Egzaminatorzy, nie przesadzajcie z wymaganiami
Niebawem egzaminatorzy zaczną sprawdzać matury. Tym, którzy zamierzają oceniać surowo, chciałbym opowiedzieć, co mi się dzisiaj przytrafiło.
Na egzaminie z języka angielskiego byłem przewodniczącym zespołu nadzorującego. Do moich rąk trafiło zaświadczenie lekarskie, iż pacjent, a nasz maturzysta, jest uczulony na (pisownia oryginalna): „trawy i zborza”. Pod tym bykiem podpisała się pani dr n. med. Magdalena X. Były tam jeszcze inne błędy (dwa składniowe, jeden stylistyczny i cztery interpunkcyjne). W bardzo krótkim tekście, gdyż tylko dwuzdaniowym.
Jeśli więc osoba z tytułem doktora nauk medycznych nie potrafi pisać poprawnie, to co dopiero maturzyści. W związku z tym proszę, aby błędy ortograficzne, interpunkcyjne, gramatyczne i stylistyczne traktować jako drobnostki. Najwyższy czas zmienić zasady poprawności języka, uprościć je maksymalnie, gdyż nawet najtęższe umysły nie są w stanie opanować obecnych reguł. No może z wyjątkiem Was, Wielce Szanowni Egzaminatorzy. Kłaniam się.
Komentarze
Wpis w tonie żartobliwym, ale problem jest realny. Jeżeli wykształcona osoba dorosła sadzi takie byki ortograficzno-interpunkcyjne, to zapewne cierpi na jakąś dysleksję, zaburzenie poznawcze, które raczej eliminuje z grona wieszczów narodowych, dramaturgów, a nawet sekretarek, ale dlaczego miałoby wykluczać pracę w charakterze chemika, chirurga czy doktora nauk medycznych. Podobnie nie widzę powodu, by ewentualna dyskalkulia, bądź „dyskalkulia” grzebała szanse przyszłych aktorów, śpiewaków, monterów, tłumaczy, sprzedawców.
Podobno istnieje co najmniej 7 rodzajów inteligencji, matura z pewnością nie sprawdza każdego z nich. Bo gdyby tak na maturze oprócz sprawdzania umiejętności czytania, pisania, liczenia i zapamiętywania wprowadzono egzamin z kształcenia słuchu? To by co niektórym łyso było! A przecież podobno u większości społeczeństwa można wykształcić słuch interwałowy.
Pani doktor trafiła zapewne w szkole i egzaminach na nauczycieli tak „tolerancyjnych” jak Gospodarz bloga. Tylko nie narzekajmy później na bylejakość lekarską, urzędniczą czy inżynierską, o bylejakości edukacji na wszystkich stopniach nauczania nie wspominając, bo widać ją w międzynarodowych rankingach wszelakich.
Ryszard Kubaszko.
Za moich licealnych lat 1951-1955 cotygodniowe dyktando na jednej stronie kartki zeszytu polonistka p.Kunegunda I….cka kazała wyrazy z błędem napisać 50 razy poprawnie. Pomagało .! i na długo wątpliwości rozstrzygał słownik poprawnej polszczyzny.
@dyskalkulia i muzyka
Kiedyś miałem do czynienia z kawałkami gdzie trzeba było ostro liczyć „bo za 4 powtórzeniem gra się w 7. takcie inaczej”. Są takie utwory gdzie trzeba ciągle być świadomym „który to już raz”. Tak, i występuje tam wokal.
O nieumiejących liczyć monterach , chemikach, doktorach wyliczających dawki leków itp. nawet nie chce mi się pisać, bo się tylko nowych brzydkich słów nauczycie. Przygotuj mi 1/3 produktu, wiesz ile substratów wziąć i jak ustawić podgrzewacz, żeby się nie zjarało?
A nikomu nie przyszło do głowy, że to zaświadczenie było ordynarnie sfałszowane?
Kiedyś kombinator wpadł, bo przedstawił zwolnienie podpisane przez „specjalistę rechabilitacji”.
Będąc już na nauczycielskiej emeryturze dorabiałam na jednej z rzeszowskich uczelni w sklepiku papierniczym z punktem ksero. Pan student przyniósł pracę licencjacką z błędem w tytule. Powtarzam: w tytule! Na nieśmiało zwróconą uwagę odparł, iż promotor już sprawdzał jego pracę i ocenił na piątkę. Tak że tak….
Żona wspominała, że kiedyś otrzymała list motywacyjny wraz z CV absolwentki wyższej uczelni ubiegającej się o pracę nauczycielki. Zawierał on tyle błędów, że żonie „szczęka opadła”. Szczegółów nie podała – wiadomo.
Obecnie na politechnice, którą ukończyłem 44 lata temu obecnie studiuje 3 razy więcej studentów niż w moich czasach choć wiele dużych zakładów pracy zatrudniających dawniej po kilka, kilkanaście a nawet kilkadziesiąt tys. pracowników padło lub ledwo co egzystują marne ich szczątki. Na miejscu zburzonych hal produkcyjnych deweloperzy stawiają kolejne budynki a ziemie wokół miasta zapełniają bazy logistyczne z importowanym towarem.
Poznań był dawniej znanym w świecie ośrodkiem naukowym w zakresie obróbki plastycznej. Parę lat temu przeszedł na emeryturę ostatni naukowiec, który ( jak powszechnie o nim mówiono ) znał się na obróbce plastycznej. Jeszcze prowadzi wykłady ale, jak mówi, czego może studentów nauczyć, skoro ma do dyspozycji 30 godzin. Teraz zamiast specjalistów w określonych dziedzinach kształci się „fachowców” , którzy znają się na wszystkim po trochu ale na niczym dobrze.
Znajomy wykładowca z tejże politechniki opowiadał, że jak jak tylko podniósł studentom wymagania to wylądował „na dywaniku” u dziekana. Zdarzyło się nawet, że jeden student ( ze studiów płatnych ) zagroził mu sądem, jeśli nie zaliczy przedmiotu.
@KSJ
Za to teraz wszyscy maja kredyt 🙂
Witam, mam takie pytanie, jeśli na tegorocznej maturze moja teza obejmuje dwa argumenty i jeden z nich jest taki sobie to dostanę 0 punktów za kategorie B?
A tak w ogóle, stawiajmy średnią i wszyscy będą zadowoleni. Nikt się nie odwoła, władza ogłosi sukces, dyrektorzy będą zadowoleni, a sprawdzający wezmą grosze! Wkrótce nauczyciele będą siedzieć kantorkach i rozwiązywać maturalne zadania, a członkowie Komisji, wychodząc do toalety, będą potem wnosić je na salę! Czy to Wam coś nie przypomina?!!!