Zakazane prace domowe
Rzecznik praw ucznia Krzysztof Olędzki orzekł, że prace domowe są nielegalne. Święte słowa. Popieram. Ponieważ mam niezwykłe wyczucie prawa, już rok temu zmniejszyłem liczbę zadawanych prac, a w planach miałem całkowite wycofanie się z tej nielegalnej działalności. Niestety, szybko zostałem przywołany do porządku przez dyrekcję, która pisemnie nakazała mi zadawać uczniom prace domowe. Podpisałem zobowiązanie i się z niego wywiązałem, a teraz jest mi łyso. Bo gdybym się postawił, to przynajmniej czułbym satysfakcję, że walczyłem w słusznej sprawie. Niestety, brakowało mi odwagi i siły do walki o przestrzeganie prawa. Pod przymusem wprawdzie, ale jednak parałem się przez ostatni rok nielegalną działalnością. Jeśli okaże się, że rzecznik praw ucznia ma rację, będę sobie pluł w brodę do końca życia.
Na gruncie pedagogiki już lata temu stwierdzono, że uczniowie powinni uczyć się w szkole, zaś nauka w domu zależy tylko od ich dobrej woli. Chcą, niech się uczą, a jak nie chcą, to niech się bawią. Nie powinno się ani zadawać prac do domu, ani też egzekwować ich wykonania. Zadawanie jest nielegalne i niepedagogiczne. Oczywiście można być zwolennikiem anachronicznej pedagogiki i zadawać ile wlezie, a potem egzekwować i opornych uczniów karać, może nawet nie tylko złymi ocenami, ale także fizyczną pracą. Takie projekty były za Giertycha, kiedy to w uwstecznialiśmy się w pedagogice, jednak teraz w szkołach powiało nowością.
Rozumiem dyrekcję, która zaleca bądź nakazuje nauczycielom, aby zadawali wiele prac domowych. Zwykle czyni to pod presją rodziców. A z rodzicami jest tak, że jak dziecko nie ma żadnej pracy do wykonania w domu, to znaczy, że kompletnie nic się na lekcjach nie działo. Co było na polskim? Nic. A nic znaczy tyle, że uczeń nie musi odrabiać pracy domowej, tylko może robić, co chce. Zadawanie prac do domu bierze się z nieufności, że uczeń bez nakazu w ogóle nie weźmie się za naukę. Tak to, zadając prace domowe, wyrabiamy w młodzieży nawyk, że nauka jest możliwa tylko pod przymusem. Ja pod przymusem uczę nie tak, jak chcę i potrafię, a uczniowie pod przymusem uczą się nie tego, czym się interesują i co jest im potrzebne. Wzajemne przymuszanie się to standard polskiej edukacji. Dyrekcję przymusza wydział edukacji i kuratorium, nauczyciela przymusza dyrekcja, a ucznia przymuszają nauczyciele i rodzice. Z własnej woli i dla przyjemności można tylko dłubać palcem w nosie. Jakże obrzydliwy brak zaufania.
Komentarze
Popierając pana bloggera, dodam, że lektury należy czytać nie w domu, a w szkole, na lekcjach j. polskiego. „Potop” ma ponad 2000 stron, może przez semestr uda się przeczytać tę książkę. Na pewno pan tak uczyni. Nie tylko z „Potopem”. Może przez 3 lata nauki w liceum uda się tym sposobem przeczytać z 10 lektur. Powodzenia.
Specjaliści od dzieci chcą być także „w nurcie postępu” i musz a cos wymyślać. Sam urząd państwowy do spraw dzieci, o których prowadzeniu w domu maja decydować rodziće, a w szkole wychowawcy i pedagogowie, wydaje sie nieporozumieniem. Bezczynne, to znaczy nie zwracajace na sibie uwagi nieporozumienie jescze bardzie zwraca uwage na są wątplia przydatność.
Przez tysiące lat nikt w władzy nie wtrącał się w wychowanie i nauczanie dzieci, a ludzkość „leciała jak łańcuch żurawi w postęp” jak to ładnie zauważył J. Słowacki
murefisne,
o czytaniu książek na lekcjach świetnie pisze francuski nauczyciel Daniel Pennac w książce pt. Jak powieść. Zacytuję fragment: „Czasownik czytać nie znosi trybu rozkazującego”. Gdy mówimy dziecku „Czytaj! Czytajże, na litość boską, nakazuję ci czytać!”, na pewno nie zechce czytać. Autor, wielki miłośnik książek, propaguje uwolnienie dzieci od przymusu czytania lektur. Ludzie powinni czytać, ponieważ chcą, a nie dlatego, że muszą. Na swoich lekcjach Pennac czytał uczniom książki. Metoda miała rewelacyjne skutki. Polecam do zapoznania się. Sam Pennac prosi usilnie, aby nie zmuszać nikogo do czytania jego książki. Co też czynię. Nie zmuszam, tylko informuję, że taka perełka jest. W czytaniu lektur na lekcji nie ma niczego głupiego, tylko z pozoru czytanie na lekcji wydaje się bezsensowne.
Pozdrawiam
DCH
1) Dziękuję za odpowiedź.
2) Pisałem o czymś innym: jeśli nie będzie można zadawać do domu, to taki „Potop” trzeba będzie czytać na lekcjach, ponad 2000 stron, a więc przez cały semestr.
3. Jeśli znosi się zadania domowe, to i zarazem należy znieść nakaz czytania lektur.
4. Moim zdaniem, nie powinno być obowiązku czytania lektur. Maturzysta (mgr czy choćby i profesor) nie musi znać „Pana Tadeusza”.
5. Ba, wskazane byłoby, aby inteligencja polska nie znała Mickiewicza, Słowackiego czy Prusa, Żeromskiego…
RPU to ma chyba jakiś uraz, nie wiem dlaczego – w końcu wychowanek tego samego LO które ja kończę (przynajmniej mam zamiar;))
Prace domowe tak, ale nie tylko na zasadzie „masz, bo masz mieć, nie masz pała”.
„Nowoczesna pedagogika” w założeniu w ogóle nie ma wymagać od dzieci. Właściwie to dzieci powinny decydować czy im się chce uczyć, czy nie, to one przecież decydują o swoim życiu i nikt nie ma prawa im niczego narzucać. Z taką filozofia daleko jednak nie zajedziemy. Gdyby pisklęta same decydowały czy chcą się uczyć latać czy nie, to pewnie ze strachu nigdy nie wyleciałyby z gniazda.
Bo w uczeniu to chyba glownie chodzi o to, zeby obudzic ciekawosc i pokazac przyjemnosc jaka mozna czerpac z poznawania. A reszta pojdzie sama … Jedni sie naucza, a inni nie. Czyli tak samo jak przy obecnych metodach. Z ta roznica, ze nikt w wieku lat 30 nie bedzie mial traumatycznych wspomnien ze szkoly.
stwierdziłam, że dziś muszę dodać swój wpis!!!
zadawanie prac domowych to MASAKRA!
Mam tekiego „fajnego” nauczyciela w szkole, który mówi tylko „dzieńdobry”, po czym dyktuje zdania czysto z książki- my mamy to pisać do zeszytu i tak do końca lekcji a potem mów że musimy się tego w domu nauczyć. jak? może na pamięć? i co z tego bede mieć jak i tak nie zrozumiem tych terści które podyktował…
Czyli co??
Mogę powiedzieć że nauczyciele nic nie robią, a my całą robote odwalamy w domu? Zawsze myslałam że ide do szkoły po to aby się uczyć a tu…. masz ci los… W szko0le jedynie nauczyciele naznaczaja treści które mamy się nauczyć w domu… czasem siedze godzinami przy książkach a równie dobrze mogłabym robić to w szkole, a potem iść spokojnie na moje ukochane lekcje muzyki…
Mozemy smiało powiedzieć że mamy niekompetentnych ludzi w edukacji…
nie mówię że wszyscy są tacy, bo znam ludzi którzy urodzili sie po to by uczyć i imponują wiedzą…. to dopiero autorytet….
ale coż… w Polsce mało się o tym myśli… a edukacja to podstawa
Są uczniowie, którzy twierdzą, że nie lubią książek, nie lubią czytać. Ci sami siedzą jak zaczarowani, gdy codziennie 20 minut czytam im książki w ramach akcji „Cała Polska czyta dzieciom”. Chyba by mnie „zlinczowali” 😉 gdybym któregoś dnia powiedziała, że dzisiaj czytania nie ma. Zgadzam się z przedmówcami, że jak nie ma przymusu, czytanie jest i przyjemne, i ciekawe, a nawet fascynujące (również dla tych którzy czytania tak bardzo nie lubią).
Z pracami domowymi pewnie jest podobnie. Jak jest dla chętnych to chętnie się ją robi.
Hmmmm…
To może od razu zróbmy tak:
Zlikwidujmy szkoły, bo ograniczają wolność itede, itepe. Od młodzieży wymagajmy żeby znała litery, umiała liczyć do 100, od biedy mówić i podpisać się (podpisu elektronicznego na razie nie wprowadzajmy). Ktoś już u nas wpadł na podobny pomysł 65 lat temu 🙂
Albo lepsze rozwiązanie: do szkoły niech chodzi ten kto chce, kto chce niech uczy się prywatnie, kto chce niech nie uczy się wcale.
Ale polscy naukowcy wynaleźli niebieski laser!
A zagraniczni nie mogli? O ile dobrze pamiętam próbowali ale nie mogli.
I jeszcze jedno – skoro nie można uczniom zadawać do domu, to dlaczego można wymagać aby nauczyciel sprawdzał klasówki, referaty (porównując dodatkowo ich treść z np. Wikipedią) itp. po godzinach pracy? Toż to jawne ograniczanie wolności!
no popieram żeby nie było prac domowych przecież chodzimy do szkoły po to aby się uczyć a nie po to aby w szkole zadawali nam to co mamy nauczyć sięw domu i to umieć bo jak nie to jedynka i koniec…!!! nauczyciele rozumują to tak: nie moja wina że dostajesz same jedynki jak w domu nie przykladasz się do prac domowych i nauki tylko siedzisz przed telewizorem….!!!! o to prawdziwy przykład jak reagują na to nauczyciele ludzie!!!!! zastanówcie się więc jeżeli nauczyciel mówi że to nie jego wina bo w domu uczeń nie odrabia lekcji i nie uczy się no to więc po co jest szkoła…. przecież to w szkole mamy się uczyć a z tego wynika że do szkoły chodzimy po to aby zadali nam pracę do domu czego mamy się nauczyć i wiedzieć a na następnej lekcjii tego pytają sprawdzają a jak nie no to poprostu jedynkaa i to nie jegoo przecież wina!!!!…. że w domu lekcji nie odrabia…….. a lekcja to jest w szkole a nie w domu!!! szkoła jest miejscem nauki…. a i jeszcze dodam że ten komu zależy na nauce to i w szkole się nauczy a temu co niezalezy to poprostu nic nie zrobi…. no więc zastanówcie się Ci ktorzy sprzeciwiają się wprowadzeniu zakazu……
aa i jeszcze dodam że większość nauczycieli jak np. ucznia nie było w szkole bo był chory i nie miał od kogo spisać lekcji to potem na lekcji co większość nauczycieli odpowiada: to już nie jest mój problem tylko twój jak nie pofatygowałeś się pracy domowej od kolegi spisać…. przykro mi ale to twój problem już jedynka!!!! to jest już szczyt dopiero egoistyczności wśród nauczycieli…
ahh ci NAUCZYCIELEE WIELCY I PEDAGOCYY nibyy……..
bez rozumu
zgadzam się z ludzie są bezmyslnii
kto pisze ze zadawanie prac domowych jest fair niech spojrzy na to
Wtorek
-Wf
-Chemia
-PDZ
-Geografia
-Informatyka
-Informatyka
-Matematyka
-Religia
ok jedziemy. Do szkoly ide na 8:00. Ucze sie tam wiec dlatego chodze to logiczne prawda. WF? z tego przedmiotu raczej nic nie jest zadawane. Chemia – Swietnie. jutro sprawdzian z 3 ostatnich lekcji (uff dobrze ze zapowiedziala to bede mial jak sie nauczyc) Mysle sobie zajmie mi to nie wiecej jak 1.5h zebym zdal na 6 (bo takie oceny mnie satysfakcjonuja).PDZ rozmawianie o dojrzewaniu… zrob referat.. mysle sobie „eh :/ zrobie juz ten referat”.Geografia mysle sobie „wkoncu cos przyjemniejszego” na wstepie sie juz dowiedzialem ze praca domowa jest. 5 zadanek z cwiczen… niby nigdy nic ale te zadania polegaja na analizy kazdego wczesniej zrobionego… mysle sobie „Boze za co… jeszcze nie koniec lekcji a juz na dwor nie wyjde…a tylko aktywny wypoczynek regeneruje energie wprawdzie.” Informatyka… zasuwanie z monotonnym wordem i patrzenie sie w durny ekran monitora – przezyje.. nie mam wyjscia. Kolejna informatyka odrazu nam powiedziala ze przygotowala nam zadanka NA FERIE. Pomyslcie jaka byla reakcja klasy? Matematyka… przedmiot ktory jest prawie codziennie i codziennie jest zadane duzo.. 5 zadanek i jutro pyta…Religia to luzniej ale dzieki naszym wspanialym ministrom edukacji liczy sie do sredniej – wniosek? Przygotuj notatke na temat klasztoru na jasnej gorze… Teraz liczymy
Przychodze ze szkoly : 15:40
Obiad : 16:00
Chwila odpoczynku po obiedzie :16:20
Czas do nauki : zaczynamy od chemii to gdzies tak mija 1.5h
Po Chemii sa PDZ ale zrobie Gegre bo chyba wazniejsza : Nauka chemii i gegry (zrobionienie zadan) To 17:50 + Nauka Gegry (*17:50 wliczona nauka chemii)
Czas na Gegre :17:50 zrobienie zadan mysle sobie nie zajmie mi wiecej jak 1h. I tu zdziwko? bo juz 1.5h minelo….
Juz 19:30 jest… Do ferii jeszcze czas wiec lepiej matme zrobie Po skonczeniu matmy, jest 20:00? i gdzie tu wyjsc? na godzine?
ps. dodam ze nie kazdy dzien tak wyglada bo czasami skoncze szybciej co nie zmienia faktu ze siedze nad lekcjami dlugo
fajnie chodze do szkoly 12 rok a oni teraz dopiero wycofuja:/tp jest cos nie tak
Ludzie ,dzieci idą do szkoły na 8 godz. uczą się kilka godzin i jeszcze mają zadawane do domu. Ok , nic się nie stanie jak zadane mają z umiarem a nie że przychodzą do domu zjedzą obiad i siadają do lekcji które kończą odrabiać wieczorem (mówię tu o dzieciach w przekroju podstawowym 1-6 klasa).Które z tych dzieci chętnie usiądzie jeszcze się uczyć przerobionego tematu na następną lekcje? Gdzie jest dla nich czas wolny od nauki ? W drodze do szkoły i na przerwach? Nauczyciele nawet zadają dodatkowe prace, lub wiersz na pamięć w okresie wolnym od szkoły takim jak np.czas po między świętami . Dorosły człowiek idzie do pracy na 8 godzin i wracając do domu ma czas dla siebie , a dzieci ….. Powinno się zadawać tyle aby utrwalić sobie podstawy a nie że spędzają cały dzień nad książkami.Wystarczy ze trzeba się przygotować do następnej lekcji i już mają coś te dzieci w głowach .Na lekcjach powinno się więcej tłumaczyć niż lecieć z programem do przodu .Z matematyki nie zrozumiesz jednego tematu i do widzenia ogniwko wyskoczy i łańcuszek się sypie. Lektury, jak najbardziej do domu jeszcze nikomu nie zaszkodziło czytanie a wręcz przeciwnie. Powinnyśmy zrozumieć że dzieci to tez ludzie a nie maszyny! Pozdrawiam.
Ja także opowiem swój plan w czwartek.
Jedziemy.
-Chemia
-Plastyka
-Matematyka
-Fizyka
-geografia
-Polski
-biologia
Więc tak.
Na chemii okazuje sie, że na następnej lekcji spr z ostatnich 5 lekcji + nauka tematu
Plastyka. W domu narysować prace + nauka tematu
Matma. 17 zadań zamkniętych do domu + nauka tematu
Fizyka. 4zadania do domu z treścią +nauka tematu
Geografia wypracowanie + nauka tematu
Polski Przeczytać 7stron fragment chłopów i napisać geneze
Biola 3str ćwiczeń
To tak wracam do domu o 15.00
Jem obiad 15.30
Odpoczynek 16.00
Chemia jakaś 1,20 żeby dostać 5 17,20
Plastyka 1,5h bo namalowac prace 19,10
Matma 40min 19,40
Fizyka 20min 20.00
Polak 50min 20.50
Biola 45min 21,35.
Czyli po tym ide sie myc spac i rano na 8.00 znow do szkoly
Po prostu genialnie, a jeszcze na weekend zadadzą, że jak posiedzisz cala sobote to w niedziele mozesz sobie gdzies pojsc.
Taka prawda
DLATEGO STOP!!! PRACOM DOMOWYM!!!
Moim zdaniem szkoły sa niepotrzebne poniewaz idziemy tam tylko po to żeby nauczyciele zadali nam prace domowa… i tak wiekszosc z nas ma komputer i internet w domu, ( ci którzy nie maja bez problemu mogliby sobie zakupić zamiast płacić komitet rodzicielski, ochrone i co tam jeszcze innego wymyślą.. noi zamiast kupowania antybiotyków, które kupujemy przecież żeby wyleczyć te wszystkie choroby jak grypa, bo w szkole szczególnie zimą jest ich pod dostatkiem (wszyscy chodza chorzy), wiec czy nie można by podac tej pracy przez internet? przecież sa różne komunikatory!!! A w szkole i tak sie wiele nie dowiadujemy po za tym jacy jestesmy głupi i leniwi… Nauczyciele (przynajmniej zdecydowana wiekszosc moich nauczycieli) dyktuja temat do zeszytu, pare regułek z książki (bo ich często sami nie pamiętają) i na tym koniec, teraz kaza nam robic zadania a jeśli nie zdarzymy zrobic ich na lekcjii to mamy je do domu a tych zadan czasem bywa 20 a na lekcjii dzieki pracowitości klasy zdarzymy zrobić góra 8, ale reszty i tak nie rozumiemy… wiec jaki w tym sens?
Niewątpliwie reforma oświaty jest potrzebna od zaraz…..
POZDRAWIAM
mufercośtam…
bezmyślnie atakujesz wypowiedziami…
nie chodzi o to żeby wszyscy byli tłumokami
tylko żeby nie bylo przymusu:czytaj,bo jak nie to dostaniesz pałe ,albo czytaj-bo tak trzeba.nie.tu chodzi o to,żeby wreszcie dali sobie spokój z tym,że po 7 godzinach uczenia sie,zostaje reszta dnia,poto żeby sie uczyć dalej.a jak sie nie nauczysz,to czeka cie kara.czytanie lektur owszem,jest potrzebne,bo inaczej nie wiedzielibyśmy kim jesteśmy,jak się wysławiać.nie umielibyśmy nic napisać składnie.ale też nie powinno być tak,że czytamy bo należy czytać.wogóle nieporozumieniem jest to,że czyta się żeby przerobić pewien materiał przewidziany w programie nauczania.przez czytanie rozwijamy wrażliwość,światopogląd,umiejętność wysławiania się.a nie,że przeczytam i po przeczytaniu i omówieniu faktów takich jak:czas i miejsce akcji,(które powinny być omawiane na historii a nie na jęz.polskim),czy też jak kto sie nazywał i co zrobił,chronologia faktów itd… mam klasówkę i jak źle napiszę,to co?to ocena-forma kary.wogóle,moim spostrzeżeniem jest to,że ja np.starałem się zawsze chłonąć jak najwięcej wartości potrzebnych do rozwijania się od wewnątrz,do wyrabiania swoich poglądów,wyciągania co słuszne,co nie i rozróżniania zachowań,dobra od zła.a tu się okazuje,że nie ważne jest to wszystko co buduje psychike człowieka,tylko czas,miejsce akcji,imiona bohaterów i rozróznianie,kto jest bohaterem pierwszo,a kto drugoplanowym…czy imiona wszystkich bohaterów krzyżaków i wiadomość,któroplanową postacią był ktośtam,jest mi aż tak niezbędne do życia,żeby to wkuwać i pisać z tego kartkówki,klasówki i być pytanym?bo ja obserwując życie dorosłych ludzi,widzę że nie liczy się to,czy znam juranda ze spychowa albo ulricha von jungingena,tylko to,czy podniosę 50 kilową paletę z zastawą stołową i przełoże wszystko na regał a potem szef każe mi spowrotem wszystko przekładać gdzie indziej,więc muszę znowu się zdobyć na to żeby zamienić się w pudziana,lub muszę mieć nerwy ze stali żeby jeździć od budowy do budowy,umieć przenieść z auta na budowę 500 kilo materiałów budowlanych,albo dobrze zmywać gary żeby mnie przyjeli gdzies na zmywak,zeby zarobic pieniadze na utrzymanie…
prace domowe są bez sensu.jestem za tym.murem.bo dziękuję,jak 7 godzin siedzę w szkole,ucze się,mam zapowiadane klasowki ledwie sie jedna nie skonczy juz drugą zapowiadają,przez prawie cały tydzień dodatkowo od 2 do 4 godzin różnych zajęć rozrzuconych po całym dniu nieraz a nie jedno po drugim,i jeszcze mam robić prace domowe.nie jestem człowiekiem,ktory jak mu sie nie powie,to nie zajrzy do ksiazki.gdyby byly zadawane np.tematy do przyswojenia w domu,do przejrzenia z roznych zrodel,a nie pisanie charakterystyk i zadan z matematyki,to bym prawdopodobnie na każdą lekcję był przygotowany na 5.i w takim wypadku jestem za pałami dla tych,którym nawet nie chciało się otworzyć książki.
tyle ode mnie.a teraz niech się nauczyciele,minister edukacji,dyrektorzy,ci wszyscy pedagodzy co tak są za obroną praw dziecka i wogóle chcą pomagać uczniom,oraz opinia publiczna-co jest teraz wartościami dającymi start w świat dorosłości i czy prace domowe to taka wychowawcza forma…bo ja coraz częściej otwierając zeszyty,żeby zabrać się za lekcje,czuję jak mnie cholera bierze.
Zadania domowe powinny być, ale nieobowiązkowe. To jest skandal. Jak odrobie wszystko to nic nie dostane, a jak nie odrobię jednego zadania z matematyki to jedynka.
Co oni sobie o nas myslą my harujemy jak woly a oni nam wstawiają złe oceny!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
ja mam z polskiego 2 i 14 jedynek 🙂
A ja sobie z pracami domowymi jakoś radze. Odrabiam je sam a jak czegoś nie potrafie zrobić prosze kumpli o pomoc.
Czasami dodaje trudne zadania na forum i inni je rozwiązują. A ostatnio znalazłem w sieci stronkę na której można dodawać zadania domowe a inni użytkownicy je rozwiązują. Dla zainteresowanych: http://www.ehomework.pl
Moim zdaniem zadawanie prac domowych jest rzeczą potrzebną ale nie w dużych ilościach. Zadanie domowe to przykład sposobu na utrwalenie wiadomości a nie egzamin. Gdybym pomnożył ilość przedmiotów i ilość zadań? za głowę bym się złapał jest tego tak dużo. Nauczyciele powinni się nieco opanować i zadawać prace domowe w ludzkich ilościach. Moim zdaniem nauczyciele mają ubogą wyobraźnię jeżeli myślą że my w domach się obijamy!!!
jak mi z każdego przdm. zadadzą to nie ma chwili spokoju
mam z polaka68 jedynek i 37 uwag, że nie zrobiłem zad.dom
Ogólnie do prac domowych dużo nie mam normalka 4-6 godzin nad książkami zero kontaktów towarzyskich „chyba że w lekturze”
spanie o 2 rano do szkoły na 8 jest mi z tym poprostu dobrze lubię się uczyć i zapi**dalać tracąc dziesięć lat mojego życia
A kim chcę zostać w życiu?
Barmanem dobrej restauracij
A wymaganie są proste:
Kutura
Trening za 6 tyś złotych
i to wszystko
praca normalna zarobki około 6 tyś zł.
Za 10 lat się kogoś spytam , po co mi było potrzebne wykształcenie?
Chodzę codziennie po forach naukowych i godzina przed kompem dobrze sporządzonym da mi więcej przydatniej nauki w życiu niż 1 dzień szkoły… 🙂
PS: na święta wielkanocne mieliśmy zadane
2 testy z matmy +2 zadania
nauczyć się na sprawdzian do geografij
przeczytać lekturę z polaka i zrobić wypracowanie
reszty przemiotów mi się nie chcę wymianiać
Ale mi i tak dobrze bo kocham odrabiać pracę domowe
PRECZ Z TYM GŁUPIM POMYSŁEM !!!
TO CHYBA JAKIŚ ŻART NIE ODRABIAĆ PRAC DOMOWYCH!
I NIE TRACIĆ NAJLEPSZYCH LATA SWOJEGO ŻYCIA!!
Z tym zadawaniem prac domowych to jest bardzo różnie. Jedni nauczyciele zadają bardzo dużo, tak dla zasady, aby się nazywało,że jest wymagający.Inni podchodzą to tego problemu bardziej luźno. Ja wiele lat temu też uczyłam w szkole i zadawałam dzieciom prace domowe. Zadawałam w małych porcjach,ale wymagałam,aby były odrobione. Wychodzę z założenia, że powtarzanie jest matką wiedzy i dla dobra dziecka powinno sobie nieco utrwalić omawiany temat. Sprawdzając prace domowe,a robiłam to systematycznie, orientowałam się, czy dzieci zrozumiały temat, czy może należy go powtórzyć. Wprowadziłam również zasadę, że wypowiedzi ustne ocenili uczniowie. To im dawało poczucie sprawiedliwej oceny, dodatkowo mobilizowało. Ten system bardzo dobrze się sprawdzał ,a dzieci były usatysfakcjonowane. Już w pierwszej klasie szkoły podstawowej bardzo się to dzieciom podobało. Rodzicom też, bo każde dziecko miało ambicje, aby koledzy dobrze go ocenili. To podnosiło ich wiarę we własne możliwości i samoocenę. Lektury czasami były czytane w szkole, ale tylko urywki, aby uczniów zachęcić.
to ja moze opowiem swoj plan zajec z poniedzialku ? hmm
No to do roboty ;d
Polski
Matma
Biologia
Religia
Polski
W-F
Fizyka
Geografia
Wracam ze szkoly o 16:15
Obiad 17:00
Przed obiadkiem na komputer na chwile potem cos se porobie t.v czy cos ;d
Obiad jem w 15 min 17:15 odpoczynek 10 min 17:25 🙂 Biologia 50 min czasem wiecej ;p 18:15
Polak duzo zadanek 1 godz 19:15 czasem trudne to do kumpla dzwonie to potrwa z 10 min 19:25
Matma 40 min 20:05 czas leci ;d
fizyka 25-30 min 20:35
geografia hmmm 1.2 godz 21:55
religia hmm 35 min 22:30
i co prysznic jeszcze chwilke cos na kompie polukac itp no to juz tak 23:00
i spac . I powiedziec mi gdzie tu czas na co ?
I w weekendy mamy zadania ! tylko troche mniej no ale sa 🙁