Wojsko aż po horyzont
Z duszą na ramieniu jechałem w weekend na wschód Polski. Na trasie z Warszawy do Białegostoku jeden pas ruchu był zajęty przez wojskowe pojazdy. Widać je było aż po horyzont.
Pojazdy z daleka budziły respekt. Kiedy jednak podjechałem bliżej, zorientowałem się, że to bardzo wysłużone stary (nieistniejącej marki „Star”). Co najmniej 20-letnie. Pamiętam je z dzieciństwa. Mechanicy wojskowi muszą być cudotwórcami, że te trupy jeszcze jeżdżą.
W szkole czasem się wstydzę przed uczniami, gdy muszę posłużyć się bardzo starymi pomocami dydaktycznymi. Jednak tak starych, jak ma wojsko, uczeń na lekcji nie zobaczy. Gdyby nie olbrzymia liczba tych wozów, pomyślałbym, że jadą prosto do muzeum. Najbardziej renomowane muzea techniki żądają, aby pojazd przybył do nich o własnych siłach. To jest dopiero wyczyn dla eksponatu.
W drodze powrotnej znad wschodniej granicy widziałem takie pojazdy pędzące w pojedynkę. Obawiam się, że nie wszystkie wrócą z akcji. Ale nie z powodu działań wrogów. Po prostu rozkraczą się w terenie i tam już zostaną. Na miejscu armii nie reaktywowałbym tych trupów. Niech będą dla grzybiarzy.
Komentarze
Widzial Pan pojazdy transportowe. Ich stan jest niezly – wszak jechaly.
Wozy bojowe, zwlaszcza transportery opancerzone, przypuszczalnie mialyby spore problemy z dojazdem do miejsca, gdzie zostalyby zniszczone przez przeciwnika. Choc moze to czesc strategii majacej na celu minimalizacje strat?
@Gospodarz
Chce Pan koniecznie żeby ten i kolejne rządy obojętnej partii zabrały jeszcze więcej m.in. oświacie i przeznaczyły na kolejne porcje mniej lub bardziej nowoczesnego ale w Polsce jednak ZŁOMU typu Abramsów??? 😉
Jak popada, to będą wracać na piechotę. Bo koni nie zabrali, a to przecież podstawa każdej supernowoczesnej armii wyprawiającej się na wschód 🙂
PS: stare auta są na ogół lepszym wyborem na wyprawy (wliczając wojenne). Poste konstrukcje, mechaniczne a nie elektroniczne, niewymagające podłączania komputera, dolewania „adblue”, niezawieszające się z powodu odłączenia akumulatora, itd. itp 🙂
@belferxxx 14 WRZEŚNIA 2021 10:40
Autor po prostu pokazuje skutki ćwierćwiecza neoliberalizmu, który pozostawił po sobie zapaść nie tylko w oświacie, szkolnictwie wyższym czy służbie zdrowia ale i w wyposażeniu wojska… 😉
O takich „drobiażdżkach” jak marne środowisko, nauka czy rodzimy przemysł (a raczej jego brak), nędzne media („dziś najlepsze polskie media są jakościowo zbliżone do ambitniejszych tabloidów zachodnich”, powiedział kilka lat temu w wywiadzie Jacek Żakowski), wtórny analfabetyzm (tak nazywam sytuację, gdy w ciągu roku poprzedzającego badanie sześćdziesiąt kilka procent społeczeństwa nie przeczytało w całości lub choćby we fragmencie żadnej książki, a jedynie kilka procent przeczytało książek co najmniej siedem – badanie Biblioteki Narodowej za rok 2015), śladowe zainteresowanie obcowaniem z kulturą (szczególnie wysoką), czy wreszcie trudne warunki życia wielu grup społeczeństwa oraz wielomilionowa emigracja już nie wspominam…
W czasach PRL-u większość sprzętu na potrzeby wojska produkowaliśmy sami – część na radzieckiej licencji , część to nasze własne konstrukcje. No i oczywiście mieliśmy własne fabryki amunicji i innego, niezbędnego wojsku sprzętu. Oprócz zabezpieczenia własnych potrzeb zarabialiśmy także na eksporcie.
Po 1989 roku wszystko to zaczęło upadać, gdyż z producentów i eksporterów sprzętu wojskowego staliśmy się importerami.
To nie MY mieliśmy na tym zarabiać lecz INNI mieli zarabiać na nas !
@belferxxx 14 WRZEŚNIA 2021 10:40
To oczywiście przyczynek do niedawnej dyskusji odnośnie różnic między społeczną gospodarką rynkową a chciwym i dzikim dziewiętnastowiecznym kapitalizmem, znanym współcześnie pod nazwą neoliberalizmu lub neoliberalnego turbokapitalizmu (ultrakapitalizmu), który z większym lub mniejszym natężeniem implementowano u nas przez ćwierćwiecze po roku 1989… 😉
Rafał Chwedoruk niedawno powiedział w wywiadzie (portal „Gazety Wyborczej”):
„Współczesny ultrakapitalizm spowodował komercjalizację praktycznie całej rzeczywistości. Polityka również ma funkcjonować na rynkowych zasadach, stąd przenoszenie wzorców marketingu ze świata handlu do polityki. I stąd nieustanny spektakl, a dobry spektakl to taki, w którym jest dużo emocji”.
Magdalena Środa napisała pod koniec czerwca w „Gazecie Wyborczej”:
„Kiedyś święcie wierzyłam, że tylko wolny rynek gwarantuje wolność i demokrację. Dziś widać jak na dłoni, że wolność rynku jest równie fikcyjna, jak wolność nałogowca, bo rynek i jego gracze zniewoleni są potrzebą zysku, tak jak nałogowiec potrzebą używek. I że kapitalizm żeruje na demokracji, tak jak może żerować na autorytaryzmie, totalitaryzmie, a nawet na pandemii. Zamiast więc wierzyć Hayekowi czy Balcerowiczowi trzeba było wierzyć Arystotelesowi, który nałogową żądzę zysku nazywał chciwością i traktował ją jako najpoważniejszą przyczynę rozpadu wspólnot opartych na wartościach”.
A nie od rzeczy będzie też przypomnieć słowa Adama Michnika na spotkaniu z czytelnikami „Gazety Wyborczej”:
„… słyszymy czasami od pionu biznesowego, żeby nie pisać krytycznie o jakimś filmie, dlatego że to uderzy nas po kieszeni w warstwie reklamowej albo żeby koniecznie pisać pozytywnie o innym filmie, który się tym cechuje, że jest beznadziejny artystycznie i historycznie zakłamany…”
Zwracam uwagę, że wszystkie powyższe głosy pochodzą z „Gazety Wyborczej”. W bratniej „Polityce” takich stwierdzeń nie uświadczysz.
Tygodnik, który przez pierwsze dekady swego istnienia z zapałem propagował idee marksizmu-leninizmu (z hasłem „Proletariusze wszystkich krajów, łączcie się!” nad czerwoną winietą pisma), przez ostatnie kilkadziesiąt lat jest zagorzałym i bezkrytycznym wyznawcą neoliberalnego turbokapitalizmu…
Najzabawniejsze – a może raczej najsmutniejsze – jest to, że ta sama, całkiem liczna i bardzo w ostatnim trzydziestoleciu wpływowa, grupa osób, z równą gorliwością agitowała przed jak i po roku 1989… Zmiana oficjalnie głoszonych poglądów o 180 stopni odbyła się u nich skokowo… 😉
Niestety, u nas wielu nie ma pojęcia o różnicach między chciwym i dzikim dziewiętnastowiecznym kapitalizmem, znanym współcześnie pod nazwą neoliberalnego turbokapitalizmu, a choćby np. kapitalizmem skandynawskim, reńskim (jak w Niemczech, Austrii i Szwajcarii), typu francuskiego (występującym również np. w Korei Południowej, Tajwanie czy Singapurze) a nawet anglosaskim, ale takim jaki obowiązywał tam przez kilka tzw. złotych dekad po roku 1945…
Może jechali na plan filmowy Star Łors X?
@grzerysz
1.A w komunistycznych Chinach komunistyczny Chińczyk pochłania statystycznie rocznie CZTERY książki w wersji papierowej i tyleż w wersji elektronicznej … 😉
@kaesjot
No żebyśmy my nie zarabiali na broni (tylko na nas zarabiano) „bratnie” amerykańskie służby spowodowały długotrwałe aresztowanie pod wydumanym pretekstem w Niemczech(!) dyrektora radomskiego Łucznika Szwondera, więc już nie zarabiamy… 😉 A Abramsy są w Polsce złomem z prostego powodu – cała nasza sieć drogowa (poza autostradami!) oparta jest na radzieckim normatywie obronnym – drogi (i mosty, wiadukty etc.) są dla sprzętu o wadze DO 50t. I nawet ich ciężkie IS etc. tyle miał.. A Abramsy mają ponad 70 t. Więc w walce one może i nie polegną, ale same załogi je będą wysadzały z braku możliwości ewakuacji – kiedyś tak było z Tygrysami i Ferdynandami … 😉
@belferxxx 14 WRZEŚNIA 2021 19:04
No to biją nas teraz na głowę…
Ale oczywiście nie tylko oni. Zresztą niewielu na świecie marzy o mieszkaniu w Chinach; natomiast o życiu w krajach skandynawskich, Niemczech, Szwajcarii, Austrii, Holandii, Francji czy nawet Włoszech – bardzo, bardzo wielu… 😉
@grzerysz
I tak Chiny TU przyjdą – USA JUŻ przegrały globalną rywalizację … 😉
https://bigthink.com/politics-current-affairs/pisa-test-china?rebelltitem=1#rebelltitem1