Święta u wierzących inaczej albo wcale
Nie odzywałem się przez parę dni, ponieważ jeździłem po rodzinie. A ponieważ krewnych i powinowatych mam różnych wyznań i poglądów, codziennie doświadczałem mocnych wrażeń. W końcu rodzinę ma się po to – przynajmniej ona tak sądzi – aby pouczała i tłumaczyła, jak powinno się żyć.
Od niewierzących dowiedziałem się, że źle robię, iż uczestniczę w całym tym cyrku. Jak wiadomo, religia w Polsce jest polityczna, a Boże Narodzenie najbardziej. Rodzina ma nadzieję, że przynajmniej do kościoła nie poszedłem, aby mi wodę z mózgu robiono. Choinka, prezenty i potrawy wigilijne to już maks. Inni byli bardziej radykalni w demonstrowaniu niewiary. Dostałem od nich opieprz za to, że jestem za mało antyklerykalny.
Odreagowałem u rodziny, która z kościoła nie wychodzi. Musiałem się tłumaczyć, dlaczego tak rzadko bywam w domu Bożym. Całe szczęście, że córka niedługo idzie do komunii świętej, więc będę musiał chodzić razem z dzieckiem do kościoła. Nie wiem, czy idzie? No, tego to chyba im nie zrobię?
Wpadłem też do rodziny, która jest religijnie mieszana. Była okazja powspominać, jak to dawniej ta czy tamta ciotka została wyklęta, bo wyszła za mąż za katolika, a wujek katolik miał przerąbane u swoich rodziców, gdyż ożenił się z prawosławną. Jak zechcę, mogę uczestniczyć znowu w Bożym Narodzeniu, gdyż święta prawosławne będą za tydzień. Pojadłem też u jednych i drugich bardzo obficie.
Wpadłem także do rodziny, bardzo bliskiej zresztą, która nie jest chrześcijańska. Musiałem cały czas prosić córkę, aby nie śpiewała kolęd, bo nie wszystkim się to podoba. Dziecko robiło wielkie oczy, gdyż nie mogło pojąć, w czym rzecz. Córka ma siedem lat, więc nie pamięta, że tak samo było rok temu. Niedługo będzie doskonale się orientować, na jaką nutę należy śpiewać u tych krewnych, a na jaką u tamtych.
Co roku obiecuję sobie, że muszę w innym terminie pielgrzymować po rodzinie, ale naprawdę nie ma kiedy. Koniec grudnia to najlepsza pora, aby się odwiedzać. Chociaż jest ciężko, to trzeba, inaczej człowiek nie będzie znał swoich bliskich. Zazdroszczę tym, którzy mają rodzinę zrobioną na jedno kopyto.
Komentarze
Wierzący czy nie, ale – święta!
Jakie jeszcze inne „jedno kopyto” może odcisnąć swoje piętno mocniej na zniewolonych umysłach?
Zdałoby się, że my już z tej niewoli wyrwani, i zniewolenie historią, ale przecież nie: tamto jedno kopyto w domu, przy rodzinie a to drugie, czerwone – w etatowej pracy na państwowym.
To jaką szkołę ta Rodzina Polska szykuje, unisono dwulicowa?
Może dlatego właśnie w Łodzi odświętny marsz się odbył, marsz zunifikowanego w dążeniu do jedności prawdziwej, narodowego „trzeciego kopyta”, nieuchronnego mutanta tych dwóch kopyt czarno-czerwonych.
Jeden sprawiedliwy, niekopytny im stanął na drodze i po otrzymaniu w pysk, nabrał tradycji pełną gębę, akurat na świąteczne obżarstwo – jak znalazł.
Taki to cwał kopyt po polskich gumnach i taki wynikowy obraz „Szału” Podkowińskiego.
Różnorodność nad Wisłą, jaka by nie była, zawsze brzmi tradycją kopytnych.
To może chociaż wagary od Szkoły Polskiej – na sylwestrowej zabawie w wolnych umysłowo Berlinie, Wiedniu czy Londonie alibo Paryżewie?
Czego serdecznie życzę, jak i całego nowego roku szkół postawionych na nogach (a nie kopiących się z uczniami kopytami belferskiej jazdy polskiej), Rodzinie Radia Belferblog. 😉
Znaczy Tym Pan zazdrości, którzy ciągle słuchają bredni tego samego rodzaju? Dzieci wtedy łatwiej w nie uwierzyć…
Pamiętam, jak u nas w liceum obchodziliśmy normalnie Wigilię klasowej przy wychowawczyni i połowie klasy zdeklarowanych ateistach. Jakoś nikomu nie przeszkadzało
PS Zostaje Panu jeszcze napuścić jednych na drugich i zasiąść z chipsami czy popcornem na widowni
@mpn
Wszyscy kochają jak przepadają lekcje. Należałoby wigilie klasowe organizować po zajęciach. Podejrzewam, że z frekwencją byłoby różnie.
Cieszmy się chwilą. Religia jest już w przedszkolu. Młody człowiek czerpie z niej pełnymi garściami aż do pełnoletności. Za jakiś czas można będzie ze świeczką szukać ateisty.
Dużo szczęścia w Nowym Roku
@stary
Najwięcej ateistów produkuje taka katecheza jak w Polsce-to o wierzącego będzie trudno…;-)
@ S-21
Czym skorupka …
Obyśmy się (nie)*przekonali za kilka lat
* – należy skreślić lub nie, zależne od przekonań