Bon na laptop i nagroda specjalna. Nauczyciele chcą dużo więcej
Wprawdzie podwyżek wynagrodzeń nauczyciele prędko nie otrzymają, ale PiS przygotował coś na osłodę. Będzie to bon na laptop oraz nagroda specjalna z okazji 250. rocznicy powołania KEN. Łącznie będzie to ok. 3400 zł, jednak w gotówce tylko 900 zł – jednorazowo.
Nauczyciele woleliby podwyżkę. ZNP uważa, że powinna ona wynieść 20 proc. i być wypłacana od 1 lipca. Związkowcy liczą, że jeśli nie PiS, to opozycja mogłaby przyznać taką podwyżkę. Musi tylko wygrać wybory.
Partie opozycyjne deklarują, że nauczyciele powinni być godnie wynagradzani. Koalicja Obywatelska popiera projekt 20-procentowych podwyżek. Trudno jednak powiedzieć, jak się zachowa, gdyby naprawdę doszła do władzy. To wszystko zdaje się być grą polityczną, a nie rzeczywistym zobowiązaniem wobec nauczycieli.
Bon na laptop oraz nagroda specjalna są już raczej pewne (ustawy czekają na podpis prezydenta), natomiast 20 proc. podwyżki są w rękach wyborców. Czy będą głosować na partie, które chciałyby zrobić dobrze nauczycielom?
Komentarze
PO – podwyżka (zamrożenie i karciane, czyli hallówki praca za darmo, oszczędność ponad 60 mld).
Chcą wolności – a tę uzyskują dzięki szczodremu programowi wczesnego dostępu do emerytury.
To jest reforma, wymaga wysiłku od państwa a nie tylko od obywateli jak tamta sławetna wielka reforma 67, której co niektórzy nie mogli się nachwalić w artykułach prasowych – wbrew 80% obywateli, władców Kraju.
Freedom, Rage Against the Machine
https://www.youtube.com/watch?v=H_vQt_v8Jmw
Tuskowe 20 proc. podwyżek dla nauczycieli przywodi na myśł skojarzenia z budową tunelu w Świnoujściu. Podobnie jak w 2008 roku Tusk stanie przed mikrofonem, rozłoży ręce, zrobi smutną minę i powie: będę szczery do bólu, na taki podwyżki to budżetu absolutnie nie stać, przeciez rząd nie ma zakopanych pieniędzy. Nie musi to być od razu kłamstwo, bo w razie gdyby PO doszła do władzy to jej elektorat oczekuje powrotu do sytuacji sprzed 2015 roku, kiedy rząd PO-PSL nie przesadzał ze ściąganiem podatków. Szczególnie dobrze widać to po wielkości budżetu państwa, dziś jest on kwotowo dwa razy większy niż za Tuska. Nie będzie na podwyżki dla urzędników, nauczycieli i programy socjalne, którego beneficjantami są ― co warto pamiętać ― także nauczyciele, a ci którzy dziś wprawdzie nie chcą, ale muszą uczciwiej płacić podatki odetchną, bo strumień lewej kasy Tusk skieruje do ich kieszeni. W ten sposób PO będzie kontynuowała politykę sprzed 2015 roku umacniania i powiększania swego „wolnorynkowego” elektoratu w myśl starego hasła turbo-liberałów, że pierwszy milion należy ukraść. Reszta niech się ratuje jaki o ile może, najlepiej wyemigruje do Niemic, gdzie brak wykwalifikowanej siły roboczej.
Widziałem byłego przewodniczącego Knesetu powstrzymywanego i wreszcie popychanego przez żołnierzy gdy wybrał się pomóc w jakimś zapalnym punkcie kraju. Miał takie same buty jak ja sobie kupiłem parę dni temu, bardzo wygodne.
Przypomnę, że osobiście za optymalny dla Kraju uznaję wiek emerytalny 64 dla każdego i każdej.
Wyniki pokazują ostatecznie, że likwidacja gimnazjów to był strzał w dziesiątkę na korzyść polskiej młodzieży
Edek
Cuda 3:
1) Michnik popiera Giertycha, Giertych homofob na senatora;
2) Tusk znowu o swoim chrześcijaństwie.
Te cuda już się dziś zdarzyły.
A ten cud się zdarzy: nicki Na marginesie i Płynna rzeczywistość na kolanach przed Giertychem znowu ministrem edukacji.
Piękne, piękn, przepiękn.
„Nauczyciele chcą dużo więcej”
I spokojnie jak zwykle dostaną, gdy nastąpi zmiana władzy. Będzie znowu tak dobrze, jak było- p. Broniarz zapewni powrót do tego dobra, które teraz zniknęło, a było. Bo było, prawda?
Te zamrożone na lata podwyżki, 2 darmowe tzw. karciane i za wychowawstwo 50 zł. są przecież tylko wymysłem. Dobro wróci.
…
Moze to nie jest kommentarz o Giertych i podwyzkach dla nauczycieli. Ale jak zapewnic podwyzki wszystkim 🙂 Na blogu Szalonych Naukowcow nie przechodzi. To nie. Moze Autor bloga belfrow uzna ze warto 🙂
…
Dla uzupelnienia, moze wytlumaczenia racionalnego stanowiska Szwedow (czy Skandynawow) ostatnie dane z statystyk ekonomicznych. Dla uzupelnienia co napisalem do Calvina, godz 19:12. Im mniej Rosji w Skandynawii tym lepiej. Oczywiscie inne kraje kontynentu moga inaczej uwazac, inna polityke prowadzic czy probowac. Kazdemu wg woli.
Actual individual consumption per capita (AIC) jest uwazany za najbardziej relewantna metodyke. W koncu poziom wlasnego zycia kazdy rozumie, bez statystyk nawet 🙂
https://ec.europa.eu/eurostat/web/products-eurostat-news/w/DDN-20230620-2
tu pozim GDP per capita
https://ec.europa.eu/eurostat/statistics-explained/index.php?title=GDP_per_capita,_consumption_per_capita_and_price_level_indices
No i jak tu „zgryzc ten orzech” kiedy wystarczy mysza najechac na slupek? Niestety jest tak, ze nie znam czy w jakichkolwiek innych obszarach swiata statystyka jest prowadzona tak zeby mozna bylo to w jasny sposob zobaczyc. Rosja a moj poziom dobrobytu w czasie. W czasie 🙂 Ostatnio przeczytalem ze miasto Montevideo (pld Am) bedzie bez wody. Moze maja inne klopoty jak statystyki. Sorry. U mnie leje w nocy, w dzien slonko swieci.
dobranoc, Seleukos
Ojjj, zapomnialem zamknac tag. Sorry
…
Na zakonczenie. Rzadko z Mauro Rossi zgadzam, ojj rzadko. Tym razem jednak, w czesci jak zapewnic podwyzki!!!! 😀 wszystkim, podalem wyzej recepte konkretna 🙂
definitywnie dobranoc, S
Justyna Pajęcka (Dzisiejsza GW):
Już w ubiegłym roku nauczyciele martwili się tym, że wyniki na poziomie 30–40 proc. to norma. Teraz jest znacznie gorzej. Średni wynik z rozszerzonej matematyki w technikach to 17 proc., z biologii – 26 proc., z chemii – 14 proc., z historii – 27 proc., z informatyki – 30 proc., z wiedzy o społeczeństwie – 22 proc. Nawet najczęściej wybierana przez maturzystów geografia to zaledwie 37 proc. W liceach średnie wyniki z tych samych przedmiotów w większości nie przekraczają 50 proc.
Nauczyciele podkreślają, że jeszcze dekadę temu wynik poniżej połowy punktów z przedmiotu, który uczeń sam wybiera, a który nie znajduje się na liście tych odgórnie narzuconych, oznaczałby porażkę. Dzisiaj to raczej standard.
Kiedy zdawałam maturę w 2009 r., byliśmy ostatnim rocznikiem, dla którego egzamin z matematyki nie był obowiązkowy. Wiązało się to jednak z koniecznością wyboru jednego z przedmiotów, który musieliśmy zdać. Mogliśmy wybierać między egzaminem na poziomie podstawowym a rozszerzonym. Podobnie jak dziś, większość stawiała na geografię, która wydawała się najłatwiejsza. Ale jak ktoś zdecydował się na wersję rozszerzoną, musiał uzyskać 30 proc. W innym przypadku matura nie byłaby uznana za zaliczoną. Szkoły organizowały zajęcia fakultatywne po godzinach, aby jak najlepiej przygotować nas do matury z przedmiotów, które sami wybraliśmy.
Teraz trudno o takie praktyki. Egzaminy rozszerzone nie mają żadnego wpływu na zdawalność. Wybór należy do ucznia i jest on często pozostawiany sam sobie. Trudno więc mówić o sukcesie edukacji, kiedy średni wynik tych egzaminów jest na tak niskim poziomie.
(…)
Od nastolatków słyszę, że większość nauczycieli w szkołach, które nie są w czołówkach rankingów, nie przygotowuje ucznia do rozszerzonych matur, bo nie ma na to czasu. Konieczne są korepetycje. Poziom edukacji staje się więc zależny od zawartości portfela.
Oczywiście prawdziwym problemem nie są szkoły, „które nie są w czołówkach rankingów”, tylko te w małych miejscowościach, w których trudno zebrać całą klasę chętną na zdawanie matury z chemii czy fizyki. Trudno znaleźć uczniów do jednej klasy z rozszerzonym programem mat-fiz/mat-chem. I trudno znaleźć nauczyciela do takiej klasy, a klasa mat-inf na tzw. prowincji z wykwalifikowanym, chętnym nauczycielem informatyki to już czysta abstrakcja. Spokojnie sobie wyobrażam, że nawet jeśli formalnie istnieją tam klasy „politechniczne”, to obsada uczniowska jest mieszana, podstawowo-rozszerzona, a ci uczniowie, którzy naprawdę marzą o ambitnych studiach na politechnikach, są de facto zostawieni sami sobie.
Sukcesem edukacji, panie Edku, nie jest procent zdawalności matury na poziomie podstawowym, tylko to, jak system oświaty radzi sobie w skali całego kraju z identyfikacją i wspieraniem edukacyjnych diamentów, i jak wspiera wszystkich uczniów na ich drodze do dorosłości i zajęcia swojego miejsca w społeczeństwie.
ontario
8 LIPCA 2023
19:19
„ Michnik popiera Giertycha, Giertych homofob na senatora; Tusk znowu o swoim chrześcijaństwie”.
Tusk ostatnio stał się bardzo plastyczny, wiec może już właściwie wszystko, np. w razie potrzeby wywołać zamieszki antyimigranckie w Polsce. Kto mu teraz doradza, bo to bardzo ciekawe? Osobiście to mam jednego kandydata, ale dziennikarze śledczy bierzcie się do roboty. Właściwie Tusk przełamał już prawie wszystkie tabu i należy oczekiwać, że w najbliższym tygodniu zaatakuje „tęczowych”, a w kolejnym oskarży Putina o zamach smoleński. Wicie―rozumiecie, powie na spotkaniu z wyborcami, z tym raportem Laska/Millera to lipa, tak tylko sobie napisaliśmy.
Płynna rzeczywistość
9 LIPCA 2023 0:01
Prawdziwy sukces polskiej edukacji, panie mędrcu o nicku Płynna rzeczywistość polega na tym, że maturzyści jednak dostają pracę kasjerki w sklepie albo ekspedientki w mięsnym, gdzie na umowie śmieciowej przez 12 godzin kroją klientom kiełbasę i żeberka.
Najprawdziwszy zaś sukces polega na tym, że maturzyści jednak dostają pracę w Niemczech, gdzie przez 12 godzin na dobę zbierają ogórki albo układają kafelki.
Sukcesem jest także i to, gdy maturzystka zasuwa w pralni wszelkich brudów z niemieckich hoteli, pralnia w Polsce, tuż przy Nysie, a pralnię ma Niemiec, pralnię w byłym spichlerzu, spichlerz sprywatyzowano, na bruk wyrzucono kilkanaście osób, urządzenia wywieziono do Niemiec, budynki rozwalono, zostawiając jeden właśnie na tę pralnię.
Jeśli do liceum w miasteczkach przyjmują wszystkich, jak leci, nie patrząc na wynik egzaminu i prosząc ucznia, aby tylko przyniósł świadectwo, a natychmiast zostanie przyjęty – to uczniowie nie marzą o dobrych ocenach, nie śnią o studiach.
Mają w głowie jedno: zaliczyć szkołę, spełnić ten cholerny szkolny obowiązek, potem wyjechać z Polski i wreszcie wyjść na swoje, wyjść na ludzi, choćby zapierniczając przy zbieraniu szparagi.
Edukacja ma sens, jeśli daje dobry fach i duże pieniądze, a to dotyczy niewielu zawodów: lekarze, prawnicy…
O, aby zostać prawnikiem, iluż ZA DARMO tyra na aplikacji…
No, można jeszcze pisać wiersze i liczyć na to, że jakieś dotowane pismo opublikuje, nie dając autorowi ani grosza.
Informatycy nawet nie chcą studiować, bo to nie ma sensu i się nie opłaci.
O, po to jest w Polsce edukacja, i tak jest od dziesiątków lat, tu zawsze „Nie matura, a chęć szczera…”.
Oczywiście, po co edukacja, gdy tato ma biznes, a córka/syn przejmą schedę, to tato edukuje, a szkoła to tylko zawalidroga.
Bezsens edukacji – nie w moich oczach – dotyczy także studiów. Sami znacie tysiące przykładów. Podam dwa.
Syn kolegi ukończył socjologię, po studiach zatrudnił się w firmie reklamowej. Teraz zarabia na agroturystyce i dotacjach unijnych.
Córka innego mojego kolegi skończyła studia z ekonomii, zatrudniła się w urzędzie, ale poszła po rozum do głowy, zrobiła kurs i jest fryzjerką.
W Polsce mamy wymarzony kapitalizm, najlepiej we wsi zarabiają ci, którzy sprowadzają złom z Niemiec i śmieci wyrzucone w Niemczech.
Dziś we wsi to elita niemająca nawet matury, a niedawno elitą we wsi byli celnicy po studiach. KAPITALIZM. Otrzeźwiejcie wreszcie z komunistycznej ułudy.
Mauro Rossi
9 LIPCA 2023 0:03
Tusk już jest każdym: od chrześcijanina po ateistę i od liberała po komunistę. Zobaczymy, czy ta metoda wyborcza: być zarazem Tuskiem i anty-Tuskiem, da mu sukces.
Widać uznał, że dziś Polakom wszystko jedno, co się się im mówi, wmawia. Góra jest doliną, dolina rzeką, rzeka samochodem, samochód krową. Nic już nie ma znaczenia.
Zapomnieliśmy, jaki był cel tej reformy Buzka/Handke’ go: 70 – 80 % osób z maturą, aby uzyskać elastyczność, tzn. kończyć nie studia, a różne kursy, bo kapitalistyczny rynek ciągle się zmienia, trzeba stale się dostosowywać.
Wyrzucono w błoto ogromne pieniądze, aby spełnić ten cel.
Edukacja na poziomie wyższym potrzebna jest ze względu na lekarzy, prawników, inżynierów, nauczycieli itp.
Ale i tu są zamknięte wrota dla tych, którzy nie są z rodziny lekarskiej, prawniczej itp.
Zdarzyło mi się, że miałem ucznia, który z niemieckiej szkoły przeszedł do polskiej. Był już w naszym polskim liceum, a nie wiedział, że jest Atlantyk i był Szekspir. „A po co mi to? – spytał niebywale zdumiony. – Mam komputer, kliknę i zaraz będę wiedzieć”.
Po to także była reforma Buzka/Handke’ go. Nie wiedza, a proste umiejętności, dzięki którym znakomicie można sobie radzić i zarabiać prawdziwe pieniądze.
Ten uczeń nie przeczytał ani jednej lektury, zdał maturę Buzka/Handke’ go, bo wystarczyło pomyśleć. Dziś jest milionerem, ma firmę, podczas gdy niemal wszyscy z jego maturalnej klasy na śmieciówkach…
Nadal żyjemy/żyjecie w komunistycznej utopii myślenia. Proszę bardzo.
Od początku mojej pracy uczniowie i rodzice mówili, że szkoła nie ma sensu. Udało mi się wielu przekonać, że ma sens, pokończyli studia, ale gdybym dziś uczył, nie umiałbym już nikogo przekonać, że warto, że trzeba się uczyć.
Skoro nie przekonałem syna, studia by mu tylko zaszkodziły… Smutne to, wyjątkowo smutne.
Smutne, bo ja z chłopstwa pańszczyźnianego, miałem ambicję i cel – wykształcenie – uzyskałem, ale wszyscy z mojej klasy (także z chłopstwa pańszczyźnianego) wykształcenie mieli w d… i dobrze na tym wyszli, materialnie doskonale, lepiej ode mnie.
Spieracie się nie o najważniejsze, a o głupoty, świat jest gdzie indziej, podczas gdy wy nadal w dekadzie Gierka.
Chleba dla niego, igrzyska dla czerni
Wódz, a za wodzem wierni
Nauczycielu, stać cię na kształcący wakacyjny wyjazd?
https://twitter.com/A_Marchewka/status/1677960990376222720
Już w przyszłym roku będziemy świętować 50. rocznicę wielkiego przeboju. Niech jego słowa wprowadzą nas w dobry przedwyborczy a nawet wakacyjny nastrój:
https://www.youtube.com/watch?v=O0_H3F84Yjk
Dramatyczny brak nauczycieli w szkołach. „Liczby przerażają, idziemy na rekord” – https://lodz.wyborcza.pl/lodz/7,35136,29951588,w-oswiacie-dramatyczny-brak-nauczycieli-szkoly-niepubliczne.html#commentsAnchor
i komentarz mojej ulubionej komentatorki:
Bardzo cenię robotę pana Roberta Górniaka. Ale on pokazuje tylko WYCINEK realnych braków nauczycielskich, bo zlicza ogłoszenia pojawiające się na stronach kuratoriów. Ten 2-3-procentowy poziom wakatów (w odniesieniu do liczby nauczycieli) to jest raptem wierzchołek góry lodowej.
Problem polega na tym, że puste miejsca po odchodzących ze szkół fachowcach dość rzadko są w ogóle ujawniane w ogłoszeniach. Te godziny rozdziela się między pracujących jeszcze w danej szkole lub okolicznych szkołach nauczycieli. I tu kryje się prawdziwy dramat.
Nauczyciele są dramatycznie przeciążeni tymi godzinami. Szkoły nie funkcjonują normalnie i z roku na rok jest gorzej. Bo tak wyeksploatowani ludzie często chorują, ale nie ma kim obsadzić godzin zastępstw, gdy każdy matematyk w mieście ma dwa etaty, a każdy fizyk trzy etaty. Sama praca jest też coraz gorzej wykonywana. Do tego oczywiście dochodzi angażowanie schorowanych emerytów, czy ludzi bez potrzebnego wykształcenia.
To są wszystko rozpaczliwe zabiegi podejmowane przez dyrektorów, żeby zachować POZORY że szkoła funkcjonuje. Nie ma się czemu dziwić, że świadomi rodzice zabierają dzieci poza publiczny system.
W Kanadzie, która ma minimalnie więcej uczniów niż Polska, uczy o 100tys. mniej nauczycieli niż w Kraju: 400tys. vs. 500tys. Ergo, w porównaniu z krajem klonowego liścia mamy dużo nauczycieli, komfortowo jest w porównaniu z tamtym wyzyskiem – powiedzmy sobie – nauczycieli.
Taka dziewczyna nauczycielka geografii z Kraju od razu tam dostała pracę w szkole i to dobrej szkole. No geografia to geografia, a o akcencie dyrektor powiedział że dzięki niemu uczniowie będą się tylko uważniej wsłuchiwać co mówi, więc super!
Co ciekawe, z czasem uczyła jakichś dziwnych przedmiotów, trudno to nawet nazwać; a więc poszerzyła wiedzę, a jej pensum zawsze przekraczało 30 godzin/tyg.!, z płacą ponad 20 C-dolarów za godzinę lekcyjną, bo niespecjalnie płacą nauczycielom w Kanadzie, poniżej średniej krajowej.
Nauczyciel w USA pisze na forum nauczycielskim:
I’m in the States at a charter school. I am contracted 8:30-17:30 each day, so a minimum of 45 hours a week. However, most days I arrive at 8 and leave at 18:30. So I often spend about 55 hours a week at the school. On top of that, I work at home at least an hour each night and five or six hours over the weekend.
It’s my first year teaching and the school is new (and staffed with new teachers). It’s about 70 hours a week for many of us. Most of the other teachers work (at the school) on Saturdays, but I refuse.
Nauczyciele z różnych krajów wymieniają informacje i opinie o zawodzie tamże
I work in Ontario, teaching jobs are very competitive. I have spent the last three years working a minimum of 12 hours a day, 7 days a week getting hired as a supply and now as a permanent teacher (1st year evaluations and such).
Nawet we Francji – kraju ludzi ceniących sobie czas poza pracą jak nikt inny – nauczyciele mają większe pensum niż w Polsce. W szczególności nauczyciele w podstawówkach nigdzie w świecie nie mają tak niskiego pensum jak w Polsce. Nawet we Francji mają 24 lekcje tygodniowo. Drugi wynik po Polsce 18h.
Jurij Szuchewycz – syn ukraińskiego przywódcy który wydał rozkaz eliminacji Polaków na Wołyniu w lipcu 1943 – więziony od 1948r. do lat 1980., z okresem na wolności 1968-1972. W 1948r. miał 15 lat, dwa lata później jego ojciec został zastrzelony przez Sowietów w wiosce pod Lwowem.
Taka nauczycielka geografii z innego kontynentu w klasie to wręcz symbol geografii świata i kraje mogłyby zachęcać do wymiany nauczycieli geografii.
Tylko 20 proc. Amerykanów uznaje że kraj zmierza w dobrym kierunku w najnowszym sondażu.
Najważniejsze pytanie po wakacjach, na pierwszej radzie pedagogicznej po wakacjach: po ile będziemy mieć nadgodzin, jeśli były nadgodziny, a zawsze były, to buzia uśmiechnięta.
Zawsze brakowało nauczycieli, zawsze, zwłaszcza za komuny. Godziny się rozdzielało pomiędzy nauczycieli i wtedy dyrekcja była super.
Rekordowe niezadowolenie także w Niemczech i Francji
Piękne czereśnie ale po 45 zł za kilogram, w Londynie, tam też nastroje siadły…
W artykule sprzed dwoch lat, https://www.weforum.org/agenda/2021/09/teachers-time-classroom-education-usa-australia-france/, mozna przeczytac, ze w Polsce nauczyciele spedzaja „przy tablicy” okolo 200 godzin mniej niz srednia 865 godzin w krajach OECD. Najwiecej czasu „przy tablicy” w Europie spedzaja nauczyciele we Wloszech, okolo 80 godzin wiecej niz srednia. Z kolei na swiecie, najwiecej czasu „przy tablicy”, okolo 1134 godzin, spedzaja nauczyciele w Costa Rica. Jak czas „przy tablicy” byl liczony i jakie jest prawdziwe obciazenie, tego nie wiem, ale ten artykul jest jakims punktem odniesienia w dyskusji o ilosci czasu jaki nauczyciele w Polsce spedzaja „przy tablicy”. Ciekawostka dla mnie byla wzmianka, ze w USA to 998 godzin, a w Korei Poludniowej tylko 749 godzin.
@wojtek_ab
Jakieś 4 lata temu przeciętny polski nauczyciel miał średnio 2 godziny ponadwymiarowe. Dziś to pewnie więcej i to kompensuje ten deficyt 200 godzin. Te godziny (jak również dodatki przeróżne) zapewne nie są rozłożone równomiernie między nauczycielami w tej samej szkole i między różnymi szkołami, co generuje „kwasy”.
Do tego dochodzą takie kwestie, jak to, czy nauczyciele mają miejsce do pracy w szkole, czy, jak w Polsce, zabierają ją do domów. Czy mają w klasie „pomocnika” do opieki nad słabszymi uczniami. Itp. itd.
Wskaźnikiem dość obiektywnym wydaje się być odsetek PKB na oświatę, per capita. Ostatnio sprawdzałem ten parametr jakieś 4-5 lat temu nie odbiegał od standardów europejskich. To świadczy o jakimś strukturalnym problemie polskiej oświaty. Pieniądze nie za bardzo trafiają tam, gdzie powinny. Może jest za dużo szkół z ukrytym bezrobociem (małe szkoły z małymi klasami), może pensum powinno być inaczej rozłożone między przedmiotami. Nie wiem.
@satrustequi
No Szuchewycz-senior ma dużo większe „zasługi” dla ludzkości niż rzeź na Wołyniu.
Zawerbowany w czasie studiów w Gdańsku przez Abwehrę(i przeszkolony!) po powrocie do II RP organizował dla OUN zabójstwa m.in. Ministra Spraw Wewnętrznych Pierackiego, filoukraińskiego(!) posła Hołówki, lwowskiego kuratora i komisarza policji oraz, jako prowokacji, ambasadora ZSRR w II RP Wojkowa. Na przełomie czerwca i lipca 1941 jako ukraiński dowódca (i szef siatki OUN w nim) ukraińskiego batalionu dywersyjnego Abwehry Nachtigal kierował bestialskimi mordami Żydów i polskich inteligentów we Lwowie. Następnie jako hitlerowski pachołek najemny w dowództwie batalionu „pacyfikacyjnego” (mordy, egzekucje, gwałty, podpalenia etc.) na Białorusi – razem DZIESIĄTKI TYSIĘCY bestialsko pomordowanych Żydów, Polaków, Białorusinów, Cyganów ale i Ukraińców. Razem z rzezią na Wołyniu i Wschodniej Galicji SETKI TYSIĘCY ofiar tego LUDOBÓJCY. A oni mu TERAZ na Ukrainie stawiają pomniki i robią patronem ulic i innych obiektów 🙁 Niemcy Himmlerowi pomników nie stawiają, a nawet mają na autorów takich pomysłów paragrafy!!! https://www.tygodnikpowszechny.pl/stadion-niezgody-166845
@wojtek_ab
W USA w szkole średniej (senior high school) nauczyciele mają zbliżone pensum „tablicowe” jak w Polsce – ja uczyłem w stanie (!) NY w publicznej szkole, gdzie to było 20 jednostek po 40(!)minut. Przelicz sobie. Oczywiście są różnice pomiędzy stanami czy hrabstwami (powiatami), ale nie są wielkie. Za to w SP pensum jest na poziomie 25 godzin tygodniowo …
@PR
Jasne, że pensum powinno być inaczej rozłożone między przedmiotami, ale też przede wszystkim między SP a LO. Kiedyś moje dziecko rzuciło tekst: w liceum to my na lekcjach nic nie robimy, a w podstawówce ciągle robiliśmy. Zaskoczona zaczęłam dopytywać co jest grane, wtedy wytłumaczył: w liceum to nauczyciele są takimi jakby pasjonatami, bardziej wymagają od siebie niż od nas, na tych lekcjach to tak ciągle mówią, tłumaczą, dodają ciągle dużo od siebie, a w podstawówce to bardziej z podręcznika, na lekcji robiliśmy ćwiczenia, odpowiedzi mieliśmy wstawić z podręcznika (a potem zaskoczenie, że dzieci nie myślą). Dzieci z dwóch innych liceów też coś takiego mi opowiadały, że jest inaczej niż w SP, bo na lekcjach są też inne rzeczy niż w podręczniku. Wygląda na to PR, że chyba w liceum nauczyciele więcej czasu wkładają w przygotowanie lekcji. A jeżeli chodzi z kolei o te małe wiejskie szkoły, to tam jest taki czad, że narzekanie na zarobki jest tam wręcz nadużyciem. Wyniki E8 tragiczne, nauczyciele po kursach, pojęcie o przedmiocie, którego uczą czasem mniejsze niż ma zdolny uczeń z dobrej szkoły i wszystko kwitowane stwierdzeniem, że to dzieci po prostu głupie, niewiele warte, zero zainteresowania ze strony nauczycieli wynikami egzaminu własnych uczniów. Tam jest sporo starszych nauczycielek, słabych, którym nic się nie chce.
Faktem jest, że nauczyciele muszą to robić do skutku:
https://pbs.twimg.com/media/F0qLuCHXgAAdq55.jpg
Słabo stare imię Wacław, Wacek wraca w wolnej Polsce, a przecież Vaclav Havel…
M. Kijowski poukładał już swoje sprawy, czytamy dziś, więc może pomóc przy demokratycznych wyborach.
Na przykład w komórce wykrywającej jakieś zafałszowania
Elon Musk pozwolił sobie
Miliarder podkreślił znaczną przewagę liczebną Rosji nad Ukrainą. Powiedział, że Rosja ma wyższą siłę w liczbach 4 do 1, co daje jej wielka przewagę w wojnie na ‚przeciąganie liny’. Wielomiliardowe finansowanie strony ukraińskiej przez Zachód ma zrekompensować przewagę militarna Rosji. Musk wydawał się sugerować, ze ta przewaga raczej wciaz wzrasta, pomimo ostatniej ofensywy ukraińskiej.
Miliarder podzielił się swoją analizą w czasie, gdy Ukraina rozpoczęła kontrofensywę w celu odzyskania terytoriów utraconych na rzecz Rosji.
Narracja rodem znad Potomacu inna nieco perspektywę tej wojny serwuje. Bardzo pozytywna dla Kijowa. I to taka właśnie ocenę konfliktu znany z mediów zdominowanych przez Waszyngton.
Wiec mamy ‚delikatna’ różnicę zdań pomiędzy dziadkiem prezydentem i znacznie od niego młodszym miliarderem. Czyżby inaczej zera liczyli?