Spór o synkretyzm. W tym roku odwołań od wyników matury może być jeszcze więcej
Maturzyści, którzy w poniedziałek pisali egzamin rozszerzony z języka polskiego, chcą wiedzieć, czy poprawnie zrozumieli pojęcie synkretyzmu. Chodzi o temat 1: „Synkretyzm w literaturze i jego rola w utworach literackich”. Młodzież obawia się, że nie trafiła w klucz.
Wielu uczniów rozumie pojęcie synkretyzmu nie tylko jako mieszanie rodzajów, tj. epiki, liryki i dramatu, czy gatunków, np. komedii i tragedii, ale też jako łączenie sprzecznych światopoglądów, np. romantycznego i pozytywistycznego (Wokulski w „Lalce” Prusa), albo odległych postaw, np. prometeizmu (antyk grecki) i mesjanizmu (judeo-chrześcijański) w jednym utworze („Dziady” cz. III Mickiewicza).
Niektórzy uczniowie dopatrzyli się też synkretyzmu w twórczości Jana Kochanowskiego, kiedy to mistrz mieszał wątki pogańskie z chrześcijańskimi, np. w przekładzie hebrajskich psalmów. Także w innych dziełach Jana z Czarnolasu mieszają się motywy biblijne z antycznymi (grecko-rzymskimi). Młodzież uważa, że to również jest synkretyzm.
Sprawdziłem, że w „Słowniku wyrazów obcych i obcojęzycznych” W. Kopalińskiego synkretyzm definiowany jest jako „połączenie albo związek rozbieżnych, a wręcz sprzecznych poglądów”. W „Słowniku wyrazów obcych” PWN synkretyzm to „zespolenie, skrzyżowanie się jakichkolwiek elementów” oraz „łączenie w jedną całość różnych, często sprzecznych poglądów”. Natomiast w „Słowniku terminów literackich” pod red. Janusza Sławińskiego w ogóle hasło „synkretyzm” nie występuje (mam wydanie poprawione i poszerzone z roku 1989). Zatem synkretyzm nie jest wcale taki ważny, jak się ekspertom CKE wydaje.
Maturzyści zapowiadają, że jeśli egzaminatorzy nie uznają szerokiej definicji synkretyzmu (jako mieszania poglądów i postaw), lecz tylko wąską (jako mieszania rodzajów i gatunków), i na tej podstawie nisko ocenią rozprawki egzaminacyjne, trzeba będzie się odwoływać. Obawiam się, że w tym roku odwołań będzie jeszcze więcej niż w 2023. Dlatego dobrze radzę egzaminatorom, aby uznawali definicję Kopalińskiego za poprawną i nie sprzeciwiali się. W razie odwołania do Kolegium Arbitrażu Egzaminacyjnego przy MEN każdy uczony uzna, że młodzież ma rację, a CKE jest – jak zwykle zresztą – w ciemię bita, skoro wymyśla tak nieprecyzyjne, wręcz durne tematy.
Komentarze
Będą odwołania, będzie robota. Przecież wszystkim urzędasom tylko o to chodzi, żeby się przypadkiem nie okazało, że są zbędni.
@grzerysz
Jeżeli zgodzimy się, że każde dzieło sztuki, to „dobrze” opowiedziana historia, to sztuka wysoka sprowadza się do interpretacji jednego słowa: „dobrze”. W gruncie rzeczy problem sprowadza się tu do formy, przyjętej konwencji, albo znajdowania przez autora nowatorskiej, chociaż przecież „wszystko już było”.
Utwór literacki przestaje być zbiorem liter dopiero po odczytaniu ich przez odbiorcę. Jego refleksje czynią z książki arcydzieło albo odbiorca dostrzega jedynie „momenty”. Zachwyt krytyki nie czyni przecież z utworu arcydzieła. Nie sądzę nawet, że jest to warunek konieczny. Książki Wiktora Suworowa czy cykl powieściowy o „Ani z Zielonego Wzgórza” to dla mnie arcydzieła na równi z „Grą w klasy” Cortazara, Borgesem, Celą, Celinem czy Marquezem. Myślę, że poruszył Pan kwestię bardzo dyskusyjną. Jeżeli dla mnie najwybitniejszą produkcją podkasanej muzy jest „Pulp fiction” to zasługuję na Pańską, jako konesera, przyganę i zaliczenie do grona osób schlebiających niskim gustom? 🙂
Satysfakcje jakie czerpię z obcowania z książkami to uprawianie „synkretyzmu czytelniczego”, a 70% to pozycje, które czytam ponownie.
CKE, samo zło
Skoro na maturze z matematyki można korzystać z sążnistej listy wzorów wszelakich, to może na maturze z polskiego powinno się udostępniać młodzieży egzemplarz Kopalińskiego właśnie?
Znalazłem inny Słownik Terminów Literackich i tam hasło „synkretyzm” jest: https://www.bryk.pl/slowniki/slownik-terminow-literackich/69959-synkretyzm-gr-synkretismos-polaczenie-sie-dwoch-przeciw-trzeciemu
Dzięki niemu dowiedziałem się, że czytany w moim liceum „Giaur” to powieść poetycka. Na szczęście w tamtych czasach nie trzeba się było uczyć słowników na pamięć.
Najnowszy projekt rozporządzenia, który od 30 kwietnia jest konsultowany publicznie, zakłada, że będzie można tak zorganizować lekcje religii i etyki, by uczestniczyły w nich dzieci z różnych klas, a nawet różnych roczników. Takie mieszane grupy będzie można stworzyć dla uczniów i uczennic szkół średnich oraz dla klas IV-VIII podstawówek. Będą mogły liczyć do 30 osób. W przypadku klas I – III szkół podstawowych połączone grupy będą mogły liczyć do 25 osób.
No to żegnajcie, lekcje etyki. Kto przyjdzie do szkoły o jedną godzinę wcześniej, kto zostanie o jedną godzinę dłużej? A przecież to muszą być najlepsze lekcje w szkole, skoro nie można na nich postawić jedynki…
Akurat „Pulp Fiction” uważam za film wybitny, w odróżnieniu od „Czerwonego” Kieślowskiego, dzieła nieautentycznego, mocno wydumanego, typowo festiwalowego, który jednak słusznie poległ na tym samym konkursie w Cannes, na którym film Tarantino święcił triumf…
Tak, zachwyt krytyki nie czyni z utworu arcydzieła. Szczególnie, że krytyka nader często kieruje się kryteriami pozaartystycznymi…
Jak to powiedział kilka lat temu na spotkaniu z czytelnikami „Gazety Wyborczej” Adam Michnik:
„… słyszymy czasami od pionu biznesowego, żeby nie pisać krytycznie o jakimś filmie, dlatego że to uderzy nas po kieszeni w warstwie reklamowej albo żeby koniecznie pisać pozytywnie o innym filmie, który się tym cechuje, że jest beznadziejny artystycznie i historycznie zakłamany…”
Niedawno napisałem, że z mojego punktu widzenia istnieją cztery istotne powody, aby kształcić się (najlepiej możliwie dobrze… 🙂 ) :
1. aby zapewnić sobie rozwój intelektualny i osobisty,
2. aby mieć ciekawą i ambitną pracę,
3. aby być przygotowanym do obcowania z dziełami kultury i sztuki,
4. aby nie dać sobie robić wody z mózgu mediom i politykom.
Nie każdy – a może nawet rzadko kto… 🙂 – powie „aby być przygotowanym do obcowania z dziełami kultury i sztuki”. A moim zdaniem to bardzo ważne.
I mógłbym jeszcze dodać: „aby bez specjalnego trudu odróżnić dzieło sztuki od wydmuszki”.
Pod artykułem („Gazeta Wyborcza”) pana, który twierdził, że „współczesny odbiorca kultury, który nie zna filmografii Christophera Nolana, jest znacznie gorzej wykształcony, niż osoba nieczytająca Fiodora Dostojewskiego”, pewien internauta zamieścił poniższy komentarz:
„Listę lektur należy zmienić i ciągle zmieniać, ale argument, że „wystarczy wziąć dowolny raport o generacji Z i Alfa, żeby zauważyć, co ich zajmuje” jest po prostu głupi. Bo jeśli go zastosujemy wobec całego programu nauczania to prawdopodobnie nic nie zostanie. Bo jednego nie interesuje chemia, innego biologia, trzeciego polski czy angielski etc etc. Program szkolny nie jest po to, by realizować indywidualne zainteresowania każdego ucznia z osobna, ale by dać mu elementarną wiedzę ze wszystkich dziedzin. Od realizacji konkretnych pasji powinny być koła przedmiotowe, zajęcia w różnych instytucjach, a w końcu studia wyższe. I to jednak nie uczeń ma układać kanon lektur, bo jego wiedza o rzeczywistości jest jednak siłą rzeczy ograniczona, ale fachowiec, który ma szerokie pojęcie o otaczającym nas wszystkich świecie.”
Nie muszę chyba dodawać, że w pełni podzielam powyższy pogląd. Dlatego pozwoliłem sobie zamieścić ten cytat raz jeszcze.
@grzerysz
Znasz zasadę ABC jak też hierarchię potrzeb człowieka wg Masłowa?
To, co tak oparcie promujesz na tym blogu to można zaliczyć do grupy C czyli 50% wszystkich przyczyn, które w sumie powodują 5% skutków.
W hierarchii potrzeb człowieka zajmują one na samym końcu tego, co człowiekowi do życia niezbędne i z nich w pierwszej kolejności zrezygnuje przy ograniczonych możliwościach.
Zatem nie wystarczy CHCIEĆ – trzeba jeszcze MÓC .
Oczywiście w życiu chwila rozrywki, odpoczynku od trudów codziennego życia jest niezbędna ale każdy sam wybiera sobie to, co lubi i szanujmy jego wybór.
@Gospodarz
Ależ to jest populistyczny pogląd z tym synkretyzmem. To naprawdę jest najbardziej sztampowy temat, jaki może być. Dzieciaki z I klasy LO nie mają wątpliwości, co to jest i jakie utwory można by przywołać, bo miały to pojęcie w SP, a Pan nad nim załamuje ręce. Ten maturzysta, co pytał, dlaczego nikt mu nie podał definicji na maturze, straszliwie się skompromitował. I, z całym szacunkiem, nie powinien zdać tej matury. Przynajmniej dopóki nie uzupełni wiedzy.
W klasie mojego dziecka były komentarze, że taką maturę to oni mogliby napisać od ręki, chociaż w liceum do utworów synkretycznych (w sensie mieszania rodzajów i gatunków literackich) jeszcze stanowczo nie dotarli. 500 słów o synkretyzmie? Trzy utwory i jeden kontekst? Ależ proszę bardzo. Czy wobec tego maturzyści są jakoś uwstecznieni w porównaniu z pierwszakami?
eeee tam, synkretyzm, wielkie mi mecyje, tymczasem…
„Były dyrektor Departamentu Funduszu Sprawiedliwości: było polecenie od Ziobry, jakie podmioty mają zwyciężyć”
https://tvn24.pl/polska/tomasz-mraz-byly-dyrektor-departamentu-funduszu-sprawiedliwosci-o-funkcjonowaniu-funduszu-st7929135
Takiej afery jeszcze nie było. Prokurator i sądy muszą tak trafić z rytmem pracy, żeby p.o. rezydenta nic już nie mógł z tym zrobić.
A jeśli u Czarnka konkursy rozstrzygały się podobnie? W końcu przełamywanie impossybilizmu nie mogło się udać w pojedynku prowadzonym w pojedynkę. A może Gowin wyleciał, bo jako jedyny nie kradł na masową skalę, więc nie było na niego grubych haków, więc był ciałem obcym w tej rodzinie?
@na marginesie
Przepraszam, że zlekceważyłem Twoje doniesienie o Eli Kopterze… Sołowiow łyknął je z kamienną miną:
https://x.com/technicznybdg/status/1793182767380852760
Jak widać, zmaciarewiczowanie to dość powszechna przypadłość tzw. inteligencji.
Wiec jakim tematem na maturze jest synkretyzm? Rozumiem ze niezbyt mądrym.
A jaka range wciaz zachowują matury? Szczególnie te hołubione u nas?
@nastka
Chyba przecenia Pani poziom wiedzy „dzieciaków”.
W końcu @Gospodarz ma o tym lepsze pojęcie niż my.
Francja, Belgia i UE wyraziły poparcie dla decyzji Międzynarodowego Trybunału Karnego (MTK) o wystąpieniu o nakaz aresztowania przywódców Izraela i Hamasu.
Francja jest zobowiązana do przestrzegania prawa humanitarnego. Belgia określiła posunięcie MTK jako ważny krok w dochodzeniu w sprawie zbrodni w Palestynie.
Biden i Netanjahu zaatakowali MTK za porównanie przywódców Izraela i Hamasu za zbrodnie wojenne w Strefie Gazy.
Religioznawcy mówią o kultach synkretycznych, a tam przecież nie ma żadnych gatunków literackich.
Zatem też doradzałbym trzymanie się słownikowej definicji i tyle.
@PR
Mnie uczyli, że „Giaur” to powieść poetycka. I nawet da się czytać bez specjalnej przykrości
Gospodarz pisał niedawno:
„Kiedy odwiedzają mnie absolwenci [prestiżowego liceum – grzerysz], zwykle po doktoratach, niektórzy na bardzo prestiżowych stanowiskach, nawet w ministerstwie, to prawie wszyscy chwalą się, że w liceum nie przeczytali żadnej lektury. Jeszcze trochę takich przechwałek, a zacznę prowadzić lekcje metodą głośnego czytania lektur.”
A żona internauty ”bois” – jeszcze rok temu nauczycielka, była egzaminatorka CKE – stwierdziła, że „… najczęściej przywoływanymi postaciami literackimi są ostatnio Harry Potter i… Shrek.”
Tak więc przygotowanie do obcowania z dziełami kultury i sztuki, w tym literatury, nie dla każdego – nawet w prestiżowych liceach – jest ważne… 🙂
A szkoda, bo czym skorupka za młodu nasiąknie…
Ileż uboższe jest życie bez doznań płynących z lektury wartościowej książki, obejrzenia ambitnego filmu czy przedstawienia teatralnego, słuchania dobrej muzyki, albo obcowania z arcydziełami malarstwa podczas wycieczki do porządnego muzeum.
A pobudzona wyobraźnia i kreatywność przydaje się przecież w każdym zawodzie…
Pójdźmy dalej w definicje:
synkretyzm [gr. synkrētismós ‘połączenie’], łączenie w jedną, zwykle niespójną całość różnych, niekiedy nawet wzajemnie sprzecznych poglądów religijnych, filozoficznych, społecznych;
doktryny powstałe w ten sposób określa się mianem eklektyzmu.
(encyklopedia PWN)
synkretyzm
1. «łączenie w jedną całość różnych, często sprzecznych, elementów; też: współistnienie takich elementów, np. w doktrynie religijnej lub w jakimś utworze»
2. jęz. «złączenie w jedną kilku dawniej różnych funkcji, zwłaszcza przypadków gramatycznych albo rodzajów»
3. jęz. «wielofunkcyjność jednej formy lub jej końcówki fleksyjnej»
4. «spostrzeganie pewnych rzeczy całościowo, bez wyodrębniania poszczególnych części, spowodowane brakiem zdolności do analizy i syntezy»
• synkretyczny • synkretycznie • synkretyczność
(słownik PWN)
synkretyzm (w kulturze)
z gr. synkrētismós ‚połączenie się dwóch (przeciwko trzeciemu)’
gr. krētismós + gr. syn ‚razem’
książk. współistnienie w ramach jednej całości elementów pochodzących z różnych porządków
synkretyzm idei, s. religijny, s. obyczajowy…
„Chińczycy chętnie łączyli różne wątki konfucjanizmu, taoizmu i buddyzmu, dzięki temu mogli jednocześnie je „wyznawać”. Synkretyzm był zatem czymś typowym”. ( Andrzej Chwalba: Historia powszechna. Wiek XIX, 2008)
„Bhagawadgita jest wielką syntezą myśli, najwspanialszym dowodem synkretyzmu ideowego, tak charakterystycznego dla całej tradycji Indii. Widać w niej wpływ hymnów wedyjskich, zwłaszcza tych, które nakazują wielbić jednego Boga, oraz monizmu „Upaniszad” i ich spekulacji metafizycznych”. (Marta Kudelska: Hinduizm – jedność w różnorodności, 2006)
„Następstwem rozpowszechnienia sportu w skali światowej (m.in. dzięki mediom) jest synkretyzm obyczajowy (czyli mechaniczne połączenie ze sobą obyczajów wywodzących się z odmiennych kultur)”. (Halina Zdebska: Istota i wartości zespołowych gier sportowych, 2008)
„Bank, w którym ciocia miała konto, urządzony był w stylu podhalańskiego synkretyzmu schyłku dwudziestego wieku. Parter solidnej, przedwojennej mieszczańskiej kamienicy udawał ni to karczmę, ni to świetlicę regionalną”. (Antoni Kroh: Starorzecza, 2010)
Synkretyzm w literaturze – „zjawisko harmonijnego współistnienia i wzajemnego oddziaływania na siebie rodzajów i gatunków lit., kategorii estetycznych, funkcji języka, symboliki, filozofii życia, tworzące nową jakość artyst. dzieła lit. Przykładem są utwory romantyków, m.in. Konrad Wallenrod i Ballady i romanse A. Mickiewicza, Nie-Boska komedia Z. Krasińskiego, oraz twórców młodopolskich, m.in. Warszawianka i Wesele S. Wyspiańskiego”. (encyklopedia interia)
SYNKRETYZM – „zespolenie w danym utworze wielu elementów należących do różnych (czasem kontrastowych) systemów: filozoficznych, estetycznych, literackich. Dzieło synkretyczne to dzieło, które zawiera i godzi w swojej kompozycji te rozmaite elementy. Synkretyzm był cechą charakterystyczną dla gatunków romantycznych, takich jak powieść poetycka czy dramat romantyczny. Mieliśmy tam do czynienia z przemieszaniem i połączeniem różnych rodzajów literackich: np. w Konradzie Wallenrodzie – do epiki należy np. Pieśń Wajdeloty, z kolei podział na głosy w scenach, kiedy Konrad rozmawia z „Głosem z wieży” – jest ujęciem typowym dla dramatu, a wiele fragmentów opisujących uczucia, prezentujących spojrzenie narratora – są fragmentami lirycznymi”. (aleklasa)
I kontrowersyjne – bo ograniczające – poglądy „baby od polskiego”- Anety Korycińskiej, tu:
https://babaodpolskiego.pl/synkretyzm-i-jego-rola-w-utworach-literackich-oraz-jak-w-utworach-literackich-kreowana-jest-przestrzen-i-jaka-jest-funkcja-takiej-kreacji-w-danym-utworze-matura-rozszerzona-2024/
Nie jest i nie będzie lekko… ocenianym i oceniającym prace maturalne…
A wystarczyło – na wszelki wypadek – w zadaniu podać rozumienie tego terminu literackiego… synkretyzmu gatunkowego i rodzajowego…
A co np. z synkretyzmem mistycznym jako jednej z form synkretyzmu religijnego obecnego w literaturze?
„A wystarczyło – na wszelki wypadek – w zadaniu podać rozumienie tego terminu literackiego… synkretyzmu gatunkowego i rodzajowego…”
A wystarczyło dodać tę całą menażerie wyrażeń zaczynających się na „syn-” i sprawdzający mieliby
zadanie ułatwione: 99% matur oblanych. A zatem:
synekdocha, synestezja, synergizm, synagog, synekliza, synklinalny, syngulatywny, sydromologiczny, synergamia…
Jaki byłby z tego pożytek? 99% maturzystów przekonałoby siebie w późniejszym życiu, a i resztę populacji, że matura nie była im do niczego potrzebna.
BTW… z wyrazów kończących sie na „syn-” przychodzi mi do głowy tylko jeden. Nie do zacytowania. tyle mi przyszło ze zdanej na bdb matury!
@bois
Sprawdziłam w naturze 🙂 Wypytałam własne dziecko (lat 14), bo pamiętałam, że w SP miało wprowadzane to pojęcie (przy omawianiu II części „Dziadów”). Teraz poprosiłam o to, żeby mi powiedziało, jakie utwory warto by wybrać przy takim temacie i wszystkie spełniały kryteria. Od Homera, przez Mickiewicza, po Gałczyńskiego („Niobe”).
Podała mi też, jakie utwory proponowali koledzy z klasy, bo oczywiście ich polonista też ich wypytał o znajomość pojęcia. Propozycje bardzo ciekawe, większość dałaby się podpiąć pod synkretyzm bez żadnego naciągania. Klasa I LO, profil ogólny. Prawda, że to dobre liceum, ale też dopiero pierwszy rok szkoły średniej.
I naprawdę ona to pojęcie znała z podstawówki – zwykłej, osiedlowej szkoły. I pomyśleć, że ja miałam całą masę uwag do jej polonistki w SP. Okazuje się, że niesłusznie…
@@eche
Mnie po przeczytaniu wpisu gospodarza pierwsze co przyszło do głowy to „synkretynizm”.
Płynna rzeczywistość 22 maja 20:42
Oczewidno, poniatno kak sledujet.
Eli Kopter z Mosadu – I wszystko jasne.
🙂
@nastka
Dzisiaj wszyscy uczniowie LO (i nie tylko) już to wiedzą:-) Idę o zakład, że gdyby Pani sprawdziła w naturze na w miarę reprezentatywnej grupie osób z wykształceniem wyższym (niezależnie od wieku), większość nie miałaby pojęcia o co chodzi.
@nastka
Moja żona, była egzaminatorka CKE, uważa, że ma Pani 100% racji. „Na maturze rozszerzonej to nie powinien być najmniejszy problem.”. Na moją uwagę o różne możliwe interpretacje synkretyzmu w literaturze stwierdziła, że „egzaminatorzy nie są aż tak bezwzględni. Z mojego doświadczenia wynika, że prędzej dodadzą punkty za oryginalność, niż odrzucą pracę.” No i bądź tu mądry. Na swoje usprawiedliwienie przyznam, że uwielbiam czytać, interesuje mnie historia literatury, natomiast nie lubię teorii literatury.
@bois
Trudno by mi było zrobić taki sondaż wśród znajomych, bo to w większości wykształceni humaniści, jak nie poloniści, to historycy, filolodzy różnych języków, część w ogóle pracująca na uczelni. Pewnie by wyszło, że wszyscy od urodzenia wiedzą wszystko o synkretyzmie 😀 Ale pewnie na reprezentatywnej grupie byłoby rzeczywiście gorzej.
A co do zrozumienia pojęcia, to młodzież ma w szkole synkretyzm wyłącznie rodzajów i gatunków literackich ,więc nie ma im się z czym pomylić…