Dziewczyny w kaskach
Komu miłe są studia na politechnice i kto jest tegoroczną maturzystką (kobietą), powinien w sobotę 14 kwietnia wziąć udział w biegu w kaskach. Akcję organizują Fundacja „Perspektywy”, Politechnika Łódzka i Akademicki Związek Sportowy. Na razie dziewczyny będą biegać tylko w Łodzi i Warszawie (Politechnika Warszawska), a za kilkanaście dni także w Poznaniu i Opolu (zob. info).
Fundacja „Perspektywy” od dobrych kilku lat zachęca płeć piękną do studiowania na politechnice. Co roku w ramach akcji „Dziewczyny na Politechniki” organizowane są różne przedsięwzięcia. Tym razem jest to bieg w kaskach. Fajnie byłoby zobaczyć, jak dziewczyny biegiem walczą o indeks na uczelni technicznej. 26 kwietnia, na zakończenie akcji, politechniki otworzą swoje drzwi tylko dla dziewczyn. Rozumiem, że panom wstęp wzbroniony.
Ciekawe, czy politechnikę będą reprezentować pracownicy płci żeńskiej, czy też panowie uczeni chcą się spotkać z paniami maturzystkami. Na miejscu kadry akademickiej wystawiłbym do boju kobiety. Obawiam się jednak, że kadra zdominowana jest przez mężczyzn. Przydałoby się zatem, aby politechniki otworzyły się nie tylko na przyjmowanie studentek, ale też na zatrudnianie kobiet. Nie w dziekanacie, bo tam kobiety już są, ale w charakterze wykładowców. Bieg w kaskach po indeks to zapewne początek wielkich zmian na politechnikach. Najpierw dziewczyny zaczną studiować kierunki techniczne, a potem przejmą na tych uczelniach władzę. Czego im z całego serca życzę. Dziewczyny na politechnikę, a chłopcy na polonistykę.
Komentarze
Lubię wspólnotę ze stereotypowymi poglądami, ponieważ wzmacnia ona tak cenną medialnie wartość, jaką jest poczucie przynależności do wyznawców społecznych dowodów słuszności.
A to zbawiennie wpływa na wrzody żołądka, kapitał zaufania społecznego i ludzki w ogóle oraz inne choroby śmiertelnie cywilizacyjne, zagrażające naszej wspólnocie plemiennej.
Lubię też ruchliwe kobiety, więc z chęcią przyłączam się do reklamowanej przez Gospodarza inicjatywy.
Według cytowanego pisma, o złowieszczej nazwie „Perspektywy”, inicjatywa ulicznego (czyli w naszych warunkach – przełajowego) biegu kobiet w kaskach, w celu „promocji studiów inżynierskich i ścisłych wśród kobiet” i mającemu wynikowo „przeciwdziałać niedoborowi absolwentów kierunków technicznych”, jasno wskazuje, jakie kompetencje i właściwości decydują na tych kierunkach o zdobyciu statusu absolwenta.
Można by seksistowsko i niepolitycznie zauważyć, że perspektywy rozwoju nauki i techniki polskiej (tak przecież pożądanego), władze uczelni postrzegają jako funkcję poziomu absolwentów promowanych dzięki najlepszemu stosunkowi „cycków w biegu”.
Jak w obrazie Turnera: „Deszcz, para (cycków) i szybkość”, takie perspektywy.
Zgadzając się z Gospodarzem, że to inicjatywa prorocza, w obliczu kondycji naszej dydaktyki akademickiej, zdumiewa, że samo cytowane pisemko nie wierzy, w co wieszczy, twierdząc że damski bieg po dyplom inżyniera ma „zachęcać uczennice … do wyborów edukacyjnych, które mogą wydawać się niestereotypowe.”
A więc polibuda dla dziewczyn w y d a j e się tylko niestereotypowa?
Może to być prawda, skoro w samorządzie studenckim Polibudy warszawskiej w 2011 roku WIĘKSZOŚĆ stanowiły …kobiety!
http://tinyurl.com/8abfud3
Nic to jednak, ponieważ raz jeszcze wypada się w podsumowaniu zgodzić z Gospodarzem, że w tym wyścigu z takimi kryteriami nie chodzi przecież o studiowanie czy naukę, ale o…
„…najpierw dziewczyny zaczną studiować kierunki techniczne, a potem przejmą na tych uczelniach w ł a d z ę.”
Rzeczywiście, trafnie ujęty prawdziwy sens i misja społecznych wysiłków zdobycia papierów akademickich oraz racja bytu naszych instytucji …edukacyjnych i naukowych.
Biegasz – studiujesz – władzę przejmujesz.
We wspólnotach plemiennych, bieg wyznaczał tych, co przeżyją.
A ja cieszę się, że dzięki polskiej edukacji, oświacie i nauce technicznej będzie sequel „Seksmisji”, na który tak czekałem.
Szykuje się projekcja i w trzy de i w realu, bo takie perspektywy wyznacza stereotyp, na jaki nas stać.
Żyć, nie umierać i paść wzrok trzęsącymi się cyckami nadchodzących perspektyw, drogi Gospodarzu 🙂
No i wyszło szydło z worka:
http://wiadomosci.onet.pl/swiat/portugalia-szkoly-dostaly-pozwolenie-na-segregacje,1,5098156,wiadomosc.html
Głos w dyskusji pod artykułem zabierają i nauczyciele. Większość jest za podziałem uczniów!
Jak się okazuje Politechniki naprawdę są w czołówce walki o większą równość genderową w podnoszeniu poziomu naukowego.
Paląca potrzeba znaczniejszej obecności kobiet w Politechnikach ujawniła się również w Gdańsku:
„…Jak mówił prof. Jerzy Ejsmond z Politechniki Gdańskiej … przygotowujemy naszych studentów do pracy w warunkach niebezpiecznych … w akcji brały udział studentki, które były przetrzymywane cały wieczór i noc w bagażniku samochodu oraz na terenie stoczni, zamykane w szafkach ubraniowych, związywane i ‚obrabiane psychicznie’.”
„Jesteśmy przygotowani do wykonywania również operacji w środowisku morskim” – uspokaja studentki, szukające ucieczki na kierunkach morskich, dowódca akcji doskonalącej politechniczny wkład kobiet, z jednostki naukowo-wdrożeniowej o nazwie GROM.
Całość kolejnej promocji poziomu naszej edukacji politechnicznej tu:
„Ćwiczenia są przeprowadzane w sposób bardzo realistyczny, mówi prof. Jerzy Ejsmond”
http://www.tvn24.pl/0,1741440,0,1,atak-na-politechnike-gdanska-tak-cwiczy-grom,wiadomosc.html
Trudno nie wierzyć w realia zapotrzebowania na kobiety w obliczu ataku na naszą naukę.
Pod spódnicą – najciemniej?
ewa
Podejrzewam, że gdyby ten podział wprowadzono wcześniej, to większość tych którzy się dziś za podziałem opowiadają raczej by się do tej B klasy załapała jeżeli kryteria są intelektualne.
@ewa
Też jestem za podziałem. Uczyłem już w takich „dzielonych” klasach. Uczniowie „słabsi” przyswajali sobie wiedzę dużo szybciej. Chętniej się zgłaszali do odpowiedzi, wierzyli we własne siły.
parker
15 kwietnia o godz. 10:39
– – –
Ja rozumiem, że te gorsze klasy obsługiwaliby gorsi nauczyciele, ze zredukowaną pensją 😉
Jako że rodzimy się różni, a prawo do równości wobec prawa – nabywamy cywilizacyjnie, to przy równości wobec praw, nie sprawimy tym, że równo się rozwiniemy.
Byłaby to zresztą krwawa utopia, taka równość rozwojowo-intelektualna (bo co zrobić, jak ktoś nie byłby równy i to nie z własnej pracy czy z mocy prawa?).
Natomiast selekcja talentów to konieczne zadanie cywilizacyjne i społeczne.
Nie może jednak odbywać się w sposób dyskryminujący, a przeciwnie, afirmatywny (tj. dający pozytywne motywacje).
Taką funkcję w cywilizacji spełniają pozytywne selekcje talentów do odpowiednich szkół.
Na skalę globalną tak dzieje się ze studentami z ’emerging countries’, wyruszającymi za edukacją za morza i oceany.
Kiedyś też byliśmy częścią cywilizacji w tym względzie.
Portugalia też była.
Teraz o swoje potencjalne talenty dbają Chiny, Malezja czy Indie. Inni robią to od dawna.
My organizujemy bieg w kaskach na zakutym w ten sposób łbie, aż do zderzenia z brzozą, na skutek kontestowanych naszą równością w głupocie praw fizyki.
Tu się, o dziwo, z Gekko zgadzam…;-)
Gekko
Wiem że w Średniowieczu było lepiej, bo to wtedy chyba Portugala była potęgą. Zwłaszcza lepiej jeśli chodzi o stosunki społeczne, feudalizm to był dobry system, jakbyśmy dziś go mieli, nie musiałbym czytać głupich komentarzy na forum, a jak by się taki zdarzył, kazałbym wybatożyć i po sprawie.
Czym innym jest selekcja dzieci na zdolnych i niezdolnych, czym innym wyławianie talentów, jak sam zauważyłeś afirmatywne. To drugie nie jest warunkiem pierwszego.
Podział na dobrych i słabych nie służy ani tym dobrym ani tym słabym.
Słabym koduje na całe życie poczucie niższości a tym dobrym niczym nie uzasadnione poczucie wyższości, wpędza w pychę, jeden z grzechów głównych. Bo o dzieciach mówimy a one są bardzo podatne na takie bodźce. Ich charakter dopiero się kształtuje. Jeżeli nauczyciel tego nie rozumie, powinien się zająć uprawą ogródka, bo wielkie szkody czyni na swojej drodze dzieciom mu powierzonym.
Od wyławiania talentów nie powinny być specjalne szkoły, tylko zajęcia dodatkowe. Lekcji powinno być mniej a po nich części na kółko matematyczne, się wyławiać i szlifować, część na historyczne robić to samo a część na boisko jak się sportem interesuje i wykazuje talenty. Nie ma dzieci niezdolnych do niczego i niewykazujących niczym zainteresowania. Jeżeli się niczym nie interesują to zazwyczaj wina dorosłych, nauczycieli i rodziców. Rodziców się nie wyselekcjonuje (choć były takie próby w Skandynawii nawet w połowie dwudziestego wieku dziś określane jako zbrodnicze), nauczycieli państwo powinno, żeby odsiać tych co takie szkodliwe i niezgodne ze współczesną wiedzą pedagogiczną głoszą jak opowiadanie się za selekcją. Bo nie wierzę, żeby mieli dobry wpływ na dzieci mając taką sieczkę w głowie.
parker
15 kwietnia o godz. 15:33
– – –
parker,
pomiesznia z poplątaniem…
Polemizujesz z tym, co piszę, jakby Cię plątał jakiś solidny kompleks.
A przecież chodzi nam o to samo.
Tyle, że Ty mylisz wyrównywanie szans z wyrównywaniem różnic.
To pierwsze nie zakłamuje tego, że nie jesteśmy tacy sami, nie WARTOŚCIUJE różnic, tylko je stwierdza i odpowiednio traktuje. Na ty polega postęp uwzględniający równe i sprawiedliwe traktowanie tego, co kto wnosi do społeczeństwa.
To drugie, walczy o zakłamanie naturalnie przydanych nam różnic (płciowych, intelektualnych, wiekowych, rasowych) na które nie mamy wpływu, motywując to w istocie rasistowskim tych różnic wartościowaniem. Czyli – dzieleniem po tych różnicach na lepszych i gorszych, ale z konkluzją, że wobec tego te różnice albo nie powinny być zauważane, albo nawet muszą być ‚wyrównywane’.
W rzeczywistości, ta bezradna ‚poprawność’ przynosi wszystkim tylko fałsz, relatywizm i cierpienia, nie pomagając nikomu.
Przykłady historyczne, społeczne, ekonomiczne czy kulturowe tej patologii można mnożyć i otaczają nas, jak choćby ‚bieg w kaskach’ czy gdańskie manewry politechniczne ze studentkami, jako mięsem armatnim dla idiotów z rządowej agendy (i uczelnianej i militarnej).
Niestety, praw fizyki nie da się ominąć i w edukacji masz do wyboru albo dawać wszystkim po równo, i to zawsze będzie oznaczać dla wszystkich gó..no, albo, zgodnie z wiedzą o zarządzaniu rozwojem, wyznaczyć priorytety merytoryczne (umożliwić równe szanse wszystkim, ORAZ rozpoznanie i adekwatne wsparcie najlepszym).
Co do tego, że ma być ORAZ a nie zamiast, zgadzamy się chyba, prawda?
Nic więc nie stoi na przeszkodzie zarówno organizacji dodatkowych form kształcenia talentów jak i dedykowanych temu osobnych szkół.
Nie wiem, dlaczego miałoby to być wzajemnie sprzeczne i stanowić temat polemiki.
Chyba że… chodzi o postawę psa ogrodnika, ale nie Ciebie o to nie podejrzewam…co nie?
Pozdrowienia.
@parker
>Bo nie wierzę, żeby mieli dobry wpływ na dzieci mając taką sieczkę w głowie.<
A nie sądzisz, że będąc tak odpornym na logiczne argumenty i tak przekonanym o swojej jedynej racji to ty masz rzeczoną sieczkę w głowie…;-)
Gekko
W małym stopniu z Tobą polemizowałem, raczej z nauczycielami którzy są za selekcją. Ty masz prawo do swoich poglądów, nawet sprzecznych ze współczesna wiedzą, raczej nie przekonamy się w tej materii. Pozostaje nam różnić się pięknie.
Co innego nauczyciele, ci maja obowiązek stosować się do wymagań pryncypała jakim jest społeczeństwo za pośrednictwem MEN. Ten jest przeciwko selekcji, przynajmniej tak rozumiem linię ministerstwa.
Nauczyciele mają też obowiązek do postępowania zgodnego ze współczesną wiedza pedagogiczną a ta nie pozostawia złudzeń, że selekcja jest szkodliwa z punktu widzenia pedagogicznego i społecznego.
Głoszenie poglądów za selekcją świadczy o ich braku wykształcenia.
Piszesz: „Nic więc nie stoi na przeszkodzie zarówno organizacji dodatkowych form kształcenia talentów jak i dedykowanych temu osobnych szkół.
Nie wiem, dlaczego miałoby to być wzajemnie sprzeczne i stanowić temat polemiki.”
To nie jest sprzeczne, tyle że przez organizację dodatkowych form kształcenia osiągamy zamierzony cel nie ponosząc oczywistych strat w materii o której pisałem.
A dedykowanie specjalnych szkół też cele pozwala osiągnąć, tyle że rachunek zysków i strat jest wedle współczesnej wiedzy niekorzystny. Zgadzasz się chyba, że nie ma w życiu rozwiązań idealnych, trzeba wybierać lepsze. Jak można przeprowadzić operację mniej inwazyjną, że się do medycyny odwołam, to należy ja przeprowadzić, a nie nie zważać na skutki uboczne, bo czasem lekarstwo potrafi być gorsze od choroby. W początkach leczenia nowotworów przez naświetlanie czy chemię, skutki dla raka były podobne jak dzisiaj, tyle że pacjenci nie na raka tylko na leczenie wtedy umierali. Ale medycyna poszła na przód, wiedza socjologiczna i pedagogiczna również.
S-21
Może i ja mam sieczkę, ale sieczka sieczce nie równa.
Witam:)))
pozdrawiam serdecznie i cieszę się, że nasze pomysły znajdują zrozumienie i wsparcie w tak poczytnym i opiniotwórczym miejscu jak ten blog:)
Ściskam i dzięki – Bianka
@parker
A słyszałem,że jesteś za powszechną równością.Czy twoja sieczka jest gorsza…;-)
parker
15 kwietnia o godz. 20:46
– – –
Tak czytam, parker i czytam, ale znowu ze smutkiem, bo bzdury piszesz coraz bardziej.
Jaka to wiedza jaką się posługujesz?
Mylisz informacje (którą posiadasz) z wiedzą (która jest informacją potwierdzoną narzędziowo).
A tu już Twoje informacje o mechanizmach edukacyjnych są czystym głupstwem.
Podobnie, niestety, jak cały wywód o leczeniu, które zabija.
Są to wieści powzięte od Goździkowej (swoją drogą, masz bardzo niekompetentne źródła informacji o medycynie, która jest nauką a nie wyobrażeniem).
Szkoda, ale wolałbym się różnić nie tyle pięknie, co mądrze, co akurat tym postem – uniemożliwiasz. 🙁
S-21
Nie jestem za równością, jestem za równością szans.
I to nie wobec życia tylko możliwości które społeczeństwo stwarza przy pomocy aparatu państwowego.
@Parker
„Głoszenie poglądów za selekcją świadczy o ich braku wykształcenia”
Wyksztalcenie nauczyciela zasadza sie na wtloczeniu studentowi wiedzy z dziedziny jaka studiuje plus pusta teoria z psychologii, pedagigiki i innych „-logii”.
Nie uczy sie proplemow dyskusyjnycch takich jak selekcja czy chocby historia nowozytna, bo dysponujemy w tej materii zbyt mala wiedza. Nie ma ani takich zajec, dyskusji ani egzaminow. Nie sa skladowa wyksztalcenia pedagogicznego.
Dlatego musisz poszukac bardziej szokujacego argumentu od tego o braku wyksztalcenia.
Czesto zwalasz wine na nauczycieli tam, gdzie ewidentnie nauczyciel nie ma nic do gadania.
A co do meritum to sie zgadzam, ze wystarcza egzaminy do szkol srednich.
tsubaki
Ale co do takiego meritum to ja się nie zgadzam. Egzamin do szkoły średniej to właśnie selekcja. Tej nie powinno być na etapie publicznej obowiązkowej oświaty.
Na studia tak.
@Parker
„Egzamin do szkoły średniej to właśnie selekcja. ”
Mozna to nazwac segregacja, mozna selekcja, a mozna „wylawianie talentow”.
Gdyby nie byo selekcji na poziomie szkoly sredniej, nauczycielowi byloby niezwykle trudno przygotowac mlodziez do egzaminow na studia. Nawet w bardzo dobrej prywatnej podstawowce, gdzie dzieci sa odsiane poprzez egzamin wstepny, roznice w uzdolnieniach dzieci sa bardzo duze. Jedno dziecko skonczy cwiczenia 10 minut przed wszystkimi i sie nudzi, a inny po dzwonku nawet, nie ma skonczone. A to przeciez podstawowka, poczatek, wszyscy startuja z tego samego miejsca. Co sie dzieje tam gdzie nie ma egzaminow, w publicznych szkolach, co na dalszych szczeblach edukacji? Roznice poteguja sie.
W zyciu nie przeprowadzisz z sukcesem lekcji w klasach 16-latkow, w ktorych sa dzieci nie potrafiace czytac ze zrozumieniem tekstu w jezyku ojczystym i takie, ktore maja np. FCE, certyfikat z angielskiego, dajacy juz spore mozliwosci samodzielnego porozumiewania sie w obcym jezyku! To by byl cyrk, nie zajecia.
Selekcja w szkole sredniej pozwala odsiac tych, ktorzy chca kontynuowac nauke, od tych ktorzy chca szybko zakonczyc edukacje ( z roznych powodow).
@parker
Portugalia to normalny unijny kraj z wyższym PKB (per capita) od Polski. Też ma swoich uczonych w piśmie.Rozumiem,że głupszych od ciebie.Niemcy też mają selekcję na klasy i szkoły na różne, zależne od landów, sposoby… Też oczywiście są głupsi od ciebie…;-)
To co ty nazywasz wiedzą to tylko ideologia. Jak się okazuje destruktywną, więc kto ma olej w głowie i nie ulega wrzaskom takich jak ty lewaków , do selekcji wraca.Z powodów praktycznych, które ładnie opisała tsubaki. Nie napisała o czymś jeszcze z kwestii praktycznych – nauczyciel do blokersów to musi być bardziej streetworker niż nauczyciel. A do tych zdolnych – osoba bardzo kompetentna w swojej dziedzinie. Ludzie, którzy potrafią i to i to może paru się znajdzie, ale na pewno nie pół miliona…;-)
tsubaki
16 kwietnia o godz. 15:22
„Gdyby nie byo selekcji … nauczycielowi byloby niezwykle trudno…”
– – –
Bardzo podoba mi się ten argument, tzw. kończący.
Oczywiście, jest on rozstrzygający i właściwie nie ma z nim żadnej dyskusji, bo to aksjomat, wyznaczający świadomość środowiskową.
To tak a propos wpływu postawy nauczyciela na bezwład zdolności wpływu na postawy.
Z uszanowaniem 🙂