Podważanie wyników matury
Maturzysta otrzymuje nie tylko świadectwo dojrzałości, a na nim wyniki w procentach z poszczególnych przedmiotów. Może jeszcze obejrzeć w szkole, ile punktów otrzymał za każde zadanie w teście. Wszystko po to, aby zrezygnował z podważania wyników matury.
Centralna Komisja Egzaminacyjna obawia się zalewu interwencji. Dlatego zachęca maturzystów, aby najpierw obejrzeli w szkole szczegóły oceniania, a dopiero potem, jeśli wciąż mają podstawy, złożyli prośbę o wgląd i ponowne sprawdzenie pracy (zasady interwencji tutaj).
W tym roku zawiedzionych maturzystów jest mniej. Większość była zaskoczona na plus. Spodziewali się gorszych wyników. Widocznie egzaminatorzy oceniali „na korzyść”, co należy pochwalić. Jednak kij ma dwa końce. Skoro większość kolegów otwierała oczy ze zdumienia i chwaliła się, jak to dostała w prezencie doskonały wynik, dlaczego mnie oceniono normalnie?
Część egzaminatorów oceniała poprawnie, sprawiedliwie, ani na korzyść, ani na niekorzyść. I właśnie ci normalnie ocenieni będą teraz szturmować CKE, aby wydębić parę punktów. A nuż się uda. Interweniujących bardzo nie lubią pracownicy CKE. Nieliczną grupę można by znieść, ale jak przyjdą tłumy, trzeba będzie zapomnieć o urlopie w lipcu czy sierpniu. No cóż, następnym razem dopilnujcie, aby egzaminatorzy sprawdzali jeszcze bardziej na korzyść i to u wszystkich bez wyjątku.
Komentarze
@Gospodarz
1,Wyniki matury były, co było do przewidzenia znając możliwości oraz morale szefa CKE Smolika&Co, przedwyborczo doskonałe … 😉
2.Największy problem oraz skandal jest taki, że od kilku lat MEN/CKE nie wyegzekwowały od uczelni stosowania w rekrutacji znacznie bardziej sprawiedliwej skali centylowej , mimo iż od kilku lat jest obecna na świadectwach … 🙁
O, klucze i uczenie pod klucz okażą się zbędne. Wróci stare, dobre, sprawdzone, empiryczne ocenianie: pi razy oko.
Ale chyba już wróciło – wnoszę z wpisu p. Chętkowskiego. Po prostu: łapy władzy sięgają wszędzie, nawet egzaminatorom podyktowali pomyślne wyniki egzaminu.
Skala CENTYLOWA…… czego to biały garnitur nie wymyśli…..
Egzaminator może podważyć dobre mniemanie maturzysty o swoich umiejętnościach, maturzysta ma możliwość odwołania się nawet do Komisji Arbitrażu Egzaminacyjne przy CKE. I tak powinno być. Młodzież pisząc maturę to dorośli ludzie i mogą skorzystać ze swoich praw. Korzystają z tego głównie walczący na oblegane kierunki, np medycynę.
Egzaminator też człowiek, ale musi oceniać uważnie i obiektywnie, a nie gonić za kasą, zagarniając dla siebie sterty arkuszy do sprawdzenia. Niestety, ja takich widziałem.
„dostała w prezencie” – i…powie pan swoim uczniom, że dobrą ocenę mają w prezencie od władzy, ale tak naprawdę nie zasłużyli na nią?
Tak pan powie swoim uczniom? Tak? Naprawdę??????????????!!!
Nie chodzi o ocenianie na korzyść wybranych uczniów, ale raczej o ogólne (dotyczące wszystkich) złagodzenie kryteriów oceniania. Inaczej mówiąc, coś co rok temu było błędem, za który zabierano punkt, w tym roku takich konsekwencji nie miało. Nie można zatem nazywać oceniania ‘ na korzyść’ w takim sensie niepoprawnym albo niesprawiedliwym.
ontario,
Przecież to większość tu piszących uważa, że w liceach, a potem na studiach, jest za dużo matołów. Jedynie przywrócenie elitarności liceów i studiów wyższych może uchronić Lechistan przed dyktaturą ciemniaków.
chyba w żadnym innym kraju egzaminy dzieci i młodzieży nie są tematem na pierwsze strony gazet – co innego blogi;)
nie przypominam sobie, żeby w USA dziennikarze pasjonowali się wynikami SATs, ale może źle patrzyłam?
ktoś wie, jak to wygląda w innych krajach? bo mam wrażenie, że to typowo polska obsesja, co wydaje się dziwne w kraju, w którym pogarda dla ludzi wykształconych jest tak ewidentna
Ontario, wyrwałeś z kontekstu zdanie Gospodarza i uderzasz tym jak młotem. Niesłusznie.
Z wpisu Pana Dariusza podszytego ironią wywnioskowałem następujące tezy.
1.Maturzysta może odwołać się od wyników swojego egzaminu.
2. Wskazany jest tryb takiej procedury
3. Podkreśla wadliwy sposób ocenianiania przez egzaminatorów, mający na celu ograniczenie kręgu niezadowolonej młodzieży z osiągniętych wyników
4. Zwraca uwagę na asekuracyjną taktykę oceniających(po co mam sobie i instytucji, która mi płaci, rzucać kłody pod nogi?)
5. Wskazuje na potrzebę solidności i obiektywizmu oceniania, w kontekście osób skrzywdzonych taką asekuracyjną strategią.
To tyle na temat wpisu z godz. 19.o8. W nim zawarłeś cyniczne, ociekające ironią pytanie retoryczne. Może ono być poruszone podczas nauczycielskiej biesiady w kontekście:,, Kurwa, jak to się dzieje, że…..,, Uczniom tego nikt nie powie.
Teraz odnośnie wpisu z godz. 16.12
Wysunąłeś w drugim akapicie, moim zdaniem, celną diagnozę. W praktyce ma ona formę sugestii w dyplomatyczny tonie. W rzeczywistości jest zaprzeczeniem stosowania jasnych kryteriów oceniania. I tak polityka tylnymi drzwiami przenika(ale se rymłem)
Kto ma władzę, ten rządzi. Nawet w CKE. A przed wyborami trzeba robić to z korzyścią dla wyborców. Wśród nich są maturzyści i ich rodziny.
Akusz z języka polskiego, zwłaszcza tekst tematu drugiego do łatwych nie należał. Ale zdanie ułatwiał uwłaczający dla młodego człowieka, chcącego legitymować się rzetelną maturą,śmieszny próg zaliczenia-30%. To idzie w parze z dewaluacją świadectwa dojrzałości. I tutaj dopatruję się zbieżności z wpisem Pana Dariusza.
Chodziło mi o tekst zawierający fragment dramatu, który wymagał wnikliwej analizy, znajomości kontekstów, a przecież, często,, Dziady lll,, ogranicza się do omawiania sztandarowych partii, np Wielkiej lmprowizacji, co w dobie zawirowanych relacji młodzieżowo-religijnych nie wzbudza wśród uczniów euforii.
Najmłodsza córka kilka lat temu, jeszcze w liceum pisała próbną maturę z polskiego. Polonistka, która oceniała pracę powiedziała jej :
Wg starych zasad oceniania dostałabyś bdb, wg nowych, aktualnie obowiązujących niestety – dst !
To jak to jest – ta sama praca i dwie, znacząco różne oceny ?
Płynna Rzeczywistość
6 lipca o godz. 6:54 268550
Nie wiem, nie wiem… W PRL-u trudno było się dostać do liceum i na studia, a jednak kto rządził? Kombatanci bez wykształcenia. A Wałęsa? Co skończył?
Ino
6 lipca o godz. 7:39 268552
Tym tezom nie przeczę, ale tej wypowiedzi o prezencie nic nie broni, ani kontekst, ani fakty, a tylko bajdurzenie jakiejś większości (skąd ta większość, autor przeprowadził jakieś badania?).
Kaesjot, to była skostniała, niereformowalna nauczycielką, widzącą ucznia poprzez sztywne instrukcje, zalecenia pracowników OKE. Ofiarą takiej polityki padł Mrożek,który pisał wypracowanie maturalne na temat swego opowiadania o szczurze,, Lolo,,, które było parę lat temu na rozszerzeniu. Ledwo zdał, nie wystrzelił się w. sławetny klucz. Ta sytuacja była impulsem do zmian w strategii oceniania prac. Polonistka powinna bardzo dokładnie pracę córki omówić,docenić jej walory, a nie krępować jej intelektualną werwę,a nie klepać: co by było, gdyby było.
Mrożek zgodził się na taki eksperyment. To było w czasie, gdy CKE urządziła egzamin dla egzaminatorów, o którym pisał również Gospodarz. Sprawdzając tekst o szybkości bloga nie wszyscy egzaminatorzy wiernie trzymali się klucza, wierząc w zdrowy rozsądek, np w interpretacji zwrotu,, sążnisty artykuł,,. Skutkowało to, że nazajutrz mędrcy że stolicy rozszerzyli wachlarz możliwych odpowiedzi
Ino – to było 8 lat temu. Córka kończyła Liceum Plastyczne potem architekturę na UA zatem dla niej polski nie był taki istotny.
Nie wiem na ile się to zmieniło teraz – na ile ceni się kreatywność ucznia a na ile „wpasowanie się w schemat”.
Przecież nie ci, którzy powtarzają, często bezmyślnie wyuczone schematy lecz właśnie kreatywni „ciągną postęp do przodu”.
Egzaminy końcowe zastąpić egzaminami wstępnymi – wtedy to sama szkoła określałaby kryteria, jakie muszą spełnić kandydaci chcący w niej się uczyć czy studiować.
I żadne tam decyzje administracyjne – chcesz się dostać do tego „ogródka” musisz przeskoczyć otaczający go płot.
Więc to tak:
standaryzacja, obiektywizacja, model zewnętrznego ocenia – przez 20 lat od 1999 (reforma Buzka – dziś pupil PO i polskich elit) funkcjonował system, któremu jako rodzic i dziadek zaufałem.
I co??????
Kto podważa ten system? Czy ja? Podważają sami nauczyciele, unicestwiają (beztrosko, bo nie mają żadnego dowodu) pracę swoich koleżanek nauczycieli, swoich kolegów nauczycieli. Oceny brutalne i bez dowodu: egzaminatorzy zawyżają bądź zaniżają, dają prezenty bądź nie dają.
Którzy? Ci z PO? Ci z PiS-u? Ci z SLD? Ci niesympatyzujący z żadną partią? Nagradzają za nic? Mszczą się za co?
I to pomimo tylu lat pracy nad modelem, nad wypracowaniem standardu oceniania?
Niszczycie swoje środowisko? Nie umiecie docenić pracy swoich koleżanek, kolegów? Nawet jeśli uczą pod klucz, to przecież nie jest to łatwe, inaczej wszyscy uczniowie mieliby piątki (ponad 90 % punktów). A jeśli ci najlepsi to mistrzowie, umieli wpoić uczniom słownictwo, terminologię, interpretację, analizę, wnioskowanie? Normalna polonistyczna praca., ale jakże trudna!!! Egzamin weryfikuję nie pracę uczniów, a nauczycieli.
Nie macie zaufanie do swoich, do swojego środowiska? Jeśli sami nie stanowicie dla siebie autorytetu, to ja mam w was widzieć piedestał?
Więc jeśli ja biję autora młotkiem, to autor bije mnie młotem.
Co mam powiedzieć swoim wnukom? Nie udało wam się na egzaminie, ale to wina egzaminatora?
Ino
6 lipca o godz. 20:26 268558
Test egzaminacyjny przygotowany pod kątem przyszłego absolwenta liceum (jego wieku, doświadczeń itp.) dawać do napisania starcom mającym zupełnie inną wiedzę, przeżycia, doświadczenie itp. niż uczeń niemający 20-stu lat? Dla eksperymentu, ok. Ale żeby wyciągać na tej podstawie wniosek o zmianie klucza odpowiedzi? Absurd.
To może trzeba opracować klucz na podstawie odpowiedzi wszystkich Polaków, jacy tylko żyją i gdziekolwiek tylko są.
Skoro jedni nauczyciele ośmieszają coś, co inni nauczyciele wypracowali, w co wierzyli, że ma sens, to…
Dobra, już miałem chęć stąd zwiać (z pożytkiem dla nauczycielstwa i bez żalu z jego strony oraz z powodu cenzury), ale jak można porzuć takie forum i taki blog, który…
Ino,
To chyba Antoni Libera męczył się nad Mrożkiem, z wynikiem 3+.
https://polskatimes.pl/antoni-libera-mrozek-nie-zdalby-dzisiejszej-matury/ar/50909
Mnie to nie dziwi.
Mimo, że dawno temu przeszedłem „kurs pedagogiczny”, do dziś nie wiem, co faktycznie ocenia się na przeróżnych egzaminach, testach, kartkówkach i co to jest „sprawiedliwa ocena”.
Płynna, dziękuję, wspomogłeś moją pamięć. Klucz ograniczał inwencję, nawet Mrożka.
Ontario, naprawdę, klucz czyli napisana ściąga, którą ma egzaminator, robi z niego bezdusznego tropiciela punktów, ślepego na oryginalne koncepcje maturzysty, odnoszące się do tekstu i mające związek z tematem.
Każdy chciałby w dzisiejszych realiach zwiać tam, gdzie jest miło, bezkonfliktowo, bezproblemowo. Tylko w którą stronę uciekać? Co weryfikuje egzamin? Niejedną połówkę by trzeba obalić, a i tak nie doszlibyśmy do porozumienia. Proponuję wstępnie przyjąć, że weryfikuje umiejętności tych, którzy mają z nim do czynienia. Od twórców zadań począwszy. Ważne jednak jest, do jakich refleksji on skłania.
Ontario, nie szukajmy negatywnych nauczycieli przez pryzmat przynależności partyjnej, chyba się ze mną zgodzisz. To ci, którzy postępują nieetyczne, ulegają presji weryfikatorów prac bez przedstawiania swoich racji, poprawiają pracę w myśl zasady, aby i wilk był syty i koza cała, czyli nad wyraz łagodnie, by nie było żadnych odwołań. I taką konkluzję zawarł, moim zdaniem, Pan Dariusz,krytykując,a nie ośmieszając. Dodam: śmieszny jest próg zaliczenia matury. Tylko 30%. Dla wielu to cyfra marzeń, co wykazały wyniki z matmy.
@ontario
Przypominam, że w „reformie” Buzka/Balcerowicza – Handkego/Dzierzgowskiej egzaminy zewnętrzne (wymaganie UE!) wprowadzano, posiłkując się (po raz pierwszy!) intensywnym zniesławianiem nauczycieli liceów, którzy mieli być nierzetelni oraz przekupni zarówno na egzaminach wstępnych do swoich szkół (czyli działać wbrew własnemu interesowi!) jak i na maturach 🙁
Jestem egzaminatorem maturalnym z matematyki.
Autor słusznie zauważył, że wyniki są zawyżane, ale nie dlatego, że to nauczyciele postanowili je zawyżyć.
Po prostu, każde zadanie otwarte ma ustalone zasady oceniania. Oczywiście dobrze obliczone zadanie ma pełną punktację, pod warunkiem, że uczeń zadbał np. o dziedzinę itp, ale błędy odpowiednio obniżają wynik.
Niestety od trzech lat CKE w niektórych zadaniach (za każdym razem innego typu) i właściwie nie wiadomo akurat dlaczego w danym roku w tym zadaniu, a nie w innym, nakazuje punktować niepoprawne odpowiedzi. Raz mamy nie zauważać błędów w dodawaniu, innym razem użycie złego wzoru (z dostępnych każdemu maturzyście zestawu), za to na tej samej maturze, ale w innym zadaniu może się okazać użycie złego wzoru wręcz błędem rzeczowym. Czasami arkusz rozszerzony bywa oceniany surowiej, ale i tu bywają niospodzianki. Po prostu nie niezbadane są wyroki CKE, czy tez „ekspertów”.
W związku z tym, że zasady oceniania są w całym kraju takie same, to „bunt” w postaci nieprzyznania punktów zdającemu spowodowałby nierówne właśnie owo ocenianie.
A niewątpliwą i chyba jedyną zaletą takiej matury, jest równe (prawie, bo błędy się zdarzają) punktowanie.
Niestety nie dotyczy ta zasada matur z różnych lat, bo błąd z zeszłego roku, w tym roku błędem może się okazać również, ale takim niezauważalnym, tzn. bez odjęcia punktów.
Dlatego błędnie Gospodarz porównuje wynik procentowe, zwłaszcza róznych przedmiotów, bo nie tylko ocenianie, ale i arkusze są nieporównywalne, nawet z tego samego przedmiotu, niestety.
Ratunkiem mogłaby by być, wspomniana wcześniej skala centylowa, i tak przecież podawana wraz z wynikiem procentowym.
Dawno tu nie zaglądałem, ale widzę, że Gospodarza śledzienniczy nastrój nie opuszcza. A ja zapytam: w czym problem?
Oceniany ma prawo wglądu w szczegóły oceny. Oczywiście, że CKE chce uniknąć zalewu interwencji (a powinna go sobie życzyć?), jednak koniec końców to maturzyście pozostawia się decyzję. Byłoby skandalem, gdyby mu odmawiano informacji czy w inny sposób zniechęcano do upominania się o swoje, ale skoro się zachęca…
Jest również oczywiste, że niejeden zobaczywszy na własne oczy oceniony test dojdzie do wniosku, że jednak nie został skrzywdzony. I – nie, Gospodarz nie ma racji. Ten kij ma jeden koniec. Uczeń oceniony „normalnie”, czyli sprawiedliwie, nie będzie przecież mógł swojej oceny zakwestionować na podstawie przechwałek kolegów, którzy oceny dostali „w prezencie”. A zażądać wglądu w test kolegi nie można (całkiem słusznie zresztą).