Nauczyciel magister?
Jakie wykształcenie powinni posiadać nauczyciele? „Gazeta Prawna” poinformowała, że nastąpiła zmiana w przepisach i od nowego roku szkolnego magistrami muszą być nauczyciele od gimnazjum wzwyż. W przedszkolach i podstawówkach mogą uczyć osoby z niższym wykształceniem (zob. tekst). Wydaje mi się, że to żadna zmiana. Obecnie nauczycielami także mogą być osoby niekoniecznie z tytułem magistra.
Właściwie dopiero od kilku lat trwa boom na wykształcenie wyższe magisterskie z przygotowaniem pedagogicznym. Brak takiego wykształcenia uniemożliwia bowiem zdobycie najwyższego stopnia awansu. Powoduje to, że każdy belfer uzupełnia kwalifikacje, gdyż od tego zależą wyższe zarobki. Nagle na początku XXI wieku wszyscy w szkole staliśmy się magistrami, chociaż przez wiele lat w szkołach uczyli ludzie bez tego tytułu. Także w liceach magistrów nie było aż tak wielu, szczególnie w mniejszych miejscowościach. Co z tego więc, że wg nowych przepisów nie trzeba być magistrem, jeśli to się nie będzie opłacało żadnemu nauczycielowi?
Więcej niepokoju wzbudza zmniejszenie liczby godzin przeznaczonych na przygotowanie do zawodu. Studenci kierunków pedagogicznych już teraz otrzymują znikome, w porównaniu z potrzebami, szkolenie w teorii i praktyce pedagogicznej. Nowe przepisy zezwalają na zmniejszenie godzin. Widocznie MEN wychodzi z założenia, że i tak zawodu uczymy się dopiero w pracy na własnych błędach. Jeśli tak, to w ogóle zlikwidujmy na uczelniach specjalizację pedagogiczną. Niech przygotowanie do zawodu nauczycielskiego odbywa się w pierwszym roku pracy, najlepiej pod okiem doświadczonego belfra. Zresztą co ja gadam, przecież z powodu niżu pracy w szkole nie ma i długo nie będzie. Więc przygotowanie pedagogiczne, gorsze czy lepsze, i tak przyda się tylko psu na budę. Uczy i uczyć będzie tylko stara kadra.
Komentarze
W takiej fabryce to patrzą na zysk.
A na co patrzy szkoła?
Skąd wziąć tańszego i pozbawionego wad ucznia?
Czy surowiec trzeba brać z miejscowej kopalni jak leci?
Nie wolno segregować i odrzucać niepełnowartościowego surowca?
A skąd szkoła ma fundusze na swoją działalność?
Czy zarabia sprzedając absolwentów?
Nie?
A ktoś ich wogóle odbiera?
Komuś do czegoś są potrzebni?
Pewnie nie, bo co to za fabryka jeżeli nie wyrzuca odpadów po drodze.
Połowa kraju ma glejt na wyższe wykształcenie i to bez wchodzenia na taboret z książką w ręce.
A każdy absolwent 100% jakość.
Jeżeli jakiemuś pracodawcy są tacy potrzebni, to może on powinien płacić szkole?
Jak nie, to może sami uczniowie powinni płacić za hobby pobierania nauki?
Dlaczego ja jako podatnik mam płacić za kogoś, kto będzie papierki przekładał w Norwegii?
Albo w Tomaszowie?
Niech ci z Tomaszowa płacą.
W fabryce jak Kowalski z produkcji idzie na kurs malowania to wydział produkcja płaci za taki kurs wydziałowi odpowiedzialnemu za jego organizację.
Chociaż niby całej fabryce, obu wydziałom wyjdzie na zdrowie jak Kowalski nauczy się malowania.
Fabryka chce znać koszty.
Pracownik to duże koszty.
Lepiej zwolnić Polaka i zatrudnić Chińczyka. Albo Rumuna.
A jak się nie da, to lepiej zwolnić starego, co ma dużą pensję i zastąpić młodym, co ma małą.
Dlaczego uczyć ma tylko stara kadra?
To zupełnie idiotyczne bo nieekonomiczne.
Młodzi są tańsi.
Młodych zaś trzymać tylko do czasu, gdy napisze się program, który ich zastąpi.
Egzaminować będziemy komputerowo już za parę lat.
To i nauczać tak samo się da.
I jeszcze będzie z korzyścią dla surowca, bo każda cegła będzie mogła mieć indywidualny cykl wypalania.
A przygotowanie pedagogiczne wpisze się do silnika gry, chciałem powiedzieć do programu edukacyjnego.
I nie będzie problemu drogich podręczników i wakacji dla nauczycieli.
Będzie nowocześnie a z nauczycieli zostawimy tylko tych, co umieją włączyć komputer i
posprzatać korytarz.
Nic mnie nie zdziwi. Podobno tak jest również zapisane w kn! Czytać dokładnie i ze zrozumieniem.
Ale dziwne, że np. ten, podobno nikomu niepotrzebny pracownik administracji musi mieć magistra i znać min. 2 języki. Dziwny jest ten świat, ale może nauczycielowi to nie jest potrzebne.
To tak jak ze szkoleniem w wojsku (patrz raport Millera) – czysta papierowa fikcja. Tylko klasy nie spadają – tylko z wrodzonego humanitaryzmu nie dokończę słowem „niestety”;-)
W tej kałuży odbija się ciekawy obraz naszej rzeczywistości
Gospodarzu, najbardziej aktualna jest końcowa część Pana wpisu. Uczyć będzie stara kadra, o ile część z niej nie zostanie z różnych przyczyn zmuszona do zostania stypendystami ZUS-u, pobierającymi świadczenia kompensacyjne. A roboty dla młodych belfrów nie ma. Przykładowo, w Poznaniu szuka pracy 157 fachowców od wychowania przedszkolnego, 143 – nauczania początkowego. Brak kontaktu z dydaktyką sprawi, że niedługo będą wtórnymi pedagogicznymi analfabetami. Niestety.
Tak, znów władza zawiodła, nie narobiła dzieci.
Pieprzą od rana do wieczora a dzieci brak.
To co to za pieprzenie się pytam?
A te jełopy co to nauczycielami postanowili zostać, to nie wiedzieli że niż idzie?
Sąsiad nagle sobie kupił Syrenkę?
To może lepiej jak nie zostaną, skoro jełopy.
Oj biedny los nauczyciela, oj biedny, jak rozumu brak.
Jest rada, niech nauczyciele sobie sami dzieci robią.
Nie przyjmować do zawodu z mniejszą niż niż trójka dzieci a awans od liczby potomstwa uzależnić.
Na mianowanego piątka minimum a profesora oświaty powyżej siódemki dawać.
@zza kałuzy
a po co absolwenci?
nawet tacy wykształceni komputerowo?
a może da się napisać program, który zastąpi wszystkich?
po co absolwenta ma przekładać papierki w norwegi albo w tomaszowie?
przecież serwer w łodzi może je przekładać w swojej pamięci elektronicznie.
po co absolwenci?
po co pracownicy?
po co młodzi?
po co starzy?
przecież maszyny wszystko zrobią więcej, szybciej i lepiej.
czemu nie eutanazja?
dla wszystkich?
trzeba tylko wcześniej napisać odpowiednie programy.
@parker z ciebie to dopiero niezły jełop jest, pochwal się człowieku ile dzieciaków spłodzileś
Z moich nieuważnych obserwacji wynika, że polscy pracodawcy oczekują od przyszłego pracownika, przede wszystkim odpowiednich cech charakteru i nawyków, a nie wiedzy, którą można dość szybko uzupełnić. Te cechy, to, np.: sumienność, systematyczność, obowiązkowość, umiejętność współpracy, kreatywność, dynamiczność, gotowość do dokształcania się, samodzielność, optymizm i entuzjazm, aktywność, zainteresowania, itp.
Z jednym wyjątkiem: nigdy nie słyszałem żeby takie wymagania były eksponowane przy naborze do zawodu nauczycielskiego. Tu najważniejsze jest właściwe wykształcenie i dyplom.
xxx pisze: 2011-08-14 o godz. 13:27
„czemu nie eutanazja? dla wszystkich? trzeba tylko wcześniej napisać odpowiednie programy.”
XXX, ja jestem głupim, małym ludzikiem. Działam wyłącznie odtwórczo.
Widziałem fabrykę za kałużą, to ją nakładam na nos jak okulary i próbuję patrzeć na szkołe w Polsce.
Że tak nie można, że to świętokradztwo?
A niby dlaczego?
Pokaż mi tych Polaków, którzy publicznie powiedzą, że maja w dupie wykształcenie swoich dzieci.
I co, wierzysz im, jak tak zapewniają i sejm i premier i prezydent i biskup, a budżet uchwalają kretyńsko mały? Ilu Polaków wie ile złotych z każdej setki idzie na szkołę?
Dlaczego Polacy u siebie w Kraju tak zorganizowali szkołę, że zawód nauczyciela ma małe poważanie i tyle osób twierdzi, iż negatywnie selekcjonują do tego zawodu?
Dlaczego Niemiec twierdzi, że polski technik to jak ich robotnik a inżynier jak technik?
Że polski doktorat to kpina bo „tam nie ma nikogo z uprawnieniami do nadawania doktoratów”.
Że Polacy głupi nie są ale muszą najpierw skończyć jakąś amerykańską albo niemiecką szkołę?
A dobrzy Polacy z wykształceniem z Polski zdarzają się tak często jak wygrana na loterii i zwykle przyjechali trzydzieści+ lat temu?
Dlaczego nie zadać sobie powaznych pytań typu po co i jak i kto za co płaci?
Zrobić to z sensem i zakończyć udawanie i chocholi taniec?
Bo tematy dla blogowiczów by sie skończyły?
Nie ma komu odpowiedzieć na nie?
Nikt z nauczycieli ani organizatorów oświaty nie pracował nigdzie indziej poza szkołą?
Chów wsobny?
Nie wiedzą jak zorganizowna jest jakakolwiek inna działalność człowieka poza, no właśnie, poza czym?
Tchórzliwi nauczyciele nie mają jaj w konfrontacji z politykami i ze zwierzchnikami (aj jaj jaj pracę stracę!) a głupi rodzice uważają szkołe za przechowalnię dla dzieci na czas swojego pobytu w pracy a nie za miejsce nauki czegokolwiek?
Opiekunka droższa i płaci sie jej z portfela a podatków na szkołę nie widać?
Mniej więcej wiem, jakie mechanizmy pozwalają fabryce produkować także jutro, dawać zyski właścicielom i pensje pracownikom.
Socjalizm trwa tylko do wyczerpania się cudzych pieniędzy.
Zacząłem czytać ten blog w 2011 (w roku szkolnym 2010/11) i zauważyłem, że tematy powtarzają się z regularnością zegarka. A blog istnieje od pięciu lat. Podczytałem sobie kilkadziesiąt wpisów z pierwszych lat tego blogu i nic nowego ani Gospodarz ani czytelnicy nie są w stanie dodać. Te same zimnawe mielone w tym samym sosie.
Tak długo jak pensja leci tak długo życie będzie trwało.
Tylko, że to trochę śmieszne.
Jak się porówna z fabryką, albo z czymkolwiek innym, poza inną Dwunastoletnią Przechowalnią Dzienną Z Ambicjami.
@zza kałuży
„Nikt z nauczycieli ani organizatorów oświaty nie pracował nigdzie indziej poza szkołą?”
szkoła nie jest moim pierwszym miejscem pracy, ani pewnie ostatnim, wiem jak działa się w innych miejscach i nie zawsze jest lepiej, najlepiej pracowało mi się w zakładzie gdzie kierownikiem produkcji był były nauczyciel, świetnie wszystko było zorganizowane, każdy znał swoje miejsce i wiedział co ma robić
„Tchórzliwi nauczyciele nie mają jaj w konfrontacji z politykami i ze zwierzchnikami (aj jaj jaj pracę stracę!) ”
to nie ameryka, tu o pracę jest trudno, a jak nauczyciel raz straci pracę to w tym kraju ciężko jest mu ją odzyskać, a politycy nauczycieli nie słuchają
„a głupi rodzice uważają szkołe za przechowalnię dla dzieci na czas swojego pobytu w pracy a nie za miejsce nauki czegokolwiek?”
może i tacy są, ja spotykam się z rodzicami, którym zależy na swoich dzieciach, ale części rodziców nie widziałem nigdy na oczy, być może tym nie zależy
„Mniej więcej wiem, jakie mechanizmy pozwalają fabryce produkować także jutro, dawać zyski właścicielom i pensje pracownikom.”
aby szkoła pracowała z zyskiem musiała by być płatna, nikt przy zdrowych zmysłach nie wprowadzi oficjalnie choćby częściowej odpłatności, szkoły płatne przecież są, czemu tak mało?
Porównanie szkoły z fabryką nie ma sensu ani w Polsce ani, jak sądzę, w USA. I chyba tym bardziej w USA, chyba że filmy kłamią.
„Dlaczego Niemiec twierdzi, że polski technik to jak ich robotnik a inżynier jak technik?”
tego nie wiem i pierwsze słyszę aby tak twierdzono
Gospodarz,
Nie mam pewności, czy mój komentarz który się nie ukazał został usunięty, czy jak to się czasem zdarza, przypadek sprawił.
Intuicja mi podpowiada, że to nie przypadek.
Zdaje sobie sprawę, że jestem irytujący, że często w polemice przekraczam granicę których się przekraczać nie powinno. Ale.. to nie ja zaczynam wycieczki osobiste.
Pisząc o jełopach nie mam przecież na myśli wszystkich nauczycieli, celowo prowokuję, żeby jaskrawo pokazać patologie systemu i doboru do niego.
Pisząc o jełopach czy nigdy nie personalizuję.
Kto bierze do siebie, jego sprawa.
Pan co innego robi pisząc o hienach?
Lepiej być hieną, czy jełopem?
Czy o tym, że nauczycieli jest za dużo nie wiadomo od dawna?
Czy o tym, że idzie niż nie wiadomo od dawna?
To po co się ludzie pchają, z powołania?
Część tak i system sprawia, że oni akurat się do zawodu nie dostaną ze szkodą dla uczniów.
Ale z tego co się zorientowałem, panu ten system odpowiada.
Mnie wolno na blogu próbować obrażać, od jełopów wyzywać, od najmitów internetowych, trolli itd.
Ja poddawać w wątpliwość poziomu intelektualnego wyzywającego mnie adwersarza nie mogę?
To nie jest sprawiedliwe
@parker to dodaj >> niektórzy nauczyciele << to jełopy, będzie to dużo bardziej czytelne,
jakbyś napisał, że kobiety to k..y, Polacy to złodzieje, policjanci to bandyci, wyborcy PO to idioci, to myślisz, że te grupy by się domyśliły, że ty masz na myśli tylko niektórzy przedstawiciele tych grup łapią się pod twoja definicją, a cała reszta to jest nawet ok?
"Pisząc o jełopach nie mam przecież na myśli wszystkich nauczycieli"
ale z tego zdania: "A te jełopy co to nauczycielami postanowili zostać" nawet przy dobrych chęciach nie można wyczytać, że masz na myśli niektórych.
Przede wszystkim, to nie mam na myśli nauczycieli tylko absolwentów uczelni którzy postanowili zostać nauczycielami mimo że pracy nie ma i nie będzie.
To o nich się troszczy gospodarz.
Nie troszczy się o innych z nietrafionymi studiami.
O ile w innych zawodach można mówić o braku rozsądku młodych ludzi którzy kończą kierunki po których trudno znaleźć zatrudnienie, to tłumaczy ich jednak chęć stanięcia do konkurencji, liczą że okażą się lepsi od kolegów i pracę znajdą.
Dodatkowo trudno wyliczyć ilu absolwentów zarządzania, marketingu czy prawników będzie potrzebowała gospodarka. To zależy od wielu czynników, od kryzysu, od ich elastyczności na konkurencyjnym rynku pracy, zdolności do zdobywania nowych kwalifikacji.
W przypadku nauczycieli złudzeń nie ma.
Nie liczą się zdolności, bo się ich nie sprawdza, zmiany demograficzne dokonują się powoli, kto jest zainteresowany jest w stanie bardzo precyzyjnie policzyć ilu nauczycieli pracuje, ilu polska szkoła będzie musiała zwolnić czy zatrudnić.
W najbliższych latach trzeba będzie musiało odejść z zawodu więcej niż przechodzi na emeryturę.
Wiadomo też, że KN nakazuje płacić nawet tym niepracującym po osiągnięciu odpowiedniego stopnia zawodowego więc o zatrudnieniu nowych nie ma mowy w najbliższych latach na co zwraca uwagę gospodarz.
To co myślą, że podatnicy będą płacić tym dla których pracy nie ma i żeby zwiekszyć tę ilość przyjmą nowych.
No chyba w celu wspierania turystyki w Suwalskim.
Na turystyce wszak można zarabiać cały rok.
To nie oni na miano jełopów?
Albo cwaniaków którzy znajomości maja i mimo tego co napisałem sobie robotę załatwią.
Dawno nie obserwowałem tego rodzaju przepychanek, Czuję się jak na dużej przerwie w podstawówce.
Ty się stary nie denerwuj, wyjmij lupę i obserwuj.
Parker pisze: „Wiadomo też, że KN nakazuje płacić nawet tym niepracującym po osiągnięciu odpowiedniego stopnia zawodowego ”
Przyznam się, że nie rozumiem:( Można prosić o wyjaśnienie tej myśli, bo na razie wygląda to tak, jakby płacono osobom niepracującym…………
Dil-Se
Myślałem, że stan nieczynny jest permanentny.
Doczytałem, że ograniczony do 6 miesięcy.
Ale chyba był kiedyś?
Nie zmienia to meritum mojego komentarza.
Wiadomo, że dla nowych pracy nie będzie żeby nie wiem jak byli dobrze wykształceni, zdolni i z powołania nauczycielami chcieli zostać. Do puki KN obowiązuje to ci mniej zdolni i gorzej wykształceni ale mianowani i dyplomowani z mocy ustawy miejsca skutecznie zablokują.
A sześciomiesięczny bufor w postaci stanu nieczynnego temu sprzyja dodatkowo bo wszystkie etaty które mogłyby pokazać wypełni.
@Parker, podziwiam, ze masz cierpliwość i zacięcie żeby tłumaczyć to co dla większości jest oczywiste. Nauczyciele nie stanowią większości na szczęście. Oni będą się tak miotać w swoich przekonaniach do końca.
Ten blog jest smutny. Zero kreatywności i tak naprawdę ciągle to samo. Tak jak w szkołach – nauczyciele jak dzieci – gniewają się co chwilę i mają zawsze więcej do powiedzenia niż do zrobienia:) Poza tym mam wrażenie, że na blogu umieszcza komentarze baaaaardzo mała grupa ludzi;) – taki sztuczny blog.
@zaza, nikt ci nie każe tego czytać ani tym bardziej komentować
a co do parkera to co on cierpliwie tłumaczy? to, że się często myli?
a co do ilości absolwentów szkół pedagogicznych to nie wszyscy mogą uczyć wszystkiego, proszę się tym zainteresować. Są przedmioty, których absolwenci pedagogiki nigdy bez dodatkowych studiów nie poprowadzą. Weźmy matematykę, fizykę, polski czy moje ulubione programowanie w C# i Javie.
A wracając do uczelni kształcących przyszłych pedagogów do może należałoby odgórnie narzucić jakieś limity przyjęć studentów na te kierunki? Od razu odsianych by została większość tych, którzy się do niczego nie nadają.
Ale nie, bo to dla uczelni żyła złota, niskie nakłady, wysoki zysk. Nie jest potrzebny żaden specjalistyczny sprzęt, a kierki pedagogiczne ma w ofercie chyba każda wyższa szkoła gotowania na gazie.
Czemu nie ma prywatnych politechnik?
Uczelnie chwalą się, że obserwują rynek pracy i dostosowują do niego swoja ofert. A guzik prawda. Przykładem sa choćby kierunki pedagogiczne. Nie ma pracy po tym ale to nie przeszkadza uczelniom mydlić oczy młodzieży i przyjmować jak leci każdego chętnego bez wyjątku. Byleby płacił.
Parker, acha, dziękuję i chyba rozumiem…….. Ja po prostu w życiu KN nie czytałam i nie mam zamiaru, bo w mojej szkole nie obowiązuje, a raczej decyzją zarządu obowiązuje częściowo.
cvb pisze:
2011-08-16 o godz. 14:23
@zaza, nikt ci nie każe tego czytać ani tym bardziej komentować
I właśnie tak na tym blogu wygląda dyskusja:D! Jak dzieci… Ja o Rzymie @cvb o Krymie.
A właśnie, że będę czytać i komentować! (tupię przy tym nóżkami:) )
@zaza to wypowiadaj się na temat a nie o Rzymie myślisz 🙂
@zaza
nie wiem, czy Cię rozweselę, ale opowiem anegdotę.
Na pewnym kierunku studiów, pewna pani dość długo pisała pracę doktorską. Po wakacjach studenci, nie bardzo wiedząc, jak się do pani zwracać, na wszelki wypadek zwrócili się: „PANI DOKTOR…”
usłyszeli oburzone:
– Nie PANI a PANNA, i nie DOKTOR a MAGISTER…
Trzeba na gwałt zdefeminizować szkoły, a już koniecznie dyrekcje szkół. W kwitach zwanych KN etc. wszędzie stoi – „dyrektor” – „nauczyciel” – nic nie ma o dyrektorce czy nauczycielce. Inaczej oświata będzie coraz bardziej świętej pamięci i szkoła przypominać będzie raczej urząd ni ż miejsce gdzie się uczy i wychowuje. Albo, może inaczej, facetów wylać, zatrudnić legion pedagogów i psychologów, no i udawać dalej,że jest nie tylko „gites”, ale nawet, w porywach „gites ten teges”!