Książki i naleśniki
Dzisiaj jest Międzynarodowy Dzień Książki dla Dzieci oraz Dzień Naleśnika. W zeszłym roku z tej okazji zjadłem dwa naleśniki i przeczytałem kawałek książki. A wszystko z powodu grubości: naleśniki i książka były bowiem w rozmiarze XXL. W tym roku postanowiłem przygotować cienkie naleśniki na maleńkiej patelni, więc zjem ich sześć-siedem. Tyle samo też przeczytam książek, ale kilkustronicowych. Kto powiedział, że naleśniki i książki muszą być grube?
Załamujemy ręce nad stanem czytelnictwa w Polsce. Podobno Polacy nie czytają książek, zarówno ludzie niewykształceni, jak i osoby po studiach (zob. info). To źle. Jednak czy dobrze badamy? Każdy wie, że wyniki zależą od przyjętej metodologii badania. Może najpierw trzeba ustalić, co to jest książka?
Kiedy mnie ktoś pyta o książki, to zapewne ma na myśli grube tomy. A przecież książki bywają różne, mogą liczyć 500 stron, jak i tylko trzy. Dzisiaj otrzymałem od dilera samochodowego kilka książek, a właściwie książeczek, gdyż każda liczyła po 4 strony. Przeczytałem je od deski do deski. Czy to się liczy? Czy odpowiadając na pytanie, ile książek przeczytałem, mogę uwzględnić te pozycje? Codziennie czytam z dzieckiem książki z tzw grubymi kartkami. Często po 3-4 naraz, a potem jeszcze coś na dokładkę, np. komiks. Czy to są na tyle poważne pozycje, że mogę je podać w ankiecie? Co to jest w ogóle książka, o której czytanie jestem pytany? A co to jest naleśnik?
W starożytności istniał spór między zwolennikami zwojów i kodeksów (połączonych arkuszy – zob. materiał). Zwolennicy zwojów uważali, że książka nie może mieć formy spinanych kartek. Kodeks kojarzył się z handlem, z pospólstwem. Trzeba było lat, aby do dzieł zaczęto zaliczać nie tylko zwoje. Może więc czytanie to coś więcej, niż myślimy. Może ludzie czytają książki, tylko nie w formie „zwojów”. Może 3-stronicowy materiał to jest wielka książka?
Komentarze
Proszę nie mylić książki z broszury. Mimo wszystko jest różnica 🙂
Ja w tym roku przeczytalam nastepujace pozycje:
1. Posrecznik instuktazowy do obslugi nowego komputera. Stron 60, na raty ale prawie caly przeczytany.
2. Potrzebuje program do krecenia filmow wiec instrukcje obslugi programu, stron 130. Co prawda z obrazkami.
3. Ksiazka do opslugi programu graficznego, tlusta, stron 400.
4. Mnostwo serwisow i blogow internetowych, zeby zrozumiec to, co z ksiazki nie zrozumialam.
5. Maszyne do pieczenia chleba, maszyne do gotowania na parze (tak strasza chorobami cywilizacujnymi, to sie przejelam) i Rumbe kupilam. Tez trzeba bylo czytac o obsludze, bo takich sprzetow nigdy nie mialam moznosci uzywac. Chuda ksiazki, kazda stron 30?
Co ciekawe przyrzady te kupilam zeby robily za mnie, zebym bede miala wiecej czasu na czytanie:)
6. Poczta: Viza przyslala mala ksiazeczke z produktami jakie dostane czy wylosuje, jesli uzbieram odpowiednia ilosc punktow, ubezpieczalnia przyslala wiadomosc, ze wraz z wiekiem moja skladka wzrosla, i podrecznik wyjasniajacy system dla staruszkow, skarbowka przyslala podrecznik korzystania z internetu przy rozliczeniach, bank ksiazke instruktazowa nowego systemu „dwa w jednym” czy nawet „wszystko w jednym”.
7. Polityke i blogi czytam regularnie, to tego wyborcza i forum pod nia. Czytuje tez blogi o modzie i kucharskie.
8. W szkole czytam codziennie po jeden kartce zadania domowego ok. 200- tu uczniow.
Testow nie licze bo przykladam szablon odpowiedzi i tylko licze punkty.
To tak z grubsza.
Punktu czwartego jeszce nie przeczytalam, ale juz na prawde wiecej nie dam rady.
No, moge nie jesc zdrowo i sama biegac z odkurzaczem, ale komputer i programy potrzebuje w pracy. W tym roku bede tak miala do konca. A poniewaz technologia nie stoi, wiem ze rok tez nie przeczytam tego co sobie nakupowalam i na polkach poukladalam. To nie sa pozycje do czytania przed snem 15 minut.
Moze na emeryturze?
A moze Pan Darek, bedzie nam miedzy wiersze fragmenty co wartosciowszych dziel prezentowal? W koncu, skoro wszyscy i tak siedza w sieci to moze tedy droga?
Panie Dariuszu! Pamięta Pan arkusz maturalny z maja 2008 odnośnie czytania ze zrozumieniem”Nieznośna szybkość bloga?”. Miło by było, aby Belferblog nabrał tempa. Tyle mamy ważnych kwestii, chociażby problemy poruszone w ostatnim numerze „Polityki” o nauczycielach. A Pan pisze o tematach, delikatnie mówiąc, dosyć odległych od nauczycielskiej rzeczywistości. No, ale Pan tutaj rozdaje karty…..
Przepraszam, nie chciałem Pana urazić. Ja, jak to mówią,w kwestii formalnej.. Ale naleśniki lubię.
Ino,
nie gniewam się. Chciałem trochę lżej, gdyż czasem bywały pod rząd same ciężkie tematy. Jeszcze do nich wrócę.
Pozdrawiam objedzony naleśnikami
Gospodarz
A to ciekawe. Dziś jadłem naleśniki zupełnie nieświadomie. O pierwszym z tych dni wiedziałem, wiedziałem też o Dniu Wiedzy o Autyzmie, ale o tym naleśnikowym niestety nie, całe szczęście też się objadłem, więc rachunek został wyrównany. Na nieszczęście książek żadnych nie mogę sobie uznać za przeczytane, jak Autor dobrze wie, polonistyka to nie żarty, a dziś niesamowicie gonią z różnego rodzaju głupstwami, a na literaturę zostawiają naprawdę niewiele czasu, a szkoda…
Pozdrawiam serdecznie,
Michał
A czy nie można by umówi się, że każde 7 naleśników zjedzonych, to jeden foliał przeczytany?
Albo odwrotnie?
Ile trzeba usmażyć kartek z Coelhów, aby przeczytać książkę kucharską?
Jaki status nadaje przeczytanie 140 stronicowej instrukcji programu, który obsługuje się intuicyjnie, jak mikrofalówkę?
Jaki jest sens czytania na wagę jako ekwiwalentu wagi pomocy kuchennej?
Ja rozumiem, że Gospodarz ożywia i rozluźnia perystaltykę bloga (ten temat zresztą był identycznie rozpracowany w jednej z audycji radia TOK FM), ale może warto zweryfikować JAKOŚ w XXI w. wartość kryteriów edukacji? inteligencji? statusu klasowego?
Jaka ilość wpisów na blogu równoważy czas zużyty na ich przeczytanie?
Albo odwrotnie? 😉
Panie Dariuszu, tak a propos, doszły moje książeczki? wysłałem na adres Pańskiego LO….
KN