Nowa matura będzie sprawdzana po staremu
Z głęboką ulgą przyjąłem zapewnienie Ministerstwa Edukacji i Nauki, iż nie ulegnie zmianie sposób sprawdzania i oceniania testów maturalnych. Wczoraj Adrianna Całus, rzecznik prasowy tej instytucji, zdementowała moje informacje zawarte w tekście „Sprawdzanie matur może wrócić do szkół”. Nie wróci.
Dyrektorów Okręgowych Komisji Egzaminacyjnych zachęcam, aby wydrukowali powyższe zapewnienie MEiN (dostępne tutaj) i upublicznili je w swoich instytucjach, a pracowników poinstruowali, aby nie straszyli egzaminatorów – cytuję źródło – „że jeśli nie wezmą udziału w sprawdzaniu testów egzaminacyjnych, minister cofnie sprawdzanie matur do szkół”. W kuluarach rozmawiano o tej informacji poważnie i traktowano z należytą rozwagą. Moja reakcja to nie był żaden fake news, lecz troska o edukację.
Egzaminatorzy, którzy uczestniczyli w szkoleniach uprawniających do sprawdzania nowej matury, obowiązującej od roku 2023, czują się poszkodowani. Powiedziano im bowiem, że za rok osoby przeszkolone będą oceniać nową maturę, natomiast nieprzeszkolone – starą (przez kilka lat będziemy mieli dwa systemy egzaminowania). Stawki za ocenianie arkusza starego i nowego będą zbliżone, a robota bardzo różna. To wręcz przepaść. Dlatego wielu egzaminatorów zapowiedziało, iż w sprawdzaniu nowej matury nie weźmie udziału. Reakcja niektórych pracowników OKE była taka, jak opisałem: straszono ministrem.
Choć stawki za sprawdzenie i ocenienie arkusza maturalnego rosną, nie są one satysfakcjonujące dla egzaminatorów. W polskiej edukacji jest przyjęta zasada równych zarobków bez względu na przedmiot. Potwierdza to rzecznik prasowa MEiN, pisząc, iż „wysokość wynagrodzenia, które otrzymują egzaminatorzy, określa się w relacji do minimalnej stawki wynagrodzenia zasadniczego nauczyciela dyplomowanego posiadającego tytuł zawodowy magistra z przygotowaniem pedagogicznym”. Nie różnicuje się wynagrodzenia ze względu na przedmiot: egzaminator polonista i matematyk zarabiają podobnie.
Tymczasem inna jest pozycja zawodowa i oczekiwania finansowe matematyka czy fizyka niż polonisty albo historyka. Za rok może zabraknąć matematyków oraz fizyków, którzy zechcieliby uczestniczyć w ocenianiu testów maturalnych. Oni tych stawek – rzekomo wysokich – nie zaakceptują. Dlatego w MEiN natychmiast powinny rozpocząć się prace nad podniesieniem stawek wynagrodzeń dla egzaminatorów, inaczej za rok będziemy mieli problem. I to na pewno nie jest żaden fake news.
Komentarze
RedBull11
8 LIPCA 2022
5:59
Przyznaję, w szkole nie szło mi. Zwłaszcza matematyka, do dziś mam problemy z najprostszymi działaniami matematycznymi. W szkole podstawowej miałem kilka nauczycielek matematyki, a od klasy V zmieniały się co roku. Na ogół opowiadały o sobie i wyśmiewały nas, uczniów. Fobia, ból brzucha to moja codzienność. Nawet nie szło mi na zajęciach z ZPT, nauczyciel kpił z moich „dzieł” i wyrzucał je do kosza. Nawet w liceum nauczycielka szydziła z mojego pisma technicznego na papierze milimetrowym…
Nie nie pisałem o TŁUMACH młodych nauczycieli czekających na wolny etat. Natomiast sam sobie policz, ilu nauczycieli co roku kończy studia, a ile zwalnia się etatów. Poza tym pisałem o sytuacji młodych nauczycieli na wsi.
RedBull11
8 LIPCA 2022
5:59
Nie umiesz się odnieść do meritum, a tylko ad personam?
Proszę bardzo: moja sytuacja w szkole podstawowej była tragiczna i na całe życie wywarła negatywny wpływ. Nie tylko moja. Okupiona bólami brzucha, szpitalem i nerwicą. Nie dość np., że nauczycielki matematyki były co rusz to inne, nie dość, że wyśmiewały swoje koleżanki (Co za pacan was uczył?), to zwykle kpiły z nas. Na innych lekcjach byliśmy bici, wyzywani.
To nie wina nauczycieli, a bestialstwo systemu, w którym nawet najlepszy nauczyciel po studiach zarabiał mniej niż traktorzysta po podstawówce. Niewiele się pod tym względem zmieniło na lepsze. Nadal wszystkie władze (PO, PiS, SLD itd. traktują szkołę jak prywatny folwark a nauczycieli jak piąte koło u wozu.
W swoich wypowiedziach piszę o faktach, cytuję źródła, analizuję konkretne dokumenty samorządów. A ty?
I poza tym napisałem, że szanowałem swoich nauczycieli, choć tylko 2 spośród nich zasługiwali na to szlachetne miano „nauczyciel”.
Ontario ale ja pracuję w dwóch szkołach wiejskich i opisałem Ci sytuację jednej z nich. W drugiej jest odrobinę lepiej bo szkoła bardzo sympatyczna ale młoda anglistka zatrudniła się we wrześniu, w marcu poszła na zwolnienie lekarskie a potem złożyła wypowiedzenie. Ta szkoła szuka też matematyka. W powiecie wisi kilka ofert dla matematyków ale nie ma podaży. Znajoma pochwaliła się że jej syn stara się dostać do technikum informatycznego jako uczeń a ja wiem że nie będzie go miał kto uczyć przedmiotów zawodowych. Jest dramat!!!
Inny przykład. W technikum jest zatrudniony nauczyciel przedmiotów zawodowych-emeryt dojeżdżający z sąsiedniego województwa pociągiem ok 60 km w jedną stronę. Kompletnie sobie nie radzi z młodzieżą. Ale dyrekcja na niego chucha i dmucha bo jak się zwolni to połowa przedmiotów zawodowych nie będzie obsadzona. Rozmawiałem z kierownikiem praktycznej nauki zawodu w sąsiednim technikum. Wszyscy na tych warsztatach to emeryci, średnia wieku 69 lat. A Ty takie baśnie z mchu i paproci piszesz. Co z tego że ktoś kończy studia w tym zawodzie jeżeli nauczy się kłaść styropian na ściany i zarabia 5 razy więcej. Jak mam przekonać 16 latka że powinien się uczyć jeżeli on odpowiada mi: Pan się uczył i zarabia pan tyle co nic a mój wujek nie skończył nawet zawodówki jeździ TIR-em i ma 5 razy więcej niż pan!
Analizujesz źródła? To poproszę o informację ilu z tych zatrudnionych w Brodach nauczycieli jest w wieku emerytalnym(może być w procentach) oraz ilu z tych nauczycieli pracuje w więcej niż jednej szkole. Chcesz statystyki? Kiedy rozpoczynałem pracę w mojej szkole było nas młodych 8 osób(20% kadry). Młodych czyli przed trzydziestką. Obecnie młodzi to jakieś 8 %. Ale już nie przed trzydziestką tylko do 40 lat. Na początku było dwoje emerytów dorabiających do emerytury obecnie to 13 osób na 40 osobową kadrę. Szkoła wiejska. Fakty.
Pozwolę sobie dołączyć do tej ciekawej dyskusji o podaży i popycie w zawodzie nauczycielskim.
Ontario chyba myśli, że do zawodu nauczyciela przygotowują studia pedagogiczne, na których jeszcze niedawno były tłumy studentek. No nie. Pedagogika może kształcić nauczycieli wczesnoszkolnych, ale na pewno nie chemików czy geografów.
Ile więc kształcimy biologów, chemików, geografów czy fizyków? O statystyki trudno. Znalazłem serwis UW: http://asia.strony.uw.edu.pl . Tam można znaleźć statystyki przyjęć w latach 2017 i 2018. Jedynym kierunkiem na UW ze specjalnością explicite nauczycielską okazuje się fizyka. W 2017 przyjęto na tę specjalność 9 osób, w 2018 – 17. Na dole znajdujemy przypis, że liczba zakwalifikowanych (wg systemu rekrutacji elektronicznej) a nawet przyjętych niekoniecznie równa jest liczbie osób, które podjęły studia. Można więc śmiało założyć, że do egzaminu magisterskiego dotrwa nie więcej niż 50% z osób „przyjętych”. To bardzo optymistyczne założenie, fizyka jest trudna, a legitymacja studencka (do kolejnej rekrutacji za rok) cenna, nie zdziwiłoby mnie, gdyby ten odsetek w rzeczywistości wynosił 33% czy nawet 20%. Ale bądźmy optymistami: UW kształci rocznie 5-9 nauczycieli fizyki. Mając zaplecze 2-milionowej aglomeracji oraz prestiż wykraczający daleko poza obszar obsługiwany przez warszawskie MPK. Można spodziewać się podobnej sytuacji na chemii czy biologii i zera absolwentów na uniwersyteckiej, 5- lub 3+2-letniej informatyce.
Jak więc kształcenie nauczycieli musi wyglądać w miastach mniej więcej 200-tysięcznych, jak Szczecin, Białystok, Radom czy nawet Toruń? Na studiach magisterskich fizyki czy chemii uczy się na roku 0-2 osób? Kto za to płaci? Pomijam tu kluczowe pytanie, kto ich tam uczy i czy ten uczący nauczycieli sam kiedykolwiek był nauczycielem, czy też uczy „z podręcznika”?
Jedyny logiczny wniosek jest taki, że podaż nauczycieli przedmiotów szczegółowych musi być niemal dla każdego szkolnego przedmiotu mniejsza niż popyt. Jako że życie nie znosi próżni, deficyt ten wypełniany jest przez nauczycieli po kursach. Był tu niedawno wpis, że rekordzista ma uprawnienia do nauczania 10 przedmiotów. Na papierze wszystko gra, sami magistrowie i wszyscy z przygotowaniem pedagogicznym. W rzeczywistości to jednak kompletna fikcja. Tłumy młodych, w pełni wykwalifikowanych nauczycieli czekających na etat w szkole kłębią się już tylko w głowie ontaria.
Sprawdź proszę ile tych kończących studia nauczycielskie co roku to czynni nauczyciele kończący studia podyplomowe bo dyrekcja ich o to poprosiła. Znam przykład katechetki której dyrektor zaproponował studia logistyczne. Na wydrukowanym planie lekcji we wrześniu najpopularniejszym nazwiskiem wśród nauczycieli był Pan Wakat( taki żarcik uczniowski ale autentyczny). Co powiedzieć rodzicom gdy się pytają kiedy będą przedmioty zawodowe? Nie ma nauczyciela i nie będzie? 55 letnią bibliotekarkę wysłać na studia z mechaniki? A następnie niech uczy 12-15 chłopa obsługi nowoczesnych tokarek? Jak nauczysz zawodu tych młodych ludzi? W jednym się z Tobą zgadzam. Każda opcja polityczna w tym kraju oświatę ma dokładnie tam gdzie myślisz. Każda łącznie z tym z coraz większym zaczesem.
RedBull11
Sprawdzam, czytam, analizuję, chociaż katastrofalnie brak mi czasu.
Nie przeczę, że jest źle w oświacie, jest bardzo źle od dziesięcioleci i za władzy PZPR, PO, PiS, SLD itd. To, co robią politycy tych partii wobec edukacji nazywam bez ogródek bestialstwem.
Analiza wielu publikacji uzmysławia mi, że żaden autor nawet się nie pokusi o całościowy ogląd i opis sytuacji. Jest głównie propaganda i przerzucanie winy jeden na drugiego, a zwłaszcza rządu na samorządy, samorządów na rządy, rodziców na nauczycieli, nauczycieli na rodziców.
Uderza mnie przede wszystkim to, że dyrektorzy nie ujawniają prawdy. Jest wiele rejonów, w których brak nauczycieli, jest także wiele takich, w których na pracę czekają młodzi nauczyciele.
Dlaczego dyrektorzy nie ujawniają prawdy nawet przed kuratoriami i samorządami? Jedna z odpowiedzi brzmi: w ten sposób zapewniają dodatkowo pracę (nadgodziny) dla już zatrudnionych nauczycieli. Byłoby to ukryte dopłacanie do pensji? Jakim (czyim) kosztem?
RedBull11
8 LIPCA 2022
10:45
Dwa tygodnie temu pytałem o to, dlaczego nauczyciele w mojej gminie nie dokształcają się, skoro samorząd co roku przeznacza w budżecie pieniądze na ten cel, wykorzystanie tych środków nie sięga 50 %.
Odpowiedź: dokształcili się, mają po dwa kierunki, a poza tym np. polonista nie podejmie dodatkowo studiów z matematyki. Poloniści uzupełniają etat pracą w świetlicy…
Jak uczyć zawodu, proszę pytać reformatorów z rządu Buzka, którzy uważali, że liczy się przede wszystkim odsetek maturzystów i mgr. W wyniku takich koncepcji (poronionych) mnóstwo krzywd wyrządzili nauczycielom i edukacji, zapłaciliśmy za to ogromne pieniądze, które poszły w błoto.
Dziś maturzystki jakże często pracują na umowy śmieciowe albo wyjeżdżają na Zachód zrywać gruszki. Studia stają się coraz mniej popularne, więcej zarobi ten, kto ukończył podstawówkę i zrobił kurs np. tynkarski niż dyplomowany nauczyciel po studiach uniwersyteckich.
Płynna rzeczywistość
8 LIPCA 2022
10:42
Pomijam (jeszcze) twoje zaczepki ad personam. Fikcja – o której piszesz – to kluczowe słowo.
Pomimo niesamowicie rozbudowanej biurokracji, pomimo SIO dominuje fikcja.
Na edukację przeznacza się gigantyczną forsę budżetu państwa. Ta fikcja – domniemywam – służy ukryciu prawdy o tym, jak te pieniądze przepływają i ile ich faktycznie przeznacza się na edukację, a ile to dochody samorządów i innych instytucji, dochody zapewne przeznaczane na cele niezwiązane z edukacją.
RedBull11
Kreatywna biurokracja – ten termin wydaje mi się kluczowy i dla PRL-u, i dla 3 RP. Jak w LWP: najważniejszy papier, aby wszystko grało na papierze.
Ani wójtowie, ani burmistrzowie, ani prezydenci – a to oni mają wyłączną kompetencję tworzenia budżetu – nie są w stanie ogarnąć całości spraw finansowych, bo nieustannie zmieniają się rozporządzenia, ustawy itd. kreowane przez Centrum.
Dlatego gminy stale nowelizują uchwały budżetowe i dlatego najbardziej ceniony jest skarbnik samorządu (który to samorząd ustawowo odpowiada za edukację), bo tylko skarbnik potrafi żonglować forsą, przerzucać środki z rubryki do rubryki, aby na bieżąco łatać nieustający od dziesięcioleci deficyt i zadłużenie.
Nauczyciele, edukacja w tej stajni Augiasza, to tylko jeden z problemów wcale nie najpilniejszych.
Nie jest to problem pilny, bo można likwidować szkoły, łączyć oddziały. Zbliżają się wybory, więc samorządy na razie nie redukują oddziałów i nie wysyłają nauczycieli na bruk, bo liczą się nauczycielskie głosy i głosy nauczycielskich rodzin.
Ale to nieuniknione, bo w UE średnio jeden nauczyciel uczy 13 uczniów, w Polsce – 9. Za dużo jest nauczycieli, za mało forsy na edukację. Wnioski są oczywiste i wiadomo, co nastąpi po wyborach.
https://www.bankier.pl/wiadomosc/Eurostat-W-Polsce-na-nauczyciela-przypada-niespelna-10-uczniow-8183167.html
Oczom nie wierzę!!! Właśnie nabyłem pewien tygodnik kojarzony z obecną władzą( ten bez bliźniaków) a tam czytam:…W wielu szkołach nie będzie miał kto uczyć…w technikum mechatronicznym uczy 82 letni nauczyciel…itd.
Żeby łączyć oddziały to trzeba mieć odpowiednio duże sale lekcyjne. Ściany nie są z gumy, a wiejskich podstawówkach i w wielu miejskich też jest to absolutnie nie do przeskoczenia.
Likwidacja szkoły na wsi? Hue hue a to się wyborcy ucieszą gdy szkoła kilometr od domu zostanie zamknięta i trzeba będzie zawozić bąbla do szkoły 10 km dalej w dodatku pracującej na dwie zmiany wszak ściany sal lekcyjnych nie są z gumy. Zdajesz sobie sprawę jak niewielkie są te sale w wiejskich szkołach? No ale wójt i wybrani radni przytulą trochę pod stolikiem na przetargach na usługi dowozowe a może nawet przetarg na nową szkołę.
Co właściwie wynika z tej średniej? W Warszawie i innych dużych miastach w klasach jest dobrze powyżej 30 osób.
Kogo liczymy jako nauczycieli? Katechetów? Jeśli ktoś pracuje w trzech szkołach to ile razy jest liczony?
Te słynne statystyki. Karta Nauczyciela obejmuje nauczycieli przedmiotowców, wychowawców, bibliotekarzy, pedagogów, psychologów, logopedów i innych specjalistów, do tego obejmuje m.in. nauczycieli zatrudnionych w kuratoriach. Lista długa. Ministerstwo podaje, że jest 611 tysięcy etatów nauczycieli zatrudnionych na podstawie KN. Nie precyzuje, że to nauczyciele przedmiotowcy pracujący w placówkach edukacyjnych- to wszystkie etaty objęte nauczycielskimi przepisami prawa.
RedBull11
8 LIPCA 2022
14:18
Piszesz o przytulaniu (korupcji), nie dając żadnych dowodów. To zatem oszczerstwo.
Sale lekcyjne są dostosowane do tego, aby pomieścić do 30 uczniów. Teraz np. w naszej szkole jest 250 dzieci, a oddziałów 14 (klasy od I do VIII). Jeden oddział liczy 14 dzieci.
Po wyborach niechybnie oddziałów będzie 11, bo niektóre klasy zostaną połączone, nawet wtedy (po połączeniu) klasa nie będzie liczyć 30 dzieci.
Dowozy? Z najdalszego sołectwa do szkoły jest ponad 15 km. Z niektórych sołectw dowozimy tylko jedno dziecko. Szkoły w sołectwach likwidowano już od czasu reformy, dzięki której miały powstać zbiorcze szkoły gminne, a więc od lat 70-tych, najwięcej zaś w latach 90-tych i na początku XXI.
RedBull11
8 LIPCA 2022
13:41
No, właśnie, uczy nauczyciel mający 82 lata i w ten sposób blokuje etat dla młodych.
Gostek Przelotem
8 LIPCA 2022
14:20
A co wynika ze średniej UE?
Wsie – niż demograficzny. Co roku coraz mniej dzieci, więc nawet w tak dużej gminie, jak moja, trudno skompletować 16 oddziałów (klas A, B w ciągu I – VIII).
Moim zdaniem, skoro KN obejmuje tych pracowników, których wskazałeś, to średnia ich także dotyczy.
KN nie dotyczy nauczycieli szkół prywatnych i społecznych (niepublicznych), w niektórych szkołach prywatnych (znam taką) w jednej klasie jest 4 uczniów…
System edukacyjny totalnie nie do ogarnięcia, teksty o tym systemie propagandowe, nie sposób nikomu tego objąć racjonalną analizą.
Jeżeli odejdzie ten 82-latek to nie będzie miał kto uczyć mechatroniki w tej szkole.
Problemem jest nie to że są starzy nauczyciele tylko to że nie ma ich kto zastąpić. Przejrzyj wreszcie na oczy. I druga rzecz . Jak żałosne jest państwo gdzie cała grupa zawodowa jest pozbawiona odpoczynku w wieku emerytalnym. Bo ta ogromna część nauczycieli-emerytów pracuje nadal gdyż nie utrzymają się z samej głodowej emerytury. Takie państwo nie zasługuje żeby istnieć!!!
Co do samorządu. Wujek Henryk jest radnym gminnym chyba od 1999 r. Wójt jest jeszcze dłużej. Wujek Henryk byly wuefista pracuje jako dozorca na gminnej hali sportowej. Pracują tam też żona jego brata oraz siostra. Żona Henryka była nauczycielka matematyczka prowadzi sklep monopolowy. Koncesje na sprzedaż takich wyrobów wydaje Gmina. Sklep żony wuja Henryka 0d 1999 roku ma koncensję inne niekoniecznie. Wujek Henryk potrafi też przewidzieć która firma wygra przetarg gminny z dużym wyprzedzeniem. Tak więc z tym niepokalanym samorządem to pod inny adres. Aha wójt ostatnio otrzymał absolutorium jednogłośnie. Cóż wszyscy radni to jego ugrupowanie i wszyscy pracują w podmiotach prowadzonych przez gminę razem z rodzinami. Taka sytuacja.
Fakty?
Gmina Lipinki Łużyckie (2021 r):
– uczniowie – 291;
– oddziały – 16;
– nauczyciele – 39
– średnia uczniów w oddziale – 18;
– średnia uczniów na 1 nauczyciela – 7, 7
Czy Lipinki Łużyckie mogą być reprezentatywne dla szkół w gminach wiejskich?
Tak. Różnice pomiędzy poszczególnymi szkołami w gminach wiejskich są nieduże, są nawet takie szkoły wiejskie, które liczą zaledwie po 8 oddziałów, a dzieci coraz mniej, trudno skompletować jeden oddział.
Przypuszczam więc nie bez podstaw, że po najbliższych wyborach samorządowych wójtowie będą zmuszeni do łączenia oddziałów, likwidacji szkół i tym samym zwalniania nauczycieli.
Uczyć średnio 7, 7 ucznia…, nie wyciągam wniosków, sami pogłówkujcie, co to oznacza dla budżetu gminy, a edukacja (obowiązkowo ustawą przynależna gminom) pochłania średnio 1/4 budżetu.
do powyższego:
https://bip.lipinki-luzyckie.pl/system/obj/6085_RAPORT_2021-OK.pdf
Moja gmina 12 500 mieszkańców. cztery podstawówki 1 technikum. Sąsiednie gminy wyglądają tak samo. Dużo nowych domów. Czy mam prawo uważać moją gminę za reprezentatywną w okolicy. Ależ tak. A ty wpychasz wszystkie gminy wiejskie do jednego worka. Gratuluję szerokich horyzontów.
Jeszcze raz pytam. Ilu nauczycieli w tej szkole pracuje na pełny etat a ilu dojeżdża na kilka godzin pracując w innej szkole? Bo wrzucając wszystkich do jednego worka fałszujesz średnią. Rozumiesz o czym mówię?
Prościej żebyś zrozumiał. Sprawdź w sąsiednich gminach którzy nauczyciele z Twojej gminy pracują w tamtejszych szkołach i wtedy dopiero oblicz ilość uczniów na jednego nauczyciela.
W podstawówce takiej jak opisałeś tylko polonista, matematyk, anglista i nauczyciele wczesnego nauczania mogą mieć pełny etat. Reszta albo pracuje też w innych szkołach albo łączy w jeden etat kilka przedmiotów. Przykładowo geografia, biologia, i wos. Tak więc Twoja statystyka jest z założenia fałszywa.
Czy w gminie Gmina Lipinki Łużyckie, w której jest 291 uczniów, potrzeba 8-letniej szkoły podstawowej z 39 nauczycielami ? Nie wystarczy szkoła 1-4 lub góra 1-6 (w każdym razie: zanim pojawi się „prawdziwa” specjalizacja przedmiotowa, poza polskim, matmą i WF-em), a potem gimbus do powiatu?
291 uczniów z Lipników Łużyckich dzielimy na 8. Otrzymujemy 36,3 ucznia na rocznik, czyli w tamtej szkole są po 2 oddziały na rocznik, średnio 18 uczniów w klasie. Na katechezę potrzebujemy więc 16*2 = 32 godz, czyli trzeba 2 katechetów, jeśli jeden dostanie pensum Czarnkowe 22 godz., to drugiemu zostaje 10 godz. i podróże po innych szkołach. Proboszcz ma auto, stać go.
A taki chemik albo fizyk? Optymistycznie zakładam, że to po 2 godz. w klasach 7 i 8. 2 godziny * 2 oddziału * 2 roczniki= 8. W 3 szkołach zbierze się jedno pensum, ale już ani na samochód, ani benzynę dla belfra nie starczy. Czarnek mógłby chociaż, niczym posłom, zagwarantować nauczycielom darmowy transport publiczny: z gminy do powiatu, a potem z powiatu do gminy, he, he.
A gdyby tak gimnazjum z pełnym kursem chemii, fizy, gegry, bioli, i chociaż 4 oddziałami na rocznik, to przy 5 godz. na cykl kształcenia pensum zaczyna stykać.
Aczkolwiek powiadam, przewidywać można było i należało 30 lat temu i już wtedy wprowadzić powszechne kształcenie nauczycieli 2-przedmiotowców.
„Uczyć średnio 7, 7 ucznia…, nie wyciągam wniosków, sami pogłówkujcie, co to oznacza dla budżetu gminy, a edukacja (obowiązkowo ustawą przynależna gminom) pochłania średnio 1/4 budżetu.” No a w tym cytacie to już wystawiłeś świadectwo sobie jako radnemu gminnemu. Nie podpowiem pogłówkuj sam. Ale potwierdziłeś tą wiekopomną myślą że można bez żalu zredukować liczbę radnych gminnych i wprowadzić dla kandydatów na radnych gminnych jakieś egzaminy wstępne. Dla dobra ogółu.
„Uczyć średnio 7, 7 ucznia…, nie wyciągam wniosków, sami pogłówkujcie, co to oznacza dla budżetu gminy, a edukacja (obowiązkowo ustawą przynależna gminom) pochłania średnio 1/4 budżetu.” We wrześniu udaj się do swojej gminnej szkoły i sprawdź czy chociaż znajdziesz lekcję na której jest 7,7 ucznia. Jeżeli nie znajdziesz bądź człowiekiem honoru i zrezygnuj z funkcji radnego. Ta matematyczka którą wspominałeś miała niestety rację. Przykro mi.
Płynna rzeczywistość
Ewentualnie ten katecheta z 10 godzinami powinien uzupełnić sobie etat fizyką i chemią. Hue hue hue. A potem będzie szok w szkole średniej i pretensje do całego świata. Ale genialnemu radnemu gminnemu statystyka się poprawi.
„W kuluarach rozmawiano o tej informacji poważnie i traktowano z należytą rozwagą. Moja reakcja to nie był żaden fake news, lecz troska o edukację.” – No nie. Podanie takiej informacji: „Czarnek szykuje nauczycielom liceów i techników prawdziwą niespodziankę. Planuje bowiem wydać rozporządzenie, które nakazywałoby sprawdzać testy maturalne w szkołach. Nauczyciele nie dostawaliby za to dodatkowych pieniędzy. Należałoby to do ich obowiązków, podobnie jak nadzorowanie przebiegu egzaminów pisemnych (grosza przecież za to nie otrzymujemy).” to było przegięcie i zwyczajny fake news.
RedBull11
8 LIPCA 2022
20:06
Kłamiesz, bezczelnie kłamiesz. Napisałem, że w tej konkretnej gminie w jednym ODDZIALE średnio jest 18 uczniów, natomiast w szkole 39 nauczycieli uczy 291 dzieci, zatem średnio na 1 nauczyciela (nie na jeden oddział!) przypada 7. 7 ucznia.
Jestem cienki z matmy, więc podważ te dane.
Płynna rzeczywistość
8 LIPCA 2022
19:43
To nie jakiś Czarnek wprowadził do szkół katechetki, to uczynili ci z PZPR i Mazowiecki, a akceptowali wszyscy, i PO, i PSL, i SLD, i PiS, i Konfederacja.
I nikt z nich tego nie zmieni.
Płynna rzeczywistość
8 LIPCA 2022
19:26
Tak się stanie dopiero wtedy, gdy jakiś rząd (może PO?) zlikwiduje Kartę Nauczyciela.
Wówczas uwolnione samorządy będą mogły prowadzić racjonalną, ekonomiczną politykę edukacyjną.
RedBull11
8 LIPCA 2022
19:05
Nie przeczę, nawet powyżej (albo w poprzednim wątku) pisałem, że nauczyciele dokształcili się, mają najmniej dwa fakultety, a poloniści dorabiają do pełnego etaty w świetlicy.
Po wyborach to się zmieni…
RedBull11
8 LIPCA 2022
18:53
Nie muszę sprawdzać, nie pracują w sąsiednich gminach, bo jeszcze wójt nie łączy oddziałów, po wyborach będzie łączył….
RedBull11
8 LIPCA 2022
18:51
To nie ja fałszuję średnią, powołuję się na konkretne teksty, do których podaję linki.
W mojej gminie, powtarzam, nauczyciele nie pracują w gdzie indziej, w innych gminach, wójt jeszcze nie łączy oddziałów, ale to zrobi po wyborach. Ile razy mam to powtorzyć?
RedBull11
8 LIPCA 2022
18:46
Bezczelnie kłamiesz, nie wpycham wszystkich gmin do jednego wora, ale pisałem (co można sprawdzić), że porównywalna sytuacja (czyli niska Średnia uczniów na jednego nauczyciela) jest w gminach wiejskich.
Ilu uczniów w twojej gminie średnio przypada na jednego nauczyciela?
Przypuszczam, że nie więcej niż 15, a może… 10… Podaj te dane dotyczące średniej, a nie faszeruj mnie danymi bezwzględnymi. Ja podaję dane względne, zależne, czy potrafisz tak samo postąpić…
Czy twoja gmina mająca technikum jest gminą wiejską?
RedBull11
8 LIPCA 2022
18:46
Jeszcze raz pytam, czy postąpisz tak samo jak ja?
Ilu uczniów jest w twojej gminie? Ilu uczy ich nauczycieli? W ilu oddziałach? Ilu średnio uczniów przypada na oddział? Ilu średnio przypada uczniów na 1 nauczyciela?
Podaj zatem dane zależne, względne, a nie bezwzględne, ba, ty nawet nie podajesz liczby uczniów, podajesz zaś liczbę mieszkańców, co tu nie ma nic do rzeczy.
@ontario
Ontario coś Pana dziś roznosi. Przecież wiadomo było, że dostanie Pan prędzej czy później cios tą matematyką, a teraz Pan płacze, bo ktoś Panu „oddał”. A trzeba było tu cały dzień tak prowokować? Ontario ja mam kota. Ile średnio ja z kotem mamy nóg?
@gospodarz
Ale się Pan dziś musi tłumaczyć, jakby blog to był co najmniej gov.pl. To na pocieszenie:Lis ma „gorzej”.
Róża
8 LIPCA 2022
21:45
Ja płaczę? Ja tryumfuję, bo podaję dane względne, a oni na to podają dane bezwzględne. Nie umieją podważyć faktów.
RedBull11
8 LIPCA 2022
18:46
Ta informacja mi wystarczy: „Moja gmina 12 500 mieszkańców. cztery podstawówki 1 technikum. Sąsiednie gminy wyglądają tak samo”.
Odłączam technikum, bo pisałem o szkołach wiejskich, bez szkół średnich.
Masz w gminie 12 500 mieszkańców, zatem (SZACUNKOWO) 900 uczniów w 4 podstawówkach i (nadal szacunkowo) 120 nauczycieli.
Średnio zatem 1 nauczyciel w twojej gminie uczy 7, 5 ucznia, a na jeden oddział (przy założeniu, że w każdej szkole jest po 16 oddziałów) przypada średnio po 11 uczniów.
W twojej gminie brakuje matematyków i fizyków, chemików. Dlaczego? Samorząd dał wam uchwałą do 10 % dodatku motywacyjnego. Gdyby chciał zatrzymać/zatrudnić matematyków, dodatek ten podwyższyłby do 50 % zasadniczej pensji. Tego samorząd nie zrobił, bo ma w nosie edukację, a tobie dyrekcja dała nie 10 % dodatku (choć mogła cię lepiej zmotywować zgodnie z uchwałą samorządu) a 5 %.
To są dane szacunkowe, nie odbiegają od średnich (a więc porównywalnych) danych z Polski, zwłaszcza ze wsi i miasteczek.
W twoje gminie więc leży polityka edukacyjna samorządu, a do dbania o edukację obliguje twój samorząd gminny Ustawa. Macie nadmiar nauczycieli w ogóle, a niedobór nauczycieli w szczególności (matematyka, fizyka). Tę politykę samorząd spróbuje zmienić po wyborach, bo teraz jeszcze zależy mu na waszych nauczycielskich głosach.
Co więcej, samorząd wydaje u was na edukację za dużo, a osiąga za mało, bo wynik egzaminów nie odbiega od średniej krajowej, a może jest niższy.
Słowem, do kitu, jak wszędzie w Polsce, ale to wynika z określonych decyzji określonych ludzi rządzących twoją gminą.
Moje szacunkowe dane i przypuszczenia możesz podważyć bez trudu, podając konkretne dane dotyczące twojej gminy:
– liczba uczniów w szkołach podstawowych;
– liczba oddziałów w tychże;;
– liczba nauczycieli;
– % dodatku motywacyjnego.
Do dzieła!
Róża
8 LIPCA 2022
22:02
Buzek (generalnie „Solidarność) rozwalił system edukacyjny PRL-u.
Miller z PZPR/SLD rozwalił system edukacyjny Buzka z „Solidarności” i 3 RP.
Tusk z PO rozwalił system edukacyjny Millera z PZPR/SLD.
Kaczyński rozwala system edukacyjny Tuska z PO.
Tak to się dzieje i tak się dziać będzie. Ci rozwalają, co zrobili poprzednicy i wznoszą swoje, a ich następcy rozwalają, co zrobili poprzednicy i wznoszą swoje i tak bez końca.
Płacisz ty i ja. Coraz więcej płacisz, a oni coraz prężniej rozwalają, twoje i moje pieniądze rzucają w błoto. I nic nigdy tego nie zmieni.
To miłe, że Sejm najjaśniejszej Prawicy Pomrocznej Jasnej Pełnej wprowadził przepisy wychowawcze „rodem z Rosji Sowieckiej” – radujcie się dyrektorzy!
https://www.onet.pl/informacje/onetwiadomosci/lex-maluchy-za-kraty-przyjete-sedzia-nie-moge-w-to-uwierzyc/bshkxcz,79cfc278
RedBull11 8 LIPCA 2022 10:45
„55 letnią bibliotekarkę wysłać na studia z mechaniki? A następnie niech uczy 12-15 chłopa obsługi nowoczesnych tokarek?”
Na wydziale Matematyki, Informatyki i Mechaniki UW nikt nie uczy jak obslugiwac nowoczesne tokarki. Mechanika na UW to dosyc zaawansowana dziedzina. Studenci musza znac teorie rownan rozniczkowych i calkowych oraz podstawy fizyki teoretycznej. Moze na politechnikach studenci na niektorych kierunkach powinni umiec obslugiwac tokarki. W koncu tacy studenci tworza zaawansowane technologie i pewnie musza budowac propotypy, ktore pozniej analizuja, usprawniaja, szlifuja.
ontario
Skąd wziąłeś tych 120 nauczycieli? Ta liczba jest zdecydowanie mniejsza. Przykładowo chemia. W szkole w której są dwa oddziały na rocznik tak jak u Ciebie chemia to 8 godzin, w szkole z jednym oddziałem 4 a w szkole z czterema oddziałami 16 godzin. Rozumiesz dlaczego ta sama osoba może być jednocześnie zatrudniona w dwóch lub nawet trzech szkołach? Rozumiesz już dlaczego ta sama osoba może uczyć dwóch lub trzech przedmiotów?
wojtek_ab
Nie zrozumiałeś. Chodziło mi o to kim zastąpić nauczyciela przedmiotu zawodowego w sytuacji gdy nie ma chętnych.
„Nie muszę sprawdzać, nie pracują w sąsiednich gminach, bo jeszcze wójt nie łączy oddziałów, po wyborach będzie łączył….”
Czyli uważasz że osoba ucząca chemii w Brodach, obecnie 8 godzin tygodniowo, nie pracuje jednocześnie w innej gminie. Aha. Jeszcze raz powtórzę: Egzaminy wstępne dla kandydatów na radnych od zaraz!!!
„Nie muszę sprawdzać, nie pracują w sąsiednich gminach, bo jeszcze wójt nie łączy oddziałów, po wyborach będzie łączył….”
No proszę pan radny gminny wie z wyprzedzeniem jakie będą decyzje wójta za kilka lat. A jaka firma wygra najbliższy przetarg?
RedBull11
9 LIPCA 2022
10:52
No, proszę, pan nauczyciel nie wie, że pan radny jest szefem komisji oświatowej i dlatego z uprzedzeniem wie, że pan wójt wygra na 100 % (bo dobrze rządzi) i pan szef komisji oświatowej wie także, co pan wójt po wyborach zrobi. Pan nauczyciel nie wie, że prowadzi się dyskusję (jawną) i planuje z wyprzedzeniem pewne posunięcia (wzorem pan Tusk, który już teraz na rok przed wyborami mówi, kogo wywlecze z urzędu bez względu na zapisy Konstytucji).
Wiem, jaka firma wygra przetarg (jeśli chodzi o odpady komunalne), bo od początku wygrywa jedna i ta sama, gdyż żadna inna nie przystępuje do przetargu. Jeśli zaś chodzi o inne przetargi, to – rzecz jasna – nie mam pojęcia, kto wygra.
RedBull11
9 LIPCA 2022
10:31
Nie podałeś danych, o które prosiłem, dlatego napisałem, że biorę dane SZACUNKOWE. Proszę, podaj te dane, o które prosiłem, a koncertowo opiszę politykę edukacyjną twojej gminy.
Ta sama może nawet być zatrudniona w kilku sąsiednich gminach, to niczego nie zmienia, jeśli chodzi o dane względne (średnie), ponieważ pensum ma takie samo i zatem 1 jeden etat, a nie cztery etaty czy trzy.
RedBull11
9 LIPCA 2022
10:42
Zdaję egzamin na radnego koncertowo, a egzaminatorami (ostrymi) są wyborcy, jest ich kilkuset.
RedBull11
9 LIPCA 2022
10:42
Powtórzę, to, że pracuje 8 godz. w jednej gminie i 8 w drugiej, niczego nie zmienia. Ma bowiem nadal 1 etat i w danych względnych (średnich) wynik jest taki sam albo o promile większy/mniejszy.
Do analizy biorę dane względne (jedne zależne od drugich), bo tylko taka analiza ma sens, daje wyniki, które można racjonalnie opisać.
Ty podajesz dane bezwzględne, zatem na nic, jeśli chodzi o analizę.
RedBull11
9 LIPCA 2022
10:42
Nadal ad personam? A może byś podał dane dotyczące twojej gminy, dane, o które kolejny już raz daremnie proszę.
Jeśli podasz te dane, gratis i koncertowo opiszę politykę edukacyjną twojej gminy.
– ilu uczniów w twojej gminie (szkoły podstawowe)?
– ilu nauczycieli (szkoły podstawowe)?
– ile oddziałów w sumie?
– jaki dodatek motywacyjny określa uchwała rady gminy?
RedBull11
9 LIPCA 2022
10:52
Nadal sugerujesz, że postępuję niecnie? Masz jakieś dowody? Zniżasz się do oszczerstw?
Panie nauczycielu:
1) żaden radny nie ma prawa uczestniczyć przy rozpatrywaniu ofert do przetargu;
2) Po szlachetnej reformie Balcerowicza w gminie nie ocalała żadna firma, która mogłaby przystąpić do przetargu, ba, w gminie nie ma żadnej firmy, która by zatrudniała więcej niż 10 pracowników i dysponowała sprzętem.
3) Takie firmy są w miastach, a tam już nie sięga żadna ręka radnego ani wójta.
Prosiłbym uniżenie o dowody, jeśli sięgasz po argumenty poniże pasa, niegodne pana nauczyciela.
Poproszę o informację czy nauczyciel chemii w Brodach(8 godzin=mniej niż pół etatu):
-jest dorabiającym sobie emerytem
-pracuje też w innej szkole
-uczy w Brodach innego przedmiotu
Skoro wyborcy tak popierają pana radnego oraz pana wójta to dlaczego te zmiany będą dopiero po wyborach? Czyżby jakieś obawy że wyborcy mogą być niezadowoleni?
@ontario i @RedBull11
Ontario jak każdy samorządowiec wie, że: Polska wydaje na edukację 5 proc.PKB, a średnia unijna to 4,7 proc., liczba godzin tablicowych w ciągu roku niższa niż średnia unijna, 1/3 uczniów na korepetycjach, a w dużych miastach wg badań 1/2, żaden młody absolwent matematyki, fizyki czy chemii nie przyjdzie pracować w szkole. Rozwiązanie proponowane przez ZNP niczego nie zmieni. Zawiera dwa postulaty: 1.poinformowanie społeczeństwa o narastających problemach systemu oświaty. Tj.postulat wręcz komiczny, przecież wszyscy wiedzą, że jest b.słabo. I rodzice i pracodawcy zatrudniający absolwentów. Drugi postulat: akcja protestacyjna z żądaniem podniesienia pensji o 20 proc. Absolwent matematyki, fizyki i chemii jak dostanie 20 proc.więcej niż minimalne wynagrodzenie, to i tak nie przyjdzie pracować w szkole. Poza wzrostem inflacji spełnienie postulatu ani nie rozwiąże problemu braku matematyków, ani nie zmieni oceny systemu przez rodziców i pracodawców. Tj.w praktyce postulat skierowany do rodziców: poprzyjcie te 20 proc, za to będziecie mieć trochę wyższą inflację, może zapłacicie trochę więcej podatków, w szkole dla Waszych dzieci się i tak nie poprawi, ale może nie pogorszy.
@RedBull
W podstawówce są tylko 4 godziny chemii w całym cyklu nauczania? To po jaki ruskij kariabl te całe reformy były? Przecież jak się o tym myśli, to mózg kipi. A jak w takiej wiejskiej podstawówce wygląda pracownia chemiczna albo fizyczna? Domyślam się, że wygląda, wygląda, wygląda przez okno?
„No, proszę, pan nauczyciel nie wie, że pan radny jest szefem komisji oświatowej i dlatego z uprzedzeniem wie, że pan wójt wygra na 100 % (bo dobrze rządzi) i pan szef komisji oświatowej wie także, co pan wójt po wyborach zrobi. Pan nauczyciel nie wie, że prowadzi się dyskusję (jawną) i planuje z wyprzedzeniem pewne posunięcia (wzorem pan Tusk, który już teraz na rok przed wyborami mówi, kogo wywlecze z urzędu bez względu na zapisy Konstytucji).”
Szefem komisji oświatowej w Brodach jest kobieta…chcesz nam coś powiedzieć?
Nadal pytam dlaczego dopiero po wyborach?
Różo wobec tego nic nie poprawiajmy i czekajmy na katastrofę. Super myślenie.
A jednak sporo nauczycieli w Brodach łączy kilka przedmiotów np: geografia i w-f, biologia i w-f, edukacja wczesnoszkolna i informatyka oraz tak jak przypuszczałem matematyka i chemia. Tylko po co w tak małej szkole dwie wicedyrektorki? To samo nazwisko u wójta, pani sekretarz gminy i jednej z nauczycielek to zbieg okoliczności?
RedBull11
9 LIPCA 2022
17:34
1) Proszę, zacytuj moją wypowiedź, w której piszę, że jestem z Gminy Brody. Może kiedyś tam się wybiorę, ponoć mają jakiś pałac Brühla. Np. pisałem o Łodzi, czy to znaczy, że jestem szefem komisji edukacji z Łodzi…
2) Nadal odpowiadam, że pisałem już (powyżej albo w poprzednim wątku) o tym, dlaczego dopiero po wyborach.
Róża
9 LIPCA 2022
15:37
Nie jak każdy samorządowiec, ale jak ja, ontario, piszę tu od dawna o tym, jakie są możliwości samorządu w zakresie podnoszenia pensji nauczycieli i motywowania ich do pracy, zwłaszcza zachęcania matematyków, a dawniej anglistów itp. do tego, aby zatrudniali się w szkołach. Te możliwości są ogromne, samorząd może podnieść pensję nauczyciela nawet o 100 %.
Piszę tu również o tym, że Ustawa (samorządowa i inne) daje możliwości organizowania procesu nauczania, racjonalnego dysponowania dobrami (majątek, kadra itd.). Na przykład, można tworzyć nowe etaty albo łączyć oddziały i w ten sposób zwalniać nauczycieli.
Piszę więc o polityce edukacyjnej gmin. Gminy mają ustawowo ogromne możliwości i narzędzia w zakresie zadania własnego, jakim jest edukacja. Potrafię na podstawie danych z konkretnej gminy koncertowo opisać tę danej gminy politykę.
Piszę również o niewybaczalnym zaniechaniu nauczycieli, zaniechaniu polegającym na tym, że nie dbają o własne sprawy, czyli na ogół nie ma ich w radach gmin… W miejscu zatem, gdzie rozstrzyga się ich nauczycielski los. Ten los oddali walkowerem w cudze, często nieprzychylne im ręce…
RedBull11
9 LIPCA 2022
14:46
Już o tym pisałem, ale powtarzam, liczy się każdy głos i – przede wszystkim – wskaźnik poparcia.
Analogicznie postępuje obrońca Konstytucji pan Tusk, który już zapowiada, że po wyborach złamie Konstytucję, wywlekając wbrew jej zapisom urzędników chronionych przez Konstytucję. Pan Tusk walczy o każdy głos i wskaźnik poparcia, choć ma wybory wygrane na 100 %.
Pan Tusk zapowiada, że złamie prawo.
My prawa nie złamiemy, jawnie mówimy, co chcemy zrobić, aby polepszyć wyniki nauczania (przy coraz większych nakładach są coraz gorsze, a wskaźnik, średnia uczniów na nauczyciela, niski, tzn. 1 nauczyciel uczy średnio poniżej 10 uczniów.
Sąsiednie gminy mają lepsze wyniki nauczania (choć niższe nakłady), dlatego część rodziców dowozi naszych uczniów do tych sąsiednich gmin. Czy jeszcze coś wytłumaczyć?
RedBull11
9 LIPCA 2022
14:44
Nic o tym nauczycielu nie powiem, bo analizowałem Raport wójta. Nie zająłem się konkretnym nauczycielem (to nie było celem mojej wypowiedzi), a cel mój dotyczył polityki edukacyjnej danej gminy.
Do tej analizy nie potrzebuję informacji o konkretnym nauczycielu, ale niezbędna jest informacja o tym, jak określone zadanie edukacyjne opisane w programach nauczania jest wykonywane, a zatem: ilu średnio uczniów uczy 1 nauczyciel.
Taka analiza (biorąca pod uwagę i inne dane, np. ilość oddziałów, średnia liczba dzieci w oddziałach) ukazuje wady i zalety polityki edukacyjnej danej gminy i możliwości poprawy sytuacji, jeśli jest zła.
Podwyżka pensji nauczycieli rozkręci inflację 😀 dawno się tak nie uśmiałem.
Na politechnice, którą skończyłem 45 łat temu obecnie jest 3 -krotnie więcej studentów lecz poznikalo szereg instytutów specjalistycznych i kierunków studiów. Kilka lat temu odszedł na emeryturę ostatni naukowiec, który znał się na obróbce plastycznej choć jeszcze prowadzi wykłady, ale jak mówi, mając do dyspozycji zaledwie 30 godzin nie jest w stanie zapoznać studentów choćby tylko z rodzajami maszyn do tego służących o samej technologii nie wspominając. A w czasach PRL-u instytut ten posiadał światową renomę. Teraz szkoli się inżynierów, którzy znają się po troszkę na wszystkim, ale na niczym dobrze.
Rację ma @RedBull11, twierdząc, że niedługo nie będzie komu uczyć przedmiotów ścisłych i zawodowych. Dodam tylko, że niedługo nie będzie takich, co potrafią pole zaorać, obsiać a potem zebrać zboże, ziarno na mąkę przemienić i chleb z niej upiec.
I co – z Chin będziemy go sprowadzać?
Ale za co? Jaki towar zaoferujemy im w zamian?
No ale pozostając przy gminie Brody bo z niej podajesz tą nieziemską statystykę to nauczyciel chemii uczy w niej dwie klasy 7-me i dwie klasy 8-me więc jak możesz powiedzieć że uczy 7,7 ucznia??? Gdzie tu sens, gdzie logika??? A chemii w porównaniu z innymi przedmiotami jest tyle co kot napłakał.
Najpierw podajesz statystykę dotyczącą gminy Brody i kreślisz wizję działań wójta którą to wizję znasz rzekomo jako Przewodniczący Komisji Oświaty. Następnie gdy sprawdziłem że tę funkcję pełni kobieta zaprzeczasz że zasiadasz w Radzie Gminy Brody. A po kilku godzinach znów wracasz do statystyki tej gminy. Gubisz się już w zeznaniach.
kaesjot
Prawdę mówiąc to już są ogromne braki w tych kierunkach. Szkoła chcąc zatrudnić zawodowca może liczyć tyko na modlitwę i cud. I teraz odpowiedzmy sobie jaki poziom będzie wkrótce w technikach i branżówkach jeżeli chodzi o przygotowanie do zawodu. Przedmioty ścisłe trochę lepiej ale też tylko siłą rozpędu. Więc jeżeli wykładowcy z politechnik narzekają na poziom młodych studentów to niech wiedzą że np fizyki uczył humanista który korespondencyjnie skończył podyplomówkę( nie to absolutnie nie jest żart). Słyszałem o „uczelni” w której jak się zacznie cztery fakultety jednocześnie to piąty jest w gratisie.
„My prawa nie złamiemy, jawnie mówimy, co chcemy zrobić, aby polepszyć wyniki nauczania (przy coraz większych nakładach są coraz gorsze, a wskaźnik, średnia uczniów na nauczyciela, niski, tzn. 1 nauczyciel uczy średnio poniżej 10 uczniów.”
Wytłumacz proszę w jaki sposób połączenie dwóch klas wpłynie na poprawę wyników nauczania. Wcześniej podałeś średnią liczbę uczniów w klasach na 18 osób. Uważasz że w 36 osobowej klasie ich wyniki będą lepsze? Czy może jednak chodzi o pieniądze?
RedBull11
9 LIPCA 2022
21:26
Ta nieziemska statystyka znajduje się w Raporcie wójta gminy, link podałem.
Kwestionujesz zatem dane statystyczne, wedle których „na jednego nauczyciela w podstawówce przypada w Polsce średnio 9,6 ucznia”?
https://www.google.com/search?q=ilu+uczni%C3%B3w+srednio+uczy+nauczyciel&oq=ilu+uczni%C3%B3w+srednio+uczy+nauczyciel&aqs=chrome..69i57j0i546l3.12758j0j7&sourceid=chrome&ie=UTF-8
@RedBull11
Wzrost wynagrodzeń, podwyżki emerytur, rent, 13,14 emerytury to wyższy popyt i spirala płacowo-inflacyjna. Nie ma w tym nic odkrywczego. System edukacji w Polsce pochłania większy procent PKB niż unijna średnia i też nie ma w tym nic odkrywczego. Jeżeli ma pochłaniać jeszcze większy procent PKB, to jakie zmiany pozytywne nastąpią po spełnieniu postulatów ZNP? Czy do szkół przyjdą pracować młodzi matematycy? Albo więcej będzie godzin tej chemii? Czy dalej będzie matematyka i chemia na korkach? To nie jest wina nauczycieli, że tak wyglada ten system, ale też nie jest winą rodziców, że nie chcą go wspierać w obecnej postaci.
RedBull11
9 LIPCA 2022
18:12
A jednak nigdzie nie pisałem, że jeden nauczyciel nie uczy kilku przedmiotów. Polemizujesz więc ze swoją wyobraźnią.
Powtarzam, interesują mnie dane dotyczące ilości uczniów, nauczycieli, oddziałów itd. a nie zajmują personalia.
@ontario
A jakie macie pomysły na poprawienie u siebie wyników nauczania? I czemu te sąsiednie gminy mają lepsze, mimo mniejszych nakładów? Bo to nie będzie chyba łatwe, jeżeli rodzice zdolniejsze dzieci tam pozapisywali do szkół.
Czy do nauczania w szkole wystarczy dar łaski Ducha Świętego, czy też warto wzmocnić go świecką edukacją metodyczną oraz zwyczajnym, świeckim nadzorem pedagogicznym?
„Pamiętam szczególnie jedną lekcję. Katechetka wymieniała każdego z imienia i opowiadała, o wielkich i wspaniałych czynach świętych o tych imionach. Kiedy przyszła moja kolej, powiedziała, że Ewa była pierwszą kobietą, która dała Adamowi jabłko i przez to cała ludzkość musi cierpieć. Dość niefortunnie, więc poprosiła mnie o podanie drugiego imienia, które brzmi Magdalena. Na co cała klasa usłyszała, że była nierządnicą. Szczęśliwie nie mam trzeciego imienia. Czułam się okropnie po tej lekcji”.
W tym konkretnym przypadku zupełnie wystarczyłoby mieć własne, kochane dzieci.
https://www.onet.pl/styl-zycia/onetkobieta/lekcje-religii-zniechecaja-do-kosciola-tych-zajec-nie-zapomne/kepydg4,2b83378a
RedBull11
9 LIPCA 2022
14:46
Ależ tak! Wyborcy (część) nie tylko mogą, ale i są niezadowoleni, o czym pisałem, podając przykład tego, jak niektórzy spośród nich swoje dzieci posyłają do szkół w sąsiednich gminach.
Posyłają, bo wyniki nauczania mamy gorsze niż w ościennych gminach, a nakłady na edukację wyższe. Coś tu nie gra?
Mamy jednak inne atuty (które dadzą zwycięstwo): np. modernizacja dróg, kanalizacja itp.
Podwyżka ***dla całej budżetówki*** rozkręci inflację, dlatego jest pomysłem szkodliwym, natomiast zrzucanie socjału z helikopterów (500+, 300+, 13. i 14. emerytura, ceny maksymalne na węgiel, obniżka VAT na żywność, 2 mld+ na Kurskiego itp, itd.) inflację niewątpliwie gasi. Dać podwyżkę temu Misiu z długim nosem.
Najważniejsze: mówienie o podwyżce to nieporozumienie. Chodzi o ***wyrównanie***, a następnie o systematyczną inflacyjną indeksację płac budżetowych. Takie deja vu z lat 80. i 90. Kto pamięta książki po 100 tys. zł?
kaesjot
9 LIPCA 2022
19:28
„Niedługo nie będzie miał kto uczyć przedmiotów ścisłych” – piszesz.
A może by tak sprywatyzować edukację? A może by tak zlikwidować Kartę Nauczyciela? A może by tak dobrze płacić nauczycielom dobrym, mającym dobre wyniki, a nie płacić im tyle samo jak nauczycielom mającym złe wyniki? A może by tak dwa razy więcej płacić tym nauczycielom, którzy uczą średnio po 30 uczniów, a mniej płacić tym nauczycielom, którzy uczą średnio po 11 uczniów?
A może by pozwolić na to, aby ci, którzy płacą nauczycielom (samorządy), mogli zarazem oceniać nauczycieli?
A może by tak zlikwidować ukryte bezrobocie nauczycieli (polega na tym, że ponad 600 000 nauczycieli uczy coraz mniej dzieci)?
A może by tak do edukacji publicznej (rodem z PRL-u) wprowadzić zasady edukacji prywatnej/społecznej (właściwej dla kapitalizmu)?
A może by tak dać autonomię szkołom (a więc uwolnić je od rządu, czyli zlikwidować ministerstwo)?
Ilu uczniów uczy nauczyciel chemii w szkole Ontaria?
Dane do wykonania działania:
-chemik uczy w 2 klasach 7-ych oraz w 2 klasach 8-ych razem w czterech klasach.
-średnia liczba uczniów w klasie według Ontaria=18 uczniów
Dzialanie matematyczne:
4 * 18=72
Odpowiedź dla Ontaria: Chemik w pańskiej szkole uczy 72 uczniów. Pozostałych policz sobie panie Ontario sam. Miłego tworzenia analizy :D.
Tak, tak, podwyżki dla nauczycieli to inflacja, ale wyrok TSUE w sprawie ID SN kosztuje już nas 1,2 mld zł i jakoś nikogo to nie boli. Za Turów wybuliliśmy z pół miliarda. Ciekawe, kiedy zobaczymy w Polsce niewąskie pieniądze z KPO, skoro polski rząd ignoruje nie tylko orzeczenia TSUE, ale i ETPCz.
Do Ontario:
-A może znieśmy obowiązek szkolny
-A może niech dzieci na wsi pasą krowy zamiast chodzić do szkoły jak w czasach zaborów itd.
Gminy będą miały więcej pieniędzy na przetargi na kanalizację i drogi
-Albo zlikwidujmy szkoły, kanalizację i drogi i zostawmy same przetargi. O tak! Tak będzie najlepiej! Gmina ma zbyt małe dochody to weź się Pan do roboty bo za to Ci płacą!!!
@Płynna Rzeczywistość
Wzrost wynagrodzeń i socjale nakręcają popyt i mają wpływ na inflację. Co jest pomysłem szkodliwym, a co korzystnym – dla każdego coś innego. Pracownik chce wyższego wynagrodzenia, emeryt emerytury, a podatnik mniejszych podatków. Jeżeli ZNP oczekuje od rodziców uznania swoich postulatów za korzystne dla nich, to musi ich do tego przekonać. Niech więc przekona, że po ich spełnieniu do pracy w szkole przyjdą matematycy, fizycy i informatycy.
RedBull11
9 LIPCA 2022
23:26
Dziękuję ci za to, że znowu mam okazję przypomnieć, że nigdzie nie pisałem o tym, ilu uczniów w liczbach BEZWZGLĘDNYCH uczy chemik, a stale pisałem o tym, ilu ŚREDNIO (zatem w liczbach WZGLĘDNYCH) uczy polski nauczyciel.
Bardzo mi miło, że nie odnosisz się do mojej prawdziwej wypowiedzi (przypuszczam, że nie masz argumentów), a piszesz o swoim wyobrażeniu tego, o czym pisałem.
Miłego fantazjowania!
Ps. Moja koleżanka nauczycielka powiedziała, że w szkole mojej gminy co prawda ona uczy 72 dwóch uczniów, ale wszyscy nauczyciele z tejże szkoły ŚREDNIO uczą 7, 7 ucznia.
Zdziwiła się – wszak jest polonistką a nie matematyczką – jak to możliwe, gdzie tu logika, że można uczyć 7, 7 ucznia.
Wyjaśniłem na swój chłopski rozum – wszak matematyka to dla mnie czarna magia – że średnio uczą 7 uczniów w całości, a jednego skróconego o głowę.
RedBull11
10 LIPCA 2022
0:45
Chcesz znieść obowiązek szkolny, aby polska dziatwa pasła krowy? Rany! Tego nawet Hitler nie wymyślił!!! Ludzie, co się z tobą dzieje! RedBullll, co się z tobą stało, ty, nauczyciel, chcesz, aby dzieci były analfabetami? O, rany, nauczyciel chce zlikwidować obowiązkowe nauczanie.
Ja nigdzie nie proponuję zniesienia obowiązku szkolnego, a pytam, jak można zreformować edukację, bo przecież non stop tu, na tym forum i na tym blogu, biadoli się o nędznym stanie edukacji.
Dziękuję ci za troskę i radę, bym się wziął do roboty. Zbędną radę, skoro moi wyborcy raz po raz z rzędu dają mi mandat w wyborach, wysoko, bardzo wysoko cenią mnie za rzetelną, dobrą robotę na rzecz publico bono.
Oczywiście, masz tylko argumenty ad personam, co dziwne, wszak ty światły nauczyciel, zapracowany, zaharowany.
Jednakże to, że nie masz rzeczowych argumentów a tylko te poniżej pasa, bardzo mnie cieszy, ja, matematyczny tuman, w dyskusji rzeczowymi argumentami rozkładam na łopatki światłego nauczyciela RedBulllll…
@RedBull11, @Płynna Rzeczywistość
Przeczytajcie art. „Nasze szkolne Quantanamo. Najbogatsi ewakuowali swoje dzieci”. Tak wygląda szkoła z pkt. widzenia rodziców, więc nie wiem o czym ZNP chce ich informować. 20 proc.podwyżki nie spowoduje, że absolwenci matematyki, fizyki, chemii i informatyki przyjdą pracować w szkole. Może nauczyciele lubią jak Broniarz im wciska głupoty, ale czy muszą też to lubić rodzice.
Róża
10 LIPCA 2022
1:29
Nawet gdyby od zaraz, natychmiast, podnieść nauczycielskie zarobki o 300 %, to w niczym nie zmieni się stanu edukacji i nie poprawi wyników nauczania, które – co wykazuje autor tego bloga, więc mu wierzę – z roku na rok są coraz gorsze.
Nauczyciele będą świetnie zarabiać (czego im życzę), ale ten stan się będzie pogarszać, a wyniki nauczania będą pod psem.
Dlaczego?
System jest taki, że bardzo dobry nauczyciel autor tego bloga mający znakomite wyniki nauczania i uczący ŚREDNIO po 30 uczniów w oddziale, zarabia tyle samo, co nauczyciel mający fatalne wyniki nauczania i uczący ŚREDNIO po 9 uczniów w oddziale.
System nie motywuje do pracy, system demotywuje. Kiepsko wynagradza dobrych nauczycieli, a dobrze wynagradza słabych nauczycieli, często przypadkowych, nienadających się do szkół.
System ten zgoła wyrzuca ze szkół dobrych nauczycieli, a przyciąga słabych.
Niczego nowego nie wymyślam. O tym pisano już w PRL-u. O tym pisze się non stop.
Czytałem teksty, które wręcz pokazują czarno na białym, że system ściąga do szkół nauczycieli-nieudaczników, a odrzuca znakomitych nauczycieli.
System trzeba zmienić. Tak zmienić, aby autor tego bloga, rewelacyjny nauczyciel, dostawał to, co mu się należy, aby nie dostawał tyle samo, co nauczyciel, który uczy marnie i ma marne wyniki.
Samorządowcy tego oczekują od władz centralnych, mam nadzieję, że gdy wygra Tusk, a wygra, wreszcie dokona liberalizacji systemu i da samorządowcom prawo do nagradzania świetnych nauczycieli.
Takiego prawa nie mamy. Co prawda, możemy podnieść dodatek motywacyjny nawet do 100 % pensji zasadniczej nauczyciela, ale nie mamy prawa wskazać, komu ten dodatek przyzna dyrektor szkoły. Może więc się zdarzyć tak, że przyzna wysoki dodatek swemu kumplowi albo marnemu nauczycielowi, aby go zmotywować, co odniesie odwrotny skutek.
System deprawuje, demotywuje, karze dobrych, nagradza złych.
Cała moja nadzieja w liberale Tusku.
Różo
Zacznijmy od tego żeby dotychczasowi nauczyciele nie odchodzili. Bo tej możliwości nie bierzesz pod uwagę.
„A może by tak zlikwidować ukryte bezrobocie nauczycieli (polega na tym, że ponad 600 000 nauczycieli uczy coraz mniej dzieci)?”
Niech poeta rozwinie tę głęboką myśl.
Ontario kolejny przykład dla Ciebie.
Historyk w pańskiej szkole uczy w 10 klasach( od 4-ej do 8-ej po dwie klasy na rocznik). Średnia uczniów w klasie według Ontaria=18 uczniów.
Działanie matematyczne:
10 x 18=?
No panie Ontario. Ilu uczniów uczy historyk w pańskiej szkole? 7,7? 7,5? mniej niż 10?( takie wyniki pan podawałeś) czy może 180.
Egzaminy wstępne z wiedzy podstawowej dla kandydatów na samorządowców od zaraz!!!!
Gość który wstawił filmik jak zjada własne fekalia też jest bardzo popularny.
RedBull11
10 LIPCA 2022
10:47
Dziękuję za jakże ważny dla mnie komplement, nauczyciel nazwał mnie poetą, co prawda, ironicznie, ale zawsze to zaszczyt dla mnie, jako że zwykle w szkole uchodziłem za tumana.
Rozwinięcie uczyniłem wielokrotnie we wcześniejszych wpisach.
Jednak powtórzę, bo warto powtarzać.
W PRL-u była zasada: „Czy się stoi, czy się leży, 2 000 się należy”. Dzięki takiemu podejściu do pracy, nie było w PRL-u bezrobocia. Nie było na papierze, bo faktycznie zatrudniano każdego, czy trzeba było, czy nie, czy dobrze pracował, czy źle. Każdy jednakowo musiał mieć pracę i owe 2 000.
Dziś jest 3 RP, kapitalizm, dziś liczy się praca, wydajność, jakość. Dziś właściciel firmy wywala z roboty obiboka, a płaci dobrze za wydajność i jakość pracy.
System PRL-u został jedynie w oświacie, tu, w edukacji, nie ma znaczenia jakość pracy, każdy dostaje po równo. Tyle samo świetny nauczyciel -autor tego bloga uczący średnio po 30 uczniów w oddziale, co nauczyciel kiepski, mający fatalne wyniki, uczący średnio po 9 uczniów w oddziale.
Skoro jakość się nie liczy, skoro wyniki nie mają znaczenia, to 600 000 nauczycieli średnio uczy po 9 uczniów, ŚREDNIO. To oznacza, że jest za dużo nauczycieli, połowę pan Tusk zapragnie ciepnąć na bruk. Ta połowa, którą zwolnią z pracy, to właśnie ukryte bezrobocie.
Tę samą pracę, ale jakościowo o wiele lepszą i za większe pieniądze, wykona 300 000 nauczycieli.
Nic nowego nie piszę, po prostu, odnoszę się do tekstów, jakie w Polsce są publikowane od lat.
Słowem, panie nauczycielu, ukryte bezrobocie jest wtedy, gdy duża liczba pracowników nie zwiększa wydajności pracy, a przeciwnie, pogarszają się wyniki, a tak jest w edukacji, gdy mniejsza liczba (po redukcji, po zwolnieniach) tę samą robotę wykona o wiele lepiej…
RedBull11
10 LIPCA 2022
10:35
Samorządowcom i liberałom pana Tuska zależy, aby odchodzili, bo wtedy mniej nauczycieli będzie uczyć więcej dzieci, co powinno zwiększyć wydajność.
Niestety, system nadal wyrzuca ze szkół świetnych nauczycieli, nadal nie można płacić dużo tym, którzy – jak autor tego bloga – pracują rewelacyjnie, mają znakomitą wydajność swej pracy, co pokazują wyniki nauczania.
Nadal znakomity nauczyciel autor tego bloga dostaje tyle samo, co partacz uczący źle i ma o wiele mniej uczniów.
To, że się godzi na taką krzywdę, uznaję za szlachetną postawę godną siłaczki. Ale jak długo wytrzyma bezsens systemu i jak długo zniesie swą krzywdę…
@RedBull
Jeżeli najbardziej brakuje matematyków, fizyków i chemików, to czy ZNP i pozostali nauczyciele biorą pod uwagę, że może dla dobra uczniów trzeba im zapłacić więcej? A najlepszym z nich jeszcze więcej?
Wielokrotnie pisałem o tym, że największe korzyści daje system o zróżnicowanych wymaganiach dostosowanych do możliwości ucznia a głupotą jest traktowanie wszystkich jednakowo a jeszcze większą „obniżania poprzeczki” by każdy mógł ją przeskoczyć.
Każdy wyróżnia się czym innym – jeden siłą, drugi szybkością, trzeci skocznością a inny rozumem w tej czy innej dziedzinie.
Zadaniem systemu oświaty jest rozpoznanie możliwości każdego dzieciaka by potem skierować go na odpowiedni tor dalszej edukacji w celu jak najlepszego rozwinięcia jego możliwości .
Czy radni gminni są właściwymi osobami do planowania, kontroli i sterowania tym procesem?
Ontario biadolisz że gmina nie ma środków na edukację więc radzę Ci weź się do roboty i działaj w celu zwiększenia dochodów gminy. W mojej gminie wójt nie narzeka na szkoły no ale ten wójt ściągnął do gminy sporo inwestorów. Są duże wpływy z renty planistycznej i podatków. Tak więc DO ROBOTY!!!
@RedBul11, @Płynna Rzeczywistość
Czy ZNP i nauczyciele zgodziliby się na 20 proc.podwyżki dla wszystkich nauczycieli, ale dla najlepszych i dla nauczycieli tych przedmiotów, na których dzieciom i rodzicom najbardziej zależy, bo najwięcej wydają na korepetycje, na jeszcze większą podwyżkę?
@Róża
Żadna podwyżka uposażeń nauczycieli nie zredukuje rynku korepetycji. Podobnie jak żadna podwyżka uposażeń lekarzy nie zwiększy dostępu do specjalistów w publicznej służbie zdrowia. Po latach PRL-u wahadło przechyliło się nam w prawo, mamy kult rankingów i wiary w indywidualną zaradność, którą, paradoksalnie, odziedziczyliśmy po PRL-u (państwowe = niczyje, jeśli dziecko jest biedne, to samo jest sobie winne).
Zresztą, „korki” jako takie są zróżnicowane i same w sobie nie są zjawiskiem negatywnym. Przecież kursy j. angielskiego, a nawet tenisa, można uznać za rodzaj „korków” i szaleństwem byłoby tę drogę edukacji krytykować czy ograniczać. Język angielski jest tu ciekawym przykładem, gdyż po wynikach matury pięknie widać duży odsetek młodzieży czy to mających kontakt z żywym językiem angielskim (długotrwałe pobyty zagraniczne, rodziny mieszane), czy to majętnych rodziców, którzy przez lata opłacali kursy pozaszkolne (w tym pobyty zagraniczne). Ale język angielski tylko w niewielkim stopniu decyduje o możliwości dostania się na studia. Wydaje mi się, że uczeń przeciętny, bez smykałki do języków i bez kursów lub korepetycji jest w stanie osiągnąć na maturze rozszerzonej 50%. Matura podstawowa z angielskiego, jeśli jeszcze funkcjonuje, daje śmieszne wyniki, bo trudno na niej dostać mniej niż, strzelam, 80%. Obie liczby z pamięci, niech mnie angliści / uczniowie / rodzice poprawią. I jednocześnie j. angielski jest w szkołach przedmiotem co najmniej neutralnym pod względem uczuć uczniowskich: żadne z moich dzieci się tego przedmiotu nie bało, nigdy też nie raportowały, że nauczyciel się nad kimkolwiek znęca.
Z jakichś powodów najwięcej korków dotyczy matematyki. Przyczyn nie znam. Przeciętny uczeń o przeciętnych zdolnościach bez korepetycji ma minimalne szanse powtórzyć wyczyn z j. angielskiego i uzyskać z matury rozszerzonej 50%. Ci uzdolnieni – tak, ale mówimy tu o osobach przeciętnych. Dlaczego tak się dzieje – nie mam pojęcia.
@RedBull
Najlepsi nauczyciele są często dość wiekowi, jak odejdą na emeryturę, to nie będzie następców. Młodzi nauczyciele poważnych przedmiotów nie przyjdą do szkoły za minimalne plus 20 proc. Tych przedmiotów będą uczyły panie świetliczanki po kursach i będą mówiły, że należą im się podwyżki, bo mają skończone „kilka kierunków i powinny zarabiać tyle co lekarz”. Świetliczanki po podyplomówkach, które biorą się za nauczanie coraz poważniejszych przedmiotów, same z nich w szkole dobre nigdy nie były i niewiele nauczą. I będzie to zasługa nie tylko kolejnych ministrów, ale i ZNP i wielu nauczycieli. Bo ZNP się nigdy nie zgodzi, żeby płacić komuś więcej za jakość, a nie wysługę lat i różne inne fikcyjne awanse. Jak samorząd spróbowałby dawać dodatki tak jak pisze Ontario, to ZNP urządzi protest przeciw samorządowi. Nawet taka najprostsza rzecz by nie przeszła, że nauczyciel liceum zarabia więcej niż podstawówki. Uczniowie, rodzice i najlepsi nauczyciele są zakładnikami ZNP, więc rodzice płacą tym nauczycielom na korkach i cieszą się, że chcą ich dzieci uczyć, a pomysłami ZNP nie zawracają sobie głowy. Jakich rodziców ten związek chce w ogóle tak uświadamiać? Ci w dużych miastach lepiej zorientowani płacą za korki i wiedzą, że matematyk z LO powinien zarabiać więcej niż świetliczanka z podstawówki. A ci, którzy tego nie wiedzą, zwłaszcza na prowincji, to zarabiają sami mniej niż nauczyciele.
@Róża
Felieton „Nasze szkolne Guantanamo. Najbogatsi ewakuowali swoje dzieci” przeczytałem. Proszę pamiętać, że napisał go nie pedagog, a dziennikarz z zacięciem politycznym. Mnie zapaliło się żółte światełku na tym fragmencie:
Zaczęto od matematyki, bo naukowcy z Politechniki Gliwickiej, którzy tworzyli rdzeń rządu prof. Buzka, szczerze wierzyli, iż jest ona królową nauk i uczniowie muszą ją zgłębiać jak najgłębiej. Dorzucano więc kolejne godziny, a jednocześnie matematyka stała się obowiązkowa na maturze. Rzeczą niezwykle interesującą jest to, iż po dwudziestu latach owego procesu zakres wiedzy matematycznej uczniów ostatnich klas szkół średnich jest o wiele niższy, niż pokolenie wcześniej.
To jest czysta opinia niepoparta żadnymi liczbami, faktami. Ile godzin matematyki było w szkolnym programie nauczania w latach 70., ile w 80., a ile po reformach Handkego? To byłby argument. Ostatnie zdanie, to o zakresie wiedzy matematycznej, to również wygodna opinia przekazywana z ucha do ucha na zasadzie głuchego telefonu. Testy PISA wystawiały polskim gimnazjom b. dobrą ocenę także z nauczania matematyki. Nie ma też podstaw, by uważać, że kształcenie młodzieżowych elit matematycznych, czyli finalistów olimpiady matematycznej, jest dziś gorsze niż 40 lat temu.
Który nauczyciel lepiej pracuje?
-Ten kto uczy w renomowanym popularnym liceum przyjmującym tylko z świadectwami z czerwonym paskiem?
-Czy może ten który z ucznia ze świadectwem z podstawówki z samymi dwójami doprowadza do świetnego wyniku na maturze lub egzaminie zawodowym? Zwłaszcza pracując w szkole bez renomy?
Potraficie to wycenić?
W znanej mi szkole matematyki uczy także katechetka.
@Płynna Rzeczywistość
Przyczyny korków z matematyki: mała ilość dzieci uzdolnionych matematycznie, mała ilość rodziców, którzy są w stanie zaakceptować, że ich dziecko do tej grupy nie należy, mała ilość dobrych nauczycieli, zła podstawa programowa, brak podziału na grupy wg predyspozycji uczniów (rodzice by się na podział nie zgodzili), przedmiot ważny w rekrutacji do LO i niezbędny do zdania matury, klasy ścisłe najchętniej wybierane w liceach. Biorąc to wszystko pod uwagę dobrym nauczycielom matematyki należy zapłacić więcej, bo dzieci, których rodzice nie wyślą na korki są wykluczone ( PR to dla Pana lewicowego serca ważne słowo). Też nie jestem przeciwnikiem korków, jestem ich zwolennikiem, ale jestem przeciwnikiem (mimo nieposiadania lewicowego serca) wykluczenia dzieci, których rodzice nie są ich zwolennikami. Uważam, że b.zdolny wnuk kaesjota powinien mieć w przyszłości korki z matematyki, dziecko ma uzdolnienia matematyczne, kaesjot nie zmyśla, widać to było w jego opowieści jak wracał z nim z przedszkola i wnuk obliczał wiek członków rodziny. Mając dobrego nauczyciela zostanie na luzie laureatem konkursu z matematyki, dostanie się wtedy do każdego LO w Polsce (z tych najlepszych), może iść np.do najlepszej kl.mat/inf, potem studiować informatykę w Polsce lub poza na super uczelni, a potem zarabiać prawdziwe pieniądze z dowolnego miejsca świata siedząc pod palmą. @Kaesjocie proszę wziąć w przyszłości korki wnukowi, nie zmarnować jego zdolności, bo inaczej głupsi od niego zajmą jego miejsce pod palmą. Nie będzie matematyków w szkołach, jeżeli o edukacji ma decydować Czarnek z Broniarzem.
Powtórzę
Czy lepiej pracuje ten w renomowanym liceum do którego przychodzi elita uczniów gdzie cała klasa ma wsparcie rodziców i korepetycje przez całe liceum?
Czy ten który uczy uczniów niechcianych w innych szkołach, którzy słowo korepetycje znają z mediów, a mimo to doprowadza ich do świetnych wyników( mimo że te wyniki są gorsze od wyników z pierwszego przykładu)? Wprowadzenie waszych zasad doprowadzi do tego że ucznia słabego nikt nie będzie chciał bo jego wynik zaniży statystykę a tym samym w dłuższej perspektywie czasu doprowadzi do ogromnego wykluczenia edukacyjnego w Polsce.
Róża
10 LIPCA 2022
13:52
Dziękuję za ten wpis.
Dlaczego z wiejskich szkół podstawowych odchodzą najlepsi nauczyciele (u nas kilku ostatnio) i dlaczego niektórzy rodzice zabierają z naszej szkoły najlepszych uczniów, dowożą ich do miasta albo do szkół niepublicznych?
1) Pomimo coraz większych nakładów, mamy coraz niższe wyniki nauczania, poniżej średniej per saldo i o wiele gorsze niż w szkołach miejskich i prywatnych.
2) Nie możemy dobrze płacić dobrym nauczycielom, więc odchodzą, zostają nieliczne siłaczki.
3) Bogatym rodzicom opłaca się dowozić dziecko do miasta, do dobrych szkół, dziecko osiągnie lepszy wynik.
4) Zamyka się koło, mamy coraz mniej dobrych nauczycieli i coraz mniej dobrych uczniów, zatem co roku coraz gorszy wynik nauczania, pomimo – podkreślę – coraz większych nakładów na edukację.
Co to oznacza generalnie? To, że pogłębia się przepaść pomiędzy wsią a miastem i przepaść między bogatymi a biednymi.
Nie oceniam tu nauczycieli ani ZNP. Negatywnie oceniam Centrum polityczne, bo to ono utrzymuję tę degradację edukacji wiejskiej.
Liczę na Tuska, ma władzę w samorządach, a gdy wygra, ci samorządowcy wymusza na nim zmianę systemu edukacyjnego.
Taką próbą zmiany, w tym przypadku zwiększenia wydajności, były hallówki.
Hallówki to nic innego, jak zwiększenie wydajności poprzez to, że nauczyciele pracowali dłużej za te same pieniądze, jakie otrzymywali przed hallówkami.
Tusk – mam nadzieję – powiąże jakość i wydajność w edukacji z wypłatą, tzn. dobrzy dobrze zarabiają, słabsi mniej. To na początek.
RedBull11
10 LIPCA 2022
12:08
Łżesz, łżesz, łżesz. Nigdzie nie napisałem, że gmina nie ma pieniędzy na edukację, nie zdołasz przytoczyć cytatu z moich wpisów, łżesz.
Nie narzekam na szkoły ani na nauczycieli. narzekam na system i działanie Centrum z Warszawy, działanie w sprawie edukacji nazywam bestialstwem, można sprawdzić.
Piszę kolejny raz, że nasza gmina wydaje coraz więcej (bo chcemy łożyć na edukację, bo mamy dochody, bo subwencja edukacyjna to część pieniędzy, jakie wydajemy na szkołę), ale wyniki coraz gorsze. Obciążam za te złe wyniki system edukacyjny, o czym wiele razy tu pisałem.
Pieniądze mamy (duże!) i na kanalizację (rozwiązaliśmy problem wylewania nieczystości do rowów i do lasu, już nie cuchnie), i na drogi, i na świetlice, i na rozrywkę, np. na festynach występują u nas artyści o wielkich nazwiskach.
Łżesz!
Ze względu na to, że łżesz, łżesz, łżesz, ani nie udowodniłeś mi złych intencji, o które mnie posądzasz, od teraz cię ignoruję.
@RedBull11
Nauczyciele uważają, że nie ma obiektywnej możliwości oceny ich pracy. Jednocześnie każdego dnia oceniają pracę swoich uczniów. Naprawdę proszę się zastanowić – argument ciągle powtarzany przez nauczycieli, że nie ma możliwości oceny ich pracy, do kogo może trafić? Do rodziców mniej zarabiających od nauczycieli.
RedBull11 14:31
Adwersarz celnie trafiony i zatopiony.
Można by przyjąć proste, może wręcz prostackie założenie, że więcej płaci się nauczycielom z pełnymi kwalifikacjami. Spójrzmy jednak na to, co się dzieje. Podwyżki dotyczą głównie tych pensji, które bez nich byłyby niższe od galopującej ustawowej pensji minimalnej. Czyli nauczyciele z niepełnym przygotowaniem zyskują relatywnie więcej. W ten sposób przynajmniej wśród nauczycieli stażystów i kontraktowych pełne wykształcenie traci jakiekolwiek znaczenie, a wręcz ociera się o stratę czasu i pieniędzy – jeśli pomyśli się o tym kładzeniu styropianu.
Do powyższego wpisu (mojego) i ku pamięci pokoleń dodam, że tak biedne gminy wiejskie (jak moja), popegeerowskie, zdegradowane po 1989 r., dzięki UE i z UE dostały i dostają gigantyczne pieniądze.
Te pieniądze, co istotne, muszą być wydane zgodnie z przeznaczeniem dawcy z UE, a roboty wykonane perfekcyjnie, UE nie wybacza partactwa. Mamy doskonale wykonane dzieła, rozliczone przez UE, służące na lata bez remontu.
@Płynna Rzeczywistość
Jeżeli chodzi o zakres wiedzy- i Pan i ja na egz.wstępnym do LO mieliśmy zadania z sinusami, tangensami itp. Proszę obejrzeć teraz tegoroczne zadania z egz.8 kl. A teraz możemy przejść do tematu kształcenia tych młodzieżowych elit matematycznych. Kaesjot ma zdolnego wnuka, proszę mi wytłumaczyć jakim cudem ten zdolny wnuk miałby trafić za kilka lat na tych nauczycieli, którzy kształcą finalistów olimpiady matematycznej, czyli jak ma się dostać do tych liceów, w których oni uczą, jeżeli za chwilę w podstawówce matematyki będzie go uczyła świetliczanka albo katechetka po podyplomówce, bo matematyk ucieknie. I jeszcze przypominam, że Pana lewicowe serce uważa, że ten nauczyciel tych finalistów w LO ma zarabiać też tyle co katechetka i świetliczanka.
Różo nie porównuj wyników pracy nauczyciela z prestiżowego liceum z wynikami nauczyciela ze szkoły która przyjmuje uczniów których nikt nie chce przyjąć. Ten pierwszy podczas nauki podwyższa średnią powiedzmy z 4,5 na 4,8 drugi natomiast z 2,5 na 4,0 który jest lepszy??? Dodam że u tego pierwszego wszyscy korzystają z korepetycji u drugiego nikt. Nigdy nie twierdziłem że nie można oceniać nauczycieli tylko że trzeba przemyśleć wiele aspektów tej oceny a nie stosować neoliberalną demagogię.
Panie radny najpierw pan piszesz że ja łżę a Twoja gmina jest bogata. Trzy wpisy dalej biadolisz jaka to Twoja gmina jest biedna. Przemyśl pan swoje zeznania. Akurat gminy gdzie były PGR-y mają poważny atut. W mojej przed 89 rokiem było 6 PGR-ów w sąsiedniej nie było ich wcale. Efekt jest taki że moja gmina ma do zaoferowania tereny inwestycyjne, sąsiednia takich nie ma bo działki po PGR-ach są duże i o sensownym kształcie a działki rolników indywidualnych małe i zazwyczaj w kształcie długiego pasa ziemi.
Dodam jeszcze o swoistej fetyszyzacji opinii rodziców. Przed pandemią spotkałem ucznia którego uczyłem około 10 lat wcześniej i ten były uczeń sam bez żadnej zachęty z mojej strony powiedział: ” Sam pan profesorze pamięta jaki byłem, zdolny ale leniwy no i łobuz. Ale gdy widzę co się dzieje to muszę to powiedzieć. Za dużo wy nauczyciele pozwalacie rządzić szkołami rodzicom. Jeżeli będziecie dalej im na to pozwalać to oni was zniszczą”. Jaka szkoła nie będzie rodzice będą ją krytykować. Taka jest natura rodzica. Rodzic zawsze będzie szukał źródeł niepowodzeń swojej latorośli wszędzie tylko nie w swoim dziecku. A niepowodzeniem dziecka może być wszystko, każda ocena nawet piątka. Nauczyciel zawsze będzie zbyt wymagający lub zbyt mało wymagający. Sposób prowadzenia lekcji zbyt schematyczny lub zbyt nowoczesny itd.
@RedBull11
Podaje Pan typowe przykłady, które się serwuje naiwnym. Naprawdę mam uwierzyć, że nie ma żadnej możliwości oceny pracy nauczyciela i każdy ma zarabiać tak samo? To mogę zaproponować jak to ocenić. Najpierw zbadać kwalifikacje, lepszym matematykiem jest ten, który sam więcej potrafi (katechetka po kursie mniej niż nauczyciel LO). Potem można oceniać wyniki pracy. Można chyba u tych uczniów z najsłabszych szkół zbadać przyrost wiedzy. Jeżeli nie ma żadnych sensownych metod pomiaru, to znaczy, że nikomu nie zależało na tym, żeby były, bo sami nauczyciele nie życzą sobie tego. A jeżeli chodzi o licea renomowane z najwyższych miejsc rankingu, przyjmujące tylko najlepszych, to najprostsze kryterium oceny nauczyciela to olimpijczycy. Poza tym dorzuciłabym do oceny nauczyciela ocenę wystawioną mu przez uczniów powyżej 13 r.życia. Wtedy nawet niezbyt rewelacyjny merytorycznie nauczyciel może nadrobić ludzkim podejściem. To coś w stylu oceny ucznia w rekrutacji do LO: komplet pkt dają wyniki w nauce, konkursy i wolontariat.
@RedBull11
Co do oceny działalności rodziców w szkole zgadzam się z Panem. Więcej przynoszą szkody niż pożytku. Nie zgadzam się co do postulatów ZNP. Trzeba przyciągnąć do szkoły za wszelką cenę i za każde pieniądze młodych matematyków, nawet jeżeli spowoduje to niezadowolenie innych nauczycieli. Niech lepiej ten młody matematyk robi te podyplomówki z fizyki czy informatyki, a nie katechetka.
@ Róża
To się chyba nazywa „wartość dodana” czyli wskaźnik postępu . To powinno być miarą oceny jakości pracy nauczyciela.
Wykształcenie młodych to nasza inwestycja na starość. To oni będą musieli wyprodukować tyle, aby starczyło także dla nas niezbędnych do życia dóbr i usług gdy już stracimy zdrowie i siły
U nas rozbudowują drugi szpital, a to oznacza biedę dla szkół. Nie będzie pieniędzy, bo nie ma ustawy zabraniającej przesuwania pieniędzy przeznaczonych na oświatę na inne potrzeby! I tak się dzieje od dawna: brak papieru, remontu, sala gimnastyczna jak za PRL, itd. Co do nauczycieli, oczywiście brakuje, ale dyrektorzy wolą dać godziny swoim pracownikom i tak niektórzy mają ponad 30 kilka godzin. Wtedy zarobią, ale jakim kosztem? Myślę, że nie tylko swoim. Poziom spada- nikt nie jest zadowolony. Biegamy po szkołach, w pokoju nauczycielskim nieliczni, a i atmosfera międzyludzka jak w jednoosobowym przedziale kolejowym. Przestajemy rozmawiać ze sobą- nie znamy się. Czy będzie lepiej- nie mam nadziei!
@Róża
Nie da się „zmierzyć” efektów pracy nauczyciela. Tym bardziej, że te najważniejsze nie dotyczą wiedzy, lecz wychowania. Ja z wdzięcznością wspominam nie tych, którzy mnie czegoś nauczyli (niby jak? nahajką? uczeń uczy się sam, nauczyciel jest co najwyżej przewodnikiem na tej drodze), tylko tych, którzy wpłynęli na moje życie. Miałem to szczęście, że ten wpływ był albo neutralny, albo pozytywny. Siła tego wpływu w przypadkach ekstremalnych była mniejsza tylko od wpływu najbliższej rodziny.
@PR
Wystarczy porównać „materiał wejściowy” z „produktem końcowym”.
Dobry fachowiec z przeciętnego „materiału” potrafi zrobić dobry produkt a partacz ( po naszymu papudrok) z najlepszego materiału zrobi coś, co się tylko na złom nadaje.
@Płynna Rzeczywistość
A jednak są nauczyciele, którzy uważają, że się da. I są zakładnikami tych, którzy chcą, żeby się nie dało. I coraz częściej rezygnują z pracy w szkole.