Koniec prezentacji
Matura ustna z języka polskiego jest najbardziej nieszkolną formą egzaminu. Jest, ale w tym roku już po raz ostatni. Od 2015 będziemy egzaminować znowu po bożemu. Uczeń wylosuje zadanie i będzie się z tą niespodzianką biedzić przed komisją.
Prezentacja, mimo jej wielu wad, okazała się najbardziej wartościową częścią matury z języka polskiego. Wartościową, gdyż najbardziej przydatną w życiu. Umiejętność przygotowania prezentacji i wygłoszenia jej przed słuchaczami, a potem sprawne odpowiadanie na spontanicznie zadawane pytania to niezwykle potrzebna sprawność. Na studiach, ale przede wszystkim w pracy trzeba umieć prezentować swoje pomysły, a potem umiejętnie przekonywać oponentów, dowodzić swoich racji, bronić i atakować. To wszystko było na ustnym egzaminie maturalnym z języka polskiego, ale już nie będzie.
Wracamy do stylu wysłuchiwania odpowiedzi na temat, który maturzysta wylosuje w dniu egzaminu. Jest to tak bliskie naturze szkoły, że już się cieszę. Do tej pory uczeń sam wybierał sobie temat prezentacji i miał wiele tygodni na jego przygotowanie. Jako egzaminator musiałem słuchać o rzeczach, które interesują młodego człowieka, a potem ad hoc wymyślać dla niego pytania. Teraz będzie inaczej. To uczeń będzie musiał mówić o sprawach, które narzuci mu komisja i ślepy los.
Przez parę ostatnich lat egzaminatorzy musieli słuchać prezentacji o sprawach, na których często się nie znali. Szukali więc za każdym razem dziury w całym i dręczyli ucznia głupimi pytaniami, a on dwoił się i troił, aby przekonać, że racja jest po jego stronie. I prawie zawsze młody wygrywał – bo taki był cel egzaminu, czyli pokonać komisję. Nareszcie z tym kończymy i wracamy do egzaminu, który sprawdza umiejętności nikomu do niczego niepotrzebne. Dzięki temu nauczyciele wreszcie będą mogli być górą.
Komentarze
Wszystko prawda i w dobrych szkołach – dobrze przygotowujących uczniów, którzy na zakończenie swojej licealnej edukacji potrafili samodzielnie przygotować prezentację – tak to pewnie działało.
A w większości pozostałych wiadomo…
No cóż, przynajmniej nauczyciele albo studenci przygotowujący prezentacje za pieniądze mogli dorobić na boku a teraz pozostaną już tylko prace licencjackie/magisterskie.
A ja jestem za zupełną likwidacją matury ustnej z j.polskiego albo wyprowadzenia jej do zewnętrznych ośrodków egzaminacyjnych.
Już mam dość- po ośmiu latach słuchania streszczania lektur, których się nie czytało ale za to podanych jak prawda nagle objawiona. Tak, zdarzały się samodzielne, b.ciekawe prezentacje, jednak tych kupionych/splagiatowanych/bylejakich było więcej.
A i tak prawie wszyscy zdawali. Za rok również będziemy przepychać uczniów mówiących głupstwa z głowy (czyli: z niczego) o wylosowanym dziele sztuki.
Dyrekcje głowy by nam pourywały, gdybyśmy zaniżyli średnią zdawalności szkoły.
Bierzemy udział w parodii egzaminów i nie mamy na to żadnego wpływu (protesty i sugestie nauczycieli na szkoleniach i konferencjach zostały zlekceważone).
W tym roku również błędem kardynalnym nie będzie napisanie, że Andrzej i Kmicic to 2 różne osoby.
PS. Dotychczasowa matura pozostanie w przyszłym roku jeszcze w technikach. To będzie schizofreniczny maj 2015.
Powodem rezygnacji z prezentacji było nagminne kupowanie ich przez uczniów – ogłoszeń „napiszę” i „kupię” były dziesiątki na lokalnych forach.
W klasie mojego syna było 22 uczniów.
Prezentacje samodzielnie napisały 2 osoby (klasa matematyczna, może w innych było lepiej, nie wiem). Dopilnowane przez rodziców, którzy świadomi oszustwa, nie pozwolili swoim dzieciom by w nim uczestniczyły. Kilku pozostałych uczniów z dumą zaprezentowało dzieła swoich matek.
Decyzję o zmianie formy egzaminu uważam za słuszną,
Problem był taki, że wartość tej prezentacji wyrażała się często w kwocie kilkudziesięciu-kilkuset zł, za które uczeń kupował ją. To wina uczniów, że to likwidują
Matka napisała mi tekst prezentacji a tata specjalnie zwolnił się z pracy na jeden dzień,aby znaleźć bibliografię na temat, który wybrała matka z listy tematów na część ustną z języka polskiego.(Ja w tym czasie trenowałem przejście z poziomu 4 na 5 w mojej ulubionej grze komputerowej) Żadnej lektury nie czytałem,korzystałem z streszczeń lub matka wykładała mi je tuż przed snem. Dzień przed egzaminem obydwoje rodzice siedzieli ze mną w salonie i wkładali do głowy co mam powiedzieć i jak się zachowywać. Dostałem 15 pkt na 20 czyli całkiem nieźle.
To przerażające, co państwo piszą. Zdawałam maturę 3 lata temu, prezentację napisałam sama, a lektury do niej już przed napisaniem znałam na pamięć, gdyż były to moje ulubione książki. Zaliczyłam na 100% bez większego wysiłku. Czy naprawdę maturzyści nie potrafią podołać tak prostemu zadaniu?
Moja znajoma maturzystka zdawała w tym roku maturę ustną z języka polskiego. Samodzielnie napisała pracę, przeczytała wszystkie lektury. Była bardzo dobrze przygotowana. Komisja przemaglowała ją z mało znaczących fragmentów lektur, udawadniając (a jakże), że ich nie zna. Otrzymała 60%. Pozostali koledzy śmieją się z niej do dziś – oni kupili prace, nie włożyli w nie nic od siebie i otrzymali 70% – 100%. Z jakim komunikatem o świecie dorosłych moja znajoma wchodzi w dorosłe życie – że nie warto się męczyć, trzeba umieć kombinować, bo to popłaca. Jestem przerażona.
Zdawalam mature 2 lata temu, napisalam prace sama, pani z ktora mialam jezyk polski sprawdzala mi prace, powiedziala ze spokojnie ponad 60% dostane z taka praca. Poszlam na mature, powiedzialam co mialam powiedziec, odpowiedzialam na zadane mi 3 pytania, otrzymalam 30%… czemu? do dzis nie wiem. Tak to sie odbywa, albo losowanie? albo sympatia? albo nie wiem co 🙂 Dla mnie matura ustna to najwieksza pomylka, nie powinno jej w ogole byc. I tak nigdzie nie jest liczona, ewentualnie na kierunkach jezykowych, ale tez nie wszystkich. A matura jaka ma niedlugo wejsc, jest jeszcze gorsza i nauczyciele beda sie jeszcze bardziej zalamywac poziomem uczow, sama nie bylabym w stanie odpowiedziec na pytania z niektorych lektur a co dopiero jakis zasad jezykowych itp. matura pisemna pokazuje co sie umie i czy zna sie lektury, ustna jest moim zdaniem nie potrzebna, tak samo z angielskiego 🙂
misza 17 maja o godz. 10:10
„Z jakim komunikatem o świecie dorosłych moja znajoma wchodzi w dorosłe życie ? że nie warto się męczyć, trzeba umieć kombinować, bo to popłaca. Jestem przerażona.”
Nie wiem, jak w Polsce, ale w firmie amerykańskiej prawie tak samo ważna jak treść prezentacji jest sposób przedstawienia.
Z jakiegoś powodu od szczeniaka byłem bezczelnie pewny siebie i to bardzo w sytuacji prezentacji procentuje. (uff, co za słowna zbitka!)
Dla mnie im na widowni więcej osób i im wyżej są postawione tym lepiej. Tylko mniejsza część moich dzieci to oddziedziczyła. Większość się tropi (jak rzadko używam tego słowa!), czuje się zacukana, przestraszona, czy jak to któreś w dzieciństwie ujęło – zkozirogowana.
Myślę, że ci, którzy kupili prezentacje z większym prawdopodobieństwem należą do grupy osób całkowicie lekceważących szkołę, nauczycieli i ludzi w ogóle. Ich maturalny stres jest zatem mniejszy. Oni mają w nosie i zdają na luzaka. A grzeczne dziewczynki kończą ostatnie.
Trening. Grzecznym uczniom trzeba pomóc ucząc ich jak pokonać stres prezentacji. Trenować wyszczekanie, nie zapominanie języka w gębie, odśmiewanie słuchaczy, wywieranie wrażnia pewności siebie. To nie tylko funcja solidnej wiedzy. To też aktorstwo.
Szef kiedyś polecił mi nauczenie kolegi, akurat Chińczyka z Mainland, jak prezentować. Kolega się strasznie stresował i gubił a zespół tracił czas. Moja rada – zamiast zmuszać ludzi do oglądania 50 plansz tabel i wykresów – napisz swoje wnioski w 3-ech zdaniach (nie więcej!) albo w posataci 1-go wykresu i pokaż tylko jeden, końcowy slajd.
Zakończ pytając, czy słuchacze mają pytania.
Spróbuj przewidzieć 20 pytań i przygotuj 20 slajdów-odpowiedzi. Jak zapytają – pokazuj slajd-odpowiedź. Jak nie – zakończyłeś robotę.
Po pierwszej prezentacji Chińczyk dostał owację, bo trafił chyba z osiem pytań na dziesięć i nie mógł się im nadziękować.
Zdawałam maturę w tym roku, nikt z moich znajomych nie kupił pracy, nie słyszałam też, żeby kogokolwiek w mojej szkole ku temu cokolwiek kusiło. Wybrałam temat, który mnie interesuje i czułam, że potrafię się obronić przed komisją. To nie jest tak, że nauczyciele egzaminujący będę teraz górą, równie dobrze teraz mogli zadawać pytania, które odnoszą się do epoki, z której pochodzi lektura czy też życiorysu i twórczości autora. Nawet jeśli praca nie opierała się na lekturach (można wybrać temat językowy lub też łączący literaturę z inną formą sztuki: muzyką, filmem, malarstwem) egzaminator, jeśli nie miał pojęcia o samym temacie, mógł swobodnie odwołać się w swoich pytaniach do programu nauczania. Moim zdaniem obecna forma matury była bardzo dobra, a Ministerstwo Edukacji niepotrzebnie, od lat zresztą, wprowadza zmiany. Wszyscy narzekają, iż nowe pokolenia są coraz głupsze… Pod artykułami o maturach zdający są wyszydzani, tak jak wyszydzany jest sam poziom egzaminu. Nikt jednak nie mówi o tym, że to tylko i wyłącznie wina ciągłego obniżania poziomu nauczania, który w nowej reformie edukacyjnej woła o pomstę do nieba.
Interesujące, bo praktycznie wszyscy poloniści , których znam (zazwyczaj naprawdę nieźli nauczyciele) zgodnie twierdzą, że prezentacją jest absolutną bzdurą. A co bardziej szalone komisje odpytują z detali, których znajomość, to Pan chyba dobrze wie, nie dowodzi żadnych umiejętności. A co do ostatniego akapitu – zakładam, że to taki żart? Komisja się nie znała, ale się dała przekonać… Poza tym umiejętność zaimprowizowania sensownej wypowiedzi nie jest potrzebną umiejętnością? No w życiu chyba jednak nie wszystko jest zaplanowaną prezentacją.
Niedowierzający 17 maja o godz. 18:14
„Poza tym umiejętność zaimprowizowania sensownej wypowiedzi nie jest potrzebną umiejętnością? No w życiu chyba jednak nie wszystko jest zaplanowaną prezentacją.”
Jedynym sposobem na udaną iprowizację jest staranne planowanie.
Kto tego nie rozumie ten jest kiep.
Panie „w czym problem?”- widzę, że mamy podobne obserwacje 😉
Już gdzieś w komentarzach pisałam o swojej maturze ustnej z polskiego. Własny temat- nie wybrany z listy, a stworzony przeze mnie, pozwolił mi na nonszalanckie podejście do egzaminu i niepisanie w ogóle prezentacji. Szkoda mi było czasu. Miałam tylko szkic wstępu i poukładane w głowie elementy składowe wypowiedzi, żeby nie mówić na okrągło o tym samym. Egzamin był naprawdę przyjemny- mówić (najpierw) i rozmawiać (potem) o swojej pasji na maturze to ogromny luksus.
Ze mną zdawało jeszcze 9 osób, o ile mnie pamięć nie myli. Wykute na blachę koleżanki z klasy, które zjadł stres, nie były zadowolone z egzaminu. Też bym się wkurzyła, gdybym się nauczyła na pamięć trzech stron A4 i dostała 40% 😛
@ była nauczycielka 17 maja o godz. 6:17
Pani się myli.
Młodzież powinna się uczyć jak żyć i funkcjonować w państwie, gdzie oszustwo, głupota, pazerność to podstawa sukcesu.
Tusk, hr. Komorowski, Kaczyński …… czy zbyt duża grupa Geniuszy Narodu Polskiego na Wiejskiej, hrabiowskim dworze i w Episkopacie
Pan Chętkowski powiedział coś do rzeczy, nie bacząc
na nauczycielskie „manus manum lavat”! – duży pluuus!
Użył do tego ironii – jeszcze jeden plus!
———————————
Chociaż zazwyczaj nie zgadzam się z „w czym problem?”,
tu moje wnioski są dokładnie takie same.
Szkoła powinna przygotowywać do życia, a życie (niestety) wymaga
żeby umieć się sprzedać (obowiązuje dla większej części populacji).
Dzisiaj już nie jest tak ważny zasób wiedzy, wiedza jest dość powszechnie dostępna. Ważniejsze jak coś potrafię przekazać, a to czy to myśl własna i czy znam na pamięć zawartość kilku podręczników… a kogo to obchodzi w pozaszkolnym „realu”? Teraz ważna jest umiejętność kontroli jakości i formy komunikatów które wysyłamy do przełożonego, klienta, kolegi z pracy, itd. … a treść? Można znaleźć w „Googlach”.
Trochę smutne, ale takie czasy heh,heh…
No, no… To w Roku Pańskim 2014 błędów kardynalnych, które spowodują niezdanie pisemnej matury z polskiego – wysyp…
Minki zrzedną wielu zdającym…
@emilia
Też uważam, że część ustna matury z polskiego jako subiektywna i zależna od szkoły delikwenta, nie mieści się w logice porównywalnej zewnętrznej matury. I to zupełnie niezależnie od formy!!! Dlatego należy ją zlikwidować, zwłaszcza, że na miesiąc dezorganizuje nauczanie polskiego w klasach młodszych!!! Dlatego uczelnie zwykle jej nie uwzględniają w rekrutacji. Chyba, że chodzi jednak o danie szkole możliwości odegrania się na krnąbrnym maturzyście … 😉
Ten proces sugeruje, że szkoła jest zbyt trudna dla nauczycieli, którzy w niej sobie nie radzą.
Nauczyciel nie musi się znać dokładnie na temacie prezentacji ucznia. Wystarczy, że jest wyposażony w rozum.
Należy jednak przyznać, że dobrze byłoby połączyć rozum z ciekawością wobec różnych dyscyplin i spraw, co ułatwia dyskusję z uczniem i – powiedziałbym – uprzyjemnia wzajemny kontakt intelektualny w trakcie szkolnej nauki – a w tym przypadku – egzaminu.
I nie ma nauczyciel szukać dziury w całym w prezentacji ucznia. Ma natomiast wszelkie możliwości zweryfikowania trafnymi pytaniami wiedzy ucznia o temacie, zasadności jego tez i samodzielności w myśleniu, oraz wyrobienia sobie zdania, czy uczeń robi to z pasją czy z męką.
Rezygnacja z takiej formy egzaminy jest zarazem rezygnacją z praktycznego znaczenia egzaminu, ale i regresem intelektualnym, w który nauczyciel zagłębi się z przyjemnością, a uczeń z musu.
Obaj stracą. Straci też ten trzeci: dobro wspólne Polaków.
Ale ponieważ brzmi to śmiesznie, zostańmy przy tych dwóch pierwszych.
@Tanaka: „Ma natomiast wszelkie możliwości zweryfikowania trafnymi pytaniami wiedzy ucznia o temacie, zasadności jego tez i samodzielności w myśleniu, oraz wyrobienia sobie zdania, czy uczeń robi to z pasją czy z męką.”
Pzreciez to jest calkowicie sprzeczne z „misja” szkoly
Problemem „starej” matury ustnej byl niesamodzielnosc abiturientow – wszyscy to wiemy. Nagminnie spisywano z Internetu albo kupowano cale prace, dlatego zmieniono koncecje zadan. Niestety nikt nie uchroni sie dzisiaj przed zzynaniem z netu, trzeba zaakceptowac to, ze „stara” matura ustna nie sprawdzala rzetelnej pracy wielu uczniow. Nie mowie oczywiscie o tych, ktorzy prace przygotowali samodzielnie, angazujac sie w nia autentycznie. Ale rowniez oni mogli czuc sie oszukani, bo inni obijali sie caly rok, a czesto oceny mieli lepsze. Nie mowie tu o dobrych szkolach, mowie o przecietnych, a takich chyba jest najwiecej…
Jestem egzaminatorem. I wiem jak to wygląda. Sprawdzanie matur pisemnych, praca ok 150 słów. Oj, pani znajdzie punkciki i matura zdana. Egzamin ustny – odgórny nakaz – „wszyscy mają zdać”. Przychodzi człowieczek 5 minut tzw. prezentacji”ni składu, ni ładu”, rozmowa na zasadzie „eee” , „yyy” – 6 punktów, zdane. uczniowie odbierają wyniki – ” A nie mówiłem pani, że nie trzeba czytać, hehe” i „Jestem bogiem, zdałem”. I nic lepszego nas nie czeka.
Tanaka
19 maja o godz. 12:33
Właśnie następuje powrót do „misji” poprzez rezygnację z prezentacji.
A ja zdawałam maturę w tym roku.
I z tego, że mogę się wreszcie w szkole zająć tym, czym chcę, byłam bardzo zadowolona. Wybrałam sobie temat i nietypową bibliografię i w czasie prezentacji czułam się wspaniale mówiąc o tym, co naprawdę lubię.
Tylko egzaminatorzy mnie rozczarowali. Dlatego, że spytali o to, co już 100 tysięcy razy słyszeli i wiedzą. O to, co zawsze. A miałam nadzieję, że jak nietypową bibliografię i w nietypowy sposób ujmuję temat, to się spytają o coś nowego – o to, co mnie właśnie najbardziej interesowało.
Hehe, dobrze, że nie zdaję matury za rok :> z tego też się cieszę 🙂
Zgadzam się z Panem, że umiejętność prezentowania jest niezwykle przydatna w życiu i to jedna z ważniejszych rzeczy, których powinna nauczyć szkoła.
Niestety tak nie jest- w całej karierze edukacyjnej prezentacji przygotowywało się kilka. Była to zazwyczaj opcja dla ochotników, którzy chcieli wyciągnąć swoją ocenę. I nikt nie przejmował się, że prezentacja była w całości przeczytana z wikipedi. Grunt, że była.
Co do samej prezentacji maturalnej, u mnie w szkole wywiesili listę tematów i nie dopuścili ani jednej propozycji uczniowskiej.
Swojej prezentacji nigdy nie napisałam, oprócz planu. Chociaż polonistka do ostatniego dnia zajęć męczyła, żeby pracę ( w formie wypracowania) oddać do sprawdzenia- w końcu obniżyła mi ocenę. Na maturę poszłam, pogadałam, dostałam maksa.
W mojej klasie (mat-inf), większość osób prezentację kupiła, bądź pożyczyła od starszych znajomych.
Mimo wszystko, właśnie ze względu na tę niesamodzielność, uważam, że losowanie pytań to lepsza opcja.