Nauczycielom siada psychika
Pracodawcy zachęcają nauczycieli do skorzystania z pomocy psychologa. Na razie nie jest to obowiązkowe, ale zalecane. Szef informuje, kiedy jest dyżur, podaje numer telefonu i prosi, aby się umówić na bezpłatną pomoc koleżeńską. Bo psycholog to przecież kolega.
Szef informuje ogólnie, chociaż niektórych powinien wskazać palcem. Nauczyciele coraz bardziej się denerwują, co widać, słychać i czuć w każdej szkole. Na pierwszej po wakacjach radzie pedagogicznej też może być czerwono od nerwów. Ten i ów może nawet wpadnie w szał, jak się dowie, ile ma obowiązków i za jakie pieniądze.
Ponieważ problemów nie da się rozwiązać – dyrekcja nic nie może – jedynym wyjściem jest porada psychologiczna. Może z pomocą psychologa uda się wmówić sobie, że dobrze w szkole jest, tylko się cieszyć.
Pomoc psychologiczna objęta jest tajemnicą zawodową, ale co to za tajemnica, gdy do gabinetu prawie nikt nie chodzi. Ten, co pójdzie, będzie jak na widelcu – cała szkoła się dowie, że psychika mu siadła. A przecież siada po kolei wszystkim, nie tylko jemu. Dlatego do psychologa po pomoc powinni obligo chodzić wszyscy, tak jak do laryngologa. Nie tylko w gardle mieszczą się choroby zawodowe nauczycieli, ale przede wszystkim w psychice.
Komentarze
Gdybyś pan autor widział, jak nauczyciele ryczeli na nas uczniów, jak nas bili, przezywali, to może coś wiedział o siadaniu psychiki. Natomiast ci nauczyciele, co umieli sobie radzić, nigdy nie podnosili głosu, nikogo nie bili, a byliśmy niczym przysłowiowe trusie. Sztuka uczenia, zdolność, talent pedagogiczny… Lament nic tu nie da.
ontario
25 sierpnia o godz. 17:11 256220
Nie jesteśmy na blogu historycznym. To, o czym piszesz było 25 lat temu.
Jesteśmy w roku 2018. Uczniowie są mądrzejsi nie tylko od nauczycieli, ale i rodziców. Szkoła jest ośrodkiem opiekuńczo-wychowawczym skrępowanym biurokratycznymi przepisami. Nauczyciel ma wychowywać, ale już uczyć nie koniecznie. Do jednego i drugiego nie ma narzędzi. Uczniowie i ich rodzice to Paniska, znające się na wszystkim, a najbardziej na oświacie i dyktujący warunki. Nauczyciel jest finansowo niżej niż kasjer w Lidlu. Do tego rządzący mają do oświaty pretensje, że w ogóle trzeba płacić na to coś budżetowe pieniądze.
Potraktuj to jako stan aktualny. Rzeczywiście, lament tu nic nie da. Rozsądny nauczyciel powinien się zwolnić i przekwalifikować.
@Gospodarz
Pomysł żeby szkolny psycholog pomagał kolegom-nauczycielom to jest paranoja sprzeczna ze wszystkimi regułami sztuki pomocy i terapii psychologicznej. Efektywny psycholog nie może być kolegą z tej samej szkoły, bo wtedy nauczyciel zwykle niewiele mu powie – po pierwsze ze względu na groźbę upowszechnienia w zawodowym w środowisku, a po drugie – oni mają też różne (!) interakcje (niekoniecznie pozytywne!) związane z pracą … Rozumiem, że szkolny lekarz mógłby udzielić nauczycielowi pierwszej pomocy w przypadku zawału, ale psycholog już nie!!! 😉
@ontario
Masz pretensje do SWOICH nauczycieli – zgłoś sprawę do sądu. Ale nie generalizuj – mnie w szkole (lata 60 -70-te) nikt nie bił ani nawet nie wyzywał … 😉
Konsultacje psychologa należy dołączać do każdego paska z wypłatą.
belferxxx
25 sierpnia o godz. 17:43 256223
Gospodarz pokazał problem w ramach stanu aktualnego. Dyrektor nie mając pieniędzy – chce pomóc chociaż w takim zakresie, na jaki go stać. A że to nie ma sensu (sam opisałeś dlaczego) – drobiazg. Liczy się, że chciał.
@Gekko = @Jacek,NH: równie głupie
kwant25
25 sierpnia o godz. 17:36 256222
Sztuka uczenia się nie zmienia.
belferxxx
25 sierpnia o godz. 17:46 256224
Czy gdzieś napisałem, że mam pretensję? Gdzie generalizuję? Piszę jasno „na nas”, czyli koleżanki i kolegów z mojej klasy… Nie zauważasz, że piszę, iż mieliśmy także nauczycieli, którzy nie bili, a siedzieliśmy jak trusie? Do sądu? Przecież wtedy bicie było legalne…
@ontario
>Sztuka uczenia się nie zmienia.<
Owszem, jeśli zmieniają się a) uczniowie i ich motywacje, b) reguły gry. Moi wspaniali nauczyciele nie bili ani nie wyzywali, ale nie było wątpliwości, że każdego, kto im będzie przeszkadzał prowadzić lekcję czy kwestionował polecenia, mogą, zgodnie z regułami i również za OGÓLNYM powszechnym przyzwoleniem i wsparciem rodziców oraz zwierzchników, zostawić na 2 rok czy usunąć ze szkoły. A ona wtedy była drogą do "kariery" … 😉
@ontario
>Przecież wtedy bicie było legalne…Gdybyś pan autor widział, jak nauczyciele ryczeli na nas uczniów, jak nas bili, przezywali,<
Tu nie ma o tych dobrych – jest o tych złych wyłącznie, jako ARGUMENT – no na co właściwie – że nie cierpisz swoich byłych nauczycieli i wobec tego WSZYSTKIM życzysz jak najgorzej … 😉
@ontario
Masz 150 lat? 😉 Bo w w latach 70-tych bicie (!) nie było legalne, ale było na nie powszechne społeczne przyzwolenie, a i rodzice(!) się dokładali – za nauczycielem stał też pas czy sznurek od żelazka rodzica!!!
ontario
25 sierpnia o godz. 22:31 256229
„Sztuka uczenia się nie zmienia.”
Zmienili się właściciele teatru, aktorzy i widownia . Ze sztuki został tylko tytuł. I sponsorów nie ma.
Witam serdecznie
Jestem od 18 lat nauczycielem, pracuję w małych, wiejskich szkołach. Standardem jest, że pracujemy na ułamku etatu w danej szkole. Ja mam tylko dwie( przy kwalifikacjach do nauczania 4 przedmiotów), rekordzista pracuje w 7 szkołach. Nie jest może łatwo, ale lubię to robić i sprawia mi to frajdę (jeszcze). Dlaczego to piszę? No bo z tego co się orientuję nie ma obowiązku być nauczycielem przez całe swoje życie. Jeśli ktoś idzie do tej pracy tak jak Adam Miauczyński to jest to jakieś samoumartwienie się w wersji hard.No bo po prostu zawsze tę pracę można zmienić.
@tommuc
W tej pracy są różne elementy – od fantastycznych często (uczniowie) po tragiczne (nieprawdopodobnie na skalę światową(!) rozbudowana papierologia i biurokracja, relacje międzyludzkie czy totalna niekompetencja&arogancja kolejnych ministrów, którzy co chwila mają jakiegoś „pomysła” … 🙁
@tommuc
I jeszcze jedno – w tej chwili na MASOWĄ skalę brakuje w szkołach matematyków, fizyków, chemików etc., o informatykach nie wspominając. Co będzie jak ta resztka też sobie pójdzie? 😉
belferxxx
25 sierpnia o godz. 22:48 256233
Znasz temat: Nauczycielom siada psychika?
kwant25
25 sierpnia o godz. 23:21 256234
Sztuka uczenia się nie zmieniła. Zawsze taka sama: kto ją zna, doskonale sobie radzi z uczniami. Są w Polsce doskonali nauczyciele, dzieci się garną do nich, a ja mam to szczęście, że mam przyjaciela, rodzice nawet się zabarykadowali w gabinecie dyrektora, aby własnie on uczył ich dzieci…
Widownia: uczniowie są. Ilu? Pół miliona?
Teatr się nie zmienił. Jest. Szkoły istnieją, a nawet w miastach się rozbudowują ze względu na to, aby za rok przyjąć III gim. i VIII sp. Sponsor ten sam: państwo, darmowa (na pozór, bo z naszych podatków) nauka i dla nauczycieli zagwarantowana wypłata co miesiąc. Powstają także szkoły prywatne, a więc rodzice są skłonni zapłacić bardzo wiele za edukację. Są też korepetycje, a więc i dodatkowy grosz dla nauczycieli. Wakacje są. ferie są. Dowozy do wiejskich szkół. Remonty szkół są…
Wszystko jest, a lament nauczycielski coraz większy.
@belferxxx
25 sierpnia o godz. 22:40 256231
„…usunąć ze szkoły. A ona wtedy była drogą do „kariery” …”
@tommuc
26 sierpnia o godz. 7:39 256235
.”No bo po prostu zawsze … pracę można zmienić”
@belferxxx
26 sierpnia o godz. 8:44 256237
„w tej chwili na MASOWĄ skalę brakuje w szkołach matematyków, fizyków, chemików etc., o informatykach nie wspominając. Co będzie jak ta resztka też sobie pójdzie?”
„belferxxx” wspomniał tu niedawno o córeczce swego tatusia. Ja przytoczą à propos powyższych cytatów krótką historyjkę o syneczku swego tatusia. Ów – przynajmniej jak na synka swego tatusia – praktycznie bez wykształcenia (liceum i rozpoczęte studia w Wyższej Szkole Dziennikarskiej im. Melchiora Wańkowicza w Warszawie) syn znanego polityka postanowił pewnego dnia wyjechać za ocean i zostać biznesmenem. Po kilkunastu latach działalności, na której materialnie niczego się nie dorobił (opublikowane później oświadczenie majątkowe pokazało, że jest regularnym gołodupcem), postanowił – już w Polsce oczywiście – zostać zawodowym politykiem. Znane nazwisko sprawiło, że rządząca wówczas partia umieściła go na swojej liście wyborczej w okręgu „tatusiowym” i nasz bohater, otrzymawszy niespełna 15 tys. głosów, dostał się do Sejmu. Ba, z czasem został nawet wiceministrem w Gabinecie Cieni (partia, z której listy startował przegrała wybory). Oczywiście prędzej czy później (może nawet już w przyszłym roku) dostanie się ów mąż do Parlamentu Europejskiego. A tam dają na rękę dobrych kilkadziesiąt tysięcy złotych miesięcznie…
Morał?
1) szkoła nie jest już drogą do „kariery”,
2) zawsze pracę można zmienić,
3) są znacznie lepsze możliwości zarobku, niż pensje w szkołach matematyków, fizyków, chemików etc., o informatykach nie wspominając…
@grzerysz
😉
https://pl.wikipedia.org/wiki/Tomasz_Cimoszewicz
ontario
26 sierpnia o godz. 9:56 256239
Wyjątki potwierdzają regułę. I co z tego, że rodzice zmusili dyrektora do zmiany nauczyciela. To ma być standard. To dyrektor powinien go szybciej zmienić, bo pewnie wiedział o sytuacji. Ale co może dyrektor – gospodarz niejednokrotnie to poruszał, w tym poście też. Może tylko się przyglądać, bo decyduje wójt, starosta, kuratorium. Dyrektor jest najczęściej od bycia kozłem ofiarnym, gdy któraś z decyzji tych „nad nim” się nie uda.
Teatr jednak zmienił właściciela. Teraz jest nim samorząd. Państwo nie jest sponsorem, rządzi zdalnie narzucając, ale nie biorąc odpowiedzialności. I płaci tyle, że samorząd musi dorzucać do interesu ponosząc koszty finansowe każdej głupoty jaka ministerstwu przyjdzie do głowy.
Klasy są integracyjne, od nowego roku – już z założenia. Przedtem tak nie było. To zmienia sztukę nauczania w parodię nauczania.
I akcent optymistyczny. Skorzystają na tym ci co dają korepetycje i szkoły, którym wolno nie być integracyjnymi, np.
http://www.wysokieobcasy.pl/wysokie-obcasy/7,100865,23815777,rodzice-place-i-wymagam-szkola-nasz-klient-nasz-pan.html
Pani Kasia Nowakowska nie rozumie jak zachowuje się dziecko z autyzmem. Ty pewnie też. Za to rodzice, którzy protestowali wiedzą. Więc z pewnością nie chodziło o kasę.
@ontario
>Widownia: uczniowie są. Ilu? Pół miliona?<
W Polsce jest ok. 4,5 MILIONA uczniów, a nie 0,5 MILIONA – wielka jest twoja wiedza o polskiej edukacji … 😉
@belferxxx
26 sierpnia o godz. 8:44 256237
„w tej chwili na MASOWĄ skalę brakuje w szkołach matematyków, fizyków, chemików etc., o informatykach nie wspominając. Co będzie jak ta resztka też sobie pójdzie?”
Mam wrażenie, że to właśnie jest celem kolejnych reform. Kilkuset rocznie, świetnie wykształconych ludzi wystarczy do zarządzania masą upadłościową. Polska stanie się rezerwuarem surowcowym oraz taniej siły roboczej. Nauczyciele, którzy pamiętają, czego byli w stanie nauczyć jeszcze kilkanaście lat temu, a w jakie warunki pracy wepchnięto ich obecnie, muszą siłą rzeczy zapłacić słoną cenę.
belferxxx
26 sierpnia o godz. 12:40 256243
Ho, tylko jeden punkt (który nie zmienia istoty sprawy, bo uczniowie są) zdołałeś podważyć? Na kilka, jakie wyliczyłem? Gratuluję!!! Znalazłeś igłę w stodole pełnej siana.
kwant25
26 sierpnia o godz. 11:33 256242
Celnie bijesz: kulą w płot.
Dyrektor doskonałego nauczyciela chciał przydzielić klasie, która potrzebowała Mistrza. Rodzice nie mogli się z tym pogodzić. Dyrektor w pierwszym przypadku postąpił właściwie, przegrał, ustępując rodzicom.
Bajki opowiadasz o tym, że dyrektor nic nie może. Bajduły bajdulaste. Jestem samorządowcem i dobrze znam temat. Od dyrektora bardzo, bardzo dużo zależy. To po pierwsze, a po wtóre, skoro ma szefa, to chyba po coś ma? Tak? Choroba polega na tym, że ma dwóch szefów, a to zło! Samorządowcy nie powinni w ogóle niczego mieć do szkół. Tę chorobę: dwudzielność władzy, podległość i tym, i tym – ty, tak, ty spowodowałeś. Bo na kogo głosowałeś i głosujesz. Na pewno nie na takich, jak ja, czyli chcących oddzielenia szkół od samorządowców… Miej żal do siebie, ale i tak to niczego nie zmieni, bo zagłosujesz tak samo…
Państwo bierze odpowiedzialność w zakresie, za jaki płaci. Samorządowcy mają odpowiedzialność w zakresie, za jaki płacą. Nikt z nas samorządowców (przynajmniej w mojej gminie) nie ocenia nauczycieli za pracę dydaktyczną i wychowawczą. Natomiast staramy się stworzyć nauczycielom jak najlepsze warunki pracy (np. miliony na trwający remont szkoły, to nasza samorządowców działka). Jakim cudem możemy ganić kogoś, jeśli nie on odpowiada, a my, samorządowcy? No, jakim cudem możemy oskarżać dyrektora, skoro to od nas zależy, ile mu przydzielimy forsy. Nas obchodzi, jak zarządza ta forsą, jakie potrzeby zgłasza…
Nie, proszę pana, klasy integracyjne w niczym nie zmieniają sztuki nauczania. Wręcz dają okazję do popisu sztuki nauczania.
Rozumiem, jak się zachowuje dziecko z autyzmem, dlatego jako jeden z wielu samorządowców głosowałem za tym, aby szkole przeznaczyć specjalne środki finansowe na nauczanie takich dzieci.
Problem jednak szerszy (dzieci a autyzmem i innymi utrudnieniami, że tak powiem eufemistycznie), zależy od władz Polski, państwowych. Tusk, Miller, Kaczyński, Kopacz itd. -to właściwy adres, ale nie samorządowcy.
ontario
26 sierpnia o godz. 18:22 256246
„Nie, proszę pana, klasy integracyjne w niczym nie zmieniają sztuki nauczania. Wręcz dają okazję do popisu sztuki nauczania.”
Najchętniej, w ramach reedukacji intelektualnej, przydzieliłbym Panu taką zintegrowaną klasę pierwszą szkoły podstawowej: w końcu wyedukował Pan dzieci własne, to co to dla Pana nauczyć tabliczki mnożenia, pisać i czytać. Dieta samorządowego radnego to pensja netto nauczyciela z kilkuletnim stażem. Dochodzą jeszcze inne konfitury dla wadzy
🙂
kwant25
26 sierpnia o godz. 11:33 256242
Podany przeze mnie przykład Mistrza umiejącego stosować sztukę uczenia, miał pokazać, że kto stosuje zna tę sztukę, za nim Mistrzem rodzice gotowi są zamknąć się w szkole, by go mieć.
Chodziło o to, że Mistrza dyrektor zabrał klasie Bławatki, a dał klasie Maki. Z Makami nie radził sobie partacz, dyrektor słusznie pomyślał, że Mistrz sobie poradzi, ale rodzice Bławatków nie chcieli partacza.
I ty też byś protestował, gdyby twojemu rodzonemu dziecku zabrano Mistrza, a dano partacza.
Moje poglądy i działania samorządowca są niezmienne i z takimi idę do wyborów:
– samorządowiec nie ma prawa oceniać nauczycieli za ich pracę dydaktyczną i wychowawczą, ma obowiązek stwarzać dzieciom i nauczycielom jak najlepsze warunki nauczania;
– samorządowiec ma prawo oceniać pracę dyrekcji w zakresie środków publicznych, jakie przyznaje samorząd, rozporządzania publicznymi pieniędzmi przez dyrekcję;
Najlepiej jednak byłoby, aby szkoła w żadnym zakresie nie była zależna od samorządowców. Jest państwowa, niech państwo odpowiada za wsio.
Jeśli byś na mnie zagłosował, spasiba. Jeśli nie, twoja rzecz, ale to od ciebie zależy, kogo masz za samorządowca… Siebie bij w klatę, bo to ty decydujesz.
Krzysztof Cywiński
26 sierpnia o godz. 18:40 256247
Łżesz pan, moja dieta za 2017 – średnio 350 zł miesięcznie. Jakie konfitury? Panie, wyborcy by mnie żywcem zjedli i jeszcze wcześniej wbili tarninę w oczy. Przecież jestem z okręgu jednomandatowego gminy. Tu wszyscy znamy się lepiej niż łyse konie. A przecież znowu idę do wyborów i mam przeciwko sobie dobrych zawodników…
Czy pan naprawdę nie kuma, o czym piszę? Napisałem jasno, że jako samorządowiec głosowałem, aby przyznać szkole środki na nauczanie zintegrowane, większe pieniądze. Ja NIE jestem od sztuki uczenia, to działka nauczycieli, ja jestem od stwarzania dobrych warunków, od przyznawania publicznych, a więc i twoich pieniędzy podatnika. Co pan tu wygadujesz o tabliczce mnożenia? To NIE moja działka. Adres: Tusk, Miller, Kaczyński, Morawiecki, Kopacz itd. Tam kieruj pan swe uwagi.
ontario
26 sierpnia o godz. 18:53 256248
Za bardzo bierzesz do siebie. Ja nie atakuję samorządu jako takiego, a ciebie tym bardziej, bo czytając tego bloga starasz się zrozumieć. Nikt nie posiadł całej wiedzy i dobrze jest poczytać jakie są opinie innych.
Z tego co zrozumiałem, mimo, że używasz innych argumentów, w wielu kwestiach zgadzamy się. Samorząd nie ma się zajmować dydaktyką i jej organizacją w szkole. Ma ją utrzymywać i kontrolować finansowo. Cieszę się, że w twojej gminie tak jest. To jest zdrowe podejście. W większości gmin jednak tak nie jest. W miastach, zwłaszcza dużych jest lepiej, bo nie sposób ręcznie sterować każdą szkołą, gdy jest ich dużo.
Natomiast dyrektor spełnia swoją rolę, gdy nie jest ubezwłasnowolniony i może zarządzać według swojej koncepcji. A tak nie jest, bo jest kontrolowany finansowo i nie ma samodzielności. Dobrze, gdy wójt i dyrektor idą w tym samym kierunku – wtedy jest szansa, ale najczęściej wójt wie lepiej.
Mylisz się, że Państwo bierze odpowiedzialność w zakresie w jakim płaci. Państwo nie bierze żadnej odpowiedzialności, a wie wszystko jeszcze lepiej niż wójt. Stąd te pomysły z wychowywaniem (przecież wychowywać ma rodzina) i integracją na siłę i wiele, wiele innych mających się ni jak do tego co mówią naukowcy zajmujący się psychologią dziecięcą lub edukacją. Państwu chodzi tylko o oszczędności – i taki jest cel, ewentualnie korzyści polityczne.
Masz rację, głosujemy w wyborach. Co z tego, jeśli demokracja jeszcze jest młoda, a już w odwrocie. Ogół wyborców woli pieniądze przeznaczyć na wiele przyziemnych spraw. Nie dojrzał jeszcze do tego, że decydującą w rozwoju kraju jest edukacja i już dojrzeć nie zdąży, bo demokracja jest w odwrocie.
@ontario
„Łżesz pan, moja dieta za 2017 – średnio 350 zł miesięcznie.”
To Pan tak pisze, a w gazetach inaczej:
https://www.bankier.pl/wiadomosc/Ida-wybory-samorzadowe-Ile-beda-zarabiali-radni-7220180.html
Jako obywatel, zadam pytanie: dlaczego Pańska gmina nie jest najbogatszą, albo jedną z najbogatszych gmin w Polsce? Dlaczego ludzie w Pańskiej gminie nie zarabiają najwięcej w Polsce?
Odpowiedź: To przez takich lokalnych polityków jak Pan. Proszę się tu nie wykręcać, że nie można. To zwykła sztuka rządzenia. Jak mistrz jest dobry w sztuce rządzenia, to pokazuje to w swojej pracy, a jak nie umie rządzić to niech się zwolni.
🙂
Szał, że proszę siadać, dzieci …w ławie.
–
„Po wakacjach … też może być czerwono od nerwów…Ten i ów może nawet wpadnie w szał…”
–
Nie tylko zwykli nauczyciele mają lepszy, niż nowomodne psychologie, sposób na etatowe siedzenie na własnej, gumowatej psychice.
W wakacje są to, dla wielu, kreatywne aktywności medytacyji komercyjnych zaplatania warkoczyków na plażach rodzimych.
Indywidualiści o zacięciu przygoleniowym literacko-filozoficznym, cały rok prowadzą sobie blogoterapię (w roli doga-tygodnik „P” i jego blogi), zaliczając przy okazji punkty koleżeńskie i związkowe za krzewienie cnót martyrologii etatowej.
Prawdziwi, bo przytłaczająco większościowi pedagodzy natomiast, zamiast psychoterapią, swe pokrzywdzenie pracą wyżywają w szale na dzieciach, przez cały pozostały Boży Rok Szkolny.
To dopiero, ten szał, jak słusznie ostrzega Gospodarz, to będzie od pierwszego września psychologiczne wyzwanie dla dzieci i ich rodziców, wśród których nie brak niekoleżeńskich psychologów….
Gdyby etaty pochorowanych pracą na psychice ofiarnych niedasiów przekazać rodzicom-psychologom, może szkoły i jej wyzwań psychicznych, tak jak w cywilizacji, bać zaczęliby się oni, a nie dzieci – ich szału rozpasania bez odpowiedzialności na publicznym groszu?
No i z pewnością wtedy, zgoła nie koleżeńską terapię możnaby takim „belfrom” zafundować w szkole, zapewniając im siad tam, gdzie ich miejsce, czyli w oślej ławie.
–