobry (5)
celujący (6)

Dzięki wprowadzeniu giertychówki skończyłyby się rozważania, czy można zdać maturę, mimo otrzymania oceny niedostatecznej, czy też nie. Nowy stopień byłby pozytywny, ale jego wartość w stosunku do oceny dostatecznej (średnia na skali ocen) byłaby taka sama, jak wartość najniższej kuroniówki w stosunku do średniej pensji krajowej. Jeśli się nie mylę, zasiłek jest pięć razy niższy od średniej krajowej. Jeśli zatem do uzyskania oceny dostatecznej potrzeba obecnie wiedzy czy umiejętności na poziomie 50 procent, to na giertychówkę wystarczyłoby jakieś 10 procent. Zatem prawie każdy uczeń, który nie może wspiąć się wyżej w hierarchii społecznej (nie otrzyma wyższej oceny), ma szansę dostać giertychówkę i zdać z klasy do klasy, a potem zaliczyć pozytywnie egzamin dojrzałości.

Niech więc MEN wprowadzi nową skalę ocen i da tysiącom uczniów to, co im się należy tak samo, jak ich rodzicom przysługuje kuroniówka. Niech dostaną ocenę zasiłek, czyli giertychówkę. Mam nadzieję, że słowo „giertychówka” przyjmie się w języku polskim i nie będzie miało znaczenia negatywnego. Bo jak na razie nazwa „matura od Giertycha” ma odcień pejoratywny i raczej nikt jej nie chce.