Czyj to obowiązek?
Centralna Komisja Egzaminacyjna organizuje próbną maturę tylko wtedy, gdy się boi. Tak było z próbną maturą z języka polskiego kilka lat temu – test dostaliśmy z zewnątrz, nad wszystkim czuwała CKE. Gdy tylko urzędnicy upewnili się, że system działa, ogłosili, że próby nie należą do ich obowiązków. Obecnie język ojczysty to wewnętrzna sprawa szkoły. Co innego matematyka – nie tylko testy przychodzą z góry, także są sprawdzane przez zewnętrznych egzaminatorów. Za kilka lat na pewno to się skończy.
Uczniowie, co zrozumiałe, domagają się próbnej matury. Nie byle jakiej, ale zbliżonej do poziomu prawdziwego egzaminu. Niestety, CKE zdecydowanie odmawia. Można prosić o testy i człowiek się nie doprosi. Urzędnicy specjalnie niczego nie przygotują, gdyż to nie ich obowiązek. Może warto by doprowadzić do tego, aby przynajmniej tworzenie testów na próbną maturę było jednak obowiązkiem CKE. Sprawdzeniem zajmą się już nauczyciele.
W wielu szkołach nauczyciele decydują się opracować testy. Zwykle kopiują cudze, np. z internetu bądź książek, co jest łamaniem prawa. Gdy wymyślają testy sami, jest jeszcze gorzej. Poziom takich zadań bywa niski. Zatem testy na właściwej maturze będą jednakowe dla całej Polski (firmuje je CKE), natomiast próbne są na poziomie od dna po Mont Everest (wszystko zależy od talentu nauczycieli). Nic więc dziwnego, że próbna matura bez pomocy CKE bardziej uczniom szkodzi, niż pomaga. Może bowiem wprowadzić przyszłych maturzystów w błąd co do ich wiedzy i umiejętności.
Kilka lat temu nagle niczym królik z kapelusza wyskoczył Operon, prywatne wydawnictwo edukacyjne, z propozycją, że on zorganizuje próbną maturę. I tak się stało. Coraz więcej szkół oddaje swoich uczniów pod opiekę tego wydawnictwa, zgadzając się, aby przez wiele dni uczniowie klas maturalnych nie robili nic innego, tylko rozwiązywali zadania opracowane przez fachowców Operonu. Także w moim liceum co roku ok. 200 maturzystów to klienci tej firmy.
Nie krytykuję Operonu – robi wielki interes, czyli to, do czego został powołany. Wychodzi mu to całkiem nieźle. Nie idealnie, ale z każdym rokiem lepiej. Krytykuję CKE. Zadania tej instytucji są przejmowane przez prywatny biznes, a ona w ogóle nie czuje na plecach oddechu konkurencji, tylko ma wszystko w głębokim poważaniu. Żadnej reakcji – nic. Nie czuję się upoważniony kontrolować tego, co jakaś prywatna instytucja wyczynia z umysłami maturzystów. Nie chcę wyrokować, czy testy są zgodne ze standardami egzaminu maturalnego, czy może to zwykły chłam. Od tego są eksperci w CKE, aby to sprawdzić i ocenić.
Tymczasem pies z kulawą nogą się nie interesuje, bo to nie jego obowiązek. Przez dziesięć miesięcy CKE przygotowuje testy egzaminu maturalnego (więc na próbną maturę nie ma czasu), potem przez miesiąc czuwa nad ich sprawdzeniem, następnie kolejny miesiąc drukuje świadectwa. Gdyby nauczyciele mieli takie tempo pracy, to powinni sprawdzić próbną maturę Operonu za dwa lata. Bo sprawdzenie tych prac to przecież też nie jest nasz obowiązek.
Komentarze
A najbardziej zdumiewające i groteskowe jest to, że po tych 10 miesiącach intensywnej jakoby pracy CKE co roku puszcza gnioty z poważnymi merytorycznymi błędami (a to z geografii, a to z fizyki), albo źle sformułowanymi pytaniami, na które nie można w miarę jednoznacznie odpowiedzieć. Ktokolwiek sprawdzał matury, wie, co się dzieje – nieustanne zmiany w modelach odpowiedzi; uznawanie, za chwilę nieuznawanie, a potem znowu uznawanie jakiejś odpowiedzi.
Wygląda to tak, jakby arkusze przygotowywane były na kolanie w długi majowy weekend, a pojęcia „standaryzacja”, „korekta”, „sprawdzanie” były mędrcom z CKE całkowicie obce (bo przecież i tak wiedzą wszystko najlepiej).
Podejrzewam, że w prywatnym przedsiębiorstwie, jakim jest wydawnictwo, bardziej dba się poprawność arkuszy – w końcu, jeśli arkusze będą niedobre, to firma straci klientów.
Zdanie poniżej jest autentyczne – skopiowałam je ze strony OKE w Krakowie, bo od razu czułam, że nie będę się mogła z nim rozstać; zwłaszcza że nie jestem pewna, „co autorka miała na myśli”:
PRZYPOMINAM, ŻE POGŁĘBIANIE ŚWIADOMOŚCI W KONTEKŚCIE ZNACZENIA JAKOŚCI PUNKTOWANIA ODPOWIEDZI UCZNIOWSKICH JEST NASZYM CELEM.
Ja na wymyślenie czegoś takiego potrzebowałabym wiele czasu – i to tłumaczy, dlaczego pracownicy OKE czy CKE nie mogą układać testów na próbne matury i innych fidrygałów…
I znowu, panie Profesorze, jakże słuszne exemlpum edukacji obywatelskiej w pana tekście…
Jak się okazuje, nie jest Pan częścią państwowego systemu, odważnie kontestuje Pan działania obcego sobie Ministerstwa, tępi Pan, jakże słusznie, prywaciarzy, spijających publiczne frukta.
Cóż z tego, że prywatny dostawca oferuje kompletny metodologicznie proces osiągania przez podopiecznych celu. Że pozwala im na wykazanie się kompetencjami, których zakres i kryteria oceny ujawnia zawczasu i do czego został zakontraktowany.
Podopiecznych to motywuje do wytężonej pracy – Pana, do kontestacji absurdalnego w swej niewydolności systemu, który sam Pan waliduje obecnością w nim, opłacaną z podatków.
To ja się pytam – jaki jest cel systemu, w którym funkcjonariusze realizują zadania oderwane od wyników?
Czy to praktyki wyznaczają cele – czy może to cele determinują standard praktyki?
Na jaką pomoc funkcjonariusza mogą liczyć podopieczni, mający zamiar uzyskać kwit, będący narzuconym celem ich pobytu w przymusowym systemie?
Chyba tylko duchową – On też kontestuje, tak jak oni, mrużąc oko do zasad – tak jak oni będą to robić wkrótce, jako pełnoprawni obywatele.
Naturalnie, Pan nie jest powołany do interesów, albo raczej – interesów, które są sprzeczne z Pana rozumieniem odpowiedzialności za wynik pobierania pensji.
Bo gdyby to urzędnik, w ramach etatu czy nadgodzin, opracował maturę, to już byłoby bezinteresowne i nieprywatnie?
Jest taka organizacja, która równie pryncypialnie nie pozwala robić „interesów” na edukacji innej, niż wykonywana przez własnych, umundurowanych i certyfikowanych funkcjonariuszy, dbając o czystość idei. Oraz o spójność i ukierunkowanie przepływu interesów (do własnej, nieprywatnej zaiste, szkatułki).
Czyżby taki model słusznej DEprywatyzacji w społeczeństwie demokratycznym uważał Pan za wzorzec?
Wszak postawy są kształtowane przez wzorce właśnie. Przede wszystkim ? osobowe … ?
Z nieustającymi pozdrowieniami spod Katedry 🙂
Jeszcze Pani nie zauważył, że w Polsce obecnej wszystko jest ustawione pod interesy, wartości i mentalność urzędniczej mafii(kasty, etc.-niepotrzebne skreślić). W ciągu ostatnich 20 lat liczba urzędasów wzrosła 3,5 raza(tak!!) Toteż oni się głownie sobą, pasozyty, zajmują!!!
Co więcej CKE nie chce nawet udostępniać arkuszy maturalnych z matur przeprowadzanych w czerwcu i poprawkowych w sierpniu, bo?…
Na pismo jednego z posłów PiS-u (!) można w necie znaleźć arkusze z tegorocznej sierpniowej matury – tyle CKE udostępniło.
Szkoda, ze pan poseł nie wystąpił jeszcze o arkusze z lat poprzednich…
O polskim się nie wypowiadam, bo się nie znam, ale angielski z Operonu to porażka i szkoda czasu na zajmowanie się tym badziewiem. Moi uczniowie potrafią wskazać błędy konstrukcyjne w zadaniach otwartych Operonu, które uniemożliwiają ocenienie ich zgodnie z kryteriami. My już od ubiegłego roku matury próbnej z Operonu nie robimy i całe szczęście, strata czasu i wypaczenie pojęcia o egzaminie.
Celebrowanie „próbnej matury”, przy progu zdawalności 30% ( z języka polskiego n.p. trzeba zrozumieć z przeczytanego tekstu 30% treści) jest jakimś, kolosalnym nieporozumieniem – uczniowie zamiast się uczyć mają labę. Później dziwią się, że nie dostają się na wymarzone studia.
„Gdy wymyślają testy sami, jest jeszcze gorzej. Poziom takich zadań bywa niski. Zatem testy na właściwej maturze będą jednakowe dla całej Polski (firmuje je CKE), natomiast próbne są na poziomie od dna po Mont Everest (wszystko zależy od talentu nauczycieli).”
To nie kwestia talentu tylko normalizacji. Nauczyciele w szkołach nie mają takich możliwości jak CKE. Z resztą się zgadzam.
A ja mam gdzieś waszą maturę. Do niczego nie jest mi potrzebna, nie mam z niej żadnej korzyści. Trzymacie się jej jak rzep psiego ogona. Boicie się, że jak jej nie będzie to nie dacie sobie rady. Jest dla was alibi dla waszych niekompetencji, dla braku umiejętności stawiania właściwych celów edukacji i dostosowania pracy nauczycieli do potrzeb moich i wymagań współczesnego świata. Ja potrzebuję innej edukacji, innej szkoły, innych nauczycieli. Uczenie się do matury jest szkodliwe.
To pisałem ja – uczeń.
To pisałem ja – rodzic.
A ja nie lubię testów z Operonu. Nie wiem jak oni to robią na poziomie LO ale próbny egzamin po podstawówce też przygotowują i zawsze jest bardzo banalny. Uczniowie po nim wychodzą nastawieni że egzamin to najłatwiejsza klasówka pod słońcem. A potem przychodzi test prawdziwy i nagle zdziwienie.
Chciałabym teraz zdawać maturę z polskiego 🙂 Ta stara mi się śniła po nocach. Śmiem twierdzić że przy obecnej stres byłby mniejszy.
A czemu niby wykorzystanie w takim arkuszu zadania z jakiejś publikacji jest łamaniem prawa?
Czy mogę zlecić uczniom napisanie rozprawki, czy listu z reklamacją, czy tez to zastrzeżony znak towarowy?
Czy gdy umieszczę zadanie polegające na zbadaniu monotoniczności funkcji też popełniam jakiś plagiat, bo jedynie dane są inne niż w zadaniu nr 125 w zestawie Jana Kowalskiego?
Co do jakości samodzielnie dobieranych zadań, to doświadczenie robi swoje.
Biorąc pod uwagę odsetek nauczycieli, którzy pracują w zawodzie co najmniej 10 lat, to ilu z nich pracuje z maturzystami od początku istnienia nowej formuły egzaminu, czy w końcu biorąc również pod uwagę fakt, że egzaminatorami nie są kosmici, to nie rozumiem Twojego przekonania Drogi Autorze co do kiepskiej jakości takich „samoróbek”.
Jak widać, uderz w stół ….
Mam małą satysfakcję, bo podrzuciłem Gospodarzowi temat. Natomiast ton wypowiedzi Gospodarza i dyskutantów nie odbiega od średniej.
A więc (wiem, że nie rozpoczyna się zdania od więc) po kolei.
Nie jest prawdą, że nie można dotrzeć do arkuszy maturalnych. Na stronie CKE znajdują się wszystkie arkusze z lat minionych. Ponadto w necie można odnaleźć wiele stron oferujących testy i sprawdziany.
Tzw. próbna matura nie jest formalną częścią składową systemu egzaminów zewnętrznych. Kiedyś tzw. próbne matury organizowały szkoły. I tak można robić nadal, arkuszy z lat ubiegłych jest do imentu. Rozumiem, że szkoły nie chcą brać na siebie ciężaru ich organizacji i oczekują gotowych rozwiązań (np. dostarczenia wydrukowanych arkuszy). Tyle, że jest to oczywiste przerzucanie kosztów. Koszt próbnej matematyki – moim zdaniem zupełnie zbędnej, był możliwy do udźwignięcia dzięki finansowemu wsparciu UE (ktoś zauważył, że był to program unijny?). Dzięki temu można było wydrukować arkusze, rozwieźć, zebrać, sprawdzić – zgodnie ze wszystkimi procedurami maturalnymi.
System przygotowywania arkuszy do egzaminów zewnętrznych został zniszczony przez dyr K. Konarzewskiego. Ucieczka spowodowana mobingiem ze strony dyr KK spowodowała, że nie ma kto nadzorować układania arkuszy. Zgodnie z projektem dyr KK miały to robić gospodynie domowe. Ale jakoś ich nie widać …
O sytuacji w KK proszę przeczytać na blogu prof Śliwerskiego
http://sliwerski-pedagog.blogspot.com/2010/09/o-stylu-odwoania.html
[szczególnie ostatni wpis].
Uwagi o jakości arkuszy egzaminacyjnych pozostawiam bez komentarza – w zdecydowanej większości są po prostu nieprawdziwe.
Panie Jerzy,
bardzo dziękuję za podrzucenie tematu. To rzeczywiście Pan mnie zainspirował.
Serdeczności
DCH
Faktycznie, mamy olbrzymie archiwum matur z lat ubiegłych i chyba z nich lepiej korzystać niż z Operonu.
W tym roku Operon po raz kolejny na angielskim udowodnił, że nie ma pojęcia, co czyni, dając zadania źle skonstruowane, a jedno (fundamentalne, największe zadanie otwarte na poziomie podstawowym) w ogóle nie mieści się w standardach egzaminacyjnych.
Jestem uczennicą klasy maturalnej i w tym roku musiałam się zmierzyć z maturą Operonu. Jednak po analizie arkuszy CKE zauważyłam dużą rozbieżność pomiędzy tą maturą a „maturą próbną”. Tak naprawdę od początku jesteśmy nastawiani przez nauczycieli, aby nie ufać wynikom matury próbnej tylko skupić się na majowej, a ten egzamin ma służyć tylko sprawdzeniu jak rozplanować sobie czas na prawdziwej maturze i myślę że jest to właściwe podejście.