Jest pomysł na upchnięcie podwójnego rocznika
Ze strachu przed pracą na dwie zmiany licea ograniczają liczbę klas pierwszych, które utworzą w roku 2019, roku podwójnego naboru. Nie wiedzą, że liczba klas nie ma znaczenia.
Urzędnicy najpierw postraszyli nauczycieli pracą na dwie zmiany. Potem postraszyli jeszcze bardziej, mówiąc, iż prawo pozwala na lekcje w soboty. Teraz przyszła pora na rzucenie koła ratunkowego.
Nie trzeba będzie pracować na dwie zmiany, także soboty nie będą potrzebne. Wystarczy zwiększyć liczbę uczniów w klasach, a problemu nie będzie. Do mojego liceum przyjmujemy zawsze pięć klas pierwszych, a w każdej 30 uczniów (razem 150 osób). W roku podwójnego naboru musimy wziąć 300 uczniów (150 po gimnazjum i 150 po szkole podstawowej).
Dyrekcja chce utworzyć nie 10, ale 7-8 klas. I na tyle dostaniemy zgodę, ale pod warunkiem, że będą 40-osobowe. Zresztą tak już było. Jedna z moich klas wychowawczych, zdaje się w latach 1996-2000, liczyła w porywach 42 uczniów (przyjmowaliśmy po 38). No więc co lepsze, praca na dwie zmiany, lekcje w soboty czy 40-osobowe klasy?
Komentarze
@Gospodarz
„Genialny”pomysł urzędasów – jest „mały” problem – ci nauczyciele, którzy będą mogli odejść (szczególnie emeryci!) odejdą, ci, którzy mogliby przyjść – nie przyjdą. A kumulacja to przede wszystkim problem braku NAUCZYCIELI – trzeba zatrudnić dodatkowo(!) mniej więcej 1/3 już pracujących … 😉
Przy czym tych dodatkowych trzeba będzie po trzech latach ZWOLNIĆ, więc jest to zatrudnienie BEZ PERSPEKTYW … 😉
Jeżeli tak jest rzeczywiście to przede wszystkim na nauczycieli, al też uczniów i rodziców spadnie wielka odpowiedzialność. I jak zwykle zostaną z tym problemem sami, i jak zwykle jakoś to będzie 🙁
A ja mam jeszcze lepsze pomysł niż Pan Dariusz Chętkowski. Ja mam takie pomysł, że też nie trzeba będzie pracować na dwie zmiany, także praca w Szabas nie będzie potrzebne. Wystarczy wysłać nadmiarowych uczniów zagranicę, tak samo jak po roku 1990 zrobiliśmy z nadmiarowymi pracownikami. To się nazywało eksport bezrobocia, a teraz zrobimy jeszcze lepsze geszeft – eksport nadmiernych uczniów. Zachód nas kocha, a więc przyjmie ich do swoich szkół z otwartymi rękami.
Szalom
Och, doprawdy, przecież ministra Zalewska i pan Cywiński juz policzyli, że w przyszłym roku liczba potrzebnych nauczycieli będzie dokładnie taka sama jak teraz. Czyli Gospodarz do swojej 40-osobowej klasy dostanie do pomocy 1/3 wygaszonego nauczyciela gimnazjalnego.
A jak nie dostanie, to dostanie 1/3 jego dotychczasowej pensji?
A tak poważnie, to ilu nauczycieli gimnazjalnych już zatrudniliście?
Ilu zatrudnicie i na jak długo?
Rozplanowaliście już dodanie dwóch rzędów ławek w klasach?
Dokupicie pod kolor takie nieco węższe czy może trzymacie gdzieś na strychu w rezerwie te z 2000 roku?
Proponuję innowację na skalę tych samochodzików elektroposuwnych Morawieckiego: szkolne ławki piętrowe!
@Płynna Rzeczywistość
Gratuluję propagandziście. Jak zwykle, proszę o podanie gdzie i kiedy coś takiego napisałem, i oczywiście ponieważ Pan kłamie, więc odpowiedzi nie otrzymam 🙂
Pisałem natomiast kilkanaście, że nauczycieli zabraknie, i przewidywałem, że te braki będą co i raz bardziej dotkliwe. Albert Einstein pisał, że „logika zaprowadzi nas jedynie z punktu A do Punktu B, a wyobraźnia zaprowadzi nas wszędzie”. Pan swoją wyobraźnią dociera nawet jeszcze dalej. Proponowałbym jednak pozostanie przy logice. 🙂
Pośpiech. Powinno być „ale”, a nie „al” i „kilkanaście razy” a nie „kilkanaście”. Stare oczy nie powinny ufać znaczkom zapisanym w smartfonie. Przepraszam. 🙂
@Płynna Rzeczywistość
Och, doprawdy, przecież Płynna Rzeczywistość przewidywał ile dziesiątek tysięcy nauczycieli będzie bezrobotnych 🙂
Taki to już jest los propagandzistów: „słowem wyleci, a wołem wraca” 🙂
Znalezione w Sieci:
„A ja mam jeszcze lepsze pomysł niż Pan Dariusz Chętkowski. Ja mam takie pomysł, że też nie trzeba będzie pracować na dwie zmiany, także praca w Szabas nie będzie potrzebne. Wystarczy wysłać nadmiarowych uczniów zagranicę, tak samo jak po roku 1990 zrobiliśmy z nadmiarowymi pracownikami. To się nazywało eksport bezrobocia, a teraz zrobimy jeszcze lepsze geszeft – eksport nadmiernych uczniów. Zachód nas kocha, a więc przyjmie ich do swoich szkół z otwartymi rękami.
Szalom!”
@Gospodarz, Płynna nierzeczywistość
I to się oczywiście wydarzy na półtora miesiąca(!) przed wyborami parlamentarnymi, a za bezmyślność urzędasów zapłacą nie tylko uczniowie klas pierwszych, ale i WSZYSCY uczniowie szkół średnich. Przypominam, że podobnie było z akcją wielopartyjnej byłej gwiazdy PiS Kluzik-Rostkowskiej (Drożdżówki właśnie – ta ksywa to od tamtej akcji właśnie) tuz przed wyborami 2015 – Bóg jeden raczy wiedzieć ile PO straciła przez tę i inne akcje tej pani i poprzedniczek, ale to są co najmniej SETKI TYSIĘCY. Teraz będzie to samo tylko duuuużo mocniej.. Podobne do łódzkich pomysły miał w Warszawie w kampanii Trzaskowski (właściwie jego sztab bo on o edukacji nie ma pojęcia!). Współczuję kandydatom na posłów KO w Warszawie i Łodzi – „twierdzach” tej partii – o mandacikach możecie zapomnieć … 😉
@Gospodarz, Płynna nierzeczywistość
A pomysł z nauczycielami gimnazjalnymi w przypadku przedmiotów maturalnych(!) ma jedną wadę – nie są oni przygotowani z licealną grupą wiekową młodzieży ani do uczenia w zakresie i na poziomie maturalnym jak również przygotowywania do egzaminu maturalnego, mimo że FORMALNIE ich kwalifikacje są bez zarzutu. Oni się owszem tego nauczą od kolegów i, najbardziej) z praktyki(!) na żywych uczniach, ale jak już się nauczą, to trzeba ich będzie zwolnić po 3 latach … 🙁
@belferxxx 10/10. Po każdej większej reformie czeladnikowanie zajmuje od stuleci ok. 2 lat 🙂
Krzysztof Cywiński 5 listopada o godz. 9:55 257691
Albert Einstein do końca swego życia nie zgadzał się podstawami mechaniki kwantowej – te jego słynne „Bóg nie gra w kości” („God doesn’t play dice with the world”, „Gott spielt keine Würfel mit der Welt”), na co Niels Bohr odpowiedział mu podobno „Albercie, przestań wreszcie mówić Bogu, co ma robić”. Dokładniej, to Einstein twierdził, że „Die Quantenmechanik ist sehr achtung-gebietend. Aber eine innere Stimme sagt mir, daß das doch nicht der wahre Jakob ist. Die Theorie liefert viel, aber dem Geheimnis des Alten bringt sie uns kaum näher. Jedenfalls bin ich überzeugt, daß der nicht würfelt” czyli że „Quantum mechanics is certainly imposing. But an inner voice tells me that it is not yet the real thing. The theory says a lot, but does not really bring us any closer to the secret of the ‘old one.’ I, at any rate, am convinced that He does not throw dice”, czyli po polsku „ Mechanika kwantowa jest z pewnością imponująca. Ale wewnętrzny głos mówi mi, że to jeszcze nie jest prawdziwe. Teoria ta wiele nam mówi, ale tak naprawdę nie przybliża nas do tajemnicy ‘starej teorii’ (mechaniki klasycznej). Ja w każdym razie jestem przekonany, że On nie rzuca kostką” (Letter to Max Born (4 December 1926) w “The Born-Einstein Letters” translated by Irene Born, Walker and Company, New York, 1971). Także blogs.ethz.ch/kowalski/2009/07/30/wurfeln-is-german-for-playing-dice.
Einstein także nie wiedział co zrobić z niezgodnością jego Ogólnej Teorii Względności (OTW) z obserwacjami astronomów, a więc wprowadził on, po czym zaraz usunął ze swych równań OTW tzw. stałą kosmologiczną. Owa stała kosmologiczna, zazwyczaj oznaczana wielką grecką literą lambda czyli „Λ” została zaproponowana przez Alberta Einsteina jako modyfikacja do jego własnej OTW aby pomóc w uzgodnieniu jego OTW z obserwacjami Hubble’a i innych astronomów. OTW zakładała bowiem obowiązujący wówczas (początek XX wieku) statyczny model Wszechświata. Odkrycie w 1929 prawa Hubble’a, potwierdzające rozszerzanie się Wszechświata, kwestionowało jednak wprowadzenie tej stałej, gdyż okazało się, iż Wszechświat nie jest statyczny, co błędnie zakładał Einstein. Również w samej konstrukcji OTW względności taki dodatek był wyraźnie sztuczny i sam Einstein wprowadzenie tej stałej nazwał późnej największą pomyłką swojego życia. Jednakże o koncepcji stałej kosmologicznej przypomniano sobie podczas prób kwantowania pola grawitacyjnego. Energia próżni, zakrzywiająca przestrzeń, zachowuje się bowiem analogicznie do stałej kosmologicznej: ciśnienie jest równe ujemnej gęstości energii. Jednakże na gruncie obecnej teorii cząstek elementarnych, wartość energii próżni oszacowana na podstawie tzw. skali Plancka przekracza o kilkadziesiąt rzędów wielkości wielkość akceptowalną z punktu widzenia kosmologii, a w szczególności obserwowanych rozmiarów Wszechświata, a więc znów wróciliśmy do punktu wyjściowego, czyli że właściwie nic nie wiemy o naturze otaczającej nas rzeczywistości, jako że tzw. model standardowy, obowiązujący dziś w fizyce akademickiej, jest tylko przybliżeniem opisu Wszechświata w zakresie niskich energii, tak samo jak mechanika klasyczna (newtonowska) jest tylko przybliżeniem opisu Wszechświata w zakresie niskich prędkości.
Proszę się więc podszkolić z nauk ścisłych, zanim zacznie Pan powoływać się na autorytety, które też, jak to widać, często się mylą.
Krzysztof Cywiński 5 listopada o godz. 9:55 257691
Która logikę masz Acan na myśli? Iluwartościową? „Rozmytą” (fuzzy logic)? Patrz np. Grzegorz Malinowski „Logiki wielowartościowe: Warszawa: Wydawnictwo Naukowe PWN, 2006.
Wiedza na poziomie kiepskiej popularyzacji i co słabszych artykułów z wiki, i jeszcze nie na temat 🙂
Generalnie, to naukę w szkołach można radykalnie skrócić a więc też i potanić, usuwając ze szkół wszelakie zbędne przedmioty typu religii czy historii, czyli indoktrynujące, a nie nauczające. Okaże się wtedy, że mamy w Polsce ogromny nadmiar nauczycieli i budynków szkolnych a dzieci będzie można posyłać do szkół w wieku 8 lat, naukę w podstawówce skrócić do lat 6 a w liceum do lat 3 i przyjmować na studia wyższe już nawet 17-latków, ale tylko góra 10% z nich, po bardzo trudnych i selektywnych egzaminach wstępnych.
Krzysztof Cywiński 5 listopada o godz. 11:27 257706
Znów nic nie rozumiesz. Typowy z Ciebie belfer. 😉
Krzysztof Cywiński 5 listopada o godz. 11:27 257706
Na dodatek wręcz bezcelnie kłamiesz, jak w przypadku ceny Akwarium” Rezuna vel Suworowa. Oto dowód:
„Krzysztof Cywiński 4 listopada o godz. 21:43 257679 (…) Kilka dni temu chciałem kupić „Akwarium” po angielsku (mam wydanie polskie i rosyjskie). Cena: 800 zł. Rynek tak wycenia jego pisarstwo.”
Tymczasem ja szybko i łatwo znalazłem w Sieci ceny za jego książkę „Inside the Aquarium: The Making of a Top Soviet Spy” – oto one: Hardcover $37.50(34 used & new offers), Mass Market Paperback $29.99(19 used & new offers) – wszystko w Amazonie. Przypominam, że 1$ (USD) to jest dziś ok. 3,79 PLN, a więc to „Akwarium” po angielsku możesz mieć już za 113,62 zł. Jak widzisz, twoje kłamstwa mają bardzo krótkie nogi. :-(
Krzysztof Cywiński 5 listopada o godz. 11:27 257706
Na dodatek wręcz bezczelnie kłamiesz, jak w przypadku ceny Akwarium” Rezuna vel Suworowa. Oto dowód:
„Krzysztof Cywiński 4 listopada o godz. 21:43 257679 (…) Kilka dni temu chciałem kupić „Akwarium” po angielsku (mam wydanie polskie i rosyjskie). Cena: 800 zł. Rynek tak wycenia jego pisarstwo.”
Tymczasem ja szybko i łatwo znalazłem w Sieci ceny za jego książkę „Inside the Aquarium: The Making of a Top Soviet Spy” – oto one: Hardcover $37.50(34 used & new offers), Mass Market Paperback $29.99(19 used & new offers) – wszystko w Amazonie. Przypominam, że 1$ (USD) to jest dziś ok. 3,79 PLN, a więc to „Akwarium” po angielsku możesz mieć już za 113,62 zł. Jak widzisz, twoje kłamstwa mają bardzo krótkie nogi. :-(
„Umiejętność cytowania jest wygodnym zastępnikiem inteligencji”.
@kagan
O książkę pytałem w specjalistycznej księgarni językowej. W Amazonie zakupów nie robię. 113, 62 to też sporo, w każdym razie więcej niż za Lema. Nikt z Panem nie chce dyskutować? Tym razem przyswoję odruch stadny 🙂
Krzysztof Cywiński 5 listopada o godz. 11:40 257711
To ty powołujesz się na autorytety a nie ja. Ja tylko udowadniam ci, że bezczelnie kłamiesz i że nie masz pojęcia o tym, co te autorytety naprawdę powiedziały. Poza tym, to zarzucałeś mi dawniej plagiaty, a teraz zarzucasz mi, że podaję źródła cytatów. Zdecyduj się więc jako iż nie można tego samego ciastka mieć i jednocześnie je zjeść, jako że ciastko nie jest obiektem kwantowym, a więc praktycznie nie podlega ono prawom mechaniki kwantowej.
Krzysztof Cywiński 5 listopada o godz. 11:47 257712
Naprawdę nie wiesz o istnieniu Internetu i Amazona? Jakim cudem piszesz więc na tym blogu? Jak widzę, uciekasz od podjęcia dyskusji merytorycznej, z braku argumentów. Idziesz więc za odruchem stadnym, jak np. lemingi… 😉
Swoją drogą, to Lem po angielsku nie jest tani, nawet w Amazonie:
The Star Diaries $30.85, Memoirs Found in a Bathtub $30.30, Solaris $75.99, The Futurological Congress $39.95 itd. https://www.amazon.com/Stanislaw-Lem/e/B000AQ3P7Y
Krzysztof Cywiński 5 listopada o godz. 11:47 257712
Z tobą też, poza oczywiście mną, nikt nie chce dyskutować. 😉
Krzysztof Cywiński
Także: https://www.amazon.com/Books-Viktor-Suvorov/s?ie=UTF8&page=1&rh=n%3A283155%2Cp_27%3AViktor%20Suvorov
Ceny od ok. 12 „dolców”. 😉
Ku…de mol, przeca w miastach (inaczej niż na wsi) gimnazja są w osobnych budynkach. Czy nie można tych gimnazjum zamienić na nowe licea? Kadra gimnazjalna ma wyższe wykształcenie, zatem i prawo do uczenia w liceach.
Co się tu, kurczę, dzieje? Dlaczego pan autor tego bloga ma mieć dodatkowych uczniów bez dodatkowej zapłaty? Dlaczego nie można utworzyć nowych liceów, skoro budynki są, kadra jest?
Łódź? A więc to miasto PO. PO rządzi oświatą w Łodzi. Łódź (ponad 70 %) potrafiła dać mandat PO (na prezydenta miasta), osobie łamiącej prawo, a nie potrafi po ludzku rozwiązać problemu edukacyjnego?
To my tu na wsi dostajemy baty, tracimy uczniów, a robimy, co się da (i to się udaje), aby nasi nauczyciele nie tracili pracy (np. nie łączymy klas, choć są nieliczne i mielibyśmy prawo połączyć).
A wy w mieście zyskujecie, bo dostaniecie więcej uczniów od nas ze wsi, a zatem i więcej forsy dostaną miejskie szkoły (naszym, wsi, kosztem), ale biadolicie. To na to was stać, tylko biadolić? Co się, do diaska, wyrabia? Władzę w samorządach ma PO, o czym pieje w zachwycie non stop „Polityka”. Co robi PO z tą władzą?
@ontario
To walka polityczna na zabetonowanej, dwupartyjnej scenie. PO obciąży PiS: „to przez waszą reformę”. PiS obciąży PO: „to wy chcecie sprywatyzować budynki gimnazjów, jak kamienice w Warszawie” i będzie można zamieść pod dywan niewygodne tematy.
Ontario 5 listopada o godz. 12:28 257720
A tu racja. Łódź to to miasto PO, a więc PO rządzi oświatą w Łodzi. To miasto (ponad 70 % jego ludności) potrafiło dać mandat prezydenta osobie z PO łamiącej prawo, ale nie potrafi rozwiązać swojego problemu edukacyjnego oraz innych palących problemów, takich jak np. ogromne bezrobocie, ukrywane przez sztuczki statystyczne czy też związana z tym ogromnym bezrobociem i brakiem perspektyw dla Łodzian depopulacja tego polskiego Manchesteru.
Krzysztof Cywiński 5 listopada o godz. 12:41 257722
Prywatyzacja szkół to bardzo dobry pomysł, jeśli tylko rodzice otrzymają od państwa bon oświatowy w wysokości kosztów edukacji w szkole państwowej, czyli w przypadku Polski co najmniej około 18 tysięcy złotych rocznie na ucznia czy studenta, jako iż każdy uczeń czy student, bez względu na szczebel drabiny edukacyjnej, na którym się znajduje, kosztował w roku 2012 polskich podatników średnio 5,6 tys. dolarów rocznie (około 17,7 tys. zł), a co wynika z raportu „Education at a glance” 2012”, opublikowanego we wrześniu tegoż roku przez OECD. Zniknie wtedy fikcja darmowej edukacji, a więcej rodziców stać będzie na posłanie swego potomstwa do dobrych czyli niestety w obecnych polskich warunkach prywatnych szkół czy też do dobrych, czyli zagranicznych uniwersytetów.
Wiecej tu: https://forsal.pl/artykuly/646814,raport-oecd-ile-kosztuje-wyksztalcenie-obywatela-polski.html
„I na tyle dostaniemy zgodę, ale pod warunkiem, że będą 40-osobowe. Zresztą tak już było. ”
Jeśli przeciwko czemuś byłam zawsze w szkole, to właśnie przeciwko temu: tak licznym klasom. Moja najliczniejsza klasa to 37 uczniów, nie ma nawet porównania w pracy z klasą np. 25 uczniów. Tak liczne klasy to jak „przerób” w fabryce, a nie uczenie, o jakimś sensownym i indywidualnym podejściu nawet nie ma mowy.
A do tego, ciekawa jestem, jak wobec braku nauczycieli, co się szykuje i jest (w mojej szkole w tym roku przyjęto 8 osób chyba)już zauważalne, pomyśli taki p.Broniarz. Taki śmieszny pan z ZNP.
Ontario 12:28 problem w tym, że ostateczną decyzję podejmuje kurator, przedstawiciel rządu. W Łodzi była walka, którą musiał rozstrzygnąć sąd administracyjny o przekazanie podstawówkom budynków blisko położonych gimnazjów. W końcu się udało, ale było to miesiące walki. Tak samo to kurator wyraża zgodę lub nie na powstanie nowych liceów. W obecnej sytuacji w Łodzi, przy pozostawieniu klas 30 osobowych, zabraknie miejsc w liceach dla około 30-40% każdego rocznika. Ale w końcu o to chodzi pani Zalewskiej, bo chce by więcej młodzieży uczyło się w technikach i zawodówkach, obecnie nazwanych „szkoły branżowe”. Tyle, ze w tych szkołach też jest problem z nauczycielami, szczególnie przedmiotów zawodowych.
@KC
Nie będę szukał, ale kiedyś Pan coś takiego napisał, że przecież reforma nie zmienia proporcji liczby uczniów do liczby nauczycieli, więc o co to halo.
Ja natomiast twierdzę, że nauczycieli jest w Polsce za dużo, a praca w szkole – źle zorganizowana – i z tego nie zamierzam się wycofać. Trwały zniknięcie znacznej części nauczycieli gimnazjalnych mogłoby dać asumpt do prawdziwej reformy zawodu nauczyciela, w tym reformy wynagrodzeń, ale tej „szansy” nikt nie wykorzysta.
@Płynna nierzeczywistość
Wskaźniki świadczące o RZEKOMEJ małej liczbie uczniów na nauczyciela wynikają z niechęci do modernizacji szkolnictwa wiejskiego – zamiast zorganizować transport i duże szkoły (jak w USA choćby), by uniknąć awantur, mamy małe szkółki (czasem z zerem uczniów – był taki przypadek!) i tam są bardzo małe klasy często. Algorytm subwencyjny premiuje szalenie wiejskie szkolnictwo!!! Płacą za to uczniowie w wielkich miastach klasami 32 osobowymi jak w stolicy czy, jak teraz kombinują urzędasy, nawet 40-osobowymi.
lusia24
5 listopada o godz. 16:32 257726
O ile się nie mylę, to żądano (nauczyciele, rodzice), aby kurator miał ostatni głos, bo samorządowcy nikogo nie słuchali i bezlitośnie oszczędzali na oświacie, likwidując szkoły. Taka sytuacja (straszna, okrutna) była i w mojej gminie, wtedy jednak ani mi przez myśl nie przeszło, żeby zostać samorządowcem, ta myśl pojawiła się w kilka lat później.
Nie wiem więc, co powiedzieć, skoro teraz takie rozwiązanie (że kurator ma ostatni głos) też do kitu… Źle, gdy nie ma do gadania, źle, gdy ma do powiedzenia…
JohnKowalsky
5 listopada o godz. 13:04 257723
Rozwiązania korzystne dla nauczycieli są możliwe, trzeba dobrej woli władz i zrozumienia, że można chodzić boso, ale dzieci uczyć trzeba.
Jeśli chodzi o Łódź, to PO, „Polityka” pieją na cześć pani prezydent… Widocznie taka doskonała, że poradzi sobie ze wszystkim, nawet mając wyrok…
belferxxx
5 listopada o godz. 17:36 257728
Próbuję sobie wyobrazić zorganizowanie dużej szkoły i transportu w moich stronach i jakoś mi brak wyobraźni.
Więc co, jak? Unicestwić te szkoły, które są (a zbudowane niedawno, odremontowane za ogromną forsę)? Postawić nową, np. jedną dla kilku gmin? Dowozić setki dzieci z kilkudziesięciu sołectw? Iloma autobusami? Ile kilometrów, kilkaset? Po jakich drogach (wiele z nich nadaje się na poligonowe ćwiczenia czołgów)?
No, dobrze, zbudujmy nową i wielką szkołę w gminie A i dowoźmy dzieci z gmin B, C, D, E (dookolnych). Jeden kurs z najodleglejszego sołectwa wynosiłby w jedną stronę ok. 50 km. Wieźć maluchy 50 km rano i 50 po lekcjach? Dwie i pół godz. rano i dwie i pół godz. po południu? Chciałbyś, aby twoje dziecko spędziło 5 godzin w drodze ze i do szkoły?
A co z kadrą, też miałaby dojeżdżać po kilka godzin? Drogi w sołectwach wołają o pomstę do niebios i piekieł…
„Krzysztof Cywiński 4 listopada o godz. 21:43 257679
Napisałeś: (…) Kilka dni temu chciałem kupić „Akwarium” po angielsku (mam wydanie polskie i rosyjskie). Cena: 800 zł. Rynek tak wycenia jego pisarstwo.”
1. Tymczasem ja szybko i łatwo znalazłem w Sieci ceny za jego książkę „Inside the Aquarium: The Making of a Top Soviet Spy” – oto one: Hardcover $37.50(34 used & new offers), Mass Market Paperback $29.99(19 used & new offers) – wszystko w Amazonie. Przypominam, że 1$ (USD) to jest dziś ok. 3,79 PLN, a więc to „Akwarium” po angielsku możesz mieć już za 113,62 zł. Jak widzisz, twoje kłamstwa mają bardzo krótkie nogi.
2. Tak więc to nie rynek tak wysoko wycenił tę ksiazke, a tylko jedna z firm ją oferujących. Cena rynkowa tej książki jest bowiem ponad 10 razy niższa, niż ta błędnie i kłamliwie podana przez ciebie.
2. Dobrze więc, że nie zostałeś w wojsku, bo co to za oficer, który robi błędy w skali ponad 10-krotnej. To tak, jakbyś ocenił siłę obrony przeciwnika na 1 pluton, kompanię, batalion, brygadę albo dywizję, a napotkał opór odpowiednio ponad 10 plutonów, kompanii, batalionów, brygad czy dywizji. Natomiast tragedią i skandalem jest to, że uczysz dzieci.
belferxxx
5 listopada o godz. 17:36 257728
Na dokładkę totalna choroba systemowa: obwody. W zamyśle: sołectwa nie leżą w jednakowej odległości od siedziby gminy, gdzie główna szkoła. Opłacało się więc dzieci wozić z jednej gminy do drugiej, w zależności od położenia sołectwa.
Ku…de, ze względu na subwencję, gminy nie godzą się ze sobą, obwody szkolne stają się fikcją.
Belferxxx 5 listopada o godz. 17:36 257728
To nie góra ma przyjść do Mahometa, a Mahomet do góry, Dowozić trzeba więc nauczycieli, a nie uczniów, szczególnie zaś uczniów szkół podstawowych. Nie naśladujmy tu bezkrytycznie upadającego „tęczowego” mocarstwa, jakim są USA.
lusia24
5 listopada o godz. 16:32 257726
Nie mam bladego pojęcia, co sądzić o tym: „szkoły branżowe”.
Co widzę: uczniowie z maturą tkwią jako sprzedawczynie, pełna frustracja z powodu niskich zarobków i niskiego statusu.
A na próżno szukać fachowca np. do remontu, na szczęście, są Ukraińcy… A że bywa z dyplomami wyższych uczelni tyrają przy kopaniu rowu czy kafelkach, to już przekracza moją zdolność pojmowania świata.
ontario
5 listopada o godz. 18:36
Swego czasu tow. Wiesław nie mógł w nocy zasnąć i by nie marnować czasu siadł do stołu i opracował nowy taryfikator płac dla pracowników PGR-ów. Rano wezwał do KC ( PZPR oczywiście ! ) ministra rolnictwa i polecił ten taryfikator wprowadzić.
Przypuszczam, że kolejna nieprzespana noc tow. Wiesława zaowocowałaby planem płodozmianu jaki należy stosować w tychże PGR-ach.
Czy to zadanie „Głowy Państwa” ???
@ontario
Ja widziałem jak robią Amerykanie w niezbyt, jak na tamtejsze stosunki, bogatej gminie stanu (nie miasta ) Nowy Jork. Małe szkółki elementarne we wsiach, a od 6 klasy do 12 – jedna wielka szkoła na 1200 uczniów. I park autobusów na poziomie 30-40 sztuk. Im się to opłacało … 😉 BTW – szkoła w USA może mieć i ok. 5 tys. uczniów – tyle ma największa. Pomoce naukowe, poza elementarnymi, i zasoby biblioteczne są w jednym wielkim ośrodku na cały powiat, skąd się je wypożycza – codziennie samochód z tego ośrodka objeżdża wszystkie szkoły przywożąc zamówienia i odbierając zwroty …
Ontario 5 listopada o godz. 18:14 257730
Szkoła jest dla uczniów a nie dla nauczycieli. Trzeba wiec szukać rozwiązań dobrych dla uczniów i ich rodziców, np. prywatyzacji szkół i bonów oświatowych, a nie rozwiązań dobrych dla nauczycieli, których jest przecież za dużo i na ogół nie nadają się oni do zawodu nauczyciela. I racja co do kryminalistki Zdanowskiej – jej miejsce jest bowiem w obozie reedukacyjnym a nie w gabinecie prezydenta miasta Łodzi. Wstyd mi za Łodzian, że na nią głosowali, ale dostaną oni to, na co zasłużyli – podupadające i wyludniające się miasto, mocno podmalowane z frontu jak stara pracowniczka zamtuza, aby ukryć kryjącą się w środku zgniliznę. Ale widać taki „zamtuzowy” jest gust zwolenników PO w Łodzi i nie tylko tam.
@JohnKowalsky
Nauczyciele w USA też jeżdżą, a przy przedmiotach rzadko wybieranych mają w szkołach sale do distance learning … 😉 Wożenie uczniów nie jest sprzeczne z przemieszczaniem się nauczycieli. Ale b.małe(!)klasy to duże pieniądze, które można lepiej wydać … 😉
xxx,
Ja to wiem. W mojej okolicy jest szkoła 3-klasowa z klasami maksymalnie 5-osobowymi i beznadziejnym ciałem pedagogicznym. Więc rozsądny (i majętny) rodzic będzie dowoził dziecko kilka kilometrów dalej do szkoły z „normalnymi” klasami dwudziestokikuosobowymi.
Tak więc szkolnictwo powszechne w małych ośrodkach w dużej mierze pełni funkcję socjalną dla zatrudnionej tam kadry. Nie ważne kompetencje, nie ważna płaca, ważne, że płacą regularnie, podczas gdy a w okolicy jeszcze niedawno szalało kikudziesięcioprcentowe bezrobocie.
Belferxxx 5 listopada o godz. 19:00 257739
Male klasy to przeważnie wysoka jakość nauczania. W USA, UK czy Australii dostępna z reguły tylko w drogich szkołach prywatnych.
Z tym że zamiana szkół 6-letnich na 8-letnie na wsiach zupełnie nie dotknęła tego aspektu socjalnego.
Małe klasy to zatrudnienie dla pani Jasi, Kasi i Helenki.
@Płynna nierzeczywistość
Myślę, że gdyby chcieli tę szkółkę zlikwidować, to nie tylko nauczyciele by jej bronili, ale i okoliczni mieszkańcy – bo to „nasze”, bo „zawsze było i każdy chodził”, bo rola „kulturotwórcza” itp. itd. Sami nauczyciele by jej nie obronili … 😉
@JohnnyKowalsky
Mały to pojęcie względne … 😉 20-25 uczniów to też mała klasa jak na polskie warunki – na tle pomysłów na 38-40 osobowe szczególnie … 😉
Płynna Rzeczywistość 5 listopada o godz. 19:23 257740
Nie każdego rodzica stać jest na wożenie swoich dzieci do szkół i nie każdy rodzic ma na to czas, a codzienne powierzanie dzieci autobusom jeżdżącym po polskich prowincjonalnych drogach (i ich kierowcom) jest lekkomyślnością balansującą na granicy przestępstwa (braku należytej troski o potomstwo).
Belferxxx 5 listopada o godz. 19:32 257745
Ciekawe, jaka jest według znawców tematu optymalna wielkość klasy (grupy) w poszczególnych rodzajach szkół? Na studiach wyższych za optymalną wielkość grupy studenckiej (ćwiczenia, laboratoria, seminaria, może poza doktoranckimi) uważam około 20-30 osób – mniej to za wysokie koszta, a więcej to z kolei obniżka jakości ze względu na brak odpowiednego kontaktu z prowadzącym zajęcia.
Płynna Rzeczywistość 5 listopada o godz. 19:30 257743
Male klasy to z reguły (ceteris paribus) wysoka jakość nauczania.
kaesjot
5 listopada o godz. 18:56 257736
Głowy państwa na pewno nie, ale ministra, kuratora, prezydenta już tak. Skoro oświata jest powszechna i opłacana z kabzy twojej i mojej, to ktoś musi tą kasą publiczną zarządzać, raczej nie ty i nie ja jako rodzice…
Jestem za autonomią nauczycieli i szkół (programy autorskie, brak podręczników itp.), i za tym, żeby jeden administrator (wójt, burmistrz itp. albo kurator, minister) odpowiadał za sprawy kadrowe, administracyjne itp. Jeden: albo z samorządu, albo z rządu. Ale JEDEN, a nie tak, jak dziś: dwóch.
belferxxx
5 listopada o godz. 18:57 257737
Porównujesz bogaty kraj USA z bidakiem Polską, porównujesz drogi USA z drogami Polski na zad…piu? W mojej gminie są głównie drogi przedwojenne, nigdy nie remontowane kapitalnie. Dopiero dwa lata temu (dzięki UE) udało się trochę ruszyć…
JohnKowalsky
5 listopada o godz. 18:57 257738
Szkoła jest i dla uczniów, i dla nauczycieli, i dla rodziców, i dla podatników.
Co do reszty: OK.
@ontario
Ty znasz USA z filmów, a to nie jest wcale kraj bogatych ludzi … 😉 Poza tym oni się kierują ekonomią, zwróć uwagę … 😉
@JohnKowalsky
Dla mnie optymalna jest grupa 15-25 osób przynajmniej na poziomie liceum. I normę(!) 25 uczniów w klasie stosowano przy projektowaniu szkół … 100 lat temu. Z takim założeniem projektowano np. warszawskiego Batorego … 😉
Kaesjot 5 listopada o godz. 18:56 257736
Wolisz Donalda T., który z kolei i o niczym nie wiedział i o niczym nie decydował, przynajmniej według swoich słów przed Komisją do spraw Ambergold? Przypominam, że Fryderyk Wielki wprowadził system, w którym wiedział on czego w danej godzinie uczą w poszczególnych klasach szkół w Prusiech i to właśnie autorytatywne Prusy rozebrały w XVIII wieku Polskę, a nie „demokratyczna” Polska – Prusy. Edukacja jest bowiem zbyt ważna, aby powierzać ją wójtom czy nawet starostom.
Belferxxx 5 listopada o godz. 20:23 257752
USA znam z autopsji i wiem, że nie jest wcale kraj bogatych ludzi i że wcale tam nie kierują się ekonomią, a tylko ideologią i stąd ten bezsensowny a kosztowny desegregation busing, znany też jako forced busing, w skrócie busing, czyli praktyka polegająca na przypisywaniu uczniów szkół państwowych do poszczególnych szkół i transportowaniu ich w celu wyrównania wcześniejszej segregacji rasowej szkół lub przezwyciężenia skutków segregacji mieszkaniowej w lokalnych miasteczkach czy dzielnicach. Gdyby Amerykanie kierowali sie ekonomią, to by przecież nigdy nie napadli ani na Koreę, ani na Wietnam ani na Irak ani też na Afganistan.
@JohnKowalsky
Ja też znam USA z autopsji. Busing był już dawno temu, spowodował spore zmiany w rozmieszczeniu ludzi (co zamożniejsi od niego uciekali do suburbiów!), ale to było w wielkich miastach. Potem przyszła tam faza na „magnet schools” … W gminach, które miały JEDEN budynek szkolny dla wszystkich co starszych uczniów busing nie miał sensu. A poza pomysłami ogólnopaństwowymi typu busingu właśnie to tam gminy mają ogromną autonomię, w której jest ogromnie dużo miejsca na myślenie ekonomiczne!!!
Belferxxx 5 listopada o godz. 20:27 257753
OK, nie będę sie spierać o szczegóły. Takie grupy miałem studiując za Gomułki i Gierka na SGPiS-ie, ale później na The University of Melbourne, to ćwiczenia (tutorials) np. z makroekonomii czy ekonometrii były czasami nawet w grupach ponad 100-osobowych, co robiło z nich parodię ćwiczeń. A to był i wciąż jest najlepszy uniwersytet na południowej półkuli i w czołowej 50-ce światowych rankingów…
@JohnKowalsky
Anegdotka o ministrze, który wiedział czego się dzieci uczą określonego dnia w szkole dotyczyła Francji. W Niemczech autonomia szkół, samorządów i landów ma się świetnie … 😉
@Płynna Rzeczywistość
„Małe klasy to zatrudnienie dla pani Jasi, Kasi i Helenki.”
To proszę porównać naukę dzieci/młodzieży w klasie, gdzie uczy każda z pań, a kasę utworzoną z 2 klas pani Jasi i p.Kasi- nie, nie chodzi o wygodę nauczyciela,a zwyczajnie jakość uczenia dla ucznia także.
Belferxxx 5 listopada o godz. 20:42 257756
Jak pisałem, edukacja jest zbyt ważna, aby powierzać ją wójtom czy nawet starostom, nie ważne czy w Polsce, czy w Australii czy też w USA. Szkoła może bowiem być albo tania albo dobra. Tertium non datur, jak to zazwyczaj bywa w ekonomii i zarządzaniu.
@JohnKowalsky
USA czy Niemcy, zresztą Polska też, to wielki kraj, a w nim masa różnorodności. Nie da się edukacją (podobnie zresztą jak przemysłem czy rolnictwem!) EFEKTYWNIE kierować szczegółowo ze stolicy. Były takie próby – np. tow.Chruszczow upowszechniał w Sojuzie bardzo skądinąd pożyteczną kukurydzę i … 😉
Belferxxx 5 listopada o godz. 20:45 257758
To były chyba jednak Prusy, choć niekoniecznie Fryderyka Wielkiego. Nie myl ich z obecnymi, upadającymi na naszych oczach Niemcami z ich demokraturą i nadchodzącą anarchią. Cytuję: Dzisiejsza szkoła korzenie ma w XIX wieku. A wszystko przez Napoleona. W 1807 r. król Prus Fryderyk Wilhelm III przegrał z nim doszczętnie bitwy pod Jeną i Auerstadt. Ponad 40 tys. zabitych, rannych i schwytanych na polu bitwy, 200 straconych armat i 30 sztandarów przejętych przez wroga – naprawdę, było się z czego podnosić. Fryderyk powziął długofalowy plan budowy silnego państwa pruskiego od podstaw. Zaczął od reformy szkoły. Państwo przejęło pełną kontrolę nad edukacją obywateli. Wprowadzono powszechny obowiązek szkolny, naukę zcentralizowano: jednolity program, certyfikowanie nauczycieli, ustalona lista lektur – to wszystko gwarantować miało wykształcenie posłusznych i przewidywalnych obywateli, urzędników i żołnierzy. Uczniowie na dźwięk dzwonka jak na rozkaz kończyli albo zaczynali zajęcia, a indywidualna praca i zachęta do rywalizacji miały przeciwdziałać współpracy na okoliczność buntu.
System skutecznie dostarczał zdyscyplinowanych robotników i urzędników, gotowych posłusznie wykonywać monotonną pracę. Pierwszy tak szeroko zakrojony projekt społecznej inżynierii powiódł się. Szybko więc zaczął się rozpowszechniać w Europie i na świecie. Edukacja stała się sprawą państwową, polityczną, odzwierciedlającą priorytety bieżącej władzy. Obowiązek szkolny, umożliwiający wykształcenie dzieciom chłopów i robotników, którzy wcześniej ani marzyli o takim luksusie, stał się w końcu narzędziem pełnej kontroli obywatela i społeczeństwa. (https://www.edunews.pl/system-edukacji/szkoly/3101-tempora-mutantur).
Belferxxx 5 listopada o godz. 21:02 257761
Decentralizacja edukacji spowodowała, że to nie USA, a ZSRR przez ponad dekadę powadził w wyścigu o panowanie nad kosmosem, a przynajmniej jego najbliższej nam części. Dopiero powstanie państwowej NASA umożliwiło wygranie przez USA wyścigu na Księżyc.
JohnKowalsky
5 listopada o godz. 20:28
Zbyt długo chyba znamy swoje poglądy z forum i blogów Polityki byś mnie posądzał o takie zboczenia !
@JohnKowalsky
Tę „przewagę” spowodował fakt, że w USA wojskowi i cywile prowadzili prace osobno. A w ZSRR takiego rozdziału nie było -wystarczyła osobista rozmowa Chruszczowa z Koroliowem, że się tanim kosztem da zrobić świetny PR wykorzystując chwilowo zbędne rakiety (do czasu ukończenia prac nad głowicami) … W ZSRR wszystko i tak generalnie pracowało dla wojska … 😉 Radziecki system edukacyjny był rzeczywiście znakomity(osobiście doświadczyłem!), ale jeszcze większą rolę odgrywało usytuowanie naukowców (zwłaszcza wybitnych) w bardzo biednym społeczeństwie. W USA najzdolniejsi szli do biznesu, a do nauki – trzeci sort …
belferxxx
5 listopada o godz. 21:02
Ale też nie można tego wszystkiego puścić na żywioł i pozwolić na samowolę ( w wojsku łącznościowcy mieli na to powiedzenie, że „każdy ch…j na swój strój!”)
Wódz Naczelny wyznacza kierunek, Sztab Generalny określa cele dla poszczególnych armii a ich sztaby zadania dla dywizji itd. Na końcu kapral wydaje rozkazy szeregowym żołnierzom.
Kilkanaście lat temu powiedziałem swym pracownikom, z których jeden stale, o wszystko mnie pytał, że gdybym sam wszystko wiedział i potrafił zrobić to zatrudniłbym stado małp za kilogram bananów a nie fachowców. Ja im mówię co a oni mają wiedzieć jak i potrafić to zrobić tak, by było jak trzeba.
Minęło ponad 15 lat jak tam nie pracuję a oni nadal mi to pamiętają i przy każdej okazji wypominają.
„Ordnung muss sein” – jak mawiali dziadkowie !
Kaesjot 5 listopada o godz. 22:01 257766
To miała być ironia, ale niebyt jak widać nie za bardzo mi się ona udała.
Pozdrawiam!
LK
belferxxx
5 listopada o godz. 20:23 257752
Nie napisałem, że USA to kraj bogatych ludzi, a napisałem, że USA to bogaty kraj.
Kaesjot 5 listopada o godz. 22:01 257766
Tyle, że ta zasada „Ordnung muss sein” miała tragiczne skutki dla Niemców. Za dużo narzuconego z góry porządku też bowiem nie jest wskazane. Jako inżynier wiesz przecież, że optimum nie zawsze oznacza maksimum – np. po przekroczeniu pewnej wielkości wszelakie systemy mają to do siebie, że zaczynają się one zbytnio komplikować, jako iż wykładniczo rośnie liczba polaczeń pomiędzy ich poszczególnymi częściami i ilość przekazywanej pomiędzy tymi częściami informacji, co powoduje faktyczny paraliż najpierw poszczególnych części danego systemu a na koniec jego całości. Pisał o tym w latach 1950-tych S. Lem w „Dialogach”.
ontario 5 listopada o godz. 22:23 257768
USA to jest bogaty kraj biednych ludzi.
Belferxxx 5 listopada o godz. 21:54 257765
Tę przewagę ZSRR spowodował nie tylko fakt, że w USA wojskowi i cywile prowadzili prace osobno, ale także to, że osobno prowadziła swoje prace nad rakietami marynarka wojenna (US Navy), osobno siły powietrzne (USAF) a osobno piechota (US Army). Chyba tylko Marines nie brali udziału w tych pracach, bo tam idą z definicji największe tumany, a w domenie cywilnej to te prace prowadziły konkurujące ze sobą prywatne firmy, z których każda cierpiała na niedostatek funduszy. A do biznesu to wcale w USA, tak zresztą jak na całym Zachodzie. nie szli/idą najmądrzejsi, gdyż wtedy to gospodarka USA i reszty Zachodu nie znajdowałaby się w aż tak opłakanym stanie w jakim się ona dziś znajduje. Po prostu w USA, jak i na całym Zachodzie do biznesu idą najbardziej cwani, ale niekoniecznie najmądrzejsi. Najmądrzejsi nie biorą bowiem udziału w tym bezsensownym biznesowym wyścigu szczurów. ;-)
Kaesjot 5 listopada o godz. 22:01 257766
To miała być ironia, ale niezbyt jak widać mi się ona udała.
Pozdrawiam! 🙂
LK
„… do biznesu idą najbardziej cwani, ale niekoniecznie najmądrzejsi.” J.Kow.
Ale potem od skumulowanych /nagromadzonych przez takich cwaniaków jak np. Rotszyldy, Morgany, Sorose, Rokefelery i tym podobne typy z pod ciemnej gwiazdy, środków finansowych/kapitału ,uzależniony jest cały tzw. (nie)porządek światowy.
Dobrze napisałeś, bo zawsze tylko mi się zdawało ,że mądrość to zupełnie co innego jak cwaniactwo, teraz już jestem utwierdzony w swoim przypuszczeniu. Teraz już wiem na pewno. Ale jak wytłumaczyć to tym rosnącym szeregom wspomnianego wyścigu szczurów?, jak spowodować wyhamowanie za „mieć” a rozruszać za „być”?
Bo odpowiedzą ,żeby „być” to najpierw trzeba na to „mieć” i to jak najwięcej.
Świetnie to opisał w swojej książce E.Fromm.
Ja tylko nieśmiało zauważę, że z roku na rok jest coraz mniej uczniów.
Patrząc w statystki np https://stat.gov.pl/files/gfx/portalinformacyjny/pl/defaultaktualnosci/5488/1/11/1/oswiata_i_wychowanie.pdf
Nie wiem czemu nagle, jest taki wielki kłopot? Nawet te dwa skumulowane roczniki nie stanowią takiej ilości uczniów jakie były w czasach wyżu czyli roczników urodzonych 1978-1988 gdzie średnio było około 690 tys urodzonych.
Teraz rocznik idący do średniej szkoły to 2002-2004 a tu średnia urodzeń to 370 tys.
Zauważalny wzrost jest od 2008 gdzie urodzeń jest 416 tys ale to nie jest ten skumulowany rocznik oni są dopiero w 6 klasie…
Reasumując szkół nie jest jakoś diametralnie mniej w stosunku do tych którzy teraz są w kwiecie wieku. Osoby uczące się w tamtym czasie są teraz siłą napędową gospodarki – dają radę. Nie płakałbym tak bardzo nad losem tych uczniów, którzy będą mieli ciężej się dostać, nie dostaną się. Tak dla jak kiedyś było x osób na jedno miejsce do dobrego liceum tak i teraz nastąpi selekcja.
Paradoksalnie, raczej będzie pozytywny efekt oczyszczenia. Ci gorsi się nie dostaną, potem też nie będą zajmować miejsca na studiach. Ja wiem to może być przykre z punktu widzenia jednostki. Z punktu widzenia nasz wszystkich jednak lepiej, zawsze jest tak że rywalizacja i sekcja dają korzystne rezultaty.
@swider666
Te roczniki uczniów mieszkały gdzie indziej. Skądinąd w ramach niżu od tego czasu wiele szkół polikwidowano przekazując na inne cele, burząc itp. itd. Ale akurat sale to najmniejszy problem – gdyby odpowiednio wykorzystać obiekty po gimnazjach. Ale to najmniejszy problem, choć choćby warszawskim i łódzkim nieudolnym urzędasom wydaje się największy. Największym problemem są nauczyciele szkół średnich, a ci się od lat 90-tych(wtedy te roczniki wyżowe chodziły do szkół średnich!) nie zachowali … 😉
JohnKowalsky
5 listopada o godz. 22:25
Przeginasz nieco – wyobrażasz sobie pracę zespołową w kompletnym bałaganie ?
Choćby stosowanie się do podstawowej zasady ładu organizacyjnego – ” dla każdej rzeczy miejsce – każda rzecz na swoim miejscu”.
Wg mnie cel zawsze winien być optymalny.
W przypadku ograniczonych zasobów i niezaspokojonych potrzeb stosuję zasadę „maksymalizacji efektów” a gdy potrzeby są zaspokojone to zasadę „minimalizacji nakładów”
Kierowanie to wyznaczanie celu określenie drogi i sposobu jego sięgnięcia, kontrolowanie jego realizacji i w razie stwierdzenia odchyleń – podejmowanie odpowiednich działań korygujących.
Mój Ojciec zawsze chwalił Niemców za ów „ordnung” i nas tego uczył.
Zobacz , co osiągnęli Niemcy ze swym ‚ordnungiem” a co my ze swym „liberum veto” i wymachiwaniem szabelką.
Kaesjot 6 listopada o godz. 10:07 257776
Chyba mnie do końca nie zrozumiałeś – porządek oczywiście musi być, ale nie ponad wszystko i nie za każdą cenę. Ten niemiecki porządek, czyli bezmyślne, ślepe wykonywanie rozkazów, doprowadziło przecież Niemcy do klęski w roku 1945, ale jak widać, ta klęska nikogo jeszcze niczego nie nauczyła. W imię porządku (Ordnung) Niemcy wymordowali przecież miliony niewinnych osób. To ja już wolę ten nasz polski bałagan…
swider666 5 listopada o godz. 23:56 257774
Racja!
Optymatyk 5 listopada o godz. 23:18 257773
Głupkom biorącym udział w owym wyścigu szczurów niczego wytłumaczyć się nie da, ponieważ biorą oni udział w tym wyścigu gdyż są oni po prostu głupi. Często są oni także cwani, tak jak np. Wałęsa, Komorowski, Rostowski czy Tusk, ale przecież cwaniactwo to jest coś zupełnie odmiennego od mądrości.
Pozdrawiam,
LK
Ocenzurowane na blogu red. Siedleckiej:
Oszustwo jest rodzajem kradzieży. To jest tylko jedna z wielu form kradzieży – od rabunku, włamania, włamania z użyciem przemocy, po kradzież portfela z kieszeni, kradzież samochód z parkingu aż po oszustwo, czyli inaczej wyłudzenie od kogoś pieniędzy czy też innych dóbr materialnych przez świadome przekazanie ofierze nieprawdziwych, kłamliwych informacji.
Nie jest tak, że w przypadku oszustwa przedmiot własności przekazywany jest przez ofiarę świadomie i dobrowolnie sprawcy, jako że oszust wmówił swej ofierze, że nie jest oszustem. Oszustwo jest więc jeszcze bardziej niebezpiecznym rodzajem kradzieży niż inne jego formy, jako iż jest ono związane z przemocą psychiczną, z której ofiara na dodatek nie zdaje sobie sprawy. To jest odpowiednik gwałtu po podaniu ofierze narkotyku, w tym legalnego, np. alkoholu, przy czym przy oszustwie tym narkotykiem jest nierealna obietnica przyszłych zysków. Sam to zresztą napisałeś, a winne jest tu głównie współczesne burżuazyjne, pseudo-demokratyczne państwo, które w odróżnieniu od PRL-u nie tylko że toleruje kult chciwości i osiągania zysków bez pracy, to wręcz ten kult popiera.
Co się będziemy ograniczać: Utwórzmy klasy 100-osobowe i uczmy je w sali gimnastycznej. Niech siedzą na starym parkiecie i słuchają bakalarzy.
U nas od przyszłego roku atrakcji będzie poczwórnie, bo mamy technikum i liceum (już obecnie prawie 1000 uczniów).
PS.Tymczasem w ub.tyg. wypowiedzenie złożyła nowa młoda świetna anglistka. Dwie starsze odeszły w czerwcu, a jedna jest na urlopie zdrowotnym. Tzw. nauczyciele zawodu uczą wszystkich przedmiotów, niezależnie od skończonego kierunku.
Umocnił się tylko w samozadowoleniu mierny anglista(?) po filologii serbsko-chorwackiej. Nieprzedemerytalni poloniści i matematycy rozglądają się za inną pracą.
3 lata temu nasze technikum było 7. w Polsce, 1 w województwie. To se nevrati. Never.
Emilia 1 6 listopada o godz. 21:01 257781
„Obyś cudze dzieci uczył(a)”.
Emilia 1
6 listopada o godz. 21:01 257781
Co przeszkadzało rządzącej w miastach PO przygotować np. likwidowane gimnazja na choćby filie liceów. Przecież miasto zyskuje (przywraca się 4-letnie licea, będzie więcej uczniów, więcej pracy, więcej zarobku), a traci potężnie wieś, nie nowina, wieś zawsze dostaje po d…
Na marginesie, moja polonistka uczyła dzieci podczas prac polnych, przy kopaniu ziemniaków, udawali, że pracuję, tajne nauczanie, w każdej chwili mogła stracić życie… Nie chodzi mi o to, abyście uczyli jak podczas okupacji, ale o to, że tylko same przeszkody widzicie, a przecież na ogół głosowaliście na PO, która rządzi wami w miastach… „Polityka” pieje z zachwytu z tego powodu…
Niedawno to przerabialiśmy, gdy politycy urządzili nas samorządowców, pakując do pierwszej klasy dwa roczniki (6-latki i 7-latki), kurczę, ile forsy na darmo poszło (na darmo, bo niebawem unicestwili pierwszaków 6-latków), adaptowaliśmy dwa pomieszczenia, zatrudniliśmy nauczycielki… Poradziliśmy sobie i co, wszystko na nic… Do pierwszych klas znów chodzą tylko mający 7 lat. Co za dziadostwo polityczne, ciągły chaos, ale można sobie poradzić, tylko forsy rzucanej w błoto żal…
@ontario
Ja nie przywołuję żadnych partii.
Tragicznie jest od dekad. Już uczyłam klasy 39-os. (męczarnia pod każdym względem dla wszystkich obecnych w sali). Każda klasa powyżej 24 uczn. to w XXI wieku pomyłka skutkująca na przyszłość.
A politycy wszystkich opcji (Hall, Kluzik, Giertych, Morawiecki, Sikorski…) mają dzieci w szkołach w luksusowych prywatnych. Dzieci plebsu, czyli np. n-li, nie muszą mieć porządnej edukacji przecież…
@Emilia 1
Jak uświadomić tej bandzie idiotów, że mogą przez to przerżnąć wybory za rok(akurat 6 tygodni po tym jak ich „genialne” pomysły zostaną wprowadzone!!!), to może zaczną myśleć bardziej realistycznie i praktycznie … 😉
Jest takie powiedzenie – ” lepsze jest wrogiem dobrego!”
Jeśli coś jest dobre to po co to zmieniać ?
Głupotą było wprowadzanie gimnazjów – już lepiej było wprowadzić 10-latki wg Kuberskiego.
Większość szkół podstawowych na prowincji i spora część w miastach przeksztalciła się w Zespoły Szkół obejmujące wspólnie SP i Gim czyli doszła im tylko jedna klasa a teraz ubędzie jedna.
Problem mają jedynie te, które funkcjonowały jako samodzielne ( fizycznie i organizacyjnie ) gimnazja bo raczej nie mają warunków do uczenia małolatów wiec trudno przekształcić się w SP – pozostaje im szkoła średnia ale przez 2 lata nie będą mieli naborów.
Nie da się tego rozstrzygnąć „odgórnie” – w każdym mieście czy powiecie jest określona sytuacja i to lokalne władze muszą problem rozwiązać w sposób odpowiedni do sytuacji jaka u nich panuje.
O rządzących po 1989 roku można powiedzieć, że tylko niszczą nasz system edukacyjny.
Kaesjot
A ja uważam, że skoro mamy w Warszawie ambasady USA i Watykanu czyli Nuncjaturę Apostolską oraz przedstawicielstwo UE, to niepotrzebny jest nam w Warszawie żaden polski rząd, sejm, senat, prezydent etc. Szczególnie, że nie mamy niezależnych sądów, jako iż polskie sądy zależą od roku 2004 od sądów unijnych. Nawet w GG lokalne władze i sądy były mniej zależne od zagranicy niż dziś. Samorządy też Polakom nie są potrzebne, bo podobno Niemcy zaprowadziliby u nas Ordnung. Obawiam się jednak, że nie taki jaki zaprowadził w Rajchu Adolf Hitler, ale jak zaprowadziła tamże Frau Merkelowa. ;-)
Kaesjot 7 listopada o godz. 7:42 257787
Generalnie zgoda, ale obawiam się, że oświata jest zbyt ważną sprawą, aby powierzać ją lokalnym samorządom. Niech lepiej o szczegółach decydują miejscowi inspektorzy i kuratorzy powołani przez władzę centralną.
Emilia 1 6 listopada o godz. 23:19 257785
Na tym polega przecież klasowość państwa burżuazyjnego, zwanego niewiadomo dlaczego „demokracją” i jego systemu edukacji – tania, a więc z definicji niskiej jakości powszechna edukacja dla dzieci ludzi pracy i droga, a więc wysokiej jakości ekskluzywna edukacja dla potomstwa burżuazji.
Ontario 6 listopada o godz. 21:50 257783
Wieś, tak samo jak rząd, zawsze się sama wyżywi. Nawet (a może i lepiej) bez szkół.
Belferxxx 7 listopada o godz. 0:15 257786
Przeciez ta „’banda idiotów” rządzi nami nieprzerwanie od roku 1989 (tyle ze pod różnymi sztandarami, ale głównie POPiS-u, SLD i PSL) i ani myśli o oddaniu władzy.
Belferxxx 7 listopada o godz. 0:15 257786
Przecież ta „banda idiotów” rządzi nami nieprzerwanie od roku 1989 (tyle że pod różnymi sztandarami, ale głównie POPiS-u, SLD i PSL) i ani myśli o oddaniu władzy.
Emilia 1 6 listopada o godz. 23:19 257785
I tak jest wszędzie, gdzie rządzi burżuazja – od Albanii po Zimbabwe, od Islandii po Nową Zelandię i od Szwajcarii do Szwecję, a najbardziej jest to widoczne w kastowym przecież UK i jego byłych koloniach, czyli alfabetycznie w takich krajach jak np. w Australii, na Cejlonie (Śri Lance), Indiach, Kanadzie, Nowej Zelandii, Pakistanie, RPA czy też w USA – tania, a więc z definicji niskiej jakości powszechna edukacja dla dzieci ludzi pracy i droga, a więc wysokiej jakości ekskluzywna edukacja dla potomstwa burżuazji i zgodnie zarówno z k. Marksem (komunista) jak też i V. Pareto (konserwatysta), tylko rewolucja może to zmienić.
JohnKowalsky
7 listopada o godz. 8:54
Dyrektor biblioteki powołany przez „władze centralną” na stanowisko dyrektora w spółce rolniczej ( z 60-letnią tradycją ) zajmująca się hodowlą roślin to wg Ciebie „właściwy człowiek na właściwym miejscu”?
Pisząc o zadaniach samorządów w kwestii oświaty mam na względzie jej aspekt organizacyjny a nie merytoryczny.
Już dawno Japończycy stwierdzili, że najbardziej do usprawniania roboty nadają sie ci, którzy ją bezpośrednio wykonują.
Kaesjot 7 listopada o godz. 9:24 257795
Czy aby na pewno chcesz, aby o edukacji decydowali wójtowie z PSL-u, którzy w ogromnej większości są przecież funkcjonalnymi analfabetami, albo takie typki jak obecny prezydent Legionowa? Oczywiście, że władza centralna robi błędy, często bardzo poważne, ale jeden przypadek o niczym jeszcze nie świadczy. Przecież kiedy Starzyński zostawał komisarycznym prezydentem Warszawy, to opozycja oskarżała go o brak kompetencji i bycie sanacyjnym aparatczykiem.
I pewnie znasz regułę trzech sigm, a przypominam, że w fizyce przyjmuje się, że potrzeba aż pięciu sigm, aby uznać wynik danego eksperymentu (np. wykrycia tzw. bozonu Higgsa) za udany. Przypominam, że wartość trzech sigm (jako iż symbolem odchylenia standardowego w populacji jest grecka litera sigma) czyli trzech odchyleń standardowych wiąże się z regułą owych trzech sigm. Reguła ta mówi nam, że praktycznie wszystkie obserwacje mieszczą się w granicy trzech odchyleń standardowych od średniej, oczywiście przy założeniu, że zmienna ma rozkład normalny. Reguła trzech sigm odnosi się przede wszystkim do praktyki. Można bowiem przyjąć, że jeżeli zmienna ma rozkład normalny, to niezmiernie rzadko w naszych obserwacjach będziemy spotykać wyniki, które będą miały aż tak bardzo odstające wyniki (in + bądź in -) od średniego poziomu danej cechy. Oczywiście, nie oznacza to, że pojawienie się ich nie jest możliwe, jednakże jest to bardzo mało prawdopodobne. Wykorzystanie reguły trzech sigm umożliwia nam więc szybkie i relatywnie tanie odnalezienie obserwacji odstających od normy, np. braków (wyrobów o zbyt niskiej jakości, np. pod względem wymiarów, wagi, koloru etc.). W praktyce reguła trzech sigm może być więc wykorzystywana w produkcji jako system ostrzegania o anormalnym zachowaniu a generalnie o czymś niespotykanym, odbiegającym istotnie od normy. Tworząc więc algorytm oparty na zasadzie trzech sigm możemy skonstruować system ostrzegania o czymś rzadko spotykanym, np. o pojawieniu się braku w produkcji masowej.
Co zaś do Japończyków, to ja szczegółowo studiowałem ich kulturę pracy i ich system zarządzania, a więc wiem, że oparty jest on na ich unikalnej, autorytatywnej kulturze, ale nie na anarchii. Zwykły robotnik może tam zatrzymać produkcję, jeśli zauważy jakiś problem z jakością, ale to się tam zdarza bardzo rzadko, jako iż Japończycy mają bardzo wysoką kulturę techniczną i kulturę pracy i stąd też jeśli mam do wyboru coś „made in Japan” i coś podobnego. ale „made not in Japan”, to wybieram zawsze to „made in Japan” (chyba że różnica w cenie jest dla mnie zbyt wysoka).
Pozdrawiam!
Kaesjot 7 listopada o godz. 9:24 257795
Do usprawniania roboty nadają się z reguły najlepiej nie ci, którzy ją bezpośrednio wykonują, ale ci, którzy się na niej najlepiej znają, a więc z reguły nie są to niewykwalifikowani robotnicy z taśmy produkcyjnej, a technicy i inżynierowie. Pomoc domowa może być dobrym i uczciwym sędzią, ale nie nadaje się ona z reguły, z powodu braku kwalifikacji merytorycznych (technicznych, menadżerskich, ekonomicznych etc.), na kierowanie zakładem produkującym np. układy scalone czy też silniki turboodrzutowe.
Pozdrawiam,
LK.
Kaesjot 7 listopada o godz. 7:42 257787
Jeśli lepsze jest wrogiem dobrego, to nawet jeśli coś jest dobre to trzeba to dobre zmieniać, gdy nadchodzi lepsze. Np. USA miały pod koniec lat 1940-tych najlepsze na świecie parowozy (np. „Big Boys”), ale zastąpiły je szybko jeszcze lepszymi spalinowozami. Podobnie było z silnikami tłokowymi w samolotach, które zostały zastąpione lepszymi od nich silnikami turboodrzutowymi. Itp. Itd.
Pozdrówka!
@JohnKowalsky
Masz trochę racji, ale idiotów z PO/KO boli, zwłaszcza finansowo, jak przegrywają z idiotami z PiS i vice versa – więc akurat przegrywać nie lubią … 😉
Kaesjot i Belfer
Czasami to sobie tak myślę, że Polsce i Polakom brakuje teraz nowej porządnej okupacji, a więc nowej marnej konspiracji i jeszcze bardziej nieudanego nowego powstania niż np. to Warszawskie. Mielibyśmy wtedy nowych bohaterów, nowe muzea i nowe święta do obchodzenia.
POzdrwaiam! 🙂
Belferxxx 7 listopada o godz. 10:46 257799
Wojny domowe, a więc też i walki pomiędzy frakcjami tej samej partii są bardzo często bardziej zażarte i krwawe niż wojny z innymi państwami czy partiami, np. Wojna Domowa (Secesyjna) w USA czy Wojna Domowa w Rosji po rewolucji 1917 roku, albo walki frakcyjne wewnątrz polskiej lewicy, np. pomiędzy PPS-lewicą (komuniści a nawet częściowo bolszewicy) a PPS-prawicą (piłsudczycy, czyli renegaci ruchu robotniczego).
JohnKowalsky
7 listopada o godz. 10:12
Piszę o USPRAWNIANIU, czyli działaniach mających na celu zwiększenie efektywności lub zmniejszeniu nakładów czyli optymalizacji a nie o rozwoju, modernizacji, wdrażaniu postępu.
Za bezsensowne uważam zmienianie czegoś, co działa dobrze tylko dlatego, żeby było inaczej lub „po mojemu” choć efekty tego nikłe czy wręcz żadne !
Kaesjot 7 listopada o godz. 12:46 257803
OK, a więc zgadzamy się, że lepsze jest zawsze wrogiem dobrego. Nigdy nie twierdziłem, że pomysły racjonalizatorskie zgłaszane przez robotników nie maja sensu, a tylko że muszą one być oceniane przez fachowców, czyli co najmniej techników jak nie inżynierów, jako że robotnik pracujący na taśmie ma z definicji bardzo ograniczone kwalifikacje i bardzo ograniczony punkt widzenia na działanie całego systemu, którym jest przecież np. taśma montażów czy też jakaś wytwórnia czegoś tam. Czasami pomysł racjonalizatorski po prostu nie ma sensu, kiedy np. zwiększałby on wydajność tylko jednego stanowiska i powodował tym samym zatory (wąskie gardła) przy następnych, które nie maja już żadnych rezerw. Itp. Itd. Myślę, że rozumiesz, o co mi chodzi. Np. Henry Ford zbierał po złomowiskach („szrotach”) dane na temat tego, co sie najmniej psuje w samochodach, gdyż nie ma sensu produkcja np. skrzyni biegów, która wytrzyma 10 mln km, skoro reszta samochodu i tak rozpadnie się po niecałym milionie km. A ktoś, kto pracuje tylko przy tych skrzyniach mógłby więc zgłosić propozycję dalszej poprawy ich trwałości, tyle że z ekonomicznego punktu widzenia nie miałaby ona sensu. Podobnie jest też w oświacie etc. Jak to już pisałem, optimum to nie jest koniecznie minimum albo maksimum. To może być przecież np. tzw. minimaks (minimax) albo coś zupełnie innego. P. np. https://en.wikipedia.org/wiki/Minimax
Pozdrówka.
Kaesjot 7 listopada o godz. 12:46 257803
OK, a więc zgadzamy się, że lepsze jest zawsze wrogiem dobrego. Nigdy nie twierdziłem, że pomysły racjonalizatorskie zgłaszane przez robotników nie maja sensu, a tylko że muszą one być oceniane przez fachowców, czyli co najmniej techników jak nie inżynierów, jako że robotnik pracujący na taśmie ma z definicji bardzo ograniczone kwalifikacje i bardzo ograniczony punkt widzenia na działanie całego systemu, którym jest przecież np. taśma montażowa, czy też jakaś wytwórnia czegoś tam. Czasami pomysł racjonalizatorski po prostu nie ma sensu, kiedy np. zwiększałby on wydajność tylko jednego stanowiska i powodował tym samym zatory (wąskie gardła) przy następnych, które nie maja już żadnych rezerw. Itp. Itd. Myślę, że rozumiesz, o co mi chodzi. Np. Henry Ford zbierał po złomowiskach („szrotach”) dane na temat tego, co sie najmniej psuje w samochodach, gdyż nie ma sensu produkcja np. skrzyni biegów, która wytrzyma 10 mln km, skoro reszta samochodu i tak rozpadnie się po niecałym milionie km. A ktoś, kto pracuje tylko przy tych skrzyniach mógłby np. zgłosić propozycję dalszej poprawy ich trwałości, tyle że z ekonomicznego punktu widzenia nie miałaby ona sensu. Podobnie jest też w oświacie etc. Jak to już pisałem, optimum to nie jest koniecznie minimum albo maksimum. To może być przecież np. tzw. minimaks (minimax) albo coś zupełnie innego. P. np. https://en.wikipedia.org/wiki/Minimax
Pozdrówka.
JohnKowalsky
7 listopada o godz. 13:47
Wielu powtarza, że zasada optymalnego działania to „maksimum efektów przy minimum nakładów”.
To tak, jakby kazać komuś przejechać samochodem jak najdalej zużywając jak najmniej paliwa.
Tak się nie da – albo posiadasz określoną ilość paliwa i masz zajechać możliwie najdalej albo też masz przebyć określoną drogę zużywając możliwie najmniej paliwa.
To są dwie różne zasady, gdzie jedno jest celem a drugie ograniczeniem – pierwszy przypadek to zasada maksymalizacji efektu a druga – minimalizacji nakładów.
JohnKowalsky
7 listopada o godz. 9:13 257791
Wieś bez szkół? Ho, ho, ho! To nawet Hitler dawał wsi 4 klasy elementarne i basta. A ty? Licytujesz się z Hitlerem? Nawet w żartach tego nie rób…, albo rób… Masz z kim się ścigać…
Emilia 1
6 listopada o godz. 23:19 257785
Ale to zwykła rzecz w kapitalizmie. Nawet komuniści będą posyłać dzieci do prywatnych szkół, a co dopiero liberałowie i śmietanka.
Szkół prywatnych będzie coraz więcej, prawdopodobnie i zarobki nauczycieli z tychże szkół będą znacznie większe od pensji nauczycieli szkół publicznych…
Wydaje mi się, że to przetasowanie (chaos oświatowy) temu służy, aby ludziska się przyzwyczaili, że publiczne to nienormalne, a prywatne: oaza.
Kaesjot 7 listopada o godz. 16:13 257806
Ale istnieje także coś takiego jak ów minimax, a wyobrazić go sobie można łatwo jako środkowy (centralny) punkt siodła, takiego na konia, który jest jednocześnie minimum dla jednej zmiennej i maksimum dla drugiej zmiennej – zależy to tylko od tego, czy brać po uwagę jego oś główną, czyli wzdłuż grzbietu konia (mamy wtedy minimum), czy też oś prostopadłą w stosunku do grzbietu konia (mamy wtedy maksimum) – klasyczny przypadek symetrii, spotykanej w fizyce i matematyce a także, chemii i biologii. Mówiąc naukowo, to mamy wtedy do czynienia z tzw. punktem siodłowym, czyli punktem na krzywej, powierzchni lub ogólnie hiperpowierzchni, o tej właściwości, że w dowolnym jego otoczeniu znajdują się punkty leżące po obydwu stronach stycznej (prostej stycznej, płaszczyzny lub hiperpłaszczyzny) w tym punkcie. Dla przypadku jednowymiarowego pojęcie to sprowadza się do punktu przegięcia. Zwykle jednak o punkcie siodłowym mówi się dla dwuwymiarowych powierzchni znajdujących się w przestrzeni trójwymiarowej, a nazwa jego pochodzi od kształtu siodła, które jest prostą ilustracją powierzchni z punktami siodłowymi. Pojęcie to używane jest także w analizie matematycznej, najczęściej w odniesieniu do funkcji dwóch argumentów, np. z = x² − y², a wtedy punktem siodłowym takiej funkcji jest punkt siodłowy jej wykresu (en.wikipedia.org/wiki/Saddle_point).
Ontario
1. Gdzie ja to napisałem? Zaznaczyłem tylko, że szkoła odciąga wiejskie dzieci od pracy na roli (w gospodarstwie rolnym rodziców), a więc w sytuacji naprawdę kryzysowej, np. drastycznego braku żywności, to w interesie państwa leży aby dzieci rolników pracowały na roli, zamiast chodzić do szkół. Generalnie, to głoszę zaś coś wręcz przeciwnego niż establishment, czyli aby zamiast dowozić dzieci do szkół, dowozić nauczycieli do małych wiejskich szkół, aby zapewnić wiejskim dzieciom w miarę równy start i bezpieczne warunki nauki oraz drogi do szkoły.
2. Prawdziwi komuniści NIE będą posyłać dzieci do prywatnych szkół, ale liberałowie i śmietanka towarzyska, czyli klasa próżniacza według T. Veblena, to jak najbardziej.
3. I jak to już też pisałem, nie mam nic przeciwko szkołom prywatnym, jeżeli państwo zapewni na każdego ucznia czy studenta bon oświatowy w wysokości tych około 20 tys. zł, które polskie państwo dziś wydaje średnio rocznie na ucznia czy studenta. Wtedy szkoły państwowe będą potrzebne tylko tam, gdzie nie będzie dość szkół prywatnych, np. na wsiach i w małych miasteczkach albo w biedniejszych dzielnicach większych miast. Zapewni to konkurencję pomiędzy szkołami i nauczycielami – dla dobra uczniów ich rodziców, a więc całego społeczeństwa.
Kaesjot 7 listopada o godz. 16:13 257806
Mam nadzieję, że się jasno wyraziłem. Jeśli nie, to przepraszam.
JohnKowalsky
7 listopada o godz. 17:34
Praktycznym przykładem tego, o czym piszesz jest tzw. „ekonomicznie uzasadniony poziom jakości”
Z jednej strony straty na brakach – im wyższa jakość tym są one mniejsze ( funkcja malejąca ) ale z drugiej zapewnienie wyższej jakości generuje wyższe koszty ( funkcja rosnąca i to raczej nie liniowo ). Krzywa wynikowa będąca wykresem sumy tych funkcji ma jak piszesz owo „siodełko” i to właśnie wyznacza OPTYMALNY poziom jakości.
Żadna z tych wielkości nie osiąga ani minimum ani maksimum .
kaesjot 7 listopada o godz. 19:07 257812
OK – o to mi właśnie chodziło.
Pozdrawiam,
LK
JohnKowalsky
7 listopada o godz. 17:56 257810
Nigdzie nie napisałeś, po prostu przyśniło mi się:
JohnKowalsky
7 listopada o godz. 9:13 257791
Wieś, tak samo jak rząd, zawsze się sama wyżywi. Nawet (a może i lepiej) bez szkół.
ontario 7 listopada o godz. 23:10 257816
Nie zrozumiałeś ironii zawratej w tej wypowiedzi? I przypominam, że napisałem też, że szkoła odciąga wiejskie dzieci od pracy na roli (w gospodarstwie rolnym rodziców), a więc w sytuacji naprawdę kryzysowej, np. drastycznego braku żywności, to w interesie państwa leży aby dzieci rolników pracowały na roli, zamiast chodzić do szkół. Generalnie, to głoszę zaś coś wręcz przeciwnego niż establishment, czyli aby zamiast dowozić dzieci do szkół, dowozić nauczycieli do małych wiejskich szkół, aby zapewnić wiejskim dzieciom w miarę równy start i bezpieczne warunki nauki oraz drogi do szkoły.
Dzisiejszy ponad ćwierć milionowy Marsz Niepodległości w Warszawie pokazał, że ci, którzy mają nadzieję na rychły upadek rządów PiS-u, nie wiedzą czego chcą, gdyż jeśli PiS odda władzę a to może się zdarzyć tylko na skutek bardzo poważnego, ogólnoświatowego a przynajmniej ogólnounijnego kryzysu gospodarczego (np. takiego jak np. w latach 1930-tych i 1970-tych), to PiS odda władzę nacjonalistom, którzy w odróżnieniu od liberałów są liczni, zwarci, dobrze zorganizowani i mają prawdziwe poparcie w Narodzie.