Co nauczyciele będą robili w ferie i wakacje?

Jeżeli rząd odbierze nauczycielom prawo do ferii i wakacji, to jaką nam pracę wtedy wyznaczy? Uczniów w szkole nie będzie (szczególnie w liceum), a jeśli już jacyś przyjdą, to do ich opieki wystarczy dyżurny belfer. Co natomiast będzie robić pięćdziesięcioro nauczycieli w pustej szkole? Przypominam, że wyznaczanie pracy należy do obowiązków pracodawcy. To nie może tak być, że dla zasady każe nam się przychodzić do pracy, a potem nie będzie wiadomo, co z nami zrobić.

Nauczyciele wychowania fizycznego mogą sprawować opiekę nad uczniami, którzy chcą pograć w piłkę. Biblioteka, szczególnie gdy ma dostęp do internetu, też może być otwarta. Ale co będą robić poloniści, matematycy, biolodzy, historycy czy geografowie? Myślę, że odbieranie nauczycielom wakacji trzeba zacząć od pomysłu, jaką pracę pedagogiczną będą wykonywać w tym czasie. Przecież nie będziemy przychodzić do pracy po to, aby podlewać ogródek. To robią woźne.

Jak pracodawca nie znajdzie dla mnie pracy, to sam ją z ochotą sobie wyznaczę. Otóż mógłbym wszystkie prace klasowe, kartkówki i zadania domowe sprawdzać podczas ferii. Uczniowie musieliby czekać do końca ferii, aż oddam im prace z pierwszego półrocza. Po wakacjach przynosiłbym prace z drugiego półrocza. Dzięki temu mógłbym zadawać więcej prac. Polonista zawsze ma co robić. Do tej pory też podczas ferii sprawdzam masę wypracowań. Tylko w wakacje niczego nie sprawdzam, gdyż muszę oddać wszystko przed końcem roku.

Inni nauczyciele, z którymi rozmawiałem, twierdzą, że wszystkie rady pedagogiczne mogłyby odbywać się w wakacje. Także szkolenia, jakich w ciągu roku szkolnego mamy pod dostatkiem, należałoby przenieść na lipiec i sierpień. Do tego najlepiej poza szkołę. Kto bowiem chciałby siedzieć w szkolnym budynku latem, tym bardziej, że wtedy najczęściej prowadzone są remonty. A zatem nauczyciele w ferie i wakacje szkoliliby się poza miejscem pracy, najlepiej gdzieś nad morzem albo w górach. Oczywiście, na koszt pracodawcy, skoro mu tak bardzo zależy.