Sensowny kurs

Skończyłem kurs pierwszej pomocy i czuję się jak neofita. Mam ochotę kogoś ratować, więc chodzę po ulicach i łypię okiem na ludzi. Może ktoś straci przytomność i będzie potrzebował resuscytacji. Ale nic, na razie spokój, więc nie mogę się wykazać. Pamiętam, jak z dziesięć lat temu mnie ratowano. Miałem poważny wypadek niedaleko kościoła. Wokół mnie zebrało się sporo ludzi, ale nie mieli pojęcia, co robić, więc tylko patrzyli. Nie będę opowiadał w szczegółach, co mi się przytrafiło, w każdym razie miałem znaczne trudności z oddychaniem. Wydawało mi się, że nie oddycham, więc wpadłem w panikę. Dobrze, że w tym tłumie ludzi znalazł się jeden człowiek, który potrafił ratować. Mam więc dług wdzięczności do spłacenia, a zatem jak ktoś będzie potrzebował pomocy, zareaguję. Teraz powtórzyłem sobie, jak to należy zrobić.

W trzydniowym kursie wzięła udział nieomal cała rada pedagogiczna. Byliśmy podzieleni na dwie grupy, przedpołudniową i popołudniową. Rzadko zdarza mi się korzystać ze szkolenia, które jest bez zarzutu. I właśnie teraz mi się to przytrafiło, po prostu nic dodać, nic ująć. Firma Paramedikus przysłała człowieka, który znał się na rzeczy, potrafił uczyć i zachowywał się elegancko. Trzy najważniejsze zalety – profesjonalizm, zdolności dydaktyczne i szacunek dla kursantów. Było super. Teraz czuję się pewniej na ulicy czy jadąc samochodem. Naprawdę nabrałem przekonania, że się przydam. Być może także uczniom, gdy zacznie się rok szkolny, chociaż młodzież w tych sprawach jest dużo sprawniejsza niż ja. W szkole ratować mogą uczniowie, pewnie lepiej im to wyjdzie niż mnie. Miejmy nadzieję, że nie będzie okazji, ale różnie to być może.

Dziękuję za szkolenie. Oby było więcej takich kursów.