Niewykwalifikowani nauczyciele
Nauczyciele byli dumni z tego, że są jedną z najbardziej wykwalifikowanych grup zawodowych. Niestety, to się bardzo zmieniło. Coraz częściej uczą ludzie, którzy albo nie mają kwalifikacji, albo zdobyli je – jak to się mówi – psim swędem.
Zaniepokojenie wyrażają korepetytorzy. To najczęściej emerytowani nauczyciele, nie tylko doświadczeni, ale i solidnie wykształceni. Dyrektorzy proszą ich, aby dorobili w szkole do emerytury, ale emerytom się to nie opłaca. Korepetycje są bardziej opłacalne. No i jest na nie ogromne zapotrzebowanie, ponieważ trzeba poprawiać po niewykwalifikowanych.
Do tej pory psim swędem zdobywało się uprawnienia do nauczania tzw. „michałków”, np. etyki (zamiast 5 lat filozofii kilkumiesięczny kurs), przedsiębiorczości czy wiedzy o kulturze. Obecnie coraz częściej ważnych przedmiotów, np. matematyki, uczą ludzie, którzy nie mają z tego nawet licencjatu. Mają, ale z innego przedmiotu.
Rozmawiałem z emerytem, który przejrzał zeszyt ucznia i się załamał. Od razu zorientował się, że coś jest nie tak. Ale co? Czyżby nauczyciel miał blade pojęcie o tym, czego uczy? Jak to możliwe? No cóż, czasy, kiedy ludzie po studiach szli do szkół, przeminęły. Teraz trend jest w drugą stronę: odchodzą.
Komentarze
Teraz najbardziej liczą się ci, którzy wytwarzają NIC Z NICZEGO czyli mnożą pieniądze nie wytwarzając niczego, co bezpośrednio zaspokaja jakąkolwiek ludzką naturalną potrzebę. Kiedyś nazywano ich spekulantami obecnie są to „inwestorzy giełdowi”
Bzdura. Jestem nauczycielem wykwalifikowanym, ale oglądając zeszyty niektórych moich uczniów….., a niektórzy ich po prostu nie mają.
To tylko kwestia hierarchii ważności. Aktualnie priorytetem jest utrzymanie władzy i spokój społeczny, a ten efektywniej osiąga się pięćsetplusem i finansowaniem górnictwa przez państwową energetykę niż jakością usług publicznych. Bo przecież w Polsce państwo to zawsze byli Oni.
Kto by pomyślał, że zarówno dla przeciętnego obywatela, jak i władzy, nauczyciele, urzędnicy i lekarze stoją tam, gdzie stali Oni. To kto tu jest gospodarzem, by powiedzieć „My”?
@Płynna Rzeczywistość
Kto by pomyślał, że zarówno dla przeciętnego obywatela, jak i władzy, nauczyciele, urzędnicy i lekarze stoją tam, gdzie stali Oni. To kto tu jest gospodarzem, by powiedzieć „My”?
No jak to, kto? Oczywiście, ZOMO
Dość ciekawą informację usłyszałem wczoraj. Podobno ( w UK czy USA ) prowadzono badania wskaźnika IQ u młodych dziewcząt i stwierdzono, że dzisiejsze 12-latki mają IQ na poziomie 8-latek sprzed lat 30-tu. Powołujący się na te badania jako przyczynę podał neurotoksyny ( rtęć, aluminium, formaldehyd itp adiuwanty i konserwanty) zawarte w szczepionkach, których coraz więcej aplikuje się dzieciakom.
Jest to zapewne jedna ale nie jedyna z przyczyn. Sam ostatnio widziałem jak siedzący w foteliku przy stole dzieciak może 1,5 roku zajęty był tabletem!
Faktem jest, iż wielu nauczycieli z długoletnim stażem ( > 30 lat ) potwierdza, iż jest znacząca różnica między dziećmi dzisiejszymi a tymi sprzed ponad 30 laty – oczywiście z korzyścią dla tych drugich.
Gdy ja chodziłem do podstawówki ( lata 60-te) to większość nauczycieli to byli absolwenci Liceum Pedagogicznego, później pojawili się absolwenci dwuletnich, policealnych Studiów Nauczycielskich ( nie wiem czy matura była konieczna choć szkoła średnia musiała być ukończona). Magister ( i to zaoczny ) był długo był jeden – później dołączali kolejni.
I oni radzili sobie z nauczaniem i opanowaniem klasy!
Dzisiaj jest jednak inaczej.
Nauczyciele nauczania początkowego bez problemu biorą zastępstwa w razie nieobecności nauczyciela uczącego w starszych klasach ale oni „rękami i nogami” bronią się przed zastępstwami w nauczaniu początkowym. Doceniają to Japończycy, u których najlepiej wynagradzani są nauczyciele nauczania początkowego, bo wykonują najważniejszą i najtrudniejszą pracę – wybierają z „kupy kamieni” te szlachetne i półszlachetne i je docinają do odpowiedniego kształtu a następni już tylko je szlifują.
A skąd te wiadomości? Wróble ćwierkają? W zasadzie jest rozporządzenie o kwalifikacjach nauczycielskich i wymagania są wysokie. Dyrektor musi przestrzegać przepisów. To, że nauczyciele reprezentują, powiedzmy, różny poziom – jest zjawiskiem starym jak sama oświata. Magisterium z np. matematyki czy historii nie gwarantuje, że mamy do czynienia z ekspertem i pedagogiem. W takiej np. Szwajcarii ukończenie studiów z fizyki czy biologii nie gwarantuje pracy w szkole, bo musisz jeszcze ukończyć studia nauczycielskie. U nas – 100-godzinny kurs pedagogiczny. Z drugiej strony – obniżyły się możliwości intelektualne uczniów. Obecni nastolatkowie w zasadzie nie czytają książek, a przeczytanie kilkunastu stron z podręcznika przekracza możliwości wielu z nich. Pisać też nie umieją. Połowa klasy ma orzeczenia o dysfunkcjach. Prace domowe tworzą jako kompilację wikipedii i tekstów z http://www.sciaga.pl No, ale już niedługo, bo trwa akcja, by całkowicie zakazać prac domowych.
@farkas911
Rozporządzenie rozporządzeniem, ale jeśli samorządy b. bogatych wielkich miast(szczególnie Warszawy!) nie dostosują płac nauczycieli do lokalnego RYNKU PRACY [przy władzy są tam sami „rynkowcy” więc powinni rozumieć to pojęcie! 😉 ], korzystając z tego bogactwa właśnie, to dyrektorzy przyjmą wszystko „co się rusza i na drzewo nie ucieka”, bo inaczej nie będą mieli NIKOGO. A po co dyrektor w MURACH szkoły bez nauczycieli? 😉