Sprawdzanie matur może wrócić do szkół
Czarnek szykuje nauczycielom liceów i techników prawdziwą niespodziankę. Planuje bowiem wydać rozporządzenie, które nakazywałoby sprawdzać testy maturalne w szkołach. Nauczyciele nie dostawaliby za to dodatkowych pieniędzy. Należałoby to do ich obowiązków, podobnie jak nadzorowanie przebiegu egzaminów pisemnych (grosza przecież za to nie otrzymujemy).
Minister w ten sposób chce rozwiązać problem z coraz mniejszą liczbą nauczycieli gotowych sprawdzać testy maturalne. Obecnie nie opłaca się być egzaminatorem, gdyż w godzinę pracy zarabia się mniej niż połowę tego, ile można dostać za korepetycje.
Największy problem jest z nauczycielami matematyki, chociaż wykruszają się także specjaliści innych przedmiotów. Gdy chętnych do sprawdzania będzie tak mało, że matura może nie zostać oceniona w zakładanym terminie, Czarnek przeniesie sprawdzanie matur do szkół.
Na razie CKE wysyła upomnienia do nieczynnych egzaminatorów, aby zgłosili się na szkolenie i zadeklarowali gotowość pracy za rok. Ponieważ nie idą za tym informacje o podwyższeniu stawek za sprawdzanie, ludzie się ociągają. CKE grozi utratą uprawnień, ale to nie robi wrażenia. Wynagrodzenia są za małe, a sprawdzanie nowej matury wymaga znacznie więcej pracy, nikt nie ma ochoty się poświęcać.
Przywrócenie obowiązku sprawdzania matur w szkołach nie oznacza, że nauczyciele będą oceniać prace swoich uczniów. Da się to zorganizować tak, aby formalnie nic się nie zmieniło. Nadal będzie to matura oceniana przez zewnętrznych, tj. obcych nauczycieli, ale tym razem obowiązkowo i za darmo. Czarnek nam to zrobi i ani przez chwilę się nie zawaha.
Komentarze
Cenne spostrzeżenie autora: „gdyż po odliczeniu podatku w godzinę pracy zarabia się mniej niż 1/2 tego, ile można dostać za nieopodatkowane korepetycje”.
Kali by się wiele mógł nauczyć od nauczycieli.
Gdy się porówna/zestawi opodatkowane (praca egzaminatora) z nieopodatkowanym (praca korepetytora), to wyjdą propagandowe cuda-wianki.
Gdy ponadto nie napisze się, że egzaminator jednorazowo (przez tydzień) zarabia ok. 2 000 opodatkowane zł, a korepetytor przez tydzień tyle nie zarobi na korepetycjach (nawet bez podatku), to można udowodnić, że pasikonik to lajkonik, który był pasibrzuchem.
Gdy „wygaszano” gimnazja, na tym forum przeważała opinia, że tak chciał niejaki suweren. Grajmy Panu na harfie, grajmy Panu na cytrze chwalmy śpiewem i tańcem cuda te fantastyczne: oto ktoś w końcu spełnia wyborcze obietnice.
Jak więc skomentować „Czarnek nam to zrobi i ani przez chwilę się nie zawaha”. Ano, widziały kolektywne gały, co brały. Może sami sobie to robimy, może robią nam to woźne, a może to naszych wychowanków rodzice.
Sezon ogórkowy to czas na Wiekopomne Decyzje, po których niejaki suweren do września zdąży ochłonąć i nową rzeczywistość zaakceptować. Czekamy na nowy wpis.
https://glos.pl/od-1-wrzesnia-wieksze-wynagrodzenie-zasadnicze-tylko-dla-najmlodszych-nauczycieli-mein-pokazalo-stawki
Niemniej, śpieszę ten nowy wpis skomentować już tu. Otóż
Przez pierwsze dwa lata pracy w szkole początkujący nauczyciel ma otrzymać umowę na czas określony (obecnie na takiej umowie pracuje rok). Dopiero po tym okresie oraz uzyskaniu co najmniej dobrej oceny pracy otrzyma umowę na czas nieokreślony. Po 6 latach bezowocnych prób awansu na kolejny stopień początkujący nauczyciel zostanie zwolniony z pracy.
Otóż, jak wieść gminna niesie, głupich nie sieją, nie orzą, sami się w dzbanie rodzą. Jest oczywiste, że jeżeli ocena, o której mowa powyżej, w tej chwili oparta jest na przesłankach merytorycznych, w co wątpię, to po wprowadzeniu sztywnego limitu oraz dalszej pauperyzacji profesji, stanie się ona kompletną fikcją. Wszyscy o tym będą wiedzieć, i tylko czasem, z pobudek medialnych lub osobistych, jakaś Nowak zrobi z niej użytek jak z kija.
Gościu, który wymyślił „nauczyciela początkującego”, sam musi być bardzo początkującym (niedorozwiniętym?) myślicielem. Nie lepiej było od razu trafić w sedno i nazwać ten stopień „nauczycielem niedorobionym”?
Że minister może tak zarządzić?
Może ubrać swe myśli w szatę prawną.
To on rozdaje karty. Szkoła się nie zawali.
Wyniki z matemy mogą być nawet niekiedy lepsze.
Bo naciągane.
„Po 6 latach bezowocnych prób awansu na kolejny stopień początkujący nauczyciel zostanie zwolniony z pracy.”
Czy z tego wynika, że jeśli się nie staram o awans, to nie zostanę zwolniony?
Płynna rzeczywistość
6 LIPCA 2022
13:06
Gdy tworzono gimnazja, w ZNP przeważała opinia, że tak nie chcą ani nauczyciele, ani suweren. Protestujmy, sprzeciwiajmy się, nie gódźmy się, Pan i tak zrobi, co zechce.
Płynna rzeczywistość
6 LIPCA 2022
13:56
Sezon ogórkowy to czas na postne oczekiwania, po których być może jednak we wrześniu jakiś nauczyciel pójdzie na emeryturę albo uda się urlop dla poratowania zdrowia. Wtedy zwolniłby się etat, na który nawet po kilka lat czeka młody nauczyciel.
Z ciekawości – skąd takie wiadomości o tym rozporządzeniu?
Podbijam pytanie o źródło informacji o planowanych zmianach.
A co się stanie, jeśli nauczyciele, którzy będą mieli sprawdzać matury zachorują nagle. Pandemie nauczycielskie mogą się przecież wydarzyć. Jak będzie z terminowym sprawdzaniem matury? Kto poniesie za to odpowiedzialność. Może minister zatrudni wtedy urzędników, strażników miejskich i innych wolontariuszy do oceniania tych prac?
O zachorowania w maju, czerwcu nie będzie trudno po miesiącach harówy. Może wreszcie nauczyciele oprzytomnieją i zadbają o zdrowie:) Mnie bardziej zastanawia, czy sprawdzanie w szkole w ogóle jest możliwe. Kto to przywiezie? Kto będzie przewodniczył zespołowi? Kto dopilnuje weryfikacji merytorycznej i technicznej? Kto weźmie odpowiedzialność za setki procedur, drobiazgów, których trudno dopilnować już teraz podczas sesji egzaminacyjnej w nawet najlepiej zorganizowanym zespole sprawdzającym? Czarnek może sobie straszyć. Wiadomo, że nie ma pieniędzy na podwyżki za arkusz (obszerniejszy przy maturze 2023), nie ma woli naciskać ministerstwa finansów. Znaczy tyle, co cały jego HiTowy żywocik…
Ciągle się dziwię, że ludzie jeżdżą sprawdzać! Jeżeli stracą uprawnienia, to co z tego? Kto będzie sprawdzał? Za te pieniądze, w takich warunkach i to w dni wolne! To tylko świadczy o nauczycielach i na pewno nie o mądrości tego stanu!
Po kolejnych reformach PISu w oświacie pogorszyło się już prawie wszystko (czekam na kolejne wyniki pisa, pierwsze uwzględniające likwidację gimnazjum). Została tylko jedna rzecz w systemie, która trzyma standardy: przyzwoicie przygotowane arkusze egzaminacyjne i sprawdzanie zewnętrzne. Jeżeli wrócimy do sprawdzania w szkołach to może formalnie nic się nie zmieni ale tak naprawdę zmieni się wszystko. Zdanie , które często powtarzałam moim uczniom: twoje 52% znaczy to samo co 52% w Radomiu i w Sanoku przestanie obowiązywać. Zginie wartość matury jako egzamin na studia, o czym uczelnie dość szybko się przekonają. Matura będzie tyle warta co wyższe wykształcenie najwybitniejszego menedżera naszej gospodarki
belferzyca61
7 LIPCA 2022
8:40
„Za te pieniądze…”
Te pieniądze zarobione dodatkowo w tydzień to więcej niż średnia miesięczna setek tysięcy nauczycieli-emerytów.
Średnia emerytura nauczyciela to 1629 zł, za tyle to nie można wykupić niezbędnych leków, nie można opłacić należności ani godziwie skonać.
Średnia stawka egzaminatora ok. 2 000.
https://www.google.com/search?q=%C5%9Brednia+nauczycielska+emerytura&oq=%C5%9Brednia+nauczycielska+emerytura&aqs=chrome..69i57j0i22i30l5.5789j0j7&sourceid=chrome&ie=UTF-8
Już widzę jakość sprawdzonych jakże wymagających prac za darmochę. Czyli w grę gdy nie wchodzi marchewka będzie tylko kij. Ale niby jaki? Jak kto nieładnie sprawdzi to za rok już się go pominie? Ojej… Albo wpisze uwagę w akta? Ajaj. Raczej zwolnieniem nie ma co grozić, bo choćby nie wiem jak chętne zakonnice czy leśnicy nie wyrobią na poziomie liceum czy technikum.
Aga2020
7 LIPCA 2022
9:24
Sprawdzanie w szkołach bez klucza odpowiedzi, bez standardu, z podaniem nazwiska ucznia? Tak będzie, wiesz na 100 %
„Jeżeli wrócimy do sprawdzania w szkołach to może formalnie nic się nie zmieni ale tak naprawdę zmieni się wszystko”.
Czyli… nauczyciele jako oszuści naciągający wyniki? A może mszczący się na uczniach, zaniżający ich wyniki? Piękny obraz nauczycielstwa? Przepiękny.
@ontatario
Odniosę się do tego „za te pieniądze”- pracowałam jako egzaminator, 2 weekendy, po odjęciu 19% podatku otrzymam na konto ok. 2300 zł.
„Onego czasu” sprawdzanie matur bylo jednym z obowiazkow nauczycieli. Za sprawdzanie matur nauczyciele nie dostawali dodatkowego wynagrodzenia. Tak samo z egzaminami wstepnymi na uczelnie wyzsze. Egzaminatorami byli glownie asystenci i adiunkci. Nie pamietam kto przygotowywal pytania na egzaminy pisemne. Egzaminy ustne nie mialy z gory ustalonych pytan. Nie wiem czy tak bylo na wszystkich uczelniach. Ale tak bylo na „mojej” uczelni.
„Onego czasu”- jako nauczycielka „załapałam się” na 2 ostatnie lata takiego sprawdzania matur- nigdy więcej, jestem dużą zwolenniczką sprawdzania zewnętrznego.
Do dziś pamiętam te kawki, torciki, ciasteczka – całą tę oprawę „bo nauczyciel sprawdza matury” i będzie jeszcze pytał na ustnej. Brrr
Za to np. na SGH egzamin jest do dziś.
Jeśli chodzi o sprawdzanie matury kiedyś tam, w szkole przez nauczycieli, to znając relacje uczestników tych egzaminów mogę zaryzykować bardzo uprawdopodobnione twierdzenie, że matematyki to chyba by z połowa nie zdała, gdyby nie świetnie zorganizowane wspólne akcje rodziców , uczniów i ekspertów zewnętrznych, przeprowadzane za cichym, a nieraz ledwo maskowanym przyzwoleniem nauczycieli.