Mocne wejście

Na początek roku szkolnego każdy przygotowuje mocne wejście. Jedni pokażą doskonałą opaleniznę, świetny humor i uśmiech od ucha do ucha, a inni nowe ciuchy, masę fotografii z wakacji i niekończącą się opowieść o tym, gdzie byli i co widzieli. To wszystko piękne. Gorzej, że do szkoły przyjdą też sfrustrowani, zniechęceni i zaleją otoczenie swoim pesymizmem. Zresztą to nie wszystko. Niektórzy planują tak mocne wejście, że interesuje się nimi policja (zob. materiał).

Jakiś czas temu poproszono mnie o skomentowanie fragmentu scenariusza pewnego filmu. Była w nim planowana scena, która miała rozegrać się w pierwszym dniu po wakacjach. Otóż scenarzysta wymyślił, że pewien sfrustrowany uczeń wejdzie na dach szkoły i z tego miejsca będzie obserwował uroczyste rozpoczęcie roku szkolnego. Miała być piękna pogoda, uroczystość rozgrywałaby się na boisku. Po przemówieniu dyrekcji, po powitaniu uczniów i nauczycieli, po ogłoszeniu, że nowy rok szkolny właśnie się zaczął, miały paść strzały. Uczeń znajdujący się na dachu szkoły miał jednak strzelać nie z prawdziwej broni, lecz z markera (paintball). Oczywiście, na początku ludzie myśleliby, że to prawdziwa broń, a z ubrań spływa nie farba, lecz krew. Powstałaby panika, ekstra widowisko, prawdziwa frajda dla ucznia, który strzelał z dachu.

Scena była dobrze napisana, więc nawet mi się podobała. Jednak po chwili naszła mnie refleksja. Czy to dobry temat do zabawy? Po co wywoływać wilka z lasu? Miałem więc trudny orzech do zgryzienia. W końcu pochwaliłem formę, ale skrytykowałem sedno przekazu. Pokazywać w filmach zabawę w strzelanie do nauczycieli i kolegów z klasy to zbyt duże kuszenie losu. Nie takie wejście jest nam potrzebne 1 września. Jak się bawić, to się bawić, ale może jednak w co innego.