Maturzyści, uważajcie na błędy
Na maturze na pewno pojawią się błędy. Mogą je popełnić zarówno osoby zdające egzamin, jak i twórcy testu maturalnego. Trzeba uważać zarówno na błędy własne, jak i cudze.
Jeśli w zadaniu albo poleceniu maturalnym zdarzy się błąd, wtedy każda odpowiedź musi zostać uznana za poprawną. Gdy więc maturzysta czuje, że coś z zadaniem nie tak, niech zbyt długo się nie zastanawia. Niech zostawi to zadanie na koniec, a teraz wpisze najbardziej prawdopodobną odpowiedź i przejdzie do kolejnych poleceń.
Co do własnych błędów, to te zauważyć najtrudniej. Autor przyzwyczaja się do swojego tekstu i nie widzi ewidentnych pomyłek. Jeśli jest na to czas, można spróbować przeczytać tekst od końca. Może wtedy zauważy się jakiś błąd. Warto też ponownie przeczytać wszystkie nazwy własne (tytuły dzieł, nazwiska autorów, imiona bohaterów). Oby nie okazało się, że pomylony został Konrad z Kordianem (bardzo częsty błąd) albo Krasiński z Krasickim (tak samo częsty), albo odrodzenie z oświeceniem (zdarza się).
Z błędami jest jak z zamknięciem mieszkania. Człowiek myśli, że nie zamknął drzwi na klucz, więc wraca sprawdzić. Okazuje się, że drzwi są zamknięte. Podobnie jest z błędami na egzaminie. Po wyjściu z sali niejeden maturzysta sądzi, że się pomylił. Gdyby jednak wrócił i sprawdził, okaże się, że błędu nie ma. To tylko wyobraźnia. Maturzyści, pilnujcie się, ale nie popadajcie w paranoję. Powodzenia na polskim!
Komentarze
Pamiętam „przygodę” mojej siostrzenicy na maturze z WOS-u. Napisała odpowiedź zgodną z tekstem Konstytucji, ale w kluczu była inaczej sformułowana. Nie przyznano jej punków nawet po odwołaniu. Ciekawe, jak jest teraz, bo ta „przygoda” miała miejsce na początku eksperymentów z kluczami.
11 lat temu moja córka pisała próbną maturę z polskiego. Nauczycielka oddając sprawdzone prace powiedziała jej – ” wg starych zasad miałabyś BDB ale wg nowych – niestety – DST”
Dzisiaj być może nie zdałbym matury, bo zadania z matematyki zadania wyliczyłbym dobrze ale nie tą metodą, którą „autor testu miał na myśli”. Nie miałem nawyku wkuwania wzorów , twierdzeń i definicji lecz koncentrowałem się na rozwiązywaniu zadań a one same się utrwalały. Z polskiego były tematy „do wyboru” a wśród jeden tzw. „wolny” gdzie niepotrzebna była znajomość ” lektur obowiązkowych” gdyż nudnych nie czytałem a ciekawe za to więcej niż to było konieczne.
Czy napisanie ze w Nawłoci, u Hipolita z Przedwiosnia obiady to była tradycja i opieranie na tym argumentacji to błąd kardynalny? Jest to mój trzeci argument pierwsze dwa mam dobrze, z góry dziękuje za odpowiedź, jeżeli nie to czy to zeruje cały mój argument i ucina ilość słów?
do kaesjot Nie jest prawdą to co piszesz o ocenianiu zadań maturalnych z matematymi.Nie ma czegoś takiego jak jeden sposób rozwiązania który uznaje się za właściwy.Każda prawidłowa metoda rozwiązania jest tak samo oceniana.Zdarzały się zadania rozwiązywane nawet na 5 sposobów .Wiem co mówię bo jestem egzaminatorem maturalnym z matematyki
bd 4 maja 2022 22:16
I bardzo dobrze, że jest tak, jak piszesz bo ja zdawałem maturę dokładnie 49 lat temu. System oświaty oceniam jako „klient jego produktów” nie tyle pod kątem posiadanej wiedzy teoretycznej co umiejętności praktycznego jej wykorzystania.
W swej praktyce dość często miałem do czynienia ze studentami i absolwentami politechniki, którzy nie znali zasad „maszyn prostych” ( np. dźwigni jednostronnej lub dwustronnej ) . Jeśli znał je, to nie miał pojęcia jak się je w praktyce stosuje.
Uważam, że wiedza teoretyczna, której posiadająca ją osoba nie potrafi jej praktycznie wykorzystać jest dla niej zbędna.