Sport w Dniu Dziecka
W poniedziałek nie będzie w mojej szkole żadnych lekcji, tylko atrakcje sportowe w wersji light. To niby prezent z okazji Dnia Dziecka. Chociaż gdyby zapytać uczniów, co chcieliby dostać, sport znalazłby się na ostatnim miejscu.
Nie ma w szkole odrębnego Dnia Sportu, dlatego próbuje się go wepchnąć w inne święto. Tak było zawsze. Ze swoich czasów uczniowskich pamiętam, że sportowy charakter miało Święto Pracy, czyli 1 Maja. Po pochodzie odbywały się zawody sportowe. Trudno się dziwić, że w tamtych czasach sport szkolny źle nam się kojarzył. Przede wszystkim jako totalny obciach.
Trudno traktować poważnie sport w Dniu Dziecka. Nic dziwnego, że większość uczniów albo w ogóle tego dnia nie przychodzi do szkoły, albo z zawodów sportowych robi sobie totalne jaja. Nauczyciele wychowania fizycznego bardzo się starają, aby młodzież zechciała wziąć udział w zabawie. Z każdym rokiem w Dniu Sportu jest coraz mniej sportu, a coraz więcej show. Także w poniedziałek nikt raczej się nie spoci, chyba że od pozowania do zdjęć.
Komentarze
„W poniedziałek nie będzie w mojej szkole żadnych lekcji, tylko atrakcje sportowe w wersji light.”
Podatnik zaplacił w wersji hard.
@zza kałuży
to przyjedź do tej szkoły i wystaw uczniom za to rachunek, bo nauczyciele nic, tylko uwielbiają takie dni, po prostu pasjami uwielbiają. Tak właśnie myślisz, prawda? Ci leniwi belfrzy już zacierają łapki, jakby się tu wymigać od prowadzenia lekcji? Jeśli tak właśnie uważasz, to srogo się mylisz. A nawiasem, gdzie płacisz podatki, jeśli to nie niedyskretne pytanie?
@belfrzyca 31 maja o godz. 20:58 245142
„bo nauczyciele nic, tylko uwielbiają takie dni, po prostu pasjami uwielbiają.”
Czy polskie nauczycielki (trzeba skończyć z tym wypaczającym rzeczywistość słowem „nauczyciele”) kiedykolwiek zaprotestowały, (na jakimkolwiek forum, żeby już nie napisać ogólnopolskim), przeciwko robieniu z nich idiotek przez administrację państwową?
Skoro wszystkim nauczycielkom wiadomo jaki będzie odzew uczniów na inicjatywy takie jak „Dzień Sportu” to dlaczego polskie nauczycielki nie robią na ten temat rabanu? Jeden Chętkowski na swoim blogu?
Przecież to jest okradanie polskiego podatnika.
„gdzie płacisz podatki,”
VAT od przysyłanych rodzinie pieniędzy płacę w Polsce.
@zza kałuży- gender genderem, ale moi koledzy nie byliby zadowoleni, gdybyś ich nazwał ‚nauczycielkami’, stąd jeśli mamy być drobiazgowi to mówmy o polskich nauczycielach i nauczycielkach. To raz, dwa, akurat młodsze dzieci lubią ten Dzień Sportu nieszczęsny i jeszcze je to cieszy, w przeciwieństwie do większości licealistów. Niespecjalnie lubią nauczyciele (i nauczycielki), bo im to dezorganizuje codzienną pracę. Skoro tak, to komu wystawiał będziesz rachunek ze swojego VAT? Bo o dochodowym, rozumiem, nie będziemy wspominać?
@belfrzyca;
A jakież to znaczenie dla zagadnienia okradania bądź nie okradania polskiego podatnika ma fakt, gdzie @zza kałuży, @rebe, czy nawet @belfrzyca płaci vat, cit czy pit?
Rozumiem, że od zadawania pytań to są belfrzyce (i nieliczni belfrzy), zaś niestosownie i bezczelnie zapytani najchętniej odpowiadają: „Nie garb się!”.
@belfrzyca 31 maja o godz. 22:27 245144
„Niespecjalnie lubią nauczyciele (i nauczycielki), bo im to dezorganizuje codzienną pracę.”
Jak rozumiem w życiu szkoły jest trochę takich niespecjalnie przemyślanych pomysłów. Całe szczęście że istnieje Belferblog to sobie cała Polska (i emigracja też) może poczytać i się zastanowić.
Czy jak to przez wiele lat zanosił w formie modlitewnej intencji ojciec Zbigniew P. z chicagowskiej ekspozytury Radia coMaryja – „politycy z obozu władzy się opamiętają”.
Na całe szczęście Królestwo Boże zaczyna wracać do Umęczonej i ostatnio ojciec Zbigniew P. prosi o „boże błogosławieństwo dla naszego pana prezydenta”.
Miejmy zatem nadzieję, że już niedługo wszelkie niespecjalnie lubiane i pracę utrudniające pomysły nasz nowy prezydent usunie i nauczycielskiej doli ulży.
„Skoro tak, to komu wystawiał będziesz rachunek ze swojego VAT?”
A tego nie zrozumiałem, przepraszam.
Powiedz @rebe, na czym polega owo okradanie? Czyżby na tym, że większość nauczycieli ( i nauczycielek), spędziła dziś w szkole więcej godzin, niż wynikałoby z ich planu lekcji? Czy może z tego, że przynosiłam dziś do szkoły własny, niestandardowy sprzęt sportowy? Jeśli zaś chodzi o płacenie podatków, to owszem, ma do rzeczy, dziwi, tak samo, jak dziwiłoby Brytyjczyka, gdybym umieszczała wpisy na blogu angielskiego belfra, oburzając się, że wycieczki lub zajęcia sportowe są okradaniem podatnika angielskiego. Nie płacę tam podatków, nie wypowiadam się.
@belfrzyca 1 czerwca o godz. 15:29 245147
„na czym polega owo okradanie?” (…) Czy może z tego, że przynosiłam dziś do szkoły własny, niestandardowy sprzęt sportowy?”
To w Dniu Dziecka kosinusy można ćwiczyć na trampolinie?
Tak to było zapisane w tych waszych Ważnych Dokumentach Programowych Wymaganych Przez Złe Ministerstwo A Kontestowanych Przez Nauczycieli?
„Każda lekcja chemii w Dniu Dziecka zamienia się w skakanie w worku do celu”. Aha.
I to nie jest kradzież sensu i uczniowskiego czasu.
„Jeśli zaś chodzi o płacenie podatków (…) Nie płacę tam podatków, nie wypowiadam się.”
Mogę zmienić mój nick na @żona tego zza kałuży.
Wtedy dopiero posłuchałabyś tekstów, które moje dzieci słyszały w domu. On tej, która płaci w Polsce wszystkie podatki, w tym swój PIT.
Gdy oponowałem przeciwko krytykowaniu nauczycieli przy dzieciach słyszałem takie teksty (oczywiście wypowiadane przy dzieciach):
– To jak mam do jasnej cholery reagować gdy ta tumanica po raz trzeci na czerwono kreśli jej klasówkę I SAMA ROBI PRZY TYM BŁĘDY?!
– Przestań się wtrącać w sprawy szkolne bo nie masz pojęcia jakie barany uczą teraz po szkołach. Selekcja negatywna trwała od zawsze ale od czasu kiedy wyjechałeś tylko się nasiliła i nie broń ich bo nie wiesz kto teraz tam pracuje.
Rodzice rozpaczali jak na emeryturę odchodziła biologica która jeszcze mnie uczyła bo to był ostatni normalny nauczyciel w tym stadzie.
@zza kałuży
Ostatni normalny w tym stadzie… To „pojechała żona”. Współczuję, ja znam wielu normalnych pasjonatów. W każdej profesji idiotów nie brakuje, to fakt.
Zaręczam za belfrzycą, że nie lubimy (pisząc oględnie) dni wolnych od zajęć dydaktycznych, udawania, teatrzyków i tym podobnej szopki ( piszę za tych normalnych). Lubimy uczyć. Można doszukać się trygonometrii podczas dnia sportu, ale w tym cały ambaras aby dwoje chciało naraz.
Pierwszy raz od lat nie było u nas Dnia Sportu w Dniu Dziecka – zdziwieni uczniowie pisali testy sumujące. Wredna matematyca.