Koniec z gotowaniem wody w szkole
Szkoły muszą zmniejszyć zużycie prądu o 10 proc. Tak nakazał Organ Prowadzący. Pracownicy zostali zobowiązani do wyłączania wszystkiego, co się da. Jeśli gaszenie świateł nie pomoże, trzeba będzie sięgnąć po bardziej drastyczne środki.
Całkiem prawdopodobne jest wprowadzenie zakazu gotowania wody. W mojej szkole jest wiele czajników, co najmniej kilkanaście. Grzeją non stop, gdyż korzystają z nich nie tylko pracownicy, ale też uczniowie. Nastolatki przyzwyczaiły się, że w salach lekcyjnych są czajniki, z których można korzystać bez ograniczeń. Taki czajnik jest chociażby w mojej sali.
Jeśli gaszenie świateł nie da wymaganych 10 proc. oszczędności, dyrekcja nie będzie miała innego wyjścia, jak wyrzucić czajniki ze szkoły. Zostaną tylko trzy: w sekretariacie, w pokoju nauczycielskim i w pomieszczeniu pracowników obsługi. W innym miejscach będą zakazane. Wrzątek trzeba będzie przynosić z domu.
Komentarze
Twarde prawo 10% objęło też wszelkie urzędy państwowe, a może i samorządowe.
Together we fight a war – z agresją rosyjską i przy okazji ze śladem węglowym.
Będzie jak w ‚Ziemi obiecanej’, gdzie właściciel zapowiedział pracownikom biurowym, grzejącym sobie wodę na herbatę, że będą płacić za to grzanie. Wystarczy założyć licznik przedpłatowy, gdzie dopiero wrzucenie odpowiedniej kwoty włączy prąd w gniazdku, do którego podłączony jest czajnik. I tyle. Każdy będzie mógł sobie zagrzać wodę, mając świadomość nie narażania szkoły na dodatkowe koszty…
Takie szukanie oszczędności w czajniku wygląda mi na przejaw desperacji. Ale z drugiej strony rozpieszczanie uczniów czajnikiem – czy to nie zbytek troskliwości ze strony szkoły? W końcu tyle termosów jest na świecie…
Urzędy państwowe i samorządowe…na samowary!…napędzane chrustem.
Podgrzewanie wody jednak powiększa entropię Wszechświata, zwłaszcza w czasach kryzysu. 🙂
Czarnek jednak przegiął, wrzątek (kipiatok) dawano za darmo nawet w Związku Sowieckim, choćby na dworcach kolejowych. W Polsce w schroniskach tatrzańskich nadal dają wrzątek i też gratis, ale w słowackich schroniskach już nie, trzeba zapłacić.
Niedawno Wyborcza doniosła o imprezie organizowanej w Stanach przez ministra oświaty za jakieś astronomiczne kwoty która była tylko pretekstem do odwiedzenia tego kraju, bilet lotniczy jednego z uczestników ponad 20 tys z, a teraz ględzą o oszczędności
Cuś mi się widzi,że ten satrustequi to jakiś bot. Pisze na każdy temat. Zna się na wszystkim. Wszędzie był i wszystko wie albo i nie. Jest jak czeska ALPA na ból głowy, brzucha ,otarcia,zaparcia i sraczkę…..
Może w końcu nauczyciele dowiedzą się, że szkoła jest na utrzymaniu samorządów, a samorządy w miastach zwykle są z PO.
I za PZPR, i za SLD, i za PO, i za PiS – szkoły są pod władzą samorządów.
Subwencja państwowa wystarcza na wypłaty dla nauczycieli (nie zawsze), a media, dowozy, ogrzewanie, obsługa administracyjna, pomoce dydaktyczne itd. opłaca samorząd z własnych podatków.
Dobrze, że p. Dariusz NIE napisał, że łódzki organ prowadzący to PO, można więc łoić nie tych, co nie odpowiadają za łódzkie szkoły.
Przetrwają jak zwykle the fittest, wyposażeni w termofory do rozgrzania nóg i termosy.
Nauczyciel Morawieckiego:
W środowisku nauczycieli panuje przekonanie, że cokolwiek przychodzi nowego od tej władzy, jest dla nas negatywne. Sytuacja jest o tyle dziwaczna, że dyrektor szkoły nie jest naszym dyrektorem, bo nie jest naszym płatnikiem. Wszystkie spory lecą w górę – do urzędu miejskiego i do kuratora oświaty. Większe kłopoty się zaczną, gdy któryś z tych organów uzyska więcej władzy. U nas nie mamy tak dużego problemu, gdyż władze miejskie są opozycyjne do władz państwowych czy kuratora. Są jednak takie gminy, gdzie to ręka w ręka idzie i nadzór stanie się czysto partyjny. Tego obawiają się zwłaszcza nauczyciele z prowincji. Pewne rzeczy dzieją się już teraz. Za tej władzy umarła praktyka zapraszania różnych ludzi do szkoły, bo procedury są bardzo długie, a czasami dyrekcja obawia się konsekwencji i stoimy w miejscu. Dawniej przed wyborami zapraszałem przedstawicieli wszystkich partii do szkoły, uczniowie prowadzili debatę, zadawali kandydatom własne pytania. Sprzyjało to zasadzie równości. Każdy z każdym mógł porozmawiać i wymienić się uwagami. Na koniec robiliśmy wybory. Teraz jest to niemożliwe, choć problem znika, gdy przyjedzie partyjny dygnitarz z jakimiś pieniędzmi.
(…)
Pewne rzeczy dzieją się już teraz. Za tej władzy umarła praktyka zapraszania różnych ludzi do szkoły, bo procedury są bardzo długie, a czasami dyrekcja obawia się konsekwencji i stoimy w miejscu. Dawniej przed wyborami zapraszałem przedstawicieli wszystkich partii do szkoły, uczniowie prowadzili debatę, zadawali kandydatom własne pytania. Sprzyjało to zasadzie równości. Każdy z każdym mógł porozmawiać i wymienić się uwagami. Na koniec robiliśmy wybory. Teraz jest to niemożliwe, choć problem znika, gdy przyjedzie partyjny dygnitarz z jakimiś pieniędzmi.
(…)
Rząd powinien przede wszystkim skupić się na odchudzeniu programów i znaleźć czas nie tylko na przekazanie wiedzy, ale również na jej pogłębienie. Trzeba też przemodelować plan. Jestem za wprowadzeniem możliwości „blokowania” przedmiotów, czyli jednego dnia byłyby np. przedmioty humanistyczne, a drugiego ścisłe. Bo te biedne dzieci nie wytrzymują przeskoków z matematyki na język polski i odwrotnie.
(…)
– Zrobiłem sondę w moim liceum, które jest dość duże. Zapytałem uczniów, kiedy wstają i kiedy wracają do domu. Wyszło, że prawie cały dzień spędzają w szkole, nie mają czasu na sen i przychodzą na lekcje przemęczeni. Do tego muszą odrabiać prace domowe. Ja staram się nic nie zadawać. Wychodzę z założenia, że mam 45 minut na przekazanie wiedzy. Nie lubię pytać, ale z czegoś muszę młodzież rozliczać. Trzeba wystawiać oceny, wpisywać numerki. I koło się zamyka.
(…)
Jest takie powiedzenie, że polski rodzic pyta dziecko o wyniki w szkole, zamiast dociekać, czego się dziecko dowiedziało i jakie pytanie nauczycielowi zadało.
(…)
Zmiana polskiego systemu oświaty to kilkanaście lat pracy, ale nic nie robimy w tym kierunku. Już od wielu lat nikt mi nie przychodzi na praktyki. Kiedyś była sterta podań, dziś nikt nie chce pracować w szkole. Szukamy nauczycieli, co się nigdy nie zdarzyło w naszym liceum, i to w tak dużym mieście jak Wrocław. Ale z drugiej strony, z tak niską pensją, trudno im się dziwić.
(…)
– Atmosfera siadła, panuje apatia. Co innego jest pójść na demonstracje i pokrzyczeć, a co innego czynnie strajkować. Obecnie bardziej panuje oczekiwanie na zmianę władzy i wtedy będzie można rozmawiać sensownie i rzeczowo.
Nie wystarczą propozycje Tuska o podwyżce 20 proc. dla budżetówki. Nastawiamy się na okrągły stół. Musimy doprowadzić do zmniejszenia liczby uczniów na klasę i zwiększenia liczby nauczycieli. Można to wszystko pomału zrobić, ale najpierw rząd musi zacząć nas słuchać.
Kubek wody zawsze można podgrzać w mikrofalówce…
Gorąca woda już sił im nie doda. Swoją drogą gdybym ja miał czajnik w klasie w liceum, ale i pił już wtedy zieloną herbatę, to by było zupełnie inaczej.
Piotr II
18 LISTOPADA 2022
0:02
„Urzędy państwowe i samorządowe…na samowary!…napędzane chrustem”.
Albo gazem kupowanym przez UE w Rosji.
Konferencja w Moskwie. Prof. Nigmatulin Bułat Iskanderowicz, dyr. Instytutu Problemów Energetyki, członek Rady Bezpieczeństwa, mówi na temat problemów ekonomicznych Rosji (2020). Jest także o dzieciach i dużo Polsce.
Od 2:54.
https://www.youtube.com/watch?v=Vb3EMkWRzg8
Stwierdzam niniejszym dla porządku,
Że w szkole nie może zabraknąć wrzątku.
Wszystko we mnie na dwa głosy się drze,
Bo cóż to za szkoła, w której nie wrze?!
A tymczasem w Niemczech, w związku z imigracją, spadają wyniki nauczania oraz
Nauczyciele szkół podstawowych skarżą się, że wiele dzieci, w momencie gdy rozpoczyna naukę w szkole, nie ma bazowych umiejętności językowych i matematycznych czy też nie miało w żaden sposób kształtowanej małej motoryki. Czy przykładamy zbyt małą wagę do wczesnej edukacji?
– Oprócz misji opiekuńczo-wychowawczej przedszkole ma także misję edukacyjną; niestety, nie we wszystkich placówkach jest tego świadomość. Misja edukacyjna zakłada zapewnienie ukierunkowanego wsparcia, zwłaszcza dla dzieci w trudnej sytuacji. W porównaniu z dziećmi uprzywilejowanymi te już w chwili rozpoczęcia nauki w szkole są nawet o dwa lata w edukacji do tyłu. To nie do nadrobienia.
Jeśli środowisko, w jakim dziecko przebywa przed pójściem do szkoły, może mu dać bonus w rozwoju równoważny dodatkowym dwóm latom nauki, a mówmy o dzieciach sześcioletnich, to jak ta informacja ma się do cofnięcia ze szkół sześciolatków?
Qba
18 LISTOPADA 2022 14:51
Zapisuję niniejszym ku pamięci,
Że w Łodzi wody nikt nie święci.
Czy wrząca, czy lodowata woda
Decyduje PO prowadzący organ.
W Vancouver policja w McDonaldzie i dziewczyna. Lekcja angielskiego cyfrowa
https://www.youtube.com/watch?v=zdxzSghDWEA
JA48 – ale zapomniałeś: Platforma Obywatelska niech żyje!
Och, ta troska PO i Lewicy o obywatela miasta, którym od lat rządzą.
Nawet w Łodzi podnoszą opłaty za żłobek – jest 452 zł, od stycznia 689 zł, a lipca- 720.
I znowu pomyśli pan, że tak w całym kraju.
Na szczęście u siebie w szkole jem smaczne obiady (za miesiąc 140 zł.), a herbatę czy kawę -piję, kiedy chcę.
Prezydent Zeman ułaskawił na prośby Partii Piratów polską parę K. skazaną na 8 lat. Sprowadzała z Peru koncentrat napoju ayahuaski, który zawiera zakazaną w Czechach substancję halucynogenną DMT. Napój od 5 tys. lat używany do rytualnego obrzędu szamanów w peruwiańskiej dżungli. Udział w podobnych rytuałach można było zamówić w domu państwa K. w pobliżu Nowego Jiczina.
O co walczymy dzień po trudnym dniu. „Dziś jest jeden jedyny sposób na to, by uwikłać Polskę w wojnę i tym sposobem jest odwrócenie się plecami do Ukrainy; jeśli nie będziemy jej wspierać, to popadnie ona w ogromną zależność od Rosji, a wtedy wojna przyjdzie do nas” – premier Morawiecki.
Może trzeba będzie przejść z 10% do 15% zważywszy na postępującą (już 40%) likwidację energetyki naszych przyjaciół, pod ogniem nieprzyjaciela (to głównie rakiety wystrzeliwane z samolotów).
W działaniach wojennych jest punkt krytyczny od którego wszystko zależy. Trzeba wykryć ten punkt i mechanizm, bez którego i w największym kotle nie da się zagotować…
To był Sun Tzu, osobiście. Studiowany do dziś we wszystkich akademiach sztuki wojennej.
Mauro Rossi
18 listopada 2022
1:40
„Podgrzewanie wody jednak powiększa entropię Wszechświata, zwłaszcza w czasach kryzysu.
Czarnek jednak przegiął, wrzątek (kipiatok) dawano za darmo nawet w Związku Sowieckim, choćby na dworcach kolejowych.”
Czarnek swoimi pomysłami bardziej powiększa entropię Wszechświata aniżeli wszystkie samowary.