Jaką niespodziankę szykuje minister edukacji?
Po spotkaniu z Dariuszem Piontkowskim związkowcy postanowili zapytać na piśmie, co planuje minister edukacji. Szykują się bowiem poważne zmiany, ale nie wiadomo dokładnie jakie. Czyżby podniesienie pensum?
ZNP pyta więc o czas pracy nauczycieli – czy pensum zostanie zwiększone? O wynagrodzenie – czy będą podwyżki? O obowiązki – czy zostanie określone, jakie zadania mieszczą się w ramach 8-godzinnego dnia pracy, a co nie? Jak będzie wyglądał awans nauczycieli? Jakie będą zasady oceniania belfrów? ZNP pyta więc o fundamentalne sprawy (szczegóły tutaj).
Może sobie pytać. PiS ma w nosie związki zawodowe. Ma w nosie też nauczycieli. Nie będzie więc rząd niczego konsultował z partnerem społecznym, ani z ZNP, ani z samymi nauczycielami. Będzie, co ma być. Zresztą minister edukacji też jeszcze nie ma pojęcia, jakie zmiany zostaną wprowadzone. Jak przyjdzie pora, dowie się i wykona. Na razie wiemy tylko tyle, że wszystko zostanie postawione do góry nogami, czyli typowa strategia PiS: „dobra zmiana”, której skutki będą gorsze od dżumy i cholery.
Komentarze
Jak rzekł klasyk, „W miarę postępów w budowie socjalizmu walka klasowa zaostrza się”.
Walka klasowa zaostrza się, bo szkolnych klas reformy stomatologicznie uśmiechniętej wymierzone były w akademickie problemy jagiellońskiego profesora Legutki. A tymczasem niedokształcona płynna rzeczywistość XXI-wieku skrzeczy i na nic już akademickie zatyczki do uszu i generalskie ciemne okulary!
Spokojnie Panie Dariuszu
Z pewnoscia wlasciwie osoby na tym blogu z radoscia „pochyla sie” nad propozycjami ministra. Wychwalaniu nie bedzie konca.
Pozdrawiam
@nokraj 19 stycznia o godz. 9:48 270785
napisała:
warunki socjoekonomiczne USA, którymi pan zapycha to forum, mają się nijak do Polski
Polskie szkoły prywatne (…) nie mają/nie oferują:
a/ rozległych ceglanych kampusów pośród malowniczej zieleni na obrzeżach miast
b/ własnej sali do wuefu
c/ stołówki
d/ żadnych luksusowych warunków nauczania poza
(a jednak – mój przypisek) mała liczbą uczniów w klasie, zaawansowanych programem nauki języków, świetnymi nauczycielami, i swoistą gwarancją, że dziecko dostanie się na fajne studia – co już jest luksusem w warunkach polskich.
Do zarówno prywatnych szkół, jak i najlepszych państwowych w tych wielkich miastach (młodzież) dojeżdża z daleka
Mechanizmy wzrostu cen z automatu, bo gdzieś jest dobra szkoła, tutaj wcale nie działają.
Dziękuję za powyższe podsumowanie.
Cieszę się, że plotąc piramidalne bzdury sprowokałem panią do jego napisania.
Dla mnie wszystko to, co pani była łaskawa w złości na mnie napisać, jest oczywistością. Ja w polskiej szkole nie miałem jednego dziecka tylko bardzo dużo dzieci, w tym 4 w szkołach prywatnych na poziomie gimazjum i liceum.
Być może przeceniam ilość wolnego czasu czytelników tego bloga, ale czytając ostatnio kilka bardzo za kałużą znanych książek o amerykańskim szkolnictwie, z których dwa razy już tutaj wspominałem o „Savage Inequalities”, zaciekawiły mnie porównania tamtejszych bogatych i biednych szkół. Autor, Jonathan Kozol, opisuje ze szczegółami czym różnią się szkoły biedne od bogatych.
Złapałem się na tym, że poza opisanym przez Kozola w kilku biednych szkołach dziurawym dachem, przez który leje się deszcz na szkolne korytarze i do szkolnych sal, właściwie wszystkie szkoły, do których ja uczęszczałem (w schyłkowym PRLu) jak i moje dzieci (na przełomie wieków w wolnej już Polsce), albo odpowiadają opisowi tzw. biednej amerykańskiej szkoły albo są od niej bardzo niewiele lepsze.
Miliony Polaków (to z tzw. słyszenia) oraz wielu moich znajomych (z rozmów z nimi) jest natomiast przekonana o wyższości polskiej szkoły nad szkołą amerykańską.
Czy nie jest raczej prawdą, że polskie szkoły publiczne, zarówno z czasów PRLu jak i te dzisiejsze, były i nadal są tak samo złymi szkołami jak tzw. zwykłe szkoły amerykańskie. Zwykłe, czyli np. nie typu magnet, czyli dla wyselekcjonowanej młodzieży.
Mity o dobrej jakości polskiej edukacji publicznej w porównaiu z publiczną edukacją amerykańską są tylko głupimi mitami ignorantów. To co ratuje polską edukację (w porównaniu) to jej homogeniczność rasowa i brak tych dodatkowych problemów, z jakimi edukacja amerykańska musi sobie radzić. No i sobie na ogół nie radzi.
Ale zawężając pole obserwacji tylko do rasy białej polska gospodarka i polska nauka wyglądają jak wyglądają dlatego, że polska edukacja jest w tragicznym stanie. Polacy są kształceni gorzej i w gorszych warunkach niż biali Amerykanie w ich szkołach publicznych i dlatego Polska może być tylko Meksykiem dla Niemiec.
Szkoda, że sam musiałem to napisać, bo pani @nokraj inteligencji starczyło tylko na zruganie mnie.
@buttercup
P. A. Poniedzielski celnie zauważył, że „jak się nie ma. co się lubi, to nie lubi się i tego, co się ma”, a w takiej sytuacji znaleźli się nauczyciele, dyrektorzy szkół, uczniowie i rodzice. Na ocenę własnej sytuacji najistotniejszy wpływ mają nie tyle porównania z innymi krajami, co sytuacja na tle sąsiada: o ile lepiej mam niż ixińscy. Znakomitą ilustracją była tu argumentacja i porównanie dochodów z umowy o pracę nauczycieli do pensji pracowników dyskontów. Opozycja wstrzymała ubiegłoroczny strajk nauczycieli, ponieważ nie chciała przejąć władzy, a jedynie utrzymać stan posiadania. Myślę, że w następnej kadencji już o tą władzę zawalczy, a jak wygra to sytuacja nauczycieli drastycznie się odmieni: będą zachwyceni tym, co mają?
@zza kałuży
Co do sytuacji materialnej polskich szkół w wielkich miastach pewnie ma Pan rację, chociażby dlatego, że łatwo zdefiniować i dokonać pomiaru parametrów. Natomiast jakość edukacji wymyka się takiej parametryzacji. Znakomicie pokazał to @belferxxx czy @kwant25 wskazując na powiązanie sukcesów olimpijskich uczniów z nazwiskami konkretnych nauczycieli.
@KC,
Przecież zzakałuży nie pisze o biedzie materialnej, jeno duchowej. Tam, gdzie edukację traktuje się po macoszemu, tam do zawodu trafiają ludzie przypadkowi, a ci, którzy trafią tam nieprzypadkiem, wypalą się znacznie wcześniej, niż powinni.
Jaką niespodziankę? Zamknięcie szkół w bastionach PiS-u!
https://wyborcza.pl/7,75398,25619826,male-wiejskie-szkoly-do-likwidacji.html
@Płynna Rzeczywistość
Ok. Proszę o wskazanie okresu, gdy w Polsce edukacja nie była traktowana po macoszemu.
@KC
Czasy Gomułki (i Bieńkowskiego!) … 😉
@belferxxx
Mimo 60 lat chyba za młody jestem 🙂
Materialnie, na tle społeczeństwa, a i ówczesnego świata – owszem.
Drodzy nauczyciele, przestańcie się roztkliwiać nad sobą, cieszcie się, że władza ma was w wiadomo jak największym poważaniu i pomyślcie, co by się teraz działo, gdyby partia Kaczyńskiego nazywała się „Oświata i Wychowanie”.
@Płynna Rzeczywistość
A studia dziennikarskie polegałyby na studiowaniu propagandy: jak zamienić kiepskie na jeszcze gorsze? 🙂
Przecież widać wyraźnie, że opozycja władzy brać nie chce, a chce jedynie rozróby.
Ja wiem o planach ministra. Każdemu belfrowi i belferce zafunduje towarzystwo i wypoczynek zgodnie z tym tekstem kultury
https://youtu.be/r4KX88ANLyE
@KC
Opozycja liczy, że prędzej czy później PiS straci władzę, a ona będzie jedyną opozycją … 😉
Panie Dariuszu, nie na temat, ale chciałabym uprzejmie zapytać, ponieważ widzę, że jest Pan bardzo dobrze zorientowany, czy coś się zmieniło w sprawie ograniczania rodzicom dostępu do szkoły? Nasza szkoła właśnie potraktowała rodziców jako zagrożenie dla bezpieczeństwa uczniów i wprowadziła do statutu zakaz wstępu dla rodziców. Możemy odprowadzać dzieci do szatni i przebywać w foyer.