Belfer 65+

Znam niewielu pracujących nauczycieli po sześćdziesiątce, natomiast nauczycielek znam bardzo dużo. Mężczyźni-nauczyciele w tym wieku albo są zgrzybiałymi starcami, głuchymi i ślepymi, fizycznie niedołężnymi, albo też psychicznie do pracy z dziećmi się nie nadają, ponieważ stali się nieelastyczni. W przypadku facetów działa bowiem zasada, że na starość sztywnieją tylko poglądy (wyjątki bywają, ale bardzo nieliczne).

Co innego kobiety. Obserwuję styl pracy koleżanek, które znacznie przekroczyły sześćdziesiątkę, i jestem pod wrażeniem ich zapału do pracy, jasności umysłu, a nawet elastyczności i zdolności do kompromisów, gdy dogadują się z młodszymi (uczniami bądź nauczycielami). Wydaje mi się nawet, że te starsze panie dużo gorzej zachowywały się dziesięć lat temu. Z niektórymi, gdy były po pięćdziesiątce, nie dawało się wytrzymać, dlatego unikałem ich jak ognia. Natomiast teraz, a jest między nami różnica ok. 25 lat, da się z nimi współpracować. Także młodzież ceni sobie starsze nauczycielki, gdy dekadę temu poprzednie klasy czasem narzekały, pisały skargi. Obecnie starsze nauczycielki są podporą szkoły, natomiast wcześniej różnie z tym było.

Uważam więc, że przedłużenie wieku emerytalnego dla kobiet wyjdzie uczniom na korzyść. Poza nielicznymi wyjątkami starsze nauczycielki to panie z dużą klasą. Z mężczyznami w tym wieku bywa znacznie gorzej. Jeśli nawet 60-letni facet dobrze się trzyma jako pracownik, to kilka lat później robi się z niego wrak człowieka, po prostu dziad. Starzenie nauczycieli po sześćdziesiątce przebiega tak błyskawicznie, że człowiek zmienia się z dnia na dzień. Być może są to skutki nałogów – na wielu widać alkoholizm albo liczne przepicia, inni to palacze (czasem w trakcie rzucania nałogu), którzy mają problem, aby wejść bez zadyszki po schodach na pierwsze piętro. Praca w szkole starych facetów, poza nielicznymi wyjątkami, to obraz nędzy i rozpaczy. Nauczycielki pod tym względem biją nauczycieli na głowę.

Nie piszę o tym, aby komukolwiek ubliżyć. Po prostu martwię się o siebie i o moich uczniów. Gdy byłem tuż po studiach, patrzyłem razem z rówieśnikiem na pracę dwóch starych belfrów. Mój przyjaciel powiedział wtedy: „Jak dożyję takiego wieku i nadal będę uczył, przyjdź i mnie zastrzel”. Dałem słowo, że tak uczynię, ale traktowałem to jako żart. Jeśli jednak trzeba będzie nam pracować do 67 roku życia, będę musiał kolegę odszukać i spełnić obietnicę.