Ubiór nauczyciela i ucznia
Planujemy w moim liceum dzień dowolnego ubioru. Obowiązują bowiem u nas w tej dziedzinie pewne restrykcje, chociaż mundurków nie mamy. Ten jeden jedyny raz każdy będzie mógł ubrać się, jak chce. Nie wiem, co wymyślą uczniowie, ale ja mam problem. Otóż ubieram się od wielu lat tak, jak mi się podoba. Więc jak mam się ubrać w dniu wolności, gdy codziennie ubieram się wg własnego upodobania?
Jeśli chodzi o codzienny ubiór nauczycieli, to nie różni się on w niczym od strojów uczniowskich. Panuje bowiem u nas różnorodność bez ekstrawagancji. Jedni nauczyciele chodzą w marynarkach, eleganckich kostiumach (uczniowie podobnie), a inni zakładają stare sweterki i flanelowe koszule (młodzież tak samo). Tylko siwy włos, łysina albo zmarszczki wskazują, że mamy do czynienia z nauczycielem, a nie z uczniem.
Kiedy zakładam marynarkę, zdarza się, że starsze nauczycielki podchodzą do mnie i mówią, iż tak właśnie powinien ubierać się wychowawca młodzieży. Czasem też wskazują kogoś, mówiąc, że tak natomiast nauczyciel raczej nie powinien się ubierać. A jednak restrykcje w sprawie ubioru dotyczą tylko uczniów, natomiast nauczyciele mogą zakładać na siebie, co chcą. Nigdy też na radzie pedagogicznej nie rozmawialiśmy o tym, jak powinni ubierać się nauczyciele. Omawiamy za to niestosowność stroju uczniów.
W trakcie prawie 17-letniej pracy w szkole miałem na swoim pedagogicznym ciele wszystkie rodzaje strojów, od typowych dla robotnika po nocnej zmianie aż po eleganckie markowe garnitury. Lubię bowiem ubierać się, jak chcę. A skoro mogę, to tak właśnie robię codziennie. Co innego uczniowie, ci muszą ubierać się zgodnie z regulaminem, a raz w roku dowolnie. I właśnie ta dowolność się zbliża, niech więc młodzi zaszaleją.
Komentarze
oj Gospodarzu, los polskiej oświaty zagrożony, a Ty tu o pier…ach piszesz…. Typowe dla przedstawicieli naszego zawodu. Chyba jednak bardziej jesteś felietonistą niż nauczycielem… Wszak z tego żyjesz. Pozdrawiam.
Nauczyciele powinni się ubierać bardziej elegancko niż uczniowie, inaczej jak odróżnić jednych od drugich. Nauczyciele reprezentują szkołę, uczniowie niby też, ale są młodzi, więc można wiele zrozumieć i wybaczyć. Restrykcje, o których Gospodarz pisze, świadczą, że szkoła nie ufa uczniom. Bo gdyby mogli jak chcą, to na pewno ubieraliby się źle, a przecież nauczyciele wiedzą lepiej.
Absurdalny temat zastępczy(ta zapaść edukacji!) w społeczeństwie szybko zmieniających się obyczajów, trendów mody i norm. Naprawdę fryzura ani strój ucznia nie mają znaczenia!!!
Do Gryfxa – a kto ma decydować o tej ‚eleganckości’? Jacyś wiktoriańscy kolesie, którzy wpadli na pomysł, że najlepszym strojem dla mężczyzny jest garnitur, jakże podobny do munduru? Nie, dziękuję.
I, jako człowiek nieelegancki, powiem dosadnie: Chuj mi do tego, jak się ubierają uczniowie. To jest kwestia między nimi a ich rodzicami. Zawsze mnie irytowali ci nauczyciele, którzy z wielkim przekonaniem mówią uczniom, co powinni, czego nie powinni ubierać. A jakie mają do tego kwalifikacje? Ukończyli kursy dotyczące mody, czy może jedynie wyrażają swoje uprzedzenia i preferencje?
Uważam, że nauczyciel powinien być w szkole ubrany oficjalnie. Głównie z powodu szacunku dla uczniów i samego siebie.
Pan zwyczajnie „nie trzyma fasonu” i dorabia sobie to tego filozofię.
Zamiast szczerze przyznać: video meliora proboque, deteriora sequor.
Nawiasem, co się stało Panu stało?
Jeszcze niedawno czytało się pańskie felietony z zainteresowaniem. Teraz coraz częściej przypominają one tematami i treścią przeciętne blogaski.
Jeśli jeszcze trochę poczekamy, to i błędy ortograficznych w nich znajdziemy?
Mialem szczescie chodzic do liceum /4-letnie po szkole podstawowej/ w mundurku. I przyznam sie ze bardzo sobie to chwalilem. Do tego czapka z denkiem koloru wlasciwego dla mojego liceum. Pomijam tu juz eblemat liceum na rekawie z belkami okreslajacymi do ktorej klasy uczeszczalem.
Wtedy szkoly pilnowal jedynie tercjan, a wiekszych rozrob nie bylo. Teraz to szkola jest pilnowana tak jak to mozna ogladac na amerykanskich filmach.
Sprawa poruszona przez Gospodarza jest ważna i aktualna, pobudziła moje refleksje. Otóż gdy zdawałem egzamin z historii literatury średniowiecznej przed profesorem Witczakiem, legendą poznańskiej polonistyki,miałem na sobie pożyczona marynarkę i krawat. Ten osprzęt kolejno zakładali na siebie wszyscy chłopcy z mojej grupy, a jego właścicielowi po egzaminacyjnych bojach postawiliśmy morze piwa. Póżniej profesor stwierdził, że zaimponowaliśmy jemu nie naszą wiedzą, o czym wiedzieliśmy, lecz oryginalną dbałością o swój strój w ekstremalnej sytuacji.
Gdy pierwszy raz miałem być skoszarowany w celu poprawiania nowej matury w 2005r, dręczyło mnie pytanie na miarę Hamleta: jak się ubrać? Szybko jednak po pobraniu pliku prac maturalnych krawat wylądował w teczce, a marynarka na krześle. Pot lał się ze mnie z wrażenia strumieniami po białej koszuli, dziwiłem się bowiem nad cudem: jak to się stało, że ten nieczytany przez maturzystów „Potop” stał się ulubionym tematem i ch wypracowań.
Kolega sprawdzał prace mając na nogach laczki ( wg. poznanskiej gwary- obuwie domowe.) śtwierdził bowiem, że to ułatwia jemu pracę, chciał poprawiać sporo arkuszy, mówił nam o swoich licznych wydatkach, bo jest w trakcie rozwodu. Jednakże życie różne pisze scenariusze: to, co zarobiliśmy, przepuściliśmy podczas pewnych nocnych Polaków rozmów , sącząc dobre trunki i rozmawiając o pasjach mężczyzn, a więc samochodach, sporcie i kobietach oraz pracy zawodowej.
Dzisiaj , im bardziej pracuję z trudna młodzieżą, tym bardziej dbam o swój strój, bardzo często przychodzę do szkoły w garniturze, Robię to celowo, zauważyłem bowiem, iz elegancki ubiór wpływa kojąco na moje emocje. I odwrotnie. Widząc takiego belfra dziarski młodzian raczej nie powie:”I co mi , kurwa zrobisz?”. Również podczas matur próbnych bardzo dbam o swój ubiór, co jest niekiedy nieprzychylnie komentowane przez niektórych z grona.
Belfer też człowiek, więc bywa i tak, że niewiele się wyśpię, po wesołej imprezie, która się przedłużyła. Jednakże wówczas obowiązuje mnie pełna mobilizacja: muszę być dokładnie ogolony, odświeżony, elegancki w każdym calu, no i w drodze do pracy muszę zapomnieć o wymówkach żony, by stanąć przy tablicy z zaleceniami pracy twórczej czyli zadaniach dla grup. Gdy natomiast umawiam się z klasą na wycieczkę na mecz „Lecha”, wówczas przywdziewam strój prawdziwego, poznańskiego kibola, podobnie jak moi uczniowie. I nie zauważam wówczas, gdy pala papierosy.
Obejrzałam w lokalnej prasie wielkopolskiej zdjęcia z balu studniówkowego w moim LO w Wągrowcu. Maturzystki w większości wyglądały jak prostytutki wystające wzdłuż polskich szos.
Z jakich domów pochodzą, kto ich uczy zasad dobrego wychowania, kultury osobistej, dobierania odpowiedniego stroju. Jeżeli nie dom, to może szkoła?
Jeszcze pokutuje takie myślenie rodem z PRL , że szkoła ma wychowywać, uczyć. Do dzisiaj dyrektorzy szkół na pytanie rodzica o poziom kształcenia w szkole i kwalifikacje nauczycieli odpowiadają – oddajcie nam dziecko, my już wiemy co z nim robić. Może szkoła weźmie się do wychowywania uczniów?
Śmieszy mnie batalia o strój w polskich szkołach – jakby to, co się na siebie założy decydowało o tym, jakim się będzie człowiekiem. Może ja już tak mam, że zawsze na przekór, bo jeśli jest u nas dzień galowy, to przychodzę w poszarpanych jeansach i sweterku, gdy dnia galowego nie ma – zakładam koszulę i krawat…
Mam 33 lata, ale wyglądam młodziej (czasami rodzice mylą mnie z uczniami), ale nie sądzę, by mój nonszalancki strój był powodem braku szacunku ze strony uczniów.
Taki temat wg mnie, o którym można pisać, a cokolwiek się powie – będzie bez sensu.
Garsonki i garnitury budzą moją głęboką nieufność. Kojarzą mi się z politykami, urzędnikami, bankierami od baniek spekulacyjnych i sprzedawcami oszukanczych polis ubezpieczeniowych. Nie wiem czemu mlodzież ma się upodabniać do tych oszustów. Albo nauczyciele …
Pozdrawiam
Rację ma Kartka z podróży – garnitur i krawat to sztywniactwo i dystans. Nauczyciele i uczniowie w szkole powinni współpracować(!), a temu dystans nie służy!!!
Wytworny Panie Profesorze,
ubiór w sytuacjach, gdy pełni się jakąś rolę życiową, w nieunikniony, choć nie zawsze zamierzony sposób demonstruje i wyraża tożsamość nosiciela.
Sposób, w jaki odnosimy się do własnego wizerunku, w decydujący sposób wpływa na percepcję, która dana będzie odbiorcy.
Zasady i wartości jednostek, składających się na kulturowo-cywilizacyjny twór społeczny, jakim jest np. szkoła, determinują reguły, które są wizerunkiem wspólnym tworzących ją składowych.
Po co tyle skomplikowanych słów?
Aby wywołać refleksję nad prostą konkluzją.
Kto nie wie jak się ubiera, nie wie kim jest.
Kto nie wie, kim jest, niech nie uczy tego innych.
Będzie to trud daremny.
Na szczęście, nikt nam nie płaci za to, kim jesteśmy i ile jest to warte w życiu innych.
Co jasno widać pod katedrą, skąd pozdrawiam będąc właśnie w tym kierunku podróżującym 🙂
Wydumany temat trochę. Uważam, że to nie ma większego większego.Jeżeli jest w kraju choć jedna szkoła, gdzie „niestosowność” stroju uczniowskiego stanowi problem, to nauczyciele tej szkoły powinni na kolanach iść na pielgrzymkę do Częstochowy czy gdziekolwiek indziej (nawet jak są niewierzący)
Publiczne podstawówki i gimnazja nie mogą tak naprawdę nic zrobić z uczniowskim strojem. Mogą obniżyć ocenę zachowania, tylko kogo to obchodzi. Zresztą i wówczas często organ aby mieć z głowy skarżących się na szkołę rodziców nakazuje dyrektorowi zmianę oceny. I jest zmieniona.
Nawet za panowania Giertycha nie dało się od wszystkich wyegzekwować „mundurków” od wszystkich uczniów. Rodzice chcieli kasy, bo ich na to nie było stać.
Każdy ubiera się tak jak chce- byleby nie śmierdział tanimi perfumami i nieświeżym oddechem ciała )))
Prawda jest taka, że niestety nikt dzisiejszej młodzieży nie uczy jak powinni się ubierać stosownie do okazji. Strój mówi o nas bardzo dużo. I nie chodzi mi o ubrania Wielkich Projektantów czy Domów Mody, ale przede wszystkim o schludność i czystość stroju, odpowiednią koordynację koloru, faktury i tkaniny, o to, co, gdzie i jak nosić. Co do teatru? Co na egzamin? Co na rozmowę kwalifikacyjną? Co na spotkanie biznesowe? Co na kolację z kontrahentem? Istnieją pewne kanony, które pomimo swojej „wiekowości” wciąż obowiązują. Mnie osobiście irytują młodzi panowie w garniturach jednorzędowych pozapinani na wszystkie guziki z źle dobranym obuwiem. Albo–o zgrozo–w koszuli z krótkim rękawem i pod krawatem! No ale skąd mają czerpać wzorce i wiedzę o szyku i elegancji, skoro ich rodzice sami mają z tym problem? O idolach nie wspomnę — ci bardzo często do garnituru zakładają trampki, myśląc, że to takie cool. Może zatem w Dniu Dowolnego Ubioru warto z młodzieżą porozmawiać na te tematy? Wszak będzie się to za nimi ciagnąć do końca ich zawodowych dni…
Leeske
Piszesz o złym dopasowaniu stylistycznym młodzieży do subkultury garsonkowo-garniturowej budzącym kpiny tej subkultury – „Wszak będzie się to za nimi ciagnąć do końca ich zawodowych dni?”. Jeszcze raz chciałbym się zapytać czemu upierasz się by upodabniać młodzież za pomocą stylistyki ubioru do tej pasożytniczej grupy społecznej. Jeśli piszesz o brakach stylistycznych i złym guście maturzystów poprzebieranych za „starych maleńkich” to przypomnij sobie kreacje „Samoobrony” właśnie za pomocą ubioru okazującej głębię awansu ze wsi do pasożytniczej klasy „panującej”. Chyba nie sądzisz, że stylistyka była miarą szkodliwości tej partii. Raczej sposób myślenia wyrażający w ten sposób potrzebę adaptacji. Użycie przez Ciebie określenia „zawodowych dni” jest mistyfikacją. Odrębnej i uzasadnionej identyfikacji stylistycznej wymagają tylko wybrane zawody – księża, wojskowi, strażacy, lekarze, sędziowie … . Jak napisałem wcześniej subkultura garniturowo – garsonkowa charakteryzuje zawody pasożytnicze i oszukańcze. Zawody użyteczne nie wymagają tego typu wyróżnień stylistycznych. Czemu wymuszając stylistykę ubioru próbujesz wepchnąc tych mlodych ludzi w pasożytniecze role?
Pozdrawiam
Alez sie Kartko uwzioles na te pasozytnicze role.
Rola mundurkow garsonek i garniturow moze tez byc inna.
Mamy rozwarstwienie spoleczenstwa, postepujace.
Szeregowy pracownik takze spotyka czasem prezesa, wlasciciela, cala gore.
Fajne to takie spotkani kiedy jeden w sportowych Ralph lorenach, (bo lubi chodzic w tym co lubi, a co?) czy innych Gucchuch i szeregowy pracownik w koszuli za 20 zl. Widziales kiedys dwoch ludzi stojacych obok tak ubranych? To dopiero jest dystans. Nie do pokonania. Jak tu razem pracowac?
W szkole jest jeszcze gorzej: presja na rodzicow by te koszulki czy skarpety mialy znaczki nika czu adidasa, chocby i z Turcji.
Ze nie wspomne o gadzetach.
Mundurki Giertycha to bylo jedno z madrzejszych postulatow. Rodzicom szkoda kasy na mundurki a przeciez wystarczy jeden granatowy zestaw na 2-lata. Po szkole moga sobie dzieciaki biegac jak i sie chce. Nie musza sie kumplowac z kims ubranym bogato, jesli ich to drazni. Do szkoly jednak musza chodzic wszyscy i sie na wzajem znosic.
Tsubaki
Myślę, że skoro nie możemy się ich pozbyć (pasożytniczej klasy)to chociaż się jakoś od nich odróżniajmy.
Pozdrawiam serdecznie
Strój wyraża naszą postawę – wobec siebie i świata.
Nie chodzi o to, jaki to strój, ale czy mamy świadomość przesłania, które niesie, kontekstu sytuacyjnego, na jaki wpływa i poziomu rozwoju, na jaki wskazuje.
To jest prawo cywilizacyjne, jak prawo fizyki. Można je rozumieć i wykorzystywać ale też można je ignorować i ulegać mu bezwolnie.
Wielu nie ma świadomości jak i dlaczego tak się ubiera, ale mówi to o nich więcej, niż sobie zdają sprawę.
Takich rzeczy powinna uczyć szkoła – również poprzez szkolną edukację estetyczną i normy społeczne wyrażane strojem.
Mieści się w tym zarówno chodzenie nago, dredy do tużurka oraz tipsy do czipsów.
Kwestia zrozumienia kodu.
Albo dryfowania w niezrozumiałym świecie, belfrowie drodzy…
O wszechwiedzący El byku! O nieomylny! O wielki! Dzięki Ci za promień światła rozjaśniający nasze nędzne żywoty! O najnieomylniejszy z nieomylnych, światłości Ty nasza, promieniująca mądrością opoko, która spływa na naszą nędzną kastę jak życiodajna woda ze skały! Rozświetlaj nasze drogi, bo pobłądzimy w odmętach głupoty, pochodnio Ty nasza świecąca w ciemnościach jak gwiazda w odmętach wszechświata!
„Tsubaki
Myślę, że skoro nie możemy się ich pozbyć (pasożytniczej klasy)to chociaż się jakoś od nich odróżniajmy.
Pozdrawiam serdecznie”
Sformuowaniem „pasozytnicza klasa” krzywdzisz wielu ludzi. Chociazby redaktora Polityki, gospodarza blogu itp itd.
Wszyscy maja sie udac na wojaze do Hiszpanii i pisac o tym blogi?
Po Tobie nie spodziewalam sie takiego myslenia.
„Takich rzeczy powinna uczyć szkoła – również poprzez szkolną edukację estetyczną i normy społeczne wyrażane strojem.”
Sa ksiazki dla dzieci poruszajace temat dressing code.
W Polsce termin „dressing code” z niczym sie ludziom nie kojarzy. Polacy uwielbiaja wolnosci i sznowane ich odrebnosci jako jednostki. Stad wolnoc Tomku w swoim domku jesli chodzi o ubior w pracy czy szkole. Nauczycilki w dzinsach tak samo opietych ja uczennice, nauczyciele w tym co rano znalezli na podlodze. To jest ta wolnosc, posznowanie wlasnej osobowosci, ktore niedawno Pan Kartka nazwal polskim „warcholstwem”.
Dziurawe dzinsy mowia: ?jestem piekny duchem i piekielnie inteligentny.?
Zeby jeszcze ktos w to wierzyl, pol biedy.
Alez Eltoro to wlasnie jest odwiert z pasozytniczej klasy wyrzucony spod katedry, gdzie wiecej go nie chcieli. On na zycie zarabia pisaniem pasozytnikow do lokalnych gazet, na to przynajmniej wskazuje jezyk, jakiego uzywa. Proponuje zaorac Eltoro przez przekarmienie.
„Naprawdę fryzura ani strój ucznia nie mają znaczenia!!!”
Inne spojrzenie:
„Kiedy czasami zdam sobie sprawę z olbrzymich konsekwencji całkiem małych rzeczy? nie mogę odeprzeć myśli ? że małych rzeczy nie ma.”
Każda czynność lub jej brak jest komunikatem. Ubiór też. Komunikaty są wysyłane i odbierane świadomie lub nieświadomie.
Moim zdaniem równie ważne, jak sposób ubierania się w szkole, jest sposób rozmawiania na ten temat, metoda prowadzenia dialogu pomiędzy dyrekcją, nauczycielami, rodzicami i uczniami. Taki dialog może być najlepszą lekcją dla uczniów. Znam nauczycieli, którzy bardzo umiejętnie prowadzą tego typu dialog, nie znam szkoły, która to robi.
Warunki brzegowe:
– każdy ubiera się jak chce i nikt nie ma prawa wtrącać się
– obowiązują i są rygorystycznie przestrzegane zasady ubierania
@ tsubaki – tak, tak i jeszcze raz tak.
O to właśnie mi też chodziło.
Dodam, że nic tak nie buduje belferskiego ego, jak uwznioślenie ignorancji.
Oczywiście – własnej.
Tu – w kwestii ubioru.
Pozdro.
@ ync
bardzo mnie wciągnęło, co napisałeś.
Możesz dookreślić, jak rozumiesz pozorną (?) sprzeczność warunków brzegowych?
Pozdr.
Eltoro
Warunki brzegowe określają granice możliwych rozwiązań jakie mają do dyspozycji uczestnicy sporu. Określenie tych granic ułatwia przedstawienie swoich stanowisk, dyskusję, szukanie rozwiązania.
Przyjęcie jednej z dwóch skrajności jest również jakimś rozwiązaniem.
Tsubaki
Baczyński i Gospodarz blogu żyją z bardzo konkretnej pracy a nie z pasożytnictwa. Baczyński żyje z Polityki a Gospodarz z uczenia dzieci. Wydawanie gazety i użeranie się z dziećmi to przecież nie jest pasożytnictwo. Przykro mi, że tak zrozumiałaś mój komentarz.
Czy subkultura garsonkowo-garniturowa jest jedyną? A może warto by się bylo odróźniać od nich? Czy Baczyński musi być skazany na garnitur i upodabnianie się do tych o ktorych cierpko pisze? Mam kontakty np z niemieckimi Zielonymi, ktorzy programowo nie wbijają się w garsonki i garnitury by odróżnić się wyraźnie od stablishmentu niemieckiego. Są inaczej, ale równocześnie bardzo dobrze ubrani.
A „warcholstwo polskie” bardzo chętnie zakłada garnitury. Czasem myślę, że to jest głowna aspiracja życiowa warchołów.
Pozdrawiam
Takich jak Eltoro na przyklad.
@ ync,
a jeśli JEDNOCZEŚNIE
– każdy ubiera się jak chce i nikt nie ma prawa wtrącać się ORAZ
– obowiązują i są rygorystycznie przestrzegane zasady ubierania
to będzie dobry model?
Nie widzę sprzeczności pomiędzy dowolnością ubioru oraz zasadami ubierania.
Jeśli wyjdziemy „out of the box” założenia, że celem jest władza vs anarchia.
Na tym polega demokracja.
Pytanie:
a/ Co chce osiągnąć każda ze stron poprzez zajmowanie takich przeciwstawnych stanowisk?
b/ Jaki cel łączy zwolenników „dowolności” oraz „rygorów”, wyrażając obszar wspólnych interesów obu stron?
Pozdrawiam.
@ Kartka
Jak poznajesz, że masz kontakt z zielonymi?
Są wtedy w ubraniu, czy też bez?
Na czym polega różnica pomiędzy „programowo ubranymi” zielonymi a „programowo ubranymi” establishmentami?
Tak a propos wyrażania postaw nonkonformistycznych poprzez dress-kody.
🙂 🙂 🙂
Eltoro
Luz i dobry gust. To charakteryzuje zielonych. Nie mają charakterystycznego spięcia i usztywnienia garniturowych. Dla uzyskania efektu dobrze dotlenionego i odprężonego mózgu wystarczy brak zaciśniętego na szyi krawata.
Pozdrawiam
@ kartka,
wymieniając kryteria, przyznajesz identyczność każdego kodu.
To, co wymieniasz niczym się nie różni od tego, co zarzucasz.
Ubiór i styl zbiorowy kodyfikuje tylko identyczne, nie posiadające tożsamości plemiona względem siebie.
Różnica tkwi w tożsamości i wartościach, przy ich braku pozostaje strojenie się w luźne, lub sztywne piórka i mundurki (zobacz sobie filmiki z woodstocku…hihi – armia!).
A pod piórkami…taka sama pustka lub treść.
Dlatego ja uważam, że nie ma sensu narzucać kodów np. w szkole, lecz znajdować i negocjować akceptowalny powszechnie wyraz tożsamości.
O którą to najpierw warto zadbać, również w szkole.
@Kartka
„Czy Baczyński musi być skazany na garnitur i upodabnianie się do tych o ktorych cierpko pisze?”
Nie musi. Ale nie musi tez byc skazany na poszukiwanie jakiegos specjalnego stylu, ktory wyroznialby od „garsonkowego” warcholstwa.
Nie wiem kto i za ile niemieckich Zielonych ubiera, ale mysle, ze pan BAczynski nie ma czasu na myslenie o stylach.
Ja tez nie mam. Wskakuje co juz zostalo wymyslowe jako wizerunek „powznej” osoby i pomykam do pracy. Pewnie, ze wolalabym w dresie., ale badania sa jednoznaczne: klienci by mnie wtedy „nie woleli”.
Eltoro
Dyskusję rozpocząłem z głęboko konformistycznym komentarzem Leeske, ktory napisał o niechęci młodzieży do garniturow – ?Wszak będzie się to za nimi ciagnąć do końca ich zawodowych dni?? Własnie ten konformistyczny przymus, ktory bije komentarza skłonił mnie do podjęcia tego tematu. Po prostu nie widzę poczucia tożsamości w taki sposob jak Leeske.
Pozdrawiam
Tsubaki
Sądząc po zdjęciach to Baczynski przywiązuje do tego wagę i znajduje na to czas.
Czym innym jest przymus korporacyjny czy wymuszona pragmatyka stroju urzędnika a czym innym poczucie identyfikacji z grupą wyrażane strojem. Cieszę się, że odczuwasz ten przymus. Akurat ja wolałbym pewnie zalatwiać z Tobą interesy lub jakieś sprawy gdybyś byla w ulubionym dresie. Po prostu w odróżnieniu od twoich klientów nie oczekuję „wizerunku poważnej” osoby a raczej cenię sobie naturalność – patrzę raczej ludziom w oczy w takich sytuacjach a nie oceniam garnitury czy garsonki.
Pozdrawiam serdecznie
@ kartko,
zdaję sobie sprawę z tego, co mi wyjaśniłeś uprzejmie.
Przedstawiam ci tezę przeciwstawną, – konformizm postaw nie polega na rodzaju ubioru, ale na celu i sposobie kodowania własnej tożsamości.
Np., przywołani przez Ciebie >zieloni< wyrażają po prostu żądzę tego, co garniturki już mają – a mianowicie władzy.
Przeciwstawianie rzekomego kodu „luzu” vs „sztywności” to odwieczna gra manipulacyjna o tę stawkę.
Mnóstwo się na to nabiera, bo przekaz o „luzie” skierowany jet do określonego, podatnego targetu.
Społeczne kody manipulatywne warto traktować ze zrozumieniem, co usiłuję wyrazić w moich komentarzach.
Dla przykładu – manipulacja pojęciem ekologii doprowadziła do globalnego zwiększenia pozyskiwania tarcicy i zużycia energii, na skutek stygmatyzacji … torebek foliowych vs „ekologiczne” papierowe.
Tak, władza społeczna, rząd dusz – daje luzik.
Jak zwykle – niektórym, kosztem zniewolenia innych.
🙂
Uprzejmie pozdrawiam.
„@ Kartka
Po prostu w odróżnieniu od twoich klientów nie oczekuję ?wizerunku poważnej? osoby a raczej cenię sobie naturalność – patrzę raczej ludziom w oczy w takich sytuacjach a nie oceniam garnitury czy garsonki.”
Tak Ci sie tylko zdaje, badania zadaja klam temu co piszesz. Jesli nawet nie to jestes maksimum jednym procentem moich klientow. Z tego to ja nie wyzyje:)
„Sądząc po zdjęciach to Baczynski przywiązuje do tego wagę i znajduje na to czas.”
To w koncu dobrze czy zle, ze znajduje czas na szukanie warcholskiego stylu?