Odwołanie Konarzewskiego
Odwołanie szefa sprawiło chwilową radość jego pracownikom. Jak czytamy w „Gazecie Wyborczej”, podwładni z Centralnej Komisji Egzaminacyjnej wyjaśniali mediom, że dyrektor nie znał się na dyplomacji, a jego pomysłów nie dało się już dłużej znieść (zob. materiał). Myślę, że po przeczytaniu tych słów wielu dyrektorów powinno chcieć podszkolić się w sztuce dyplomacji. Okazuje się bowiem, że do pracowników trzeba podchodzić w białych rękawiczkach. Dobry szef nie powinien też być pomysłowym Dobromirem. Umysłowość Koziołka Matołka w zupełności wystarcza. Przynajmniej w oczach własnych pracowników dobrze jest być durniem.
Jeśli chodzi o mnie, to po przeczytaniu głupot, jakie wygadywali podwładni Konarzewskiego, postanowiłem nigdy nie komentować ewentualnego zwolnienia mojego przełożonego. Człowiek mimo woli może bowiem powiedzieć coś głupiego, a później będzie z tego wielki wstyd. O szefie bowiem dobrze jest się wypowiadać albo wtedy, gdy rządzi (trochę to ryzykowne), albo wtedy, gdy pojawi się nowy i można będzie porównać poprzedniego z obecnym. Natomiast w chwili wyrzucania z pracy przełożonego lepiej milczeć. W końcu to nieprzyzwoite kopać leżącego. Jeśli chodzi o mnie, to mogę się wypowiadać dobrze lub źle, gdyż to nie był mój szef. Mam też nadzieję, że profesor Konarzewski po weekendzie już wstał na nogi, w końcu sensem jego życia nie była ta jedna funkcja.
Przeczytałem na blogu prof. Śliwerskiego, że odwołanie dyrektora CKE odbyło się w sposób prostacki. Zwolniono Konarzewskiego z dnia na dzień pod pretekstem nieefektywnego zarządzania (zob. tekst). Niestety, minister edukacji znana jest z tego, że w kontaktach ze swoimi podwładnymi stosuje metodę: „Jak sobie pościelesz, to mnie zawołaj”. Gdy więc Konarzewski wymościł sobie w CKE wygodne łóżeczko i pochwalił się tym w mediach, Katarzyna Hall natychmiast go z tego łóżka wyrzuciła. A czego się facet spodziewał? Że minister edukacji, która ma fatalne notowania i żadnych sukcesów, będzie tolerować sukcesy swojego podwładnego?
Następnym dyrektorem CKE będzie albo ktoś bezbarwny i szary jak polna mysz (Konarzewski miał jednak styl), albo ktoś znaczący, kto pójdzie po rozum do głowy i podpisze taką umowę, żeby nie można go było zwolnić z dnia na dzień, chyba że za milionową odprawę.
Komentarze
A te sukcesy to niby jakie?
Jak się nie ma pojęcia o ocenianiu zewnętrznym, to najlepiej naprawdę omijać te tematy.
Pozdrawiam.
Zrezygnujcie z matur, bo od wielu lat wokół nich jest zła atmosfera – ten system się po prostu nie sprawdza. Skoro środowisko ani burokracja nie są w stanie zorganizować porządnie egzaminu, skoro matura wciąż budzi kontrowersje i coś w niej nie gra to nie ma sensu bez końca próbować. Po prostu trzeba uznać, że się tego nie potrafi zrobić. I proszę tego nie brać do siebiem, bo nie dotyczy to tylko matur a każdej czynności organizacyjnej. Nie ma sensu robić czegoś co nie wychodzi. Podobnie jest np z zabezpieczeniem hydrologicznym kraju – po cholerę na niego zużywać pieniądze podatników skoro kraj zalewają powodzie po byle deszczu.
Podejrzewam, że szef CKE naruszył interesy jakiejś grupy ludzi i dlatego poległ. Jak piszą w GW to trzeci już szef w ciągu dwóch lat. To naprawdę jest bez sensu – zrezygnujcie z organizacji matur.
Pozdrawiam
Wiecej szczegolow, albo wcale. Nie wiem o kogo chodzi i o co chodzi.
Zarówno minister Hall, jak dyrektor Konarzewski nie mają pojęcia o zarządzaniu. Hall nie potrafi zaprezentować nawet udanych pomysłów resortu tak, żeby przekonać rodziców i nauczycieli, Konarzewski rozmawiał z dziennikarzami jako profesor, a nie dyrektor sporej instytucji, narażając pomysł i siebie. Hall ma wciąż perspektywę dyrektora niepublicznej szkoły i z tej perspektywy widzi całą oświatę i swoje zadania (w zakresie i sposobie działania) jako ministra. Konarzewski ma perspektywę racji: jeśli pomysł jest obiektywnie słuszny, wszyscy powinni to zrozumieć i realizować, a jeśli nie, to są niemądrzy i nieudolni, co trzeba im powiedzieć. Hall nie potrafiła wykorzystać najlepszego w kraju eksperta w zakresie zadań CKE, Konarzewski nie próbował nawet przekonać podwładnych, że podołają zadaniom, które stawia. Szkoda, bo CKE miała przy Konarzewskim szansę usprawnić nieco nasze szkolnictwo.
Herbartiana masz rację – szansa przy Konarzewskim może by i była, gdyby zrezygnował z bycia wszechwiedzącą Zosią Samosią i majstrowania w ostatniej chwili przy wszystkich egzaminach, bez uwzględniania opinii, wiedzy i doświadczenia innych (patrz: ubiegłoroczne zamieszanie z poziomem podstawowynm z języka polskiego), bo nie wierzę w to, że w CKE i we wszystkich OKE siedzą wyłącznie niekompetentni i tępi biurokraci.
Konarzewski uważał siebie za najmądrzejszego na świecie pod każdym względem i demonstrował to otoczeniu, każdemu otoczeniu. Taki człowiek niczego dobrego nie zrobi. Ma czego chciał!
Do Autora – sam chyba Pan sobie przeczy, bo o ile mnie pamięć nie myli w notce o egzaminatorach jakoś Pan nie pisał peanów ku czci rzeczonego Konarzewskiego (patrz: http://chetkowski.blog.polityka.pl/?p=1096). W jednym wpisie kpi Pan z jego idiotycznych decyzji, by za kilka dni stawać się jego obrońcą? Gdyby był takim człowiekiem sukcesu, na który to sukces rzeczywiście ciężko zapracował, to zapewne CKE nie kompromitowałaby się licznymi „wpadkami” w testach gimnazjalnych i maturalnych, o których pisać nie zamierzam, bo szkoda klawiatury. Jak można kogoś jednocześnie chwalić i ganić?
Panie Władku,
dziękuję za zwrócenie uwagi na moją niekonsekwencję. Gdy dowiedziałem się o tej dymisji, miałem ochotę od razu ocenić dwa lata pracy Konarzewskiego. Jednak gdy przeczytałem, co wygadaują jego podwładni, zrezygnowałem. Wyjaśniam w tekście, że leżącego się nie kopie. Poza tym wcześniej krytykowałem konkretne pomysły, natomiast nie potępiam wszystkiego, co robił Konarzewski. Na ocenę dorobku odwołanego dyrektora CKE przyjdzie czas, gdy opadną emocje. Teraz jest mi jakoś niezręcznie.
Pracownicy OKE i tak byli bardzo oględni w słowach.
Proponuje zainsteresowac się finansami OKE i tym jaka firma zewn. robiła opracowana za kasę i kto zasiadał w jej radzie programowej czy jakos podobnie.
itd
jak się ma ten wątek do tego? http://chetkowski.blog.polityka.pl/?p=1096
(to tyle w kwestii „sukcesów” CKE)