Festyn wokół Przemysława Staronia
Nauczyciel Roku 2018 wyjaśnia, że odbierając nagrodę zaprosił na scenę nie tylko swojego partnera, ale wszystkie towarzyszące mu osoby, mamę, tatę, siostrę, szwagra, przyjaciół. Media zwróciły uwagę jedynie na partnera i zrobiły z tego sensację (sam też o tym napisałem w podobnym duchu – zob. tutaj).
Dzisiaj miałem przyjemność rozmawiać z Przemysławem Staroniem. Zgadzam się, że na Gali wydarzyło się o wiele więcej. Wszystko widziałem i słyszałem. Zaproszenie partnera było częścią większego zdarzenia, a nie celem samym w sobie. Pełne wyjaśnienie można znaleźć tutaj.
Przypomniało mi się, jak kiedyś realizowałem w szkole projekt pt. „Łódzkie sklepy źródłem kultury miasta”. Powstało 30 monografii na temat najważniejszych dla łodzian sklepów, w tym jeden o sex shopie. Skutek był taki, że nikt nie interesował się 29. pracami, a wszyscy tylko tą jedną. Dyrektor szkoły, nauczyciele, uczniowie, rodzice oglądali i komentowali monografię o sex shopie. Zaraz zjawili się w szkole dziennikarze, chcieli rozmawiać z autorkami pracy, ich rodzicami, ze mną – reszta projektu nikogo nie interesowała.
Tak to z tym jest, Panie Przemku.
Komentarze
Wpis czytałem przy muzyce George’a Michela.
Don’t let the sun go down on me
Although I search myself, it’s always someone else I see
I’d just allow a fragment of your life to wander free
But losing everything is like the sun going down on me
Pan autor porównuje 29 sklepów znanych łodzianom i mediom z 1 sklepem nikomu w Polsce nieznanym? Ustaw pan w zoo 30 klatek ze zwierzętami (lwy, hieny itp.) w tym jedną ze mną, człekiem… i czekaj na reakcję publiki.
@Płynna Rzeczywistość
Rejterada od polemiki? 🙂
Dlaczego wszyscy dyskutuja na temat prywatnych spraw p Staronia zamiast jego pedagogicznych osiągnięć?
Media zawsze wynajduja zapalne punkty i jątrzą. W poszukiwaniu sensacji i zarobku gotowe są do niegodziwości.
Nie dajmy sie zwariować.
@Krzysztof Cywiński
Jaka ucieczka? Jak już ma Pan świadomość, jak powszechna był „zawód” służącej, to proszę się zastanowić, gdzie dziś prawnuczki tamtych służących znajdują pracę. Może jako kelnerki, może salowe albo hotelowe sprzątaczki. Ale czemu nie menedżerki, nauczycielki, lekarki, policjantki czy prezeski banków?
Pan chce zamknąć drogę do edukacji „nieukom” po 8 latach szkoły podstawowej. Ja twierdzę, że to z różnych powodów za wcześnie. Przede wszystkim nie ma pan gwarancji, nikt ich nie ma, że tak jak 100 lat temu o sukcesie ucznia nie decyduje dziś pochodzenie społeczne. Powinniśmy zrobić wszystko, by wpływ tego czynnika zminimalizować tak bardzo, jak tylko się da. Po drugie, młodzież cały czas się rozwija, a żeby osiągnąć sukces szkolny potrzeba kombinacji wielu czynników. Nie tylko inteligencji, ale i pracowitości, poczucia obowiązku, zdolności do koncentracji ale i podatności na zewnętrzne autorytety. Z tego, że ktoś nie błyszczy w wieku 14 lat nie wynika, że nie zabłyszczy jako 20- czy 30-latek.
Poza tym w życiu nie wszyscy muszą i mogą błyszczeć. Wystarczy, że będą nieco lepszymi matkami, ojcami, pracownikami. To jest ten przypadek, gdy ilość przechodzi w jakość.
observer
12 października o godz. 4:41 256882
„Polityka” jest pismem walki – w obronie kogoś/czegoś i przeciwko komuś/czemuś. Po to powstała. Pierwszą walkę przegrała i dlatego zdjęła swoje motto/znak firmowy: „Proletariusze wszystkich krajów…”. Opowiedziała się po stronie SLD i Kwaśniewskiego. SLD nie istnieje (praktycznie). Opowiedziała się po stronie PO i dostała baty, rządzi PiS, a „Polityka” nadal wspiera PO.
To pismo walki, pismo propagandowe, Propaganda bożkiem tego pisma. Wolni walczą przeciwko wolności innych. „Polityka” szuka podziałów, uwypukla je, nie jest obiektywna. Mimo tego że przegrywa walki, nadal wierzy w sukces swojej racji. Ciekawa ewolucja od pisma komunistycznego do pisma liberalnego (liberalnego na pozór, bo przecież wolność dla „Polityki” to wolność dla jej racji, w czym niczym się nie różni od tych, których zwalcza (dla nich też wolność to wolność dla ich racji).
Autor tego bloga – ja sam pisze – był świadkiem zdarzeń, ale wybrał opis tylko tego, co było zgodne z linią „Polityki”. Wycofał się – a jego wypowiedź świadczy, że pod naciskiem Nauczyciela Roku. Autor jest propagandzistą, jego sprawa, jego wolność, wiadomo, niczego się nie nauczy, jedynie będzie szukać sposobu, aby jakoś wyjść z twarzą – a to już bardzo dużo, rzadko się zdarza…
Płynna Rzeczywistość
12 października o godz. 7:17 256884
Być może potomkowie służących mają dziś swoich służących. Przykład pewnej aktorki-demokratki ubolewającej nad tym, że musi zatrudniać obywatelkę sąsiedniego kraju by o tym świadczył, jak również pewnego sławnego publicysty „Polityki”, który kpił sobie ze służących z tegoż sąsiedniego kraju.
Nic w tym dziwnego, w Polsce po wojnie wygnano panów, ale jaśniepaństwo (tym razem z chłopstwa) się odradza, wszystko na to wskazuje… Tylko patrzeć, jak powstanie nowe „Liber chamorum”…
Cenzura…
Płynna Rzeczywistość 12 października o godz. 7:17 256884
W PRL-u nie zamykano drogi do dalszej edukacji nawet absolwentom zasadniczych szkół zawodowych, jako że istniały dla nich, zresztą całkiem dobre, czteroletnie na ogół technika, po których mogli oni iść na prawdziwe wyższe studia. To dziś mamy powrót do czasów przedwojennych z tym, że pozwolono na istnienie prywatnych pseudowyższych pseudouczelni wydających osobom pochodzącym z tzw. nizin społecznych czyli z klasy pracującej i lumpenproletariatu – bezwartościowe dyplomy za samo tylko opłacanie czesnego.
Cofam mój wpis o cenzurze (12 października o godz. 9:22 256887). Pomyliły mi się, bardzo zresztą podobne, wątki.
@Płynna nierzeczywistość
>Poza tym w życiu nie wszyscy muszą i mogą błyszczeć. Wystarczy, że będą nieco lepszymi matkami, ojcami, pracownikami. To jest ten przypadek, gdy ilość przechodzi w jakość.<
To może wyjaśnij jak się przekłada przymusowo wykuta pod szkolnym, maturalnym przymusem wiedza o tym co "mądrzy ludzie" sądzą o np. "Lalce" oraz treści tej książki, na bycie lepszą matką, ojcem, pracownikiem. Podobnie z (podobną) wiedzą o mejozie, mitozie etc. oraz okryto i nagozalążkowych. Zwróć uwagę, że sami zainteresowani woleliby się uczyć zawodu, bo to ma sens (dla nich). No i jeśli tak lubisz przykłady z krajów cywilizowanych to uczmy się od najlepszych!!! W Niemczech podział na 3 toki kształcenia jest po PIĄTEJ klasie. Ilość nie przechodzi obecnie w jakość – przechodziła gdy rosła liczba ludzi z elementarnym wykształceniem na tle armii analfabetów. Teraz doszła jeszcze elektronika/informatyka – czynności umysłów niezbyt skomplikowanych spokojnie wykonują urządzenia….
@Płynna nierzeczywistość
Natomiast masowe kształcenie nie wiadomo jak długo i nie wiadomo po co(szczególnie przy baaardzo ograniczonych środkach) upośledza kształcenie kadr o WYSOKICH i bardzo WYSOKICH kwalifikacjach intelektualnych. Właściwie czyni te kwalifikacje dostępnymi WYŁĄCZNIE dla bogatych i ustosunkowanych … 🙁
belferxxx 12 października o godz. 12:18 256891
Ilość przechodzi w jakość, ale na ogół, szczególnie w edukacji, im większa ilość, tym niższa jakość.
@JohnKowalsky
10/10
Krzysztof + xxx,
Proszę swoją argumentację przenieść o 100 lat wstecz. Okazałoby się, że zdecydowanie szkoda skromnych zasobów na kształcenie gminu ponad umiejętność podpisania się, co ma znaczenie przy naborze do wojska albo składaniu donosów. Okazałoby się, że kształcenie kobiet nie ma sensu, bo (a) nie znajdą pracy i (b) i tak skończą jako żony matki i kochanki. Okazałoby się, że szkoda kształcić „asfalt” i „ciapatych”, a „parchom” koniecznie trzeba nałożyć numerus clausus, bo mnoży się toto bezproduktywnie, odbierając skromne zasoby szlachetnie urodzonym.
Halo! Lata 70. mamy dawno za sobą. Tu jest film „Krystyny Gryczełowskiej „Nasze Znajome z Łodzi” (1971) https://www.youtube.com/watch?v=P6YGpONk73I
Serdecznie polecam wszystkim zwolennikom ograniczania dostępu do edukacji!
Nigdy dostęp do „wysokiego” wykształcenia nie był tak łatwo dostępny jak teraz. Nigdy jak teraz to wykształcenie nie było dostępne tak szeroko dla każdego, kto ma dostęp do internetu. No weźmy olimpiady matematyczne. Zadania są w sieci, rozwiązania też, wszystkie potrzebne twierdzenia tak samo – na wyciągnięcie ręki, choć czasem jest to ręka anglojęzyczna – nic, tylko siadać i trzaskać jedno zadanie za drugim.
@Płynna nierzeczywistość
W sieci jest wszystko i … nic, bo dużo. Żeby osiągnąć sukces (choćby finał !) w OM trzeba odpowiedniego środowiska – kolegów o podobnych zainteresowaniach i potencjale, nauczycieli (jakich w całej Polsce zaledwie z 50 się znajdzie!), pewnej kultury umysłowej min. już na starcie LO (a to znaczy biblioteczki w domu!) i motywacji. Sam internet bez tego wszystkiego(i paru innych rzeczy!) w niczym nie pomoże. Znam wielu(setki!) olimpijczyków z matematyki, fizyki, informatyki czy chemii – zwykle są z ‚klasy średniej” czasem wyżej niż średniej … 😉
@Płynna nierzeczywistość
To co z tymi Niemcami, Singapurczykami czy nawet Amerykanami (szalenie zróżnicowana oferta pojedynczej szkoły w USA) – musi głupi są – Polandia mundrzejsza … 😉
Płynna Rzeczywistość
Tak, kształcenie kobiet nie ma sensu, bo (a) nie znajdą pracy i (b) i tak skończą jako żony matki i kochanki. Albo też (c) szkodliwe niszczycielki (np. Thatcher) albo (d) nieudolne polityczki (w Polce Kopacz a w Australii Gillard).
belferxxx 12 października o godz. 17:59 256894
😉 !
@Płynna Rzeczywistość
Z uwagi na pracę nie mogę na bieżąco uczestniczyć w dyskusji. Pan zapewne wpisy na blogu ma w obowiązkach zawodowych. 🙂
Osiąganie dobrych wyników w nauce jest jedną z wielu możliwych dróg do osiągnięcia sukcesu w życiu dorosłym, lecz nie jest gwarancją sukcesu. Wyniki wybitne znacząco jednak sprzyjają sukcesowi na wybranych polach, zwłaszcza w karierze akademickiej.
Z braku charyzmatycznych osobowości bezcenną rzeczą jest obecność w życiu szkoły jakichkolwiek osobowości. Obojętne: pan od plastyki, pani od biologii, a nawet „ono” od dajmy na to filozofii czy etyki,
etc.
Jak napisał @belferxxx: sukces determinuje dom rodzinny: do 6-go roku życia najintensywniej rozwija się sieć neuronowa – taka jest opinia ludzi z doktoratami. Twierdzą oni, że te partie, które do 6-go roku nie są eksploatowane ulegają zanikowi. Pracuję z dziećmi na co dzień i widzę, jak dziecko skazane jest na porażkę edukacyjną nie z racji zamożności, a stosunku rodziców i ich chęci poświęcenia uwagi i zaangażowanie w odpowiednim czasie. MOżna rzucać grochem o ścianę. Przynajmniej raz w tygodniu zdarza mi się poinformować rodzica, że z racji zaniechania okradł właśnie własne dziecko z pewnych możliwości i jednocześnie mogę komentować swój podziw dla tych, którzy mając skromniejsze środki do dyspozycji wspaniale wspierają swoje pociechy.
xxx,
Znam wielu(setki!) olimpijczyków z matematyki, fizyki, informatyki czy chemii – zwykle są z ‚klasy średniej” czasem wyżej niż średniej …
I wszystko na ten temat. Proszę samodzielnie wyciągnąć ze swojej słusznej obserwacji wniosek.
Jak napisał @belferxxx: sukces determinuje dom rodzinny: do 6-go roku życia najintensywniej rozwija się sieć neuronowa – taka jest opinia ludzi z doktoratami.
Jaki stąd wniosek w kontekście reform szkolnictwa?
@Płynna nierzeczywistość
Wniosek jest prosty nie nie po twojej myśli:
„Jeśli szkoła, tak jak polska, jest totalnie zuniformizowana (wszyscy możliwie długo uczą się tak samo i tego samego w identycznych klasach (to jest ideał polskiej biurokracji i (skrajnych!) lewicowców – Dolaty, Sadury, Szkaradka & Co), to przewagę zyskują ci, którzy od rodziny mogą dostać coś EXTRA. Przy czym to EXTRA to nie tylko kapitał kulturowy, dodatkowe zajęcia i umiejętności i wsparcie ambicji, ale również perspektywa wykorzystania pozycji rodziny(ci koledzy ze studiów i kontrahenci rodziny!) w staraniach o dobre zajęcia po szkole/studiach etc. B.zdolnych biednych i ambitnych trzeba WYŁAWIAĆ i ROZWIJAĆ !!!<
Wniosek jest prosty: takich jak Pan należałoby trzymać od oświaty na odległość co najmniej 100 metrów.
@Płynna nierzeczywistość
Zadałem ci kilka niewygodnych pytań w postach , na które konsekwentnie nie odpowiadasz, propagandysto (skrajnie!) lewicowy … 😉
BTW – polską szkołę zuniformizowano do szaleństwa w imię ukochanej przez ciebie równości totalnej Skutki, jakie są, każdy widzi … 😉
I jeszcze jedno. W mojej szkole, do której nie wrócę, była klasa pomyślana jako kuźnia olimpijczyków. Ilu ich zostało olimpijczykami – nie mam pojęcia, z pewnością mniej niż we współczesnych „kuźniach”. Nie wydaje mi się, by w tamtej klasie czy w ogóle szkole była jakaś nadreprezentacja „klasy średniej” – na pewno nie w sensie materialnym. W ogóle w tamtych czasach takiej klasy społecznej chyba nie było? Czyli PRL miał też swoje dobre strony.
@Płynna nierzeczywistość
W PRL w szkołach „renomowanych” (również olimpijskich) dominowały dzieci ludzi z wykształceniem bo ich było mało. W tym dzieci/krewni ówczesnych lub byłych prominentów. Nie były to dzieci posiadaczy podwarszawskich szklarni raczej. Dziś ludzi z dyplomem jest tłum, więc dominują tacy, których dyplom jest coś wart – w sensie kasy lub kariery naukowej czy formalnej. Bogaci snobi mają swoje szkoły za 70-100 tys rocznie, albo dzieci wysyłają zagranicę …;-)
@Płynna nierzeczywisttość
>Płynna Rzeczywistość
12 października o godz. 21:28 256905
Wniosek jest prosty: takich jak Pan należałoby trzymać od oświaty na odległość co najmniej 100 metrów.<
Nie umiesz podjąć merytorycznej dyskusji z argumentami, próbujesz stosować "oburzing" – to widać, słychać i czuć … 😉
Głupia sprawa – im bardziej wymigujesz się od odpowiedzi, tym bardziej przyznajesz mi rację … 😉
Festyn wśród przyjaciół.
–
Czytając oba ostatnie wpisy o nauczycielu roku, zupełnie nie rozumiem, jak jury mogło zignorować liczne inicjatywy Gospodarza i przyznać nagrodę komu innemu.
Zupełnie z zaskoczenia.
Tym bardziej, że czytając oba ostatnie wpisy Gospodarza o Inicjatywach Gospodarza, nic nie wskazuje że znalazł je w jakiejś szafie z partnerem, a przeciwnie, wymyślił sam.
Czytając ostatnie dwa wpisy Gospodarza wydaje się, że wejście na scenę z partnerem jest istotnie zdumiewającym dokonaniem, wystarczającym obecnie by zostać nauczycielem roku.
Panie Darku, i bez szafy jest Pan przecież od lat Blogerem niejednego Roku i na pewno ma Pan co najmniej tyle tak przyjacielskich recenzji, jakie tylko Pan potrafi odwzajemnić przyjaciołom.
😉
Płynna Rzeczywistość
12 października o godz. 21:28
–
Spoko. Emeryckie ploty i intryganctwo (faktycznie: konkursowe) od oświaty lokuje się na świetlne laty… 😉
@JohnKowalsky 12 października o godz. 20:13 256899
Tak, kształcenie kobiet nie ma sensu
Kagan głupku, każda z moich córek bez problemu obiłaby ci ten durny łeb tak dokładnie, że może twoje luźne klepki wskoczyłyby wreszcie na miejsce. 😉
@Płynna Rzeczywistość
Propaganda PRL-u przekonywała, że „kolejny huragan nad Londynem dowodzi wyższości socjalizmu nad kapitalizmem.”
Takimi argumentami usiłuje Pan samego siebie przekonać, że jakakolwiek inna wizja szkoły niż ta, której chce Pan i Pańskie środowisko, np.:”nie przeczytać aż do magisterium ani jednej książki – wszystko jest w internecie” i podobne aberracje, mają być dowodem na to, że oponenci chcą zamknąć dostęp do edukacji dzieciom z niezamożnych domów. Mam mnóstwo pracy i nie zamierzam trwonić czasu: wolę go poświęcić jakiemuś niezamożnemu dziecku, które w miarę szybko dzięki temu nauczy się głośno śmiać z bzdur, które Pan wypisuje. W przeciwieństwie do Pana, dzieci są ekspertami: na co dzień bywają w szkole 🙂
.
Krzysztof Cywiński,
Niedawne międzynarodowe badanie dotyczyło średniego czasu, jakiego potrzeba, by dziecko z nizin społecznych doszło do poziomu średniego w danym społeczeństwie. W Danii to ok. 2 pokoleń. W Ameryce Południowej bliżej 10. W którym kraju wolałby Pan mieszkać, w Danii czy w Wenezueli? Jeszcze lepszy test: czy gdyby pańska córka (okropny dżenderze, dlaczego córka a nie syn?) miała wyjść za obcokrajowca, wolałby Pan Duńczyka czy Wenezuelczyka, nawet takiego bogatego? Jeśli Wenezuela za daleko, to weźmy zamiast Wenezuelczyka bo ja wiem, Kosowianina (dobrze odmieniam?) albo Albańczyka, oczywiście w każdym przypadku katolika, żeby wstrząs nie był za duży.
Prawda, że kluczowe jest to, co ten „Albańczyk” miałby w głowie? A to zależy od poziomu cywilizacyjnego kraju, jego kultury (w tym technicznej), a fundamentem tejże jest zaś edukacja.
Czy obejrzał Pan film o włókniarkach i czy chciałby Pan dla swoich bliskich takiego życia? Ja nie chciałbym, a skoro nie chcę go dla swoich bliskich, nie chcę go dla niczyich bliskich.
xxx,
Czy gdyby Duda nie urodził się w rodzinie Dudy-wędliniarza i nie stać było jego matki na osobistych trenerów dla syna już od 5-go roku życia, dziś grałby jak równy z równy z pretendentem do gry o mistrzostwo świata? Pewnie nie, ale byłby arcymistrzem.
Żeby zostać olimpijczykiem z matematyki lub czegoś podobnego, trzeba elementarnego talentu i własnoręcznego rozwiązania lub choćby próby rozwiązania setek, tysięcy zadań „olimpijskich”. To daje mniej więcej taki sam efekt, jak rozegranie i analiza tysięcy partii szachowych: po kilkunastu latach treningu szachista potrafi grać w pamięci i jeszcze ograć większość śmiertelników.
Jako nauczyciel dostajesz Pan młodzież już przesianą przez konkursy gimnazjalne. Oni znają swoją wartość i idą tam, gdzie spodziewają się rozwinąć swój talent. Czyli dostajesz Pan młodzież utalentowaną a nawet zahartowaną w konkursach i byc może żądną konkursowej, gladiatorskiej krwi. I teraz jedyne pytanie – czy oni samodzielnie rozwiążą 10, 100 czy 1000 zadań z poprzednich olimpiad i zbiorów zadań olimpijskich. A potem przypinasz pan sobie order.
@Płynna nierzeczywistość
1.Taką samą młodzież mają wszystkie (!) szkoły z pierwszej 50 czołówki rankingu „Perspektyw”. A potem w jednych szkołach ona się rozwija lepiej z jednego przedmiotu, a w innych drugiego czy trzeciego. W innych wcale się nie rozwija tylko znakomicie zdaje maturę wyłącznie. Różnice wynikają właśnie z nauczycieli … 😉
2.Już tu pisałem, ale powtórzę, bo udajesz(!), że tego nie rozumiesz – z samej matematyki jest laureatów konkursów kuratoryjnych + OMJ 500-1000. A laureatów licealnej OM – ok. 35 (tegoroczna lista jest tu : https://om.edu.pl/sites/default/files/sprawozdania/om/om69_komunikat.pdf
Finalistów 120-140. Więc nie każdy wybitny gimnazjalista osiąga sukces. I to już zależy od szkoły i nauczyciela akurat.
W fizyce takich szkół jest zdecydowanie mniej, w chemii czy informatyce – podobnie. I z jednych szkół laureaci i laureatki jadą potem na olimpiadę międzynarodową, gdzie zdobywają medale, a z innych – nie. To też o czymś świadczy.
W sporcie czy sztuce (choćby konkursy chopinowskie) przyjęło się nagradzanie nie tylko zawodnika/uczestnika, ale i tego, kto go do sukcesu doprowadził – jak myślisz dlaczego? A przecież trener reprezentacji Polski np. w LA nie prowadzi zawodnika od kołyski, nauczyciel wybitnego pianisty etc. też …;-)
@Płynna nierzeczywistość
>I teraz jedyne pytanie – czy oni samodzielnie rozwiążą 10, 100 czy 1000 zadań z poprzednich olimpiad i zbiorów zadań olimpijskich. <
Woja wizja przygotowań do OM, OI, OF czy OCh razi wyjątkowym prymitywizmem. Tak się można przygotowywać do matury, od biedy przy dużym zacięciu i farcie dostać do finału.Ale zostać laureatem czy jeszcze pojechać na olimpiadę międzynarodową tak się nie da … 😉
Miała być TWOJA … 😉
Dlaczego Nauczycielem Roku został Staroń a nie Belferxxx?
@Płynna nierzeczywistość
A dlaczego nie została nauczycielka etyki, która miała tylko w tym roku laureatkę olimpiady filozoficznej (wyróżnioną na olimpiadzie międzynarodowej) i najlepszą w Polsce ekipę Debat Oxfordzkich? Dlaczego nie został w swoim czasie (został po paru latach) Nauczycielem Roku najlepszy OD LAT w Polsce i jeden z wybitniejszych fizyków na świecie (vide medale uczniów z Olimpiady Międzynarodowej) Marek Golka, a została nikomu praktycznie nieznana szefowa jakiejś prywatnej szkółki niejaka Konatkiewicz – bo wtedy rządziła w MEN zaprzyjaźniona z Broniarzem pani Hall, która sobie zażyczyła Nauczyciela Roku z prywatnego szkolnictwa, bo jego lobbystką i promotorką była nawet (!) jako minister edukacji… 😉 Teraz zamówienie było na „wyjście z szafy” ….
@Płynna nierzeczywistość
Ta nauczycielka etyki miała w olimpiadzie filozoficznej (prócz wspomnianej laureatki) jeszcze 4 finalistów. W latach ubiegłych zbliżone sukcesy … 😉
GW o pogromcy gimnazjów:
Gdy do resortu przyszedł Legutko, już w pierwszych dniach urzędowania oświadczył, że jest przeciwny wliczaniu do średniej ocen stopnia z religii. Zaraz się musiał wycofać, bo rozwiązanie uzgodniono wcześniej w Komisji Wspólnej Rządu i Episkopatu, a premier Kaczyński zdecydował, że wola biskupów będzie respektowana – ale i tak wprawił biskupów oraz dużą część elektoratu w osłupienie.
To właśnie on rozpoczął w MEN prace nad projektem posłania sześciolatków do pierwszej klasy. W starym programie PiS można przeczytać: „Prawo i Sprawiedliwość uważa za zasadne obniżenie wieku rozpoczynania szkoły podstawowej od szóstego roku życia. Jednocześnie opowiadamy się za pozostawieniem dotychczasowej struktury szkolnej: sześcioletniej szkoły podstawowej, trzyletniego gimnazjum oraz trzyletniego liceum”. W tym kontekście zabawnie brzmi Legutko z 2016 roku strofujący Związek Nauczycielstwa Polskiego za zmianę zdania i obronę gimnazjów: „Trzeba się na coś zdecydować!”.
Na pytanie „Wyborczej”, czy nauczyciel homoseksualista może uczyć w szkole, odparł: „Obowiązują w Polsce pewne standardy. O ile wiem, przy naborze do zawodu nauczyciela nikt nie sprawdza, co ten pan czy pani poza godzinami pracy robi w swoim domu lub w swojej sypialni”. O wieszaniu krzyży w klasach mówił: „Jeśli będzie taki spór – w konkretnej klasie, w konkretnym miejscu w Polsce – to nie należy go rozwiązywać pryncypialnie, bo nie ma takiego pryncypium, z którego by przekonująco wynikało: tak, wolno wieszać krzyże, albo: nie, nie wolno. Takie rzeczy można uzgadniać na zasadzie konsensusu. Jestem zwolennikiem zdrowego rozsądku, roztropności i umiaru”.
Kilka lat później zmienił zdanie.
@Płynna nierzeczywistość
Legutko to przede wszystkim oderwany od rzeczywistości „humanista”, który w ciągu 3 miesięcy pobytu w MEN wyrzucił całkowicie(!) z polskiego liceum(nawet poziomu „rozszerzonego”!) na kilka lat ostatnie resztki rachunku różniczkowego (pojęcie pochodnej), jakie się ostały po niszczycielach Handkem-Dzierzgowskiej-Radziwiłł!!!
I niech się za to pali w swoim piekle – najlepiej opalanym makulaturą z jego biblioteki… 😉
Poprawnie: Kosowar.
Poprawnie: Kosowianie.
Nawet tak prostą sprawę – trudno rozstrzygnąć. 🙂
@Krzynsztof Cywiński
Obok zamieszkałego w 95% przez Albańczyków Kosowa(jego mieszkańcy nazywają się często Kosowarami (co nie oznacza negacji przynależności do narodu albańskiego!)), jest jeszcze Albania – też zamieszkała przez Albańczyków – poziom cywilizacyjny obu albańskich państw podobny – średniowieczna klanowo-mafijna kultura. Oba (muzułmańskie) państwa ubogacają Europę mafiami narkotykowymi z towarem, mafiami handlarzy narządami do przeszczepów oraz mafiami handlarzy kobietami (towar mieli swój, ale przerzucają się na szerszy asortyment!). Europejska konkurencja mafijna na ogół ucieka przed nimi, gdzie pieprz rośnie… 😉 To tacy Czeczeńcy Europy Zachodniej ….
@belferxxx
Poznałem i tych i tych 🙂 Turystycznie nie wybieram się.
@Gospodarz
Ponieważ m.in. Hitler ponoć był LGTB i coś tam, więc i Niemcom łatwiej akceptuje się publiczne manifestacje tych środowisk: przeciw i za czymś. W Polsce skłonni jesteśmy raczej do powściągliwości w wielu sferach: zarówno przesadne manifestacje zamożności, wykształcenia jak i seksualności wywołują niechęć. Jeżeli temperatura wokół takich zdarzeń jest podgrzewana przez media można spodziewać się incydentów. Ponieważ swoją pieczeń chcą upiec przy tej okazji politycy, to uprawnione staje się wnioskowanie o celowym podgrzewaniu nastrojów. Jeżeli z co najmniej równorzędnych kandydatów (wpisy @belferxxxx) sąd konkursowy dokonuje wyboru, który jawi się jako stronniczy to etyk, który nie przedstawia racji własnych działa wyjątkowo nieetycznie.
https://www.o2.pl/artykul/sluzby-ujawnily-dokumenty-o-seksualnosci-hitlera-zaskakujace-fakty-6305573479347841a
PS.Kobiety przeciw gejom? 🙂
Dojeżdżam do Warszawy, codziennie 100 km. Pociągiem godzinę, pół godziny komunikacją miejską. Jak mam lekcje na 9, wstaję o 5.15. Prosiłem o taki plan, żeby nie zaczynać od 8.
Wybrałem Warszawę, bo tu lepiej płacą. Koleżanka w Zakopanem ma 1750 zł na rękę przy gołym etacie, a ten etat w trzech szkołach. Ja mam ponad 3 tys. zł dzięki nadgodzinom i dodatkom. Nie tylko ja dojeżdżam z tak daleka, w mojej szkole jest kilku innych nauczycieli w podobnej sytuacji i bardzo wielu spod Warszawy. Gdyby nie my, dzieci warszawiaków nie miałby kto uczyć.
Miałem uczyć chemii, ale w sierpniu fizyk zrezygnował. Nie miałem wyjścia. Mam etat z fizyki, prawie połowę etatu chemii, uczę klasy dwujęzyczne i mam wychowawstwo w ósmej klasie.
…
Miałam chętną nauczycielkę, która przepracowała 10 lat w szkole prywatnej. Niestety jej doświadczenie tam zdobyte się nie liczy, w publicznej szkole mogę ją przyjąć tylko jako stażystkę z pensją 1750 zł na rękę. Wstyd mi oferować takie pieniądze.
…
Nie rozumiem celu wprowadzenia reformy. W gimnazjum byli specjaliści i dobra baza. Pamiętam, jak w szkole likwidowaliśmy pracownie przedmiotowe. Inwestowaliśmy w sale zabaw, w świetlice. Teraz trzeba było urządzić pracownie na nowo. O reformie mogę powiedzieć tylko jedną dobrą rzecz: nauczyciele jak zwykle nie zawiedli.
…
Kiedy tworzono gimnazja, jednym z argumentów było odizolowanie nastolatków od młodszych dzieci. Teraz znów są razem. A są to już inne nastolatki. Dziś młody człowiek, który usłyszy, że zostanie wysłany do dyrektora, w ogóle się tym nie przejmuje. Pracuję 20 lat w tej samej szkole. Oprócz mnie jeszcze dwaj nauczyciele pamiętają ósme klasy. Reszta nie miała do czynienia z 15-latkami. Przechodzą mękę. Mamy problemy, których nie było, np. palenie. Na razie w klasach najstarszych, ale zaraz będzie w szóstych.
Całość warta lektury
http://warszawa.wyborcza.pl/warszawa/7,34905,24032888,nauczyciele-o-pracy-w-warszawskich-szkolach-rodzice.html
Płynna Rzeczywistość 13 października o godz. 8:28 256915
Wszystkie narodowe i międzynarodowe badania dotyczące średniego czasu, jakiego potrzeba, aby dziecko z wyżyn społecznych spadło w danym kapitalistycznym społeczeństwie do poziomu średniego a nawet najniższego wynosi często nawet mniej niż jedno pokolenie. Kapitalizm to jest bowiem nie tylko wolność bogacenia się, ale także wolność stania się ubogim a nawet nędzarzem, w czym prawdziwie liberalne, kapitalistyczne państwo nie chce i nie powinno nikomu przeszkadzać.
Zza kałuży 13 października o godz. 3:55 256912
Naprawdę nie zorientowałeś w ironicznym tonie mojej wypowiedzi i celowym użyciu w nim w rozumowania opartego na błędzie wnioskowania (przytaczanie tylko arbitralnie wybranych przykładów nieudolnych polityczek, które przecież niekończenie muszą być reprezentatywne dla wszystkich kobiet zajmujących się polityką)? Czy na tym blogu ktoś ukończył jakiś kurs l o g i k i czy s t a t y s t y ki?
Zza kałuży 13 października o godz. 3:55 256912
Poza tym, to choć nie jestem damskim bokserem, to nie pozwoliłbym, aby ktoś, nawet twoja córka, naruszył moją cielesna nietykalność, a przemoc fizyczna czy „tylko” groźba jej użycia nie jest żadnym argumentem w dyskusji.
Twój komentarz czeka na moderację.
Co z tą moderacją?
Z z a k a ł u ż y 13 października o godz. 3:55 256912
Naprawdę nie zorientowałeś w ironicznym tonie mojej wypowiedzi i celowym użyciu w nim w rozumowania opartego na błędzie wnioskowania (przytaczanie tylko arbitralnie wybranych przykładów nieudolnych polityczek, które przecież niekończenie muszą być reprezentatywne dla wszystkich kobiet zajmujących się polityką)? Czy na tym blogu ktoś ukończył jakiś kurs logiki czy statystyki?
Poza tym, to choć nie jestem damskim bokserem, to nie pozwoliłbym, aby ktoś, nawet twoja córka, naruszył moją cielesna nietykalność, a przemoc fizyczna czy „tylko” groźba jej u użycia nie jest żadnym argumentem w dyskusji.
Dlaczego napisanie bez spacji „Z z a k a ł u ż y” powoduje odesłanie wpisu do moderacji?