Nauczyciele muszą uważać

W nowym roku szkolnym nauczyciele muszą uważać, czego uczą, gdyż władza będzie im się pilnie przyglądać. Nie wiem, czy ta chęć do zwiększonej kontroli to samowola urzędników, czy takie są po prostu realia w Polsce. W każdym razie trzeba się będzie pilnować, aby nie dać zwierzchnikom pretekstu do nagany.

Wszyscy w gronie pedagogicznym są zgodni, że najbardziej muszą uważać nauczyciele historii. Dla obecnej władzy to przedmiot kluczowy. Na początku historycy nawet się cieszyli z takiej zmiany, spodziewali się bowiem większego szacunku dla swojej pracy oraz – co też istotne – większej liczby godzin na realizację programu. Niestety, jak okazało się, że z historii robi się polityka (Smoleńsk, nowi bohaterowie walki z komuną, inne widzenie zbrodni w Jedwabnem itd.), radość zamieniła się w strach. Nie każdy historyk chce być narzędziem w rękach władzy.

Idziemy do pracy z duszą na ramieniu. Na razie zapowiedziano nam kontrolę treści nauczania z podstawą programową. Mamy uczyć ściśle wg programów, a te kształtuje władza. Czy oznacza to koniec wolnej myśli i koniec wszelkiej swobody, okaże się po pierwszej kontroli. Na wszelki wypadek wrzesień zacznijmy po Bożemu, a potem się zobaczy, czy jak zwykle strach ma wielkie oczy, czy naprawdę biorą nauczycieli za pysk i przypominają, kto tu rządzi.