Nic nie jest przesądzone
Co może otrzymać dobry nauczyciel za zaangażowanie i wysokie wyniki nauczania? Nie może liczyć na wyższą pensję, gdyż została ona ustalona odgórnie i jest jednakowa dla wszystkich. Czy ktoś pracuje w najlepszym liceum, czy w najgorszym, zarabia tyle samo. Jedyną gratyfikacją za wyróżniającą się pracę są uczniowie i pewność, że ich nie zabraknie. To od wielu lat motywowało nauczycieli: pracujemy lepiej, aby mieć dobrych uczniów oraz aby w ogóle mieć kogo uczyć.
W ostatnich dniach łódzcy politycy zniszczyli jedyny już system motywowania nauczycieli. Zadecydowali, że to nie uczniowie będą wybierać, gdzie chcą się uczyć, lecz władze miasta. Politycy wzięli się za renomowane szkoły i tej urwali klasę, tamtej dwie, a jeszcze innej kazali w ogóle wygasić liceum. Nie brali przy tym pod uwagę, ilu uczniów chce się uczyć w danej szkole. Postąpili tylko i wyłącznie wg własnego widzimisię.
„Nic nie jest jeszcze przesądzone” – powiedział Krzysztof Piątkowski, wiceprezydent Łodzi odpowiedzialny za edukację (zob. tekst). Chodzi o liczbę klas pierwszych, które mogą otworzyć renomowane łódzkie szkoły w przyszłym roku szkolnym. „Nic nie jest przesądzone”, ale wszystko w rękach polityków, a nie nauczycieli i uczniów. „Nic nie jest przesądzone”, ale swoim zachowaniem politycy pokazali, że mają głęboko gdzieś decyzje młodych ludzi.
Politycy pokazali, kto tu rządzi. Pewnie postawią na swoim i stanie się to, co ustalili w swoich gabinetach: miejsca w liceach będą reglamentowane wg – powtarzam – widzimisię polityków. „Nic nie jest przesądzone”, ale starać się o renomę nie warto. Nie warto być dobrym nauczycielem, bo z tego nic nie ma, tylko kłopoty i upokorzenia. I tak o wszystkim decydują politycy – współczesne cyklopy, te potwory samouwielbienia, ignorancji i podłości. Te monstra z jednym okiem pośrodku będą przesądzać o edukacji. Jeszcze nie przesądziły, ale w swej nikczemności już się szykują do wydania wyroku. Nauczyciele i uczniowie czekają, a cyklopy debatują, komu pożreć nogę, komu serce, a kogo zjeść w całości.
Komentarze
Cyklopy wstrętna rasa
http://www.hunted.pl/tresc/t6002-cyklopy—niezwyk%C5%82a-rasa
I to jest sposób na sukces.
Zatrudnić się w renomowanym liceum.
Bo z kim, jak nie z najlepszymi można sukcesy odnosić?
Jak się człowiek w marnej szkole zaczepi, to przecież z baranów olimpijczyków nie zrobi.
I system pracy wtedy motywacyjny wprowadzić.
Za wyniki uczniów.
Za ich zdolności i ciężką pracę, za kasę wydaną przez rodziców na korki, się nagroda należy.
Nauczyciel czekają … .
To niech nie czekają !!! „Nie róbma nic – nie będzie nic”.
Szkoła jest oparta na strachu, a nie na zaangażowaniu, pasji, entuzjazmie, nieprzeciętności. Na strachu nauczyciela, że coś zrobi źle lub nie zdąży, że ktoś go przyłapie na czymś. Na strachu ucznia, że czegoś nie zrobi, że pomyli się, że nie zdąży, no i że będzie przyłapany.
A o dyrektorze niech napisze jakiś dyrektor.
Gospodarzu, piszesz blog od lat. Czy zgodzisz się, że takiego folkloru (a tak naprawdę złej woli połączonej z niekompetencją, arogancją i głupotą) w MEN nie było ani za Giertycha, ani za Łybackiej? Pamiętam swoją bardzo negatywną reakcję, na to, gdy pan Roman został ministrem. Głupi, nie wiedziałem, co czynię! Niestety, nie byłem w swym zacietrzewieniu odosobniony. Teraz mamy kogoś, przy kimś niesławnej pamięci minister Orzechowski jawi się jako człowiek Renesansu. Oto ironia historii!
Parker, a Ty znowu swoje… Czy robią, czy nie robią, czy z dobrymi uczniami, czy ze beznadziejnymi, zawsze będzie źle, bo są nauczycielami i to wystarczający powód, żeby wylewać na nich pomyje.
Najlepiej jak będą zapieprzać za darmo 60 godzin w tygodniu bez urlopu, bo po co darmozjadom wolne dawać. No i oczywiście niech zwracają kasę za wszystkie dotychczasowe wakacje…
Jak to mawiają w jednym z podobno cywilizowanych krajów – Get a life!
Pozdrawiam,
Lone Wolf
Pan raczy żartować. Jakie ma mieć gratyfikacje nauczyciel pracujący w dobrym liceum. Pan się nie napracuje. Do XXI przychodzą najlepsi uczniowie, a maturkę z języka polskiego zdają gorzej niż w innych szkołach z gorszym naborem (XXXI, XXV, XIII,VIII). Prawdziwą „orkę na ugorze” maja Ci nauczyciele, którzy maja słabych uczniów, a muszą ich przygotować do matury i robią to dobrze. Rozśmieszył mnie Pan tym wpisem: ” Co może otrzymać dobry nauczyciel za zaangażowanie i wysokie wyniki nauczania? […] Czy ktoś pracuje w najlepszym liceum, czy w najgorszym, zarabia tyle samo”
Lone Wolf
Bo jak wnioskuję, żeby skończyć z urawniłowką płacową, to nauczycielski żołądki jednakie i Karta Nauczyciela.
Ale jednakie, to nie znaczy równe, więc lepsi nauczyciele, znaczy ci co maja lepszych uczniów, to lepiej powinni dostawać.To taka równiejsza równość.
A szkoły, to te słabe polikwidować.
Ale co znaczy słabe?
Ze słabymi nauczycielami?
Nie, ze słabymi uczniami.
Część słabych uczniów byłaby dobra gdyby na słabego nauczyciela nie trafiła.
A najczęściej słabych rodziców i słabego nauczyciela.
Niech ci słabi spier..ją.
Szkoła dla najlepszych. Uczniów, bo już nauczycieli niekoniecznie.
Opowiem jak się brać nauczycielska ze słabymi rozprawia.
Kiedyś o tym pisałem, ale dawno to może nowi przeczytają.
Gimnazja są rejonowe.Ale są też elitarne rejonowe.
To takie, co to albo dwujęzyczny wyróżnik sobie załatwiły, żeby elity przyjmować, albo co innego, nie ważne.
Maja takie gimnazja klasy rejonowe i takie z naboru.
Ale kadra, ta sama.
To ta kadra, tych rejonowych tępi.
W imię trzymania poziomu szkoły, tym rejonowym takie same wymagania stawia.
No to ci rejonowi, co to nie są tacy mocni to się przed szkołą bronią i szkoła swój cel osiąga. Rejonowi dojeżdżają do oddalonych słabych szkół a kadra osiąga wyniki.
A nauczyciel, który się tym praktykom podnoszenia poziomu kształcenia w gimnazjum przeciwstawił, już nie pracuje.
Eeeee, coś przesłanie pana tekstu mnie odstręcza bardzo: sztuką to jest poradzic sobie z uczniem trudnym i słabym właśnie i spowodować, ze on czasem z jedynek na prostą wyjdzie albo go czyms zainteresujemy albo jakieś zagadnienie zrozumie.
Nie zgadzam się, by z automatu premiowac nauczycieli w dobrych szkołach, do których przychodzi np. młodzież z rodzin inteligenckich, chcaca się uczyć, mająca pieniądze na dodatkowe zajęcia, kursy, wyjazdy za granicę itd
Niestety wszyscy zdajemy sobie sprawę, że to jakość „materiału”, czyli uczniów jednak o wynikach decyduje najbardziej, a nie kadra. Uczniowie też o tym wiedzą. Nauczyciel może się łudzić, że to głównie jego zasługa, ale spójrzmy prawdzie w oczy – czy to będzie pan, czy pana kolega czy koleżanka – wyniki będą podobne. Jeśli nauczyciel z takimi uczniami nie osiągnie sukcesu, to jest po prostu do d… . Jeśli miałoby być zróżnicowanie pensji, to wyższą pensję osobiście dałbym tym, którzy pracują w gorszych szkołach, jako coś w rodzaju dodatku za prace w warunkach szkodliwych. Chyba że wszyscy zaczynaliby od takiego samego pułapu, a awans do szkoły „lepszej” odbywałby się tylko w ramach nagrody za dobrą pracę w tej „gorszej”. Ale tak nie jest. Praca w renomowanym liceum to łatwizna. Najlepiej by było, gdyby taki nauczyciel renomowanego liceum po paru latach przeszedł do rejonowego gimnazjum i na odwrót – ot, tak, żeby nauczyciel renomowanego liceum spuścił trochę powietrza z balonu swojego ego, a nauczyciel gimnazjum zobaczył, że może istnieć szkoła, w której są uczniowie, którzy chca się uczyć i gdzie nie jest potrzebny kurs samoobrony.
Powspominam troszkę :
naukę zaczęłam w 1946 r – uczyli mnie nauczyciele po seminariach nauczycielskich i po liceach pedagogicznych. W klasach 40-osobowych z kredą, tablicą i wskaźnikiem do map. Liceum zaczęłam w r.szk.1952/53 w klasie „łacińskiej”- 63 uczniów – największa sala w szkole. Oprócz niej były na tym poziomie 3 klasy „angielskie” po 36 uczniów. Po czterech latach zdawaliśmy maturę – w mojej, „łacińskiej klasie” zdawało ją 19 uczniów – tylu nas zostało, a właściwie zostało nas 16, bo troje to były „spady”. I nikt nie robił z tego tragedii, a kraj po wojnie naprawdę gwałtownie potrzebował wykształconych osób. Miałam świetnych nauczycieli. Nie jest łatwo mieć 63 15-latków, 14-latków i uczyć ich ‚elementa latina”, geologii czy matematyki, jężyków rosyjskiego i niemieckiego. 3 razy na dzień słyszałam, że Polska dała nam szansę, a my ją możemy wykorzystać albo nie. Kiedy ktoś na koniec roku miał ocenę niedostateczną, to Rada Ped. z troską zastanawiała się, czy delikwent da radę zdać tę jedną poprawkę, czy lepiej zostawić na drugi rok – niech dojrzeje, nadrobi straty. Mój Ty Panie Boże socjalistów! Dziadostwo? Brak motywacji? Dano szansę. Też uczyłam – jak tylko zaczęły się reformy, poziom szkół poleciał na łeb i leci do dzisiaj. Szkoła nie uczy – produkuje absolwentów; daje produkt, realizuje „projekty”. Moje córki uczą nowocześnie – tablice interaktywne, programy multimedialne i abiturienci, którzy mają kłopoty z mapą fizyczą świata.
Bądź nieprzeciętny, żyj z pasją – nie licz (nie oglądaj się) na szkołę.
To jest hasło dla nauczyciela czy dla ucznia ?
Szanowny Panie Profesorze,
śpieszę z odpowiedzią spod katedry, gdzie wichry cywilizacji zmiatają w try miga wątpliwości z poprzednich epok:
1/ Za zaangażowanie i wysokie wyniki nauczania NAUCZYCIEL OTRZYMUJE PENSJĘ
2/ za brak w/w nauczyciela nie zatrudnia się
3/ O wszystkim w kraju DEMOKRATYCZNYM DECYDUJĄ WYBORCY wybierając PRZEDSTAWICIELI DO SEJMU/SENATU
4/ o niczym, co z PUBLICZNYM groszem zrobić nie decydują pracownicy tym groszem opłacani
5/ Obywatele, którym to nie wystarcza i np. chcą się renomować w takich czy innych szkołach – ZAKŁADAJĄ SOBIE SZKOŁY SAMI i pozyskują renomowanych nauczycieli, płacąc im z własnej kieszeni.
Proszę sobie te wiadomości z OBYWATELSKIEGO WIECZORKA ZAPOZNAWCZEGO przyswoić – może napisze Pan coś na blogu o swoich wrażeniach: jak to jest w sile wieku i doświadczeń zawodowych odkrywać elementarze cywilizacyjne demokracji?
Z serdecznym i poznawczymi pozdrowieniami spod katedry 🙂
@ parker,
tak z offu ku oświacie, jaką wspólnie tu uskuteczniamy:
– oczywiście, że marzeniem każdego, kto żyje z dostępu do publicznej kasy jest uwić sobie wygodne gniazdko, uwłaszczając się na majątku publicznym.
Np wybierać sobie uczniów najwygodniejszych i płace najmniej zależne od wyników i „poprawiać” te wyniki za dodatkową kasę na korkach
Np świadczyć usługi medyczne wyłącznie opłacalne (o czym decyduje koleś z agendy rządowej), na państwowym sprzęcie i w godzinach pracy, za prywatne pieniądze. A za państwowe – rejestrować do zapłaty publicznej tylko zdrowych pacjentów (nie sprawiają kłopotu)
Np. w aptece prywatnej na upaństwowionym rynku zbierać równo kasę bez konieczności konkurowania ceną (właśnie rząd to uchwala)
Np. w ministerstwie tworzyć za publiczny grosz błędne i bełkotliwe prawo aby za prywatne, ciężkie pieniądze „szkolić” owieczki, jak temu prawu się ogolić nie dać.
Trzeba więcej?
To zapytajmy za Gospodarzem:
co ja dostanę za to, że będę świadczył to, za co biorę wynagrodzenie?
Wbrew pozorom, takie pytania kandydatów pojawiają się na wolnym rynku bezustannie, sprawiając, że mamy bezrobocie funkcjonalne, głównie za publiczną kasę takie, jakie mamy.
Dolce vita w kraju, gdzie pracowita i uczciwa mniejszość przymusem żywi i utrzymuje cwaniacki „rdzeń narodu”, oparty na znanych i lubianych wartościach z Rzymu i Moskwy w jednym.
Pozdrawiam.
Eltoro
Mam mniej radykalny światopogląd.
Nie żebym akceptował stosunki społeczne jakie u nas panują, ale mam więcej tolerancji dla ludzkiej ułomności, choć może tego tutaj nie widać.
Każdy ma prawo walczyć o swoje.
A to swoje to też wygoda, lenistwo i niczym nieuzasadnione przywileje.
Nie będę moralizował.
Ale brak mi tolerancji dla obłudy, demagogi i szkodzenia interesowi publicznemu.
Dlatego tak się wkurzam, jak z takimi postawami się spotykam.
Sferę publiczną trzeba reformować, bo jest nam niezbędnie potrzebna.
Sprawna, mądra i oszczędna.
To jest proces.
Jak od chłopa do inteligenta.
Jedno pokolenie nie wystarcza.
Pozorów już się nabiera i ogłady, ale myślenie jeszcze indywidualne, jak gospodarstwo rodziców po reformie.
Rok 2003. Szkoła podstawowa, nabór do klasy pierwszej; szkoła (nieopatrznie) umożliwia wybór klasy (tj. ?pani? nauczania początkowego); Do dyspozycji jest sześć ?pań?; Do pierwszej jest ponad 50 chętnych, do drugiej niewiele mniej, do trzeciej i czwartej 5-10 chętnych a do dwóch ostatnich ? ZERO. Rodzice doskonale wiedzieli, komu chcieliby powierzyć swoje dzieci, a komu nie. Ponieważ jedna klasa nie mogła liczyć 50 uczniów, a w drugiej ?pani? nie mogła stać przed pustymi ławkami, więc? jedni mieli szczęście, inni nie. (W kolejnym roku szkoła nie popełniła już tego błędu).
Lata 80-te ? LO, dwie klasy maturalne; profil mat.-fiz. W jednej fizyki uczy pan K., w drugiej pan S. Klasy podobne, o podobnych aspiracjach i planach, sądząc z wyboru szkoły i profilu. O panu K. wiadomo od lat, że zapracowany ?dost? u niego gwarantuje wstęp na każdą uczelnię, gdzie wymagana jest fizyka na egzaminie wstępnym, zresztą potwierdziło się to i tym razem, WSZYSCY zdający fizykę na maturze i na studia, dostali się na wybrane kierunki. O panu S. wiadomo, że można u niego dostać piątkę na świadectwie, ale? to jedyna korzyść; chcąc zdawać fizykę na egzaminie trzeba przynajmniej w klasie maturalnej posiłkować się korepetycjami. I znowu jedni mieli szczęście, inni nie.
PYTANIE: czyja praca jest więcej warta ? pani nr 1, czy pani nr 6, pana S, czy pana K ?
ODPOWIEDŹ: wg obecnych standardów tej/tego, który? ma dłuższy staż.
Ja jestem jak najbardziej przeciwna administracyjnemu ingerowaniu w szkoły. Może dlatego, że sami przed kilku laty ledwo wybroniliśmy przed likwidacja jedno z najlepszych gimnazjów i liceów w naszym miescie. Niemniej uważam, że szkoły – takze te renomowane – powinny dostosowywać na bieżąco swoją ofertę do własnych możliwosci i „rynku” uczniów. I jesli szkoła narzeka na niedofinansowanie, przeładowanie, przeludnienie itp., to nie powinna otwierać nowych klas i dublowac profili, bo chętni by sie znaleźli. Jeśli uczniów jest mniej, to jest tez mniej tych bardzo zdolnych i nie ma co obniżac poziomu przyjmujac tych zaledwie bardzo dobrych, jeśli szkoła już pęka w szwach. Jestem zdania, że lepiej wypuścic bardzo dobrych 60 przyrodników czy matematyków niż 90 srednich. 60 prawdziwych humanistów niz 120 tych, którzy matematyki nie sa w stanie pojąć.
Rozumiem, że gospodarz chciał powiedzieć, że aby nauczyciele musieli się dużo napracować, by szkoła zykała dobre miano. W zamian chciano tylko uczniów, by mieć kogo uczyć, by dzięki temu były etaty. To duża nagroda dla nauczyciela – będziesz pracował, damy ci młodzież, bo jesteś dobry i starasz się.
Teraz niekoniecznie trzeba się starać. Skoro klasy są rozdawane, skoro młodzież już nie może sama wybrać, to nie jest demokracja, o którek ktoś tu pisał. Tak to rozumiem.
Druga rzecz to fakt, że praca z trudną i słaba intelektualnie młodzieżą nie jest wystarczająco doceniania. Nie ma bowiem sposobu, by sprawdzić czy dany uczeń słaby, mimo wszystko na miare swoich możliwośc ma sukces. Bo nie wiadomo przecież jakby to było, gdyby uczył go ktoś inny.
A słaba klasa sprawia, że nauczyciel nie wyśle na konkurs czy coś takiego. Jak nie wyśle, to nie ma sukcesu, nikt go nie chwali, nagrody nie będzie od kogoś tam.
Trudne to wszystko. Ale warto pochylić się i nad tymi, którzy uczą w złych dzielnicach.
goska
Jestem zdania, że lepiej wypuścic bardzo dobrych 60 przyrodników czy matematyków niż 90 srednich.
A mogłabyś uzasadnić czemu jesteś takiego zdania.
Czemu maja służyć elitarne szkoły?
Jakie mamy z nich korzyści jako społeczeństwo.
Jaki ma sens segregacja uczniów na zdolnych i mniej zdolnych, zamożnych i biednych, z dobrych i mniej dbających o potomstwo rodzin.
Czy taki podział, który w społeczeństwie istnieje, powinien być przez powszechny system edukacji utrwalany?
najwyraźniej autor bloga pracuje w jednym z renomowanych liceów i ma nie wiadomo jakie wyobrażenie o sobie
” Czy ktoś pracuje w najlepszym liceum, czy w najgorszym, zarabia tyle samo. ”
a czemu ktoś pracujący w najgorszym liceum miałby zarabiać mniej od kogoś pracującego w najlepszym?
czy poziom uczniów i szkoły świadczy o poziomie nauczycieli?
czy może jest jedynie efektem tego jacy uczniowie trafią do danej szkoły
co do lepszości nauczycieli to jestem jakoś dziwnie pewien, że prędzej nauczyciel ze słabej szkoły da sobie doskonale radę w dobrym liceum niże ten z dobrej szkoły w słabym liceum
Jeśli chcemy różnicować pensje nauczycieli trzeba znaleźć lepsze kryterium, a nie będzie to łatwe.
Zacząłbym bym może od różnicowanie pensji w zależności od przedmiotu, bo niby czemu wuefista zarabia tyle samo co informatyk mający oprócz prowadzenia lekcji całą masę innych rzeczy na głowie i spędzający nieraz nad nimi prywatny czas do późnej nocy?
parker, niezupełnie o to mi chodzilo. Kazda szkoła powinna uczyc na najlepszym możliwym swoim poziomie, a nie przyjmować wciąż wiecej uczniów tylko dlatego, że sie do niej pchają i odwalac potem fuszerkę, bo się nie wyrabiaja, bo tłok, bo to czy siamto. Mamy warunki (lokalowe, kadrowe, finansowe) na trzy klasy, przyjmijmy i nauczmy jak najlepiej potrafimy te trzy klasy. Nie róbmy tragedii z tego, że ktos się nie dostanie do tej akurat szkoły zamiast naciskać na szkołę, żeby otworzyła czwarty profil, piąty profil, bo są chętni.
Do cvb
Dlaczegoś uczniowie, którzy mają wybór, wybierają te renomowane(nazwijmy to umownie) licea i omijają szerokim łukiem te uznane za słabe!O czym to świadczy???;-)
NIe czytałam wsyzstkich wpisów- przyznaję się- ale z pierwszym i drugim wpisem Parkera zgadzam się z całego serca. U nas jest super LO o profilu matematycznym. Trudno się tam dostać- trafiają tam naprawdę dobrzy uczniowie po gimnazjach- z moich byłych – sami najlepsi. I ci uczniowie mają tam 2 na semest z matmy. Potem szukają korków, ktoś im pomaga, uzupełniają braki, a nauczyciel się cieszy że sukces odniósł bo tak ładnie dziecko wyprowadził- no wzięło się do roboty. A ono po prostu nie mogło tej matmy bez pomocy zrozumieć. – to bylo Ad2
Ad 1- Pracuję w biednej dzielnicy. W rankingu moja szkoła stoi… No bo kurcze nigdy nie osiągniemy wyników porównywalnych do nowych podstawówek na nowych osiedlach. Mam koleżankę z dzieckiem w takiej podstawówce- sama mówi że u nas się robi 10 razy tyle. Wyniki… Czy u nas są gorsi nauczyciele?
I po ostatnie: jak dziecko jest słabe i nie może liczyć na pomoc rodziców to w obecnej ilości godzin i przy obecnej podstawie programowej- nie opanuje jej na zadowalającym i utrwalonym poziomie. Nie da się. Za szybko i za dużo. I w ogóle nie ważne i nieisttotne dla ucznia w SP rzeczy.
@Eltoro zamiast „2/ za brak w/w nauczyciela nie zatrudnia się” winno być: „2/ za brak w/w nauczyciela ZWALNIA SIĘ z adnotacją w świadectwie pracy”!!! Moi uczniowie w technikum (3 godz. polskiego w tyg.) wiedzą więcej na temat jednej lektury, niż – nauczani przez koleżankę uczniowie „renomowanego” liceum z przysposobieniem (nie powiem jakim) o całej epoce literackiej, mimo, ze realizują identyczny program nauczania:) Praca pracy nierówna, za to pensja – jak najbardziej
@ Władek
nie podoba mi się to, co proponujesz.
Po co zwalniać kogoś, kogo nie powinno się w ogóle zatrudniać? Jeśli zatrudniamy ludzi, o których nie wiemy, co potrafią i w jakich warunkach, nie należy prowadzić nawet budki z hot dogami. To po prostu „rozpoznanie walką” na które nie stać żadnej firmy na wolnym rynku.
O cholera, zapomniałem że nie może być wolnego rynku w edukacji.
@ chciałem też uprzejmie dodać że bardzo mi się podoba lidqa,
parker,
Gospodarz,
time,
mysia (aż za bardzo, niestety)
s-21
corleone
mar
marit
Władek
goska
ync
Lone Basior
i wszyscy inni, niezaleznie – co piszą.
________________
NIE CIERPIĘ TYLKO GUPICH KOMENTARZY
@ Eltoro._______________________
Zróbmy coś z tym 🙂
@ parker
(ad: parker pisze:
2011-03-16 o godz. 10:29)
mój światopogląd to raczej ogląd analityka (taki los zawodowy) i fakty (które przytaczam, a Ty też lubisz).
To nie jest kwestia światopoglądu ale stopnia świadomości łamanego przez stopień dyplomacji (a ja lubię w tym drugim względzie odpocząć tu na blogu od zawodu).
jeśli mowa tu o ludzkiej słabości, to raczej słabości podatnika wobec zorganizowanych hord wydrwigroszy
nie jest „ludzką słabością” gwarantować sobie w nieuprawniony sposób przywileje, niedostępne innym (np wynagrodzenie nauczyciela nie związane z rezultatami pracy)
nie są słabością pozademokratyczne sposoby wymuszania takich przywilejów, wg których jedni zarabiają na rynku regulowanym państwowo to, co inni muszą płacić zarabiając na wolnym rynku i ponosząc tego koszty i ryzyko
aby było jasne – wolny rynek w oświacie oznacza dla mnie wolność skierowania swoich pieniędzy podatkowych do wybranej przez siebie jednostki (państwowej czy prywatnej)
przy równym traktowaniu prawno-finansowym każdego podmiotu świadczącego usługi i przy zachowaniu kontroli państwa nad ustanawianiem celów i standardów usług oraz zachowania przymusu oświatowego.
W praktyce oznacza to ulgę podatkową / dotację w formie bonu oświatowego.
Tak obecnie nie jest. Silniejsze lobby wyklucza swe żerowisko spod praw rynku i w ten sposób gwałci prawa słabszych.
Przeciwko takiej słabości – jakże bardzo ludzkiej, acz niezawinionej, protestuję, realizując słuszne prawo, o jakim piszesz.
Pozostała część Twojej wypowiedzi w pełni odpowiada także moim poglądom (i wiedzy).
Pozdrawiam więc, w zgodzie i niezgodzie 😉
@BB
o owczym pędzie?
co by było gdyby najgorsze liceum w łodzi zamieniło się przyszłorocznym naborem z najgorszym?
ciekawy jestem tego eksperymentu i czy to najlepsze liceum zrobiłoby z tych uczniów olimpijczyków
Do cvb
>…o owczym pędzie?<
Chyba ci z kompleksów na mózg padło;-)
Jaki owczy pęd? Ci uczniowie, którzy mogą wybierać, i ich rodzice są świetnie poinformowani o jakości poszczególnych nauczycieli, ich wadach i zaletach. Oni się kontaktują ze znajomymi uczniami i absolwentami tych szkół, często ambitniejsze gimnazja robią spotkania swoich uczniów z absolwentami, gdzie następuje wymiana informacji. Szczególnie w dzisiejszych czasach internetu i różnych forów i komunikatorów naprawdę nie jest trudno ustalić kto w najważniejszych dla danego ucznia przedmiotach jest świetny, a kto wręcz przeciwnie, gdzie uczą, a gdzie tylko egzekwują, gdzie wspomagają, a gdzie lubią gnoić…
Do cvb
kolego, przeczytaj proszę drugą część mojej wypowiedzi i to do niej się ustosunkuj
Do cvb
To w końcu czemu dobrzy uczniowie omijają twoją szkołę szerokim łukiem???
Skądinąd zaczynałem „karierę” nauczyciela w szkole „ze środka stawki”. Na dodatek był niż. Moi koledzy mówili tak jak ty. Skończyło się dwoma laureatami ogólnopolskiej olimpiady.Po prostu trzeba umieć tych zdolnych znaleźć i rozwinąć. Co mało kto potrafi…;-)
Co do twojego problemu to nie mam zamiaru bawić się w abstrakcyjne rozważnia. Myślę, że ci superzdolni są dla twojej szkoły za zdolni i ich oczekiwań nie jesteście w stanie spełnić. Jeśli ich byście nie zgnoili zjedliby was swoją dociekliwością. Natomiast nauczyciele za najlepszej szkoły „rzuceni” na pożarcie blokersom to „rzucanie pereł między wieprze” ;-)” Skądinąd nie czuję się kompetentny w rolach „streetworkeropodobnych” ani „klawiszopodobnych”. Umiem najlepszych w moich przedmiotach doprowadzać do mistrzostwa. I mnie to wystarczy…;-)
@Eltoro 2011.03.16 godź08:01
Gospodarz stał się …(20 lat pracy,i już ).Jednak dzieło w tym ,że nie „wichry cywilizacji” idzie.Jak się ma pkt.1 wypowiedzi,do pkt.2.Gdzie logika?Nie zatrudniamy nauczyciela,który nie wykazał się wysokim zaangażowaniem???”Wesołe jest życie Staruszka”.Zastanowienie,przemyślenie,wnioski.
@ jantra
chciałem w komentarzu zauważyć, że proces selekcji do zawodu musi być, być świadomy i oparty o wiedzę.
To znaczy, ocena potencjału kompetencji kandydata i kwalifikacji motywacyjnych musi mieć miejsce i wynikać z celów i zadań, jakie ma on realizować.
Można sprawdzić, co kogo angażuje i jaki ma potencjał wykazania się w określonych warunkach. Można sprawdzić, co kto i kiedy umie, ZANIM się go zatrudni.
Można… etc. 🙂
Można też NIE sprawdzać – skutki są pewne i rozważane tu w dyskusjach rozlicznie.
Dyskusjach podobnych jak dwie krople wody do wielu innych, o kondycji zawodu: wojskowego, lekarza, milicjanta, prawnika, urzędnika państwowego.
O wszystkich, zatrudnianych przez niekompetentne do bólu państwo nasze, z równie niekompetentnym i przeciwskutecznym cywilizacyjnie skutkiem.
Mam nadzieję, że trafnie odczytałem Twoje intencje polemiczne i odniosłem się do nich tak samo rzeczowo.
🙂
Gospodarzu Szanowny,
a propos rzeczywistego tematu tego wątku, maleńka elementarzowa synteza pod refleksje o mechanizmach z- i spod katedry:
http://www.tvn24.pl/12692,1696144,0,1,zla-praca-gorsza-niz-zadna,wiadomosc.html
Z uszanowaniami.
>Dyskusjach podobnych jak dwie krople wody do wielu innych, o kondycji zawodu: wojskowego, lekarza, milicjanta, prawnika, urzędnika państwowego.
O wszystkich, zatrudnianych przez niekompetentne do bólu państwo nasze, z równie niekompetentnym i przeciwskutecznym cywilizacyjnie skutkiem.<
Zatrudniają wszystkich tych ludzi i reguły zatrudniania ustalają
urzędnicy(!!!). Więc dopóki się nie pojawi(nie zostanie skonstruowany i,co ważniejsze, wdrozony!) mechanizm ich pozytywnego doboru reszta jest jałowym moralizatorstwem albo gdybaniem!!!
@ s-21
mechanizm pozytywnego doboru nazywa się – wybory demokratyczne (tak, to już nie komitet o tym decyduje, imaginuj sobie Waćpan).
A wynik wyborów jest taki, jakie jest społeczeństwo.
Czyli – my.
Wychowani i wychowujący w polskiej szkole
(tak, tak, nawet, jeśli się tego nie rozumie, że tak się dzieje)
i rodzinie (czyli – przez ‚autorytety moralne’ dla 95% zaludniających pastwisko wyznawców).
Co więcej można powiedzieć?
Do ET
W wyborach to ja, o ile pamiętam, wybieram polityków-posłów, radnych, prezydentów i burmistrzów.
1.Wybieram z tych, których znaczące partie wpisały na listy.
2.Jakoś nie słyszałem że to posłowie czy radni wybierają urzędników. Zwłaszcza, że urzędnicze stołki są prawnie(a praktycznie jeszcze lepiej) chronione dużo lepiej niż nauczycielskie, na których ochronę prawną tak pomstujecie. Prawo uniemożliwia wymianę kadry urzędniczej po kązdych wyborach co ma plusy i minusy. Na ogół ta kadra jest baaardzo stabilna, wie gdzie leżą konfitury, i to ona rządzi w praktyce politykami, a nie na odwrót. W Polsce mamy po prostu rządy biurokracji udekorowane, ale tylko udekorowane, procedurami demokratycznymi.
3. O tym kogo wybieramy decydują w największym stopniu media, a one robią to czego sobie życzą ich właściciele albo najwięksi klienci…;-)
Nie udawaj ET, że tego nie wiesz!
@ bebe,
nie wiem, czy masz w Twojej szkole lekcje wychowania obywatelskiego (czy coś w tym rodzaju).
Zajrzyj tam, a dowiesz się co czynisz, jako obywatel, uczestnicząc w wyborach.
Nawet, jeśli to lekcja koleżanki.
Oczywiście, dziękuję za traktowanie mnie (?) jako ET (miły stworek, jak ja), ale to zagraża, ze będziesz dla mnie BejBi.
Pozdrowienia 🙂
Do ET
>nie wiem, czy masz w Twojej szkole lekcje wychowania obywatelskiego (czy coś w tym rodzaju).
Zajrzyj tam, a dowiesz się co czynisz, jako obywatel, uczestnicząc w wyborach.<
Rozczarowujesz mnie!!!Czyżby cała twoja wiedza o polskiej politycznej i społecznej rzeczywistości ograniczała się do gładkich formułek z licealnego czy nawet tylko gimnazjalnego podręcznika WO, formułek" dla grzecznych(i głupiutkich politycznie) dzieci"…;-)
@ BejBi
Och, bejbi !
To, co przeżywasz, to nie jest wiedza – to, co piszesz, to nie jest przeżycie (przynajmniej nie dla mnie, BejBi).
A więc przygotuj się na ustawiczne rozczarowania – c’est la toi-toi vie!
No to pa.
Czy najlepszy jest nauczyciel z najlepszego liceum, czy nauczyciel, który potrafi w słabym uczniu znaleźć talent i zmotywować go do pracy?
Czy najlepszy jest nauczyciel mianowany i dyplomowany, czy młody – tryskający energią, pomysłami i chętnie rozmawiający z uczniem, a nie uciekający do pokoju nauczycielskiego?
Czy z powodu zmniejszenia się w nowym roku szkolnym populacji uczniów o 500, należy pozamykać mniej popularne szkoły, bo nauczyciele „elitarnych” poradzą sobie z uczniem trudnym, ale niekoniecznie bez talentu?
Czy absolwent technikum ma zamkniętą drogę do uczelni? I czy jest gorszy od tego z „elitarnego” liceum?
Czy młodzież, gdzie w domu nie ma książek i wsparcia w postaci korepetycji, nie ma prawa wstępu pomiędzy elity?
Brakuje w naszym mieście dobrych szkól zawodowych, a gastronomik i szkoła gazownicza nie czynią wiosny – a też mają po kilku kandydatów na miejsce.
Ps. Czy w mniej licznym roczniku jest procentowo więcej utalentowanych uczniów? Dlatego sprawiedliwe jest, by z problemem pikującej w dół demografii zmierzyły się wszystkie szkoły – solidarnie i uczciwie.