Belfer 65+
Znam niewielu pracujących nauczycieli po sześćdziesiątce, natomiast nauczycielek znam bardzo dużo. Mężczyźni-nauczyciele w tym wieku albo są zgrzybiałymi starcami, głuchymi i ślepymi, fizycznie niedołężnymi, albo też psychicznie do pracy z dziećmi się nie nadają, ponieważ stali się nieelastyczni. W przypadku facetów działa bowiem zasada, że na starość sztywnieją tylko poglądy (wyjątki bywają, ale bardzo nieliczne).
Co innego kobiety. Obserwuję styl pracy koleżanek, które znacznie przekroczyły sześćdziesiątkę, i jestem pod wrażeniem ich zapału do pracy, jasności umysłu, a nawet elastyczności i zdolności do kompromisów, gdy dogadują się z młodszymi (uczniami bądź nauczycielami). Wydaje mi się nawet, że te starsze panie dużo gorzej zachowywały się dziesięć lat temu. Z niektórymi, gdy były po pięćdziesiątce, nie dawało się wytrzymać, dlatego unikałem ich jak ognia. Natomiast teraz, a jest między nami różnica ok. 25 lat, da się z nimi współpracować. Także młodzież ceni sobie starsze nauczycielki, gdy dekadę temu poprzednie klasy czasem narzekały, pisały skargi. Obecnie starsze nauczycielki są podporą szkoły, natomiast wcześniej różnie z tym było.
Uważam więc, że przedłużenie wieku emerytalnego dla kobiet wyjdzie uczniom na korzyść. Poza nielicznymi wyjątkami starsze nauczycielki to panie z dużą klasą. Z mężczyznami w tym wieku bywa znacznie gorzej. Jeśli nawet 60-letni facet dobrze się trzyma jako pracownik, to kilka lat później robi się z niego wrak człowieka, po prostu dziad. Starzenie nauczycieli po sześćdziesiątce przebiega tak błyskawicznie, że człowiek zmienia się z dnia na dzień. Być może są to skutki nałogów – na wielu widać alkoholizm albo liczne przepicia, inni to palacze (czasem w trakcie rzucania nałogu), którzy mają problem, aby wejść bez zadyszki po schodach na pierwsze piętro. Praca w szkole starych facetów, poza nielicznymi wyjątkami, to obraz nędzy i rozpaczy. Nauczycielki pod tym względem biją nauczycieli na głowę.
Nie piszę o tym, aby komukolwiek ubliżyć. Po prostu martwię się o siebie i o moich uczniów. Gdy byłem tuż po studiach, patrzyłem razem z rówieśnikiem na pracę dwóch starych belfrów. Mój przyjaciel powiedział wtedy: „Jak dożyję takiego wieku i nadal będę uczył, przyjdź i mnie zastrzel”. Dałem słowo, że tak uczynię, ale traktowałem to jako żart. Jeśli jednak trzeba będzie nam pracować do 67 roku życia, będę musiał kolegę odszukać i spełnić obietnicę.
Komentarze
Panie Adamie.
Pańskie uwagi, że nauczycielki nieznośne 10 – 15 lat temu znacznie zyskały na elastyczności i umiejętności współżycia społecznego z wiekiem, jako żywo przypominają b. starą anegdotę:
spotyka się dwóch chłopaków po kilku latach niewidzenia; jeden z nich wrócił właśnie z dwuletniej służby wojskowej.
– I jak Ci się żyje? Jak z Ojcem? Przecież darłeś z nim stale koty? – pyta jeden z kolegów.
– Słuchaj; nie masz pojęcia, jak mój Stary zmądrzał przez te dwa lata. Nawet miło z nim pogadać i piwo wypić. – stwierdził rezerwista.
Gospodarzu, Twa przypowieść o młodych nauczycielkach, z którymi drzewiej „różnie bywało”, zaś dziś stanowią opokę szkoły, to miód na moje serce.
Wyraźnie widać bowiem, że w dziedzinie nauczania młodość nigdy nie wygra z doświadczeniem. Można to zaobserwować nie tylko na świeżo upieczonych i przedemerytalnych paniach, lecz nawet na nauczycielkach w wieku, załóźmy, 35 i tych 10 wiosen od nich starszych. I zawsze, powiadam wam: zawsze – lepsza jest ta starsza. Młode się wysilają, chcą zasypać nas swą erudycją, lecz dopiero (to chyba jakiś Gombrowiczowski atawizm rodem z „Ferdydurke”) ktoś, kto jest naruszony zębem czasu i doświadczenia prawdziwie do nas trafia. Nawet, jeśli ma już pewne defekty i nie jest tak „trójwymiarowy” jak młoda i śliczna belferka.
Młodzi dziś bardzo, ale to bardzo potrzebują pewnego etosu, ludzi o nieco „przedpotopowym” sznycie, z kulturą, manierami – dajmy im szansę na to. Skończyły się czasy frugotransformacji, gdy tacy ludzie byli u młodzieży w pogardzie. Obecnie konflikt pokoleń zanika – teraz współpracujemy! Bo często na naszych młodziutkich kolegów, lub niewiele od nich starszych belfrów, zatopionych bez reszty w wirtualnej rzeczywistości nie mamy co liczyć :(.
Autor wyraźnie się starzeje.
ps – Najmocniej przepraszam p. Redaktora za przechrzcenie Dariusza, na Adama. To jeden z mankamentów wieku 65+
No wlasnie! Autor najwyrazniej zrozumial, ze nie ma juz szans u uczennic i mlodszych nauczycielek, wiec zaczyna adorowac szescdziesiatki, czyniac przy tym cnote z koniecznosci. Ulomnosci starszych kolegow kolekcjonuje zas w charakterze pociechy: ‚nie jest ze mna jeszcze tak zle, popatrzcie na Xsinskiego’.
Gdyby polskie placówki oświatowe składały się tylko z renomowanych liceów, skupiających młodzież chcącą się uczyć i baraszkować w granicach norm dobrego wychowania, wówczas uczący w nich nauczyciele, o ile zechcieliby blokować miejsca pracy, mogliby działać, a brak dynamiki pokryć doświadczeniem, co jest sztuką nie lada. Starsi nauczyciele wiedza o czym piszę. Oczywiście, z upływem wieku zdrowie zaczyna szwankować, więc niejeden belfer będąc przy tablicy w wieku nakazanym, nie widziałby, co utrzymać: kredę czy też mocz.
Jednakże prócz w/w szkół są placówki,gdzie nauczyciele prowadząc lekcję z dziarską młodzieżą modlą się o rychły dzwonek kończący zajęcia. To np. gimnazja w wielkich blokowiskach lub też licea mające nabór z łapanki , przepełnione świetlice, zakłady resocjalizacyjne. Wiem z własnego doświadczenia, że belfer sprawny fizycznie, dbający o ubiór, potrafiący nawiązać dyskusje na tematy interesujące młodych może być dla nich oparciem, wzorem, życzliwiej przyjmują od niego uwagi, które ich dyscyplinują.
Przed nami i naszymi związkami nadchodzi czas próby. Przez Polskę przechodzi fala likwidacji szkół, nikt się nie przejmuje rzeszą doświadczonych belfrów pozbawianych pracy. Czy damy odebrać sobie prawo do świadczeń kompensacyjnych, gdyby zwyciężyła opcja, np. dla kobiet 60+. Kto przyjmie do roboty mężczyznę, który wyleci ze szkoły tuż przed uzyskaniem prawa do okresu ochrony, np w przeddzień ukończenia 63 lat ?A możę tak ma być, bo przecież zwycięży dyscyplina partyjna głosujących posłów rządzącej koalicji?
Panie Adamie, brutalna prawda jest taka, ze nauczyciel plci meskiej, osiagnawszy przed emerytura wiek zabezpieczajacy go przed zwolnieniem, moze wreszcie przestac udawac i dac wyraz swojego stosunku do calego tego bajzlu pod nazwa szkolnictwo RP przez zwrocenie sie ku bardziej sensownym zajeciom (alkoholizm, palenie itp…). Kobiety w tym wieku przechodza zas okres wtornego macierzynstwa (wnuki) i przenosza ponownie
rozkwitajace uczucia opiekuncze na uczniow. Bywa, ze uczuciom towarzyszy rowniez wiedza i umiejetnosci. Wtedy faktycznie uczen moze skorzystac. Osobiscie wszak wolalbym, zeby zamiast na biologii opierac motywacje pedagogow na powaznym i satysfakcjonujacym traktowaniu ich profesji.
PAN STARUCH LEJE MIÓD NA MOJE SKOŁATANE SERCE. IDĘ ZAPALIĆ I NA PIWO, A MOŻE I CO JESZCZE. A PÓŹNIEJ NA RADĘ, DZIŚ ZNIOSĘ WSZYSTKO. POZDRAWIAM PANA STARUCHA!
Mam pewne doświadczenia z uczelni. Bardzo dobrze oceniane przez studentów są Panie, które mają bardzo duże doświadczenie w prowadzeniu ćwiczeń ( bardzo, bardzo często 60+). Szczególnie, że jest to dziedzina trudna. Można mieć ogromną wiedzę ale niełatwo tę wiedzę przekazać innym i czegoś ich nauczyć. Wiele takich Pań ale i Panów cieszy się szacunkiem wśród młodych ludzi ( co semestr anonimowe oceny nauczycieli akademickich oraz różnego rodzaju konkursy organizowane przez studentów).
Temat wielce ciekawy. Ja tak samo – im starsza, tym lepiej i pewniej się czuję. Jak wino…
A tymczasem chciałabym podrzucić inny temat: szkoła niszczy dzieciom mózgi, uwstecznia uczniów. Naprawdę? To co robić? Jak uczyć?
http://wyborcza.pl/1,75478,10744658,Dziecko_ma_robic_zadania_i_nie_dyskutowac.html
Gospodarz ma rację.
To panie po 60-tce stanowią opokę członkowską także w Rodzinie Radia Maryja.
Organizacji o podobnie elastycznych i współczesnych poglądach i liczebności, jak nauczyciele.
Oraz o podobnie wychowawczej funkcji społecznej.
Widzę też paralelę wizerunku wierchuszki Radia z opisem Gospodarza dotyczącym typowych, stetryczałych (bo nigdy niedojrzałych) belfrów płci męskiej. W sukurs tym męskim wnioskom i wspólnocie wizerunków przychodzi kondycja PZPN (Lato a 50 tys. pln/mies).
Kondycję nauczycieli obojga płci zaliczyłbym jednak, zgodnie z duchem czasu, do trzeciej kategorii genderowej, z obwisłym parytetem proporcji męsko-żeńskiej.
Może nawet będą możliwe związki partnerskie tej trzeciej, belferskiej społeczności z innymi gatunkami?
O ile Dyrekcje (Letnia, szkolna i Ojcowska) zaprowadzą w tej kwestii nowoczesny consensus, a to tylko kwestia transferu i siły Euro.
Hanna pisze:
2011-12-02 o godz. 13:58
Mam pewne doświadczenia z uczelni. Bardzo dobrze oceniane przez studentów są Panie, które mają bardzo duże doświadczenie w prowadzeniu ćwiczeń
—
Jako żywo, zapewne chodzi o AWF. 🙂
Marit pisze:
2011-12-02 o godz. 15:35
A tymczasem chciałabym podrzucić inny temat: szkoła niszczy dzieciom mózgi, uwstecznia uczniów. Naprawdę? To co robić? Jak uczyć?
—
A owszem, temat ciekawy do przemilczenia, który podrzuciłem już wcześniej:
(Jest to odpowiedź szkoły, na zadanie praktyczne: jak uczymy).
http://chetkowski.blog.polityka.pl/2011/11/30/dyrektorzy-szkol-na-celowniku/#comments
Marit linkuje artykuł. W badaniach wyszło to co zapielki, nienawidzący nauczycieli wiedzą i bez badań. Na podstawie własnych a teraz swoich dzieci doświadczeń. Większość problemów o których w badaniach poruszane były na tym blogu, szkoda że nigdy przez nauczycieli.
Marit też się za ironią chowa. Chociaż, tak jakoś nieśmiało.
Nie liczyłbym na dyskusję w tym temacie Marit. To część tej podłej kampani mediów skierowanej przeciwko gronu.
Gekko
2 grudnia o godz. 16:37
„A owszem, temat ciekawy do przemilczenia, który podrzuciłem już wcześniej:
(Jest to odpowiedź szkoły, na zadanie praktyczne: jak uczymy).”
Na pewno sytuacja sie poprawi, gdy, za radą Gekko „odessie się z rynku bezrobotnych tych najmniej kompetentnych i ambitnych młodych”, zatrudniając ich w szkole w miejsce „zużytych” i nadgryzionych zębem czasu i może zbyt kompetentnych i zbyt wymagających j „starych” belfrów.
Ci „najmniej kompetentni i najmniej ambitni młodzi” na pewno znajdą praktyczne sposoby na poradzenie sobie z tak prozaicznym zajęciem jak nauczanie – wszak uczyć, tak jak śpiewać może każdy. 😀
hilda
2 grudnia o godz. 18:14
—
hilda, jak zwykle niezwykle przenikliwie odczytałaś ironię i sarkazm jako…poradę, starając się odwzajemnić w dostępnym zasięgu horyzontalnym. Pierwsze kroki w nieznane – za Tobą. Gratulacje 😉
A może się sprężysz i coś o ujawnionych linkowanym badaniem wynikach „pracy” szkoły napiszesz?
Będzie to równie rzadki przypadek syntezy opinii autentycznego eksperta, ironii, przenikliwości i dowcipu.
Dla czytających 🙂
Ślepy, 67-letni informatyk będzie uczył Twoje dzieci. No chyba, że wcześniej zostanie zwolniony. Stosowny kurs dla dyrektora za jedyne 240 zeta tu:
http://infoprotest.125mb.com/index.php?go=secret
@Merit
Ten temat był wielokrotnie już na tym blogu poruszany, polecam wcześniejsze dysputy. W skrócie: zlikwidować testy, pozwolić dzieciom, nauczycielom i placówkom decydować o programie i metodach nauczania – wykorzystywany w praktyce model fiński. Zlikwidować przymusową edukację powyżej 8-ej klasy podstawówki, zlikwidować gimnazja.
W obecnym systemie nie da się uczyć tak, żeby nie robić dzieciom krzywdy. Jeśli chce Pani to zmienić, to musi się Pani sprzeciwić systemowi. Tak Pani, jak cała reszta obecnie aktywnych nauczycieli. To od Was powinna wyjść ta inicjatywa, nie od Ministerstwa. Ministerstwo nie ma pojęcia co robić. Wcześniej słyszeliście to od dzieci i od rodziców, teraz macie na poparcie badania. Czas wreszcie coś z tym zrobić.
Zmiana layout’u strony Drogi Gospodarzu? Ohyda. Ale reklamy za to zostały bardzo profesjonalnie uwydatnione.
Drogi Gekko, wbrew twojej opinii o mnie jestem pojętną dosyć uczennicą i mając za adwersarza takiego mistrza manipulacji jak ty po prostu stosuję się do twoich metod odpowiedniego ?interpretowania? czyjejś wypowiedzi. Wszak przecież w swoim komentarzu nie napisałam niczego, czego byś ty wcześniej nie napisał, nieprawdaż? Nawet czynię większy wysiłek niż ty, bo dokładnie ciebie cytuję, żeby nie było żadnych wątpliwości, że to tylko i wyłącznie twoja wypowiedź, a nie moja jej ?nadinterpretacja?.
Co do owego podlinkowanego artykułu?, mimo że nie bardzo wierzę, że potrafię przekonać ciebie, że nie jestem ?wielbłądem?, to podejmę ten wysiłek ? wszak największą zaletą dobrego belfra jest ponoć optymizm ?
?* 52 proc. dzieci uważa, że posiadanie innych poglądów, niż ma nauczyciel, jest karane;?
Zapewne nie uwierzysz, ale nie mieszczę się w owych 52 % procentach beznadziejnych, tępych nauczycieli, którzy nigdy dziecku/ młodzieży ? bo raczej z nią mam do czynienia w swojej pracy – nie pozwalają na wyrażanie własnych poglądów.
Wręcz przeciwnie ? cenię uczniów mających własne zdanie, potrafiących jednak to zdanie wyrazić w sposób kulturalny, bez chamskiego obrażania wszystkich, którzy się z ową opinią nie zgadzają.
Nie znoszę wręcz i tępię wszelkie przejawy agresji słownej, nietolerancji, chamstwa, poczucia wyższości wobec ?słabszego przeciwnika? ? zwłaszcza jeśli owa słabość wynika z pewnych uwarunkowań intelektualnych, na które nie każdy ma wpływ.
?* 37 proc. uczniów w przypadku porażki nie otrzymuje wsparcia ze strony nauczyciela;?
Zawsze staram się pomóc uczniom, którzy sobie z różnych względów nie radzą. Zostaje więc po swoich lekcjach w szkole ? zdarza się, że nawet 3- 4 godziny tygodniowo dłużej, po to by dać wszystkim uczniom szansę na indywidualne konsultacje, poprawienie sprawdzianów itp. Inna sprawa, że nie zawsze chcą z owej pomocy skorzystać i zostać po lekcjach by pewne zagadnienia jeszcze raz omówić, czy poprawić oceny. Cóż ? ?do tanga trzeba dwojga? i same chęci ze strony nauczyciela tu nie wystarczą.
?* 35 proc. dzieci nie czuje się w szkole bezpiecznie z powodu oskarżeń i donosów rówieśników, których faworyzuje nauczyciel. ?
Nie cierpię donosicielstwa – nie rozmawiam z donosicielami, chcącymi w ten sposób zyskać sympatię nauczyciela. Jestem wyczulona na wszelkie przejawy ?lizusostwa?.
?* Dzieci po przejściu do podstawówki cofają się w rozwoju (karty pracy hamują rozwój ucznia, a nauczyciel często nie patrzy, co dziecko potrafi, tylko uczy klasę według tego samego szablonu).?
Na początku nauki w gimnazjum zawsze robię diagnozę wstępną i na jej podstawie ustalam w jakim stopniu i w jakim zakresie mogę opierać się na wiedzy wyniesionej ze szkoły podstawowej. Poza tym uwzględniam poziom grupy ? każda grupa uczniów jest specyficzna i każda różni się pod względem możliwości intelektualnych i możliwości przyswojenia wiedzy. Dostosowuję swoje wymagania do konkretnych możliwości uczniów. Jeśli grupa jest słaba i uczniowie nie są w stanie ze względu na swoje specyficzne uwarunkowania (poziom intelektualny, często również środowisko społeczne z jakiego pochodzą) osiągnąć więcej niż tego wymaga podstawa programowa, to nie katuję ich na siłę treściami, które mogą zabić w nich wszelką motywację do nauki.
Nie ?ćwiczę ich pod testy? ? bo testy są w zasadzie nie aż tak trudne i jeśli się tylko solidnie i systematycznie z uczniami na lekcjach pracuje, to nie ma problemu, aby nawet ?słabi uczniowie? sobie z nimi jako tako nie poradzili.
?* Nauczyciele za szybko osiągnęli najwyższy stopień awansu zawodowego, co zahamowało ich dalszą chęć rozwoju. Często przedkładają ”kolekcjonowanie dyplomów” do awansu nad pracę z uczniem. System nie premiuje nauczycieli kreatywnych.?
Osiągnęłam najwyższy stopień awansu, a jakoś ciągle mi się chce przygotowywać ciekawe lekcje i nie wyobrażam sobie, żebym mogła spocząć na laurach i już nic nie robić. Chyba bym sama umarła z nudów, gdybym każdą lekcję miała prowadzić wg. tego samego utartego szablonu.
Lubię swoją pracę, lubię dzieciaki z gimnazjum ? chociaż często ?dają w kość? i trzeba być na lekcjach w gimnazjum zawsze w ?najwyższej gotowości?, to jest to zawsze dla mnie wyzwanie – przynajmniej nigdy nie jest nudno ?.
Lubię również pracę ze starszą młodzieżą ? bo stawiają przede mną wciąż nowe wyzwania intelektualne i dzięki nim czuję, że nie gnuśnieję i nie popadam w rutynę.
Faktem jest, że obecny system nie premiuje nauczycieli aktywnych i kreatywnych, ale jakoś się z tym pogodziłam ? ważniejsze i dające więcej satysfakcji dla mnie jest uznanie ze strony uczniów i ich rodziców, zwłaszcza dowody sympatii i uznania, gdy spotykam się z nimi już po skończeniu przez nich szkoły, niż jakieś tam dyplomy i uznanie ze strony władz, urzędników czy dyrekcji.
?Uczeń staje się produktem. – To przerażające, jak w szkołach są traktowane dzieci. Wielu nauczycieli nie jest zainteresowanych przeżyciami dziecka, tylko tym, czy wykonało zadanie. A to, że nauczyciele nie potrafią inaczej pracować, niż wyśmiać czy krzyknąć na dziecko, aby je utemperować, to wynik tego, że nie są dobrze przygotowani do zawodu – wylicza prof. Sowińska.?
Więcej… http://wyborcza.pl/1,75478,10744658,Dziecko_ma_robic_zadania_i_nie_dyskutowac.html#ixzz1fPQeRWYx
Uczeń zawsze jest dla mnie podmiotem, nigdy nie traktuje go przedmiotowo. Nie krzyczę, ani nie obrażam, nie wyśmiewam ? wręcz przeciwnie ?uważam takie postępowanie za niegodne i piętnuję postawy tych, którzy wyśmiewają się i gardzą innymi ludźmi.
Reasumując ?nie przeczę, że nie wszyscy nauczyciele są dobrze do zawodu przygotowani i dobrze ten zawód wykonują. Faktem jest, że zdarzają się i tacy, którzy jako nauczyciele nie powinni pracować i jestem za tym, by była jakaś możliwość eliminowania takich osób z zawodu.
Jestem za zmianami w oświacie ? ale nie takimi instrumentalnymi, które będą polegały jedynie na ?wymianie pokoleniowej, czy całkowitym zniesieniu przywilejów zapisanych w Karcie Nauczyciela. Uważam, że to nie przyniesie spodziewanych spektakularnych rezultatów ? również z powodów o których wcześniej pisałam.
Poza tym ? jeśli chcemy brać przykład z krajów zachodnich ? to np. w Niemczech nauczyciel o najwyższym stopniu awansu ( Beamte – odpowiednik naszego dyplomowanego) posiada status urzędnika państwowego i oprócz wielokrotnie większych zarobków niż w Polsce cieszy się również znacznymi przywilejami ? może nawet większymi niż te, które zapisane są u nas w KN.
Do szkoły trzeba na pewno jakoś przyciągnąć najbardziej wartościowych młodych ludzi.
Jednak altruiści i ?siłaczki? w dzisiejszych czasach to już rzadkość. Nikt nie przyjdzie do pracy w szkole jedynie z powodu powołania. Takie podejście ? wcale nierzadkie dla pokolenia nauczycieli sprzed okresu transformacji, dla dzisiejszej młodzieży jest czymś, jeśli nie zupełnie niezrozumiałym, to na pewno raczej trudnym do zaakceptowania.
Trzeba sprawić, by zawód nauczyciela odzyskał prestiż , trzeba więc tym młodym ludziom zaproponować atrakcyjne warunki pracy, tak aby chcieli w szkole pozostać ? a jak na razie proponowane zmiany i ograniczenia raczej te warunki czynią jeszcze mniej atrakcyjnymi niż do tej pory.
Nie piszę tego z powodu obawy przed konkurencją, bo jako doświadczony i profesjonalny belfer ?w sile wieku? nie boję się jej ani ze strony młodszych, ani ze strony starszych nauczycieli .
Chyba, że jedynym kryterium weryfikacji tego, kto do pracy w szkole się nadaje, stanie się jedynie kryterium ?taniości?, a nie profesjonalizmu.
Wtedy ze względu na swój staż i uzyskany stopień awansu mogę stać się ?niekonkurencyjna? ? bo zbyt droga.
Wiem jednak, że nawet wtedy, czy zwłaszcza wtedy miejsca na rynku usług edukacyjnych dla takiego profesjonalisty jak ja nie zabraknie, czego jestem więcej niż pewna.
Overdrive
2 grudnia o godz. 21:40
@Merit
„Ten temat był wielokrotnie już na tym blogu poruszany, polecam wcześniejsze dysputy. W skrócie: zlikwidować testy, pozwolić dzieciom, nauczycielom i placówkom decydować o programie i metodach nauczania ? wykorzystywany w praktyce model fiński. Zlikwidować przymusową edukację powyżej 8-ej klasy podstawówki, zlikwidować gimnazja.”
Overdive zgadzam się z tymi postulatami. Problem tylko, jak je wprowadzić w życie?
Zaiste, fenomen starych babć nauczycielek istnieje w najlepsze. Kobiety-seniorki są łagodniejsze, głuchsze, bardziej heroiczne (tylko w niewielkim stopniu zarażone syndromem Geni Smoliwąs), niereformowalne, chociaż bezkrytyczne i z ufnym uśmiechem przyjmujące oraz realizujące każdą reformę edukacji – przeszłe i przyszłą.
„Praca w szkole starych facetów, poza nielicznymi wyjątkami, to obraz nędzy i rozpaczy.”
czysta statystyka, w wieku 65 lat mężczyźnie zostało już tylko kilka lat życia, kobieta ma jeszcze wiele przed sobą, mężczyzna może już rozglądać się za miejscem na cmentarzu, a kobieta może planować sobie kolejne 20 lat życia
dlatego w dzieciństwie nie mogłem zrozumieć dlaczego to mężczyźni musza dłużej pracować, do tej pory wydaje mi się to nie do końca sprawiedliwe
@hilda
„Overdive zgadzam się z tymi postulatami. Problem tylko, jak je wprowadzić w życie?”
Nasuwa się na myśl odpowiedź najprostsza: „normalnie”. Ale potem przychodzi olśnienie, że w polskiej rzeczywistości nic nie dzieje się normalnie. Metod na wprowadzenie tego typu zmian jest wiele, od ewolucyjnych po rewolucyjne. Wiele z nich było już omawianych tutaj jak i na innych blogach edukacyjnych. Co Pani konkretnie uważa za problem przy wprowadzaniu ich w życie?
Gospodarzu!
Nowy layout bloga jest beznadziejny estetycznie i funkcjonalnie!
Wiem, że to nie Pana moc, jak Pana ubierają tu na blogu, ale moim zdaniem ta zmiana wymaga protestu. Gdzie jest zdjęcie Autora??!!! 😉
—
hilda
2 grudnia o godz. 23:11
„…mimo że nie bardzo wierzę, że potrafię przekonać ciebie, /…/
wiem jednak, że nawet wtedy, czy zwłaszcza wtedy miejsca na rynku usług edukacyjnych dla takiego profesjonalisty jak ja nie zabraknie, czego jestem więcej niż pewna.”
Trud daremny, ponieważ nawet z tak mozolnie sklejonego z niezrozumiałych samej sobie słów, własnego promo-CV, wyziera wielbłądzia wełna kopytnej postawy. Podobnie z dyskusji.
Zapewniam Cię, że 15 sekund fachowej rozmowy kwalifikacyjnej obróci każde Twoje samochwalcze CV w perzynę.
Oczywiście, jeśli będziesz usiłować zamienić na pieniądze niedostępne a deklarowane, prawdziwe kompetencje na wolnym rynku.
Właśnie dlatego, że nie rozróżniasz liter od przesłania, a autokreacji mitów od bijących po oczach faktów.
Gratuluję tupetu i samooceny, współczuję samoświadomości.
Rokita (N) & Pitera w jednym. Idealna kandydatka na publiczne dyrektory i ministry, czego serdecznie życzę i na co ja akurat szczęśliwie nie wpływam ani też odwrotnie.
🙂 🙂
Nie jest prawdą, że wśród „moherowych beretów” przeważają osoby starsze.
Jest wręcz odwrotnie, ludzie starsi często nawet odchodzą od kościoła.
Zauważam po sobie, że z wiekiem nabieram dystansu do życia. Więcej spraw rozum, za mniej się obrażam itp.Szkoda, że przychodzi to zbyt późno.
hilda
Podpisuję się pod tym co napisałaś. Szkoda tylko, że słowa skierowałaś do niewłaściwej osoby. Zrażony nagłówkiem postu bym nie przeczytał
@Anastazja
Jedni z wiekiem mądrzeją, a inni wręcz przeciwnie. Skąd ten ciekawy wniosek, że wśród „moherowych beretów” nie przeważają osoby starsze? Czyżby do Radia Maryja zaczęły nagle dzwonić i wyrażać swe poparcie osoby młode? A może zapanowała moda wśród młodzieży, by nosić te obleśne różowe berety z antenką?
Jakim sie jest nauczycielem nie zalezy od wieku tylko od tego jakim sie jest czlowiekiem. Kazdy madry, porzadny, sprawiedliwy, utalentowany, z pasja, obowiazkowy i pracowity bez wzgledu na wiek rokuje, ze uczen wyniesie ze szkoly wiedze, wychowanie, dobry przyklad. MEN musi tylko ulatwiac tymze nauczycielom i uczniom prace. Starsi sa bogatsi o doswiadczenie, mlodzi maja zapal i energie – a najlepiej zeby w szkole byli tacy i tacy wzajemnie sie od siebie uczac.
Overdrive
Otóż między Tobą a mną jest taka różnica, że ja młodość mam już za sobą i mogę porównać stan swego umysłu w młodości i teraz. Wtedy też myślałam, że pozjadałam wszystkie rozumy, a teraz wiem jaka byłam niekiedy głupia. Ludzie mądrzy, i in. Bocheński, pisali, że wiek matrony to najlepszy okres intelektu kobiety.
Ludzie spod znaku Radia Maryja są różni, starzy i młodzi, bogaci i biedni, modnie ubrani i w moherach.
W wyższej szkole Tadeusza Rydzyka nie studiują chyba emeryci.
Hildo, odnośnie ostatniego twego zdania z wpisu z godz.23:11. Ja mieszkam w naprawdę wielkim mieście wojewódzkim, pełnym rozmaitych szkól i wyższych uczelni. Gdybyś straciła robotę z Twoim dyplomowaniem byłabyś za droga, za stara , niereformowalna. Ale gdybyś miała wejścia, układy wówczas może, powtarzam, może znalazłabyś robotę w szkole. Wówczas usłyszałabyś same komplementy pod swoim adresem. To, co napisałem, nie zmyśliłem, lecz odzwierciedliłem opinie moich znajomych, którzy myśleli początkowo tak jak Ty. Niestety, takie obecnie są realia.
Pozdrawiam!
@Anastazja
Nie trzeba być starym, żeby zdawać sobie sprawę z tego, że wcześniej wiedziało się mniej. Niektórym, niestety potrzeba się zestarzeć, żeby zdać sobie sprawę ze swojej głupoty. A jeszcze innym nawet to nie pomaga. Jeśli chodzi o kobiety, trudno się nie zgodzić, że z wiekiem jesteście bardziej „normalne”. Ciekawe czy brak urody i brak możliwości macierzyństwa wpływa w podeszłym wieku dodatnio na intelekt? To by świadczyło co wpływa ujemnie w młodości.
Fakt, że w wyższej szkole Rydzyka nie studiują emeryci nie potwierdza automatycznie Twojej tezy o przewadze młodzieży wśród „moherowych beretów”. Swoją drogą to pierwszy raz kiedy spotykam się z tak niedorzeczną teorią, nie wspominając o tym, że nie znam jednego przypadku młodego człowieka, który utożsamiał by się ze stetryczałym haremem Rydzyka.
Overdrive
A więc gratuluję Ci Twojej niezmierzonej mądrości.
Bogna
3 grudnia o godz. 14:19
– – –
Bogna, co napisałaś jest tak fajne i po prostu, że aż wśród tutejszych komentarzy belferskich trąci ironią 🙂
Tak czy siak, ja się pod tym podpisuję, ale na MEN nie liczyłbym w żadnym razie 😉
Ino
3 grudnia o godz. 18:16
– – –
Ino, zauważ, że w kwestii komplementów wybitnie hilda, ale i wielu innych komentatorów, są w pełni samowystarczalni 🙂
Na skutek właśnie systemu układów etc., mogą dymać przyzwoitość, kompetencje i kwalifikacje zawodowe, bezwstydnie i publicznie…bo na publicznym etacie dobre samopoczucie tym właśnie sposobem mają zagwarantowane.
Brat mego kolegi dobija 85 lat i pracuje na cały etat jako inżynier projektant w budownictwie. Nikt go tam nie chce zwalniać , a on sam twierdzi że praca daje mu dużo satysfakcji i nie męczy go. Przykładów sprawnych umysłowo Mężczyzn po +65 mógłbym podawać sporo. Sam dobijam do 70 tki i nie tylko nadal pracuję. Sam zdecydowałem, że na mniejszy etat by mieć więcej czasu. Nie tylko nie jestem niedołężny, ale na siłowni jestem jednym z silniejszych i niewielu młodych jest w stanie ćwiczyć na większych ciężarach ode mnie. Główną przyczyna przedwczesnego umierania mężczyzn w Polsce to alkoholizm, wypadki którym ulegają znacznie częściej niż kobiety, i niezdrowe zawody jakie wielu z nich wykonuje i o wiele częściej bardziej niezdrowy tryb życia. Znane było, że chorobą dyrektorów były zawały serca. Obecnie kobiety które wzięły się za dyrektorowanie też ta choroba zaczęła gnębić. Ciekawe, że na uczelniach profesorowie żyją zazwyczaj znacznie dłużej niż wynika ze średniej krajowej.
Gdyby nie przyczyny o których napisałem powyżej nie było by tak drastycznej różnicy między dożywaniem kobiet i mężczyzn, choć bez wątpienia kobiety mają lepsze perspektywy dłuższego życia.
Mam prawie 50 lat i ze zgrozą myślę o tej swojej rzekomej elastyczności na starość. Nie chcę uczyć w wieku 67 lat i udawać, że mogę więcej niż faktycznie!
(i żeby uniknąć dylematu, jak w pewnym kawale, czy trzymać kredę czy mocz…;)
Chcę wreszcie odpocząć i mieć czas tylko i wyłącznie dla siebie. Uważam, że po tylu latach pracy to mi się po prostu należy. Lubię dzieci i one mnie też, ale bez przesady, nie udawajmy ludzi niezastąpionych i nie dajmy się zwariować! Zadbajmy przede wszystkim o siebie na starość! Praca to nie wszystko….:)
Ja protestuję!
@Anastazja
Dziękuję, pomimo tego, że jesteś w błędzie co do bezmiaru mojej mądrości.
W PEWNYM WIEKU
nie oszukasz natury
ani od dołu ani od góry