Polska szkoła krzyżem stoi
Zdjęcie krzyży ze szkolnych ścian nie uczyni z nas społeczeństwa świeckiego ani nie zamieni szkół w świeckie placówki. Edukacja jest bardzo mocno przesiąknięta religijnością. Jeden zdjęty krzyż wiosny nie czyni. Należałoby zrobić o wiele więcej, np. zlikwidować ceremonie religijne w szkole (dzielenie się opłatkiem, jajeczkiem, śpiewanie kolęd, wysłuchiwanie błogosławieństw księży itd.).
Co nas czeka, gdy zaczniemy wojnę o krzyż? Na razie krzyż sobie wisi, a ludzie mają go gdzieś. Ściągają, oszukują, kłamią, używają brzydkiego słownictwa, dokuczają sobie, są agresywni, a wszystko to w cieniu krzyża. Krzyż niby jest, ale żyjemy sobie w szkole tak, jakby go wcale nie było. Bywa, że i wódkę się pije w cieniu krzyża, chociaż bez wiedzy dyrekcji. Krzyż w szkole znaczy dzisiaj tyle co nic.
Co innego religijne ceremonie. Te są częste, wszechobecne i nachalne. Jak ktoś nie chce w nich uczestniczyć, uczeń bądź nauczyciel, to ma problem. Uczniowie przed Bożym Narodzeniem tygodniami ćwiczą się w śpiewaniu kolęd. Wszystko to piękne i ładne, ale bardziej pasuje do szkółki parafialnej niż do liceum w XXI wieku.
Uważam, że nie od zdejmowania krzyży należy zaczynać walkę o świeckość publicznych szkół, lecz od kontroli, ile czasu uczniowie marnują na udział w religijnych ceremoniach. Gdy młodzież chce iść do kina czy teatru, to tylko po godzinie 13. Wcześniej dyrekcja nie pozwala (wyjątki bardzo rzadkie). Natomiast udzielanie się w religijności nie zna żadnych granic. Zresztą młodzież lubi te ceremonie, wprost uwielbia śpiewać kolędy, dzielić się opłatkiem, opowiadać o papieżu i jeździć na wycieczki do miejsc kultu. Na razie trochę w tym pobożności, ale najwięcej folkloru.
Gdy zaczniemy zdejmować krzyże, uświadomimy młodzieży, że to nie folklor, lecz światopogląd, za który warto walczyć. Kto zagwarantuje, że młodzież opowie się przeciwko krzyżom? Dlatego uważam, że nie od krzyży trzeba zaczynać, bo ukręcimy bicz na siebie. Zamiast pożądanej świeckości będziemy mieli Radio Maryja, np. w głośnikach szkolnego radiowęzła. Ja sam nigdy z uczniami nie dyskutuję o krzyżu, bo jeszcze gotowi są sobie przypomnieć, że wisi. A tak wprawdzie wisi, ale tak, jakby nie wisiał. Zdarzyło się jakieś dwa-trzy lata temu, że ktoś ubrudził krzyż i poprzyczepiał na nim jakieś śmieci, a żaden uczeń tego nie zauważył. W końcu, gdy obrzydł mi ten widok, zdjąłem krzyż razem z całym śmietnikiem (i nigdy już nie powiesiłem). Uczniowie tak jak nie widzieli, że krzyż wisiał, tak nie zauważyli, że już nie wisi. Teraz pewnie by zauważyli, bo mamy w kraju aferę.
Skończmy z obchodzeniem świąt religijnych w szkołach, argumentując, że to zabiera czas potrzebny na naukę. Zresztą wystarczy, aby dyrekcja wydała polecenie, że wszelkie uroczystości religijne, np. dzielenie się opłatkiem czy śpiewanie kolęd, w szkole mogą odbywać się po lekcjach, najwcześniej po godzinie 13. Także przygotowywanie się do świąt nie może odbywać się w czasie lekcji. Zobaczymy, ile osób zechce dzielić się opłatkiem po lekcjach. Obecnie jest tak, że na opłatek poświęca się cały dzień (przepada około ośmiu lekcji), a na przygotowania do kolęd wiele dni. Krzyż na ścianie to naprawdę mniejszy problem.
Komentarze
Pamiętam moment wieszania krzyży w klasach. Rok 1980. Byłam w klasie maturalnej. W moim liceum zarządzono tajne głosowanie nad tym, czy krzyże mają się w szkole znaleźć. Zwróćcie Państwo uwagę, że wówczas o wyrażenie zgody na powieszenie symbolu religijnego poproszono młodzież. To jest demokracja! – pomyślałam. Jak po głosowaniu się okazało byłam jedyną osobą, która była przeciw. I moja duma z tego, jakie w Polsce przemiany następują, natychmiast zgasła. Głosowanie było tajne, ale nauczycielka polskiego ( z resztą jedna z założycielek „Solidarności” w moim regionie) nie dźwignęła tematu i ujawniła ile osób i kto był przeciw. Potem wprowadzenie do szkół religii nie zdziwiło mnie ani troszkę.
Obrazowo pan opisuje akty nieświadomej profanacji, które odbywają się w okrzyżowanych salach lekcyjnych. Ale może należałoby na to inaczej spojrzeć. Krzyże wiszące w instytucjach publicznych moim zdaniem nadają tym instytucjom wymiar sakralny. Krzyż w Sejmie symbolizuje to, że głos posłów z wyboru wyraża Boskie poglądy i nadaje Sejmowi świątynny charakter. Podobnie jest w szkolnej klasie. Tam krzyż ma nadawać lekcji wymiar sakralny – nauczyciel pod krzyżem metaforycznie ujmując głosi Słowo Boże nawet jeśli omawia z sympatią twórczość Gombrowicza. Z tego punktu widzenia jest to dla nauczyciela sytuacja wygodna, bo dodaje mu w oczach dziatek dodatkowego autorytetu a treści przez niego przekazywane stają się bezdyskusyjne.
Pozdrawiam
Szanowny Kolego
Myśląc w Panu podobny sposób zlikwidowałbym lekcje języka polskiego. Przecież najwięcej bezrobotnych jest po studiach humanistycznych. Czy bezrobotny lepiej się czuje, jeżeli zapamięta to co Mu Pan „nawkłada” do głowy.
A tak zupełnie poważnie. Jeżeli ludzie wykształceni przestrzegaliby zasad chrześcijańskich z pewnością miałby Pan mniej tematów do poruszenia na blogu. Zresztą w większości – moim zdaniem – zupełnie słusznych, chociaż często ze zbyt daleko idącymi uproszczeniami
Zante, to okropne, ale znam podobną historię, dotyczącą mojej siostry ciotecznej. W jej szkole rodzice dyskutowali w 1980 roku czy powiesić krzyż i moja ciotka nie chciała się zgodzić (jest niewierząca). Inni rodzice opowiedzieli o tym swoim dzieciom i te dzieci powiedziały mojej siostrze, że „jej matka zhańbiła klasę”. Po tym wydarzeniu ciotka zdecydowała, że siostra będzie chodzić na religię w szkole i że pójdzie do komunii.
bdb tekst – szkoda, że jak zwykle w takich przypadkach zostanie głosem wołającego na puszczy…
Do KARTKI Z PODRÓży.
Krzyż w Sejmie symbolizuje to, ze głoś posłów z wyboru wyraża Boskie poglądy i nadaje Sejmowi świątynny charakter.
Autor tej wypowiedzi chyba nigdy nie oglądał w telewizji posiedzeń sejmowych. Jaki tam światynny charakter , jak się posłowie błotem obżucają. szukają który posęł jest ojcem dziecka sekretarki i t d..i to się dzieje pod zawieszonym krzyżem.na ścianie
A co dotyczy krzyża w szkołach . Jest młodżież innych wyznań, lub nie wierząca, lub wierzą ale nie praktykują, dlaczego narzuca im się wiarę katolicką..żyjemy rzekomo w panstwie demokratycznym.. Nikt tu nie walczy z religią , każdy ma wolny wybór. Ale krzyż niech sobie wisi na ścianie w salach przykościelnych , ale nie w szkołach., tak jest w całej Zjednoczonej Europie . Polska jest i będzie spostrzegana jako kraj zacofany . Modlitwami i odmawianiem różańca nic nie zbudujemy. Pan Bóg nic nam nie da, sami musimy sobie wszystko wypracować. Do szkoły podstawowej chodziłem we Francji . nawet nie do pomślenia było żeby w szkole wisiał krzyż. a kto chciał się uczyć religi po lekcjach można było pójść na religie do koscioła . A tu w Polsce robimy z tego problem i demokracje się „zabija”. Nie oczekujmy cudów. Cuda czynił kardiolog Zbigniew RELIGA i to bez pomocy Pana Boga.
Do Zante,
Krzyz w 1980 roku mial wymiar polityczny bardziej chyba niz religijny. W 1981 bylem na koloniach pod Zakopanem (zostalem nawet przewodniczacym bo bylem wysoki, mialem wtedy 15 lat i bylem jednym z najstarszych!).My kolonisci mieszkalismy, zgodnie z przyjetym wtedy zwyczajem, na terenie lokalnej szkoly podstawowej. W jej klasach byly krzyze. Jako Wroclawianin bylem zaszokowany. Jeden z wychowawcow powiedzial mi ze „tam to normalne”. Bylem wzruszony. Poczulem sie ze jestem w prawdziwej Polsce. Po wakacjach juz bedac w technikum bylo mi dane glosowac w sprawie krzyzy w klasach. Wszyscy bylismy za tak. Z roznych powodow. Dla mnie ten krzyz byl symbolem zmiany na lepsze. Powrotem do Lacinskiej a nie Sowiecko/Cyrylowskiej Europy. Zante,Polak to Katolik. Jest to cos co nas laczy z Italia, Portugalia, Austria, Belgia, Bawaria, Slowacja, Slowenia, Chorwacja, Argentyna, Brazylia, Hiszpania i wieloma jeszcze krajami i regionami. Krzyz ktory jest narodowym symbolem panstw Skandynawskicj czy Szwajcarii powinien laczyc a nie dzielic. Teraz mieszkam w USA. I place cieszkie pieniadze aby moj syn uczeszczal do szkoly katolickiej. W Polsce placic nie trzeba.
Do Artura: Polak, to ten, którego ojciec jest Polakiem. Bez względu na rodzaj wiary lub jej brak.
Nie wiem, jak zadbać o laickość szkoły, a sądzę, że jest nam niezbędna.
Widzimy, że krzyż stał się jedynie wyrazem tradycji i folkloru. Przestał być przesłaniem, wyzwaniem, nakazem, czy zobowiązaniem do czegokolwiek. Widać to boleśnie w przestrzeni publicznej ? a ta, jak Pan pisze, nachalność religijnych ceremonii pokazuje tylko pustotę i brak jakiegokolwiek duchowego znaczenia uroczystości.
Mamy przykład na żywym organizmie, że religijność i wiara to dwie odrębne kategorie.
Jeśli krzyż jest znakiem wyboru, świadomie podjętą decyzją, to można ten wybór tylko szanować. Jak każdy świadomy i konsekwentny wybór zresztą, bo jak sądzę najbardziej zabójcza jest obojętność. Ale, aby świadomie wybierać, trzeba dyskutować. Czy w szkole jest możliwa taka dyskusja, skoro boją się jej nasi politycy? Brak dyskusji wpędzi nas albo w ślepy fanatyzm, albo w skrajny relatywizm, jedno i drugie bez intelektualnej podbudowy.
Historyjka z lekcji religii (autentyk ? ubiegły tydzień): uczeń powiedział zakonnicy, że Bóg jest sadystą, bo nie reaguje, gdy wokół jest tyle zła i ludzkiej krzywdy. Zakonnica powiedziała, że jest bezczelny i pójdzie tłumaczyć się do dyrektora. Jeśli dobrze pamiętam, na lekcji polskiego omawia się jeszcze III cz. ?Dziadów? i głębię wewnętrznych przeżyć Konrada, gdy mówi: „Kłamca, kto Ciebie nazywał miłością, Ty jesteś tylko mądrością”. Mickiewicz do dyrektora?
„Polak to Katolik”, pisze Artur. Trzeba mówić zawsze tylko za siebie.
Pod wpisem Gospodarza podpisuję sie obiema rekami, bardzo dobrze ujął, jaki to katolik z tego Polaka. Mnie z Polską łączy miejsce urodzenia, wspólnota kulturowa, język, a nie religia. Szanuję każdą, ale od każdej trzymam sie z daleka i nie uważam, żebym przez to była kimś gorszym, bo nie biegam do kościoła czy innej świątynii. W Kanadzie, gdzie mieszkam prawie 30 lat, są do wyboru szkoły publiczne i katolickie – podatki z mojej kieszeni szły na tę szkołę, do której chodziło moje dziecko (szkoły prywatne to osobna sprawa i wolny wybór), było to jasno określone w deklaracji podatkowej. Uważam, że jest to rozwiazanie bliskie ideału, ale nie wydaje mi się, żeby było do zrealizowania w Polsce. Przynajmniej nie w bliższej przyszłości. Symbole religijne przynależą do świątyń, miejsc temu przeznaczonych, prywatnych domów, nie do innych, publicznych miejsc, gdzie bywają ludzie róznych wyznań, albo tacy, jak ja.
Każdego trzeba uszanować i nic nikomu nie narzucać.
Pozdrowienia i przyjazne machanko do Kartki z Podróży 😉
>Zdjęcie krzyży ze szkolnych ścian nie uczyni z nas społeczeństwa świeckiego ani nie zamieni szkół w świeckie placówki. Edukacja jest bardzo mocno przesiąknięta religijnością. Jeden zdjęty krzyż wiosny nie czyni.<
I Pan, humanista udaje,że to nie ma znaczenia.Krzyż jest symbolem dominacji kleru kat.w Polsce, a symbole mają wielkie znaczenie.W przeciwieństwie do zwyczajów(sympatycznych!) życzeń, kolęd, jajeczek etc.które można potraktować jako sympatyczny i ocieplający relacje międzyludzkie folklor.(Sam, będąc niewierzący, z przyjemnością się dzielę, życzę, śpiewam…) Z krzyżem jest inaczej, to jest symbol dominacji kleru(kleru – nie wiary!) w Polsce.I jako takie powinny być eliminowane z miejsc publicznych(rozsądnie oczywiście!).W każdym razie nie mogą występować równorzędnie z godlem państwowym. Oczywiście mam na myśli krzyż religijny, a nie np. w innej symbolice, niezależnie od pochodzenia!!!
Nie, Polak nie równa się katolik Arturze.
A co ma krzyż na fladze do łączenia i kogo z kim?
Krzyże zdjąć – w klasie mogą być też osoby nie wierzące, albo wywiesić symbole wszystkich religii tak żeby nikt nie czuł się pominięty/skrzywdzony.
W szkołach nie związanych z kościołem/wyznaniem nie powinno być widocznych symboli religijnych, ksiądz nie powinien błogosławić na koniec roku szkolnego itd
W katolickiej szkole krzyże mi nie przeszkadzają – na mojej uczelni wiszą w każdej sali, nikt nie robi z tego problemu.
Przy zdejmowaniu krzyży i wzbranianiu symboli religijnych, zapomina się, że ateizm, wyrażony laicyzmem, też jest, jeśli nie rodzajem stosunku religijnego, to na pewno stosunku do religii. Walka z wolnością religijną w szkołach, prowadzona przez ateistycznych laicystów może prowadzić tylko do absurdów, tak jak we Francji: zakazano noszenia chust, bo są symbolem islamu; a gdybym był czcicielem słońca, a moja religia nakazywała mieć nienakrytą głowę, ucięto by mi ją? nakazanoby mi nosić beret? Jeśli szkoły naprawdę mają być „bez religii”, powinny być też „bez ateizmu”. Temu, kto potrafi to wykonać, należy się koń z rzędem, bo czemu właściwie tylko prawa ateistów miałyby być respektowane? Pozdrawiam Gospodarza!
Jako niedawny licealista chciałbym żeby moją szkołę obchodziło zdanie jej uczniów.
Obecnie dojrzewamy szybciej. Szybciej musimy wybierać ścieżkę/profil kariery, szybciej stajemy ze sobą w szranki w różnych egzaminach porównawczych, szybciej się dowiadujemy różnych rzeczy z Internetu i szybciej zaczynamy współżycie bo czujemy się dorośli. Niedorzeczne byłoby założenie że nasze poglądy na religie krystalizują się jako autonomiczne później. Tym rozsądniejsza byłby konsultacja w sprawie czysto poglądowej jaką jest religia z uczniami którzy stanowią w szkole większość a z rodzicami uczniów w szkołach przedlicealnych.
Ale ponieważ żyjemy w kraju rządzonym przez „mentalną” lewicę i im pochodne taki przejaw demokracji bezpośredniej nie przyjdzie im do głowy a jeśli nawet to tylko po to by go zakazać. Szeroko pojęta władza od zawsze w Polsce traktuje obywateli jak masę do urabiania formami zakazów i nakazów. Czy naprawdę wyobrażacie sobie państwo że ktoś oficjalnie zapytałby ludzi się podległych takich jak uczniowie w szkole o zdanie? Bo ja jako niedawny uczeń a obecnie student po prostu nie potrafię sobie takiej sytuacji wyobrazić – a jak czytam w 1980 r. tak właśnie było. Smutno mi że młodzież choć jest „przyszłością narodu” traktowana jest jak larwy z które kiedyś dopiero „wyjdą na ludzi”. Sądzę że to prawdziwy zgrzyt dla polityków że muszą raz na kilka lat zabiegać o nasze głosy.
Nie przypuszczałęm, że tyle osób liczy jeszcze zbiorowisko Homosowietikus
Imien/Nick to postawa głosząca że Boga/bogów nie ma, ma się to nijak do zdejmowania krzyży. Bo chcemy szkół wolnych od wpływu Kościoła, a nie szkół twierdzących ‚Boga nie ma’. Brak krzyża nie równa się zaprzeczeniu istnienia Bytu.
Nie chodzi o prawa ateistów, tylko o równość wyznań. Trochę złe porównanie ale zasada będzie podobna – to osoba paląca nie może korzystać ze swojej wolności wśród osób niepalących, lub przebywając z jedną osobą niepalącą. Dlaczego palacz nie może realizować swoich praw a nie palący może? Bo ta osoba dodaje coś do przestrzeni wspólnej naruszając przestrzeń niepalących. Klasa szkolan (w sensie pomieszczenia) to przestrzeń wspólna dla osób wierzących, związanych z katolicyzmem, ale też innymi religiami jak i dla nie wierzących, wątpiących itd jedyną opcją równości jest ne umieszczanie w niej symboli religijnych. Uczeń jeżeli chce może mieć przy sobie symbol swojej religii – tego prawo nie zabrania. Więc po co bronić krzyża przybitego do ściany?
Oen wybacz ale poczucie dorosłości zwykle skutkuje tylko głupią brawurą i stroszeniem piórek i ma się nijak do bycia dorosłym.
Dopóki nie zmieni się definicja dziecka jako człowieka do 18 roku życia, to wciąż o wielu rzeczach będą decydować rodzice.
Moje liceum autonomię pośrednio nadało – uczniowie sami wybierali etyka/religia, ale decydujący głos mieli rodzice – na zebraniu dostawali deklarację czy zgadzają się z postanowieniem dziecka. Jeżeli nie, dziecko chodziło na zajęcia wybrane przez rodzica.
Raczej mówię, nie daję wiary w Boga/boga, co nie do końca prawidłowo wyraża mój stosunek, ponieważ nawet nie wyobrażam sobie tego, którego odrzucam. Mniejsza o to.
Kiedy zaczęto wieszać w szkołach krzyże byłem przeciw.
Niedawno słuchałem wykładów (chyba na temat Systemów uniwersalnych na Pracowni Pytań Granicznych prof. Tomasza Polaka, dawniej Węcławskiego), tych najświeższych z tego roku i w jednym z nich usłyszałem o czymś co można streścić tak. Kultura europejska bezsprzecznie opiera się na filozofii greckiej, prawie rzymskim i etyce chrześcijańskiej. Czy nam się to podoba czy nie, nie da się tego wymazać z historii. Dlatego chęć pominięcia odniesień do chrześcijaństwa w preambule unijnej sprawia ?dziwne? wrażenie. W podobnym tonie jawiły się wypowiedzi w Tygodniku Powszechnym w rozmowie Artura Sporniaka z prof. Andrzejem Zollem na temat miejsca krzyża w przestrzeni publicznej. Bardzo upraszczając: eliminując symbol krzyża z miejsc publicznych możemy się narażać na osłabienie chrześcijańskiej tożsamości, co podcina nas w konfrontacji z mocno utożsamionymi ze swoją religią innymi, np. muzułmanami. Tu chodzi o ochronę praw większości. Dlatego problemu krzyża już nie widzę tak łatwym jak kiedyś.
Zresztą i tu na blogu ten krzyż nas dzieli, a przecież dla kogoś może być symbolem religijnym a dla innego jak dla mnie symbolem, o którym wiem, że jest związany z religią i co z tego. Po co te emocje. Przecież wielu z nas ma wśród znajomych zarówno wierzących oraz nie. Jeśli na tym tle dochodzi do kłótni to tylko smutne. Jeśli dochodzi do kłótni, to musimy się bać nie krzyża i religii a siebie ponieważ nie dorośliśmy do wzajemnego szacunku.
PS W szkole jesteśmy zarówno wierzący jak nie i nie udało nam się z tego powodu pogniewać. Uczmy siebie i młodzież poszanowania innego, wtedy zarówno krzyż jak jego brak nie wyrządzi nikomu krzywdy.
Do Asia: Wyjątkowo trafne i lepiej bym własnych myśli nie ujęła. Pozdrawiam
Prawda jest niestety taka, że ateiści, zwolennicy laicyzacji, działają opresyjnie wobec katolików (odnoszę się do samej tylko sprawy krzyży). W danej sprawie kwestia symboliczna jest naprawdę ważna i świadczy o opowiedzeniu się po jednej ze stron „sporu”. Dobrze zobrazuje to anegdota o pewnym żydowksim miasteczku, które niszczyła susza. Jego mieszkańcy udali się do rabina i prosili o pomoc. Rabin odpowiedział, że jeśli wierzyli, że zacznie padać, natychmiast się to stanie. Jednak się nie stało. Spytali więc rabina, dlaczego nic się nie dzieje. Rabin odpowiedział „Gdybyście wierzyli, przynieślibyście z sobą parasole”. Oczyiwstym jest, że ateista nie widzi potrzeby wiszenia krzyża na szkolnej ścianie, jednak dla osoby wierzącej jest to ważne. Na pewno nie jest to kwestia zachowania „neutralności”, bo tak jak w przypadku deszczu, nie można jej racjonalnie zachować, bowiem osoba wierząca musi wyciągać konsekwencje, także symboliczne, ze swojej wiary. Tak samo sekularyści-ateiści. Pozdrawiam Gospodarza!
Drodzy państwo. Jestem za a nawet przeciw zdejmowaniu krzyży. Sam symbol ten został zdewaluowany już dawno . To fakt że w jego obliczu dzieją się świństwa najcięższego kalibru i nikt na to nie zwraca uwagi ale w momencie jego zdejmowania powstaje i powstawać jeszcze długo będzie wrzawa i święte oburzenie ponieważ mamy dyktaturę i to strasznie prymitywną Polskiego KK.
Nawet przeciw. Chciałbym zaproponować równowagę, a dowieść krzyż cerkiewny, a dowieść półksiężyc , a dowieść gwiazdę Dawida a dla równowagi czerwony kwadracik dla niewierzących. Po równo i sprawiedliwie. a jednocześnie parodystycznie.
Każde poczynanie zdejmowanie i do wieszanie jeszcze przez długie lata będzie to temat histerycznej histerii. Od dawna wręcz a dzisiaj żądam aby przez Polskę przetoczyła się reformacja typu Luter, Kalwin tylko że współcześnie tacy wielcy i pracowici ludzie nie rodzą się.
Zastanawiam się tylko, dlaczego pan Chetkowski myśli, że młodzież to niemyślące bydło.
XXX,
nie uważam młodzieży ani za niemyślące bydło, ani w ogóle za bydło. Do listy poglądów, jakie mi się bezpodstawnie przypisuje, dołączam kolejną myśl.
Pozdrawiam
Do Imien/Nick: wytłumacz mi ( a po przeczytaniu wpisów wychodzi na to, ze nie tylko mi) dlaczego krzyż w klasie, Sejmie jest tak istotny dla katolika? Dlaczego nie wystarcza Mu w swoim domu, prywatnym samochodzie, swojej świątyni? Wiara lub jej brak jest bardzo osobistą sprawą. Klasa, urząd, Sejm są przestrzeniami dla wszystkich absolutnie więc po co obwieszać je religijnymi symbolami?
Spieszę wyjaśnić: przekonanie, że religia (katolicka) jest sprawą prywatną zostało potępione w tak zwanym Syllabusie Piusa IX. Po raz kolejny chciałbym powtórzyć, że w życiu publicznym muszą obowiązywać zasady, w czym chyba wszyscy się zgadzamy. Jeśli nie będą to zasady katolickie, bo mówimy o polskich szkołach, polskim parlamencie, będą to zasady laickie, ateistyczne. Będzie to stwierdzenie, że sferą prywatną rządzi Bóg, a sferą publiczną… ateizm? Panu Bogu świeczkę i diabłu ogarek, jak głosi przysłowie. Swoją drogą, osobliwe jest, że, droga Zante, pytasz dlaczego dla katolików tak ważne jest istnienie symboli religijnych w sferze publicznej, skoro sam(a) domagasz się ich usunięcia…?
No pytam dlaczego (bo nadal nie wiem) to takie ważne, by symbole wisiały na ścianach? Dlaczego nie wystarczy symbol powieszony na łańcuszku, na własnej piersi?
Uważam, że wiara to kwestia własnego sumienia. Nade wszystko zaś uważam, że nikt nie ma prawa narzucać swego światopoglądu innym. Tak, jak nic mi do krzyżyka na czyjejś piersi jak i chusty, na głowie muzułmanki, także w miejscu publicznym.
>Będzie to stwierdzenie, że sferą prywatną rządzi Bóg, a sferą publiczną? ateizm? Panu Bogu świeczkę i diabłu ogarek, jak głosi przysłowie. Swoją drogą, osobliwe jest, że, droga Zante, pytasz dlaczego dla katolików tak ważne jest istnienie symboli religijnych w sferze publicznej, skoro sam(a) domagasz się ich usunięcia??<
Jakbyś tak Imien/Nick sprecyzowal co by to znaczylo konkretnie kto czy co rządzi którą sferą. Ja w obu widzę dobrych(porządnych czy jak tam) ludzi i s..synów i podzial nie przebiega wg wiary w Boga czy niewiary, ale i tu i tu są jedni i drudzy. S…syn może pod znakiem krzyża robić rzeczy straszne [są takie doświadczenia historyczne, niekóre zupelnie świeże;-)]
W takiej Rwandzie niedawno katolicy Hutu i Tutsi wyrzynali się wzajemnie nawet w kościolach. Jak obecność krzyża w miejscach publicznych pozytywnie wplywa na zachowania katolików(czy generalnie – chrześcijan);-)
Bo na razie to Ty takie ogólne haselka wyglaszasz .Przejdź może do
konkretów…;-))))))))
Podzielam pogląd pana Chętkowskiego.
Chociaż jestem ateistą krzyż w polskim życiu publicznym mi nie przeszkadza. Jest on owszem symbolem religijnym ale również w pewnym stopniu symbolem polskiej kultury, tradycji.
Przymusowy programowy ateizm to także dyskryminacja (porównanie z paleniem papierosów moim zdaniem nietrafne).
Problemem jest wszechobecna agresywna propaganda Kościoła Katolickiego i jego skłonności do dominacji w życiu publicznym.
Do Imien/Nick
Religia jest sprawą sumienia, a nie obowiązującą doktryną. Niezależnie od okoliczności. Możesz swoją religię wyznawać i postępować zgodnie z jej nakazami.Możesz pokazywać i tłumaczyć innym, że Twoje postępowanie wynika z Twojej wiary. Jeśli uznajesz stanowisko Piusa IX za tak istotne, odwróć sytuację i pomyśl, gdzie stawiasz protestantów, prawosławnych, czy ateistów. Religia chyba Cię nie uczy, że są równi i równiejsi? Tuwim za Dziejami Apostolskimi, jeśli dobrze pamiętam, prosił „Naucz nas Panie, że pod słońcem Twoim nie masz Greczyna, ani Żyda”.
Przekonaj mnie, że obecność krzyża na ścianie klasy, urzędu lub sejmu wpływa w jakikolwiek sposób na postępowanie wierzących.
Udowodnij, że wartości moralne ateistów są mniej warte niż wierzących. Ja nie widzę związku między wiarą a uczciwością człowieka. Chociaż nie, przepraszam, kiedyś przyjaźniłam się z zielonoświątowcami. U nich wiara miała wpływ na życie.
„Panu Bogu świeczkę i diabłu ogarek” – Dla mnie osobliwe jest, że dla niektóych katolików tak ważne jest istnienie symboli religijnych w sferze publicznej, skoro tak boleśnie lekceważą zasady własnej religii.
We wszystkim potrzebny jest umiar. Popieram Adama J. Krzyż może pozostać w szkole pod pewnymi warunkami. Nie powinien dominować np. nad godłem. Jeśli w szkole są uczniowie innych wyznań czy religii, to obok krzyża powinny się pojawić ich symbole. Inaczej dojdzie do absurdu i będziemy musieli usunąć z bibliotek Kubusia Puchatka, bo jedną z postaci jest Prosiaczek. Natomiast ze szkól powinna być usunięta religia, o czym już na tym blogu pisałem. Niedopuszczalne są ceremonie religijne w szkole typu wizyta biskupa, wyświęcanie obiektów, udział w rekolekcjach itp. Nie powinno się zawieszać lub odwoływać zajęć ze względu na uroczystości religijne. To zapewni i świeckość i neutralość religijną szkoły.
Zante, pozostajesz głucha na moje stwierdzenie, że wiara schowana do sumienia jest jak biblijne światło trzymane pod korcem. Zarzućmy sprawę symboli na chwilę i wyobraźmy sobie, że posłowie głosują nad sprawą aborcji, trzymając swoje przekonania religijne w sumieniu. Jak mieliby głosować? Żeby nie skrzywdzić sumień ateistów? Przecież to nonsens! Po raz kolejny powtarzam też, że istnienie lub nieistnienie symboli religijnych w sferze publicznej nie jest sprawą neutralną, o czym już dwa razy mówiłem – jest stanięciem się po jednej ze stron. Allu, ja cytuję papieża, a Ty Żyda-poetę? Taki autorytet jest tu nie na miejscu, jak bardzo by go nie cenił osobiście. Zgadzam się też, że niedposuzczalna jest „sakrlizacja” szkoły, pt. święcenie pomieszczeń etc. Musi zostać zachowana różnica między sferą sacruma profanum, choćby w celu zachowania jakichś sensownych granic mięzy KK a społeczeństwem, wierzącym, choćby deklaratywnie w 90 %, czy nie… Pozdrawiam Gospodarza!
Alla pisze:
2009-11-14 o godz. 09:52
„Ja nie widzę związku między wiarą a uczciwością człowieka. ”
A ja widzę.
Uważam, że spowiedź ułatwia niemoralne zachowania.
Może warto odejść od poglądu, że Bóg to albo chrześcijański, albo żydowski, albo muzułmański… tylko określić go jako symbol wszystkich pozytywnych emocji – wiary, nadziei, miłości, prawdy, piękna… i w oparciu o to, wychowywać?
„Tylko pod krzyżem, tylko pod tym znakiem ?
Polska jest Polską, a Polak Polakiem.”
A Mickiewicz
Imen/Nick
>Zarzućmy sprawę symboli na chwilę i wyobraźmy sobie, że posłowie głosują nad sprawą aborcji, trzymając swoje przekonania religijne w sumieniu. Jak mieliby głosować?<
1.Wystarczy popatrzeć na nasz sejm żeby wiedzieć,że obecność krzyża nie zmienia zachowań(często skandalicznych!) poslów, z których większość deklaruje religijność;-)
2.Kwestia aborcji jest zupelnie niereligijna, tak jak np.celibat księzy czy stosowanie prezerwatyw..Jeden papież byl przeciw któryś kolejny będzie za;-)
3.Czy naprawdę jedyne problemy wiary i wierzących to kwestie różnych szczególów i technologii procesu rozrodczego???
Aborcja na pewno nie jest kwestią religijną tylko takich czy innych obsesji.
Są religie, które zakazują np.transfuzji albo operacji chirurgicznych…;-)
Nikt w Polsce katolikom aborcji nie nakazuje… Tylko dlaczego państwowe(!) prawo ma stać na straży religijnych(!) zakazów???
Jeśli ateiści zagwarantują, że po przejściu na ateizm cała Polska nagle zacznie zachowywać się moralnie, obiecuję uroczyście także dołączyć do laicystów. Ale brak krzyża niczego nie zmieni w zachowaniu ludzi, jeśli nie pogorszy, bo będzie jawnym zwycięstwem ateizmu. S-21, jeśli aborcja to dla Ciebie „technologia procesu rozrodczego” to chyba jest coś nie tak z Twoją wiedzą nt., bo poglądu nie chcę komentować. http://pl.wikipedia.org/wiki/Aborcja Czym innym jest transfuzja(ratująca życie) czym innym aborcja (życie zarodkowe niszcząca) Ale nie to jest tematem. Państwo powinno stać na straży WOLNOŚCI obywateli, także wolności do POSIADANIA lub NIEPOSIADANIA krzyża lub innego symbolu religijnego na ścianie. Jeśli państwo ma nie stać na straży religijnych zakazów, dlaczego ma stać na straży ateistycznych nakazów? Sprawa krzyży powinna stać się przedmiotem konsensusu władz szkoły z rodzicami, najlepiej za każdym razem, przy każdym roczniku. To trochę tak, jak gdyby panu Chętkowskiemu narzucono ustawą, jak ma akcentować wyrazy, rozmawiając na zebraniach z rodzicami lub siłą narzucano takie a nie inne tematy ściennej gazetki. P.S. Czy posłowie lewicy, zwolennicy laicyzmu, nieraz otwarci wrogowie Kościoła, zachowują się bardziej moralnie? Nie piję do polityki, a do samego zachowania! Pozdrawiam Gospodarza!
Na razie w Polsce żadnego krzyża nie zdjęto, ale z pewnością w najbliższym czasie to nastąpi. JUż widzę te krucjaty polskiego duchowieństwa i Radia MAryja.
Wyrok ETS jest jednak bardzo ważny, gdyż, jak podkreslają konstruktywiści, symboliczny. Stanowi ważny przekaz, że kwestia wiary jest sprawą indywidualną i nie powinna urastać do roli państwowego reżimu dla naszych umysłów i oczu.
Ateizm zaś NIE JEST „sprawą indywidualną i powinien urastać do roli państwowego reżimu dla naszych umysłów i oczu”.
Imen/Nick
>Czy posłowie lewicy, zwolennicy laicyzmu, nieraz otwarci wrogowie Kościoła, zachowują się bardziej moralnie? Nie piję do polityki, a do samego zachowania!<
W ten sposób udowodnileś moją tezę;-)))) Bo wg Twoich teorii to wiara i obecność krzyża powinny umoralniająco dzialać na tych religijnych.Więc to oni powinni być moralniejsi od tych niewierzących. Ja twierdzę że wiara i obecność krzyża nic do moralnych zachowań nie mają, co najwyżej sprzyjają czasem hipokryzji.I Ty to sam pięknie potwierdzasz.
To, że elementy religijne bywają instrumentalnie wykorzystywane do celów politycznych, nie przesądza o nieprawdziwości wyznania. Politycy lewicy, którzy z definicji są wrogami Kościoła, są przeciwni symbolice religijnej w miejscach publicznych, powinni więc zachowywać się bardziej moralnie niż ci „hipokryci”? Z krzyżem jest problem jak z każdym symbolem: łatwo ulega dewaluacji i dla kogoś, kto poznaje dany symbol już „poniżony”, może wydawać się, że to co pierwotnie znaczył, nie jest wiele warte, że to jest nieistotne. Dlatego też patrząc na krzyż, widzisz tylko hipokrytów, którzy szukają nienajlepszym bo emotywnym sposobem łatwego elektoratu. Jednak posługiwanie się krzyżem w polityce to wątek w dyskusji o niskiej kulturze politycznej Polski, a nie o występowaniu symboli religijnych w miejscach publicznych. Pozdrawiam S-21 i Gospodarza!
Do Imien/Nick: pozostaję, jak to nazwałeś, głucha na to co mówisz? Ktoś słyszący to dla Ciebie tylko ten, co dzieli z Tobą poglądy? Jak pogodzisz swoje, jak nazywasz prawo, do krzyża na ścianie w miejscu publicznym z prawem ateisty do gołej ściany, bądź tylko z godłem państwowym? Nadal nie odpowiedziałeś dlaczego krzyż na piersi katolika to za mało? Dlaczego „czystą ścianę” w miejscu publicznym odbierasz jako „państwowy reżim dla naszych umysłów i oczu”? Kiedyś musiały wisieć portrety Stalina, Dzierżyńskiego, a teraz mają obowiązek, wg Ciebie, wisieć krzyże? A nadejdzie kiedyś czas, że w miejscach publicznych będzie tylko orzeł biały bez dyktatu czerwonych i czarnych?
Panie Dariuszu, dziwi mnie lekkość bytu w opisie profanacji krzyża w Pana szkole. Czy z równą niefrasobliwością zareagowałby Pan na analogiczne potraktowanie gwiazdy Dawida? Czy Państwo z podobną aprobatą wypowiadaliby się za jej usunięciem z przestrzeni publicznej w Izraelu? Ludzie mają prawo do obecności tego, co bliskie im sercu i drogie – krzyż dla wierzącego ma znaczenie przypomnienia bezgranicznej miłości Chrystusa – Boga i człowieka, odkupienia, sensowności kierowania się dobrem… Służąc kultowi, jest obecny w sztuce na obrazach m. in. Grunewalda, van Eycka, Giotta, Rubensa, van Gogha, Matejki. Czy chcą tego Państwo, czy nie podstawy współczesnej moralności i praw człowieka początek mają w chrześcijaństwie uznającym równość ludzi, nakazującym bezwyjątkowe miłosierdzie wobec słabych, uznającym pełnię człowieczeństwa tych, którzy w pogańskich społecznościach (np. starożytnej Grecji i Rzymu) praw nie mieli lub mieli ich bardzo mało – niemowląt, dzieci, niewolników, kobiet, ubogich, niepełnosprawnych, chorych. I tam, gdzie nie szanuje się człowieka, to nie z nadmiaru religijności, a z jej braku.
Mówisz: „Niech sobie ludzie nie kochają Boga,
Byle im była cnota i Ojczyzna droga.”
głupiec mówi: „Niech sobie źródło wyschnie w górach,
Byleby mi płynęła woda w miejskich rurach”.
A. Mickiewicz, Źrzódła
Do Ada: jest zasadnicza różnica pomiędzy katolickim krzyżem w Polsce, a Gwiazdą Dawida w Izraelu. Gwiazda Dawida jest na fladze państwa, bo Izrael to państwo wyznaniowe, z religia państwową judaizmem i ścisłymi powiązaniami struktur państwa i struktur religijnych. Prawa talmudyczne zapisane są w konstytucji Izraela i są obowiązujące z mocy prawa np. w wojsku i instytucjach państwowych. Prawo cywilne to w zasadzie w całości jurysdykcja sądów rabinackich. Jak na razie polska Konstytucja nie narzuca religii i pozostawia wiarę osobistym prawem każdego człowieka. Piszesz: „Ludzie mają prawo do obecności tego, co bliskie im sercu i drogie – krzyż dla wierzącego ma znaczenie przypomnienia bezgranicznej miłości Chrystusa – Boga…”. Zgadzam się z Tobą w całości. Ale symbole religijne niech pozostają (wszystkich religii, żeby była jasność) na piersi, w sercu, w domu, prywatnym aucie……
Do zwolenników krzyży
Zamiast myśleć i gadać tyle o symbolice [wystawiając ją dewaluację;-)]wzięlibyście się za realia – za takie życie i zachowanie żeby każdy wiedzial, że „na katoliku można polegać jak na Zawiszy”;-)
Tak jak na przyklad wiadomo,abstrahując od nachalnej propagandy wyznania, o swiadkach Jehowy czy zielonoświątkowcach;-)
„Jak pogodzisz swoje, jak nazywasz prawo, do krzyża na ścianie w miejscu publicznym z prawem ateisty do gołej ściany, bądź tylko z godłem państwowym?” Tak jak już wcześniej mówiłem, w szkole powinno być to kwestią KOMPROMISU. Po raz n-ty powtórzę, że ateistom wydaje się, że zakaz oznacza neutralność, a jednak… nie jest tak. Narzucona przez państwo goła ściana nie jest lepsza od narzuconego przez państwo krzyża na ścianie. Mówi się, że w cywilizowanych państwach prawa występuję przewaga konsensusu społecznego nad narzucanim ustaleń przez państwo: myślę, że nie jest to sprawa, w której LUDZIE CYWILIZOWANI, a przecież tacy jesteśmy my, Polacy, nie umielibyśmy się porozumieć. Pozdrawiam!
Krzyże należy natychmiast zdjąć. Nie chcę, by moje dzieciaki, wychowywane w światopoglądzie innym niż katolicki, religijny, miały poczucie że chodzą do szkół chrześcijańskich. Widok krzyża w miejscu, które powinno być wolne światopoglądowo jest śmieszny. Świadczy o zaborczości jednej z religii, o próbie zawłaszczania sobie instytucji i miejsc, które z nadania konstytucyjnego są wolne od doktryn.
Do Imnien/Nick Jeśli jedynym komentarzem na moje pytania jest wyciąganie pochodzenia Tuwima, to jestem łagodnie mówiąc rozczarowana. Omiń sobie Tuwima i zwróć się bezpośrednio do Pisma Świętego – chociaż nie wiem, czy będzie wystarczająco (wybacz przewrotne określenie) „koszerne”, biorąc pod uwagę ręce, które je spisywały.
Poza tym zdjęcie krzyży ze ścian nie musi skutkować tym, że prawicowi politycy z automatu zagłosują za aborcją. Chociaż, kurcze, kto ich tam wie…
S-21 🙂 Ślicznie to nowe przysłowie wymyśliłeś. Pełne poparcie.
Posłuże się jeszcze jednym przykładem z życie wzięte.
Mam dużo znajomych francuzów, utrzymuje z nimi bardzo bliskie kontakty. W roku 1998. francuski turysta ,rowerem planował wielką podróz po europie. zamierzał przejeżdżać przez moje miasto. Moi przyjaciele francuzi zwrocili się do mnie zebym mu ewentualnie pomógł . Tak mi go zareklamowali: NIECH SIĘ PAN NIE OBAWIA, ON JEST WYZNANIA JECHOWEGO. Był to człowiek zupełnie mi obcy. Ponieważ w tym okresie w moim mieszkaniu nikogo nie było, pozostawiłem klucze dla niego u sąsiada. Zanim trafił do mojego mieszkania, ukradli mu rower. Na szczęście policja wkrótce rower odzyskała .
Zupełnie obcy człowiek -Jechowy- położył się spać na podłodze. nie mial odwagi położyć sie na łóżku. W nocy usłyszał trzask w drugim pokoju, wystraszył się. Okazało się, że złodziej do mojego mieszkania się włamywał. On uratował mi mieszkanie przed złodziejem.
Pózniej zastanawiałem się, czy mozna byłoby tak zareklamować obcego człowieka: NIECH SIĘ PAN NIE OBAWIA, ON JEST WYZNANIA KATOLICKIEGO . Proszę mnie żle nie zrozumieć,nie pragnę tutaj obrażać katolików. Podaję tylko fakty.
Do Imien/Nick: Ateistom nie wydaje się, że brak krzyża oznacza neutralność. Chodzi o zapewnienie miejsc, obszarów, budynków itd neutralnych światopoglądowo. Tych, które są instytucjami państwowymi.
Ateistom, innowiercom, apostatom i wątpiącym należy się poczucie, że w urzędzie, w szkole, w szpitalu są tak samo u siebie, jak wszyscy inni.
Grupą, która najzacieklej powinna opowiadać się za zdjęciem krzyży ze ścian powinni być katolicy. Dlaczego? Odpowiedź jest w drugim przykazaniu dekalogu. No chyba że katolików dekalog nie obowiązuje, bo jak to definiowali protestanci – katolik to taki chrześcijanin, który nie zna Biblii.
Myślę, że krzyż ma dla katolików jeszcze jeden wymiar. To nie jest zwykły symbol religijny, to także amulet. Katolicy modlą się do krzyża, obrazu czy figury. Stąd pielgrzymki do Częstochowy i innych miejsc kultu. Może w szkole czy w Sejmie krzyż ma mieć magiczną moc. Wizerunek Św. Krzysztofa w samochodzie uchroni przed wypadkiem.
Pan Bóg czuwa z tego konkretnego krzyża.
Do Anny: Absolutnie się zgadzam i nawet na milimetr nie kwestionuję. Tylko niechże ten amulet, jak go nazywasz, będzie osobisty np. na łańcuszku, na piersi (chyba każde dziecko po uroczystości chrztu dostaje w prezencie medalik), w prywatnym samochodzie niech to będzie wizerunek św. Krzysztofa itd. Nic nikomu do tego. Przykład nieadekwatny podam, choć tłumaczący mechanizm: gdy maturzyści przychodzą na egzamin z maskotkami, które symbolicznie ich uspokajają, dają nadzieję, ze się uda, wierzą, ze są w ten trudny czas są pod czyjąś opieką to też powinni je przybijać do ściany obok godła?
Bardzo bym chciał, aby katolika można było rekomendować w Polsce tak jak różnych członków sekt chrześcijańskich. Rzeczywiście, dają piękne świadectwo swojej wierze, czy raczej wyciąganiu z niej moralnych konsekwencji. Słowa porównujące krzyż do amuletu uważam za zwyczajnie obraźliwe i wręcz wulgarnie cyniczne, więc ich nie skomentuję. Vanini: jak mamy stosować się do Twojej interpretacji drugiego przykazania? Może by tak zabronić katolikom przyznawania się do swojego wyznania! Dobrym pomysłem byłoby też zakazanie wyznawania wiary katolickiej, a dla skuteczności usankcjonować to powiedzmy, karą śmierci. A to wsyztsko wynikałoby przecież z drugiego przykazania! (Co nawiasem mówiąc, byłoby złamaniem zasad laickości państwa, no proszę!) Przecież to nonsensowne i śmieszne. interpretacja ta wynika nie z próby zrozumienia dekalogu, a z paradygmatu ateistycznego laicyzmu. Allu: Twoje pretensje są nieuzasadnione. Jak widzisz po mojej stronie odnośnej, nie jestem antysemitą, wprost przeciwnie. Jednakowoż, wypowidzi poety Tuwima nie są WIĄŻĄCE dla katolika, być może dla ateisty tak. Czy na pewno Twój cytat odnosi się do sprawy krzyży w instytucjach publicznych? I, Allu, gdzie w Piśmie Świętym pisze się „Nie będziesz głosił Ewangelii wszystkim narodom”? Czyżby niezrozumiany przez apostołów i następne pokolenia Jezus głosił ateizm i rodział Kościoła od państwa? Podziel się proszę ze mną swoimi sensacyjnymi źródłami! Pozdrawiam Gospodarza i oponentów!
Podobno matura destabilizuje życie szkolne – brak lekcji, bo nauczyciele muszą siedzieć w komisjach, plan stoi na głowie itp. A jak policzyć wszystkie przygotowania do świąt to uzbiera się na maturę właśnie.
Imien/Nick: Zielonoświątkowcy i Świadkowie Jehowy nie są sektami. Taki jesteś obryty, a tego nie wiesz? Zielonoświątkowcy do legalny kościół, a Świadkowie Jehowy to równie legalny, zarejestrowany związek wyznaniowy.
świadkowie Jehowy jak najbardziej są sektą – w znaczeniu „sekty” jako „grupy psychomanipulacyjną”, czy destrukcyjnej…
Także przykładowo od 2004 r. we francji związek ten jest zdelegalizowany i uznawany za sektę. Poza tym – są odłamem chcześcijaństwa, nieuznawanym de facto przez żadną z jego wiodących gałęzi.
Zante, warto doczytać pewne rzeczy – legalnosć w świetle prawa nie jest jedynym wyznaczniekiem „sekty”:)
Zante, w rozumieniu MSWiA nawet Krysznaici są legalnymi związkiem wyznaniowym. Nie chcę się na temat Świadków ani innych sekt wypowiadać.
Imien/Nick i lea : Czy są osoby poszkodowane przez wymienione grupy? Są skrzywdzeni? A przez Krysznowców ? Co przeciętny Polak ma Im do zarzucenia poza tym, ze są nie akceptowani przez kościół katolicki?
Nie zaczepiam – po prostu pytam.
>świadkowie Jehowy jak najbardziej są sektą – w znaczeniu ?sekty? jako ?grupy psychomanipulacyjną?, czy destrukcyjnej?
Także przykładowo od 2004 r. we francji związek ten jest zdelegalizowany i uznawany za sektę. Poza tym – są odłamem chcześcijaństwa, nieuznawanym de facto przez żadną z jego wiodących gałęzi.
Zante, warto doczytać pewne rzeczy – legalnosć w świetle prawa nie jest jedynym wyznaczniekiem ?sekty?:)<
Jasne, jasne!!!W średniowieczu byście ich na stosiku podgrzali (jak takiego Husa na przyklad), na pal wbili albo jaką wojnę 30-letnią wywolali.Ale to już XXI wiek i się nie da.Tylko werbalnie jeszcze się staracie.Zawsze z punktu widzenia jednej wiary inni są ‚dzikusami”, „niewiermymi/poganami”, „sektą”, „heretykami”, „kacerzami” itp.itd.
Pamiętaj,ze dla Rzymian to chrześcijanie byli dzikusami, a dla Żydów Chrystus ze swoimi apostolami to ewidentna sekta byla;-)))
Uczęszczałam do szkoły po wojnie.W klasie oprócz godła na ścianie wisiały portrety glów państwa miłosciwie nam panujacych.Jakie było to Państwo każdy pamięta. Czy uczniowie nawet ci kilkunastoletni wiedzieli co się za tym kryje?Nie. Wszelkie symbole mają swoje miejsce. Portrety głów państa niech wiszą na korytarzach sejmowych i niech tworzą galerię gadających głów. Symbole wiary w kościołach, na miejscach wiecznego spoczynku i w domach, gdzie wiara towarzyszy od dziada pradziada.Uważam też, że organizowanie w firmach wigilii czy dzielenia się jajkiem nie powinno mieć miejsca.Jest to fałsz, bo ja np.chcę przyjmować życzenia pomyślności od ludzi, którzy są życzliwi na codzień, a nie od święta. Co do nauczania religii uważam, że powinna się odbywać w salkach przy kościele.A może dobrze było by wprowadzić w szkołach lekcję kulturoznastwa, a może religioznastwa. Przecież Bóg jest jeden.Młodzi ludzie poznaliby jak w innych krajach wygląda wiara.Sa to zapewne ciekawe sprawy.Pozdrawiam autora.:))
Tweenk pisze:@panda 1) Przyczyną głodu na świecie nie jest brak żywności, tylko jej niesprawiedliwy pzidoał z czego wynika ten niesprawiedliwy pzidoał? Z tego że najbiedniejsi w Afryce nie są w stanie wyhodować wystarczająco dużo, by zaspokoić swoje potrzeby. Prędzej czy pf3źniej sprowadza się to do praw rynku jeśli biedak w Afryce nie ma wystarczającej siły nabywczej, to nie będzie miał co jeść. Pomoc humanitarna tylko maskuje poblem. Jak można być tak oderwanym od rzeczywistości by twierdzić że większa obfitość żywności nie pomoże w rozwiązaniu tego problemu? Nie ryzykowne manipulacje genetyczne są więc potrzebne dlaczego twoim zdaniem te manipulacje są ryzykowne, skoro konsensus naukowy od lat mf3wi o tym, że żywność GMO nie jest szkodliwa dla zdrowia? 2) Technologia GMO może być dobra w laboratorium, gdzie wykorzystuje się ją do celf3w przemysłu i farmacji, ale nie na polu, gdzie organizmy modyfikowane replikują się w sposf3b niekontrolowany, zarażając tradycyjne uprawy i niszcząc biorf3żnorodność co za bzdura! Jeśli do dzikich rośin wprowadzamy nowy gen, to z definicji rf3żnorodność genetyczna się zwiększa. 3) Firmy biotechnologiczne ? np. Monsanto ? patentują swoje ziarno i traktują je jako własność intelektualną. Oznacza to konieczność każdorazowego corocznego zakupu ziarna do wysiewu mam dla ciebie ważny nius: prawie żaden rolnik z kraju rozwiniętego od połowy ubiegłego wieku nie odkłada zebranego ziarna na siew. Wynika to stąd że dominują odmiany hybrydowe, ktf3re nie zachowują swoich cech w następnym pokoleniu. Nawet dla roślin zachowujących cechy mało kto się w to bawi ziarno zachowane przez rolnika prawie zawsze ma znacznie gorszą jakość od zakupionego od hodowcy.Swoją drogą, zmonopolizowanie rynku przez kilka firm jest konsekwencją koszmarnie drogich i zbędnych testf3w, ktf3re musi przejść każda odmiana GMO, a za ktf3rych wprowadzenie odpowiadają Zieloni. Od wielu lat odmiany będące mutantami popromiennymi i chemicznymi, powstałe w sposf3b zupełnie przypadkowy, wprowadzano na rynek bez żadnych testf3w i nie spowodowało to żadnych negatywnych skutkf3w. Dlaczego w przypadku GMO, ktf3rych proces powstawania jest ściśle kontrolowany miałoby być inaczej? 4) Pomimo tak usilnie lansowanych (rf3wnież przez ciebie) ?dobrodziejstw? i ?postępowości? GMO ? 9 krajf3w europejskich zakazało u siebie tych upraw to jest jedynie dowf3d na skuteczność nienaukowej propagandy przeciwko GMO oraz istnienie pewnych głęboko zakorzenionych, irracjonalnych obawy Europejczykf3w, a nie jakiś zasadniczy problem z GMO. Rf3wnie dobrze można powiedzieć, że opozycja Zielonych wobec energii jądrowej jest dowodem na to, że tylko udają oni swoją wiarę w globalne ocieplenie, bo zapobiegnięcie minimalnemu ryzyku od EJ jest dla nich ważniejsze od absolutnie pewnego spustoszenia, jakie sprowadzi na cały świat globalne ocieplenie. W każdym innym sensie oznacza cofnięcie się w rozwoju i zagładę jakoś w USA ludzie nie umierają ak muchy, mimo że większość zboża jest tam GMO. I nie wyjeżdzaj mi tu z ich otyłością, bo to był problem od bardzo dawna, zanim jeszcze wynaleziono GMO. Niezły pomysł ? opatentować produkcję żywności i wyrugować wszelkie inne uprawy! to sprzeciwiaj się systemowi patentowymi ktf3ry pozwala na takie bzdury, a nie na technologii o olbrzymich możliwościach! To rozwiązałoby też inne problemy, takie jak patentowanie oprogramowania ograniczające rozwf3j technologii komputerowych. W walce z niespełniającym już swojej roli systemem patentowym w pełni poparłbym Zielonych. W nienaukowej propagandzie przeciw GMO nigdy w życiu.