Nauczycieli już boli gardło
Nie dawałem wiary koleżankom i kolegom, gdy mówili, że już zaczęło ich boleć gardło. Ledwo jednak zadzwoniono do mnie ze szkoły w sprawie planu lekcji, a natychmiast dostałem kataru.
Wcale nie chcę chorować, dlatego zażyłem ziółek na przeziębienie, zjadłem trochę czosnku i wziąłem gorącą kąpiel. Nie wiem, czy pomoże, ale warto spróbować. Nie chciałbym zaczynać roku szkolnego od zwolnienia.
Niektórzy nauczyciele chorowali w wakacje, więc przysługuje im teraz urlop. Lękają się jednak, co powie dyrektor, gdy po wakacjach poproszą o odebranie dni, które spędzili na chorobie. Najbardziej jednak zdziwią się rodzice, gdy dowiedzą się, że lekcje zostały odwołane, ponieważ nauczyciele zachorowali albo odbierają urlop za chorobę podczas wakacji.
Na razie czosnek trochę pomógł. Obawiam się jednak, że po pierwszym posiedzeniu rady pedagogicznej mój organizm kompletnie zwariuje i trzeba będzie szukać pomocy lekarza.
Komentarze
W artykule przeczytalem, „..po wakacjach poproszą o odebranie dni, które spędzili na chorobie..”, to ciekawy przywilej, nie wiedzialem o jego istnieniu. Czy taki przywilej maja rowniez inni pracownicy administracji panstwowej czy terenowej? Czy taki przywilej maja rowniez pracownicy sektora prywatnego?
Co do bolu gardla, to jest to choroba zawodowa, wszystkich zawodow, gdzie pracownik musi glosno mowic przez wiele godzin dziennie, piec dni w tygodniu (a moze siedem, jesli pracuje sie rowniez w soboty i niedziele). Jakis czas temu czytalem, ze czeste picie malej ilosci wody w ciagu dnia bardzo pomaga. Z kolei, czeste picie herbaty czy kawy raczej szkodzi.
Potwierdzam. Reakcje wielu nauczycielek, nauczycieli na stres szkolny, na mobbing, takie właśnie są.
Szanowny Gospodarzu
Dobrze działa syrop z kwiatów mniszka ale na to już późno – trzeba poczekać do maja, czerwca przyszłego roku. Jest jeszcze nadzieja w owcach kaliny koralowej ale trzeba jeszcze poczekać.
@Krzysztof Cywiński – 18:18
„historia lubi się powtarzać, tylko, że za drugim razem to jeszcze większa farsa”
Ze historia lubi się powtarzać, wiadomo. Ale tylko dwa razy?
@lela22
Dziękuję za propozycję. Na pewno będzie potrzeba wiele różnych środków.
Pozdrawiam
Gospodarz
Raz jeszcze o tzw. symetrystach.
Pisze redaktor Mariusz Cieślik na portalu dziennika „Rzeczpospolita”:
„Odwołanie debaty o symetrystach na rozpoczętym dziś Campusie Polska Przyszłości w ogóle mnie nie zaskoczyło. Byłem raczej zdziwiony, że Rafał Trzaskowski w ogóle próbował taką dyskusję zorganizować. Chyba nie do końca zrozumiał, że część zaplecza obecnej opozycji ma bolszewicką mentalność. Pewnie wydawało mu się, że takie zjawisko istnieje tylko po stronie Prawa i Sprawiedliwości. Organizatorzy Campusu szybko jednak zostali przywołani do porządku. Najpierw za udział w debacie podziękowano Grzegorzowi Sroczyńskiemu, który bardzo oględnie nazwał nienawistników z grupy Silni Razem „szczekającymi kundelkami”. Później zrezygnował Marcin Meller, a wraz z nim Dominika Sitnicka, Jan Wróbel i Maciej Orłoś.
Wszystkim, którzy twierdzą, że PiS wprowadza w Polsce dyktaturę, zwracam uwagę, że tak właśnie wygląda debata a la Platforma Obywatelska. Dyskutować będą tylko ci, którzy mają to samo zdanie. Innych można bezkarnie obrażać i pozbawiać prawa głosu. Bo tym właśnie zajmują się internetowi hejterzy spod znaku #Silnychrazem, a milcząco wspierają ich czołowi politycy PO. Zapewne nie rozumiejąc, że spycha ich to do getta i uniemożliwia wygranie wyborów.
Koncept symetrystów, którzy czasem przyznają rację PiS, a czasem opozycji, wymyślili autorzy „Polityki” – Wiesław Władyka i Mariusz Janicki. Gdyby ktoś nie rozumiał, o co chodzi, to wyjaśniam: PiS nigdy i w niczym racji mieć nie może. A opozycja ma ją we wszystkim. Publicyści tygodnika nie omieszkali postawy symetrystów napiętnować. Myślę jednak, że w najbardziej koszmarnych snach nie wyśniliby polowania na nich, jakie właśnie odbywa się w mediach społecznościowych.
Z social mediów nie korzystam właśnie dlatego, żeby nie mieć do czynienia z kreaturami w stylu #Silnychrazem. Ale całkiem ochronić się przed tym nie da. I tak docierają do mnie wypowiedzi takie jak Zbigniewa Hołdysa porównującego symetrystów do szmalcowników [Jan Wróbel, w tekście opublikowanym dzisiaj na portalu „Dziennika Gazety Prawnej”, zauważa: „w tym Mellera, którego większość rodziny ze strony ojca to ofiary Holokaustu” – grzerysz]. Marginalne w istocie grupy są po prostu bardzo hałaśliwe i wyjątkowo agresywne, dlatego trudno ich nie zauważyć.
Osobiście uważam, że żadni symetryści nie istnieją. Są tylko opętani żądzą zemsty nienawistnicy i ludzie normalni. Ci drudzy, tacy jak „symetryści” Sroczyński i Meller, prędzej czy później wygrają. Jest nas po prostu znacznie więcej.”
Tak, „ część zaplecza obecnej opozycji ma bolszewicką mentalność”…