Co może rada pedagogiczna?

W szkołach zaczęły się posiedzenia rad pedagogicznych. Najczęściej polegają one na tym, że dyrekcja mówi, a nauczyciele słuchają. Ciekawe, czy może być odwrotnie – pracownicy zgłaszają propozycje, a szefostwo pilnie słucha.

W moim liceum zaplanowane zostały dwa posiedzenia – jedno odbyło się dzisiaj, drugie będzie jutro. Nie mogę opisywać szczegółów dzisiejszej nasiadówki, gdyż jej przebieg jest niejawny. Powiem tylko ogólnie, że towarzystwo było bardzo rozgadane, ale prawie nikt nie zabierał głosu na forum. Dwie czy trzy osoby coś powiedziały publicznie, jednak reszta gadała tylko do ucha sąsiada. Mówiła za to dyrekcja.

Szefowa, jak zawsze, wypowiadała się bardzo sensownie. Niestety, niewiele do mnie dotarło, ponieważ cierpię na trudną do wyleczenia przypadłość, która polega na tym, że nie jestem w stanie słuchać jednej osoby dłużej niż pięć minut. Leczę się z tej choroby już kilkanaście lat, ale lekarstwa, nawet bardzo drogie i zagraniczne, nie działają.

Przez tę niemoc straciłem już paru gadatliwych przyjaciół, po prostu nie dałem rady wysłuchać ich tyrad, zakomunikowałem, że muszą kończyć, inaczej zemdleję. Oczywiście, co można z kolegami, tego nie da się zrobić z przełożonym. W efekcie po dzisiejszej radzie pedagogicznej jestem chory i wycieńczony. Obawiam się, że jeśli jutro będzie podobnie, nie dotrwam w zdrowiu do pierwszego września, tylko będę musiał wziąć zwolnienie lekarskie. I czyja to będzie wina?

PS A tutaj info o tym, jaka jest rola rady pedagogicznej.