Matura dla ósmoklasistów
Trwają szkolenia dla nauczycieli, którzy chcą oceniać egzamin ósmoklasisty. Koledzy, którzy w tym uczestniczą, opowiadają z przerażeniem, że dla dzieci kończących szkołę podstawową przygotowano małą maturę.
Test maturalny z języka polskiego na poziomie podstawowym zawiera:
- zadania do dwóch tekstów;
- propozycję dwóch tematów wypracowań do wyboru.
Podobnie skonstruowany jest test dla ósmoklasistów (także zadania do dwóch tekstów i dwa tematy wypracowań do wyboru). Różnica jest taka, że absolwent liceum czy technikum pisze pracę na co najmniej 250 słów, zaś ósmoklasista na minimum 200 słów (szczegóły tutaj, s. 7).
Nauczyciele pracujący w podstawówkach są przerażeni. Także pracownicy OKE mówią o czekającym uczniów horrorze. Nie da się – wszyscy to wiemy – przygotować uczniów szkoły podstawowej do małej matury. I to w dwa lata. Pierwszy egzamin dla ósmoklasistów będzie w roku 2019. Wieszczę cyrk albo pogrom.
PiS przenosi maturę do szkoły podstawowej. Jaki egzamin w takim razie będą zdawać absolwenci liceów i techników? Podejrzewam, że nic. To znaczy nic w szkole. Wrócą egzaminy wstępne na studia, matura będzie po podstawówce, więc szkołę średnią można skończyć po prostu z palcem w nosie i bez zawracania głowy maturą. Czyli jednak cyrk.
Komentarze
Niekoniecznie.
Jakaś selekcja powinna istnieć. Im wcześniej – tym mniej rozczarowań dla tych, którzy pokonali próg własnej niekompetencji.
Ambicja nie idzie czasami pod rękę z możliwościami i umiejętnościami.
Problem nie tkwi w założeniu, ale, jak zwykle, w realizacji.
Proszę Pana, dwieście słów na jakikolwiek temat, to piętnastolatek ma obowiązek wydusić z siebie w godzinę, licząc poprawki i przepisywanie na czysto.
Jeżeli nie jest w stanie, to drzwi do dalszych studiów teoretycznych winny być dla niego zamknięte. Niech mu pozostanie kształcenie w zgodzie z możliwościami, ku pożytkowi i jego i jego przyszłej rodziny, że pominę społeczeństwo.
A jak było w gimnazjum? Był podobny egzamin na koniec gimnazjum? Jeśli tak to w VIII klasie będzie podobnie, ale trochę wcześniej.
Ja nie przypominam sobie, aby w podstawówce był tego rodzaju egzamin. Liczyły się tylko stopnie.
@snakeinweb
Były za to egzaminy do liceum (konkursowe i czasem autorskie w najbardziej obleganych lub wyspecjalizowanych szkołach!)!!! I tak było lepiej … 😉
@Gospodarz
Pan głównie straszy!!!! Byłoby OK, gdyby pisał Pan podobnie gdy swoje horrory (choćby biurokratyczne!!!) wprowadzały Hall&Berdzik&Konarzewski&Marciniak oraz wielopartyjna była gwiazda PiS Kluzik-Drożdżówka&Berdzik!!! A tak to jest to straszenie tendencyjne, a zatem niezbyt wiarygodne … 😉
„Nauczyciele pracujący w podstawówkach są przerażeni. ”
W ogóle przedstawia Pan obraz nauczycieli przerażonych/zalęknionych/spanikowanych/wylęknionych itd. itp. tak jakby dotychczasowy poziom edukacji był krainą spokojności i raku dla nauczycieli i uczniów. Dopiero teraz lęki, obawy, strachy.
I zgadzam się z Belferexxxem.
Mnie się system zobiektywizowanych egzaminów dużo lepiej podoba niż ten kiedyś, kiedy matury rozdawano za znajomości i bombonierki.
Gdy się spojrzy na tych maturzystów z czasów komuny (a co drugi to absolwent historii, to znaczy specjalista od bredzenia nonsensów, legend i mitów) choćby w dzisiejszej telewizji i w polityce, to można się kompletnie załamać.
@snake – lepiej milczeć niż się ośmieszać.
Coraz większe bzdury piszesz.
Bombonierki to chyba Ty musiałeś dawać .
W PRL-u na studia szło ok. 10% danego rocznika ( nie licząc tych wieczorowych i zaocznych) – obecnie ok. 40%
Na historię , poza autentycznymi pasjonatami szły miernoty niezdolne do zrobienia kariery nawet w komunie bo umiejętności nie dorastały ambicjom zatem przeciw niej spiskowali.
Po 1989 roku dorwali się do władzy i z jakim skutkiem rządzą doświadczamy na sobie samych już 28 lat.
walkiria,
Części młodzieży synapsy ostatecznie układają się w funkcjonalną sieć znacznie później niż w wieku 15 lat. Dlatego jestem przeciwnikiem wczesnej selekcji.
Odnośnie młodzieży w tym wieku – próg własnej niekompetencji mogą pokonać tylko nauczyciele i rodzice.
@Snake, nie można planowanego egzaminu 8-klasisty porównywać z egzaminem gimnazjalnym, bo do tego pierwszego będą przygotowywać nieprzygotowani nauczyciele, Jeśli nauczyciele podstawówek są przerażeni, jak to określił Gospodarz, to właśnie skalą swojej niekompetencji.
Ech, Panowie, spokojnie. Historia to dyscyplina wiedzy jak każda inna. Ale historia na uniwersytecie im. B. Bieruta – to dopiero jest coś!
No i zajrzałem na stronę wikipedii rzeczonego historyka. Już się zaczęło, zupełnie jak parę lat temu z *profesorem* Biniendą.
„Od grudnia 1981 brał udział w malowaniu napisów na murach, zrywaniu komunistycznych flag, rozklejaniu plakatów i ulotek, druku i kolportażu podziemnych pism oraz rozwieszania opozycyjnych transparentów. W latach 1983–1986 wielokrotnie zatrzymywany i przesłuchiwany w sprawie jego ojca, (…) Od 1986 publikował pod pseudonimami własne artykuły w prasie podziemnej (…) w latach 1988–1989 brał udział w strajkach okupacyjnych” – przecież to jest tak dziecinne struganie bohatera, że aż zęby bolą.
@Płynna Rzeczywistość
Tutaj znowu należałoby sprawdzić przy pomocy szczegółowych raportów, gdzie podziali się nauczyciele gimnazjalni. Przecież nie wszystkich zwolnili. Część pewnie przeszła do liceów, a część prawdopodobnie większa do szkół podstawowych. Zatem generalizowanie, że ogół nauczycieli w podstawówkach będzie niekompetentna uważam za wielce wątpliwe.
Zresztą, nie sądzę, żeby dobrze wykształcony nauczyciel z podstawówki miał ogromne trudności z przystosowaniem. Ale punktowo i w niektórych zwłaszcza wiejskich rejonach może wystąpić problem kompetencyjny. Nie zaprzeczam, ale z pewnością bym nie generalizował.
@snakeinweb
Po tej RZEKOMO oszukanej maturze były egzaminy wstępne, i ci maturzyści z kupionymi maturami jakoś je zdawali, ba – była wielka konkurencja … 😉 A myślisz, że obecny system CKE/OKE nie ma całych wielkich dziur na korupcję??? 😉
” nie można planowanego egzaminu 8-klasisty porównywać z egzaminem gimnazjalnym, bo do tego pierwszego będą przygotowywać nieprzygotowani nauczyciele,”
Czyżby już nikt nie pamiętał tego, co działo się w 2002 w związku z nową maturą?? Moja klasa miała ją pisać (jak i maturzyści w ogóle), ale ” w wyniku różnych nieścisłości i niedoskonałości w ustawie zrezygnowano z pierwotnego terminu, umożliwiając abiturientom rocznika 2001/2002 wybór pomiędzy zdawaniem nowej i starej matury, oraz matury pomostowej. „- to dopiero było szaleństwo. A matura tzw. giertychówka po drodze? Też nikt nie pamięta? Serio?
Wy sobie tutaj wszyscy żartujecie? Egzaminy gimnazjalne to dopiero był pogrom, cyrk i zgrzytanie zębów. Mówię poważnie. W zasadzie od pierwszej klasy słyszeliśmy słowo „egzamin”. Były też fajne kwiatki, pt. „do egzaminu zapomnijcie o śpiewaniu, historia muzyki”. Otóż nauczycielka z muzyki uroiła sobie że na egzaminie gimnazjalnym jest historia muzyki. Gdyby jeszcze do liceum liczył się tylko egzamin, wtedy człowiek byłby spokojniejszy. Ale nie, połączenie egzamin+oceny to najgorsze co może być. Ja miałam 4 z polskiego, na egzaminie 91%, tylko 1% kraju napisało lepiej ode mnie egzamin. Ale cóż, widocznie najlepiej było mi wystawić te 4 z polskiego, bo nie recytowałam jak dziewczynka XYZ bo się jąkam (już wtedy podjęłam leczenie i robię to do tej pory), bo przy jąkaniu miałam czelność wyjść bez kartki i opowiadać klasie o danym temacie „po to wam daję możliwość wyboru formy żebyście ją dostosowali do swoich umiejętności”. Nauczyciele mają uczyć na egzamin, jedyna dyskusja powinna dotyczyć tego jak te egzaminy mają wyglądać, ale nauczyciel powinien być odseparowany od jakiegokolwiek decydowania o przyszłości ucznia, czyli jego oceny powinny być nieważne w jakimkolwiek procesie rekrutacji. A wracając do tych egzaminów gimnazjalnych samych w sobie – to był pogrom i zgrzytanie zębami. Olimpijka (finalistka olimpiady filozoficznej) boi się strasznie, bo ma do zdawania 9 (tak, 9) przedmiotów i wszystko się liczy. Po tym przećwiczeniu już w ogóle nie bała się matury. Wcale. W dzisiejszym systemie to nie matura przyprawiała dobrych uczniów o strach, tylko ten egzamin gimnazjalny.
snakeinweb,
Nauczyciele gimnazjalni póki co pracują w… gimnazjach.
Natomiast proste rachunki pokazują, że w warunkach niżu demograficznego w polskiej szkole nie ma dla nich miejsca.
rabnietawariatka
10 grudnia o godz. 11:46
Całe w tym nieszczęście, że jest tak, jak piszesz.
Ruch stał się wszystkim, cel – niczym !
Zatracono właśnie ów cel!
Przygotowujemy uczniów do jak najlepszego zdania egzaminu czy też przygotowujemy młodych do pracy w dorosłym życiu?
Uczymy fachu odpowiedniego do potrzeb społeczeństwa i gospodarki, stosownie do indywidualnych predyspozycji.
Dzisiaj mamy nadmiar magistrów, inżynierów, licencjatów – nieliczni znajdują pracę w swym zawodzie. Brak nam za to zwykłych fachowców, rzemieślników, tokarzy, frezerów, spawaczy, ślusarzy. Wiele jest firm, gdzie najmłodszy fachowiec ma sporo ponad 50-tkę a młodzi do tych fachów się nie garną. Niedługo nie będzie komu chleba upiec. Doraźnie ratujemy się Ukraińcami ale jak długo ?
Ci najbardziej operatywni wyjeżdżają za granicę. Hojni jesteśmy szkoląc fachowców dla innych.
A kto będzie dla nas pracować, gdy stracimy już siły do pracy ?
Pozostaje Narayama !!!
@rabnietawariatka
Dla młodych ludzi, bez doświadczenia egzaminacyjnego, każdy egzamin to „masakra”. Widać Twoi nauczyciele to rozumieli i użyli dodatkowo „terroru egzaminacyjnego” w ramach doboru środków motywacyjnych. Osobiście z takimi „terrorystycznymi” technikami motywacyjnymi się nie zgadzam i uważam je za niegodne prawdziwych pedagogów. Ale w tym systemie oświatowym, widać inne zwyczaje się przyjęły i każdy każdego „terroryzuje”. Ministerstwo kuratoria, kuratoria nauczycieli, nauczyciele uczniów, uczniowie i nauczyciele rodziców, rodzice ministerstwo i uczniów.
Błędne koło terroru się zamyka. Ale egzaminy to obiektywnie nic złego, chociaż pewnego poziomu stresu nie da się uniknąć.
@kaesjot
Mówisz teraz o kształceniu zawodowym, który jest wrażliwym tematem i tak naprawde mało kto ma pomysł na to jak to rozwiązać. Sama chodzę do technikum informatycznego, to jest jedno z największych techników w Warszawie, jak nie największe. Nauczyciele z przedmiotów zawodowych spokojnie mają po 2 etaty czyli 36h, rekordzista pracuje 45h, czyli ma 2,5 etatu. Tak, ale mimo wszystko to egzaminy powinny być czymś co pokazuje przygotowanie danego człowieka, możemy zadawać sobie tylko pytania jak te egzaminy skonstruować i kto ma je robić, ale na pewno o tym nie ma decydować nauczyciel. Ale fakt faktem że potrzeba przede wszystkim rąk do pracy, niektórzy mogą pracować palcami w domu (np. informatycy), a niektórzy nie czują się tak pracując dobrze tylko lubią coś fizycznie zrobić, nawet jeśli to miałoby być poprzecinanie kabelków, zamiast siedzieć nad tymi książkami, do czego zmusza go obecny system. I po co to, na co to? On się męczy, nauczyciele się męczy, podatnik się męczy płacąc na to a efekt i tak mizerny.
@snakeinweb
Ja nie mówię że egzamin jest czymś złym. Mnie jedynie śmieszy wizja pogromu którą nam wyłożył teraz Gospodarz. Pogrom to były egzaminy gimnazjalne, a nie to co teraz się proponuje 8-klasistom. Czytałam gdzieś, chyba na stronie CKE, że 8-klasista będzie zdawał polski, matematyke, język obcy i 2 przedmioty do wyboru, bodajże to były 4 przedmioty przyrodnicze jak na egzaminie i historia, może jeszcze wos, musiałabym sprawdzić. Teraz proponuje się zdawanie uczniom 5 przedmiotów. Za czasów gimnazjów było tych przedmiotów 9. No i gdzie będzie większy płacz i zgrzytanie zębami w ogólnym rozrachunku? Chyba każdy jest w stanie sobie odpowiedzieć na to pytanie sam.
Sprawdziłam aż.
W latach 2019–2021 ósmoklasista przystępuje do egzaminu z trzech przedmiotów obowiązkowych, tj.:
języka polskiego
matematyki
języka obcego nowożytnego.
Ósmoklasista przystępuje do egzaminu z jednego z następujących języków obcych nowożytnych: angielskiego, francuskiego, hiszpańskiego, niemieckiego, rosyjskiego, ukraińskiego lub włoskiego. Uczeń może wybrać tylko ten język, którego uczy się w szkole w ramach obowiązkowych zajęć edukacyjnych.
Od roku 2022 ósmoklasista przystępuje do egzaminu z czterech przedmiotów obowiązkowych, tj.:
języka polskiego
matematyki
języka obcego nowożytnego
jednego przedmiotu do wyboru spośród przedmiotów: biologia, chemia, fizyka, geografia lub historia.
Czyli na początku 3 przedmioty, a potem tylko 4, nawet lepiej niż myślałam. Zastanawia mnie tylko ten ukraiński. Przecież w szkole nigdy nie uczono ukraińskiego w ramach języka obcego, chyba co najwyżej jako języka mniejszości narodowej, ale co do tego nawet nie jestem pewna. Co tutaj się dzieje to ja nie wiem.
@rabnietawariatka
„… o kształceniu zawodowym, który jest wrażliwym tematem i tak naprawdę mało kto ma pomysł na to jak to rozwiązać.”
Są na to sposoby – trzeba tylko skorzystać ze stosowanych wzorów.
Np. w Niemczech co jakiś czas spotykają się przedstawiciele pracodawców z przedstawicielami władz oświatowych i zgłaszają im „zapotrzebowanie” na określone rodzaje i ilości pracowników, jakie będą gospodarce potrzebne w ciągu najbliższych np. 10 lat.
I pod te potrzeby dostosowuje się system kształcenia.
A u nas poszczono to na żywioł – ” szkolta kogo chceta i ile chceta !”
Tak jak w biznesie – zwane ile się zarobi a nie, kogo się wyszkoli i jak to ma się do potrzeb gospodarki i społeczeństwa.
rabnietawariatka
10 grudnia o godz. 13:04
Przeczytaj jeszcze raz mój tekst z 12.45 – zrozumiesz dlaczego ukraiński.
@kaesjot
Dalej nie rozumiem. Ukraińcy nie muszą znać ani angielskiego, ani niemieckiego, ani hiszpańskiego ani żadnego języka poza polskim i ukraińskim? Bo do tego to prowadzi. Stare rozumowanie każe mówić, że przecież jak nie zna angielskiego to z Polski nie wyjedzie. Ale to nie jest do końca prawda.
@kaesjot
Przepraszam, zwariowałeś? To tutaj jakiekolwiek kształcenie miałoby mieć ręce i nogi?! Ale jak to. Nam historyk powiedział „wy myślicie że ktoś jest wyżej, ktoś kogo zdanie Ministerstwo bierze pod uwage. A tak nie jest. Ci ludzie was uczą”. Chodziło o ten nowy zawód, technik urządzeń dźwigowych. Opowiedział nam jak to wyglądało. Jesteśmy pierwszą szkołą w kraju która wprowadziła ten zawód, jak chcesz to możesz sobie bez trudu wygooglować nazwe szkoły do której chodzę. No ale, do rzeczy. Na praktykach elektryków pracodawcy pożalili się nauczycielom że nie mają w ogóle fachowców od dźwigów, kogoś kto by się tym zajmował. To nauczyciel z mojej szkoły, elektryk, poszedł do nich, napisał z nimi wspólnie podstawe programową i wysłał do ministerstwa. I tak oto można odtrąbić sukces. Pytanie czyj to jest sukces.
rabnietawariatka,
A skąd nauczyciele od tych dźwigów? Może przekwalifikowani elektrycy? No w końcu jak ktoś się przejechał dźwigiem osobowym, to ma już doświadczenie…
@Płynna Rzeczywistość
Po prostu chcąc nie chcąc elektrycy robili przy tym, jeden wiedział, drugi drugiego uczył i tak to doświadczenie zostało przekazywane od pracownika do pracownika w obrębie danej firmy…
Szanowny Gospodarzu, pominę wcześniejszą dyskusję i wrócę do tematu. Naprawdę tak trudno jest napisać sensowny tekst na 200 słów? Przecierałam oczy, bo nie wierzyłam w to, co widzę. Potem poszłam do pokoju córki po jej zeszyt z polskiego. Policzyłam sobie słowa w zadaniach domowych i w zadaniach pisanych na lekcji. Nie miałam niestety pod ręką jej osobnego zeszytu z wypracowaniami (zadawanymi i pisanymi co tydzień). W zwykłym zeszycie, w krótkich zadaniach typu „Opisz obrazek” albo „Napisz kilka zdań o ulubionej książce” moja córka użyła kolejno: 81, 59, 96, 67 słów. A jest w trzeciej klasie podstawówki. Sądzi Pan, że nie dojdzie do 200 słów przez pięć najbliższych lat?
@rabnietawariatka
Ja Twój wpis zrozumiałem trochę jako „martyrologię gimnazjalisty”, ale niech ci będzie. Należy jednak pamiętać, że egzamin w podstawówce będzie o cały rok wcześniej, co jest jak by nie było 1/3 czasu do tyłu. A w pierwszych latach dojdzie z pewnością czynnik chaosu przynajmniej w niektórych miejscach.
Panie gospodarzu, bardzo nieprzychylnych ma pan komentatorów. A dla mnie każda krytyka reformy-deformy Zalewskiej to jak miód na serce. Likwidacja gimnazjów to było zło absolutne. I żadne narzekania na poprzednich ministrów i jakie mieli niedobre pomysły tego nie zmieni. Gimnazja były dobre, bardzo dobre. Niestety kilka roczników uczniów bardzo ucierpi na tej reformie. Podejrzewam, że również licea nie są przygotowane na uczniów po 8 klasowej podstawówce, szczególnie na dwa roczniki które w 2019 roku będą szturmować ich progi. Co do ilości nauki w szkołach, to nie ma co się kłócić, czy kiedyś było mniej, czy teraz jest więcej. Pamiętam moją klasę maturalną w PRL, praca przed maturą była tak ciężka, że potem studia na uczelni technicznej to był odpoczynek. Wiele lat już minęło, ale ten ekstremalny wysiłek pamiętam do dziś.
@lusia24,
Podpisuję się pod każdym Pani zdaniem.
@nastka,
Też tak myślałem, dopóki moje kolejne dziecko (dyslektyk) nie poszło do gimnazjum. Dzieci są bardzo różne, a z drugiej strony napisanie tekstu objętości kartki A4 większości dorosłych sprawia nie lada kłopot.
Poza tym każdy egzamin to konkurencja, wyścig. Ktoś musi zapłakać, by cieszyć się mógł ktoś. Nauczyciel chciałby mieć tylko tych drugich, ale 99,9% belfrów dostaje i jednych, i drugich, przy czym w szkołach rejonowych ten odsetek sięga 100%.
@lusia24
1.PiS rządzi dzięki takim „geniuszkom” w MEN jak Hall, Szumilas czy wielopartyjna była gwiazda PiS (nieudana Szydło 2010!) Kluzik-Drożdżówka oraz ich przy … boczne Berdzik i Krajewska czy Augustyn. Skłóciły one obecną opozycję ze znaczną częścią JEJ wyborców (rodziców i nauczycieli!) … 🙁
2.Ta ostatnia „geniuszka” – niejaka Augustyn (była dziennikareczka katolickiego radyjka, dorabiająca kiedyś TROCHĘ w szkole jako polonistka, pisapsiółka Kopacz)- jest teraz przymierzana(i się przymierza!) przez opozycję jako „minister edukacji” w „gabinecie cieni” PO do stołka ministra edukacji po przegranej PiS.
3.Taka opozycyjna przeszłość i perspektywy kadrowe opozycji w MEN tę przegraną raczej odsuwają w odległą przyszłość – mało kto w oświacie chce walczyć o „powtórkę z rozrywki” i na nią głosować. Szczególnie, że, niezależnie od językowych pomysłów GW (dokładnie Pacewicza!) typu „reforma-deforma”, doświadczenie nauczycielsko-dyrektorskie i kompetencje obecnej ekipy w MEN znacznie przewyższają poziom wymienionych „geniuszek” i ich psiapsiółek.
4.Chcesz walczyć o Augustyn (Kluzik-Drożdżówkę,Hall, Berdzik, Krajewską czy Szumilas ) na stołku ministra edukacji to SOBIE walcz – wielu naśladowców mieć nie będziesz, dopóki opozycja nie przedstawi rozsądnego programu i kompetentnych, doświadczonych ludzi, którzy go mają wprowadzić. Jak się dobrze rozejrzeć to oni, o ile wiem, takich nawet POTENCJALNIE mają, ale ważniejsze [nawet od zwycięstwa nad PiS!!! 😉 ] są partyjne układy i układziki … 🙁
@snakeinweb
Bo to był płacz, rozpacz i zgrzytanie zębami. To było cierpienie. Zdawanie egzaminów z 9 przedmiotów i wszystko się liczy! Jeśli mi ktoś nie wierzy to niech się przejdzie po topowych liceach warszawskich i zapyta, co przyprawia was o większe dreszcze, egzamin gimnazjalny czy matura? Powiedzą, że egzamin gimnazjalny, że rekrutacja do szkoły ponadgimnazjalnej, bo egzamin gimnazjalny był właśnie z 9 przedmiotów, a na domiar złego te – za przeproszeniem – pożal się Boże oceny nauczycieli miały wpływ na nich. To jest ogromna presja, bardziej związana z tym że jakiś tam nauczyciel ma na cokolwiek wpływ niż z samymi egzaminami. To jest bezsensowne i trzeba to zlikwidować. Nauczyciel nie może mieć wpływu na czyjąkolwiek przyszłość, jego ocena nie może się liczyć w procesie rekrutacji, bo to rodzi ciężkie patologie.
@Nastka
Płynna nierzeczywistość oraz Gospodarz, jako skrajni lewicowcy, uważają, że poziom szkoły(i egzaminów!) należy dostosować do tych najsłabszych, najmniej uzdolnionych, z dysfunkcjami. Poziom tych zdolniejszych, będących, w dobie gospodarki opartej na wiedzy szczególnie, solą społeczeństwa ich nie obchodzi. No może w swojej hipokryzji odesłaliby akurat najzdolniejszych do drogich szkół prywatnych. Może ci z dysfunkcjami powinni mieć osobne egzaminy (tak jak mają aspergerowcy np. z przedmiotów humanistycznych),ale, jak wykazuje przykład choćby USA(w swoim czasie tzw. dyskalkulicy wywalczyli sobie sądownie zwolnienie np. z matematyki na … uniwersyteckich studiach ekonomicznych – skutek był DLA NICH żałosny ), ale zwolnienie nie zastępuje umiejętności, szczególnie w pracy. Pracodawca potrzebuje sprawnego pracownika, a nie estetycznego dyplomu … 😉
@rabnietawariatka
W topowych stołecznych liceach klasyczną metodą rekrutacji jest olimpiada/konkurs kuratoryjny. Więc oni ten egzamin gimnazjalny ….
@belferxxx
Nieprawda. Wbrew pozorom olimpijczyków jest mało. W tym roku klasy w których próg był 200 (czyli że byli sami laureaci) to Czacki, IB w Batorym, no i sporo było w Staszicu. W innych miejscach nie było tak sporej ilości laureatów w jednym miejscu.
@rabnietawariatka
To się różnie w klasach rozkłada. Bywa, że laureat olimpiady języka rosyjskiego ze Wschodu (z pozostałymi dop.) wypchnie z klasy ścisłej naprawdę wybitnych uczniów po finałach nawet dwóch konkursów ścisłych … 🙁
No, ale mówimy o topowych szkołach … 😉
@belferxxx
Tak, ale jest mało klas w których próg to 200, czyli laureat. Poza tym, laureatów ma się prawie wszędzie. Nawet u nas w technikum trafi się taki jeden na rocznik. Na Wiśniowej np. też. Wbrew pozorom to wcale nie są w technikach najlepsi uczniowie. Po prostu technika to są specyficzne szkoły…
@rabnietawariatka
Z tą małą ilością olimpijczyków to bym nie przesadzał – 2-3 lata temu kuratorium/MSCDN, żeby pokryć swoje błędy, wyprodukowało np. aż …. 300 laureatów z WoS i niewielu mniej z historii – wiele tu zależy od roku i przypadku. I wszyscy oni trafiali do dowolnych (!) klas poza procedurami rekrutacji 😉 O ile wiem, w Staszicu olimpijczycy stanowią około połowy przyjętych przy zwiększonej z tego powodu o 2 liczbie klas w tym roku i ubiegłym …
@rabnietawariatka
Jeżeli do klasy trafiają 2-3 osoby poza laureatami (czyli PRÓG jest niższy niż 200 p.!), to to niewiele zmienia….
@belferxxx
Tak, ale tych 300 laureatów z WOS-u jest rozmieszczonych po całej Polsce, ja mówię o Warszawie konkretnie. Tak, słyszałam od kogoś stamtąd że ktoś wyżej uznał że mają otworzyć 2 kolejne klasy, bo ta szkoła stała się zbyt elitarna…
@Płynna Rzeczywistość
A, jeszcze coś. Jak dla mnie kiedy coś ma 9 lat i staje się czymś 8-letnim to czas maleje o 1/9, a nie 1/3… ale co ja tam mogę wiedzieć o matematyce.
@rabnietawariatka
Konkursy kuratoryjne są wojewódzkie (poza olimpiadami gimnazjalnymi z matematyki , informatyki i angielskiego) – tych 300 laureatów z WoS (i ci z historii też!) trafili do szkół Mazowsza, prawie wszyscy do szkół warszawskich. Co więcej – do warszawskich szkół trafia sporo laureatów konkursów kuratoryjnych z innych województw …
To nie chodzi o elitarność/nieelitarność tylko głupi przepis Kluzik-Drożdżówki (jeden z wielu!!!) – laureat konkursu/olimpiady z WoS/historii czy języka w klasie spoza swojej specjalności blokuje miejsce naprawdę świetnym kandydatom w naukach ścisłych. Na dodatek męczy się strasznie bo to nie jego bajka … 🙁
@belferxxx
Naprawde zdarzają się takie przypadki że laureat historii idzie do klasy ścisłej?
@rabnietawariatka
Z tego co wiem, np. w Staszicu przynajmniej sporo takich humanistów się trafia- bo rodzice chcą ich posłać do szkoły stojącej możliwie najwyżej w rankingu, a że tam nie ma klas humanistycznych czy społecznych. Ale to nie tylko Staszica dotyczy …. 😉
1. Egzamin przynajmniej z języka obcego ma być trudniejszy od tego, który obowiązuje obecnie.
2. Czasu jest mniej. Już nie liczę pierwszych 3 lat, które coraz częściej niewiele różnią się od przedszkola (bo dzieci się zestresują od nauki czytania, starannego pisma, sprawnego operowania dłonią, liczenia- a potem ten płacz dlaczego czwarta klasa taka przerażająca, a zdolności matematyczne poszły się bujać). W poprzednim systemie było to 6, obecnie 5 lat nauki.
3. Biorąc pod uwagę zwiększenie wymagań, skrócenie czasu przygotowania i że dzieci coraz bardziej „felerne” (słaba pamięć, coraz gorsza umiejętność skupienia, coraz częstsze poddawanie się i szukanie głupich wymówek, coraz większe lekceważenie przez rodziców ich podstawowych obowiązków doprowadzających do tego, że faktycznie na wynikach ucznia zależy tylko nauczycielowi, lub druga skrajność, przerzucanie dziecka z jednych zajęć na drugie), chaos organizacyjny, niespójności programowe na jakie są narażone pierwsze trzy roczniki defirmy, jest się czego obawiać.
4. Być może jest to celowe działanie, aby zapełnić szkoły branżowe. Z tym że kim? Przerażonymi, rozpieszczonymi, leniwymi dzieciakami przerażonych rodziców? Bo przecież nie świadomymi młodymi ludźmi, którzy lubią chociażby pomajsterkować, bo zaniedbana ze strony technicznej szkoła nie umożliwi odkrycia talentu! Czy ktoś prowadzi kampanię społeczną uświadamiającą rodzicom, że wybór życiowej drogi zaczyna się w okolicach 7 klasy? Do branżówek trafią nie manualne talenty, ale ci, którzy intelektualnie nie ogarną egzaminu. Takiego chcecie w przyszłości specjalistę? Zostałem elektrykiem, bo nie poszło mi na wypracowaniu z polskiego i słaby jestem z języków?
W pośpiechu to powinno się ratować ofiary katastrof, reformy przeprowadzać powoli. Z drugiej strony po co? Na nauczycieli ostrzegających teraz przed pogromem wylewa się pomyje i zwie niekompetentnymi. Gdy egzamin przyniesie w większości przypadków szok, winę również obciąży się nauczycieli. A że kilka roczników młodych Polaków będzie miało utrudnioną, jak nie przekreśloną drogę życiową, to co to kogo. Grunt że jest dyżurny chłopiec do bicia.
@belferxxx – uświadom mnie proszę, bo nie jestem „na bieżąco”
Czy tytuł laureata olimpiady z DOWOLNEGO przedmiotu otwiera drogę na DOWOLNY kierunek ?
Studiów czy szkoły średniej ?
@kaesjot
Mowa o szkole średniej i kuratoryjnych konkursach przedmiotowych (wojewódzkich-każde kuratorium robi swój osobny!) – ogólnopolskie olimpiady gimnazjalne są tylko z matematyki, informatyki i angielskiego. Tak, dokładnie – tytuł laureata dowolnego konkursu przedmiotowego otwiera drogę do DOWOLNEJ klasy licealnej, niezależnie od jej profilu … 🙁
@Płynna Rzeczywistość
To prawda, że większość dorosłych ma problem z pisaniem, ale przecież to nie powód, by wykluczyć umiejętność sensownego składania zdań z edukacji 🙂 Mnie się bardzo nie podoba obecna reforma, nie podobał mi się też sposób wprowadzania poprzedniej (fikcyjne dostosowanie szkół do możliwości koncentracji uwagi u sześciolatków ciężko przeżyłam na sobie), ale akurat ten wymóg na egzaminie bardzo mi się podoba. Każdy człowiek, obojętne, po jakiej szkole podstawowej, będzie musiał kiedyś zmierzyć się z koniecznością napisania pisma do urzędu, pracy dyplomowej (takie są nawet w zawodówkach, o ile mi wiadomo), życiorysu, protestu albo i sensownego komentarza na forum. I jeśli nauczyciele będą o tym pamiętać, to może przygotują dzieci „do egzaminu” na minimum 200 słów, a tak naprawdę do pisania czegokolwiek w ciągu całego życia.
Przepraszam, że ja tak wciąż z mojego podwórka, ale dzieciaki w klasie mojej córki regularnie co tydzień piszą wypracowania (od początku drugiej klasy). Kiedy pani nauczycielka przestała je zadawać na początku trzeciej, rodzice zaprotestowali na zebraniu, bo zobaczyli, ile to daje ich dzieciom. Nawet największe głąby w tej klasie, a także dyslektycy oraz dzieci z ADD i ADHD, rozwinęły swoje umiejętności precyzowania myśli i koncentracji na zadaniu. Jeśli tak będą działać dalej, wszyscy w tej klasie będą w stanie napisać minimum 200 słów na zadany temat. A jest to klasa w zwyczajnej szkole rejonowej. Więc można, tylko nauczycielom musi się chcieć zadawać i sprawdzać…
@Nastka
>Więc można, tylko nauczycielom musi się chcieć zadawać i sprawdzać…<
Akurat ostatnio GW(i nie tylko!) promuje szkoły bez prac domowych (zgodnie z życzeniem znacznej części rodziców!) oraz różne uzasadnienie dla uczniów/rodziców, że szkoła nie ma prawa takich prac egzekwować, więc to nie tylko o chęci nauczycieli tu chodzi … 😉
@belferxxx
Wyjątkowo zgadzam się z Tobą we wszystkim 😉
Prace domowe zwłaszcza w pierwszych klasach wymagają dużego zaangażowania rodziców, ale także zupełnie inaczej ustawiają dzieci na przyszłość. I znacznie ułatwiają im start do samodzielnej nauki. Zresztą szkoła bez prac domowych też byłaby OK, gdyby dzieciom umożliwiono ich odrabianie w komfortowych warunkach na świetlicy (te, które są, naprawdę nie sprzyjają jakiemukolwiek skupieniu).
A egzaminy? Każdy z nas zdaje w życiu jakieś egzaminy, piętnastolatek to już nie jest maluch i dobrze będzie, jeśli się zorientuje, na jakim jest poziomie. Byle były sensowne i przemyślane. Kiedyś zdawało się do liceum, a potem na studia, i ta selekcja była potrzebna. Nie przychodził nikt niezainteresowany, grupa ciągnęła w górę, a nie w dół, wstyd było czegoś nie wiedzieć. Dziś mamy wybitne jednostki, a reszta – na studiach na przykład – siedzi w sali wykładowej jak na tureckim kazaniu, a później płacze na egzaminie (wiem o tym z pierwszej ręki). Wolałabym, żeby pod tym względem przywrócono dawne zasady…
@belferxxx 11 grudnia godz. 6:17
Nic nie pisałam o ministrach ani obecnych ani poprzednich. Pisałam co myślę o szkole z perspektywy osoby postronnej. Nie chce walczyć o żadnego ministra, ale o gimnazjum już tak.
Tymczasem Morawieckiemu prezydent desygnował autorski gabinet, a Szydła poszła w ślady Cyrankiewicza.
Oznacza to, że ministra Zalewska jest najlepsza.
Przepraszam za literówkę w nazwisku, miało być Szydło
@lusia24
>Likwidacja gimnazjów to było zło absolutne. I żadne narzekania na poprzednich ministrów i jakie mieli niedobre pomysły tego nie zmieni. <
Pisałaś o poprzednich ministrach jednak. A w kwestii likwidacji gimnazjów (nie mówiąc już o pomysłach reaktywacji teraz!) większość społeczeństwa (jakieś 2/3 !)jest przeciwnego zdania. Więc nic nie wskórasz … ;-)A zły(wręcz fatalny!!!) minister (Hall, Kluzik, Berdzik, Augustyn, Szumilas etc.)to zły minister!!! I nikt nie zagłosuje tak, żeby wrócił do MEN … 😉
kasejot,
O ile się orientuję, każdy wydział uchwala własne zasady rekrutacji na każdy prowadzony przez siebie kierunek i tam są też informacje o tym, kogo przyjmuje się niezależnie od wyników maturalnych – i chodzi tu właśnie o laureatów lub finalistów wybranych olimpiad lub laureatów wybranych konkursów przedmiotowych, zwykle co najmniej regionalnych.
„Od 2017 roku rozpocznie się likwidacja gimnazjów w ramach wprowadzanej reformy edukacji. Czy popiera Pan(i) tę reformę edukacji?”. 48 proc. badanych odpowiedziało „tak”, a 44 proc. – „nie”. Odpowiedź „nie wiem/trudno powiedzieć” wybrało 8 proc. pytanych. Sondaż został zrealizowany przez Millward Brown SA w dniach 21-22 grudnia 2016 roku na ogólnopolskiej reprezentatywnej próbie telefonów stacjonarnych i komórkowych, wśród osób w wieku powyżej 18 lat. Próba badania wynosiła 1020 osób. (http://www.tvn24.pl)
Według sondażu 51 proc. badanych uznaje decyzję o wprowadzeniu stanu wojennego za uzasadnioną, a 27 proc. za nieuzasadnioną. … Mniej niż połowa badanych pamiętała dokładną datę wprowadzenia stanu wojennego – 13 grudnia 1981 r. Prawidłowej odpowiedzi udzieliło 44 proc. ankietowanych i jest to o 6 proc. mniej niż w badaniu CBOS sprzed pięciu laty. Obecnie 58 proc. potrafiło podać właściwy rok, 74 proc. miesiąc. Co szósty badany (17 proc.) podał, że stan wojenny wprowadzono w roku innym niż 1981.
@Płynna nierzeczywistość
Wybierasz sobie sondaż, który ci najbardziej pasuje – według większości sondaży (nawet cytowanych przez GW!) 2/3 chciała przywrócenia układu 8 (SP) + 4 (LO) ;-). Co do reszty danych, to nie wiem czemu mają służyć. W chwili wprowadzenia Stanu Wojennego byłem dorosłym człowiekiem – pamiętam co się działo i z jaką ULGĄ nie tylko Polacy, ale i NATO przyjęło takie, praktycznie bezkrwawe(na tle Pinocheta szczególnie!), jego wprowadzenie … 😉
@Płynna nierzeczywistość
A to … „Newsweek” ( na pewno nie PiSowski) 2015:
http://www.newsweek.pl/polska/sondaz-6-latki-w-szkole-i-likwidacja-gimnazjum,artykuly,373280,1.html
Wśród osób, biorących udział w sondażu na temat stanu wojennego, aż 56% nie potrafiło wskazać daty jego wprowadzenia. Niemniej, tylko 8% ankietowanych uchyliło się od odpowiedzi. Wartość argumentu z sondażu w sprawie likwidacji gimnazjów jest dokładnie taka sama. Sondaż nie sonduje tego, czy decyzja jest słuszna, tylko co w danej sprawie myślą ludzie. Służy więc przede wszystkim oficerom politycznym czy PR-owcom w rządzie jako narzędzie pomiaru skuteczności własnych działań, nie powinien zaś być podstawą podejmowania decyzji politycznych.
Mentalność PiSowska nie przestaje mnie zadziwiać. Stan wojenny był dobry, ale to ja jestem lewakiem.
@Płynna nierzeczywistość
Stan Wojenny był aideologiczny i służył uspokojeniu rozbuchanych emocji. Lewacka i roszczeniowa , ze swoimi ideami jednakowych żołądków, RÓWNYCH podwyżek po 2 tysiące itp. itd. była wtedy „S” – poczytaj sobie, jak znajdziesz[;-)], WSZYSTKIE(!!!) 21 gdańskich postulatów … 😉 Jacek Kuroń zresztą później w „Gwiezdnym czasie” napisał uczciwie czemu to służyło… 😉