Niech Polacy uczą się języka ukraińskiego
Wydaje się oczywiste, że uchodźcy z Ukrainy powinni się uczyć języka polskiego. Ale też Polacy mogliby wziąć się za naukę języka ukraińskiego. Byłby to miły gest wobec gości.
Lekcję języka ukraińskiego zorganizowało 1 LO w Łodzi (szczegóły tutaj). Takich inicjatyw powinno być więcej. Każda szkoła, która przyjmuje uchodźców, mogłaby wprowadzić do swojej oferty lekcje ukraińskiego. Niech się polscy uczniowie oswajają z mową swoich koleżanek i kolegów.
Niebawem co dziesiąty mieszkaniec Polski będzie Ukraińcem. Po ukraińsku będą mówić ludzie wokół nas, na ulicach, w tramwajach, w sklepach, w szkołach, w urzędach. Tego języka będziemy się więc uczyć mimo woli. Lekcje ukraińskiego raczej Polaków nie ominą.
Komentarze
Lepiej bedzie jak Polacy i Ukraincy beda rozmawiac po angielsku.
Teraz to pewnie każdy, poza KSJ, słucha wiadomości z frontu, po ukraińsku lub, rzadziej, po rosyjsku. Ukraiński to dość łatwy język. Samolot to „litak”. Ładnie. Czołgi to mało wyrafinowane „tanki”. „Wystrzał” to „wystrieł”. Marzec to słowiański „berezeń”. Słowo na „k” po ukraińsku zaczyna się na „b”. Słowa na „j” są zadziwiająco podobne, nie sposób się pomylić. No i już mamy z połowę rzeczowników i czasowników, czyli połowę języka (żołnierskiego) w jednym paluszku. Do tego trzy bardzo brzydkie słowa: „kacapy”, „pacany” i coś, co brzmi jak „antony”. Ach, i jeszcze jedno słowo nadzwyczaj popularne: „raszysty”. Tłumaczenie: „rasiści”. Wychodzi więc, że ta wojna ma podłoże rasistowskie, choć tylko jedna strona to sobie uświadamia, a obie jeszcze niedawno uważały się za braci. Rasistowska wojna domowa — niesamowite!
Możemy też nauczyć się lepiej języka polskiego. Styczeń to „siczeń” – od sieczenia, czyli wycinania drzew. Luty brzmi podobnie, ale we współczesnej polszczyźnie zanikło jego pierwotne znaczenie „srogi”. W berezeniu zielenieją brzozy – kto zlatynizował nam tak piękną nazwę brzeźnia? Zamiast maja mają „trawień”, też ładnie. Czerwiec to „czerwień”, od takich robaczków, a lipiec to „lipień”, od lip. Wrzesień to „wereseń”, a wrzos to „weres”. Październik to „żołteń”, czyli babie lato. Listopad brzmi niemal ta samo, a grudzień to „hrudeń”, wtedy ziemia zamarza w grudy.
@Płynna rzeczywistość 14 MARCA 2022 20:27
Właśnie przeczytałam, że „raszysta” to neologizm, Rosjanin + faszysta
Odbija wam mocno. Hodujecie nam żmiję .
Gest wobec gości? A kto ich zaprasza?Załosne lizydupy obcych.
@na marginesie
Ładne. Robi sens. Dzięki.
@gol 14 MARCA 2022 22:11
Odbija ci mocno, to oczywiste. W różnych okresach miliony Polaków były w tej samej sytuacji, co teraz Ukraińcy. A jeśli Putin z wojną przeniesie się do Polski, to szybciutko sam będziesz skamlał o kęs chleba i dach nad głową w bezpiecznym kraju. Tylko że wtedy na pewno uznasz, że gospodarze mają psi obowiązek na ciebie łożyć.
Żmije tak mają.
@na marginesie
O rosyjskim rasizmie jako fundamencie myślenia o świecie, w tym o Ukraińcach, pisał niedawno Lebiediew. Pisarz to rosyjski, pewnie wie, co mówi.
W TOK FM przed dwudziestą drugą czytają powieść pisarki ukraińskiej, Oksany Zabużko, chyba „Planeta piołun”. Zabużko to laureatka Literackiej Nagrody Europy Środkowej Angelus, czyli waga ciężka. No i w tym odcinku było o nobliście Brodskim, a ja zaraz wszystko przeinaczę. Że on już w 1985 r. zrozumiał, że cały świat czyta Dostojewskiego i Czechowa dlatego, że Rosja jest imperium, a nie, że to jakiejś niezwykłej urody literatura. Tu może się zagalopowała. I dalej, że Brodskiego cały świat czyta i czytać będzie tak długo, jak długo Rosja będzie imperium. On to zrozumiał pierwszy, że nie ma Brodskiego bez imperium, a inni rosyjscy twórcy dopiero jakieś 20 lat później. Że w d… mają, czy będzie wojna, czy nie, ważne, by nie stracili 40-milionowego rynku dla swych dzieł. Że oto Brodskiego historia może zapamiętać nie jako wybitnego poetę, lecz jako ideologa. I z tej refleksji wyłania się pytanie o odpowiedzialność pisarzy, ludzi kultury, sztuki, mediów za przygotowanie pożywki, na której wykarmiła się wojna.
Może nie raz się Zabużko zagalopowała, ale jej perspektywa na Rosję nawet dla nas, Polaków, musi być odkrywcza. Jeśli niekoniecznie w 100% prawdziwa, to w 100% inspirująca. Swoją drogą jakaż to obraza dla naszego ego, że ktoś zdołał ich przejrzeć lepiej od nas.
W różnych okresach miliony Polaków były w tej samej sytuacji, co teraz Ukraińcy.
Ty nie znasz historii polskiej , bo jesteś V kolumna ukraińska w Polsce. Naszego języka nikt nie uczył się na Zachodzie. Polacy pracowali tam ciężko ,a nie liczyli na pomoc gospodarzy.
Przestancie tu straszyć Rosją. My Rosje pobiliśmy więcej razy niż reszta świata.
Bez pomocy Ukraina zdechłaby przez tydzień pod ruska nawała.
.
W ich obecnym oficjalnym, państwowym hymnie Ukraina sięga od Donu po San czyli roszczą sobie pretensje do części ziem należących obecnie zarówno do Rosji jak i Polski.
Juszczenko jako prezydent Ukrainy wydał dekret ustanawiający Banderę bohaterem narodowym ( !) . Pobudowano mu ponad 40 pomników a jeden ( jedyny na świecie ! ) to nawet zwyrodnialcom z SS Galicja.
W TOK FM czytają Zabużko, a na TVP Kultura zamiast 3 i 4 odcinka ‚Ogniem i mieczem” emitują „Nad Niemnem”, czyli tak jaki kilka dni temu pisałem Sienkiewicz do wora.
A Brodski i frekwencja czytelnicza jego dzieł…
W „Pochwale nudy ” wspomina Brodski sytuację kiedy wydawało mu się, że został milionerem.
Mieszkał w USA (od 1972 roku), ale szło mu raczej finansowo średnio, ale pod koniec lat 80-tych dostał Nobla…i pomyślał: teraz to sobie w końcu odbije.
Lud amerykański rzuci się na jego poezję, czy ogólnie jego twórczość. Pozakładał konta i liczył, liczył fanów swojej poezji na amerykańskiej ziemi: 50 tysięcy…mało…100 tysięcy… mało…zatrzymał się na 200 tysiącach. Pomnożył to przez skromne 10 dolarów od sztuk, czyli wychodzi…dużo, bardzo dużo.
Zawarł umowy z wydawnictwami ( korzystając z pomocy prawników) i zapalił papierosa, nalał oczywiście rosyjskiego szampana i czekał na telefony w sprawie zgody na ewentualne dodruki swoich dzieł.
I niestety, wszystko co piękne to tylko w Rosji. W Stanach kupiono jego poezji w liczbie 2000 sztuk.
To tyle w sprawie tezy, że Brodskiego czyta cały świat. Może i cały, ale są kraje gdzie dopiero planują czytać Brodskiego.
A poza tym niezły „Śpiew wahadła”. Również Brodski.
Na przykład fragment, w którym opisuje kłótnie – mocno dojrzałych -Nadieżdy Mandelsztam ( żony ) z Anną Achmatową ( dobrej przyjaciółki) co do praw do bycia na „Tamtym świecie” z mocno kochanym przez obie Osipem Mandelsztamem:
„Nadieżda pragnęła jedynie umrzeć we własnym łóżku i w jakimś sensie wyglądała śmierci, ponieważ „na tamtym świcie znowu będę z Osipem”.
„Och nie – słysząc to odparła Achmatowa – Wszystko Ci się pomyliło. Na tamtym świecie na mnie przyjdzie kolej być z Osipem”.
Trochę mi ręce opadły kiedy w lokalnym radiu jedna pani dyrektor podstawówki się chwaliła, ze są gotowi na ukraińskich uczniów bo „wielu nauczycieli w średnim wieku zna rosyjski”.
Tylko ze te dzieci w większości nie znają rosyjskiego! A poza tym rosyjski stał się językiem najeźdźcy.
Tragiczna bezmyślność.
ps. Plus jak to jest taki rosyjski jak znam ja (rocznik 1971), to szybciej się po polsku dogadam z Ukraińcem. I atmosfera będzie pewnie lepsza.
@Płynna rzeczywistość 15 MARCA 2022 1:41
Mnie ten rosyjski duszoszczipatielnyj mistycyzm nigdy specjalnie nie fascynował. Podobnie nie pociąga mnie Paulo Coelho – z zachowaniem wszelkich proporcji 🙂
Ale lewicujące elity na Zachodzie od dawna podniecają się Rosją (o której nie mają pojęcia) i gardzą tym, co mają u siebie. Rosja była dla nich marzeniem o … wolności. Zobacz np. losy Brunona Jasieńskiego, który się dusił i miotał na Zachodzie i w końcu wsiąkł i zamarzł. W Sojuzie właśnie.
https://www.youtube.com/watch?v=Pd69GqxEsdY
Co do tej „imperialnej” literatury, warto pamiętać, że chyba cała literatura XIX-wieczna jest imperialna. Różnica polega na tym, jak się te imperialne ciągoty traktuje. Literatura brytyjska już dawno została pod tym kątem przenicowana. W Rosji nic podobnego się nie zdarzyło, a sny o (fantomowym?) imperium jak były, tak trwają.
A jeśli chodzi o tę rosyjską specyfikę to ciekawe rzeczy pisze o niej Miłosz w „Rodzinnej Europie”, chociaż według mnie też za bardzo epatuje „charakterem narodowym” podlanym mistycyzmem. Poza tym Miłosz ma skłonności do rozbuchanych psychologicznych dywagacji i chyba nalezy na te skłonności brać poprawkę.
Jednak warto odnotowac, że cytuje np. „Listy z Rosji” Custine’a, wrażenia z podróży odbytej w roku 1839. Listy, które w Rosji okrzyczano jako „ohydny paszkwil” i które, zdaniem Miłosza, przyczyniły się do „antyzachodniego urazu” Rosjan. Te cytowane fragmenty są… dość przerażające.
No a poza tym są ambicje ukraińskie, o których pisze z wielkim przejęciem cepowaty kolega @gol na tym blogu. Na tych półprawdach i resentymentach w Polsce będą żerować wszystkie kremlowskie… kuranty.
I tu jest problem. Myślimy historycznymi schematami, a tymczasem okoliczności wymagają decyzji praktycznych, trzeźwych i na czasie, co i tym razem nie umknęło uwadze autora bloga 🙂
@gol
Kto to jest „My” w „My pobliśmy Rosję”? Kolega osobiście na koniku z szabelką bił Moskwę? Bo jeśli nie, to „my” oznaczać będzie chyba lokalizację Ministerstwa Finansów i podległej mu Izby Skarbowej, właściwej dla miejsca stałego zamieszkania? Jakim bowiem językiem mogli posługiwać się zdobywcy Moskwy? Może mazowieckim. Może małopolskim. A może rusińskim? Oj, większość chyba tym rusińskim. A coż to za język? Obecnie język rusiński to język naszych łemków, ale także mniejszości rusińskiej na Słowacji, Ukrainie, pewnie też na Węgrzech. Wówczas jednak był to język połowy Korony i chyba całej Litwy. Z języka tego wyodrębniły się później języki białoruskie i ukraiński. Kto więc, powtarzam, jest dziś tym „my”, który najechał i zdobył Moskwę?
Tak mi nagle przyszło do głowy… w Finlandii język szwedzki jest urzędowym drugim językiem, pomimo faktu, że jest to przecież język… zaborców? W USA hiszpański jest w powszechnym użyciu, ze względu na olbrzymi napływ „hispanohablantes”. Lokalnie np. w Honolulu restauracje reklamują się po japońsku.
Wniosek: uczcie się, dzieci, ukraińskiego, bo on naprawdę może wam się przydać.
@ gol:
„Juszczenko jako prezydent Ukrainy wydał dekret ustanawiający Banderę bohaterem narodowym ( !)”
Po polsku będzie”uznający za bohatera narodowego” Patriota powinien znać własny język.
Mozna na to odpowiedzieć, że Bronisław Komorowski jako Prezydent RP ustanowił „dzień pamięci żołnierzy wyklętych” czyli uczynił bohaterów z bandytów :” Ognia” (byłego oficera KBW), „Burego”, „Roja”, „Łupaszki” którzy miali na sumieniu kilka tysięcy pomordowanych rodaków nie licząc Litwinów, Białorusinów, Ukraińców i Żydów. A więc wcale nie jesteśmy lepsi. Ci bandyci też mają w Polsce pomniki.
Bohaterów z NSZ dowództwo Polskich Sił Zbrojnych (na zachodzie) przyjąć do armii nie chciało. Dopiero na wyraźne żądanie USA zostali oni wcieleni ale jedynie do kompanii wartowniczych.
Ten komentarz nieco kontrowersyjny.
Why?
Wiemy( również dzięki szkolnym czytankom) jak pięknym uczuciem jest miłość.
Miłość do rodziców, do drugiej osoby (płeć w tym przypadku nie odgrywa większego znaczenia, miłość do ojczyzny ( patriotyzm) miłość do organizacji międzynarodowych, itd. , itd.
I wszyscy wszystkim życzą miłości w bliższej lub dalszej przyszłości, czy kontynuacji miłości już istniejącej.
Ale tej miłości o której zaraz, nie chcę, nie życzę sobie, nie pozwalam na nią.
Co to za miłość?
Brodski przebywając we Włoszech w liście do Miłosza określił ją tak:
„Rosjanin , nawet gdy jest Żydem, ma skłonność do kochania czegoś od pierwszego wejrzenia i do końca życia”.
No właśnie.
A jeżeli Rosja zakocha się w Ukrainie. to co wtedy?
Oczywiście jest nadzieja, że zakocha się bez wzajemności, ale Rosjanin wtedy powie:
„Nigdy nie mów nigdy”.
Zdanie o kochliwym Rosjaninie ukradłem z …”Pola magnetycznego”.
A owo „Pole…” to podtytuł książki „Miłosz i Brodski”. Autorka Irena Grudzińska-Gross.
Teraz będzie podobnie, ale najpierw od siebie
Rosji z reguły się obrywa. A to za cara bo parł na wschód, a to za Lenina, Stalina, teraz za Putina.
Car?
No parł, zdobywał, ale czy on jeden?
Każdy kombinował jak mógł Anglia, Francja, Austro-Węgry, wcześniej Hiszpania, Portugalia,
Lenin?
Lenin był może nowatorem, ale raczej na polu politycznej empirii.
Całą teorię podrzucił mu Zachód. To tutaj pisali swoje epokowe dzieła utopijni socjaliści, dwaj słynni brodacze, czy nasza Róża z Zamościa. Komunizm był dzieckiem świata zachodniego.
Stalin? I tutaj będzie Brodski polemizował z Kunderą, który żali się, że to ZSRR maczał palce w tym że nie może publikować i nie ma zamówień w swojej czeskiej ojczyźnie.
A Brodski tłumaczy, że problemy Kundery są:
„W takim samym stopniu produktem zachodniego racjonalizmu co emocjonalnego radykalizmu Wschodu. Inaczej mówiąc, rosyjski czołg na naszej ulicy może nam równie dobrze nasunąć myśl o Diderocie”
A Putin?
Putina nikt nie przebije, ale amerykański „aktywny pacyfizm” w ostatnim ćwierćwieczu też budzi respekt
Cytat z Kunderą to „Śpiew wahadła”.
Trzeba powiedzieć wprost prawdę. Militarny atak Rosji na Ukrainę stanowi odpowiedź na wydymanie przez USA.
Podpisano w 1994 roku ustalenia o neutralności Ukrainy. I, co? Majdan.
Mówiłem od początku, że karaluchy z warszawki prowokują do niepotrzebnej wojny z Rosją. ( Czy pamiętacie Jarosława Kaczyńskiego w Kijowe pod flagą banderowską, jak wykrzykiwał: ,,sława Ukrainie” ? Pamiętacie Kukiza śpiewającego na Majdanie pronazistowską piosenkę? Wielu innych, zaangażowanych, pajaców? )
W świecie chrześcijańskim stosowanie przemocy politycznej występuje nagminnie. Czego nie rozumiecie?
Oczywiście, niektórzy tutaj wolą potomstwo prymitywnych wieśniaków, co zabijali kresowian, poświęconymi siekierami, nożami, widłami…
Nawet nie umieli wyprodukować kuli do strzelania w tył głowy,
Kiedy Zachód potępił nazizm, Ukraincy postawili pomnik zbrodniarzom SS-Galizien.
Wy, Pisdusie na klęczkach w poczekalni zbawienia. Hodujecie nam żmije.
Trzeba sobie powiedzieć wprost prawdę. Militarny atak Rosji na Ukrainę stanowi odpowiedź na wydymanie przez USA.
Podpisano w 1994 roku ustalenia o neutralności Ukrainy. I, co? Majdan.
Mówiłem od początku, że karaluchy z warszawki prowokują do niepotrzebnej wojny z Rosją. ( Czy pamiętacie Jarosława Kaczyńskiego w Kijowe pod flagą banderowską, jak wykrzykiwał: ,,sława Ukrainie” ? Pamiętacie Kukiza śpiewającego na Majdanie pronazistowską piosenkę? Wielu innych, zaangażowanych, pajaców.)
W świecie chrześcijańskim stosowanie przemocy politycznej występuje nagminnie. Czego nie rozumiecie?
Oczywiście, niektórzy tutaj wolą potomstwo prymitywnych wieśniaków, co zabijali Kresowian, poświęconymi siekierami, nożami, widłami…
Nawet nie umieli wyprodukować kuli do strzelania w tył głowy,
Kiedy Zachód potępił nazizm, Ukraincy postawili pomnik zbrodniarzom SS-Galizien.
Wy, Pisdusie na klęczkach w poczekalni zbawienia. Hodujecie nam żmije.
Problem z językiem ukraińskim (również wśród przebywających w Polsce obywateli Ukrainy) jest chyba bardziej skomplikowany niż się większości wydaje
Można sprawdzić, ale jestem osobą na tyle budzącą zaufanie, że można czasu nie tracić.
Liczby będę przytaczał z pamięci, ale problem nie w ich dokładności… do trzech miejsc po przecinku, ale w czym innym.
Otóż wśród obywateli Ukrainy przebywających w Polsce, sporą część stanowią mieszkańcy spornych obwodów: ługańskiego i donieckiego.
W/g danych sprzed konfliktu na owych terenach osoby deklarujące narodowość ukraińską stanowiły około 50%. Reszta to Rosjanie i obywatele innych narodowości.
W/g innych danych, (dotyczących używanego języka) osoby posługujące się na terenie tych obwodów językiem rosyjskim stanowią około 80%.
Czyli, jakaś część osób narodowości ukraińskiej uznaje za swój pierwszy język, język rosyjski.
Pomimo istnienia około 30 lat niepodległej Ukrainy wyposażonej we wszelkie instrumenty administracyjno-polityczne, spora część osób narodowości ukraińskiej nadal pozostaje przy mowie rosyjskiej.
Nie wiem jak to w szczegółach przebiega, ale czy nie istnieje ryzyko, że Polacy, nie mając do tego żadnego mandatu prawnego i demokratycznego będą trochę wbrew woli samych zainteresowanych decydować o czymś tak ważnym w życiu każdego człowieka jak codzienna mowa.
Zresztą nie chodzi nawet o decyzje administracyjne, ale działania które można będzie określić jako tzw. „przemoc symboliczną”.
„Ty, Ukrainiec z dziada pradziada, widząc co robią z Twoimi rodakami Rosjanie, chcesz jeszcze mówić po rosyjsku?
Ty chyba zdurniał!”.
@gol
Ech, prosze Pana, przecież to nie jest żaden militarny atak Rosji na Ukrainę, tylko operacja specjalna, mająca na celu denazyfikację i demilitaryzację Ukrainy. Okazuje się, że nawet Tołstoj to przewidział, pisząc powieść „Specoperacja i mir” tyle że cyrylicą.
W 1994 r. podpisano memorandum budapesztańskie. Tu jest tłumaczenie: https://pl.wikipedia.org/wiki/Memorandum_budapeszte%C5%84skie . Uprzejmie proszę sprawdzić, do czego zobowiązała się w nim Ukraina, a do czego Federacja Rosyjska.
@ gol
Bałwanie, gdyby temu „głupiemu i prymitywnemu”narodowi ukraińskiemu nie pozwolono samodzielnie zadecydować o państwowości i gdyby Niemcy, Francuzi, Hiszpanie , Włosi i inne narody zachodniej Europy doszły do wniosku, że głupi i prymitywny naród polski nie zasługuje na członkostwo w UE i NATO, to bomby mogłyby dziś spadać na Warszawę, Poznań i Wrocław.
P.S.
Jeżeli widzisz przyczynę obecnej wojny w postawie NATO i USA w latach na przełomie wieków, to zobacz też przyczyny niechęci Ukraińców do Polaków.
A było tego sporo, począwszy od czasów Siczy, którą można uznać za początek kształtowania się państwa i narodu ukraińskiego.
W 1920 roku Polska dokonała wraz z ZSRR de facto rozbioru Ukrainy, porzuciwszy sojuszników z URL. Później Ukraińcy byli w Polsce obywatelami „gorszego sortu”
Wszystko to leżało u przyczyn zbrodni nacjonalistów ukraińskich na Polakach w czasie okupacji. Zbrodni, które jednak nie miały charakteru powszechnego i ograniczyły się do niewielkich obszarów, głównie na Wołyniu i w Bieszczadach.
Wawrzyniec Biebrzeniewierzyński 16 marca 2022 17:41
Wg Wikipedii :
„Do roku 2012 w całej Ukrainie z wyjątkiem Krymu jedynym językiem urzędowym był język ukraiński. Natychmiast po obaleniu Janukowycza Rada Najwyższa Ukrainy uchwaliła ustawę uchylającą prawo o językach regionalnych z 2012 (tzw. ustawę Kołesniczenki).( ….) 78% mieszkańców deklaruje narodowość ukraińską. 67% respondentów deklaruje, że posługuje się językiem ukraińskim”
Z powyższego wynika, że w kraju, w którym 1/3 obywateli posługuje się na codzień językiem rosyjskim a w niektórych regionach nawet 70-80% nie dopuszczono go jako drugiego języka urzędowego.
Gdy Janukowycz chciał to wprowadzić to go obalono wskutek Majdanu.
Czy w regionach, gdzie ludność rosyjskojęzyczna stanowiła znaczną większość nie czuła się dyskryminowana i nie miała prawo tego się domagać ?
A gdy zaczęła się domagać ( na pewno z podpuszczenia „psychicznie chorego Putina” !) to stała się obiektem ataków ukraińskich nacjonal… sorry – patriotów!
Wg polskiego prawa w gminach gdzie ilość obcojęzycznych lub posługującym się językiem regionalnym ( śląski, kaszubski ) przekracza 20% mieszkańców można wprowadzić ich język jako pomocniczy w urzędach.