Wszystkie licea chcą być matematyczne

Współczuję absolwentom podstawówek, którzy mają zainteresowania humanistyczne. Niedługo nie znajdą w mieście liceum, w którym mogliby rozwijać swoje pasje. Szkoły nastawiają się bowiem na przedmioty ścisłe. Co klasa, to z rozszerzoną nauką matematyki. Łódź niedługo będzie zagłębiem matematyczno-fizycznym.

Idą więc humaniści do szkół, które chcą zrobić z nich dobrych matematyków. Cel słuszny, nie przeczę. Polsce brakuje inżynierów. Jednak wykonanie fatalne. Matematycy nie spodziewają się humanistów w matfizie, więc uczą po staremu – jakby mieli do czynienia z samymi umysłami ścisłymi. Po paru lekcjach okazuje się, że większość dzieci nie nadaje się do tej klasy. Jest płacz i zgrzytanie zębów. Wściekli są też nauczyciele, bo wyniki mają coraz gorsze. No cóż, koleżanki i koledzy, trzeba się urobić po pachy, a płacą marnie.

Humaniści muszą chodzić na korepetycje z matematyki, aby przetrwać w matfizach. Chodzą nieraz całe klasy. Każdy ma korki z matmy. Fama idzie w miasto. Co to za szkoła, w której wszyscy muszą brać korki z matematyki? Dobrą opinię diabli wzięli. Słynne humanistyczne liceum przeobraża się w przeciętne liceum niehumanistyczne. Okazuje się, że nie wystarczy przestawić się z humanistyki na przedmioty ścisłe, aby osiągać wielkie sukcesy. Trzeba jeszcze mieć pomysł, środki i ludzi, którzy będą chcieli i potrafili ten wzniosły cel osiągnąć. A tego w publicznej oświacie jak na lekarstwo. Więc po co te zmiany?